Wkrótce wytestuję p.r to dam znać. Bo podanie sniffem przyczyniło się do potwornego bad tripa. 1 kontakt z substancją, pierwszy sniff super, i postanowiłem dorzucić, posypałem dużo za dużo ale po ciemku, i będąc już mocno odklejony nie zauważyłem tego.
Wciągnąłem, nos zaczął piec gdy weszło myślałem że umieram i złapałem schizę że mi krew leci z nosa, dmucham nos, całe łóżko zalane krwią, umieram, dotykam palcem nosa, cały we krwi, wpadłem w jakąś dziurę pełną, demonów, czaszek, istny koszmar myślałem że jak rana dożyję wyląduję w wariatkowie. Pokarało za głupotę i brak ostrożności. Oczywiście żadnej krwi nie było :)

Swoją drogą ciekawy psychodelik z tego dpt, nie jest taki ,,głupkowato cukierkowy" jak 4homipt.

Ej narkusy i wariaty mam dwa pytania. Czy jeśli zrobie fb i oblepie tym tytoń to to wypali, jeśli nabije tym bongo i będe podgrzewać cybuch ? Mam małe bonio do którego wchodzi zwykła lufka z kiosku. Filtrowanie przez wode powinno poprawić smak tym bardziej jeśli bym pomieszał z tytoniem . Drugie pytanie dotyczy tego ,czy jeśli sniffne przykładowo 80mg i na peaku dopale fb to czego mogę się spodziewać .Nie boje się pizdy ,jedynie tego czy serducho nie wykurwi, wiele postów o tym jest a nie pamietam jak się ma różnica z pracą serca przy różnych drogach podania. Ostatnio trippwoałem na tym jakoś w listopadzie czy tam pazdzierniku zeszłego roku . Najwięcej ile przyjąłem to, nie mam pewnośći ,bo sypalem na oko z worka (debil) ale myśle ,ze 200 do 300 mg zamknięte w sporej pigułce żelatynowej. Efektem było przeniesienie w inny wymiar i kontakt z istotami nie z naszego świata - niebiesko noeonowymi "ludzmi" do których ,żeby się dostać musiałem się rpzepychać z takim samym neonowym ludziem z tym ,że miał ze dwa i pół metra ,taki Shaq w świecie dpt hahaha .Całkowite ego dead z utrata kontaktu z "naszym światem". Wtedy dpt było najpiękniejsze (mimo ,że myślałem ,że umarłem ) to była najpiękniejsza podróż jakiej doświadczyłem po sajko . Czy stosująć tą opisaną metode ,czyli sniff (może więcej niż 80 mg) i dopalenie na peaku da mi coś podobnego ?

Jakie dawki oralnie oraz sniffem polecacie do seksu?
Porównując oral i sniff, którą z tych dróg podania oceniacie lepiej?

Testowałem i wg mnie warto. Wprawdzie nie doświadczyłem rozpadu ego a zalała mnie taka potężna fala fraktali że momentami trudno było oddychać na wjeździe. Gdzieś w tym temacie opisywałem tą ROA jak i całe doświadczenie, poszukaj :)

Sniff moim zdaniem lepsza droga podania, 50 mg na początek, po1-1.5 godz. kolejna kreska z 30 mg, po kolejnej 1-2 godz jeszcze raz dorzutka. Tak ostatnio spędziłem nockę i było miło i pod kontrolą. Nastepnym razem ilosci podwoję.

Jest to już gdzieś dostępne?
Bo znikło jakiś czas temu.

OK, znalazłem info w sprzedawcach.
:D rozbawiło mnie to.
Ile tak na oko przyjąłeś?

Nie mam pojęcia, ale za dużo ;) A jestem dość odporny, np 4homipt zaczyna mnie zadowalać od jakiś 60 mg.

Od zawodu i smutku po mistycyzm, euforię i duchowość, czyli DPT i podtlenek azotu z piracetamem, pseudoefedryną i tryptofanem w tle.

14:10 Piracetam 500mg. 16:06 DPT: donosowo ok. połowy z krechy 185mg. [Później okazało się, że waga jest zepsuta i źle pokazuje – nie wiadomo, ile przyjąłem].
Etap 1. Strasznie ciężki bodyload, kompletnie inne odczuwanie mięśni, skóry, włosów. Nie mogłem zapanować nad oddychaniem, przetleniając się. Przepływ tlenu mieszał się z przepływem krwi i innymi przepływami w ciele prowadząc do lekkiej paranoi. Mocna psychodela połączona z mocnym bodyloadem. Czterokrotnie zarzuciłem na pełne płuca balon podtlenku azotu. Przebijając się zapętlałem się w pytaniu czym jestem, o co tu chodzi. Pytanie nie nadchodziło, wątek szybko urywał się, przebicia były jakieś puste. Wizualnie kolory i kształty jedynie delikatnie zmienione. Odczuwanie ciała i dźwięków inne, słuch znacząco wyostrzony. Później o 17:34 dorzuciłem donosowo 1/3 pozostałej krechy DPT, zaś o 17:53 1/4. Nie było już bodyloadu, psychodela wzmocniła się, ale kolejne przebicia na N2O dalej były takie puste, pozbawione celu, napawające swoistym smutkiem, jakby albo nic tam nie było, albo jedynymi drogami „pójścia głębiej” były śmierć i Ayahuasca. Czułem się zawiedziony DPT. Jedynym wyjątkiem było przebicie w czasie oglądania fraktala – zdawał się pochłonąć wszystko, nie było poza nim niczego.

Etap 2. Na poprawę humoru o 18:40 przyjąłem 60mg pseudoefedryny, zaś o 19:00 500mg tryptofanu. Czując że pseudoefedryna wchodzi, o 19:15 zarzuciłem donosowo DPT, waga pokazała 53mg, nie wiadomo ile było w rzeczywistości. Weszła mocna psychodela, tym razem pozytywna, czułem się dobrze. Następnie przyjąłem na pełne płuca kilka balonów N2O, może 6, może 7. Każde przebicie było przepotężne, pełne euforii, jasności, kolorów. Ponowne pytanie o to, czym jestem, o co chodzi, wizualizowało się w formie kolorowego fraktala, który zanikał w bardzo jasnym świetle, ogromnej jasności. Czułem coś nieopisywalnego, jakby powrót do źródła, do momentu startowego, ogromne przeżycie mistyczne, duchowe. Czułem, że jestem obserwatorem, wszechświatem-obserwatorem, wszechobecnym, jedynym. Wracając z przebicia czułem euforię i radość, panowała jasność, kolory były wyostrzone, a cały obraz pokryty był siatką z sześciokątów, jakby kryształowych czy wodnistych, pulsujących, mieniły się kolorami. Czułem jak przez ciało, przez czakramy przepływa energia, najsilniej przez głowę, jej tył i szczyt, trochę jak przy niektórych przebiciach na 5-MeO-MiPT i 4-HO-MiPT. Niesamowite przeżycie duchowe.

Podsumowanie. DPT pokazało swoją mistyczną naturę przy czwartym dorzuceniu. Trudno powiedzieć, dlaczego dopiero wtedy ujawniła swoją moc i naturę. Może to kwestia dorzucania, może to kwestia, ok. 10 przebić na N2O, które przez tolerancję odwrotną mocniej działało przy kolejnych wziewach; a może to wpływ pseudoefedryny i tryptofanu.

Na pewno powtórzę kilku konfiguracjach - mix z DXM lub DPD; mix z klefedronem lub metaklefedronem i ponownie N2O; oraz samo DPT, tym razem oralnie, ale to raczej już z nową wagą.

Ma to podjazd do DMT czy raczej to całkiem co innego?

Chyba nie warto odpowiadać na to pytanie skoro jesteś tak leniwy, że nie czytasz wątku, bo było to napisane kilka razy.