Syntetyczny opioid, będący jednocześnie agonistą oraz antagonistą receptorów opioidowych.
Więcej informacji: Buprenorfina w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 80 • Strona 7 z 8
  • 554 / 13 / 0
Dobra, widzę że temat długo już martwy, a mnie osobiście bardzo by pomogło przeczytanie "szczęśliwej" historii detoksu z bupry, więc dla przyszłych pokoleń opiszę swoją.

Dodam, że nikt tutaj nie chwalił się rzuceniem w podobnej sytuacji, co ja, więc ostrzegam, że to nie jest poradnik jak zejść, tylko szczery i brutalny opis skręta cold turkey po LATACH przyjmowania buprenorfiny. Przy okazji chciałabym zaznaczyć, że tak się kurwa kończy ćpanie, jeśli chce się to jeszcze przeżyć i każdy ćpun będzie musiał albo zapłacić zdrowiem, nerwami i latami leczenia albo gorzej - życiem. Straconym albo zjebanym, do wyboru do koloru. Ale na mnie takie przestrogi nie działały, więc na nikogo innego pewnie też nie, także ten tego, miłego ćpania i miłej lektury.

Istotne informacje: mam szybki metabolizm, małe dawki opioidów mocno na mnie działały, a skręta po helu przechodziłam 5 dni. morfina podobnie. Bolesne, ale do przeżycia. Choruję na dystymię i zaburzenia lękowe. W leczeniu tego drugiego przyjmuje ZA ZLECENIEM LEKARZA doraźnie benzodiazepiny (nitrazepam), nasennie kwetiapina. Jednocześnie rzucając bupre rzuciłam moklobemid (ta, też dlatego żeby w razie W móc się poratować Tramalem, ale głównie dlatego, bo taki miałam kaprys). Niedługo planuję odstawkę benzo, przed odstawieniem buprenorfiny zażywałam 1/4 (ok.1.25mg) tabletki nitrazepamu co 4-5 dni. Parę miesięcy wcześniej brałam codziennie, nie miałam objawów odstawienia, na czas skręta powróciłam do codziennego zażywania, w dawkach opisanych niżej.

Czas brania nieprzerwanie buprenorfiny w postaci podjęzykowej (Bunorfin) wynosił 3 lata. 8mg dziennie przez większość czasu, ale na dwa miesiące przed odstawieniem obcięłam dawki o połowę, a w ostatnich tygodniach około 1/3 tabletki 8mg. Nie odczułam żadnej z tych redukcji jakoś bardzo źle, do przeżycia, przy czym pierwsza nastąpiła w ciepłych krajach i all inclusive, a nieograniczony dostęp do alkoholu, gorący klimat i masa wrażeń mogły skutecznie uśpić objawy odstawienne. Przede wszystkim jednak myślę, że po tylu latach każda moja komórka była nasączona buprą i zwyczajnie nie od razu wszystko czuć. Po powrocie następny wyjazd odwołałam, bo jedyne co mogłam robić to grać w cyberpunka, a było to jeszcze przed całkowitą odstawką.

Pierwsze dni odstawienia były tragiczne. Łącznie z przygodami kiblowymi. Jak nie masz partnera/rodzica/przyjaciela/pielęgniarza który będzie się tobą zajmował, robił jedzenie, zmieniał pościel, szykował kąpiel, pilnował nawodnienia i cię utrzymywał, to nie masz co się łudzić że to zrobisz. Głodu psychicznego jako takiego nie było, bupry leżało pełno w szufladzie, ale przez pierwszy tydzień mimo bólu i cierpienia nastawienie "chce rzucić" jeszcze się trzyma. Jestem przyzwyczajona do znoszenia bólu i dyskomfortu, ale tortury non-stop tygodniami to nie przelewki. Jeżeli chodzi o intensywność objawów w przeciągu jednego dnia, to dzień 4 i 21 (tak, kurwa, dwudziesty-pierwszy!) były najgorsze, ale ogólnie rzecz biorąc po drugim tygodniu ciało już po prostu nie wytrzymuje. Ciągle drgawki, bóle, rewolucje żołądkowe, poty, bezsenność (nawet przy lekach nasennych jakość snu jest beznadziejna), zmiana rytmu dobowego, depresja... Po prostu to się ciągnie i ciągnie i zaczynasz się poddawać. Nie za bardzo są lepsze momenty. To znaczy są, ale to "lepsze" jest tak słabe, że zaczyna się robić nieco czarno w głowie. Najgorsza jest ogarniająca niemoc. Nie pójdziesz pobiegać, nie weźmiesz prysznica, nie wyjdziesz na spacer, nie będziesz chciał nawet pić, bo przeraża cię perspektywa wstania siku za jakiś czas - wszystko ciężko zrobić, nogi i ręce jak z betonu. Do tego dołącz nadpobudliwość lvl milion, która napada znienacka i trzyma, jak długo zechce, ale nawet jej nie wychodzisz bo fizycznie jesteś TAK SŁABY, że nie dasz rady. Każda komórka twojego ciała krzyczy żeby tylko leżeć, a jednocześnie rzygasz już tym leżeniem i tymi czterema ścianami nieważne jak tęczowo są pomalowane. Do tego obecność partnera/rodzica/przyjaciela też zaczyna cię męczyć, a właściwie to że dalej są obok Ciebie, bo stajesz się chamem i zimną suką, kiedy oni piorą twoje majtki. Chcesz żeby sobie poszli i nie oglądali cię w takim stanie. Nie chcesz ciągłego przypomnienia, jak bardzo zależny od kogoś jesteś i jak bardzo zjebałeś te parę lat wstecz, a teraz oni cierpią za ciebie. Nogi i ręce są tak ciężkie że durne przewrócenie się z boku na bok stanowi wyzwanie. Parestezje i tachykardia są już twoimi dobrymi znajomymi, którzy strasznie działają ci na nerwy. Najlepsze jest to, że jednego dnia budzisz się i myślisz że jest trochę lepiej, żeby za parę godzin uderzyło cię z poczwórną siłą. Jak paliłeś szlugi, to rzucisz, bo wszystko ci śmierdzi, wszystko jest zbyt intensywne, nagle widzisz plamy na ścianie, o której istnieniu zapomniałeś. Libido? Co to? Marzenia? Marzysz o tym, żeby ten dzień się już skończył. Po trzecim tygodniu wiara, że to się skończy mija. Myślisz nad powrotem do bupry. Zaczynasz wierzyć, że to zajmie znacznie dłużej niż miesiąc (spoiler - tak może być). Nie pamiętasz jak to jest przejść sto metrów i się nie męczyć, albo nie blednąć na widok schodów, mimo że masz dwadzieścia parę lat (btw polecam rzucić przed trzydziestką jeśli macie opcje, bo słyszałam, że po zaczyna to trwać jeszcze dłużej). Jakoś się męczycie kolejne dni, bo macie kogoś kogo kochacie obok i masę wsparcia (jak nie macie, to trochę kiepsko bo miłość do samego siebie gdzieś znika po drodze, a nie wiem jak to można zrobić bez wsparcia). W moim przypadku objawy minęły nagle, w nocy z dnia 24-25. Od razu potem zachorowałam na jakieś grypsko, bo organizm był wycieńczony. Przede wszystkim nie miałam żadnej depresji od tego momentu, co było dużym zaskoczeniem. Bóle, nerwowość i ta "noradrenalinowość" minęły. Myślę, że gdybym schodziła z pełnych 8mg to trwałoby to jeszcze tydzień-dwa, ale to moje gdybanie.

Suplementacje i leki:
nitrazepam: Pierwsze 3 dni 3 tabletki nitrazepamu na wieczór, potem 2 dni dwie, potem 5 dni jedna, potem 3 dni pół potem 1/3 dziennie, w dobre dni co drugi dzień (ale wtedy zawsze więcej kwetiapiny)
Kwetiapina: trudno powiedzieć, w miarę nasilenia objawów jak parestezje czy tachykardia brałam 1/2 lub 1 tabletkę, a przed snem 1.5. W niektóre dni wyszły 2 tabletki, w inne 4 (ketrel 25mg).
Pregabalina: Od 5 do 11 dnia po 300mg dziennie w jednej kapsułce (NIE POLECAM, ZA DUŻA DAWKA).
Olej CBD: Od 2 do 4 kropel dziennie.
Szałwia: dwie łyżki zaparzane w okresie najgorszych potów, czyli około połowy drugiego tygodnia.
Melisa: Sporadycznie po naparze z dwóch-trzech łyżek suszu.
Ketanol: Do drugiego tygodnia w okresie największych bóli po około 250-300mg na napad, max 500 dziennie.
Poza tym kwas foliowy, witamina D, kompleks B, elektrolity, chrom organiczny. Ale to biorę niezależnie od okoliczności.

Ogólnie po 3 tygodniu organizm się regeneruje, bóle w tym okresie są już słabiutkie, ketanol odstawiłam w drugim tygodniu, dlatego, że chciałam oszczędzić wątrobę, a nie dlatego że już nie bolało. Teraz już w zależności od organizmu taka regeneracja potrwa tydzień albo cztery. Psychicznie trzeba dostarczać pozytywnych bodźców - tak od końca trzeciego tygodnia, wcześniej ciężko. Ja miałam to szczęście, że mój parner zabierał mnie na wycieczki i sobie siedziałam i podziwiałam widoki zamiast sufitu albo odpoczywałam w górach nie wychodząc z hotelu, ale wiem że miałam/mam niesamowite szczęście mogąc robić takie rzeczy, ale dobry serial, długa kąpiel, wino i pizza też mogą zdziałać cuda. Choć wiem że kąpać to się nie chce. Zmusić się trzeba.

Nie będę kłamać, nie sądzę żeby wielu osobom się taka odstawka udała. Nie redukowałam dawek dalej, bo już miałam tego dość, a poza tym miałam nastawienie "wszystko albo nic". Wolałam cierpieć mocniej, ale krócej, bo męczenie się na redukcji też jest rzeczą znaną. Tylko do tego trzeba mieć oprócz chęci także warunki. Zejście z helu to przy tym pestka dla mnie.

Moją motywacją były plany założenia rodziny i jako-tako normalnego życia. Bez silnej motywacji i wsparcia nigdy bym tego nie zrobiła. Nie wiem kogo pojebało żeby mówić, że z bupry to skręta nie ma, bo to bullshit jakich mało. Ja sama tak myślałam, bo wcześniej dwa razy rzucałam bupre i dwa razy odbyło się to praktycznie bezobjawowo. W obu przypadkach byłam na niej kilka miesięcy, a nie lat i to na dużo mniejszych dawkach. Problem zaczyna się gdy Twoje ciało się w pełni nasyci, co biorąc pod uwagę częściowy antagonizm buprenorfiny może zająć bardzo długo. Niestety jej długi okres półtrwania gwarantuje, że gdy już ten skręt się pojawi, to będzie długi i bolesny. Byłam w kilku programach substytucyjnych przez podróże i nie potrafili mi podać ani jednej osoby, która z sukcesem rzuciła buprenorfine bez pomocy wielomiesięcznego ośrodka. Choć może po prostu tak jak ja odeszli bez uprzedzenia i robili wszystko na własną rękę. Co stanowczo odradzam. Koniec końców wygrywa siła woli i wsparcie otoczenia, więc jeśli chcesz rzucić ale nie masz tych przywilejów, to idź do Monaru na pół roku. Dasz radę tam. buprenorfina zabiera radość z życia po wieloletnim używaniu i czuję się znacznie, znacznie lepiej bez niej, byłam po niej gorszym człowiekiem. Zabija empatię, uczuciowość, nawet płakać nie potrafisz (ani srać). Myślę że w dużej mierze pomogły mi rzucić także moje obsesyjno-kompulsywne tendencje. Jeśli dotarłeś aż dotąd, to bupre też przezwyciężysz.

Powodzenia.

Tldr: Piekło, samemu ni da rady.
  • 47 / 10 / 0
Schodziłem z espranoru 4 razy w przeciągu 2 lat. Nie wytrzymywałem dłużej jak miesiąc będąc czystym także doskonale wiem jak się czujesz. Lek jest dobry do szybkiej redukcji aby zaleczyć pełnych agonistow ale na dłuższa metę bupra zrobi z człowieka niewolnika bez emocji, radości do życia i odczuwania przyjemności z czegokolwiek. Z reszta tak samo jak każde inne opio. Dużo się nie różnią.
W moim przypadku skrety trwaly od 4 do 6 tygodni, w zaleznosci ile browna czy innych opio szlo w miedzy czasie. Za kazdym razem było tylko gorzej i dłużej. Zawsze jakoś po 3 tygodniach w pewien sposób prmyzwyczaialem sie do tego stanu, ale i tak były to jedne z najgorszych doświadczeń. Nigdy więcej. Dzisiaj jestem czysty 6 dni od browna i 15 od bupry. Długa droga przede mna ale wiem dokąd zmierzam ..
Uwaga! Użytkownik DraggingThroughHell nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 124 / 6 / 0
Próbowałem pare razy zejść z bupry, ale z marnym skutkiem. Zastanawiam się czy przejście na coś lżejszego np. DHC i wtedy zejście z DHC mogłoby być lepszym rozwiązaniem bo 3-4 tygodnie skręta to trochę kurwa za ostro... Biorę bupre jakieś 5 lat
  • 1851 / 215 / 36
No to trochę długo. Przejście na lżejsze opio(w tym przypadku DHC) i odstawienie wydaje się bardzo rozsądną opcją.
  • 2 / / 0
Omg. Powiem Wam, że jak czytam objawy na skręcie po buprze to robi mi się słabo. Trochę wjebałem się w ten shit z dziewczyną i tak od 3 lat jedziemy na plastrach. Kurczę, nie wyobrażam sobie jak mógłbym z tego wyjść, jednocześnie nie tracąc pracy a pracuję umysłowo w korpo..

Mam 2 pytania : czy udało się komuś zejść do maksymalnie niskich dawek, bardzo stopniowo i czy redukując buprę do zera też są tak mocne objawy na skręcęcie?

cut

Wycięto zamiary handlowe — Catch
  • 1851 / 215 / 36
Ciężko ocenić, zależy jak masz mocno nasączony buprą organizm. Zasada jest taka- im dłuższa redukcja, tym mniej bolesny skręt.
  • 124 / 6 / 0
@janoszka85 wydaje mi sie że poniżej pewnej dawki (u mnie ~0.4mg transtec podjęzykowo) bupra jakby przestawała działać, ale ja robiłem zawsze dość szybko redukcje.
W moim przypadku przejście na Kratom (Red Vein), a od drugiego tygodnia na małe dawki kody niemalże wyzerowały objawy odstawienne. Lepsze pewnie byłoby DHC a Kratom brałem dlatego że nie miałem nic innego. Ma pare minusów np. konieczność wypicia tego syfu o 6 rano jak budzi skręt, ale koniec końców okazał sie skuteczny.
Od 2 miesięcy brałem nie więcej niż 1.5mg podjęzykowo Transtec, zszedłem mniej więcej do 0.6mg 2-3 tygodnie przed detoksem.
W pierwszym tygodniu potrzebowałem około 5g kratomu, żeby zaleczyć skręta. Ciężko to opisać bo miałem fizyczne objawy odstawienne - w pierwszym dniu silną potrzebę rozciągania sie jakbym tego nie robił od tych ~4 lat jak brałem bupre, umiarkowane bóle mięśni i stawów, ale Kratom na tyle mocno mi podbijał nastrój, że objawy odstawienne nie były takie straszne. Troche sie oszukiwałem biorąc nie po 5g naraz, tylko częściej po 2-3g jak czułem potrzebe, dzięki temu zawsze miałem świadomość że moge sobie dobrać, ale też starałem sie jak najbardziej ograniczać użycie kratomu bo szybko zrozumiałem że 100g które miałem starczy mi tylko na kilka dni. Benzo (alpra 0.5-1mg) brałem tylko wieczorem i może 2-3 pierwsze dni to miało sens, ale później miałem wrażenie że mi tylko nasila objawy głównie senność, a w drugim tygodniu jak wziąłem to mnie nawet mięśnie zaczeły boleć. Alpre brałem od 3 tygodni przed detoksem reakreacyjnie, średnio 3-4 razy w tygodniu wieczorami w podobnych dawkach, więc mogło to mieć jakiś wpływ. Generalnie myśle że skuteczniejsze będą słabsze środki od alpry, np. mi na sen bardzo pomaga jedna tabletka Apapu Noc (25mg difenhydraminy). Co do snu to od tych 2 tygodni prawie codziennie budze sie w środku nocy, z początku z powodu skręta, teraz sam nie wiem może bardziej przez sąsiadów. Gorsze momenty zawsze były spowodowane zbyt szybką redukcją kratomu.
Pomysł na przejście na kode wziąłem stąd: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/books/NBK310652/ W tabelce 7 jest rozpiska na substytucje kodeiną, którą sie luźno posiłkowałem. Mniej więcej 7. dnia jak sie skończył Kratom to na nowo rozkręciły sie objawy odstawienne (nieco powyżej 10 w skali SOWS - Short Opioid Withdrawal Scale) i bodajże 8. dnia zacząłem brać 45-60mg kodeiny co 6 godzin i praktycznie od tamtej pory nie mam żadnych objawów odstawiennych, nawet chwilami zacząłem czuć euforie, w ogóle zapominając o odstawieniu. Co mnie najbardziej zdziwiło (oprócz skuteczności tak niskich dawek kody) to to że przez większość czasu czułem sie już zupełnie tak samo jak przed detoksem, liczyłem chyba na jakąś rewolucje w jedną lub w drugą strone, ale to nie miało jeszcze miejsca. Szybko zszedłem do 45mg i później do 30mg kody co 6 godzin, teraz jest 15. dzień i gdy tylko schodzi mi koda to zaczynam kichać i dostaje gęsiej skórki na całym ciele (może z 5 w skali SOWS) biore te 30mg między innymi żeby sobie nie obniżać odporności w dobie covida, ale najbardziej chyba działa na objawy psychiczne bo praktycznie zapomniałem o detoksie.
Nie chce chwalić dnia przed zachodem słońca więc jeszcze za tydzień lub dwa zdam raport jak wygląda sytuacja, ale sami przyznacie że 30mg kody to już śmieszne ilości, ludzie biorący 2g kody na śniadanie pewnie sobie pomyślą że to placebo, jednak ciężko sobie wkręcić kichanie lub gęsią skórke. Planuje brać te małe ilości i powoli schodzić z dawki aż do 20 dnia - w tamtym linku co podawałem jest info że opio z długim czasem półtrwania daje objawy przez 10-20 dni, długotrwałe stosowanie pewnie wydłuża ten czas. Zalecają picie dużej ilości wody, suplementacje witaminy C i B (nie piszą jakich konkretnie). W tabeli 3 jest rozpisane konkretnie co i w jakiej ilości na jakie objawy stosować jak ktoś mocno potrzebuje.
Pracuje zdalnie przez cały ten czas, ale mam dość luźną prace, moge sie poopierdalać, a z drugiej strony mam co robić i na czym sie skupić co też jest istotne. 1 lub 2 dni można wziąć wolnego, zwłaszcza po ciężkiej nocy ale więcej nie ma sensu imho.
PS: po alprze mi sie coś pojebało ostatnio i w starym wątku napisałem, sorry :)
Edit: dodam jeszcze, że ostatnim razem przy redukcji do jeszcze niższych dawek bupry, ale bez wspomagaczy nie wytrzymałem trzeciej z rzędu bezsennej nocy, objawy praktycznie wszystkie możliwe oprócz żołądkowych
  • 5 / 2 / 0
@AveMaria jak dzielisz Transtec ze wiesz ze masz np 0.4 mg. Używam tych najmocniejszych 40 mg i sugierowalem się tym ze 1 cm2 to 0.8 mg bo gdzieś tak wyczytałem. Daj znać jak możesz bo jestem właśnie w trakcie redukcji i biorę może z 0,5 cm2 na dobę. Dzieki za odp i pozdr
Ostatnio zmieniony 09 lutego 2022 przez CrackHouse, łącznie zmieniany 1 raz.
  • 124 / 6 / 0
Różne dawki mają teraz różne rozmiary z tego co kojarze. Ja miałem 30mg i zmierzylem linijką boki przezroczystej matrycy nowego plastra. Pomnóż przez siebie te boki i masz pole powierzchni plastra. Później sobie podziel dawkę jaką chcesz np. 0.5mg przez moc plastra u Ciebie 40mg i pomnóż to przez pole powierzchni całego plastra i będziesz miał pole do wycięcia.
W skrócie:
dawka porządana / moc plastra * pole powierzchni plastra

Jak 1cm2 to 0.8mg to matryca 40mg by miała jakieś 7 na 7, albo 8 na 6 [cm]
  • 1851 / 215 / 36
@AveMaria jak Ci idzie odstawianie bupry, cel osiągnięty?
ODPOWIEDZ
Posty: 80 • Strona 7 z 8
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.