...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 3789 • Strona 279 z 379
  • 4598 / 722 / 0
Kanda. Lepiej schodzić z obstawą. Po co szargać sobie psychike. Karać się, chłostać za to, że się ćpało?
Podoba mi się Twoje rozumowanie.
Musisz jednak pamiętać, że nie da się brać na sportowo.
A jak nie straciłaś jeszcze zbyt dużo przez opio, tym trudniej powiedzieć dość.
To jest właśnie najbardziej pojebane.
Mòzg po czasie wyrzuci złe momenty a pozostawi dobre.
The beautiful thing about DMT is that it makes no sense at all, but everything makes sense at the same time!
The methapor of Life

ledzeppelin2@safe-mail.net
  • 434 / 107 / 0
28 grudnia 2019kanda pisze:
To co, według Ciebie powinnam schodzić na cold turkey i tydzień biegać po ścianach? Nie spać w nocy? Żeby odczuć tego skręta na tyle, aby obrzydził mi powrót do morfiny?
Ale skąd wiesz, że będzie aż tak źle, próbowałaś już CT? Masz krótki staż, powinnaś wytrzymać. Mózg szybciej dojdzie do homeostazy niż w przypadku wpierdalania na skręcie leków dla starców. A że trochę poboli, no cóż, taki zawód opiowraka.

Albo jeszcze inaczej to ujmę: gdybym robił przerwę dla zbicia tolerki - to wtedy z obstawą, natomiast gdybym rzucał zupełnie, to wtedy starał bym się wytrwać bez żadnego sztucznego zmieniania świadomości. A, że po kilku miesiącach zazwyczaj jest nawrót... no to chuj z tym. Już chyba lepiej trzymać tolerkę na GABA-zabawki na dorzucanie na opiofazie, niż żeby ulżyło o 10% na skręcie %-D
  • 468 / 98 / 0
28 grudnia 2019ledzeppelin2 pisze:
Kanda. Lepiej schodzić z obstawą. Po co szargać sobie psychike. Karać się, chłostać za to, że się ćpało?
Podoba mi się Twoje rozumowanie.
Musisz jednak pamiętać, że nie da się brać na sportowo.
A jak nie straciłaś jeszcze zbyt dużo przez opio, tym trudniej powiedzieć dość.
To jest właśnie najbardziej pojebane.
Mòzg po czasie wyrzuci złe momenty a pozostawi dobre.
Masz tak specyficzny styl pisania, że nigdy nie wiem, czy mówisz serio, czy żartujesz. Z dwoma ostatnimi zdaniami zgadzam się w 100%

@WiedzaRadosna tak, próbowałam. O ile w ciągu dnia jest jeszcze w miarę ok, bo się coś robi, to noce są okrutne, ja na skręcie mam taki specyficzny ból nadgarstków, jakby mi je ktoś młotkiem napierdalał. No i rowerki, klasycznie. A w pracy muszę byc skupiona, już dość na L4 chodzilam. Nie mogę sobie pozwolić na nieprzespane noce, więc obstawa lekowa to konieczność.
If I could be free from the sinner in me
  • 591 / 144 / 0
28 grudnia 2019kanda pisze:
Ja się właśnie tak czuję po półtora roku. Może poza tą dojrzałością, bo tu jeszcze nie jest tak źle. Mam też wrażenie, że faceci mają łatwiej, mają większą odporność na wrażliwość i niektóre bodźce... Nie chcę kurwa zwalać na nic winy, ale gdybym była normalna to bym się nie wjebała. Znam ludzi, którym opiaty nie podchodzą. Bo jak chcą coś zarzucić to po to, żeby iść się bawić, odkrywać prawdy nieodkryte i pozaziemskie, poczuć muzykę, widzieć dotyk itd... Ja, gdy pierwszy raz wzięłam majkę pomyślałam - to jest narkotyk dla mnie. Zabiera wszystkie lęki, obawy, nadmierne myślenie i analizowanie, po prostu czuję komfort psychiczny, którego na trzeźwo nie czuję. Otwieram się. Żadnych blokad psychicznych. W pewnym momencie próbowałam przerzucic sie na klonazepam. Nie działa na mnie w ogóle. Już nawet dawka 4mg nie działa nasennie, więc przerzucilam się na alpre.

Mając blister MST 200 i tolerkę na załóżmy 100mg potrafiłam mieć to na prawie 3 tygodnie. Umiałam sobie to rozdzielić rozsądnie. Czasem robiłam dni bez majki, klon i spać bo nawet biorąc raz dziennie ten wjazd nie jest tak przyjemny. Znam ludzi, którzy jak mają to walą bez ograniczeń, póki się nie skończy. Chociaż nie powinnam się do nikogo porównywać. Problem polega na tym, że ja po majce czuję się w 100% sobą i na tym zasranym detoksie bądź calkowitej odstawce czuję takie zirytowanie, takie oczekiwanie... chodzę jak tykająca bomba.
No to słabo że się tak czujesz po tak krótkim stażu. Ja po kilku latach ćpania, już po przeżyciu skręta wystrzeliwałem pełen endorfin, z radością witałem trzeźwość, a potem od nowa, aż doszedłem do tego punktu który opisywałem. Ale wracając do Ciebie, to po prostu uzupełniasz sobie jakiś naturalny deficyt, który masz w głowie. Skoro chcesz te luki uzupełniać ćpaniem, to nie myślałaś nad substytucją ? Program metadonowy, bupra ? Nigdy zwolennikiem substytucji nie byłem, bo chcąc wyjść z hery i odtruć się na metadonie wjebałem się w niego na 7 lat pod który oczywiście później zacząłem walić here, klony i inne. Jednak zaletą metadonu jest to, że doskonale uzupełnia braki w głowie i działa pobudzająco. Nawalić też się nim da. Ale jeżeli podejść do tego z głową, trzymać się w ryzach, to redukcja szkód zdaje egzamin i statystycznie wypada ponoć dobrze. Choć kupując go na lewo poznałem tę drugą stronę metadonowców walących różne specyfiki i przelewających litry alkoholu przez siebie.

Masz racje, że faceci są bardziej odporni. Za to kobiety ćpające są bardziej bezwzględne i zdolne do rzeczy, których nie zrobią faceci. Tłumaczyła mi to psychoterapeutka na nawrotówce jednak nie pamiętam już, co jest za to odpowiedzialne.

Co do rozporządzania opiatami, to wszystko przychodzi z czasem. Po jakimś czasie ćpa się ile się przy sobie ma i zazwyczaj nie starcza na rano. No chyba że masz wysyp kasy i nie ma jak przerobić wszystkiego.

Co do detoksów, to na pierwszym w życiu detoksie biegałem w nocy po dużym pokoju, robiłem przysiady, pompki co 10 minut, by się zmęczyć i by choć na chwilę poczuć ulgę rozgrzewając mięśnie i stawy. Zasypiałem nad ranem na 2 godziny i budziłem się w takim stanie, że nigdy nie chciałbym tego powtarzać. Najśmieszniejsze jest to, że obok w pokoju spała babcia, która miała w apteczce dużo alpry i tetrazepamu. Ale jeszcze wtedy nie wiedziałem do czego to służy.
Niezapomniane przeżycie i od tamtej pory każdy detoks miałem na lekach, a później na metadonie i lekach jak się nauczyłem sam odtruwać - nie waląc ściem psychiatrze od uzależnień, by mi wypisywała, co tylko było mi potrzebne.
Nieważne jaki masz staż, możesz grzać i pół roku. Przykładowo jak zamawiasz sobie prywatnie przyjazd do domu lekarza, to on wie że ma tobie ulżyć, masz jak najmniej cierpieć i nie przelicza ilości twoich przećpanych dni mówiąc - hmm, to za krótko, by chociaż podać relanium. Cold Turkey jest dla pojebańców i masochistów, chociaż oni uważają się za herosów nie wiem w czym, a innych za pizdy, pomijając ludzi, którzy nie dysponują apteczką anty-skrętową.
Także jak masz skręty to je zaleczaj czym się da. Mi ulgę niesamowitą dawała po pierwszej fazie wchodzenia na metadon i cięcia go przez 5 dni mieszanka klonów, diazepamu, alpry i midazolamu, także mogłem chodzić normalnie do pracy. Chociaż ten ostatni na spanie zamieniłem po jakimś czasie na diphergan, który nie uzależnia, dobrze podbija benzo i po którym o dziwo przesypiałem całe noce. Jednak szczerze trzeba przyznać, że istnieje pewne ryzyko -wpieprzenia się w benzo. Uh, a Ty już zamieniałaś klony na alprę. Trochę z deszczu pod rynnę, ale umoralniać Cię nie będę. Przeżyłem uzależnienie od klonów i na szczęście sama alpra nigdy mi się nie podobała, by w nią wejść głębiej.

PS 2 lata temu na przedostatnim skręcie miałem podobną sytuację do Twojej. To już miał być koniec. W wigilię mijał chyba 4 dzień czystości, czułem się w miarę ok, ale no jak to święta tak na sucho? I nawaliłem się klonami, które też ścinałem. Pojechałem po kilka sztuk helu i szalałem solidnie przez 2 dni. W nowy rok wszedłem skręcony, a w styczniu dostałem blokery i jakoś się toczy. Także Cię doskonale rozumiem.
Uwaga! Użytkownik thermogrippp nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 434 / 107 / 0
29 grudnia 2019thermogrippp pisze:
Cold Turkey jest dla pojebańców i masochistów, chociaż oni uważają się za herosów nie wiem w czym, a innych za pizdy, pomijając ludzi, którzy nie dysponują apteczką anty-skrętową.
Cold turkey nie jest dla żadnych herosów, pojebańców i masochistów, a dla ludzi mających jeszcze na tyle siły w sobie, by nie dać zdominować swojego uzależnionego umysłu, takimi błahostkami jak własna wygoda, w końcu to nie ona jest tu najistotniejsza. Włączanie w proces odtruwania się od opiatów benzodiazepin i innych gówien, to jakby z własnej woli włączać do gry kolejnego przeciwnika, który walczy nie w naszej drużynie, a przeciwko nam w drodze do trzeźwości, a ta jest przecież naszym fundamentalnym celem. Przestać ćpać opio solo jest łatwiej niż opio+benzo, nawet jeśli nie uzależniliśmy się jeszcze od tego drugiego, choć to dla klasycznego opiowraka tylko kwestia czasu. Po co dowiadywać się, jak dobre dla naszej zszarganej psychiki będą benzo? Dwie substancje do odstawienia będą gorsze niż jedna, 2>1, prosty rachunek. Co więcej, skorzystanie z ulżenia sobie benzo, to jak jebany kredyt, spłacasz więcej niż zaciągasz - każde moje odtrucie zaprawione benzo było subiektywnie wyraźnie dłuższe od cold turkey, ale tylko odrobinę od niego lżejsze. Toż to jest strzał w stopę dla osoby rzeczywiście pragnącej przestać mieć do czynienia z własnym nałogiem w jakiejkolwiek postaci. Nie mówię tu jedynie o samym odtruwaniu się od substancji opioidowych, ale o ogólnej próbie terapii własnego uzależnienia od substancji psychoaktywnych. Przeżyć skręta to pestka, w porównaniu do tego, co nastaje już po fizycznym odtruciu. Wolę utrudnić sobie to pierwsze (przeżycie skręta), z zyskiem tego, że potem życie w trzeźwości będzie łatwiejsze niż odwrotnie. Chłodna kalkulacja zysków i strat, nic więcej.

Nauczyłeś się odtruwać, ale nie nauczyłeś się być trzeźwym, @thermogrippp.

Jeszcze gdyby te benzo były jakoś nieświadomie osobie odtruwanej podawane, to bym widział jakiś sens, ale jeśli ta osoba świadomie dalej łechta swój układ nagrody ulżaniem sobie samemu w cierpieniu „wrzucaniem tabsów”, to w życiu nie zgodzę się z tym, że jest to z korzyścią dla osoby uzależnionej. Dalszy rozpierdol układu nagrody.
  • 375 / 102 / 0
A czy nie chodzi o to, żeby po prostu się odtruć? Jeśli ktoś nie jest w stanie wytrzeźwieć ze względu na skręty to niech się czymś wspomaga, a jak jest, albo musi to pozostaje CT. Ja wszystkie, poza jednym odtrucie, robiłam praktycznie CT, bo nie miałam dostępu do antyskrętowych leków (i nigdy nie odtruwałam się przy pomocy benzo). Raz schodziłam przy pomocy Tramalu przez pierwsze 2-3 dni. To były i odtrucia od heroiny i od PST i od kodeiny. Zawsze jakoś dawałam radę, chociaż zdążył mi się detoks szpitalny, ale to było bardzo dawno temu, jeszcze za małolata i tam mimo, że odtruwali mnie od heroiny było praktycznie CT, bo to był detox młodzieżowy. Tak czy inaczej nigdy nie uzależniłam się od benzo i trochę rozumiem @WiedzaRadosna, że po przejściu skrętów CT człowiek bardziej pamięta czemu nie chce ćpać, ale z drugiej strony myślę sobie, że opieranie trzeźwości na strachu przed skrętami, czy też udowadnianiu sobie „jaka to jestem zmotywowana, bo odtruł się CT” jest słabe. Bo odtruć się to na prawdę nic w porównaniu do bycia trzeźwą na codzień - a wiem co mówię, bo mam za sobą okresy całkowitej, kilkuletniej trzeźwości (nie samej abstynencji).
Uwaga! Użytkownik drmjp nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 591 / 144 / 0
@WiedzaRadosna

Mechanizm nagrody można już przestawić po pierwszym ćpaniu. Nie trzeba czekać latami na to, by skojarzyć że mamy szybszy dostęp do regulowania emocji.

Trzeźwość nie jest fundamentalnym celem, tylko wypadkową zmiany ćpuńskich nawyków, zmiany priorytetów ogólnego przewartościowania życia. Nie można trzeźwości traktować w procesie trzeźwienia, jako podstawy, a tym bardziej jako celu nadrzędnego, bo inaczej skończysz na dupościsku i prędzej czy później znowu popłyniesz. To tyle jeżeli chodzi o wiedzę teoretyczną i praktyczną.

Oczywiście, że można się wjebać w benzo podczas detoksów, bo sam jestem tego doskonałym przykładem. Tylko że ja przez cały 2017 miałem kilkanaście detoksów i psychiatrę, która mi pisała co chciałem. Przez lata poprzednie takich problemów nie miałem. Wzbraniałem się przez wiele lat by łączyć benzo i opio po tym jak matce na samym prawie początku mojego stażu wypadłem z toalety prosto pod nogi.

Chciałbym zobaczyć, jak znosisz CT mocny ciąg po herze, metadonie czy lekki nawet po fentanylu. Czy byś nie błagał o obstawę lekową. Oczywiście da się to zrobić, ale można się też i przekręcić. Nie traktuj tego jako przytyk, bo widzę że jesteś ciekawym człowiekiem i z chęcią bym z Tobą porozmawiał twarzą w twarz.

Nie bardzo rozumiem co masz na myśli pisząc, że nie nauczyłem się bycia trzeźwym. Wyjaśnij mi to proszę. Ustosunkuje się później.
Uwaga! Użytkownik thermogrippp nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 2 / 1 / 0
Kanda moim zdaniem... nie jest z Tobą tak w porządku jak się Tobie wydaje. Oczywistym jest ze porównywanie się do kogoś kto głębiej tkwi w nałogu może chwilowo poprawić nastrój, sprawić ze łatwiej będzie nam zaakceptować fakt jak bardzo się straciło kontrole. Szczerze... straciłaś ja. Jak dla mnie to nie jest sportowe ze raz na wieczór. Wspominałaś o koleżance z amfetamina czy raz na dzień byłoby ok ? Ok to może być ewentualnie raz na miesiąc potem raz na pol roku. Ale nie codziennie. Te wspomnienia nigdy nie wyblakna, nigdy nie wyrzucisz tego z głowy jak wiecznie będziesz mieć z tym choć minimalny kontakt. A wierze i wiem ze da się zapomnieć. Ale najpierw musisz się umęczyć. Niech to trwa tyle ile musi ale nie będzie Ci łatwo miło i przyjemnie. Nie idź na skróty. Dopiero jak faktycznie odstawisz całkowicie znowu musi minąć sporo czasu żebyś osiągnęła w życiu coś stałego, co da Ci szczęście. Gotowanie potraw wigilijnych jest bardzo fajne ale to tylko zajęcie, chodzi o nowe fundamenty, coś na czym zbudujesz nowe życie w trzeźwości. Dopiero gdy zdobędziesz coś czego sobie za żadna cholerę nie pozwolisz sobie stracić będziesz mogła zapomnieć o tym złudnym szczęściu. Wiesz co to było dla mnie... wspomienia zawsze zostają gdzieś z tylu głowy, ale musisz zbudować swój świat na trzeźwo. Wydaje Ci się ze masz fajne poltora roku za sobą, ze lepiej wtedy odbierałas rzeczywistość, ze było przyjemnie. Ze przeciętny człowiek nigdy nie zazna tego stanu świadomości co Ty. Ale niestety Kanda to wszystko było kłamstwem. Tego nie ma tak naprawdę. Inni ida do przodu. A Ty tak naparwde zamykasz sie na ten prawdziwy świat i może przyjść dzień w którym naprawdę nie będzie już dla Ciebie miejsca. Nie pozwól na to.
  • 82 / 6 / 0
Mi się wydaje, że schodząc z opiatów, obstawę lekową typu turbo (jak np. Thermogrippa) stosować można wyłącznie jak się już ma w miarę wyrobione doswiadczenie z tą grupą leków. Wtedy ok. Natomiast jak ktoś jest stricte opiatowcem i nie łączył, to wtedy jest z deszczu pod rynne, jak u przytoczonego forumowicza zresztą. Podatny na uzależnienia umysł otwiera sie na drugi nałóg. W dodatku jeden z najcięższych.
Uwaga! Użytkownik nobuou3matsu jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 434 / 107 / 0
29 grudnia 2019thermogrippp pisze:
Trzeźwość nie jest fundamentalnym celem, tylko wypadkową zmiany ćpuńskich nawyków, zmiany priorytetów ogólnego przewartościowania życia.
Mówiąc o ogólnym przewartościowaniu życia ćpuna, dotknąłeś kwestii, która jest według mnie z perspektywy naszej psychiki najistotniejsza dla terapii uzależnienia. A czy jest coś ważniejszego niż nasza własna psychika? Przecież nie ciało. I to o efekt psychologiczny właśnie chodzi: o przeistoczenie własnych przekonań, przewartościowanie wartości w swojej głowie, zmianę swojego stosunku do narkotyku. Trzeba jakimś cudem przestać chcieć odurzać się i jest to chyba jedyna droga (znacie inną?), by nie skończyć na wspomnianym przez Ciebie dupościsku. Oczywiście to zadanie trudne, wręcz karkołomne, dla wielu z pewnością niemożliwe, aczkolwiek uważam, że wykonalne. Zmianę priorytetów ćpuńskich można by przyrównać do tworzenia zupełnie nowego człowieka od podstaw. I tak jak ogólnie dzieciństwo jest w rozwoju człowieka jako istoty biologicznej najistotniejsze dla ukształtowania się pierwszych nawyków istoty ludzkiej, tak czas detoksu/odtruwania się od substancji ma, według mnie takie samo, najważniejsze znaczenie dla przewartościowywania wartości narkomana. Trzeba zacząć z grubej rury, by od samego początku nie być na straconej pozycji

Jestem jednocześnie świadomy o istnieniu ludzi silnie uzależnionych od opioidów, którzy swoim skutecznym wyjściem z nałogu pokazali (np. @jezus chytrus, że narracja prezentowana przeze mnie powyżej nie jest jakimś „jedynym skutecznym nastawieniem” umożliwiającym rzucenie nałogu. Nie ośmieliłbym się nigdy tak twierdzić. Można powoli schodzić na jakiś blokerach/obstawie lekowej, tak się robi przecież na detoksach szpitalnych. Wydaje mi się jednak, że dla osób nieposiadających „aż tak długiego stażu w nałogu”, nie jest takie rozwiązanie najrozsądniejszym i najbardziej efektywnym. W takich przypadkach trzeba działać radykalnie w chuj i jest szansa przerwać tę agonię bardziej skutecznie. Niezwykle ważne jest tutaj, wydaje mi się, dopasowanie odpowiedniej metody terapii, do modelu psychologicznego leczonego człowieka, każdy z nas jest przecież inny, pomimo tego, że w uzależnieniu rządzą nami te same schematy.

29 grudnia 2019thermogrippp pisze:
Tylko że ja przez cały 2017 miałem kilkanaście detoksów i psychiatrę, która mi pisała co chciałem. Przez lata poprzednie takich problemów nie miałem.
Czy nie jest wymowny fakt, że akurat wtedy, kiedy znalazłeś „psychiatrę, która pisała Ci co chciała”, miałeś akurat kilkanaście detoksów? Pytanie czy to dobrze czy źle, że miałeś te kilkanaście detoksów. Dobrze - w sensie, że już nie leciałeś naćpany non-stop, tylko, że ciągle podejmowałeś walkę, i mimo, że upadałeś, to jednak byłeś wytrwały w powstawaniu; czy jednak źle - w sensie, że ciągle następował nawrót. Dwojako to wszystko można rozumieć, sam jednak opisujesz tę sytuację jako problem. Generalnie to za mało danych, ale można by na podstawie tego próbować domniemywać, że nawet dla Ciebie, z potężnym stażem, nie okazała się ta metoda odstawiania (oparta na obstawie lekowej) skuteczna.

29 grudnia 2019thermogrippp pisze:
Chciałbym zobaczyć, jak znosisz CT mocny ciąg po herze, metadonie czy lekki nawet po fentanylu. Czy byś nie błagał o obstawę lekową.
Oczywiście, że bym błagał. Już dzisiaj w nocy błagałem rzeczywistość o litość, a tylko kilka tygodni w ciągu względnie słabego PST było przeze mnie pite przed aktualnym odtruciem (dziś 5 dzień). I tym razem, z racji mojego coraz dłuższego już stażu w nałogu (3 rok od powstania zależności fizycznej i 5 lat psychicznej od opiatów), było mi trudniej fizycznie zejść, niż z z mocarnych makiwar i herbat pitych kiedyś miesiącami! Także ja nie wątpię, że wraz z kolejnymi detoksami poziom intensywności doznań fizycznych może osiągnąć taki stopień, że niemożliwym będzie zejście już bez obstawy. Ale wciąż będę utrzymywał, że nie we względnym początku nałogu jak np. u @kanda. Osobiście czuję, że ja jestem już na granicy, jak teraz mi się nie uda, to potem może być już ciężko.

29 grudnia 2019thermogrippp pisze:
Nie bardzo rozumiem co masz na myśli pisząc, że nie nauczyłem się bycia trzeźwym. Wyjaśnij mi to proszę.
Tak naprawdę, to nie mam pojęcia czy nauczyłeś się bycia trzeźwym. Sam tego o sobie z całą pewnością nie wiem, więc jakim cudem mógłbym to twierdzić o kimś innym? Także wybacz mi proszę to zdanie, niepotrzebnie je dołączyłem do poprzedniego posta. Niemniej konfrontacja własnej sytuacji z innymi uzależnionymi może czasem być wartościowa i korzystna, ale czy tego właśnie aktualnie nie robimy? Dzięki za dyskusję.
ODPOWIEDZ
Posty: 3789 • Strona 279 z 379
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.