27 grudnia 2019kanda pisze: I wątpię, żeby jakiś terapeuta dał mi złoty środek na szczęście...
Tak btw szczęścia. Jest masa ludzi którzy stawiają sobie za cel w życiu bycie szczęśliwym. Jest to niepoważne, bo życie jest ciężkie i nie raz ci taki wpierdol spuści, że będziesz wyć i walić głową w beton. Nie raz będziesz musiała podejmować na tyle trudne i odpowiedzialne decyzje, które zafundują ci emocjonalny rozpierdol. Ogólnie życie jest chujowe, ale ma swoje momenty trwające mniej czy dłużej.
I powiem ci z perspektywy człowieka, który prawie połowe swojego życia ćpał here, że nic ci nie da tego co potrafią dać opio. Ale po jakimś czasie trzeźwości doceniasz to, że budzisz się rano, nie na skręcie i nie musisz myśleć jak tu skołować kasę na towar, by nie bolało.
27 grudnia 2019kanda pisze: Nikt nie zechce narkomanki (...), narkomanka nie zostanie matką, a jak zostanie to ściągnie nieszczęście na swoje dziecko, historia zatoczy koło.
A co do skuteczności terapii uzależnień, to bardzo dużo zależy od długości stażu i wieku, w którym zaczęło się ćpać. Należysz jeszcze do grupy dość dobrze rokującej wyjście z tego nałogu, o ile dobrze kojarzę Twoje posty opisujące przebieg choroby. Łatwiej niż teraz nie będzie, za każdym razem będzie już trudniej, na tym polega myk Sugeruję Ci wyjście z tego forum. Serio. Myślę, że ułatwi Ci to sprawę rzucenia opio w pizdu. Elaborowanie i czytanie na temat dragów i sposobów rzucania... jak to zajebiście syci psychikę, mnie to w chuj uzależniło.
A co do Twojej niedziałającej kodeiny, to chuj wie, czemu nie działa w takiej potężnej dawce. Ja bym to wszystko rozpuścił w coli i łyknął na raz, wtedy najlepiej mi zawsze thioco wchodziło (bo podejrzewam, że thio wrzucasz, a nie antka).
@Anna S a opieranie trzeźwości na poszukiwaniu szczęścia jest złudne, bo jak mawiał jeden z moich terapeutów „fajerwerki są tylko kilka razy w życiu”. Żyć to znaczy czuć, a to co człowiek czuje i czego doświadcza nie zawsze jest przyjemne. Dobrze jednak, że na trzeźwo jest prawdziwe.
Ale jeśli było się psychicznie zdrowym przed rozpoczęciem ćpania, to ze wszystkiego da się wyjść bez większego szwanku, tak uważam. I dopiero zejście ze wszystkiego daje prawdziwość. Psychotropy, benzo, pregabaliny, eseseraj, baklofeny czy inne zamienniki tylko utrudniają sprawę moim zdaniem. U mnie dziś czwarty dzień kompletnej trzeźwości. Powodzenia innym rzucającym!
WiedzaRadosna pisze: A co do Twojej niedziałającej kodeiny, to chuj wie, czemu nie działa w takiej potężnej dawce. Ja bym to wszystko rozpuścił w coli i łyknął na raz, wtedy najlepiej mi zawsze thioco wchodziło (bo podejrzewam, że thio wrzucasz, a nie antka).
W momencie, gdy już całkiem pogrzebałam nadzieje, po 2,5h od wzięcia poczułam 1/10 wjazdu majkowego - luz w rękach i nogach, chwilowa euforia, a potem przerażająca histamina (czerwona byłam od pasa w górę), przegryzłam dwa avio i desloratydyne i przeszło. Ale do morfiny IV koda zupełnie nie ma podjazdu, zeżarłam prawie 80 tabletek... nie ta kolejność, zupełnie... Nie ma to zupełnie sensu w moim przypadku.
28 grudnia 2019nobuou3matsu pisze: Czasami piszecie jak naiwne dzieci. Serio ciężko stwierdzić czy śmiać sie czy płakać. Kanda o tobie pisze bo widze po twoich postach ze nie masz pojecia w co sie wpakowalas. "7 dzień detoxu przywalilem kody jestem hehe zjebana hehe". Kobieto Twoj uklad nagrody został zmieniony przez opiaty. Nie dasz rady sama bo leciałaś na morfinie dożylnie czyli najniższe piętro narkomani. Myslisz ze w rzeczywistości jest jak tutaj ludzie piszą? "Hehe skręt, hehe troche poboli hehe wkoncu sie zepne i będzie dobrze". Otóż nie rzucasz fajek dziewczyno. Nawet w ośrodku czeka ciebie nierówna walka a bez terapii to wiesz że nic nie zmienisz co widać. Po prostu nie zdajesz sobie sprawy z tego jaki zmiany zachodzą w Twoim mózgu i organizmie. Smutno to wygląda ale po prostu zatoczysz kolejne koło historii narkomanii.
Myślę, że jestem silniejsza niż przeciętny ćpun. nie uważam się za lepszą, ale po prostu wiem, że mam dużo samozaparcia. Sęk w tym, że ja nie lubię ciągle na tym funkcjonować - wypierdolić tolerkę i strzelać 7 razy dziennie, żeby nie mieć skręta. Ja po prostu lubię ćpać, lubię wjazd i nie potrzebuję tego robić przez 16h na dobę powiedzmy, bo 8h na sen. Nie wyobrażam sobie tak uzależniać swoje życie od dragów.
WiedzaRadosna pisze:Kiedy narkotyk nie jest używany jako moment wytchnienia/odpoczynku po pracy, a jest środkiem umożliwiającym pracowanie w ogóle. Wtedy jest już przejebanie trudno. Tak, latami da się tak funkcjonować.
No właśnie rzecz w tym, że moje branie majki w pewnym momencie ewoluowało na plus dla mojego organizmu, zmieniło mi się myślenie, sporo zrozumiałam. To był czas, kiedy myślałam, że przedawkowałam, byłam na sorze. Matka wezwała karetkę bo jej mowilam, że mam problem z oddychaniem, że boję się, że się nie obudzę. Wtedy miałam pierwsze podejście do detoxu, wizytę u psychiatry - leki, 3 tygodnie czystości. Ten strach sprawił, że z byciu na majce praktycznie cały czas zredukowalam ćpanie do raza dziennie - wieczorem, po pracy. Czasem robiłam dzień przerwy. I od maja do grudnia trzymałam się tego twardo, TYLKO RAZ, wieczorem - chill, a potem spać. No nie wiem czy kwalifikuję się do ćpuna na poziomie zaawansowanym, ale macie rację, terapia jest potrzebna.
Ta wczorajsza koda to była pomyłka, muszę nauczyć się radzić sobie w momentach kryzysu. Chciałabym w ogóle brać raz na jakiś czas, na sportowo, całkowicie nie rezygnować z tego, ale w moim przypadku to jest niewykonalne.
Pozdrawiam wszystkich opiatowców, którzy chociażby próbują. Moim zdaniem to liczy się najbardziej. I nie chodzi o usprawiedliwianie siebie. Po prostu wiele osób płynie i nie myśli o konsekwencjach, nie zapala się lampka, że się trują i trzeba to skończyć.
21 grudnia 2019kanda pisze: Ja brałam 1 dziennie i zawsze schodzę na Tramalu, pregabalinie, klonach i ketrelu. Codziennie przy odstawce biorę inny mix. Przykładowo: 1 dzień - 150mg Tramalu + 4mg klona, 2 dzień - pregabalina 150mg i 25mg ketrelu, 3 dzień 150mg Tramalu i 2mg klona itd.
Takich przypadków jak Ty, którzy myśleli że są silniejsi od opio jest 90%. Też taki chojrak byłem. Po pierwszych 10ciu latach ćpania hery jeszcze było łatwiej poskładać życie. Po następnych prawie 10ciu obudziłem się z rozjebanym łbem, emocjonalnym zwraczeniem w odczuwaniu pozytywnych emocji, depresją, niemocą, bez hobby, pasji które wcześniej miałem, z kompletnym niezrozumieniem, jak działa dojrzały, odpowiedzialny człowiek, z zawalonym życiem zawodowym, bez marzeń i mógłbym tak wymieniać.
Mimo wszystko dzięki partnerce i potwornej chęci wyjścia z tego gówna od dwóch lat zapieprzam na terapie, skończyłem dwie grupy - motywacyjną i nawrotową(tu w razie czego mogę zawsze przyjść). Mam psychiatrę. W planach jeszcze psychoterapie i grupę asertywną prowadzoną przez mojego terapeutę. Do tego biorę blokery antydepresant i stabilizator nastroju. Mój łeb jest strzaskany i bez wsparcia farmakologicznego nie dałbym rady. Może kiedyś uwolnie się od leków, bo to też trudny do niesienia balast.
Czy jest łatwo ? Nie, jest w chuj ciężko, bo tak jak pisałem życie jest ciężkie, a ćpun nosi dodatkowy bagaż - musi zmienić nawyki, zmienić priorytety. I nie polega to na tym, jak to sarkastycznie Twój krytykant ujął, że hehe skręta przeżyje i wszystko będzie ok, ale mnie naprawdę cieszy to, że nie budzę się i powoli zaczynam odczuwać z braku opio ból. Jest to ogromna wbrew pozorom ulga. Bo jak nie boli, to można wstać i ma się siłę by iść dalej. Oczywiście potem budzi się głowa. Co pewien czas są nawroty i wyuczona na terapii akceptacja chujowego samopoczucia okraszonego frustracją, wkurwem i chęcią szybkiego wyregulowania sobie emocji.
Czy miałem przez te 2 lata wpadki ? Oczywiście, bo to chujstwo jest tak zakorzenione w organiźmie i czeka, a potem atakuje z siłą jakiej sobie na razie wyobrazić nie możesz.
Ale można tak pierdolić bez końca. Módl się o to byś nigdy nie musiała się o tym przekonać, bo jeszcze nie jest z Tobą tak źle. Jedynie co, to nie masz pokory dla opiatów.
28 grudnia 2019WiedzaRadosna pisze: @kanda Jeśli nie kwalifikujesz się do „ćpuna na poziomie zaawansowanym”, to spróbuj zrobić w końcu detoks z prawdziwego zdarzenia, bo takie coś, co opisujesz np. tutaj:
to w ogóle nie jest detoks, tylko robienie przerwy na zbicie tolerki. Z taką obstawą, to mogą schodzić stare grzejniki, co pół życia hel walą.21 grudnia 2019kanda pisze: Ja brałam 1 dziennie i zawsze schodzę na Tramalu, pregabalinie, klonach i ketrelu. Codziennie przy odstawce biorę inny mix. Przykładowo: 1 dzień - 150mg Tramalu + 4mg klona, 2 dzień - pregabalina 150mg i 25mg ketrelu, 3 dzień 150mg Tramalu i 2mg klona itd.
thermogrippp pisze:Po pierwszych 10ciu latach ćpania hery jeszcze było łatwiej poskładać życie. Po następnych prawie 10ciu obudziłem się z rozjebanym łbem, emocjonalnym zwraczeniem w odczuwaniu pozytywnych emocji, depresją, niemocą, bez hobby, pasji które wcześniej miałem, z kompletnym niezrozumieniem, jak działa dojrzały, odpowiedzialny człowiek, z zawalonym życiem zawodowym, bez marzeń i mógłbym tak wymieniać.
Ja się właśnie tak czuję po półtora roku. Może poza tą dojrzałością, bo tu jeszcze nie jest tak źle. Mam też wrażenie, że faceci mają łatwiej, mają większą odporność na wrażliwość i niektóre bodźce... Nie chcę kurwa zwalać na nic winy, ale gdybym była normalna to bym się nie wjebała. Znam ludzi, którym opiaty nie podchodzą. Bo jak chcą coś zarzucić to po to, żeby iść się bawić, odkrywać prawdy nieodkryte i pozaziemskie, poczuć muzykę, widzieć dotyk itd... Ja, gdy pierwszy raz wzięłam majkę pomyślałam - to jest narkotyk dla mnie. Zabiera wszystkie lęki, obawy, nadmierne myślenie i analizowanie, po prostu czuję komfort psychiczny, którego na trzeźwo nie czuję. Otwieram się. Żadnych blokad psychicznych. W pewnym momencie próbowałam przerzucic sie na klonazepam. Nie działa na mnie w ogóle. Już nawet dawka 4mg nie działa nasennie, więc przerzucilam się na alpre.
Mając blister MST 200 i tolerkę na załóżmy 100mg potrafiłam mieć to na prawie 3 tygodnie. Umiałam sobie to rozdzielić rozsądnie. Czasem robiłam dni bez majki, klon i spać bo nawet biorąc raz dziennie ten wjazd nie jest tak przyjemny. Znam ludzi, którzy jak mają to walą bez ograniczeń, póki się nie skończy. Chociaż nie powinnam się do nikogo porównywać. Problem polega na tym, że ja po majce czuję się w 100% sobą i na tym zasranym detoksie bądź calkowitej odstawce czuję takie zirytowanie, takie oczekiwanie... chodzę jak tykająca bomba.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.