...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 3791 • Strona 277 z 380
  • 25 / / 0
Samodzielnie odstawilem alkohol. Po raz pierwszy czuje, ze sam sobe cos przedstawiłem w głowie - autoterapia.
Ogólnie sam odstawiłem ale bardzo dlugo to trwało. Zacząłem zostawiać na etapie min 4 piw dziennie (przeważnie mocnych). Schodzenie / regulowanie zabralo mi ponad rok (!) do etapu 1 Tyskiego na wieczór. Obecnie od około miesiąca nie piję w ogóle. Najważniejsze jest jednak to, że nie jestem na dupościsku. Nie mam ciśnień. Stan psychiczny się poprawił. Sen się uregulował. No historia jak z bajki. A piłem wiele lat, byłem na bank uzależniony - natomiast nie doszło do zależności fizycznej (brrrr) - pewnie dzięki temu udało mi się w pojedynkę.
Raz byłem na grupie AA. Udam się ponownie, jeśli / kiedy pojawią się nawroty. Pomogło skupienie się na zainteresowaniach, jaranie co wieczór do poduchy i lęk o zdrowie. Zdrowie zaczęło szwankować (jelita, trzustka i jej zawyżone wyniki) i to było dla mnie jak uderzenie prądem. Ja chcę byc zdrowy - wszystko wróciło do normy ciesze się 100% zdrowiem i nie oddam tego tak łatwo.
Uwaga! Użytkownik Zoe0 jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 375 / 102 / 0
Święta to czas, w którym chciałabym przestać istnieć. Przez lata radziłam sobie z tym znikając za narkotykami, w zeszłym roku zakochałam się i pomogła fenyloetyloamina, w tym muszę brać wszystko na klatę - łzy same cisną się do oczu a nad barszczem nie wypada płakać szczególnie, gdy jest się w gościach.
Uwaga! Użytkownik drmjp nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 22 / 1 / 0
Na początku grudnia postanowiłem po jakiś 2 latach wejść na detox od marihuany. Przez te 2 lata paliłem raz więcej raz mniej, ale większość to było albo codziennie albo co drugi dzień, pale oczywiście od znacznie dłuższego czasu ale miałem w tym przerwy i też więcej umiaru bo paliłem tylko w weekendy. W momencie podjęcia decyzji o detoxie doznałem ogromnej fali negatywnych uczuć, kiedy doszło do mnie że nie będę jaral przerazilem się tym i skończyłem z 1/4 bara xana idąc spać o 21. Dosłownie chciało mi się tylko płakać i nie miałem na nic siły, byłem załamany tym że nie będę palił. Dzisiaj mamy 25.12 i od początku grudnia paliłem tylko raz, bo byłem w Holandii i wiadomo jak jest xd ciężko nie skorzystać, czuje się z tym dobrze, raz miałem ciśnienie żeby zajarać bo mnie wkurwił ojciec ale pozatym nie czuje strasznego ciągu, planowo miałem zakończyć detox w sylwestra w którego dam sobie konkretnie ale zastanawiam się czy nie lepiej pociągnąć to jeszcze przez styczeń, tzn na Sylwka i tak będę jaral i nie tylko ale czy może po tak długim okresie będzie potrzebny dłuższy detox. Co myślicie? I czy objawy przy decyzji o detoxie to objawy uzależnienia psychicznego?
  • 86 / 6 / 0
Jaranko robi wyrzut, czy zwiększa, mniejsza o to, dopaminy, więc odstawiając jaranko będziesz miał na spory czas mniej dopaminy, a jarając raz na jakiś czas również rozstrajasz organizm i wolniej się zregeneruje. A dopamina = uzależnienie psychiczne, a mało dopaminy = mało sił i motywacji do życia (gdzie po jaraniu jest już bardzo mało). Wbrew pozorom, jaranie bardzo szkodzi w dłuższym okresie czasu, a i po krótkim trzeba wracać trochę czasu do normy.

Jeśli chodzi o czas detoksu od tego - ja polecam przez 1 dzień nic nie jeść, a dwa kolejne bardzo mało, np. jedna kanapka o godz. 12 i jedna kanapka o 16, jeśli nie wytrzymacie w ogóle nic nie jeść. Po 48 godzinach "nic" nie jedzenia organizm będzie już w miarę ok.
  • 468 / 98 / 0
I tak oto 7 dzień mojego detoxu od majki IV umiliłam sobie 945mg kodeiny. Jestem zjebana :extasy:
If I could be free from the sinner in me
  • 375 / 102 / 0
A miało pójść tak dobrze, już nigdy opio i nowe życie... kurcze to takie dobijające jak wielką trzeba mieć determinację, samozaparcie oraz wsparcie, żeby wyjść z opiatów - a w większości i tak się nie udaje. To bardzo smutne. Sama wiem ile razy w życiu się potykałem. Niby tak jak pisze @thermogrippp, że po potknięciu po prostu trzeba wstać, otrzepać się i iść dalej, ale każde potknięcie i przywalenie głową o rzeczywistość jest bardziej bolesne. @kanda może jednak warto pomyśleć o terapii, bo samemu na prawdę trudno sobie poradzić, jak sama z resztą widzisz.
Uwaga! Użytkownik drmjp nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 434 / 107 / 0
27 grudnia 2019kanda pisze:
I tak oto 7 dzień mojego detoxu od majki IV umiliłam sobie 945mg kodeiny. Jestem zjebana :extasy:
I jak weszło?

Ja dziś trzeci dzień na czysto i też już nie zamierzam wracać, będzie nawet przeprowadzka od nowego roku, zmiana środowiska bardzo pomaga. Chociaż anhedonia i wyrzuty sumienia na razie są przeolbrzymie, to mam jednak nadzieję, że jakoś zapomnę o tym narkotykowym hedonizmie i zajmę się życiem.

Na dniach będę także wprowadzał detoks od hajpa, co pewnie też psychę trochę odciąży... uzależniłem się kurwa od czytania tego jebanego forum.
  • 468 / 98 / 0
@WiedzaRadosna Jednak 1185mg. Póki co nie weszło, brałam na pusty żołądek półtorej godziny temu. Równy tydzień temu walilam jeszcze 200mg majki iv, więc nie liczę na jakieś spektakularne efekty.

@drmjpOczywiście, terapia jest nieunikniona. Teraz to już wiem. Są dni, kiedy jest naprawdę fajnie, w ciągu dnia mam co robić, ludzie ze mną rozmawiają, jestem szczęśliwa, ostatnio ten cały pierdolnik związany ze Świętami, kupowanie prezentów, pakowanie ich, gotowanie wigilijnych potraw i git - miałam zajęcie. Ale są wieczory, gdzie gryzę ściany, czuję pustkę, taką kurewską pustkę. Chcę wrócić, jebać to wszystko, ludzie płyną latami i żyją. Ale druga ja myśli - miałaś być silna, 2020 to miał być rok trzeźwości, koniec z morfiną. Mam wrażenie, że nic nigdy jej mi nie zastąpi. Żadne szczęście w życiu, żadna osoba, nic nie będzie dostateczną motywacją do życia na trzeźwo. Czuję się tak cholernie bezsilna, bo naprawdę byłam zdeterminowana do rzucania majki IV, ale nie umiem sobie znaleźć miejsca, jestem taka rozkojarzona. Nic nie daje mi tyle szczęścia co opiaty. I wątpię, żeby jakiś terapeuta dał mi złoty środek na szczęście, dlatego jestem tak sceptycznie nastawiona do terapii.

Sobie zamarzyłam próbowania w żyłę jako nastolatka, to teraz będę zbierać tego plony.

Użalanko part 344. :extasy:
If I could be free from the sinner in me
  • 375 / 102 / 0
No jasne że nic i nikt nigdy nie da Ci takiego szczęścia jak opiaty, tak szybko i intensywnie. Tylko że w życiu nie chodzi tylko o taki rodzaj szczęścia, a raczej przyjemności. I na terapii, nikt nawet nie będzie cię przekonać, że coś będzie w stanie zastąpić opiaty. Ale to nie na tym polega, żeby czymś je zastąpić, tylko żeby nauczyć się żyć pomimo ich braku. A jest wiele rzeczy, dla których warto wstawać rano z łóżka, takie wiesz małe, subtelne przyjemności. Ale chyba jest coś jeszcze cenniejszego - wielowymiarowość życia i jego złożoność. Po opiatach życie jest proste i to w podwójnym znaczeniu - łatwe, bo niczym się nie przejmujesz i uproszczone bo sprowadzające się tylko do tego, żeby przygrzać. Mnie to chyba najbardziej zawsze motywowało do trzeźwości - dobijało mnie, że jak ćpam, to mimo iż jest łatwo to człowiek stoi w miejscu.
Uwaga! Użytkownik drmjp nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 468 / 98 / 0
27 grudnia 2019drmjp pisze:
Mnie to chyba najbardziej zawsze motywowało do trzeźwości - dobijało mnie, że jak ćpam, to mimo iż jest łatwo to człowiek stoi w miejscu.
No właśnie. Bo ćpając będę nikim. Nikt nie zechce narkomanki (ten problem mam już za sobą, ale gość jest przekonany, że przestałam), narkomanka nie zostanie matką, a jak zostanie to ściągnie nieszczęście na swoje dziecko, historia zatoczy koło. Nie wspomnę o przypałach w pracy, ile razy brałam l4, bo skręt, bo to, bo mi się nie chciało, na szczęście pracuję w państwówce i L4 nie jest podstawą do wyjebania z roboty. No minusów jest wiele, ale generalnie najbardziej ubolewam nad tym, że mój kontakt z ludźmi maleje do zera jak biorę. Bo jak biorę to ludzie nie są mi potrzebni.

A teraz pytanko.
18:45 - wzięłam 31 tabletek.
19:10 - wzięłam 32 tabletki.
19:30 - wzięłam 16 tabletek.
Ostatni posiłek - 14:30

Kiedy mogę się spodziewać CZEGOKOLWIEK? Bo też biorę pod uwagę to, że z tego tabsa MST tydzień temu nie wyciągałam całych 200mg morfiny. Nie mam pojęcia jaką dokładnie mam tolerancję. Filtracja itd.

Skoro przyjęłam 1185mg kody, to tak, jakbym przyjęła 118,5 morfiny? Biodostępność wnosi ~90%, więc załóżmy, że jest to 100mg. Gdybym podawała 100mg morfiny IV po tygodniu poklepałoby mnie srogo.

Helpunku. :extasy:
If I could be free from the sinner in me
ODPOWIEDZ
Posty: 3791 • Strona 277 z 380
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.