...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 3790 • Strona 273 z 379
  • 3131 / 338 / 0
Zjazd ci mine za parę dni i bedzie lepiej. Jedz i pij po prostu zdrowo, to wystarczy. No i nie zaczynaj znowu brać, bo już wiesz jak to się kończy.
  • 3 / 1 / 0
wyszukaj "nie do odparcia" i startuj już dzisiaj.. Walcz o siebie dziewczyno !
  • 2827 / 483 / 0
Ja rozumiem, że można stracić kontrolę nad używkami, ale żeby tak o zajebać ciąg na ostro i przez to posypać tyle rzeczy na raz.. To wystarczający powód, żeby się trzymać twardo za morde gdy masz tak dużo do stracenia, inaczej trzeba ten problem najszybciej rozwiązać na terapii bo takie ścieżki myślenia i działania radząc sobie samemu wpędzą Cie w piekło dziewczyno!
Trzymaj się póki jeszcze jest szansa się ogarnąć i naprawić !!!
https://youtu.be/XJPAk9ctb-Q

"Mówiłem nigdy więcej, a czas mi przyniósł plaster
Zagoiło się nieźle skoro goiło z otwartej
Zasypiam w pół do pierwszej, zasypiam w pół do czwartej
Albo znów kurwa nie śpię przez co jeszcze nim zasnę..."
  • 1 / / 0
i jak sie czujesz? lepiej juz? :)
  • 375 / 102 / 0
24 listopada 2019pomasujplecki pisze:
Ja rozumiem, że można stracić kontrolę nad używkami, ale żeby tak o zajebać ciąg na ostro i przez to posypać tyle rzeczy na raz.. To wystarczający powód, żeby się trzymać twardo za morde
Ponieważ ja nie straciłam zbyt wiele przez narkotyki, to pomimo że nie biorę od 17 lat krążą one wokół mnie. Może właśnie jest łatwiej przestać jak się dotknie tego dna. Tylko wiadomo, że pod takim dnem jest zawsze jeszcze głębsze dno.

A może właśnie ta narracja strat i trzeźwości jest kiepską narracją. Może trzeba myśleć o tym nie co się straciło, tylko co można zyskać bez narkotyków.
Uwaga! Użytkownik drmjp nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 142 / 27 / 0
Witajcie
Moja przygoda ( wtedy) dzisiaj podróż w jedna stronę z perspektywy tych lat.
Zacząłem wiele lat temu , dość późno bo w wieku około 20 lat - dzienne studia, przed tym ja wielki facet , mega wysportowany , od 6 klasy podstawówki kick boxing , siłownia , pływanie i moja wtedy Dziewczyna, alkohol raz na pół roku , jedynym moim grzeszkiem były papierosy .....
Pamiętam te pierwsze palenia trawki, ekscytację , zamykam oczy i jestem na tym przystanku w Ol z zamkniętymi oczami i słucham świata mając dreszcze ( pierwsze palenia), nie istnieje ból , problemy czy choćby chwila zastanowienia , człowieku to trawka, to nic , przestaniesz kiedy zechcesz .... Zaczynam trenować w Olsztynie, bo siłą rzeczy kilka lat tu pomieszkam, nauka przychodzi mi łatwo , nie robiąc nic zaliczam sesje na 4 czy 5, nie jestem dzieckiem bogatych rodziców ale pieniędzy mi nie brakuje , Mama zadbała o to , tak samo jak ŚP Babcie , Ojciec major kontrwywiadu , komandos , wyprowadził się z domu , po 3 czy którymś tam detoxie alkoholowym , pije dalej, nie mam rodzeństwa, coraz bardziej wchodzę w świat przyjaźni , kolegów .
Pierwszy raz - jestem ochroniarzem w klubie studenckim w OL, kumpla wyrzucili z roku , musi zjeżdżać do domu, podchodzi do mnie z tabsami ( to jego pierwszy raz) i mówi , razem zaczęliśmy studia , teraz razem spróbujmy - tym razem odmawiam. Coraz mocniej wchodzę w środowisko, najlepsze ziółko , w tamtych czasach najlepszy hash - mam tego ogromne ilości , znajomości , zaczynają się pieniądze ... obce kobiety, różne osoby, również te , których nigdy nie powinienem poznać . "Teraz życie płynie jak poemat", mało chodzę na uczelnie, śmietanka na tamte czasy Olsztyna zaprasza mnie na imprezy, zaprzyjaźniam się z gangsterem z Podlasia , Ci ludzie są dla mnie dobrzy nikt mnie do niczego nie namawia, ba zawsze mogę na nich liczyć, w środowisku pojawiają się złodzieje aut , tez się z nimi zaprzyjaźniam ....
Wtorek, daty nie pisze specjalnie, wstaje po nocce , moi Przyjaciele siedzą i grają w karty( tego nie napisałem wcześniej, większość z nich ćpała proch, ja paliłem trawkę i na tamte czasy tacy ludzie byli kimś gorszym epoka spinheadów ) Dostaje kubek soku pomarańczowego, masz pewnie suszy po wczorajszym , oczywiście wypijam - po 30 - 35 minutach zaczynam się czuć najlepiej w swoim dotychczasowym życiu , czuję siłę swoich mięśni, perfekcje wytrenowanych latami zachowań - ale to nie ja , rozsądny , uczuciowy, kochający Chłopak. Do kompletu dochodzi (MDMA )dropsy. Staje się inną osobą zaczynam lubić przemoc, zaczynam pić dużo więcej alkoholu , oczywiście nie samego, proch alko + ziółko to wtedy wg. mnie mieszanka nieśmiertelności i Bogów - co lepsze dalej trenuję , siada psychika, podczas dużej imprezy widzę jak kolega dostaje z partyzanta w tył głowy od nieznajomego, wbiegam i zaczyna się rzeź, przećpany , przepity , a co najgorsze nie myślący staram się pobić wszystkich w koło i uderzam tak aby krzywda była jak największa. Pierwszy raz w życiu tracę świadomość, po ocknięciu coś tam myślę , ale jest już za późno. Dalej płynę z tematem, jak się domyślacie kasy w bród. W wakacje jestem w swoim mieście, spędzam czas a moją ukochaną , znowu tylko palę. Ojciec dalej pije, jest w strasznym stanie , dzwonię po karetkę , ta zabiera go do szpitala , mijają dwa tygodnie, jest sobota Mama na zakupach , ja sam w rodzinnym domu , zbieram się do wyjścia - tak dzwoni telefon , odbieram - Ojciec nie żyje.
Pogrzeb koniec sierpnia. Dziadek żył 43 lata ( nie poznałem go, zmarł zanim ja się urodziłem ) Ojciec ( 44 lata ) - nie myślę o tym , mam co najmniej jeszcze 20 lat przed sobą .
Potem to już jak z filmu, nie będę przytaczał sytuacji, bo każdego z tamtych czasów szanuję i opisywanie pewnych sytuacji mogło by dać spore wskazówki bądź skojarzenia.
Następnie diagnoza Mamy - nowotwór złośliwy - klinika w stolicy , szybka operacja, pierwszy raz nie daję sobie rady z emocjami odbierając ją ze Szpitala , wpierdalam xanax, no i zauważam ten cud medycyny - możesz obciąć teraz sobie rękę i tak to Cię nie obchodzi... Moje tłumaczenie , iż z obawy o Mamę - znieczulam się cały czas narkotykami etc , nigdy nie maiłem ciągu MDMA czy amfetaminy dłuższego niż 4-5 dni ale palę cały czas ogromne ilości. Wszystko zaczyna się pierdolić mam 22 lata, jest akcja policji, wpadają do 4 mieszkań, 48h przesłuchania, jeden kolega bierze wszystko na siebie , dopiero potem za kilka lat dowiedziałem się ,że był wjebany w hel i nie widział innego wyjścia .... Dostaje 5 lat. Oczywiście ślemy paczki, dbamy o jego Dziewczynę, pisze list po 2 latach ,że chce się odciąć , dziękuje nam za opiekę prosząc jednocześnie abyśmy o nim zapomnieli o wszystkim co jest czy było z nim związane. Wtedy tego nie widziałem , bo może inaczej bym zareagował - wraca do normalności, jest czysty , zrozumiał co jest dobrem a co złem.
Zabawa .... lubisz to się bawisz ..... później to już musisz bo nie znasz spokojnego życia...
Potem było coraz gorzej, notabene nikt nie umarł przez narkotyki - znaczy nie zaćpał się ale wielu Kolegów odwiedzam niestety ze zniczem w ręku i to są procesy długotrwałe , a nie jak w filmach zloty strzał i umierasz szczęśliwy.
Po ukończeniu ( rozumiecie kurwa , ukończeniu ) dziennych studiów ze stopniem naukowym , wróciłem do rodzinnego miasta. Przestaję zażywać twarde na czas około 7 lat, zaręczam się z moją ukochaną, najpierw wynajmujemy kawalerke , potem kupujemy mieszkanie na nowo powstałym osiedlu, pracujemy , kłócimy się od zawsze bo mamy podobne charaktery, kłócimy się sporo i ostro ale tak było zawsze, wtedy robiliśmy to aby się godzić też w naszym stylu . W tym czasie wielu moich kolegów dorasta, jednakże nie wszyscy , cześć idzie w hel .... i to ta cześć , która wg. mnie była najtwardsza.
Chyba właśnie ten dobrobyt no i sąsiedztwo wróciło niczym bumerang, okazało się ,ze na te osiedle przeprowadził się mój znajomy z rodziną z dawnych lat, zupełnie w temacie , ze dwa lata tylko jaraliśmy i alkohol. Potem zaczęliśmy delikatnie raza w miesiącu koko , czasami jakiś dropsik , no i poleciało , potem nie było weekendu bez ostrej pizdy .....oczywiści jarane non stop.
Moja ukochana też paliła , niestety zasmakowaliśmy sexu po .... generalnie nigdy nie był słaby, monotonny czy taki , którego trzeba wzmocnić. Dodam ,ze dostęp mam dobry, potrafię zrobić test chemiczny aby ustalić skład i ilość MDMA w pigule, także gówna nie jedliśmy. Filmy porno z Rocco to byli kurwa amatorzy - tyle napiszę .
Dzisiaj mamy 2 wspaniałych dzieci, jesteśmy razem, choć jest to ciężki związek, kochamy się bardzo , najbardziej, narkotyki pozwoliły nam też odkryć 100 % szczerości wobec siebie , tylko szczerze mówi się dobre i złe rzeczy, mówi sie wszystko. Niestety raz w miesiącu zrobimy sobie porno narco party, oczywiście z dropsem. amfetamina bardzo sporadycznie, od miesiąca nawet nie powąchałem a lezy w szafce. Palimy też praktycznie codziennie.
Niestety na trzeźwo pojawiają się problemy , które na fazie nie istniały.
Mi osobiście nie dają spokoju setki tysięcy złotych które poszły w zabawę no i coraz częściej mam negatywne myśli.
Nigdy nie byłem na odwyku, nigdy nie okradłem nikogo, nigdy nie odsiedziałem prawomocnego wyroku - mam zdrowe dzieci , Mamę dzięki której jestem ( zawsze bałem się ryzyka prowadzącego do śmierci , aby Mama nie została sama tylko i wyłącznie)
Mam swoje lata ale skoro chce coś zmienić to może Ty zastanowisz się czy warto się w to wpierdalać.
Nigdy nie napisze ,że te lata z narkotykami były słabe, bo nie o to chodzi żeby kogokolwiek okłamywać
Jednakże jakbym mógł cofnąć czas o te 20 lat i stanąć z Tobą Maćku na kac rondzie - nie zapaliłbym tego pierwszego bucha .... i piszę to z całą odpowiedzialnością tego czynu, który w konsekwencji skierował nasze życiowe szlaki aby się połączyły .....
Zdradziłem dwa razy swoją kobietę,nie z miłości a z chemicznego pożądania po czasie przyznałem się jej, bo wobec najbliższych mi osób mam ogromne wyrzuty sumienia. Nidy nie zakochałem się w innej i obecnie moim największym marzeniem i pragnieniem jest przytulić, za jak najwięcej lat jej siwą głowę, położyć jej pomarszczoną rękę na moim sercu i powiedzieć jej niezliczony raz jak bardzo ją Kocham !
Ps. Napisze kiedyś książkę, ku przestrodze, ale tez aby pokazać ,ze nie ma granicy w ćpaniu, nie ma granicy w życiu, to nie jest gra , umierasz i tracisz wszystko raz .

Fuzja - 909
25 listopada 2019drmjp pisze:
24 listopada 2019pomasujplecki pisze:
Ja rozumiem, że można stracić kontrolę nad używkami, ale żeby tak o zajebać ciąg na ostro i przez to posypać tyle rzeczy na raz.. To wystarczający powód, żeby się trzymać twardo za morde
Ponieważ ja nie straciłam zbyt wiele przez narkotyki, to pomimo że nie biorę od 17 lat krążą one wokół mnie. Może właśnie jest łatwiej przestać jak się dotknie tego dna. Tylko wiadomo, że pod takim dnem jest zawsze jeszcze głębsze dno.

A może właśnie ta narracja strat i trzeźwości jest kiepską narracją. Może trzeba myśleć o tym nie co się straciło, tylko co można zyskać bez narkotyków.
Mądrze napisane, ja po wielu latach opisałem swoją historię, też nie straciłem przez narkotyki wiele .... ale może nam się tak wydaje .....
  • 1180 / 399 / 0
27 października 2019kanda pisze:
25 października 2019WhitePearl pisze:
Już to gdzieś pisałem, że jak sobie samemu nie umiesz powiedzieć dojść, to nikt inny Ci nie pomoże.
To jest kurwa najprawdziwsza prawda. Czysta, brudna prawda. Wszystko siedzi w naszych głowach. Jeśli ktoś nas zmusza do spotkań NA, to tak czy siak pójdziesz tam zgrzany. Trzeba chcieć, mieć wewnętrzną motywację. Zawsze będzie ciągnęło. Ale tu liczy się samozaparcia i siła chatakteru. Trzeba to w sobie znaleźć. Żadne detoxy nic nie dadzą, jeśli sam przed sobą nie przyznasz się, że masz problem i że szczerze trzeba z tym skończyć, raz na zawsze.
pewnie, że tak, jak człowiek sam nie zrozumie, to jedynie krzyżyk na drogę dać takiej osobie
Uwaga! Użytkownik spiderek jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 468 / 98 / 0
Ha, dzięki za karmę i cytowanie. Już 7 dzień jestem bez IV, ale codziennie myślę, żeby wziąć. Kto mi kazał brać te opiaty?


JA SAMA :extasy:
If I could be free from the sinner in me
  • 22 / 4 / 0
25 listopada 2019s0y493 pisze:
i jak sie czujesz? lepiej juz? :)
Tak, dzięki, że pytasz :). W pon było już znośnie, tylko osłabiona bardzo byłam (raz że po zjeździe, a dwa, że prawie nie jadłam, a trzy, że do pracy mam 9km rowerem), także do pracy na szczęście się już nadawałam. Od wczoraj (środa) mogę w miare normalnie jeść, więc i siły się regenerują szybciej. Ale też od wczoraj ciśnienie na wzięcie się pojawiło. Kurwa. Wiecie, już ta blokada w mózgu, że "Na 100% nic nie wezmę" mocno się chwieje. Jeśli ta blokada się złamie w głowie, to max 3-7 dni i przerodzi się to w czyn. Nie chcę tego, bo znów może być ciąg. Ale z drugiej strony chciałabym coś przyjebać w nosek. Taki paradoks. Trzymajcie za mnie kciuki, żebym wytrwała, bo nie wiem ile wytrzymam.

A jeszcze w pracy dzis straszyli, że będą robić testy na narko. Szef przez cały czas, gdy o tym mówił, patrzył na mnie. Centralnie. Nie, nie wydawało mi się i nikt nie stał za mną. Może przypadek, a może nie. Czytałam, że koks i MDMA po 4-5 dniach sa juz niewykrywalne, więc jeśli nie wezmę już nic więcej, to powinno być ok. Tylko boję się, że wezmę... oj, dużo wtedy zaryzykuję.

23 listopada 2019barbecue pisze:
wyszukaj "nie do odparcia" i startuj już dzisiaj.. Walcz o siebie dziewczyno !
Nie słyszałam wcześniej o tym. Rozważam. Trochę długo i trochę wymagające. Ale jeśli miałoby być skuteczne, to chyba warto.
Dziękuję za ten pomysł

24 listopada 2019pomasujplecki pisze:
Ja rozumiem, że można stracić kontrolę nad używkami, ale żeby tak o zajebać ciąg na ostro i przez to posypać tyle rzeczy na raz..
To ostatnie 10 dniowe branie nie było moim pierwszym ciągiem, ani nie najdłuższym. Ale wcześniejsze były mniej lub bardziej planowane i w jakiś sposób kontrolowane. Tzn np. mam x g czegoś i biore tyle ile mi się podoba, tak często jak chcę, aż do końca worka. Czasem wystarczało na dzień, czasem 3, czasem tydzień, raz ponad miesiąc (oj wtedy też popłynęłam, ale zakupiłam 15g z Chin).

Ale podczas tego brania coś się zmieniło. Coś było inaczej. Miałam wolny pon, w nd kupiłam 1g koksu, miałam się pobawić w nd, dojść do siebie w pon i we wt grzecznie do pracy. Świadomie podjęłam decyzję o tym zakupie. A potem ocknęłam się po 10 dniach na koce i MDMA, z kilkoma nieobecnościami w pracy. Mam wrażenie, że to nie ja, tzn. nie ta normalna, świadoma ja, podjęła te decyzje o dokupywaniu i braniu kolejnych dragów.

NIGDY nie rozumiałam ludzi wpadających w ciągi (czy to alkoholowe, czy narko). Zawsze była to dla mnie jakaś abstrakcja. Serio, nie rozumiałam i tyle. Znałam mechanizm i dziwiło mnie, że ci ludzie na trzezwo podejmują tę decyzję np. o łyku piwa, choć wiedzą, że po tym popłyną.

Teraz już wiem jak to jest. Świadoma decyzja jest tylko odnośnie pierwszej dawki. Potem nałóg przejmuje stery i średnio ma się możliwość przestania. Nie, nie średnio. Wcale. Dopóki nie nastąpi jakiś wstrząs z zewnatrz albo fizycznie organizm będzie domagał się przerwy. Potem zjazd, dojście do formy i... znów pojawia się to złudne uczucie, że to przecież tylko jedna dawka, że tym razem ja wygram, że zapanuję na tym.

A btw. pracę i mieszkanie straciłam nie tyle przez dragi, ale przez dragi i faceta, już ex-faceta. Bo zrobił taki dym na lokacji pracowniczej, że aż psy przyjechały, po tym wywalili mnie z tej lokacji. A jak info o tym poszło do pracy, to zadzwonili, że kończą współpracę ze mną. Ostatecznie jakimś cudem po kilku dniach udało mi się to częściowo odkręcić i nadal pracuję w tej samej firmie.
Ale jakby mój ex-facet nie był takim chujem, to ogarnąłby mnie w pokoju, a nie robił dym na lokacji i w pracy...

Hmmm... A jakbym wzięła gram fety, to myślicie, że też popłynę? fety nigdy nie brałam (biorę wellbutrin i kiedyś wciągałam jakieś tabletki na fecie oparte, takie na odchudzanie)
Kusi mnie co raz bardziej, nie wiem jak z tym walczyc, a wiem, że jak wezmę kokę, to znów popłynę. Może feta byłaby jakimś wyjściem na zasadzie mniejszego zła?

Kurde, ani trochę nie czuję się narkomanką. Nie czuję się uzależniona od dragów (już prędzej od tel i netu, niż koksu). Nie można chyba też uzależnić się fizycznie przez 1,5 roku brania różnych substancji raz na jakiś czas.
Tylko czemu w takim razie mimo świadomości konsekwencji i ich powagi, nadal w ogóle rozważam wzięcie czegoś?
  • 158 / 13 / 0
Bo jesteś uzależniona. To, że nie czujesz się narkomanka, nie sprawia, że nią nie jesteś.
Przykro mi
:*)

:heart: S&M :heart:
ODPOWIEDZ
Posty: 3790 • Strona 273 z 379
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.