Żadnych kłopotów ze snem nie miałem - byłem tak aktywny fizycznie, że o 22 padałem już na pysk. Wtedy spalałem kalorie w takich ilościach, że po powrocie mogłem sobie oglądać żyły na mięśniach brzucha.
Już tu kiedyś pisałam ale bardzo pomogła mi aplikacja I am sober. Zdobywanie czelendzy trzeźwości bardzo mocno mnie motywowało do walki a jak było gorzej to można bylo sobie popisać z innymi użytkownikami. Warto było. Życie jest znacznie lepsze. Zioło „zabiera dusze”. Odbiera „witalność”. Trzymajcie się tam, powodzenia w waszym odstawianiu!
Btw. W rzucaniu najgorzej były zawsze początki. Tym razem glowe zajęła mi choroba. Miałam zapalenie płuc i przez to żadnych chęci na palenie. Dzięki temu jakos łatwiej poszlo, jakos nie było problemów ze snem (domyslam się ze organizm był tak zmęczony walka z zapaleniem ze przez to bez problemu zasypiałam). Szczęście w nieszczęściu. A paliłam 14 lat. Były ciągi i przerwy.
W 2013 roku miałem konto na hyperrealu, które zawiesiłem czy tam usunąłem rok później. Konto założyłem, bo wtedy też zaczynałem moją ziołową przygodę i nie sądziłem, że zajdzie to aż tak daleko. Rok później pisałem z tego konta pierwsze przemyślenia w tym wątku, a następnie zniknąłem na kolejne lata żeby pojawić się tutaj po tych kilku latach.
W kwestii samego detoxu powiem Wam szczerze, że ziółko to pikuś jeżeli chodzi o odstawienie. Jest to rzecz jasna subiektywna opinia. Na początek polecam Wam zaopatrzyć się w melatoninę, ashwagandhe oraz melisę. Odstawianie, przynajmniej u mnie zawsze objawiało się problemem z zaśnięciem i mega potliwością przez kolejne noce po odstawieniu - nawet do trzech tygodni. Chodziłem też bardzo nerwowy i rozdrażniony, natomiast też muszę dodać, że schodziłem już z dosyć wysokiej ilości, bo ostatnimi czasy paliłem tygodniowo po 10 - 15g, a że mieszkam na stałe w NL to i nigdy nie ma problemu z dobrym jakościowo sortem. Paliłem głównie sativy. Ale dobra, tak tutaj piszę, ale ile właściwie nie palę. A no trzy dni, ale zdradzę Wam ciut więcej.
Jak wspominałem na początku, zioło zawitało w moim życiu w 2013 roku. Wtedy pojawiła się u mnie opcja na dobre sorty. Wcześniej paliłem okazyjnie i zawsze lubiłem zioło. Nie miałem żadnych krzywych akcji, uwielbiałem słuchać muzyki, spacerować nocami i siedzieć z ziomalami mając mnóstwo funu. Okazyjnie, tzn. zdarzało mi się zapalić jakieś ran na trzy miesiące i gdybym na tym poprzestał byłoby zajebiście. Wychodząc poza mój problem, to stwierdzam że zioło jest zajebistą używką, dopóki nie traktujesz jej jako odskoczni. A tak się u mnie zadziało.
Rok 2013 okazał się dla mnie ciężki, miałem sporo problemów na głowie, a że okazało się, że mam dobre dojście, w dobrej cenie to zacząłem co raz częściej sięgać po ziółko. W 2014 paliłem z 0,5 g dziennie, w 2015 paliłem już giecika dziennie, a kolejne lata to już równia pochyła i tak od tych dobrych kilku lat nie miałem tygodnia żebym co najmniej piątki nie zjarał.
Do mojej natury też pasuje zioło, zawsze się śmiałem, że to używka uszyta na miarę dla mnie, ale coś w tym jest.
Mój tryb jarania też się zmienił. Zioło stało się ucieczką, remedium na wszystkie problemy tego świata. Wieczór z jointem, ucieczka w świat marzeń o lepszym życiu i powtarzanie sobie, że od jutra wiele zmienię. Od lat palę sam, bo to już od dawna nie daje przyjemności i źle się czuję w towarzystwie.
Najlepsze jest to, że zawsze byłem kumatym typem. Skończyłem studia, coś tam sobą zawsze reprezentowałem, miałem fajne dziewczyny, ciekawych przyjaciół, a stałem się zwykłym stonerem spod szyldu hehehehemarihuana. Dziewczyny w końcu się poznawały z kim mają do czynienia i uciekały, przyjaciele szli dalej i sorry, ale ja już do pewnych progów byłem za krótki. No tak już jest. Dlatego bardzo zgadzam się z tym, że ziółko potrafi zrobić z kumatych ludzi magazynierów - no offence oczywiście.
We wrześniu poznałem tu jednego ziomeczka. Polubiłem gościa i podpuścił mnie, że nie dam rady nie palić przez 420 dni. Założyłem się z nim i dałem dupy po 40 dniach. Nie wytrzymałem już ze złości. Wiecie, ziółko tylko coś maskuje, musicie sobie zadać pytanie co.
U mnie to zwykła spirala, w którą wpadłem. Miałem zawsze ambicje i byłem kumaty ---> zacząłem palić ---> nagle jestem przeciwieństwem samego siebie sprzed lat, towarzystwo, którym się otaczam też się zmieniło i w efekcie tego ciężko mi z tym więc palę żeby to zagłuszyć ---> w efekcie jest co raz gorzej.
Mam trzydziechę na karku, szereg idiotycznych decyzji za sobą, że mogę powiedzieć że jestem zajebiście głupi patrząc na moje ostatnie lata.
Po tej ostatniej próbie odstawienia, ostatnio znowu zajarałem i wiecie co? Nigdy więcej.
Zastanawiałem się kiedy będzie koniec i nastał właśnie teraz, gorzej się czuję paląc niż wtedy kiedy nie palę. W lustro nie mogę patrzeć, a jak ostatnio pomyślałem, że przepaliłem de facto ostatnie 9 lat mojego życia, kiedy znajomi zakładali rodziny, biznesy, rozwijali się, a ja kurde w tej samej bluzie od trzech lata kręcę blanta w moim gruzie to aż się rozpłakałem.
Na bezsenność to już Wam poleciłem co nie co, pocenie się jest przewalone, więc dobrze mieć zapas pościeli - u mnie można było wyciskać pot po jednej nocy. Ja też Wam od razu powiem, że moje rady tyczą się stonerów, ja w inne drugi raczej się nie bawiłem na poważnie, jak już to naprawdę od święta, więc nie wiem jak to wygląda kiedy wachlarz uzależnień jest większy. No i pamiętaj, robisz to dla siebie.
A no i jedno. Nie oszukuj się, że sobie zrobisz przerwę za miesiąc, dwa, sra czy pół roku. To nie działa. Tzn, pewnie są jednostki, które w coś takiego poszły, no ale właśnie - jednostki.
Mnie też kusi blant, umysł podpowiada co raz to ciekawsze racjonalizacje, jak wczoraj kiedy chciałem sam siebie przekonać, że dyszka ziółka na pewno ułatwi mi naukę, ehe...
Pozdro i z fartem.
A i jakbyście mieli co nie co do odpowiedzenia o dochodzeniu do siebie po kilku latach palenia to chętnie poczytam. Głównie problem z koncentracją. Możecie coś polecić w tej materii?
-----
@do modka, jak można to proszę to połączyć z moim poprzednim postem, dzięki jak coś :)
jeszcze mały edit
Na początku napisałem, że odstawienie palenie to pikuś i chciałbym trochę rozszerzyć co mam na myśli.
Otóż na przestrzeni tych kilku lat, bo powiedzmy od 2014 byłem świadom problemu, strasznie się bałem odstawienia. Bo bezsenność, bo rozdrażnienie, bo jeszcze coś by się znalazło. Po kilku latach hardego palenia, bo jednak ilość wzrosła kilkukrotnie, nie zaobserwowałem żadnej różnicy w symptomach, poza tym że dłużej trwa potliwość. Kiedyś to były z dwie, trzy noce, a ostatnim razem jak wspominałem kilka tygodni. Poza tym to te symptomy to jest śmiech na sali.
Największym problemem wg mnie jest niestety to, że człowiek jak jest hardym palaczem, to właściwie nic w życiu nie robi, tylko za przeproszeniem siedzi na pi**zie i zamula. Pogra w jakieś gierki i poogląda jakieś gówno na netflixie. I zawsze wcześniej dowalała mnie pustka przy jakiejś próbie odstawienia.
Ja obecnie jestem, że tak to ujmę pod ścianą. Mi się już skończyła cierpliwość do mnie, ja sobie po prostu nie wyobrażam, że zapalę, bo dla mnie to jest absolutny koniec w perspektywie kilku miesięcy. Jakby psychicznie już nie zniosę tego jakim frajerem się stałem, bo tak to niestety trzeba ująć.
I można zaginać rzeczywistość, ale tak jest. Ci wszyscy stonerzy, z którymi się kumam, kumałem tak właśnie skończyli. Jak frajerzy. Poniżej swoich możliwości, mogli wiele, a c**ja zrobili. Nawet nie poniżej, bo to za małe słowo. Ja nic nie robiłem przez te wszystkie lata, absolutnie nic. Gierka, netflix i tyle. Tak się przewijam przez to życie.
W obecnych czasach, nawet sobie myślę że legalizacja ganji to zamierzony efekt, żeby jeszcze bardziej nas jako społeczeństwo ogłupić.
(scalił JCHS)
Nie można generalizować, bo Tobie i koledze tak się stało. Ja "na poważnie" zacząłem palić baaardzo dawno temu, potem były przerwy trwające n lat, potem znowu wróciłem do codziennego, a aktualnie tryb weekendowo świąteczny. Na żadnym magazynie nie skończyłem - nadal pracuję w wyuczonym zawodzie (i nie jest to ślusarz, czy rymarz). Zgodzę się, że palenie rozleniwia, ale to jednak człowiek jest istotą rozumną i on powinien panować nad ziołem, a nie zioło nad nim.
Zgodzę się, że palenie rozleniwia, ale to jednak człowiek jest istotą rozumną i on powinien panować nad ziołem, a nie zioło nad nim.
No ale tak samo jest z legalnym alkoholem. Są ludzie którzy latami potrafią pić w sposób mało szkodliwy i są tacy co mają ogromny problem.
Niemniej warto podkreślać wszędzie, że zioło to nie zabawka. Żaden wonder drug i ta cała pop kultura, muzyka, filmy, które gloryfikują zioło tak na prawdę robią krzywdę ludziom bo usypiają czujność.
To takie same gadanie jak to, że piwo to nie alkohol, że zioło to nie narkotyk.
Raperzy to jest specyficzne środowisko. Ich teksty biorą się zwykle z ich życia i doświadczenia. Żaden nie pisze o więzieniu, jeśli nie siedział. A że lubią poimprezować, to też przewija się zioło. alkohol jednak też - szczególnie u tych zza oceanu i nadzianych. Marki Cristal, Moet, czy Hennessy mają w zasadzie darmowy product placement. Idąc tym tropem można krytykować w zasadzie połowę artystów bez względu na styl, bo Ileż to utworów traktowało o samobójstwie....
Postanowiłem założyć tu konto, żeby dopytać sie was czy ktoś miał taki problem jak ja a mianowicie paliłem weed 4 lata dzień dzień bez przerwy na początku w małych ilościach ale pozniej juz dochodziło do 4g dziennie same jointy. Przestałem palić z dnia na dzień gdy po zapaleniu na szybko zmotanego nie jestem w stanie powiedzieć czego wjechała mi niezła schiza kołatanie serca itp. Nie pale już 3 miesiąc (alko nie pije 3 lata ) a serce wali jak oszalałe byłem u kardiologów dostałem beta blokery ciągle wkrecam sobie jakieś smiertelne choróbska, ogólnie lęki, do trawy nie ciągnie mnie wgl a wręcz odrzuca. W styczniu wybieram sie do psychiatry ostatni dał mi ssri nexpram ale nie wziąłem ani jednej tabletki bo naczytałem sie skutków ubocznych i sie przeraziłem miał ktoś z was podobny przypadek ?
Z góry dzięki za odpowiedź i z fartem !
Pozdro
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.