@edit : ej to cbd 5% działa, nawet chce mi się spać trochę
Niestety pierwsze chwile zastanowienia były podczas wkręcania sobie na fazie , tego ,że już nie chcę, nie podoba mi się, ogłupia mnie to , robi ze mnie debila staję się aspołeczny , zjarany unikam ludzi, mam lęki - na codzień jestem pewną osobą , czasem może za pewną ,ale tak mnie ludzie pokochali, bo taki mam charakter a na fazie jakby jakiś głos w głowie kazał mi być cipą, mieć lęki bać się ludzi,wszędzie widzieć psiarnię i co najgorsze - znienawidzić siebie - bo znowu ćpasz. Ciężko nazwać marihuanę czymś strasznym - bo zdaje sobie ,że to nie heroina, nie wkręcam sobie ,że oblewają mnie poty, czy nie mogę spać bez niej. Czasem paliłem codziennie wieczorami przez 2 tygodnie potem detoks tydzień i znowu , niestety największym skutkiem ubocznym była ochota zajarać i znów znaleść się w tym innym świecie. Lubie się napić - wiele osób sądzi ,że robie to często, jednak odstawienie alkoholu nie wpływa w żaden sposób na moje życie , faza po alko nie podnieca mnie,nie ciesze się wtedy jak pajac do siebie, nie mam jakiejś mega euforii , a po mj.. po prostu mi jej brakuje, łapałem się na tym ,że często spotykałem się ze znajomymi byle tylko zajarać, oszukując innych ludzi np dziewczynę , wymyślając kolejne kłamstwa ,że nie mogę dziś.
Możliwe,że trwało by to dłużej, gdyby nie to ,że fazy stały się coraz gorsze, praktycznie nie do zniesienia, znienawidziłem na fazie siebie i czułem się obrzydliwie - oczywiście z chwilami na głupie ujarane podśmiechujki z ziomkami. Wydawało mi się / wydaje ,że po mj potrafiłem dużo więcej wymyślec, spojrzeć z innej perspektywy na siebie i na otaczające mnie życie - to mnie dobijało . Z jednej strony potrafiłem podjąc dobre decyzję, z drugiej czułem się załośnię ,że jestem takim idiotą na trzezwo. Najgorsze, że to wszystko jest w pewnym rodzaju fikcją, teraz nie tylko na moim przykładzie ale na kumplach również - towarzystwo bez palenia się rozsypuje zauważyłem nasze wspólne wady.
Człowiek mieszający trzezwość z fazą po mj , staję się strasznie zamotany, niezdecydowany - sam zauważyłem ,że zmieniam co chwilę zdanie, raz mam przypływ euforii raz spadek, raz motywację raz jej brak - zazwyczaj obiecałem sobie jak schodziła mi faza ,że coś zmienie na drugi dzień było mi głupio i starałem się o tym zapomnieć, ale to się powtarzało. Rozregulowało mi to łeb w taki sposób , że zaczęło mnie to zmieniać . Dziewczyna sama mówiła,że nie może mnie ogarnąć i moich rozkmin ryjących banie. Do tego ta wkręta - że niby wszyscy mają okey , tylko mi się coś w głowie pierdoli, ale to przecież nie od mj... bo to pali każdy . Od nowego roku - już duzo wcześniej obiecałem sobie,że to jest koniec - tych końców było kilkanaście , ale teraz czuje się dobrze, czuje się wolny za sprawą umysłu, nie czasu który nie palę . Przeanalizowałem sobię wszystkie sytuację,zachowania moje i moich znajomych którzy jarali - i to mnie dobija.
Naszę dziwne zachowania, zmiennie nastroje,wybory a tak,że przyjaźń połączona ćpaniem . Boje się a raczej bałem ,że zmiany którę sobie wyrzadziłem nie miną. Okazuje się,że gdy faza pryska staję się sobą, tydzień bez tego gówna i czuje się silniejszy , pewniejszy siebie i znów sobą - jedynie takiego potrafie siebie zaakceptować i pokochać - a nie rozjebanego emocjonalnie gościa. Życzę wszystkim , którzy rozumieją oczym mówię, by dali radę i trzymam za was kciuki. Ostatnie co powiem to to,że zauważyłem ,że wszystko siedzi w naszych głowach. Odstawienia to również nasze wkręty - jeszcze nie tak dawno zastanawiałem się jakie moje życie będzie jak to gówno odstawię, że nie będzie już tego szczęścia , tego chichrania się i spędzanych beztrosko z ziomkami chwil - basen,rozmowy,filmy,plenerki ...
Wystarczy przejrzeć na oczy zobaczyć i ocenić swoje zachowanie nie na bani tylko na trzeźwo - bo to jest prawdziwym odbiciem a nie wirtualnym. Okazuje się ,że to co wydaje nam się "brakującym elementem" - czyli odstawienie , jest na odwrót ostatnim uzlem w układancę by odnaleść dawne szczęście i radość z normalnego zwyczajnego życia. Ciesze się,że mogłem tu się wygadać bo jest mi lżej i mam jeszcze większego kopa ! Pozdrawiam !
Dodano akapity / 909
Eeee wg mnie trochę wyolbrzymiasz problem. Mnie przez wiele lat palenie nie sprawiało żadnego problemu, nie miałem głębszych rozkmin na ten temat. Może po prostu nie masz łba do jarania, znam wiele takich osób. Mnie dopiero tak po 10 latach jarania cały czas coś ruszyło w głowie że to jest bez sensu itd. Ale ja poznałem też świat innych używek, trochę się wciągało, różne też psychodeliki były brane. W moich kręgach zioło jest uznawane za coś normalnego i powszedniego, ot taka używka jak szlugi czy piwko. Nikt tego nie nazywa ćpaniem.
Aczkolwiek też doszedłem do wniosku że na trzeźwo myślę inaczej niż po jaraniu. Zioło dystansuje od codzienniej rzeczywistości.
C.R.E.A.M.
03 stycznia 2020OdwiertKorzenny pisze: Up
a ogarniasz normalnie pracę i życie prywatne i towarzyskie ?
ja bym nie potrafił cały czas paląc stuff
nie że mi to przeszkadza czy coś, ja się tam super bawię, gorzej jak widać po bólu dupy co jakiś czas tu jakichś forumowiczów bolą moje teoretycznie beztroskie posty, jakbym był 16 letnim bananem (a konto od 2007 ale to taki szczegół xdd), dla mnie to nawet plus, bo im dalej są od prawdy tym lepiej, nie jestem tutaj się chwalić czy świecić mordą
Nie mogę w pewien sposób nie przyznać Ci racji, bo fakt faktem może i wyolbrzymiam, ale porównywanie kawy czy szlugów do mj - a wiele osób lubi rzucić takim porównaniem jest w ogóle czymś kompletnie nie zrozumianym. alkohol działa inaczej, jedynie co robi to ogłupia, mj działa bardziej psychodelicznie i uderza w każdą głowę inaczej. Znam osoby, które po mj potrafią ogarniać , ja z takich po prostu nie jestem. Ale to nie tylko ja , sam temat jest interesujący ponad 600 stron detoxu od trawki, hehe . W tym szaleństwie jest też pewien problem taki,że uzmysławiając sobie,że nie jest to problemem, że to co sobie wyobrażamy jest przesadzone a mj nie jest taka zła powoduje częste powroty . Sam miałem tak nie raz, uświadamiałem sobie,że bez niej potrafię żyć, jest ok nie mam żadnych skutków ubocznych a to po 2-3 tyg zapale , i za chwile koło się zapętlało .
Im dłużej o tym czytam i myślę, to dochodze do wniosku, że po prostu wolę, lubię i szanuję siebie bez mj. Jak jestem zbakanym głąbem, który ma problemy ze skleceniem sensownego zdania i klepie jakieś pseudofilozoficzne farmazony mam z tym problem.
To smutne, ale chyba "wyrosłem z trawki" . No po prostu więcej jest uboków niż zalet.
Co nie zmienia faktu, że sporadycznie jednak lubie się odmóżdżyć chęć poczucia tej magii jest, ale z tym to jest po prostu ruletka.
Osobiscie pale od dluzej ale zaobserwowalem zaostrzenie lekow i gorszy sen (ok 5-6 h).
09 stycznia 2020kriston87 pisze: Im dłużej o tym czytam i myślę, to dochodze do wniosku, że po prostu wolę, lubię i szanuję siebie bez mj. Jak jestem zbakanym głąbem, który ma problemy ze skleceniem sensownego zdania i klepie jakieś pseudofilozoficzne farmazony mam z tym problem.
To smutne, ale chyba "wyrosłem z trawki" . No po prostu więcej jest uboków niż zalet.
Tak jak teraz nie jaram to zauważyłem że moja elokwencja znacznie się poprawiła. Łatwiej nawiązuję kontakty oraz wpasowuje się w towarzystwo. Tzn nie żebym był wcześniej jakimś wyobcowanym głąbem ale będąc najarany przez 90% wolnego czasu po prostu nie raz nie miałem ochoty gadać z innymi ludźmi spoza kręgu spizganych kumpli.
I jeszcze jedno takie spostrzeżenie ale nie wiem czy to jest związane z tym że nie jaram czy po prostu zacząłem się starzeć ale przez ten ostatni rok abstynencji od THC, zmienił mi się zmysł estetyki. Wcześniej ubierałem się schludnie ale raczej na luźno w stylu sportowo streetwearowym a obecnie stawiam raczej na eleganckie ciuchy . Ubieram się w sklepach do których wcześniej nawet nie wchodziłem. Nawet fryzurę mam inną.
Po prostu gdy przestałem jarać to w moim mózgu otworzyły się inne furtki, takie odnoszę wrażenie.
A jeśli mam potrzebę się spizdować to wolę się nachlać i raz na jakieś dwa miesiące przyjebie sobie koksu albo kryształu. Do jarania mnie nie ciągnie bo tak jak cytowany kolega napisał "po prostu wolę, lubię i szanuję siebie bez mj". Pozdro
C.R.E.A.M.
Nie dziwota wiec , ze sa wkrety , "bad tripy" i nieprzyjemnosci . "oglupia" tylko glupich takich , ktorzy nie potrafia z niej korzystac . Pamietajcie to dawka czyni trucizne - wszystko i nic nie jest trucizna
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.