...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 7232 • Strona 590 z 724
  • 1863 / 698 / 0
Myśl sobie co chcesz, przerwałeś bo dałeś się skusić i chuj.
"Na nic mi terapia,
mam zatrute złem DNA,
genetyczny krwi sabotaż,
samozwańczy świr..."
  • 5 / 1 / 0
06 maja 2019LOBO87 pisze:
Myśl sobie co chcesz, przerwałeś bo dałeś się skusić i chuj.
Prawda w stu procentach.

Mi właśnie mijają 24h od ostatniego palenia %-D Nie ciągnie mnie do jarania tylko te zimne poty i dreszcze wkurwiają mnie cały dzień. Z założenia robię 2 tyg. przerwy, żeby zbić tolerkę ale jak tak sobie czytam ten temat to może też bym to rzucił... gdzieś tam mi takie myśli chodzą z tyłu głowy od jakiegoś czasu.
  • 28 / 6 / 0
@up Jak chcesz rzucić to najlepiej nie czytaj forum dla ćpunów :)
  • 1 / 2 / 0
Witam! Palić zacząłem jak miałem 18 lat. Teraz mam 33. Przez ten okres paliłem z przerwami, ale ostatnie 4 lata to praktycznie od rana do wieczora, codziennie. Mam taką pracę, że mogłem zajarać z samego rana, zakrapiałem oczy i do boju. Ludzie w pracy nie znali mnie trzeźwego, więc nie było przypału. 5g rzadko wystarczało na tydzień. Miałem zawsze pełno opcji na załatwienie gandzi. I lubiłem palić. Nie miałem bad tripów, po buchu od razu "motylki" w brzuchu, duża motywacja do działania (pozorna), ogolnie lepsze samopoczucie i samoocena. W pracy zdarzało mi się czasami o czymś zapomnieć, coś spierdolić, ale ogólnie jak na ilości które puszczłem z dymem ogarniałem wszystko całkiem nieźle (mam dość odpowiedzialne stanowisko). Nie było dla mnie problemem zajarać i wsiąść za kierownicę (dla przykładu po alku nigdy bym tego nie zrobił), potrafiłem tak wozić dzieciaki nawet. Wracałem z roboty, oczywiście najarany, obiadek i buchy do wieczora. Przed snem zawsze mega kat, ale 23 była godziną graniczną, żeby była szansa rano wstać w miarę przytomnym.
Teraz nie palę 3 tygodnie. Zbieralem się do rzucenia dość długo, nie byłem w stanie wyobrazić sobie siebie bez mojej baczki. Trafiłem kiedyś przypadkiem na to forum i niektóre wpisy pomogły mi się zebrać w sobie. Zacząłem dostrzegać też pewne dolegliwości zdrowotne, które niesie ze sobą palenie (kołatania serca, jakieś kłucia w mostku, czy płucach), jak nie paliłem dzień, czy dwa (trzeba było czekać na dostawę) to dolegliwości ustawały. Co ranek, po wieczornej fazie wstawałem mega wkurwiony, wyżywalem się czasem na żonie i dzieciakach, później w pracy miałem mega wyrzuty sumienia, ale buch zawsze je koił. Każdy dzień wyglądał praktycznie tak samo.
Patrząc realnie uważam się za naprawdę dobrego ojca i męża (żona pracuje na 1,5 etatu, wcześniej robiła szkołę- zaraz napiszę jaką, także muszę ogarniać dużo obowiązków domowych), zajebiście gotuję (i lubię to), bawię się z dziećmi itd-nie jest tak że wracam, upierdolę się i leżę, wręcz przeciwnie, ciągle coś działam. Praktycznie nie wychodzę z ziomkami, bo nie mam czasu. Poświęcam się rodzinie. Ale kuźwa-zawsze na zjarce.
I zacząłem mieć dosyć tego zakłamania, oczywiście najbliżsi nie mają pojęcia o moim problemie, zawsze w domu i pracy paliłem "z buknra" i jakoś udało się nie mieć wtopy. Nie ma opcji u mnie na ograniczanie albo palenie weekendowe, bo wiem, że jak jebnę bucha to wrócę w ciąg. Ale tak się zaparłem, że myślę że nie ma opcji (choć mogę się mylić, bo jeszcze nie wiem czy umiem bez tego żyć).
Żona niedawno została... Uważajcie teraz... Terapeutą uzależnień... Grubo co? Przyjmuje w 2 poradniach, na codzień spotyka ludzi z takimi problemami jak mój. Chciałem jej kilka razy powiedzieć, ale bałem się, serio. I to nawet nie tego, że mam taki problem, tylko tego że oszukiwalem ją tyle lat (zaraz mogła by pomyśleć, że równie dobrze mogę mieć inną dupę lub oszukiwać ją na jeszcze innych płaszczyznach). A ona nic nie podejrzewała. Techniki ukrywania nałogu udało mi się opanować do perfekcji. Po za tym i tak nie mogła by prowadzić psychoterapii tak bliskiej osoby. Ale to oznacza również, że nie mogę zgłosić się do żadnej poradnii w okolicy, bo wszystko mogło by się wydać (dojazdy na terapię do innego miasta, znów wiązały by się z tym, że musiałbym ją oszukiwać). Z resztą - jestem dumny facet, silny psychicznie, więc dam radę sam.
Ogólnie myślałem, że będzie gorzej po odstawieniu. Póki co nie jest źle, jak nie mogę zasnąć, strzelę bronxa i jakoś zasypiam, tylko strasznie się pocę w nocy. Motywację do działania odnajduję każdego dnia coraz bardziej, opada (jak ktoś tutaj to bardzo trafnie nazwał) mindfog i widzę jak wiele rzeczy umiem robić lepiej na trzeźwo. Nie wierzyłem w to, w końcu na zjarce, cokolwiek by się nie działo, zawsze było zajebiście. Bywam trochę rozdrażniony, ale to nic w porównaniu z porannym wkurwem, po jaraniu.
Mam nadzieję, że nie zanudziłem Was moimi wypocinami i udało się Wam jakoś przez to przebrnąć.
Postaram się pisać w miarę na bieżąco, jak idzie rzucanie mojej do niedawna ukochanej sensi. Lekko nie jest, niech odzywanie się tutaj będzie moją formą terapii, w końcu jestem tu inkognito.
Pozdrawiam!
  • 5 / 1 / 0
Hej ostatnie kilka miesiecy paliłem dość sporo i w końcu postanowiłem sie z tym ogarnąć. Pierwsze dni od odstawienia właśnie mijają i męczy mnie cholerne anxiety i jestem rozdrażniony momentami, ktoś sie orientuje po jakim czasie to mija? Może jakieś sposoby przeciwdziałania tym syndromom?
  • 6 / 4 / 0
Kowal85, widzę że scenariusz podobny do mojego... Z tym, że po drodze sięgałem po różnorakie używki od dopalaczy z królem mefedronem na czele po kodeinę i różne inne wynalazki...
Jednak ostatnie pięć lat do głównie marihuana i niestety benzodiazepiny których odstawienie bez pomocy psychiatry okazało się nie powiem że niemożliwe, ale bardzo trudne. Chciałem rzucić marihuanę i benzo na raz z dnia na dzień i prawie się przekręciłem na siłowni, ale to nie temat o benzo...
u mnie pyknęło 5 tygodni i czuję się świetnie niemal jak nowo narodzony nie ciągnie mnie w ogóle, jeśli pojawia się jakaś "brudna myśl" mam na to sposób taki że mówię sam do siebie: swoje człowieku już wyjarałeś, daj sobie spokój, było czasem fajnie ale się skończyło i już nigdy tak nie będzie nawet jak zapalisz. Ciesz się tym co masz i że tym że nie straciłeś wszystkiego... Teraz jest nowy etap w życiu i czerp z niego ile się da, pojawiają się nowe możliwości...
  • 5 / 1 / 0
07 maja 2019Dripsaye pisze:
Hej ostatnie kilka miesiecy paliłem dość sporo i w końcu postanowiłem sie z tym ogarnąć. Pierwsze dni od odstawienia właśnie mijają i męczy mnie cholerne anxiety i jestem rozdrażniony momentami, ktoś sie orientuje po jakim czasie to mija? Może jakieś sposoby przeciwdziałania tym syndromom?
Mniej więcej max do tygodnia utrzymują się objawy odstawienia, po dwóch tygodniach znika nawyk palenia i w sumie można wtedy powiedzieć, że się rzuciło. Powodzenia %-D
  • 1863 / 698 / 0
Prawda pierwszy tydzień najgorszy jest, później coraz lżej, choć bezsenność może dłużej dokuczać, ale to też kwestia osobnicza.
"Na nic mi terapia,
mam zatrute złem DNA,
genetyczny krwi sabotaż,
samozwańczy świr..."
  • 1066 / 157 / 0
ja tam będę powtarzał jak mantrę !

Dobry sprawdzony Olejek CBD wystarczy 5 %. Jest najlepszym rozwiązaniem na odstawienie marihuany/THC.

nawet pierwszego dnia przerwy po mega ciągu normalnie zasypiam, nie jestem roztrojony nie myślę praktycznie o zjaraniu się ;p

po kilku dniach zapominam co to trawa ;p fakt, że kroplę podwójną dawkę i co 4-5 godzin
PRAWDA :heart: :old: MIŁOŚĆ :old: :heart: MUZYKA :heart: :old:
  • 5 / 1 / 0
Ja tam nie jestem fanem rzucania za pomocą substytutów bo raz - to nie jest całkowite rozwiązanie problemu, a dwa - jak człowiek trochę pocierpi to może się czegoś nauczy.

Bezsenność to najmniejszy problem. Ogranizm ma więcej mocy po rzuceniu i wystarczy ją spożytkować, a przy okazji nauczyć jakichś nowych nawyków.
ODPOWIEDZ
Posty: 7232 • Strona 590 z 724
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.