Jak juz 1 tydzien poleci to juz potem z górki i bez wiekszych ciśnien, najgorsze sa pierwsze 2, 3 dni.
Po feriach zaczynam system palenia łikendowego, po 4 latach furania dzien w dzien.
Jak juz 1 tydzien poleci to juz potem z górki i bez wiekszych ciśnien, najgorsze sa pierwsze 2, 3 dni.
Po feriach zaczynam system palenia łikendowego, po 4 latach furania dzien w dzien.
Teraz jest sporadycznie, od 2 do 4 razy na miesiąc, z tym że czasami jest to poczucie ze chcialoby sie cześciej. Dobrą metodą (dla mnie) jest brak tematu w szufladzie, w obrębie domu. Wcześniej opatentowałem taką metodę że kupiłem drewnianą skrzyneczkę ( na kluczyk), jechałem w pizdu za miasto, tam ładowałem palenie (kupowałem piątke minimum, coby mi starczyło na kilka wizyt) i ukrywałem w lesie, odpowiednio zabezpieczoną przed wilgocią i tego typu sprawami. Oznaczalo to tyle że palenie mialem jesli trzeba było, ale potrzebowalem wolnego czasu żeby się tam dostać i spokojnie zajarać na łonie matki natury (no i odpadał problem trzymania tego w domu i ewentualnego przypału). Z czasem takie wycieczki dostarczały mi niemałej frajdy, i z reguły odsypywałem sobie małe conieco na drogę powrotną i ewentualnie drugi dzień weekendu. Takie agroturystyczne podejście do sprawy pozwoliło mi na coś nowego, nie codzienne upierdalanie sie od samego rana. No i kojarzyło mi się z całym rytuałem - wyjść z domu, wsiąść w autobus, potem troszkę na piechotkę, aż w końcu..eureka. Samo dojście do miejsca dawało mi niemałą fazę i poczucie euforii. Oczywiście sam tam nie chodziłem, miałem zaufanego ziomka, często na rowerach podjeżdżaliśmy, a w skrzyneczce pełen wypas: bletki, 2 lepsze szkła, 3 zwykłe, papieros jako pochłaniacz wilgoci, 2 cygara, zapalniczka itd. Inwencyjne trochę. No ale był to też okres kiedy wolałem nie trzymać tematu w obrębie domu, a właśnie efektem tego było niepalenie codzienne i zmitologizowanie wędrówki po palenie. Do tej pory jak nie mam tematów z ziomkiem to bierze nas na wspominki "A pamiętasz za czasów skrzynki jak...". A było dużo historii związanych.
Jestem wytworem swojej wyobraźni, moje posty też.
Teraz jest sporadycznie, od 2 do 4 razy na miesiąc, z tym że czasami jest to poczucie ze chcialoby sie cześciej. Dobrą metodą (dla mnie) jest brak tematu w szufladzie, w obrębie domu. Wcześniej opatentowałem taką metodę że kupiłem drewnianą skrzyneczkę ( na kluczyk), jechałem w pizdu za miasto, tam ładowałem palenie (kupowałem piątke minimum, coby mi starczyło na kilka wizyt) i ukrywałem w lesie, odpowiednio zabezpieczoną przed wilgocią i tego typu sprawami. Oznaczalo to tyle że palenie mialem jesli trzeba było, ale potrzebowalem wolnego czasu żeby się tam dostać i spokojnie zajarać na łonie matki natury (no i odpadał problem trzymania tego w domu i ewentualnego przypału). Z czasem takie wycieczki dostarczały mi niemałej frajdy, i z reguły odsypywałem sobie małe conieco na drogę powrotną i ewentualnie drugi dzień weekendu. Takie agroturystyczne podejście do sprawy pozwoliło mi na coś nowego, nie codzienne upierdalanie sie od samego rana. No i kojarzyło mi się z całym rytuałem - wyjść z domu, wsiąść w autobus, potem troszkę na piechotkę, aż w końcu..eureka. Samo dojście do miejsca dawało mi niemałą fazę i poczucie euforii. Oczywiście sam tam nie chodziłem, miałem zaufanego ziomka, często na rowerach podjeżdżaliśmy, a w skrzyneczce pełen wypas: bletki, 2 lepsze szkła, 3 zwykłe, papieros jako pochłaniacz wilgoci, 2 cygara, zapalniczka itd. Inwencyjne trochę. No ale był to też okres kiedy wolałem nie trzymać tematu w obrębie domu, a właśnie efektem tego było niepalenie codzienne i zmitologizowanie wędrówki po palenie. Do tej pory jak nie mam tematów z ziomkiem to bierze nas na wspominki "A pamiętasz za czasów skrzynki jak...". A było dużo historii związanych.
Jestem wytworem swojej wyobraźni, moje posty też.
palilem przez rok dzien w dzien, w ilosciach ze tak powiem nieraz kolosalnych, bo warunki w USA troche inne niz w PL :P Teraz "nie pale" juz od miecha (te nie pale w zawiasach bo w miedzyczasie zdarzalo sie zborac pare buchow jak sie spotkalo ziomka na ulicy czy cos) i jestem klebkiem nerwow. Jak palilem bylem o wiele spokojniejszy ale problem w tym ze mialem wyjebane na wszystko i wydawalem na to strasznie duzo kasy, nieraz 15 gietow na weekend nie starczalo, serio.
Jak se mysle o buchu to az mnie skreca, lubilem to strasznie, zawsze powtarzalem ze gdybym byl bogaty to bym jaral ile wlezie i nie przejmowal sie niczym hehe.
tydzien temu skrecilem spasionego blanta z purple haze tylko poto zeby go potem rozwalic i wyrzucic jak juz go trzymalem w zebach, JUZ MIALEM PODPALAC!, zryte na bani, no ale staram sie walczyc z nalogiem :P
od tamtej pory nic ale jest cieeeeeeeezko
pozdro zrylce
palilem przez rok dzien w dzien, w ilosciach ze tak powiem nieraz kolosalnych, bo warunki w USA troche inne niz w PL :P Teraz "nie pale" juz od miecha (te nie pale w zawiasach bo w miedzyczasie zdarzalo sie zborac pare buchow jak sie spotkalo ziomka na ulicy czy cos) i jestem klebkiem nerwow. Jak palilem bylem o wiele spokojniejszy ale problem w tym ze mialem wyjebane na wszystko i wydawalem na to strasznie duzo kasy, nieraz 15 gietow na weekend nie starczalo, serio.
Jak se mysle o buchu to az mnie skreca, lubilem to strasznie, zawsze powtarzalem ze gdybym byl bogaty to bym jaral ile wlezie i nie przejmowal sie niczym hehe.
tydzien temu skrecilem spasionego blanta z purple haze tylko poto zeby go potem rozwalic i wyrzucic jak juz go trzymalem w zebach, JUZ MIALEM PODPALAC!, zryte na bani, no ale staram sie walczyc z nalogiem :P
od tamtej pory nic ale jest cieeeeeeeezko
pozdro zrylce
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.