...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 7232 • Strona 5 z 724
  • 1169 / 15 / 0
Nieprzeczytany post autor: BuddahLova »
Bez przesady, to nie jest jakiś super mocny i twardy narkotyk ale fakt faktem mozna sie uzależnić.
Jak juz 1 tydzien poleci to juz potem z górki i bez wiekszych ciśnien, najgorsze sa pierwsze 2, 3 dni.

Po feriach zaczynam system palenia łikendowego, po 4 latach furania dzien w dzien.
Uwaga! Użytkownik BuddahLova jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1169 / 15 / 0
Nieprzeczytany post autor: BuddahLova »
Bez przesady, to nie jest jakiś super mocny i twardy narkotyk ale fakt faktem mozna sie uzależnić.
Jak juz 1 tydzien poleci to juz potem z górki i bez wiekszych ciśnien, najgorsze sa pierwsze 2, 3 dni.

Po feriach zaczynam system palenia łikendowego, po 4 latach furania dzien w dzien.
Uwaga! Użytkownik BuddahLova jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 91 / 14 / 0
Nieprzeczytany post autor: Anatol »
Wiem małe conieco na ten temat. Sam mam niemały staż w paleniu, i różnie bywało - bywało tak że pół roku nic, a bywało codziennie coś. Kiedyś miewałem tak ze zasypialem fest przejarany z lufą w ręku w fotelu i budziłem sie nad ranem by pierwsze co zrobić, dokończyć lufę zaczętą w nocy :D (ah, ta młodość). O tyle było to wkurzające że gdy zapaliłem z rana, do 11-12 jeszcze sie czuło dobrą fazę, ale reszta dnia to był zwał z kilkunastominutowymi przerwami (gdy sie dopalało). Zero funkcji po miesiącu takiego jarania.

Teraz jest sporadycznie, od 2 do 4 razy na miesiąc, z tym że czasami jest to poczucie ze chcialoby sie cześciej. Dobrą metodą (dla mnie) jest brak tematu w szufladzie, w obrębie domu. Wcześniej opatentowałem taką metodę że kupiłem drewnianą skrzyneczkę ( na kluczyk), jechałem w pizdu za miasto, tam ładowałem palenie (kupowałem piątke minimum, coby mi starczyło na kilka wizyt) i ukrywałem w lesie, odpowiednio zabezpieczoną przed wilgocią i tego typu sprawami. Oznaczalo to tyle że palenie mialem jesli trzeba było, ale potrzebowalem wolnego czasu żeby się tam dostać i spokojnie zajarać na łonie matki natury (no i odpadał problem trzymania tego w domu i ewentualnego przypału). Z czasem takie wycieczki dostarczały mi niemałej frajdy, i z reguły odsypywałem sobie małe conieco na drogę powrotną i ewentualnie drugi dzień weekendu. Takie agroturystyczne podejście do sprawy pozwoliło mi na coś nowego, nie codzienne upierdalanie sie od samego rana. No i kojarzyło mi się z całym rytuałem - wyjść z domu, wsiąść w autobus, potem troszkę na piechotkę, aż w końcu..eureka. Samo dojście do miejsca dawało mi niemałą fazę i poczucie euforii. Oczywiście sam tam nie chodziłem, miałem zaufanego ziomka, często na rowerach podjeżdżaliśmy, a w skrzyneczce pełen wypas: bletki, 2 lepsze szkła, 3 zwykłe, papieros jako pochłaniacz wilgoci, 2 cygara, zapalniczka itd. Inwencyjne trochę. No ale był to też okres kiedy wolałem nie trzymać tematu w obrębie domu, a właśnie efektem tego było niepalenie codzienne i zmitologizowanie wędrówki po palenie. Do tej pory jak nie mam tematów z ziomkiem to bierze nas na wspominki "A pamiętasz za czasów skrzynki jak...". A było dużo historii związanych.
"Nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji"
Jestem wytworem swojej wyobraźni, moje posty też.
  • 91 / 14 / 0
Nieprzeczytany post autor: Anatol »
Wiem małe conieco na ten temat. Sam mam niemały staż w paleniu, i różnie bywało - bywało tak że pół roku nic, a bywało codziennie coś. Kiedyś miewałem tak ze zasypialem fest przejarany z lufą w ręku w fotelu i budziłem sie nad ranem by pierwsze co zrobić, dokończyć lufę zaczętą w nocy :D (ah, ta młodość). O tyle było to wkurzające że gdy zapaliłem z rana, do 11-12 jeszcze sie czuło dobrą fazę, ale reszta dnia to był zwał z kilkunastominutowymi przerwami (gdy sie dopalało). Zero funkcji po miesiącu takiego jarania.

Teraz jest sporadycznie, od 2 do 4 razy na miesiąc, z tym że czasami jest to poczucie ze chcialoby sie cześciej. Dobrą metodą (dla mnie) jest brak tematu w szufladzie, w obrębie domu. Wcześniej opatentowałem taką metodę że kupiłem drewnianą skrzyneczkę ( na kluczyk), jechałem w pizdu za miasto, tam ładowałem palenie (kupowałem piątke minimum, coby mi starczyło na kilka wizyt) i ukrywałem w lesie, odpowiednio zabezpieczoną przed wilgocią i tego typu sprawami. Oznaczalo to tyle że palenie mialem jesli trzeba było, ale potrzebowalem wolnego czasu żeby się tam dostać i spokojnie zajarać na łonie matki natury (no i odpadał problem trzymania tego w domu i ewentualnego przypału). Z czasem takie wycieczki dostarczały mi niemałej frajdy, i z reguły odsypywałem sobie małe conieco na drogę powrotną i ewentualnie drugi dzień weekendu. Takie agroturystyczne podejście do sprawy pozwoliło mi na coś nowego, nie codzienne upierdalanie sie od samego rana. No i kojarzyło mi się z całym rytuałem - wyjść z domu, wsiąść w autobus, potem troszkę na piechotkę, aż w końcu..eureka. Samo dojście do miejsca dawało mi niemałą fazę i poczucie euforii. Oczywiście sam tam nie chodziłem, miałem zaufanego ziomka, często na rowerach podjeżdżaliśmy, a w skrzyneczce pełen wypas: bletki, 2 lepsze szkła, 3 zwykłe, papieros jako pochłaniacz wilgoci, 2 cygara, zapalniczka itd. Inwencyjne trochę. No ale był to też okres kiedy wolałem nie trzymać tematu w obrębie domu, a właśnie efektem tego było niepalenie codzienne i zmitologizowanie wędrówki po palenie. Do tej pory jak nie mam tematów z ziomkiem to bierze nas na wspominki "A pamiętasz za czasów skrzynki jak...". A było dużo historii związanych.
"Nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji"
Jestem wytworem swojej wyobraźni, moje posty też.
  • 24 / / 0
Nieprzeczytany post autor: gufipl »
kurwa czytam te wszystkie wypociny i sam juz nie wiem.... jarac czy nie jarac? o to jest pytanie :P

palilem przez rok dzien w dzien, w ilosciach ze tak powiem nieraz kolosalnych, bo warunki w USA troche inne niz w PL :P Teraz "nie pale" juz od miecha (te nie pale w zawiasach bo w miedzyczasie zdarzalo sie zborac pare buchow jak sie spotkalo ziomka na ulicy czy cos) i jestem klebkiem nerwow. Jak palilem bylem o wiele spokojniejszy ale problem w tym ze mialem wyjebane na wszystko i wydawalem na to strasznie duzo kasy, nieraz 15 gietow na weekend nie starczalo, serio.

Jak se mysle o buchu to az mnie skreca, lubilem to strasznie, zawsze powtarzalem ze gdybym byl bogaty to bym jaral ile wlezie i nie przejmowal sie niczym hehe.

tydzien temu skrecilem spasionego blanta z purple haze tylko poto zeby go potem rozwalic i wyrzucic jak juz go trzymalem w zebach, JUZ MIALEM PODPALAC!, zryte na bani, no ale staram sie walczyc z nalogiem :P

od tamtej pory nic ale jest cieeeeeeeezko

pozdro zrylce
  • 24 / / 0
Nieprzeczytany post autor: gufipl »
kurwa czytam te wszystkie wypociny i sam juz nie wiem.... jarac czy nie jarac? o to jest pytanie :P

palilem przez rok dzien w dzien, w ilosciach ze tak powiem nieraz kolosalnych, bo warunki w USA troche inne niz w PL :P Teraz "nie pale" juz od miecha (te nie pale w zawiasach bo w miedzyczasie zdarzalo sie zborac pare buchow jak sie spotkalo ziomka na ulicy czy cos) i jestem klebkiem nerwow. Jak palilem bylem o wiele spokojniejszy ale problem w tym ze mialem wyjebane na wszystko i wydawalem na to strasznie duzo kasy, nieraz 15 gietow na weekend nie starczalo, serio.

Jak se mysle o buchu to az mnie skreca, lubilem to strasznie, zawsze powtarzalem ze gdybym byl bogaty to bym jaral ile wlezie i nie przejmowal sie niczym hehe.

tydzien temu skrecilem spasionego blanta z purple haze tylko poto zeby go potem rozwalic i wyrzucic jak juz go trzymalem w zebach, JUZ MIALEM PODPALAC!, zryte na bani, no ale staram sie walczyc z nalogiem :P

od tamtej pory nic ale jest cieeeeeeeezko

pozdro zrylce
  • 15 / / 0
Przy przerwie przed feriami miałem identyczny motyw - bezsenność, problemy z apetytem. To mi najbardziej przeszkadzało, reszta to kwestia poukładania sobie spraw w bańce.
i tak dalej...
  • 15 / / 0
Przy przerwie przed feriami miałem identyczny motyw - bezsenność, problemy z apetytem. To mi najbardziej przeszkadzało, reszta to kwestia poukładania sobie spraw w bańce.
i tak dalej...
  • 107 / 1 / 0
Nieprzeczytany post autor: jaracz6 »
Ogólnie nie robiłem większego detoxu od 3 lat, ale pamiętam, że kiedy chciałem rzucić po sylwestrze w tamtym roku, to przez tydzień pobolewała mnie dość ostro głowa (co u mnie jest naprawdę bardzo żadkim zjawiskiem)... i powróciłem do palonka.
Uwaga! Użytkownik jaracz6 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 107 / 1 / 0
Nieprzeczytany post autor: jaracz6 »
Ogólnie nie robiłem większego detoxu od 3 lat, ale pamiętam, że kiedy chciałem rzucić po sylwestrze w tamtym roku, to przez tydzień pobolewała mnie dość ostro głowa (co u mnie jest naprawdę bardzo żadkim zjawiskiem)... i powróciłem do palonka.
Uwaga! Użytkownik jaracz6 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 7232 • Strona 5 z 724
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.