Heterocykliczne substancje modulujące potencjał neurotransmisji GABA, będące pochodnymi dwuazepiny – np. diazepam, czy klonazepam.
Więcej informacji: Benzodiazepiny w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 46 • Strona 5 z 5
  • 38 / 3 / 0
Niestety nie da się, a szkoda, bo dla mnie, dla kogoś kto przez lęki i fobie przesiedział i zmarnował lata młodości bojąc się swojego cienia, będąc teraz dorosłym nie umiem sobie poradzić z niczym ani biorąc benzo ani też nie biorąc.
Zresztą próby zdobywania paczek, chodzenie do lekarzy - to mnie strasznie męczy...
Ale jak już raz spróbowałam, to będę wracać, myślę że tak jak każdy benzowrak
  • 16 / 6 / 0
Od ponad 10 lat żyje na benzodiazepinach, z początku najróżniejszych, na alprazolamie poczynając, na clonach kończąc. Potem ograniczyłem się do samego bromazepamu. Na pytanie z tematu jeszcze nie jestem w stanie odpowiedzieć bo nie poznałem jeszcze wszystkich skutków ubocznych, które zapewne będą się pogłębiać z czasem.

Wjebanie zawdzięczam sobie, nie lekarzom którzy za grosze wypisywali wszystko co sobie zażyczyłem.

Narazie, po 10 latach zażywania, w tym ośmiu nałogowo, dorobiłem się anhedonii, kompletnego wyprania z uczuć i emocji, otumanienie i zjebane czynności poznawcze. To jeszcze nic, problem się pojawia jak próbuję odstawiać albo ograniczać. Ból w sercu, popadanie w katatonie, i poważną depresję, poważną, bo taką z płaczem (choć normalnie jestem twardy, nie reaguje płaczem) i silnymi myślami samobójczymi. W głowie irracjonalne popierdolenie.

Rzucić nie mam siły, wiele razy próbowałem różnymi metodami, zmniejszanie dawek, cold turkey. Walczyłem, ale przegrałem.

Żyje tak, że na zewnątrz nie widać mojego problemu. Dawkowałem przeróżnie, stosowałem i rekreacyjnie i po to by normalnie żyć. Teraz mam mniej stresów, udało się zejść minimalnie z dawki, dawka na poziomie zabicia głodu, nie jakaś gigantyczna, obecnie trochę więcej niż dawka lecznicza. Dodatkowym smaczkiem jest to, że występuje tu tzw. uzależnienie krzyżowe, bo łącze benzo z ciągłym jaraniem.

Pytanie z tematu przypomina mi moje myślenie sprzed 10 lat gdy odkryłem benzo. Pomyślałem, że o niebo łatwiej jest bez nerwic, socjofobii, w błogostanie. Łał, jak zajebiscie, jakie to proste i genialne, łyk tabsa i lecimy. Byłem młody, a wtedy nie myśli się zbytnio o konsekwencjach, o tym co za kilknaście, kilkadziesiąt lat. Niestety życie na dopingu ma niemałe wady. Spodziewałem się konsekwencji ale nie aż takich, a wiem że będzie tylko gorzej.

Ogólnie o benzodiazpinach, pomimo ze są stosunkowo długo używane, nie wiadomo jeszcze wszystkiego, dlatego o wielu efektach ubocznych przekonamy się dopiero drogą empiryczną, tudzież na własnej skórze.

Jako że o rzuceniu już raczej nie ma mowy (co najwyżej trzymam się jak najniższych dawek) to odpowiedź na pytanie zadane w tytule tematu będę znał za jakiś czas. Na tą chwilę myślę, że można przeżyć całe życie, Pytanie tylko czy będziemy chcieli takiego życia... i w którym momencie zaczniesz się zmieniać w upośledzeńca, i do jakiego stopnia.
  • 2818 / 480 / 0
A próbowałeś jakie efekty przyniesie detoks dwutygodniowy gdzie byłbyś odcięty od substancji i zabezpieczony w łóżku żeby nie musieć się konfrontować z codziennymi sprawami przez ten czas?
Wiadomo że na początku jest rozkurw ale w końcu minie i co wtedy?
https://youtu.be/XJPAk9ctb-Q

"Mówiłem nigdy więcej, a czas mi przyniósł plaster
Zagoiło się nieźle skoro goiło z otwartej
Zasypiam w pół do pierwszej, zasypiam w pół do czwartej
Albo znów kurwa nie śpię przez co jeszcze nim zasnę..."
  • 16 / 6 / 0
Jedyna opcja na odcięcie od substancji i łóżko to zamknięty odwyk. Na to już chyba nie mam jaj, choć często o tym myślę.

Przy własnych próbach w domowych warunkach już po kilku dniach popadałem w katatonie i ciężką depresje, zaplątanie w siatkę urojeń, brak snu (jak już byłem wyjebany w chuj to zasypiałem na krótką, płytką drzemke), do tego objawy fizyczne takie jak wysoka gorączka, bóle stawów i mięśni, wysuszone oczodoły itp. No i do tego stawałem się cipą - strach przed wszystkim i wszystkimi oraz reagowanie płaczem. Dodatkowo, nie wiem czy wspomniałem, jaram od 15 lat codziennie i choruje na schizofrenię co dodatkowo komplikuje sprawę. Benzo na początku pozwoliło mi żyć i ułatwiło osiągnięcie wielu celów (np tytuł mgr). Stosowane z głową jest szansą na normalne życie dla socjofobików.

Najbliżej rzucenia byłem poprzez ucieczkę w sport i wymarzoną prace, tak że nie miałem czasu pomyśleć ze mi źle. To był 2014, uzależnienie o wiele mniej rozwinięte niż obecnie. Hormony i substancje wydzielane naturalnie przez wysiłek fizyczny, zabijały katatonie i wyciągały z depresji, samoocena i zadowolenie z życia rosły, to były warunki do rzucenia. Do tego zdrowa żywność, coraz więcej hartu ducha, większa wytrzymałość, większa odporność na ból i sprawniejsze ciało, Wszystko się zjebało, gdy już byłem na malutkiej dawce 3mg i schodziłem coraz niżej. Wtedy, w solówce z dresem (w obronie własnej) złamałem palca i po przerwie już nigdy nie udało mi się wrócić do tak ciężkich treningów i niskiej dawki a wymarzoną pracę straciłem przez l4. Pogorszył się stan zdrowia - dostałem taką kuracje na schizofrenię, że o efektach z siłki i akceptacji siebie mogłem pomarzyć. Przytyłem 25 kg, a przez agresje i swoje urojenia, zanim wróciłem do leczenia i dostałem leki, straciłem wszystkich znajomych.

Ogólnie mój problem jest bardziej złożony niż samo uzależnienie ale nie mam zamiaru nikogo przestrzegać przed benzo bo byłbym fatalnym mentorem w związku z tym, że jestem tylko słabym człowiekiem, który myśli o trzeźwości a właśnie porobił się władkiem i lamentuje na forum.

Z benzo jest jak z alko, w mojej opinii, jak rzucisz możesz być już tylko nie biorącym narkomanem, a jak rzucisz to potem ani grama bo recydywa. A ja chciałbym jeszcze poużywać życia a bez benzo moje serce nie przetrzyma nawet jarania, o władku czy koksie nie wspominając (mam problem z nerwicą sercową, o ile istnieje taka nazwa, i czuje się jak w stanie przedzawałowym gdy na cold turkey np. zapale mj, ale wiem ze to na tle nerwowym, jak przyzwyczajam organizm stopniowo do niższych dawek, wtedy nie ma takiego szoku po mj). W tej chwili poróbka. Nie oceniajcie, czasem po prostu coś zarzucę by wypełnić pustkę, której kiedyś nie było. No i ta słabość do mj, codziennie ale to dar Jah, oprócz uboków ma wiele zalet, usuwa kortyzol, pozwala usnąć, zachować apetyt, który przy rzucaniu benzo przestaje istnieć itp.

Dziś sobie trochę pofolgowałem ale temat detoxu w mojej głowie pozostaje, dawka benzo nie zwiększona, w rzucenie ciężko mi już wierzyć ale zamierzam cały czas iść w stronę coraz mniejszych dawek, w lepsze dni próbuje zmniejszyć, w kryzysowe przynajmniej nie zwiększać.

Haha, jebany wład, trochę się rozpisałem. Pozdro, i nie dajcie się nałogom. Jak rapował Sokół - "nie bądź pizda, trzeba liznąć trochę życia, ale do tego lizania się za bardzo nie przyzwyczaj".
  • 23 / 3 / 0
Biorę od 98roku. Wcześniej brałem sporadycznie. Zacząłem się leczyć od 98. Depresja. Dostałem od pewnego lekarza receptę na klonazepam. Brałem na noc po pół tabletki, czyli 1mg. Po miesiącu lekarz powiedział że to świństwo i nie mam tego już brać. To przestałem. Jak zacząłem się źle czuć. Dostałem pierwszy raz padaczkę. Zauważyłem że jak wezmę tabletkę to wszystko jest ok. Do dziś nie udało mi się odstawić klonazepamu. Trzy razy leżałem w szpitalu. Nie pomogło. Udało mi się zmniejszyć dawkę z 6mg do 2mg. Teraz cały czas biorę 2mg na noc. Jak nie wezmę to dostaję padaczkę. Tyle lat minęło i nie zeszłem z tego. Gdyby wtedy był świadomy jaka to upierdliwa benzodiazepina bym nie ruszał. Brałem diazepam, afobam i dużo innych benzo. Brałem po 2-3miesiące i odstawiłem z dnia na dzień. Czy ktoś też ma taki problem?
  • 42 / 25 / 0
Koleżanka 10 lat siedzi na lorazepamie, ale raczej kiepski sposób na życie. Inny kolega tez miał długi staż ale 2 lata temu się wyhuśtał. Także.. może i się da ale co to za życie
ODPOWIEDZ
Posty: 46 • Strona 5 z 5
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.