...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 39 • Strona 4 z 4
  • 7 / / 0
niekoniecznie, celem m człowieka powinno być funkcjonowanie bez nich.
ofc nie mówię o teraprutycznym stosowaniu przez określony czas,
aby wyeliminować problem, nie dla "lepszego ja"
Uwaga! Użytkownik misiaczeg jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 640 / 118 / 0
13 lutego 2017Kootsabah pisze:
Zakładając, że Twoja psychika znajduje się na przeciętnym, "normalnym" poziomie, lub jego okolicach, SSRI mogą ją wywindować nieco w górę, a po odstawieniu wróci na swój wcześniejszy poziom. Problemy po odstawieniu mają ludzie, którzy mieli problemy przed rozpoczęciem terapii, która najzwyczajniej ich nie wyleczyła, a jedynie zwalczyła symptomy choroby - w takiej sytuacji, osoby zdrowe nie mają się czego obawiać.
Po pierwsze, bliżej temu wywodowi do pobożnych życzeń autora niż rzeczywistości. Zresztą, jeśli SSRI windują samopoczucie, to nie mogą jednocześnie podnosić go tylko trochę. Dla osoby "przeciętnie chorej" zmiana będzie bardzo odczuwalna, a po odstawieniu często bywa gorzej niż na samym początku. Nowsze generacje leków z tej grupy są o tyle lepsze, że ich działanie ustępuje powoli i - przy odrobinie szczęścia - z szarzejącym światem człowiek zdąży się pogodzić.

Po drugie, przeczytaj uważnie, co napisałeś. "Problemy mają ci, którzy mieli je przed rozpoczęciem terapii". Czy w takim razie znasz takich, którzy są "przeciętnie zdrowi", a terapię antydepresantami rozpoczęli dla frajdy? Chyba, że w tym temacie są tacy geniusze, to sorry, nie czytałem.
Uwaga! Użytkownik DorianGray nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 4 / / 0
16 lutego 2017DorianGray pisze:
Po pierwsze, bliżej temu wywodowi do pobożnych życzeń autora niż rzeczywistości. Zresztą, jeśli SSRI windują samopoczucie, to nie mogą jednocześnie podnosić go tylko trochę. Dla osoby "przeciętnie chorej" zmiana będzie bardzo odczuwalna, a po odstawieniu często bywa gorzej niż na samym początku. Nowsze generacje leków z tej grupy są o tyle lepsze, że ich działanie ustępuje powoli i - przy odrobinie szczęścia - z szarzejącym światem człowiek zdąży się pogodzić.

Po drugie, przeczytaj uważnie, co napisałeś. "Problemy mają ci, którzy mieli je przed rozpoczęciem terapii". Czy w takim razie znasz takich, którzy są "przeciętnie zdrowi", a terapię antydepresantami rozpoczęli dla frajdy? Chyba, że w tym temacie są tacy geniusze, to sorry, nie czytałem.
Nie sądzę, żeby moje wnioski były jedynie pobożnym życzeniem, skoro sam od kilku dobrych lat biorę ssri z przerwami, więc z własnego doświadczenia wiem, jak mogą działać i "niedziałać".

Jeśli chodzi o samopoczucie, to jedynie delikatny błąd leksykalny, nie widzę powodu, dla którego to wypunktowałeś - jeśli coś nadal jest niejasne, to samopoczucie odczuwalnie polepsza się, natomiast (w uogólnieniu, bo bywają różne bardziej, lub mniej pozytywne momenty) nie jest to raczej porównywalne z żadną rekreacyjnie działającą substancją psychoaktywną .

Po odstawieniu bywa gorzej niż na początku w dwóch przypadkach - jeśli symptomy odstawienia są bardzo dolegliwe (co faktycznie zdarza się dosyć często i może być przyczyną Twojego lekko "stereotypowego" stwierdzenia), lub jeśli terapia najzwyczajniej nie zadziałała, co również, ze względu na zróżnicowanie jednostek chorobowych, oraz objawów i przyczyn nawet w obrębie konkretnych przypadków, zdarza się częściej, niż można by się tego spodziewać - ssri to nie pastylki szczęścia, które każdemu mimowolnie wywijają usta w banana. Z mojego doświadczenia wynika, że zaraz po odstawieniu zwraca się uwagę przede wszystkim na skutki uboczne, a kiedy miną - albo terapia zdecydowanie nie zadziałała i siłą rzeczy czuje się źle, albo zadziałała i jest po prostu dobrze, czasami normalnie, a czasami samopoczucie w dalszym ciągu znajduje się lekko powyżej normy. W moim wypadku zwykle miałem połączenie obu tych sytuacji - po ustąpieniu objawów odstawienia czułem się bardzo dobrze, niemal jak w trakcie leczenia, dopiero po jakimś czasie nastrój zaczynał opadać, ale i to i tak dopiero pod wpływem negatywnych bodźców zewnętrznych; znacznego pogorszenia pogody, sytuacji która nasili objawy nerwicowe, niepowodzenia w życiu prywatnym i zawodowym itp..

Ad Twojej drugiej uwagi - rozważał to chociażby autor tego wątku. Znam ludzi, którzy na własną rękę kupowali małe dawki ssri (opakowania lub ich końcówki na portalach aukcyjnych) i próbowali brać je doraźnie lub przez dwa-trzy tygodnie, dopóki nie zabrakło leków - potem trzeba było przecierpieć skutki odstawienia, które następują właściwie od razu po zniknięciu objawów pierwszych tygodni terapii. Zawód, poczucie niemocy i w efekcie chwilowe obniżenie nastroju są oczywiste - tak kończy się leczenie na własną rękę/bez odpowiedniej podkładki teoretycznej, nie jest to natomiast wina samej substancji, która poprawnie zastosowana dałaby zupełnie inne efekty. Wracając do meritum - więcej, ssri używane jest w przebiegu borderline, będącego jednym z zaburzeń osobowości, których z założenia (przynajmniej wg lekarzy i obecnej wiedzy medycznej) nie da się wyleczyć farmakologicznie. Za to świetnie sprawdzają się w łagodzeniu objawów schorzenia oraz wykształcaniu korzystnych wzorców myślowych, które pomagają choremu o wiele lepiej funkcjonować po zaprzestaniu leczenia ssri. I uprzedzam fakt - znam osobę, u której tak właśnie terapia tymi lekami się potoczyła.
Myślę więc, że skoro można używać ssri w powyższych celach, to właściwie nie powinno być większych przeciwwskazań, do stosowania jej by doraźnie poprawić samoocenę, motywację, organizację itp. utrwalić te wzorce i prawdopodobnie po zakończeniu zażywania SSRI wyciągać z tego korzyści.
  • 640 / 118 / 0
Nie pamiętam, o czym tam pisałem, twój post jest za długi na dzisiaj. Ale przejrzany pobieżnie, wygląda sensownie i moglibyśmy podyskutować, co się komu bardziej wydaje, że jest słuszne.

W sumie odniosę się tylko do wytknięcia błędu leksykalnego. Tak i owszem, dojebałem się niepotrzebnie. Widać przecież, co miałeś na myśli, a tamto słówko to zwykłe przeoczenie. Ale co poradzisz, kiedy po prostu miałem ochotę i się dojebałem? :retarded:
Uwaga! Użytkownik DorianGray nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 2838 / 483 / 0
Niestety wróciłem na hyperreal, dzięki Dorian i Kootsabah za informacje, trochę się przydało ale wiadomo zrobiłem swoje.
2 miesiące byłem czysty od wszystkiego, niestety miałem nawrót bo mnie przytłoczyły rzeczy którym ufałem, że mi pomogą - A żeby ogarnąć sytuacje zdecydowałem się spróbować leków.
sertralina niestety sprawiła, że czułem się nafukany i maniakalny, miałem jeszcze jakiś lżejszy antydepresant i sprawdzał się nieźle, ale skończył i było odstawienie, znowu ciśnienie na ćpanie i nawrót do trio (kodeina, marihuana, nikotyna). Dziś poszedł klef żeby zaleczyć ten popęd do narkotykowych uniesień i przerwać tą patologie póki jeszcze nie ma odstawień. Sytuacja wydaję się pod kontrolą i będę walczył, ale spokojnie nie jestem już naiwny zdaję sobie sprawe z problemu więc nie hejtujcie.

Ogólnie zastanowię się nad powrotem do leczenia, ale nie wiem gdzie specjalnie mogę uderzać po pomoc. Czy tylko psychiatra (ten słabszy antydepresant mi pomagał nawet, ale bez fajerwerków. W życiu mam cięższy okres i nie mam powodu się dobrze czuć, mam wkręty, że nigdy już nie poczuję się szczęśliwy bo dużo rzeczy wychodzi na wierzch, ale niebawem wracam do pracy i będę miał jakieś zajęcie.

Pytanie jest zasadnicze, czy wziąć się za leczenie psychotropami, czy zacisnąć zęby ten gorszy okres i zaakceptować, że jak będzie lepszy okres to będę mógł sobie lepiej radzić. A może zacząć od terapeuty uzależnień? Nie wiem co więcej nowego się mogę dowiedzieć, a na temat swojego życia mam wystarczającą świadomość, tylko brakuje mi już tej dziecięcej ambicji, żeby uczynić swoje życie lepszym, niż zostałem do tego wychowany.

Pozdrawiam.


@edit: będzie to troche niewygodne, ale napiszę może. W trakcie trzeźwości ciężko było sobie radzić z popędem seksualnym i wiadomo, facet bierze sprawy w swoje ręce, zauważyłem, że to (co sie uwidoczniło przy abstynencji od dragów) patologicznie obniża dopamine i prolaktyna robi ze mnie cipę, która nie jest wstanie unosić problemów i daje się im powalić. Myślę, że ten problem jak rozwiążę, to będzie o krok milowy do przodu, ale cholera nawet nie wiem jak, przecież to nie da się ot tak odstawić. A kastrować się chemicznie to może i zaszkodzić.
Muszę przetrwać jakoś ten gorszy okres zanim znajdę powód do by mieć się z czego cieszyć, a za kilka miesięcy będzie, choć nie łudzę się, że problemy znikną - napewno będę miał łatwiej i chcę ten czas wykorzystać, żeby pozbyć się tej patologii ciągłego zaspokajania dragami czy nie dragami :wall:
https://youtu.be/XJPAk9ctb-Q

"Mówiłem nigdy więcej, a czas mi przyniósł plaster
Zagoiło się nieźle skoro goiło z otwartej
Zasypiam w pół do pierwszej, zasypiam w pół do czwartej
Albo znów kurwa nie śpię przez co jeszcze nim zasnę..."
  • 1935 / 489 / 0
nie ma lepszego ani gorszego ja

mozna brac leki dla innego ja


:finger:
togheter the ants will conquer the elephant
:tabletki: :świnia:
  • 143 / 7 / 0
Prawie żaden antydepresant w życiu mi nie pomógł, jedynie NaSSa(mianseryna, Mirtazapina) na sen.
  • 2838 / 483 / 0
A w czym Ci miał pomóc
https://youtu.be/XJPAk9ctb-Q

"Mówiłem nigdy więcej, a czas mi przyniósł plaster
Zagoiło się nieźle skoro goiło z otwartej
Zasypiam w pół do pierwszej, zasypiam w pół do czwartej
Albo znów kurwa nie śpię przez co jeszcze nim zasnę..."
  • 143 / 7 / 0
W zasypianiu i trochę mnie wyciszały, oba wspomniane leki.
ODPOWIEDZ
Posty: 39 • Strona 4 z 4
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.