Witam. Chciałbym się zwrócić z zapytaniem czy ktoś przechodził podobna sytuacje. Mam 22 lata. Od 14 roku zycia codziennie paliłem
marihuanę w ilościach mniejszych lub większych, najdłuższa przerwa przez te 8 lat to był może tydzień. Od roku spotykałem się z pewną panną i chcąc zacząć z nią zycie w nowym mieście postanowiłem z dnia na dzień przestac palić całkowicie. Przedstawię teraz dosyć dokładnie sytuacje które wydarzyły się Po kilku dniach od rozpoczęcia detoxu(które były ciezkie ale do zniesienia) dowiedziałem się ze moja luba okłamuje mnie, wyszła jakaś tam zdrada i ogólnie to wszystkie plany chuj strzelił bo zaufałem szmacie. Po wszystkim trafiła do psychiatryka na tydzień (gdyż miała myśli samobójcze, albo tak tylko grała), jeszcze do niej jeździłem zeby jej pomagać itd wiedząc już co zrobila. Robilem to z samej litości, nie jaralem cały czas i miałem problemy ze snem które niwelowalem przez kilka dni małymi dawkami
hydroksyzyny, byłem tak zdenerwowany i zestresowany cała sytuacja ze nawet nie myślałem o tym żeby zapalić bo wiem ze po
mj negatywne rozkminy nasilają się, zaczynałem dostrzegać u siebie objawy anhedoni, wstawałem z lozka tylko jak musiałem do niej jechać, albo jak miałem się z nią spotkać itd. Gdy cała historia się zakończyła i urwał się kontakt, czyli w około 4-5 tygodniu mojego detoksu, czułem się jakbym miał depresje. Chciałem tylko spac, podjęcie podstawowych czynności było wysiłkiem, co prawda wychodziłem do znajomych ale chyba tylko po to żeby im się wygadać. Miałem myśli samobójcze ale wola życia i świadomość ze skrzywdzę rodzine nigdy by mi na to nie pozwoliły. Dziś w 7tygodniu detoksu nadal mam problemy ze znalezieniem czegoś co będzie mnie realnie cieszyć. Spie tak długo aż mój organizm nie chce już dalej zapaść w sen, nie mam już myśli samobójczych ale anhedonia utrzymuje się do tej pory, nie biorę żadnych leków, nie pale
trawy, lecz nadal funkcjonuje na pół gwizdka. Mam problemy z jedzeniem, odkąd wynikła cała sytuacja z ta panna czyli około 6tygodni wstecz, schudłem 8kg. Dziś co prawda czuje sie nieco lepiej niż te 2-3 tyg temu lecz nadal jest po prostu zle. I teraz kilka pytań z mojej strony do was forumowicze. Czy ktos przechodził podobna sytuacje? Czy stres i nerwy i rozgoryczenie związane z rozstaniem mogą potęgować negatywne skutki odstawienia gibonow? Jak długo może utrzymywać się stan braku chęci do życia? Dodam ze nie chciałbym uganiać się po poradniach ponieważ z dużo bardziej przykrymi sytuacjami radziłem sobie sam(lecz wtedy paliłem). Liczę ze ktoś był w podobnej sytuacji i wyszedł z tego. Czekam na wasze komentarze i spostrzeżenia, gdyby ktoś chciał bardziej zagłębić się w temat mogę nakreślić sytuacje dokładniej by brzmiało to bardziej spojnie. Pozdrawiam