Czy jesteś szczęśliwy?
Tak jestem teraz szczęśliwy i byłem szczęśliwy przed braniem narkotyków.
183
26%
Tak jestem teraz szczęśliwy, nie byłem szczęśliwy przed braniem narkotyków.
96
14%
Nie nie jestem szczęśliwy i nie byłem przed braniem narkotyków.
319
45%
Nie nie jestem szczęśliwy, byłem przed braniem narkotyków.
113
16%

Liczba głosów: 711

ODPOWIEDZ
Posty: 514 • Strona 41 z 52
  • 3854 / 308 / 0
White_Power pisze:
Podbijam. Toczenie beki to powołanie
Dokładnie. Nie ma co być ciągle napiętym, jak plandeka na Żuku.
Uwaga! Użytkownik Procent jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 4810 / 263 / 0
"Czy jesteś szczęśliwy" - to pytanie po dłuższym zastanowieniu potrafi wyprowadzić człowieka z równowagi psychicznej, zburzyć harmonię i ład jego życia oraz uczynić nieszczęśliwym.
Ja otchłań tęcz, a płakałbym nad sobą
jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach
jam błysk wulkanów, a w błotnych nizinach
idę jak pogrzeb z nudą i żałobą.
Na harfach morze gra, kłębi się rajów pożoga
i słońce, mój wróg słońce! wschodzi wielbiąc Boga.
  • 3955 / 145 / 0
tru. dlatego ludzie tak bardzo lubia sie odurzac i o tym nie myslec.
niedojebanie genetyczne
  • 568 / 52 / 0
a bywa i tak, że odurząją się i myślą właśnie nad tym.
"Even the smallest person can change the course of the future"
  • 34 / / 0
Jestem szczęśliwszy po niż przed, z umiarem można dużo plusów wyciągnąć.
  • 3854 / 308 / 0
Tylko każde 'po' się kiedyś kończy, i znowu jest się przed. Błędne kółko :-)
Uwaga! Użytkownik Procent jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 609 / 16 / 0
Nie pamiętam, co odpowiedziałam wcześniej, ale trochę się zmieniło.

Lubię sobie czasem porozmawiać z bezdomnymi, poznać ich punkt widzenia. Zapytałam kiedyś pewnego pana, czy jest szczęśliwy. Odpowiedział, że nie, ale byłby, gdyby miał dach nad głową. Tylko czy to by nie było po prostu zaspokojenie potrzeb? Można się nażreć jak świnia i nie czuć już głodu, ale bagno w naszej głowie i tak pozostanie, rozumiecie?

Można mieć wszystko i nie być szczęśliwym.

Można mieć dzieci, kochającą żonę, psa, samochód, dobrą pracę i wakacje co roku na Lazurowym Wybrzeżu, a mimo to nie być szczęśliwym, tylko czuć jebaną pustkę.

Nie jestem szczęśliwa, boję się czegoś.
Nie potrafię szczęścia zdefiniować, szukałam go już tyle czasu. Nic mnie w pełni nie satysfakcjonowało.
Ono się bierze z duszy, może kiedyś będę w stanie takiej równowagi, że zacznę płakać, ale będą to łzy szczęścia.


E: czasem, gdy patrzę w niebo nachodzi mnie taka myśl, że mogłabym być szczęśliwa. Mam prawie na końcu języka, jak to zrobić, ale nigdy nie udaje mi się tego ze sobą połączyć, widzę tylko kontur.
Uwaga! Użytkownik punk6 jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 568 / 52 / 0
punk6 pisze:
E: czasem, gdy patrzę w niebo nachodzi mnie taka myśl, że mogłabym być szczęśliwa.
Ja wtedy jestem zły na siebie. Bo byłem szczęśliwy i beztroski. Zajebiście się czułem jak chodziłem z kumplami na siłownię, zajebiście się czułem jak obijaliśmy sobie mordy na sali treningowej, walczyliśmy w zawodach, gardziliśmy fajkami o narkotykach nie wspominając.

Kurwa, gdybym nie poszedł na studia byłbym dalej "szczęśliwy". Najlepsze jest to, że mówiłem sobie, że znajdę jakiś klub, będę dalej trenował itd.
Ale się zaczęło... Melanże z tymi plebsami z uczelni zaczęły mi się podobać. Do tego mój przyjaciel zaczął się bawić w researchera i przekonał mnie do tematu (a to były jeszcze czasy, kiedy, jak ktoś zaproponowałby mi "ściechę" to bym mu rozjebał ryj). Ten przyjaciel był jedyną osobą, której ufałem, dlatego po jego wielokrotnych namowach skusiłem się... i tak o to piszę na tym forum. Już trzeci rok próbuję się ogarnąć i kiepsko mi to wychodzi. Zmieniło się moje nastawienie do życia. Jestem typem, którym zawsze obiecywałem sobie, że nie będę.

Jestem w chuj zły na siebie, że pozwoliłem sobie tak hulać. Dodatkowo studiuję kierunek, który jest zjebany, mam wkurwiającego współlokatora, "Przyjaciel" się na mnie wypiął i ogólnie wszystko mnie albo wkurwia, albo jebie jak nigdy wcześniej.

Śmiało mogę powiedzieć, że przeżywam jakiś kryzys. Stoję na rozdrożu i kurwa nie wiem, czy dam radę wrócić na dawną ścieżkę, którą szedłem z kumplami przez większość życia. Jest trudna i pełna wyrzeczeń, ale idąc nią czułem się szczęśliwy. Każdy się nawzajem motywował i wspierał. Ktoś upadał, drugi go podnosił. Teraz jestem sam i w sumie powoli się do tego przyzwyczajam (a może nigdy się nie przywzyczję), ale czuję, że muszę coś ze sobą zrobić, bo ta droga, którą idę teraz prowadzi w dół. Im dłużej na niej zostanę, tym ciężej będzie mi później wrócić.
"Even the smallest person can change the course of the future"
  • 257 / 11 / 0
A ja sobie dzisiaj myślę, że ludzie są nieszczęśliwi bo nie chce im się\nie mają siły i wiary w to, że mogą coś zmienić. Tkwią w gównie po uszy, uzalaja się nad sobą, wpierdalaja/cpaja by o tym nie myśleć, zamiast to zmienić. Chyba ja tak mam. Czuje ze mogłabym coś zmienić na lepsze ale nie mam siły wiary i chęci. Myślenie w stylu "chooj gowno się uda, szkoda czasu, siły, a po co, a na chooj, tak też nie jest super ale jakoś to będzie" i gowno. Nic się nie dzieje. Życie spierdala przez cpanie, nic nie robienie, samo nic się nie chce zmienić, czasem coś się wydarzy co popchnie człowieka.do przodu, czasem.coś dobrego, czasem złego. Za x lat, może kilka, może naście, każdy coś zrozumie.
Nie pamiętam wiele z ostatnich lat. Zlaly się w "ostatnie lata" miesiące w lata. Jaranie picie praca, rozrywka. Nic konstruktywnego. Wyobrazam sobie, że spotykam kogoś kogo dawno nie widziałam i słyszę "hej co porabialas przez ostatnie lata" i chuj, nie ma co opowiadać oprócz tego co wyżej. Nie weszłam na Giewont, nie zrobiłam nic czym można się pochwalić. I to jest obraz dorosłego Jaracza pospolitego. Taka dygresja na wieczór.
Oko za oko, za ząb. Dlaczego kurwa za pieniądze?
  • 3874 / 211 / 13
Tkwią w gównie po uszy, uzalaja się nad sobą, wpierdalaja/cpaja by o tym nie myśleć, zamiast to zmienić.
Zgadzam się w 100%; każdy jest zdolny do zrobienia ze swoim życiem co tylko chce, ale nie każdy ma wiarę w to. Cały ambaras tkwi właśnie w tym ;).
Wkońcu zmęczony, bez sił i ochoty, bez domu i imienia w kanale zapomnienia;
ODPOWIEDZ
Posty: 514 • Strona 41 z 52
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.