Natomiast jeśli chodzi o amfetaminę, czy inne releasery noradrenaliny czy tam dopaminy, to od zawsze potrzebowałem ogromnych dawek, takich, które biorą wieloletni uzytkownicy fuki, bo inaczej nie czuję. I to nie kwestia czystości sortu, bo moich znajomych klepało normalnie, a ja potrzebuję 2-3x więcej i nadal nie czuję jakiegoś wyjebania.
Macie może jakieś pomysły co ze mną może być nie tak? :/
21 czerwca 2016MonsieurSerotonina pisze: Żadnego seksu i pornuchów przez jakiś czas.
Tak, nie uwazam masturbacji samej w sobie za szkodliwą. Chyba to mniejsze zło ??
03 lutego 2018MrMagnificus pisze: Wiem, że już dość stary temat, ale
Co w sytuacji, kiedy próba wprowadzenia #nofap po kilku dniach konczy sie strasznym, nie do opanowania cisnieniem i kilkudniowym ciagiem na stymulantach?21 czerwca 2016MonsieurSerotonina pisze: Żadnego seksu i pornuchów przez jakiś czas.
Już sobie lepiej zw... raz na ten tydzień bez oglądania tego syfu na necie. Da się pozbyć tej chęci całkowicie serio wystarczy mieć robotę gdzie nakurwia się 10-12h to można i 3 miesięczne nofapy walić xD
08 lutego 2018CpamStrach pisze: Zmieszałem inzytol, choline i witaminy b, w sumie się suplementuję i pod wcześniej zażytą dużą dawkę kofeiny mam lekko serotoninową fazkę dopaminową, jakbym się leciutko koko wyjebał. Motywacja i myśli plus przekazywanie na plus. Tylko za dużo kofeiny(telepie lekko).
08 lutego 2018oralnydzikus pisze: [mention]MrMagnificus[/mention] Jak Cie nosi to zbij sobie niemca bez proszków. Powinno Cie troche uspokoić.
Tak, nie uwazam masturbacji samej w sobie za szkodliwą. Chyba to mniejsze zło ??
Gorzej jak pacjent traktuje to jak zlo.
03 lutego 2018MrMagnificus pisze: Wiem, że już dość stary temat, ale
Co w sytuacji, kiedy próba wprowadzenia #nofap po kilku dniach konczy sie strasznym, nie do opanowania cisnieniem i kilkudniowym ciagiem na stymulantach?21 czerwca 2016MonsieurSerotonina pisze: Żadnego seksu i pornuchów przez jakiś czas.
https://hyperreal.info/talk/viewtopic.php?t=77897&start=700
Mile widziane krótkie uzasadnienie.
Jest to mój pierwszy post na forum ( aczkolwiek jestem jego stałą czytelniczką) :-) Jesteście genialni, wielokrotnie Wasza wiedza przywraca nadzieję, że jest jakaś szansa...
Przechodząc do rzeczy - od 8 roku życia borykam się z bliżej nieokreślonymi zaburzeniami lękowymi. Jakże inteligentni, nasi ukochani lekarze psychiatrzy zamiast tylko leków tłumiących lęk ( bo dostałam też hydroxyzynę i i lekkie benzo) zapisali mi Sulpirud w małych dawkach. Wszystko super, na jakiś czas był spokój. Myślę, że jedynymi lekami jakie mi pomogły na lęk, to były hydro i benzo, bo po jakimś czasie kochani psychiatrzy odstawili mi te dwa leki- zostawiając oczywiście Sulpiryd. Lęki wróciły- ale ja jako 10- letnia dziewczynka, która nie chciała znów wylądować w szpitalu - zaczęła udawać, że wszystko jest ok. Więc Rodzice ciesząc się, że lek pomaga podawali mi go dalej. Kiedy skończyłam 13 lat zaczęłam szukać w Internecie informacji na temat tego leku. Wystraszylam się nie na żarty- tym bardziej, że miałam objawy pozapiramidowe- drżenia, mocno spadła mi motywacja, lęk z panicznego przekształcił się w fobie społeczną. Jednym słowem lek tak naprawdę zamiast pomagać to mi szkodzil. Ale nie winie za to nikogo, poza psychiatrami. Ja udawałam, że wszystko jest ok, bo bałam się szpitala i wstydziłam swoich problemów, Rodzice cali szczęśliwi, że dziecko zdrowe... W wieku 13 lat zbuntowałam się i przestałam brać Sulpiryd. Powiedziałam wreszcie wtedy Mamie prawdę jak się czuje itp. Po odstawieniu- po 5 latach ciągłego przyjmowania - zaczęły się jazdy. Motywacja spadła mi jeszcze bardziej, fobia społeczna się pogorszyła, zaczęłam mieć brak poczucia tożsamości. To były najgorsze momenty w moim życiu. Nie mogłam mieć przyjaciół, wszystko wydawało mi się dziwne- taka jakby wtórna psychoza - miałam urojenia, dysocjację. Nie trwało to krótko - bo właściwie częściowo trwa do tej pory ( a mam teraz 24 lata). Tak jakby się uspokajało, ale bardzo powoli. Na poczucie braku tożsamości najbardziej pomaga mi Pregabalina, którą biorę 1,5 roku, ale teraz mam wrażenie jakby powoli przestawala działać. Doraźnie pomagam sobie Benzo. Najbardziej martwi mnie brak motywacji, całkowity brak energii. Zanim zaczęłam brać Sulpiryd jako dziecko nigdy nie miałam takich problemów - wręcz przeciwnie - byłam bardzo energicznym, radosnym pełnym motywacji dzieckiem. Ten problem motywacyjno-depresyjny zaczął się po jakimś roku od rozpoczęcia brania Sulpirydu i trwa do teraz. Bardzo boję się, że ten lek uszkodził mi na stałe układ dopaminergiczny. Nie wiem co robić. Macie jakieś pomysły, co mogło się stać? I czy jest jakaś szansa, żeby to odwrócić? To jest nie do wytrzymania. Próbowałam oczywiście już wszystkie SSRI i inne serotoninergiki, ale nic nie dawały. Lekarze już też nie wiedzą co robić. Lęk mam dość ładnie kontrolowany Pregabaliną i benzo, ale problem braku motywacji i zerowa energia do życia się utrzymuje. Co robić? Błagam Was o rady...
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.