Luźne dyskusje na tematy związane z substancjami psychoaktywnymi.
ODPOWIEDZ
Posty: 67 • Strona 6 z 7
  • 434 / 107 / 0
25 sierpnia 2019Elegist pisze:
Tylko że ja doświadczenie w kameralistyce już mam, teraz brakuje mi już tylko wdrożenia się w dragi ;)
Zastanawiam się, co by tu napisać, żeby koledze po fachu się to mogło przydać, od kogoś kto już się trochę wdrożył (u mnie raczej opio niż benzo, ale mechanizm ten sam). Z pewnością mogę jedynie zauważyć, że odkąd przesiaduję na hyperrealu, to jest równia pochyła z nałogiem, ze wszystkim. Polecam ucieczkę z tego miejsca, skoro dopiero od kilku chwil to jesteś - sam to planuję od dawna, ale trochę się też od czytania hajpa uzależniłem, lol.
Ostatnio zmieniony 26 sierpnia 2019 przez WiedzaRadosna, łącznie zmieniany 1 raz.
  • 2024 / 584 / 0
Hyperreal to ćpanie na sucho.
To tak, jak siedzi dwóch morfinistów na odwyku i opowiada sobie o uczuciach przy strzałach albo karmi się wyobrażeniami ampułek/turkusowych/różowych tabletek.
Albo jak na odwyku ktoś [ekhm] wstrzykuje sobie sterylną, acz gorącą wodę, dla igłomanii i wrażenia gorąca w żyle - niepodobnego nawet, ale jednak - na sekundę.

Wspólne cechy wszystkich, no, większości narkomanów - poczucie (nie zawsze obiektywne) wrażliwości, wysokie wyniki w pewnych wąskich dziedzinach czy dodatkowych zainteresowaniach (jak AM), tendencja do uciekania w świat wyobraźni (muzyka, książki, poezja, obrazy, cokolwiek związanego ze sztukami pięknymi), poczucie izolacji od reszty społeczeństwa z JAKIEGOŚ powodu, poczucie potrzeby bycia "wystarczająco dobrym" albo wręcz przeciwnie, na pewnym etapie pęknięcie i sprawdzenie, jak można się stoczyć, bo za długo było się przykładnym prymusem, zdolną perełką wrażliwą na pęknięcia. Z rysą. Aha, i dojrzałość ponad wiek w etapie nastoletnim, faktyczne zainteresowania ponad wiek od najmłodszych lat czy wysokie wyniki w testach dla dzieci. To spaja wszystko. Zauważana przez DOROSŁYCH ta dojrzałość, nadmienię, ale nie zawsze przez rodziców.

Zastanawiam się, ilu geniuszy i przełomowych mózgów - teoretycznych, bo jednak wpadły - mamy na forum, nie mogę nie pomyśleć np. o osobach z zasobem wiedzy takim, jak ma, niech będzie, Oxan. Czy inni z działu syntez, ale o nim pomyślałam.

To tak luźno ode mnie. I myślę, że wszystkim w NEO-PI-R wyszłaby b. wysoka neurotyczność, a osobom z tematu dodatkowo b. niska ekstrawersja i jedynie wynik otwartości na doświadczenia mógłby być zachwiany przez "wiadomo co".

To około 300 pytań, ale kiedyś sobie wypełnijcie i sprawdźcie klucz, klucz jest w podręczniku Siuty o ile pamiętam z zajęć; cholerna robota, ja po dwóch kwestionariuszach (w parach) odpadłam ze zmęczenia na fotel na trzeźwo (tzn. klon only, ale to rano jak komunia niektórzy)

PS - piwniczaku mój drogi, ja też piwniczę; a to, na którym piętrze mieszkam, nie ma nic do rzeczy. Za niskie, by się rzucić, za wysokie, by nim awaryjnie wyjść. Zmierzam do tego, że mentalność piwniczaka pojmowanego typowo wykopowo/chanowo można mieć nawet w pięknej willi bo chodzi... o mentalność właśnie, no. Wakacje, a kontaktów ludzkich... Nawet nie będę pisać. Niektórzy wiedzą, jakie bywają cyrki z moim odpisywaniem, za co przepraszam. FS może urosnąć do rangi strachu przed OTWARCIEM WIADOMOŚCI czy SMSA. Nie żartuję, niestety.
You wouldn't? Yes you would. You would lie, cheat, inform on your friends, steal, do *anything*
to satisfy total need. Because you would be in a state of total sickness, total possession, and not in a position to act in any other way.
  • 434 / 107 / 0
26 sierpnia 2019Jamedris pisze:
wysokie wyniki w pewnych wąskich dziedzinach czy dodatkowych zainteresowaniach (jak AM), tendencja do uciekania w świat wyobraźni (muzyka, książki, poezja, obrazy, cokolwiek związanego ze sztukami pięknymi)

Zastanawiam się czy te wysokie wyniki nie są właśnie efektem zażywania dragów... Jako ćpun, nie mogę zaprzeczyć, że to jednak coś daje i coś zabiera.
25 sierpnia 2019Jaylin pisze:
Z tymże mnie te studia w pewnym momencie wciągnęły w brak poczucia własnej wartości, poczucia bycia gorszym i niedopasowania do reszty. A jak to się skończyło to już wszyscy wiemy :)
To jak już i tak ćpasz to trzeba było jednak wciągać koks przed zajęciami %-D
  • 26 / 4 / 0
@WiedzaRadosna to był tylko lekko sarkazm z mojej strony ;)
@Jamedris zaskoczony jestem właśnie, że wielu z was to niezwykle elokwentni ludzie, nie stereotypowo pojmowane ćpuny - jestem tu nowy jak widzicie.
A co do wakacji, to trafiłaś w sedno. W trakcie roku mój stan był znacznie lepszy, bo były obowiązki, przymusowe ale jednak spotkania z ludźmi - kurwa, wczoraj byłem bliski zamówienia dopalacza przez clearnet, gdyby mi ktoś powiedział dwa miesiące temu że do tego dojdzie to bym się śmiał. Trudno jest znosić samotność, kiedy znajomi wyjeżdżają, spotykają się, bawią, a ja nie umiem się nawet odnaleźć na imprezie. Ktoś mógłby powiedzieć - to po co idziesz? Imprezy nie są dla każdego. Ano dlatego, że jeszcze gorsze jest siedzenie w domu i myślenie, że twoi znajomi się bawią a ty się pograzasz. A potem idę na imprezę i chowam się w szafie, kilka dni temu znalazłem tak samo moją znajomą. To jest już next level spierdolenia społecznego. Teraz już może bardziej rozumiecie, dlaczego desperacko szukam pomocy w stimach.
  • 488 / 60 / 0
26 sierpnia 2019Elegist pisze:
A potem idę na imprezę i chowam się w szafie, kilka dni temu znalazłem tak samo moją znajomą. To jest już next level spierdolenia społecznego. Teraz już może bardziej rozumiecie, dlaczego desperacko szukam pomocy w stimach.
stimy (oraz emka itp.) ci nie pomogą. to będzie droga w jedną stronę, na końcu której będziesz w jeszcze gorszym stanie. jeśli masz faktycznie jakieś poważne zaburzenia (z ciekawości, jak te twoje imprezy wyglądają? nie potrafisz rozmawiać z ludźmi, tańczyć? na samą myśl o tym zalewa cię pot i cały się trzęsiesz?), to poszukaj dobrego psychoterapeuty, najlepiej żeby zrobił ci EMDR lub coś w tym stylu.
  • 2430 / 573 / 155
@Elegist, dołączam się do Jamedris i reszty, cieszę się, że tak obszernie Ci to wyjaśnili.
Właśnie Ty też sprawiasz wrażenie inteligentnie piszącego człowieka, który po prostu zabłądził. Przechodząc przez trudny okres w życiu próbujesz szukać ucieczki, co jest absolutnie zrozumiałe, ale ucieczka w dragi nigdy nie kończy się dobrze, przynajmniej nie na dłuższą metę.

Sama zaczęłam ćpać przez problemy w domu, w życiu ogólnie - choruję na chorobę dwubiegunową, nie radziłam sobie z depresją, szukałam czegoś, co przyćmi moje cierpienie. I o ile nie wjebałam się nigdy w benzo, mając informacje z pierwszej ręki, czym może skończyć się uzależnienie od nich - sięgam do tej pory tylko w naprawdę kryzysowych sytuacjach (b. ciężkie ataki paniki, nieraz tężyczka, psychoza, zaburzenia rytmu), tak z opio popłynęłam od razu. Wystarczyło, że za pierwszym razem opio zabrały mój ból. Do dziś pamiętam pierwsze ,,zabawy'' z kodeiną w wieku ok. 15 lat - uzależniłam się tak szybko, że już pół roku później pierwszy raz ładowałam morfinę w kanał. Nie wiem, czy bym kiedykolwiek odważyła się spróbować opio, gdybym wiedziała, czym NAPRAWDĘ jest uzależnienie od nich, zwłaszcza fizyczne. Jak pierwszy raz w życiu obudziłam się zlana potem o trzeciej w nocy, nie mogąc utrzymać w żołądku kilku łyżek wody, krzycząc z bólu, miotając się między dreszczami, zlewnymi potami a bezsennością i lękiem - myślałam, że zabiję się, byle to się skończyło, a potem było już tylko gorzej. Każdy grosz, jaki miałam musiał iść na opio, nic innego się dla mnie nie liczyło, nie cieszyło mnie już w ogóle NIC i WCALE, a w dodatku musiałam jeszcze pilnować opiatowych kajdanek, żeby kolejny skręt nie zakończył się wizytą na SORze tudzież OIOMie.

A opio są zdradliwe, bo na początku albo euforia wyjebana w kosmos, albo takie niepozorne działanie ,,w tle'' - więc dorzucasz więcej, żeby następnym razem coś poczuć. Szczególnie niebezpieczne w erze tak łatwej dostępności chociażby kodeiny (a nawet silniejszych opioidów). Nie warto naprawdę, przeklinam ten pierwszy raz; mimo że jestem półtora roku po odwyku, to anhedonia nadal mnie trzyma, a teraz jeszcze dochodzą wyrzuty sumienia związane ze znajomymi, kumplami, którym nie umiałam pomóc i nie żyją... Dopiero niedawno przestałam myśleć całymi dniami o opio.

A z kolei w manii wlazłam z głupoty w stimy, żeby ,,czuć się jeszcze lepiej'', no to poczułam - z 3 napadów arytmii w roku zrobiły się z początku 3 w tygodniu, silniejsze, a do tego jeszcze 2 zatrzymania krążenia. Przestrzegam zwłaszcza przed stimami niewiadomego pochodzenia, szczególnie tymi dostępnymi chociażby na imprezach - ciężko stwierdzić, co tak naprawdę ,,siedzi w środku''. Jeśli już coś z typowo ,,imprezowych'' substancji, to przy dbaniu o harm reduction empatogeny (MDA, MDMA, MDEA), ale od zaufanej osoby, nie od losowego Seby czy, broń Boże, przez Internet.

Oprócz tego - psychodeliki (zwłaszcza grzyby), ale po dłuższym przygotowaniu i z odpowiednią osobą, najlepiej zbierane samodzielnie. Tylko musisz przemyśleć swoją decyzję oraz set&setting - doświadczenie psychodeliczne to nie jest takie ,,zażywanie dla zażywania'', ale ważne przeżycie, które należy odpowiednio zaplanować i przygotować się do niego.

P.S: Też jestem osobą wierzącą, gdyby nie to, zapewne już by mnie dawno nie było. 7 prób, mnóstwo samouszkodzeń, skręty, przedawkowania, zespoły serotoninowe, operacje, zatrzymania krążenia - przestałam już liczyć, ile razy byłam o krok od opuszczenia tego świata. Dobrze jest jednak pokładać ufność w Bogu.

P.S2: Przepraszam za obsuwę w akceptowaniu postów, czasem się zagapię i nie zauważę.
Uwaga! Użytkownik taurinnn nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 2024 / 584 / 0
DOSKONALE rozumiem o co Ci chodzi. Ja poza opio sprawunkami i Żabkami nie wyszłam przez wakacje nigdzie, nie mówię nawet o ludziach. Najdłuższa rozmowa to chyba ze znajomym/ulubionym farmaceutą w autobusie, nie wiem czy śmiać się, czy płakać. Jeśli studenckie czasy są najlepszymi, to nie chcę wiedzieć, jakie są te najgorsze. Kiedyś postanowiłam sobie, że jak nic się nie zmieni, to wraz z 30 wiosną idę ryzykować na ayahuascę, żadne DMT u "mordy kumpla w kącie", ale do tego mam jeszcze kilka lat. Jak mam z siebie wyrzygać wszystko, co "złe", to wyrzygam - i tak często robię to na skrętach, do żółci [jebany fent]. Na psychodeliki reaguję z ludźmi... źle, w samotności okej, dopóki nie wkręci mi się słynna myśl: "kurwa, a jak to już tak zostanie?" - bo albo nie biorę nic, albo biorę dawki które mogą już rozpierdolić czas i ego, czego nie polecam, kilka z tych tripów miało duże konsekwencje psychiczne, kilka dni spokojnie na pozbieranie się i to przy faszerowaniu benzo jak kaczkę, w domu. To znaczy zaczynały się na łące, ale szybko robiło się za srogo (to była epoka NBOME jeszcze, ale potem dorwałam się do źródła LSD, takiego bez smaku, takiego przetestowanego - niebo, a ziemia, od NBOMów jak najdalej, to psychodeliczne jabole), może dlatego uznaję naturalne psychodeliki - o ile mogę tak to nazwać - aya, grzyby, LSD znane od wielu lat i z wynalazcą, który dożył bardzo ciekawego wieku - Albert H, sprawdź na wiki, nigdy nie pamiętam przez ile "f" pisze się jego Hoffmann oraz przez ile "n".

W ekstremalnym przypadku ibogaina.

Nie zamawiaj nic przez clearnet, tzn. da się, ale to raczej jak już znasz kogoś i sobie tak o, piszecie, o pogodzie i o samopoczuciu, czy dobre, ile dni jeszcze ktoś będzie się pewnie źle czuł, biedactwo - i tak dalej, każdy sobie ustawia jakieś swoje tam rzeczy. O kluczu PGP nie muszę mówić, o privnote pewnie też nie, protonmail polecam. Bazy danych z clearnetu potem lądują u smutnych panów, często.
Poziom paranoja, to łączenie się z publicznych hotspotów na trzy w.w. rzeczy. Tylko, oddalonych od domu, inny MAC, inny sprzęt.

Co do metod terapii poleconych wyżej, są okej, ale licz się z tym, że na terapii awangardowymi metodami może wyjść z Ciebie dużo gówna i nie wiem, czy to udźwigniesz, a TRZEBA to przepracować i najgłupszym jest kończenie terapii ze złości w momencie "wyciągnięcia" z podświadomości, co było nie tak. Czy tata bił mamusię, czy kogoś gwałcono itepe, itede, podaję takie przykłady.

Cóż, ja wyglądam tak samo przy ludziach (tu mamy słynne zagadnienie czy kobieta może być przegrywem? yep), tzn. jeszcze za czasów benzofuranów (5-MAPB, podaję nazwę, bo nie znajdzie już tego nigdzie, chyba że nie clearnet a inne ekhm wynalazki, ale po cenie takiej...) wrzucałam benzo i benzofurany (nie, nie mają ze sobą wspólnych właściwości uspokajających; benzo na lęki, 5-MAPB na rozkręcenie i niestanie jak pizda pod ścianą na imprezie. Z czasem nauczyłam się tańczyć, nie przejmować potem, ale powiem prawdę - KLUBY U NAS SĄ CHUJOWE. No bo porównajmy sobie z takim, na przykład, Berghain. Zupełnie inna mentalnośc, podejście do dragów i seksu oraz wszystkiego. Rozwinę dalej. Wiem, że potrafią wywalić z kolejki kogoś stojącego od 5h jak uznają, że nie pasuje albo nie bo nie. I nie ma dyskusji. Wywiad ze Svenem też polecam. :) Ale dostajesz niezdejmowalną przez czas imprezy zaklejkę na aparat [popieram, NIENAWIDZĘ złośliwego robienia zdjęć ludziom, którzy idą tam się wyszaleć; często wchodzą w pt, wychodzą rano w poniedziałek], są tam darkroomy (rzeczywiście dark, nic, kurwa, nie widać, jak nie wiesz gdzie jest, to ktoś musi Ci pokazać), wyobrażasz sobie coś takiego na legalnej imprezie u nas? Aha, portfele trzepią, ale niezbyt chętnie i dragi idą tylko do kosza, doskonale wiedzą, że tam każdy kupuje wodę mineralną zamiast piwa z pewnego powodu, hah. :) Dlatego ODROBINĘ lepiej na trzeźwo [sic] czułam się na imprezach undergroundowych, może zainteresujesz się tematem? Przy okazji wbijesz się w kontrkulturę. Tak, będą tam pewnie narkotyki, pewnie te gówniane proszki rozwożone całodobowo przez ogłoszenia reklamowane jako "no co ty, mefka prawdziwa sprzed delegalu mordo". Ale nie mówię, że nie można nawiązać wartościowych znajomości nieobliczonych tylko na zysk w postaci chemii, bo ludzie z undergroundu są pasjonatami i są bardziej otwarci na, powiedzmy, odstającą część społeczeństwa.

Tylko najgorzej fizycznie pierwszy raz trafić do nich na imprezy, bo w lato jak robią plenery to jeszcze muzyką można się kierować, ale potem to troszkę gorzej. ;) Ot, wczoraj była impreza w pewnym łódzkim opuszczonym budynku, na zadupiu, tak najlepiej. Ostrzegam, że potrafi tam wbić policja i świecić po oczach [ogólnie], a klimat to raczej dnb, breaki, CZASAMI psytrance, a jak trafi się dark psytrance to jest cudnie. :) Aha, i takie imprezy mają przewidziane w 80% miejsca chillu albo przynajmniej chill-stage, jak czujesz że jest za mocno albo masz dosyć chwilowo - idziesz tam, położyć się, usiąść, napić wody. Nikt nie osądza, choć jak tam wejdziesz, to zastaniesz pewnie na wpół rozebrane kobiety i mężczyzn (na emce gorąco cholernie w tańcu, ech), z drugiej strony ludzi w śmiesznych kostiumach a'la pidżamy-zwierzątka wyglądające jak kostiumy, osoby z jakimiś akcesoriami które zarzucą Ci łańcuch sztucznych kwiatów na szyję... Wygląda to jak taki rave z nieco mroczniejszą muzyką, przynajmniej w "sercu Polski". Polecam się przejść; wstęp to z reguły 15zł przy większych nieco imprezach, a można zyskać świetne wspomnienia i przełamać swoje bariery. BO TAM JEST KURWA CIEMNO. NIKT NIE WIDZI, ŻE POT CI SIĘ LEJE PO DUPIE ALBO ŻE PATRZYSZ NA KOGOŚ. Masz ochotę patrzeć? To patrz. Masz ochotę stać i tupać delikatnie nóżką? To rób tak.

Są też oficjalne kluby, gdzie światło jest zgaszone i muzyka bardziej noissowa, na siłę nieco hipsterska, minimal-techno też jest; z mojego rodzimego miasta mogę DOM polecić, prowadzony przynajmniej niegdyś przez byłego wokalistę Cool Kids of Death, ceny trochę nieprzystępne, ale wody można się napić w łazience... I zawsze znajdę choć jedną osobę w łazience zawieszoną na wpatrywaniu się w swoje źreny w lustrze, niesamowite. ;) Tam nie ma chillstage, jest duszno jak cholera TBH, ale można wyjść na zewnątrz latem z piwkiem i są leżaczki. Żeby dać Ci przegląd muzyki z DOMu tak na szybko, to ja byłam tam na Zamilskiej m.in. i było świetnie, natomiast jest jeszcze Lokal i tam grał Wolski, ale to taka "wyższa pierdolencja", ech, no miejsce do gustu nie przypadło mi zupełnie. W DOMu natomiast jest chyba wszystko, od minimali, przez dnb, był też wieczór fanów The Prodigy [b. fajnie, a nie chciałam iść, dziękuję za zaciągnięcie], po rock kończąc. Nie taki hard rock jak w, nie wiem, Iron Horse [przykłady łódzkich klubów/pubów], ale jednak. Wklep "bikiniarska potańcówka" na FB. A czasem ludzie przebierają się za wieś ostatnią i robią sobie "faszyn from raszyn night", ale to już trzeba duuużo dystansu do siebie. ;)

W Warszawie? Kultowe chyba Luzzztra z wielu powodów [ :DDDD ], nie wiem jak z nimi po pewnych perturbacjach, 1500metrów musiało chyba się zamknąć, ale na miejsce takiego lokalu powstaje nowy. Jak nie - undergroundowe imprezy, najłatwiej wbić się w nie przez kogoś słuchającego d'n'b.
You wouldn't? Yes you would. You would lie, cheat, inform on your friends, steal, do *anything*
to satisfy total need. Because you would be in a state of total sickness, total possession, and not in a position to act in any other way.
  • 2024 / 584 / 0
Dodam, że nie chciałabym zabijać wątku, toteż jeśli ktoś - szczególnie autor - ma ochotę dodać swoje pięć groszy lub więcej, to zapraszam. :) A sobie pozwolę na lekki OT.
111.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
You wouldn't? Yes you would. You would lie, cheat, inform on your friends, steal, do *anything*
to satisfy total need. Because you would be in a state of total sickness, total possession, and not in a position to act in any other way.
  • 3401 / 530 / 0
Kawa i odrobina alkoholu, 2-3 razy w roku MDMA w rozsądnej ilości z kimś odpowiednim.

Z resztą radzę nie zaczynać.
F̲O̲R̲M̲Y̲ ̲Ż̲Y̲C̲I̲A̲ ̲O̲P̲A̲R̲T̲E̲ ̲N̲A̲ ̲W̲Ę̲G̲L̲U̲.̲
  • 371 / 36 / 0
@Elegist idz do psychiatry i niech Ci wypisze lekarstwo Efectin. Pare pigulek wiecej przed impreza i od razu podniesie sie Twoja samoocena i gadatliwosc, bez zbednych problemow.

Powyższy post proszę jednak traktować z dystansem, bo większe dawki wenlafaksyny (Efectinu) grożą zespołem serotoninowym lub problemami ze strony układu krążenia (np. częstoskurczem). taurinnn
Nie mam z tym nic wspólnego.
ODPOWIEDZ
Posty: 67 • Strona 6 z 7
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.