osobiste pytanie - kiedy ostatnio smyrnąłeś mefa?

W naszym kocurkowie się nie udzielam, bo Duch chyba by mnie zjadł Ale jest taki jak trzeba. Euforia po kocie (dojapny/dodupny/kryształowy nochem - fkanau nie walim) jest zupełnie inna IMHO. Bliżej temu do koki - no nie 1:1, ale zawsze. Chlorofeusz per nos jest może i leciutko podobny, ale po nim zawsze czuję się niedojebany. Niby jest okej, ale no mogłoby być lepiej, niby coś się chce robić ale w sumie nie. No i trzeba wycyrklować dawkę, bo się tylko sypnie za dużo/za mało, albo i złego sortu to się najwyżej wkurwić można. Jedna paka dojapnie działa kilka h (no, to też zależy...), nosem krócej ale faza podobna. Zajęcia sprawiają frajdę i chce się żyć, a jak zejdzie to najwyżej się smutno robi. W ciągu wiadomo jak jest, działa krócej i na zejściu człowiek jakiś bardziej "sprany", ale efekty jakieś takie bardziej przewidywalne. Czas działania chlorodendronu nosem to max 2h - i to przy dobrych wiatrach jak się czymś człowiek zajmie. Dojapnie dłużej (duh), ale się profil zmienia konkretnie i oblewa serotoninką (bliżej MDMA ( ) 3mmc niż koki lol. Dorzuta ciśnie chyba i tu i tu tak samo, chociaż to zależy ile i w ile się zje - po trzeciej pace z kolei czasem zwyczajnie już mi się nie chce, ale kto nie zapierdzielał do nocnej apteki niech pierwszy rzuci strzykawką. A po chlorofcu to w sumie ciśnie bo jest słabo, albo łudzi się że będzie lepiej. Chloruś za to ma bonus w postaci takiej pustej (IMO) stymulacji - ale to już co kto lubi. Łatwo usnąć bez wspomagania, ale musi minąć kilka h (4, 5?) od ostatniej dawki. kotek tak męczy jak się spierdoli i wypije pfkę (błędy nowicjusza ) w zasadzie, bo sam określił bym to "rushem", pusta stymulacja to lekki red flag. Ofc na dobrym kocie też nie uśnie się od razu, ale biorąc poprawkę na długość działania i częstotliwość dawek - a umówmy się nieliczni kocili w krysztale - to po kocie można właściwie usnąć już jak zejdzie, a po 3cmc od zejścia musi minąć parę h. Kot nie wjeżdża mi na serducho w ogóle, lub prawie w ogóle, a po ceemceku może nie boli ale czuć jak bije, czuć ucisk i mimo że nie mam problemów ze zdrowiem to w ciągu bym raczej nie ruchał, ale stary już jestem. A i jak przy temacie jesteśmy - libido wywalają oba z nich, ale oba też inaczej. Konar płonie na obu, chociaż po worze klefa zdarzyło mi się doświadczyć "amfetaminowej pały" (tzn schowanej do dupy), a po kocie - nigdy, nawet po długim i głupim ciągu. Mi się po kocie zwyczajnie czasem nie chce ruchać, bo inne rzeczy bardziej ciekawią ale no stary jestem. Chlorzasty jest bardziej zwierzęcy - RUCHAĆRUCHAĆRUCHAĆRUCHAĆ, emkowej czułości tu mało Ale to zdaje się kwestia osobnicza. Kot (chyba, ale sie nie znam) nie napierdala tak po serotoninie, wiec po worze trujki człowiek jest imho jeszcze bardziej sprany. Smak to kwestia osobnicza, ja tam koteusza lubię i nie zapijam nawet (czasem przepłuczę wodą), 3cmc jest charakterystyczny. No i pali w nocha, tak. Łzy spływają do oczu i jak po lajnie spojrzy się na odbicie w lustrze to się przykro robi, ale nie jest to kosmiczny ból i zupełnie do przeżycia. Chociaż to też (raczej) zależy od sortu, bo raz próbowałem czegoś co miało być 4mmc, tylko było strasznie brudne, i paliło 10x gorzej. No a po kilku chwilach ból zupełnie mija. Dojapnie/dodupnie bez pieczenia czy dolegliwości, np. po lizaniu karty nic mi nie jest, przy wrzodach oral nie boli, ale no pod język to bym tego nie brał. Chociaż był tu chyba taki jeden co wkładał sobie cały kryształ (bez rozpuszczenia w wodzie) w dupala No ale co kto lubi. Spływ 3cmc z zatok nie jest bez smaku, ale nie jest jakiś nie wiadomo jaki - nie wżera się w ściany gardła. Co bardziej wrażliwi przepiją i ot, tyle. Kichawa po 3cmc potrafi się zapchać, ale mi się zapycha od wszystkiego doklamkowo. Jeśli nie leci się na koniec wora 50g to wystarczy wydmuchać IMO, ale każdy wie czego jego nos potrzebuje (sam nie używam xylo/wody z solą/czy kremików, walę z personalnej rurki hehe). Z takich przemyśleń typu ogólne, to może jeszcze stan pod wpływem: kota zdecydowanie łatwiej ukryć. Bardzo często nawet ludzie "w temacie" bywali zaskoczeni, szczególnie że efedron specjalnie nie powoduje pobudzenia ruchowego czy nie rozszerza źrenic. Gębą nawet niespecjalnie się mieli. Po krysztixie ( ) widać zdecydowanie bardziej - szersze źrenice (chociaż to nie kołpaki od stara jak po emce), większa potliwość, a to przez to "niedojebanie" można się poplątać w myślach i zrobi się kocopoł, wgniata w fotel, itd. Na efedronku nigdy nie zgubiłem wątku, a w sumie to jest mi lepij niż po koksie z elokwencją i ogarem. No, chyba że osobnik jest stimiarzem wietrzącym pachy i mielącym gębą zawsze - rozkładam ręce. Wspominałem już że efedronek to clearhead i skupienie? Może nie level fenidaty, bo jednak euforush zmienia percepcję, ale mogę np. śmiało pracować oglądając serial. A po klefie to robić się chce... ale jednak nic się nie chce. Także tego, taki to mój wysryw. Ale ja tam z klefuchem nie mam za wiele do czynienia - efedron power!