Dział, w którym omawiane są konkretne kondycje, oraz ich wpływ na i współzależności z efektami środków psychoaktywnych.
ODPOWIEDZ
Posty: 546 • Strona 24 z 55
  • 207 / 2 / 0
Przeczytałem cały wątek. Sporo osób pisało o terapii, jednak nikt nie wytłumaczył dokładnie na czym ona polega, jak to wygląda i czy można zrobić to w pojedynkę. Prosiłbym kogoś kto przez to przeszedł/przeszła o opisanie na czym to polega. Druga sprawa to narkotyki. Zgaduje że na przykład amfetamina powoduje znaczne wyostrzenie objawów, a na przykład marihuana daje względną stabilność powodując jednocześnie zastój i stagnacje. To tylko moje domysły. Interesuję się tematem borderline a uważam że te informacje są ważne. W temacie dragow zdania były tutaj podzielone, lecz nikt nie rozmienial się na drobne podobnie zresztą z terapią. Z góry dziękuję za informacje w owych kwestiach. Pozdrawiam wszystkich!
Jestem Dzieckiem Bożym objętym specjalną troską. :)
  • 2652 / 379 / 0
Ironheart pisze:
Zgaduje że na przykład amfetamina powoduje znaczne wyostrzenie objawów, a na przykład marihuana daje względną stabilność powodując jednocześnie zastój i stagnacje. To tylko moje domysły.
To coś kiepsko myślisz. Wytłumacz mi, dlaczego Twoja inteligencja lub raczej jej brak, idzie tak wąskim torem? Choroba, która charakteryzuje się zmianami nastrojów i skrajnymi emocjami, może być według Ciebie poskromiona przy użyciu marihuany, bo przecież osobie z borderline potrzeba wyciszenia i ustatkowania, pomijając już fakt, że taka osoba, może również wykazywać zachowania apatyczne. Amfetamina na pewno nasili objawy i wprowadzi jeszcze większy nieład do umysłu poszkodowanego. A może odwrotnie? Żaden narkotyk nie jest lekiem na borderline. Po MJ może dość do większych paranoi, niż po amfetaminie i odwrotnie. Nie mówiąc już o tym, jakie zmiany powoduje branie MJ. To tak, jakby twierdzić, że osoba z nerwicą po opiatach od razu poczuje się lepiej, albo osoba nieśmiała stanie się duszą towarzystwa po ketonach i problem będziemy mieli z głowy. Nie możesz dobrać jednej substancji do choroby, w której wyłaniają się wszystkie możliwe emocje naraz lub osobno, bo to czysty absurd. Nie możesz również przewidzieć, jak taka osoba po tej substancji się zachowa. Każdy środek zmienia biochemię mózgu, przy borderline, ta biochemia jest już dawno zaburzona.

Nikt Ci nie wytłumaczy, na czym polega terapia. Jeśli pojawi się taki opis, to będzie on skierowany na jedną, konkretną osobę i jej problemy. Nie da się stworzyć schematu postępowania dla borderline. Psychiatra dobiera indywidualny tok leczenia, bazując na wcześniejszych problemach pacjenta, jego przeżyciach i zachowaniach. Każda osoba tak naprawdę prezentuje innych wachlarz emocji, które najpierw trzeba zinterpretować, przeanalizować, omówić wspólnie, a dopiero potem leczyć. Podstawą jest uświadomienie pacjentowi problemu i wdrążenie go w dalsze postępowanie. Pokazanie zagadnienia od każdej strony. Trzeba poznać siebie, obserwować swoje reakcje, a także reakcje innych. Radzenie sobie w pojedynkę, to próba osiągnięcia niemożliwego, co udaje się tylko nielicznym, zazwyczaj tym, którzy postawili sobie jasny schemat działania i wykazali chęci do zmiany swojej sytuacji na lepszą, a przy okazji mieli trochę szczęścia. Większość tego nie potrafi, bo ich emocje przyciskają ich do ziemi i nie dają pola manewru, przez co zwiększa się napięcie, a często także presja ze strony otoczenia, które nie jest w stanie Cię zaakceptować. Zalewa Cię lawina emocji i zostajesz sam z plątaniną myśli, których nie możesz się pozbyć, po czym zobojętniasz się na wszystko, nie widząc sensu dalszego działania. To mechanizm łańcuchowy, który rzuca Tobą od euforii do depresji i z powrotem. Samoleczenie wymagałoby ujarzmienia tych skrajności.
Uwaga! Użytkownik Blue_Berry jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 207 / 2 / 0
Dziękuję Ci za wyczerpującą odpowiedź. Właśnie tych informacji brakowało w tym wątku. Nie musiałeś. od razu zarzucać mi braku inteligencji - nie znasz mnie. Nie wiedziałem, więc chciałem się dowiedzieć. Napisałem przecież, że zgaduje i to tylko domysły. Teraz ktoś kto będzie chciał zapytać o to samo będzie od razu miał przed oczami klarowna odpowiedź. Wracając do terapii to czy mógłbyś, mi jeszcze napisać czy po za całkiem indywidualnym podejściem do każdej osoby specjaliści stosują coś w rodzaju schematu ( Wiem napisałeś że on nie istniejepo prostu, czy niektóre jej elementy są często powtarzane w skali ogólnej osób, które na terapię się zdecydowały ponieważ okazały się skuteczne w wielu przypadkach, jeżeli tak to które i na czym polegają)? O więcej Cię już męczyć nie będę. :)

Edit: sorka że wziąłem Cię za faceta.
Jestem Dzieckiem Bożym objętym specjalną troską. :)
  • 2652 / 379 / 0
Ironheart pisze:
Wracając do terapii to czy mógłbyś, mi jeszcze napisać czy po za całkiem indywidualnym podejściem do każdej osoby specjaliści stosują coś w rodzaju schematu ( Wiem napisałeś że on nie istniejepo prostu, czy niektóre jej elementy są często powtarzane w skali ogólnej osób, które na terapię się zdecydowały ponieważ okazały się skuteczne w wielu przypadkach, jeżeli tak to które i na czym polegają)?
Najpierw leczenie zostaje nakierowane na złagodzenie najbardziej dolegliwych objawów, tak więc np. w przypadku lęków, podaje się benzodiazepiny. Psychiatra skupia się na tym, aby chorego odciągnąć od myśli samobójczych i innych działań autoagresywnych. Innymi słowy - zabezpieczyć go. Jeśli jest taka konieczność - zamknąć w ośrodku i monitorować jego zachowanie. Konieczne jest, aby terapia opierała się na psychologii behawioralnej i psychodynamicznej. Założenie jest takie, aby dobierać środki farmakologiczne według okresowych potrzeb pacjenta, ze względu na zmiany w zachowaniu i emocjach. Jeśli chodzi o leki, to najczęściej wykorzystuje się SSRI, SNRI, TLPD, karbamazepinę, sole litu, neuroleptyki lub jeśli to konieczne - połączenia niektórych z wymienionych. Nie ma stałych elementów, które są dobre dla wszystkich. Każdy pacjent reaguje inaczej i według tego dany element terapii (np. lek z jednej grupy) zostaje mu przypisany. W skali ogólnej, taktyką, która przynosi największy rezultat jest właśnie zabezpieczenie chorego przed autoagresją. Bez tego nie da się wdrążyć odpowiedniego leczenia.
Uwaga! Użytkownik Blue_Berry jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 207 / 2 / 0
Dziękuję bardzo mi pomogłaś. :)
Jestem Dzieckiem Bożym objętym specjalną troską. :)
  • 180 / 7 / 0
Blue_Berry pisze:

Najpierw leczenie zostaje nakierowane na złagodzenie najbardziej dolegliwych objawów, tak więc np. w przypadku lęków, podaje się benzodiazepiny.
I dlatego z pieprzonego bordera ewoluowałam do pieprzonego bordera uzależnionego od klonazepamu. %-D
- Wielcy artyści zawsze dużo ćpają.
- Hurrra będę wielką artystką!!!
Z psytrance od 2012 roku.

Jestem odklejona. :heart:
  • 568 / 52 / 0
Blue_Berry pisze:
Radzenie sobie w pojedynkę, to próba osiągnięcia niemożliwego, co udaje się tylko nielicznym, zazwyczaj tym, którzy postawili sobie jasny schemat działania i wykazali chęci do zmiany swojej sytuacji na lepszą, a przy okazji mieli trochę szczęścia. Większość tego nie potrafi, bo ich emocje przyciskają ich do ziemi i nie dają pola manewru, przez co zwiększa się napięcie, a często także presja ze strony otoczenia, które nie jest w stanie Cię zaakceptować. Zalewa Cię lawina emocji i zostajesz sam z plątaniną myśli, których nie możesz się pozbyć, po czym zobojętniasz się na wszystko, nie widząc sensu dalszego działania. To mechanizm łańcuchowy, który rzuca Tobą od euforii do depresji i z powrotem.
Prawda, samemu to ogarnąć ciężko. Tym bardziej, że obecnie nie mam możliwości rozmowy z jednym z dwójki przyjaciół, którzy mają na mnie "pozytywny" wpływ (z drugim ten kontakt jest bardzo ograniczony). Rodziny nie chce mi się mieszać w swoje problemy, aczkolwiek czasem, jak dopada deprecha coś tam pogadam. Ostatnio byłem u lekarza, to wypisał mi Spamilan (pierwszy jakikolwiek lek na receptę). Przyjmuję go dopiero tydzień ale chyba jakiś efekt jest, bo od paru dni nie dokuczją mi jakoś mocno te uporczywe myśli. A jak już się jakaś pojawi to łatwo odchodzi ("bo po co się tym przejmować?").
"Even the smallest person can change the course of the future"
  • 180 / 7 / 0
Też tak obecnie mam, że osoba, która miała na mnie bardzo pozytywny wpływ, zawsze umiała mnie uspokoić, zmotywować, po rozmowach z nią chodziłam z uśmiechem na twarzy - kiedyś kontakt był częstszy, teraz stał się bardziej ograniczony. Na pewno nie bez znaczenia jest, że mieszkamy na dwóch przeciwnych końcach Polski, ona ma dużo pracy, zmieniła się... ale brakuje mi tego.
Rodzinę nawet jak próbuję 'mieszać' to i tak nic z tego nie rozumieją, także już dawno zaprzestałam.

Uważam, że przy borderze bardzo ważny jest kontakt z osobą, co do której ma się gwarancję - o co właśnie przy borderze ciężko, bo dochodzi nieufność, lęk przed odrzuceniem (co też wcale takie wyimaginowane nie jest bo wielu ludzi po prostu sobie odpuszcza, bo tak im wygodniej...).
- Wielcy artyści zawsze dużo ćpają.
- Hurrra będę wielką artystką!!!
Z psytrance od 2012 roku.

Jestem odklejona. :heart:
  • 70 / 2 / 0
Ho, ho ponad 2 lata nic nowego, to pozwólcie że ja coś napiszę.
Matka moich dzieci jest chora na borderline. Już na drugiej randce wyznała mi że "jestem fajny bo zajebiście rozpoznaje jej nastroje". W normalnej relacji było by to coś pozytywnego, ale w przypadku życia z borderem to przekleństwo. Z perspektywy czasu całe narzeczeństwo, miodowy miesiąc i początek małżeństwa był naznaczony borderyzmem, wtedy kładłem to na karb burzy hormonów i tego że "kobieta zmienną jest". Po 2 latach związku doszedłem do ściany. Moja żona nie kocha mnie! To na pewno moja wina. Dalsze lata to nadskakiwanie żonie, romantyczne kolacyjki, weekendy za miastem itp. Nic to nie dało. Po za tym że przestałem obwiniać się za niepowodzenia małżeńskie. Byłem też pewien że, nazwijmy ją Judyta jest chora psychicznie. Wtedy dość szybko zdiagnozowałem borderline. Skonfrontowałem to odkrycie z teściową, która potwierdziła moją diagnozę, Okazało się że i ona i jej matka miały to samo.
Immanentną cechą "mojego" bordera jest chaos, robienie wszystkiego na opak. Nie ma czynności którą by wykonała optymalnie, bez straty czasu czy pieniędzy. Wyróżniają ją dwa stany, jeden to nuda, drugi mania. Border w nudzie jest nie do zniesienia, raz płacze, raz jest agresywny, ma problem z podstawowymi czynnościami życiowymi itp. Nuda jest przerywana okresami manii - albo na odwrót. Border chwyta się czegoś, np.jakiejś pracy, która staje się dla niego sensem życia i istnienia. Po jakimś czasie to mija i znów jest dół i nuda. Czasem okres manii trwa kilka miesięcy, czasem kilka dni. Okres narzeczeństwa był właśnie taką manią, perspektywa białej sukni, dzieci itd. nakręcał Judytę że aż przenosiła góry. Chyba mało który facet nie dałby się nabrać na taką kobietę. Często czytam, że borderzy "huśtwakowo" traktują swoich partnerów, u mnie sytuacja jest tragiczna, gdyż Judyta przejawia wobec mnie nienawiść, raz jest ona jawna, raz ukryta. Pod koniec roku, moja żona wpadła w manie rozwodową, powiedziała że się wyprowadzi w ciagu dwóch miesięcy, że podzielimy się opieką nad dziećmi itp. Perspektywa samodzielnego "wychowywania" dzieci przez matkę wariatkę przeraża mnie, w przypadku rozwodu nie chcę pozbawiać dzieci matki, ale ona nie może mieć wiodącego wpływu na dzieci bo je po prostu zniszczy. Ja jestem gotów wziąć na siebie samodzielne wychowanie dzieci, zresztą defacto już to robię, a jeszcze border niszczy to co zbuduje. Border nie ma osobowości, jest człowiek bez żadnych właściwości, karmi się chaosem. Sytuacja jest nie wesoła, bo pewnie rozwód jej się znudzi i będzie nadal trwała przy mnie i przy dzieciach dobijając nas.
Staram się generalnie nikogo nie pouczać, ale tym razem pozwolę sobie na poważne ostrzeżenie. Jeśli usłyszycie, że rodzice waszej partnerki czy partnera się rozeszli to drąż temat, wgryzaj się i nie zadowalaj się byle jakąś odpowiedzią. Ja wiedziałem o rozwodzie, a także mówiono mi że matka J. była wariatką! Sama to mi powiedziała, mówił to jej eks a także Judyta, niestety człowiek zamiast się w to wgryźć cieszył się szczerością teściowej. Była na tyle "zwariowana" że straciła prawa rodzicielskie, co ukrywa do dziś przed J. Nie legalizujcie związków dopóki nie uzyskacie pewności że rodzice partnera byli w miarę normalni i broń Boże żadnych dzieci! Wolałbym żyć z narkomanką, z nimfomanką ale nie z borderem. Tak naprawdę to jest mi jej potwornie żal, nie mam jakichś negatywnych uczuć to ciężko chora osoba, nieświadoma rzeczywistości, zawieszona w jakiejś nie określonej rzeczywistości. Strzeżcie się więc borderów i wszelkie wątpliwości interpretujcie na nie korzyść partnera, niech nikogo nie zwiodą miłosne uniesienia, gdyż border w miłosnej manii jest gotów zrobić ci dobrze w autobusie pełnym ludzi.
  • 125 / 8 / 0
robert1 nie wspomniałeś nic o tym, czy Twoja partnerka podejmowała się jakiegokolwiek leczenia. Być może coś poszło w złym kierunku- nie te leki, błędny rodzaj terapii, opowiedz o tym w tym kontekście.
ODPOWIEDZ
Posty: 546 • Strona 24 z 55
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.