*kilka gorzkich słów*kilka gorzkich słów*kilka gorzkich słów
Wiecie co? To jest tragedia, że lekarze robią takie rzeczy. Wcale się nie pier.dolą z wariatami, mam 19 lat, jestem piękna, młoda i zdrowa a pani doktor chce mi to zabrać. Przepisała mi ostatnio bardzo silny neuroleptyk. Wiecie o co chodzi, te małe kroczki, wory pod oczami. Większość doby chce Ci się spać. Mocz zamiast spermy i inne doznania, jakieś mlekotoki, dyskinezy, akatyzja, włosy wypadają:-( przecież to jak koniec życia. Ale benzodiazepin to nie, absolutnie, bo są za fajne. Za to z ich etyka pozwala robić ludziom powolną lobotomię. Pewnie dają to szaleńcom, żeby nie mieli siły szaleć, ba po neuroleptyku to jak jakiś zwierz, nawet tv nie da rady oglądać. Tylko w sufit patrzeć. A rodzina chwali, Romuś po nich taki grzeczny, i pilnują żeby romek leku nie zapomniał wziąć:-( a jak zapomna to rzuca w nich gównem za ten los. Przecież oni to na siłę dają w zastrzykach jak rodzina wymięka i już nie dają rady ,podawać' codziennej porcji popierdolu.
Żyję bez leków ze schizą i nie narzekam, nie polecam psychotropów, zwłaszcza neuroleptyków.
Osobowość typu borderline można podzielić na dwie kategorię: acting-in i acting-out. Charakteryzują się tym iż typ acting-in kieruje agresję do wewnątrz siebie. Rezultatem tego są samouszkodzenia, nadużywanie środków psychoaktywnych i alkoholu, objadanie się, zachowania depresyjne, wyrażanie nienawiści do siebie i angażowanie się emocjonalne w niedostępnych dla siebie osobach. Acting-out jest to agresja skierowana na zewnątrz, a objawiająca się w winieniu innych za własne problemy, krytykowaniu, atakowaniu werbalnego, czynieniu wyrzutów. Zarówno działania acting-in i acting-out są spowodowane nie radzeniem sobie z własnymi emocjami, uczuciami i impulsami. Jest to pewnego rodzaju droga prowadząca do wyładowania nadmiaru ładunku emocjonalnego w celu przyniesienia ulgi i chwilowego spokoju.
* Zacznijmy od genezy. Myślę, że duży wpływ miał tu czynnik rodzinny. Patologiczny ojciec z beretem zrytym przez wojsko - wieczne awantury, znęcanie się psychiczne, potrafił przyłożyć. Ciężko jest nie mieć żadnych zaburzeń jak się od dziecka słyszy, że jest się psycholem, degeneratem, zerem i nic się w życiu nie osiągnie. Na szczęście pozbyłam się go w 5 czy 6 klasie podstawówki. Niektórzy lekarze dopatrują się przyczyn w tym, że byłam wcześniakiem, albo że moja matka była na podtrzymaniu ciąży.
* Od wczesnych lat dziecięcych częste zachowania agresywne, wieczne poczucie wyalienowania, odrzucenie przez środowisko. To na temat przeszłości.
Aktualnie:
* 6 prób samobójczych
* Częste samookaleczanie się, całe ręce i uda mam w bliznach.
* Główny problem czyli tzw. ataki. Silne zmiany myślenia pod wpływem jakiegoś bodźca, stresu. W pewnym momencie coś mi się przełącza i dostaję ataku lęku, agresji, autoagresji, histerii - różnie, ale potrafi się to tak nasilić, że później nic z tego nie pamiętam. Wiem, że coś zrobiłam tylko z relacji innych ludzi, sama nie pamiętam tego, że to robiłam.
* Nie potrafię nawiązać prawidłowej relacji z drugim człowiekiem. Mówię to po wielu nieudanych relacjach, zawodach. Jak już się do kogoś przywiązuję, to bardzo mocno, strasznie mi zależy, jestem w stanie skoczyć za tą osobą w ogień. Tyle że następuje nieświadome (uświadomiłam sobie to dopiero niedawno, po analizie czynników wspólnych wszystkich moich nieudanych przyjaźni) jakby testowanie tej osoby, na ile jestem w stanie jej zaufać, ile ze mną wytrzyma, czy zrobi dla mnie to samo. Dlatego od jakiegoś czasu nie przywiązuję się do ludzi, traktuję ich na luzie i z dystansem, nie ufam nikomu. Jeśli zaczyna mi na kimś za bardzo zależeć, dostaję odpałów i robię wszystko, żeby to zniszczyć, żeby znów nie obdarzyć kogoś zaufaniem - bo wiem, że zostanie ono w 100% zawiedzione, a nie wytrzymam tego kolejny raz. Nie uznaję czegoś takiego jak miłość i przyjaźń, jednocześnie bardzo tego pragnąc.
* Silne napady różnorakich emocji bez powodu, najczęsciej niestety negatywnych: nienawiści, gniewu, paniki, rozpaczy, ale zdarzały się też napady euforii.
* Częste skoki samooceny, czasem wydaje mi się, że jestem kimś wielkim, osiągnę coś (artystycznie), zmienię świat, zapiszę się na kartach historii a za chwilę czuję się zerem, śmieciem, niechcianym przez nikogo. Mam wrażenie, że wszystkim tylko przeszkadzam, wszyscy woleliby, żebym umarła lub nigdy się nie urodziła.
* Przez długi czas miałam problem z napadami obżerania się, kiedy łapałam doła, wpychałam w siebie tony żarcia, co skutkowało obniżeniem samooceny z powodu wagi, przez co znowu się obżerałam - błędne koło. Na szczęście to opanowałam, założyłam zeszyt gdzie dokładnie zapisuję wszystko, co jem. Wtedy o mało nie skończyło się to bulimią, bo już próbowałam prowokować wymioty.
* Ciągłe huśtawki nastrojów, sama dla siebie czuję się nieprzewidywalna, nie wiem co się stanie za 5 minut.
* Mam wrażenie, że odczuwam wszystko przynajmniej 4 razy silniej niż inni ludzie, czuję, jakby wszyscy dookoła mnie byli pozbawieni wrażliwości, empatii, uczuć. Odbieram ich jako beznamiętnych, zwykłych, szarych. Za to ja wszelie emocje odczuwam w najwyższym ich wymiarze - nie jestem zadowolona, tylko w euforii, nie jestem smutna, tylko w depresji, nie jestem zdenerwowana, tylko skrajnie wkurwiona. Często coś, na co inni nie zwracają uwagi, wywołuje u mnie skrajnie silną reakcję.
* Co do leczenia, rodzina wlokła mnie po psychiatrach od 4 klasy podstawówki, przeszłam przez wszystkie możliwe leki, od neuroleptyków, które tylko mnie zamulały (zwłaszcza chlorprotixen po którym tylko jadłam i spałam), poprzez SSRI, które w ogóle na mnie nie działały, po benzodiazepiny, od których się uzależniłam. W końcu stwierdziłam, że psychiatrzy są tylko po to, żeby ich jebać na benzosy. Taka smutna prawda.
*Ostatnio ciągłe poczucie, że jestem nie tu, gdzie być powinnam, w ogóle nie żyję, tak jak chce, duszę się w swoim życiu - pragnienie zrobienia rewolucji, kompletnego zmienienia środowiska, porzucenia zachodniej cywilizacji, której 'wartości' mam po dziurki w nosie.
Pewnie jeszcze parę rzeczy pominęłam. Zdecydowałam się odkopać ten wątek i napisać, bo ostatnio zrobiło się gorzej.
Jak żyć?
- Hurrra będę wielką artystką!!!
Z psytrance od 2012 roku.
Jestem odklejona.
Podobnie jak wyżej 'Patologiczny ojciec z beretem zrytym przez' alkohol, do tego dorastanie wśród idiotów, eksperymenty z dragami od dzieciaka + trochę pecha.
Kiedyś może pójdę w końcu do lekarza, i wypiszę mi coś w stylu:
Wpychając na siłę tjokodin do mordy
Debatujący - Palikot, czy Korwin?
Ooo! Święty kaszlodynie - O! Święta makiwaro
Święty gieblu i święta maczano
Co do wahań samooceny, są straszne - z manii wielkości do wyrzutka spod śmietnika... i to w ciągu paru minut.
- Hurrra będę wielką artystką!!!
Z psytrance od 2012 roku.
Jestem odklejona.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.