Polepszanie samopoczucia i funkcjonowania za pomocą substancji nie będących narkotykami. Suplementy, witaminy, nootropy; regeneracja receptorów i neuronów; dieta i trening.
ODPOWIEDZ
Posty: 49 • Strona 2 z 5
  • 478 / 21 / 0
@up:
W kmiota, podobnie, jak w króla truchle znaleźć można jaja i wylęgające się larwy - jednak śmierć i jednego i drugiego nie wywołuje zmian społecznych tego samego typu. Tak samo "nowa świadomość" jako swoiste żerowisko dla różnych agentów i trolli. Jest faktem. Dzieje się wokół nas i nie ma odwrotu, świadomość nie zawróci, ludzie nie staną się na powrót mięsożernymi, brutalnymi, nieprzenikliwymi, lubującymi się w samochodach i alkoholu przygłupami. Chociaż wszyscy jesteśmy równi, kto zamiast rozmemłać - wklęsłym uczyni ostrze zapinające w poprzek cały ten bałagan, tego błogosławię. Kto w drapieżności lub nędzy własnego nierozeznania w marności współczucia podarowanemu temu, komu go wcale nie trzeba - (zaprawą murarską utwardzanie pustego żołądka w celu zaspokojenia głodu taki akt wręcz przypomina) oszukuje się dalej, że są jeszcze jakiekolwiek powody do stresu, zamiast kolekcjonować akcesoria do samoobrony lub też trucizny duszące i parzące ciało-umysł, z daleka swoim owczym pędem rozpościerające aurę hermetyczności obrońcy, w zaciszu swoich własnych przytulnych czterech katów - przeklętym niechaj będzie. Ale powędrować bez celu czasem też niby można - na łonie natury by wypocząć, to pochwalam i ze wszechmiar zalecam.
Uwaga! Użytkownik szalonykot nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 70 / 8 / 0
Ale fakt faktem, wygoda i dobrobyt rozleniwiają, a pewien dyskomfort jest bodźcem do działania. Tyle że rozpatrywane zagadnienie jest wypaczone przez obecny tryb życia - w ciągłym pędzie, stresującym się wszystkim a niczym.
Z innej strony, np. starożytni filozofowie twierdzili, że praca fizyczna zaburza zdolności myślenia i te nie mogą zostać w pełni wykorzystane.

Aby porywać się na takie hartowanie się, trzeba być jednak zdrowym. A wystarczy pomyśleć, jak bardzo na wartości straciło jedzenie - za jakiś czas np. rośliny będą niewiele bardziej odżywcze od papieru. Więc jak chcesz jeszcze okroić to wszystko.
Dobrze jest pracować nad sobą, ale nie każdego ambicją jest stać się jakimś mnichem tybetańskim i obkładać się nieustannymi rygorami. Dla przeciętnego człowieka wystarczy zadbać o dietę, sen, "zwolnić obroty" na co dzień, zrezygnować z łatwych podniet i z czasem samo się okaże, że było warto.
Myślisz, że jak nie robisz nic, to nie robisz nic złego?
  • 478 / 21 / 0
Dla przeciętnego człowieka
"Kiedy się ma wiele do schowania, dzień ma sto kieszeni."
"Czym jest małpa dla człowieka? Pośmiewiskiem i hańbą bolesną. I tym powinien być człowiek dla nadczłowieka: pośmiewiskiem i wstydem bolesnym."
"Człowiek jest czemś co pokonanem być powinno."
F. Nietzsche
Uwaga! Użytkownik szalonykot nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 60 / 34 / 0
Aby porywać się na takie hartowanie się, trzeba być jednak zdrowym.
Swoją podróż zaczynałem będąc człekiem schorowanym. W mojej rodzinie się dziwili, że młody człowiek może być tak schorowany jak ja i nie mieć siły wstać z łóżka. Od lat zmagałem się z niedoczynnością tarczycy i cierpiałem na szereg objawów związanych z tym schorzeniem. Często miałem stany podgorączkowe, bóle stawów, migreny, mdłości itd. Miałem samobójcze myśli, bo po co żyć, skoro czujesz się jak 80 latek w ciele młodzieńca.
Podejrzewam że to było skutkiem niezdrowego trybu życia. Narkotyki, papierosy, alkohol, śmieciowe jedzenie, brak aktywności fizycznej. Najbardziej motywowały mnie głosy, że nie damy rady odstawić tych wszystkich używek. Ciągłe słyszałem, że sobie nie poradzę i wrócę do tych destrukcyjnych nawyków. Narzuciłem sobie taki rygor i samodyscyplinę, że przez rok nie ruszyłem alkoholu, narkotyków, papierosów i słodyczy. Do tego stopnia że nawet w święta trzymałem dietę i nie pozwalałem sobie na żadne odstępstwa.
Przedwczoraj odebrałem wyniki badań i okazało się, że wszystkie wyniki tarczycowe mam w normie. A mówili mi, że do końca życia będę musiał brać tabletki, bo nie będę w stanie normalnie funkcjonować. Pomogły mi suplementy, dieta, aktywność fizyczna, kontrola nad stresem. Dodam, że od pół roku nie wziąłem żadnej tabletki, więc moje ozdrowienie nie jest skutkiem tego, że dopiero po dłuższym czasie zaczęły działać.

Silna wola jest jak mięsień. Jak uda ci się odmówić sobie łatwej przyjemności, to póżniej idzie ci to coraz łatwiej. Nie ma co wyznaczać sobie jakiś wielkich celów, że od jutra rzucam wszystkie nałogi i zaczynam żyć jak mnich. Odmów sobie słodyczy, które masz za chwilę zjeść, odmów sobie papierosa, którego wypalasz zawsze przed pracą, odmów sobie grania w gry internetowe i postaraj się zrobić coś innego. Ważne by gromadzić te małe zwycięstwa i motywować siebie do kolejnych. Z czasem się odkrywa, że z małych sukcesów powstało coś wielkiego.
  • 469 / 29 / 0
Sztuki walki są OK, sam się regularnie napierdalam i zachwalam wszystkim tę formę aktywności. A dla mózgu to czytanie, czy może być coś prostszego i bardziej skutecznego ? Czytanie i nauka rozwija powstawanie nowych połączeń nerwowych.
I nie pierdolcie o tych strefach komfortu bo to trąci coachingiem i wieśniactwem.
  • 335 / 116 / 0
Sengita pisze:

Zastrzeżenia mam co do obcięcia dostarczanych kalorii. Jak już się porywać na IF, warto się odżywiać, zwłaszcza jak mają dojść do tego intensywne ćwiczenia. Nie chodzi w tym wszystkim przecież o to, żeby się zajebać. Poza tym, wiele ludzi ma teraz problemów z gospodarką hormonalną i branie się za wypisane przez Ciebie metody bez rozsądku może przynieść odwrotny skutek.
Absolutnie nie twierdzę, że należy to wszystko wdrażać w sposób nieprzemyślany, przesadnie rygorystyczny, nadmierny.
Chodzi o ograniczenie ilości spożywanych kalorii, ale absolutnie nie do tego stopnia, by narażać się na przewlekłe niedożywienie czy niedobory istotnych składników. W dzisiejszych czasach mamy tendencję do nadużywania kalorii, cukry i inne śmiecie są przemycane w bardzo wielu produktach - często spożywamy o wiele więcej kalorii niż zdajemy sobie z tego sprawę.
Naukowo dowiedziono, że ograniczenie spożycia kalorii i regularne posty sprzyjają długowieczności i zmniejszają ryzyko wystąpienia licznych chorób cywilizacyjnych.
Oczywiście jeśli ktoś ćwiczy fizycznie, to automatycznie ilość spożywanych kalorii powinien zwiększyć, by uzupełnić to, co spalił - logiczne.
  • 335 / 116 / 0
Randy pisze:
Silna wola jest jak mięsień. Jak uda ci się odmówić sobie łatwej przyjemności, to póżniej idzie ci to coraz łatwiej. Nie ma co wyznaczać sobie jakiś wielkich celów, że od jutra rzucam wszystkie nałogi i zaczynam żyć jak mnich. Odmów sobie słodyczy, które masz za chwilę zjeść, odmów sobie papierosa, którego wypalasz zawsze przed pracą, odmów sobie grania w gry internetowe i postaraj się zrobić coś innego. Ważne by gromadzić te małe zwycięstwa i motywować siebie do kolejnych. Z czasem się odkrywa, że z małych sukcesów powstało coś wielkiego.
Jak to jest - z jednej strony sugerujesz umiarkowane zmiany, małe kroki, a z drugiej strony twierdzisz, że z powodzeniem narzuciłeś sobie duży rygor i samodyscyplinę. Trochę mi się to nie klei ;)
Ogólnie to jest kwestia, nad którą się intensywnie zastanawiam od pewnego czasu.


W moim przypadku wyglądało to następująco:
- małe kroki - wdrażanie poszczególnych postanowień małymi krokami, po kolei - niestety, ale zawsze pojawiała się silna tendencja do substytucji i rekompensowania sobie braku pewnych nagród poprzez korzystanie z innych. Przykładowo - zawsze gdy odstawiałem kofeinę, rekompensowałem sobie częstszym piciem alko i paleniem trawy. Jak zaprzestałem marnowania czasu przed internetem, to chętniej gapiłem się w TV czy zamawiałem sobie niezdrowe jedzenie. I tak dalej. Do tego jestem mało cierpliwy, a metoda małych kroków wymaga czasu - brak wyraźnych efektów przez dłuższy czas powodował, że z czasem się to wszystko rozłaziło i porzucałem swój plan naprawczy.
- duże kroki - rewolucyjne zmiany, wdrożenie wielu postanowień na raz - jest to metoda bardzo trudna i nigdy nie wytrwałem dłużej jak 2 tygodnie. Jednak efekty są momentami naprawdę szybkie i spektakularne - problem jest w tym, że obok fajnych efektów pojawiają się również olbrzymie wahania nastroju i motywacji, istny roller coaster. Podejrzewam, że jakby przetrwać ten ciężki okres wahań, to potem szłoby z górki.

Cholernie podziwiam Twoją konsekwencję i determinację w dążeniu do celu. Ja niestety jestem strasznie mało asertywny i w rozmaitych sytuacjach społecznych jestem najbardziej podatny na uleganie pokusom. Może jakbym wyjechał gdzieś na odludzie i odciął się od wszystkiego, to byłoby znacznie łatwiej. Ciekawi mnie to, jak sobie poradziłeś w tym kontekście? Może jakieś sposoby na to, jak skutecznie odmawiać babci/mamie/cioci zjedzenia kolejnego kawałka ciasta, które upiekła specjalnie da Ciebie, albo jak odmówić natrętnemu szwagrowi czy przyjacielowi wspólną najebkę, gdy ten przychodzi do Ciebie z jakimiś rozterkami?
  • 70 / 8 / 0
Randy pisze:
Aby porywać się na takie hartowanie się, trzeba być jednak zdrowym.
Swoją podróż zaczynałem będąc człekiem schorowanym. W mojej rodzinie się dziwili, że młody człowiek może być tak schorowany jak ja i nie mieć siły wstać z łóżka. Od lat zmagałem się z niedoczynnością tarczycy i cierpiałem na szereg objawów związanych z tym schorzeniem. Często miałem stany podgorączkowe, bóle stawów, migreny, mdłości itd. Miałem samobójcze myśli, bo po co żyć, skoro czujesz się jak 80 latek w ciele młodzieńca.
Podejrzewam że to było skutkiem niezdrowego trybu życia. Narkotyki, papierosy, alkohol, śmieciowe jedzenie, brak aktywności fizycznej. Najbardziej motywowały mnie głosy, że nie damy rady odstawić tych wszystkich używek. Ciągłe słyszałem, że sobie nie poradzę i wrócę do tych destrukcyjnych nawyków. Narzuciłem sobie taki rygor i samodyscyplinę, że przez rok nie ruszyłem alkoholu, narkotyków, papierosów i słodyczy. Do tego stopnia że nawet w święta trzymałem dietę i nie pozwalałem sobie na żadne odstępstwa.
Przedwczoraj odebrałem wyniki badań i okazało się, że wszystkie wyniki tarczycowe mam w normie. A mówili mi, że do końca życia będę musiał brać tabletki, bo nie będę w stanie normalnie funkcjonować. Pomogły mi suplementy, dieta, aktywność fizyczna, kontrola nad stresem. Dodam, że od pół roku nie wziąłem żadnej tabletki, więc moje ozdrowienie nie jest skutkiem tego, że dopiero po dłuższym czasie zaczęły działać.

Silna wola jest jak mięsień. Jak uda ci się odmówić sobie łatwej przyjemności, to póżniej idzie ci to coraz łatwiej. Nie ma co wyznaczać sobie jakiś wielkich celów, że od jutra rzucam wszystkie nałogi i zaczynam żyć jak mnich. Odmów sobie słodyczy, które masz za chwilę zjeść, odmów sobie papierosa, którego wypalasz zawsze przed pracą, odmów sobie grania w gry internetowe i postaraj się zrobić coś innego. Ważne by gromadzić te małe zwycięstwa i motywować siebie do kolejnych. Z czasem się odkrywa, że z małych sukcesów powstało coś wielkiego.
Moje problemy (też jestem schorowana od czasów bodaj niepamiętnych) wynikają z kolei z przyczyn zgoła przeciwnych - zawsze nakładałam na siebie zbyt duży rygor, odmawiałam sobie wielu rzeczy, zajmowałam się niemal samymi ambitnymi rzeczami i stale dążyłam do samodoskonalenia się. Niestety i w tę stronę można przedobrzyć. Z czasem, trzeba to tak nazwać, coraz bardziej mi odbijało, już nie wyrabiałam, więc ratowałam się kofeiną, myślałam, że mogę w nieskończoność skracać sobie ilość snu, bo to przecież strata czasu. Tak samo żal mi go było na relaks. Z czasem wszystko, co robiłam, było jak odhaczanie punktów z jakiegoś przyjętego planu. Koszmar. Obecnie mam problemy hormonalne i najpewniej problemy z tarczycą. A największe ze zmianą myślenia. Nie zawsze wystarczy chwycić się samych metod, jeśli się nie przemodeluje swojego myślenia. Ja mam problemy z czerpaniem przyjemności z czegokolwiek, co robię. Jestem oziębła, czuję się jak nie ja, a najlepiej oddaje mój codzienny stan to, że czuję się, jakbym wiecznie powłóczyła myślami. Dlatego optuję za umiarem. Granica potrafi być cienka.
Obrazoburca pisze:
Cholernie podziwiam Twoją konsekwencję i determinację w dążeniu do celu. Ja niestety jestem strasznie mało asertywny i w rozmaitych sytuacjach społecznych jestem najbardziej podatny na uleganie pokusom. Może jakbym wyjechał gdzieś na odludzie i odciął się od wszystkiego, to byłoby znacznie łatwiej. Ciekawi mnie to, jak sobie poradziłeś w tym kontekście? Może jakieś sposoby na to, jak skutecznie odmawiać babci/mamie/cioci zjedzenia kolejnego kawałka ciasta, które upiekła specjalnie da Ciebie, albo jak odmówić natrętnemu szwagrowi czy przyjacielowi wspólną najebkę, gdy ten przychodzi do Ciebie z jakimiś rozterkami?
Ulegając innym, nie szanujesz siebie. Inni, nie szanując Twojej decyzji, także Ciebie nie szanują. Samo się nie zrobi, to Ty musisz zmienić priorytety, czy stawiasz nad sobą kawałek ciasta ;) aczkolwiek jestem zdania, że należy podejść do tego zdroworozsądkowo. Od błahego odmawiania sobie można dojść do jakiejś fobii przed jakimikolwiek wykroczeniami (w jakie to może urosnąć), a stąd już blisko do zatracania kontroli nad samym sobą. Należy być panem samego siebie, a nie więźniem.
Myślisz, że jak nie robisz nic, to nie robisz nic złego?
  • 335 / 116 / 0
Sengita pisze:
Ulegając innym, nie szanujesz siebie. Inni, nie szanując Twojej decyzji, także Ciebie nie szanują. Samo się nie zrobi, to Ty musisz zmienić priorytety, czy stawiasz nad sobą kawałek ciasta ;) aczkolwiek jestem zdania, że należy podejść do tego zdroworozsądkowo.
Masz rację, nie można się oglądać na innych. Problem jednak polega na tym, że skoro ciężko jest wygrać samemu ze sobą, to jeszcze trudniej jest walczyć 1 vs 2. Trzeba mieć w sobie dużo asertywności, a taki zjebany, prokrastynujący osobnik pogrążony w nałogach raczej nie jest w tym aspekcie mocny.
Sengita pisze:
Od błahego odmawiania sobie można dojść do jakiejś fobii przed jakimikolwiek wykroczeniami (w jakie to może urosnąć), a stąd już blisko do zatracania kontroli nad samym sobą. Należy być panem samego siebie, a nie więźniem.
O to to. Niestety mam z tym trochę problem. Wykazuję tendencję do popadania w skrajności - wszystko albo nic. Albo prowadzę idealny system i wszystko kontroluję, albo nie robię nic.
Często wystarczy, że nie pyknie mi jedna drobna rzecz w moich postanowieniach i założeniach, to zaraz potem sypie się cała reszta. Mam poczucie porażki, surowo się oceniam i krytykuję, przez co osłabiają się moje morale i wszystko się rozłazi. Wracam do starych nałogów i pocieszam się używkami czy innymi rozrywkami.
Jak prowadziłem swoje radykalne postanowienia, to czułem się niespokojnie, we wszystkim upatrywałem potencjalnej przyczyny swojej klęski, miałem tendencję do obsesyjnego unikania wszystkiego, co w mojej ocenie było sprzeczne z moimi zasadami. Może poniekąd dlatego, nigdy nie trwały one dłużej jak 2 tygodnie. Muszę się koniecznie nauczyć zdrowego umiaru, podchodzić do swoich postanowień i zmian w życiu w sposób wyważony, spokojny, zrównoważony.
  • 3206 / 172 / 0
Sengita pisze:
Dobrze jest pracować nad sobą, ale nie każdego ambicją jest stać się jakimś mnichem tybetańskim i obkładać się nieustannymi rygorami. Dla przeciętnego człowieka wystarczy zadbać o dietę, sen, "zwolnić obroty" na co dzień, zrezygnować z łatwych podniet i z czasem samo się okaże, że było warto.
A dlaczego zakładasz, że taki mnich tybetański jest kimś lepszym od przeciętnego człowieka?
Jeśli chcesz abym zwrócił uwagę na Twój post na forum i przeczytał go, napisz w jego treści " @Limitbreaker "
Jeśli masz pytanie, potrzebujesz pomocy, napisz do mnie na PW.
Jeśli Ci pomogłem, podaruj mi karmę. :)
ODPOWIEDZ
Posty: 49 • Strona 2 z 5
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.