Niskie/umiarkowane, zależy od dawek.

Mam do Was pytanie- krótko pisząc z powodu zaburzeń depresyjnych (które zaczęły się w trakcie kuracji izotretynoiną ) brałem mirtazapinę w dawce 15 mg. Podziałało na sen , ale efekt antydepresyjny znikomy, dostałem do tego wenlafaksynę 75 mg, wziałem zaledwie 2 tabletki, i jakoś po 2 h od wzięcia 2 dawki zaczęło mi strasznie piszczeć w uszach. Nie wziąłem więcej Venli, pisk zredukował się o jakieś 70 % , ale nigdy nie minął. Miałem pełno badań, laryngologicznych, audiologicznych i neurologicznych, wszystko podręcznikowo. Pisk na 100 % jest ośrodkowy. Ostatnio znalazłem artykuł :
https://news.ohsu.edu/2017/08/22/study- ... n-tinnitus
czy ktoś doświadczył czegoś podobnego ? Dodam , że pisk nie jest w żaden sposób związany ze stresem - mogę być maksymalnie zrelaksowany, jeśli jest dostatecznie cicho zawsze go słyszę, strasznie wkurwiająca sprawa, pisk jest na poziomie 14kHZ więc chyba nie da się do tego przyzwyczaić. Ktokolwiek, jakiś pomysł ? Magicy rozkładają ręce.

Słyszałam o czymś takim, prawdopodobnie defekt w neuroprzekaźnictwie serotoniny, o to oskarża się piski uszne pochodzenia ośrodkowego.

wenlafaksyna jest w rzadkich przypadkach ototoksyczna. Znaczy, że ją przyjmując możesz na dobre uszkodzić słuch. Najlepiej, abyś zmienił lek.

https://www.justanswer.com/medical/a13t ... ss-so.html

Przyjąłem 2 dawki tylko, pisk pozostał już długi czas, jeśli chodzi o ototoksyczność to raczej odpada, mam porobione audiogramy słyszę do dźwięki do 20kHz nigdzie nie ma ubytku nawet na poziomie 5 dB. Pisk jest wyłącznie pochodzenia ośrodkowego, na angielskich forach jest trochę podobnych przypadków jednak tam większości mija po kilku msc. Mi zostało. Dodatkowo kiedy spróbowałem fluoksetyny w dawce 5 mg , nie czując żadnych efektów ubocznych itp. pisk wzrósł o 50% , minęło po 4/5 dniach ( wróciło do poziomu jak po Venli) . Ktoś ma jakiś pomysł ? Benzo działają tak , że piszczy dalej ale człowiek ma wyjebane. Po prostu nie mogę uwierzyć , żeby dwoma tabeletkami sobie tak zjebać.

Pytasz o wiedzę, której nikt na forum nie ma.proponuję się udać do wyspecjalizowanej placówki medycznej (najlepiej szpital kliniczny) i tam przedstawić swój problem. Na pewno będzie 1, czy 2 lekarzy którzy specjalizują sie w tego typu problemach. Jeżeli nawet w Twojej okolicy nie ma takiej osoby, to skierują Ciebie do odpowiedniego lekarza. Zdrowia.

No właśnie okazuje się, że nie- byłem u 4 rech psychiatrów w Gdańsku- 3 wyparło absolutnie , że to polekowe, 1 powiedział, że tak widział coś takiego i zalecił nicergoline na poprawę krążenia krwii w OUN. 2 laryngologów - tutaj sprawa prosta, wszystko w należytym porządku, audiologa- słuch niemalże absolutny, specjalisty leczenia szumów usznych " uuu przykra sprawa, teraz tylko TRT( tinnitus retraining therapy) - słuchanie białego szumu 8h na dobę, żeby zmęczyc mózg i przestał na to zwracać uwagę ( medycyna 21 wieku kurwa) potem w Centrum Medycznym Limed gdzie profesor mi powiedziała, że na 100 % ośrodkowe i zaleciła 3 miesięczną kurację styulatorem nerwu błędnego który sprawił , że miałem porfel lżejszy o 2k i tyle.
Nie oczekuje od Was nie wiadomo czego, patrząc na ilość ludzi przyjmujących antydepressanty, mixy , czasami z narko, nie chce mi się wierzyć, że mój przypadek jest odosobniony. Wiem, że są osoby na forum , które rozbierają działanie leków na poszczególne receptory w poszczególnych rejonach i może ktoś miałby jakiś pomysł czego spróbować.
PS przy próbie DXMa ( z tego co wiem ma on jakąś komponente serotoninergiczną ) piszczało mi tak , że myślałem , że wyskoczę z trampek. Z kolei po próbie z grzybami ( które w porównaniu do mojego otoczenia słabo/ progowo na mnie działały przy dawce 2g gdzie inni już w swoim świecie) na czas tripa pisk się bardzo redukował.

W takim razie problem jest kompleksowy. Pocieszę się faktem, że w tej chwili istnieje około 3500 schorzeń których przyczyn nie potrafimy określić, nie mówiąc o leczeniu. Ciesz się, że to nie coś zagrażającego życiu

W tym tygodniu byłem u dwóch różnych magików, mówiąc że nie jestem zadowolony z efektów brania najpierw citalopramu, a potem escitalopramu (od około roku w sumie). Leki te brałem na lęki ogólne. Nie byłem z nich zadowolony, gdyż nie zmniejszały lęków całkowicie, jednocześnie spłycając emocje i "przymulając". Powiedziałem, że zależy mi na czymś co jest bardziej stymulujące i dające energię.

Od jednego lekarza dostałem sertralinę, a od drugiego duloksetynę...

Teraz się zastanawiam, któremu konowałowi zaufać;). Zależy mi (w kolejności od najważniejszych):
1. Więcej motywacji, energii, entuzjazmu.
2. Zmniejszenie lęków i polepszenie pewności siebie.
3. Bez dużego pogorszenia libido (tj. pogorszenie zaakceptuję, byle mnie całkowicie nie wykastrował:P).

Jak sądzicie? Z góry dzięki

No jako takiego leku nie ma.

Odnośnie Twoich postulatów:
1. bupropion
2. SSRI + sporadycznie lorazepam (by się nie uzależnić)
3. No tak się nie da. Można wtedy pokombinować przyjmując np. duże dawki kwercetyny.