Czy feta gubi swoje właściwości przy dłuższym przechowywaniu w foli czy woreczku w temp. pokojowej?

@Kazek95 spora część osób praktykowała przetrzymywanie amfetaminy w lodówce (zamrażarka) -- większe ilości (słoik po tabletkach np.)

Wilgoć jej nie służy. Straci dosyć szybko. W temperaturach pokojowych, np. pod łóżkiem też spokojnie powinna dłuższy czas dać sobie radę.

Dochodziło do sytuacji, że ludzie trzymali po rok i uważali, że nadal miała świetne działanie, więc zdania są podzielone.

Odpowiadając na twoje pytanie - nie.

Ten sort co miałem to ok. 30% czystości, bo tyle tego zostało po oczyszczeniu. Reszta to na bank kofeina i może coś jeszcze, bo temat zanieczyszczony jednak trochę lepiej klepał i dawał większe pobudzenie, choć pewnie też sam fakt pieczenia w nos jest odczuwany jako mocniejszy towar. Coś jak z kawą, gdzie mocne i wyraziste w smaku espresso postrzegane jest jako mocniejsze niż w rzeczywistości zawierająca więcej kofeiny kawa np. z drippera czy aeropressu. Ogólnie władek dał trochę euforii, niecałe 2 godziny, pobudzenie na ładnych kilka godzin i potem taka raczej pusta stymulacja, ale łatwo było się zabrać za coś pożytecznego i czas szybko leciał. Zwały brak, bo waliłem w domu, więc jadłem i piłem. Tętno maksymalne było 90 z hakiem, a tak to ciut podniesione, bo przedział 70-85, ciśnienie z ciekawości sobie też mierzyłem i na szczycie fazy po drugiej kresce było 131/76, a jak sprawdziłem parę godzin później to było poniżej 115/69. Jednak odpowiednie nawodnienie i żarcie ma ogromne znaczenie, bo ostatnio jak waliłem na imprezie i nic nie jadłem, a piłem niewiele to nad ranem jak wróciłem do domu to ciężko mi było, kondycja jak u dziadka i tętno ponad 120 chodząc po mieszkaniu.

Co ciekawe drugą kreskę walnąłem większą i jakoś tak nie poklepało mnie zbyt mocno, że byłem wręcz zawiedziony. Dłubnąłem w nosie, a tam pełno zaschniętej fety zostało, więc zaciągnąłem trochę ciepłej wody i tak mnie siekło po 5 minutach, że aż zacząłem sprzątać, bo nie mogłem usiedzieć w miejscu. ;)

Ogólnie samemu żarłem władka dosłownie kilka razy w życiu i jednak brakuje mi większej euforii oraz takiego nieogaru, żeby było naprawdę fajnie.

Panowie a zapodajecie sobie bombki? Jak efekty/różnice?

Mniej intensywne pierdolniecie a dłuższe działanie.

@Kazek95 z bombki zazwyczaj długo wchodzi i trzeba czekać, większość preferuje więc sniff, bo fazę masz o wiele szybciej.

Flaki rozpieprza. Ale zgadzam się z postami wyżej. Wolniej, delikatniej, dłużej działa.

Siarczan jest raczej stabilny, szczelnie opakowany niewiele straci, nawet po kilku miesiącach. Chlorowodorek (pasta) po wyschnięciu podobno może stracić do 5% mocy.
generalnie jak ciemnieje to się utlenia i można przypuszczać, że słabnie.

Ja wrzucam tylko p.o., najlepiej ze sporą ilością wody. Niby ładuje się z godzinę, ale ładnie rozkłada na ~3h, a kolejne 3h też są fajne i nie ma ciśnienia na dorzutki.
Tylko słabo się zasypia, nawet jak było zarzucone z samego rana.

Sniff spoko jako rytuał, ale w moim odczuciu jest mniej ekonomicznie i daje w sumie mniej euforii niż porządna bombka.

Z tym że amfetamina oralnie ma tylko jakieś 30% biodostepnosci.