Benzedryna, psychedryna, α-metylofenyloetyloamina
Więcej informacji: Amfetamina w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 2041 • Strona 192 z 205
  • 4 / / 0
amfetaminę poznałem zupełnie przypadkiem,znajdując samarę z czymś białym na trawniku na placu zabaw. Marquis potwierdzil ze to feta.Od zawsze mając problemy ze skupieniem byłem wniebowzięty tym jak mogę po niej godzinami sklejać modele i tym jak niesamowicie podnosi libido. Wjebałem się od razu,krzyżowo z uzależnieniem od pornografii.Cały semestr studiów na które bardzo ciężko pracowałem żeby się dostać spędziłem na napierdalaniu fety i waleniu konia.Nie umiałem przestać chociaż miałem pełną świadomość tego co kurwa robie z życiem.Sądze że dużą miarę w tym odgrywał fakt otępienia emocjonalnego wywołanego braniem SSRI.Okłamywałem i zaniedbywałem swoją dziewczynę która była wpatrzona we mnie jak w obrazek i miała tylko mnie,zamiast spędzać weekendy razem odsypiałem ciągi,stałem się nerwowy,nieempatyczny i zgorzkniały,bardzo szybko wychudłem a twarz ojebało mi pryszczami,zacząłem łysieć.feta dawno przestawała dawać to co na poczatku a ja dalej ją brałem.Codziennie.Dziewczyna w końcu mnie rzuciła,ze studiów mnie wyjebano a potem nie przyjęto ponownie i tak sobie zmarnowałem bardzo prosto wszystkie rzeczy na jakie bardzo ciezko pracowalem przez ostatnie lata.W końcu po tym czasie sobie uświadomiłem że jestem wjebany,i przestałem brać,z dnia na dzień.
  • 3345 / 512 / 0
Ścierwo jest chytre chamskie parszywe. Nie biore juz fuki kilka miesiecy zreszta tyle co ja bralem to kot naplakal. Ale nie stronilem od niej. Nie lubie fety bo jak włączy sie króliczek to czlowiek nie wie co ma z drągiem zrobić. Ogólnie jest ohydna nie wiem jak można ładować to dzień w dzień przecież to samobójstwo.
"Ty mi powiesz nie rób nic: ja Ci powiem i tak już wiele zrobiłeś."
  • 347 / 72 / 0
Mi niedługo zlecą 3 lata odkąd jestem wjebany, a od półtora roku wpierdalam to ścierwo z pełną świadomością że nie powinienem bo mi szkodzi
  • 14 / / 0
Ja konsumuje, ledwie początkujący 2 lata i trochę będą, klepie, mam się fajnie. Wiadomo, jak wszystko szkodzi to zdrowiu wale te ciągi, ale bywa okres, że już nawet tycki powera nie da jakbym nic nie ciapnal, nic nie było to wtedy regeneracja i dopóki się nie znudzi, jak alko, szlugi czy Zioło, dla mnie to pewnego rodzaju zabawa, sens życia za dużo powiedziane, ale coś co sprawia, że jestem sobą. Poki zdrowie jest i frajda z tego to czemu, ale brawa i tak dla każdego kto wyszedł z tego, bo łatwo wejść w sita potem trudno w nie wyjść, ale jak mówiłem lubię ten stan to jest to, to jestem właśnie ja, pozdroo
Uwaga! Użytkownik LegendaOneSHOT nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 46 / 23 / 0
24 lipca 2021trippy2137 pisze:
Ja uciekam przed fetą już chyba ze 3 lata jakoś. Na poczatku wiadomo mega fazy i mieszanie fety ze wszystkim co mozliwe zeby sie mocniej porobic. Pozniej coraz gorzej, coraz wieksze zwaly i trudnosci z funkcjonowaniem na codzien. Dzisiaj zaluje ze dalem sie namowic na languste z 'przyjacielem' i smiac mi sie chce jak niektorzy bardzo maja cisnienie zeby zobaczyc jak to jest albo wychwalaja fete. Ilekroc kogos ostrzegalem to smial sie ze mnie albo mial wyjebane na moje pierdolenie i robil swoje. Teraz zaluja ale chuj im w dupe i chuj mi w dupe bo sami tego chcielismy wiec pretensje mozemy miec tylko do siebie.
Historia własciwa zaczyna sie od tego ze sprobowalem kiedys od dila kiedys bo nie mial akurat jarania i tak sie zaczelo zycie na prądzie. Z pierwszej roboty mnie wyjebali bo chodzilem tyłem w roznych stanach swiadomosci porobiony xD wiec szukalem jakiejs roboty i zatrudnilem sie przy stawianiu scen. Poznalem tam mlodego typa ktory tez kreslil i lecielismy oboje w robocie i po robocie. Niedlugo pozniej kolejna praca, kolejni koleszkowie ktorzy nakurwiali dziennie i tam to solidnie sie juz wpierdolilem w nalog walac razem z nimi w pracy. W tym momencie w moim zyciu chyba najbardziej lecialem i popalilo mi juz styki porzadnie. Poltorej roku pozniej mnie juz wyjebali bo tak sie zrobilem ze prawie wyjechalem na dniowce na serducho poza tym odpierdalalem rozne akcje i wcale sie nie dziwie ze tak sie to skonczylo. Schudłem wtedy jakos 20kg i wygladalem jak jebany szczur, a poza tym same problemy przez wdupianie, a rzadnych korzysci. Wszystko sie posypalo praktycznie jak domino wtedy, całe moje życie jebło jak domek z kart. Dziewczyna mnie zostawila po 3 latach bo odpierdalalem jakies chore akcje, rodzina sie pokapowala i wyjebali z domu na zbity pysk, a znajomi mieli za psychicznego bo mialem strasznie czerep poryty i jakies schizy jebane coraz czesciej. Kolejna robota jakies pol roku pozniej, kolejne wybryki, kolejne kłopoty, kolejne kreski. Miałem autko ale rozjebalem je nafurany jak koleżka koleżki zadzwonil ze mu slabo i mamy przyjechac pomoc, okazalo sie ze ten jebany cpun sciemnil bo mial cisnienie na listwe, a ja glupi zapierdalalem zeby mu sie nic nie stalo. Oczywiscie ten lump mial wyjebane na to co sie stalo i jak bardzo moglem miec przejebane i zostalem z rozjebanym autem. Pierdolona patologia. Oczywiscie wielokrotnie dostawalem sztuki po 0.7g, a na koniec jeszcze jak zbijalismy pione to ziomek pytal czy hukniemy razem za fatyge xDDDD. Kazdy na kazdym kroku mnie wypierdalal na kase bo zarabialem wtedy dosyc sporo jak na swoj wiek i generalnie to mialem wyjebane na kwit po prostu staralem sie kazdemu pomoc i byc dobrym ziomkiem ale wiadomo jakie sa cpuny i ilu z nich mi pomoglo jak sam tego potrzebowalem. Wyjebalem sie na wszystkich bo to nie ma sensu wsrod takich ludzi szukac kolegow bo predzej czy pozniej kazdy cie wyjebie na sprzet albo siano.
Aktualnie wyprowadzilem sie z rodzinnego miasta i ukladam sobie zycie na nowo gdzies indziej myslac ze zostawilem problemy swojego zycia za soba. W miedzyczasie znalazlem milosc swojego zycia wiec powoli sie wszystko ukladalo jak dawniej. Znalazlem szybko robote i poznalem wspolpracownikow łapiac kontakty praktycznie w pierwsze dni w nowej robocie. Znacie to uczucie jak kogos widzicie ewidentnie wystrzelonego i juz wiadomo do kogo zagadac jak cos potrzeba. No i czasami sobie polece z tym ze juz teraz staram sie wytrzymac ile sie da bez pradu, a jezeli juz wciagam to jak juz nie umiem wytrzymac ale tak zeby w piatek poleciec wieczorem, a sobote przechorowac i w niedziele odpoczywac. Po prostu dbac o siebie i nie nakuriwac po 6 nocek bez snu jak kiedys. Jak mam straszne cisnienie na kreche a nie chce/nie moge to oporowo chleje wóde w ciagach, a czasami zapale bandziorka zeby sie wyluzowac. Jednak futer jest jakis inny bo za kazdym razem nawet bedac na innej fazie jest niewystarczajaco i jedynie amfetamina potrafi zaspokoic to uczucie. Politoksykomania na pełnej kurwie i przed tym sie nie da uciec mozna jedynie zaakceptowac fakt bycia narkomanem starajac sie walic najrzadziej jak sie da i minimalizowac szkody. Ale prawda jest taka ze jesli sie juz porzadnie wjebales w kreslenie to raczej nie uda sie samemu wyjsc z nalogu. Teraz juz wygladam o wiele lepiej niz kiedys, przytylem i dzieki pracy troche sie wyjebalem wiec wygladam calkiem zdrowo i normalnie, zyje tez normalnie z tym wyjatkiem ze czasem zdarzy mi sie poleciec jedna nocke i tyle. Calkowicie zapomniec o szmacie nie potrafie, zawsze znajdzie sie ktos kto ma albo ogarnie torbe i jazda. Sorki za taka dluga historie jednak chcialem napisac jak sie zaczelo moje uzaleznienie i jak aktualnie wyglada. Tak czy owak narkotyki to syf i mega biznes, czaisz? Ktos zyje z ciebie i twoich ziomali.
Niestety panowie znowu wpadłem w sidła tej zdradzieckiej szmaty. Cały czas się podnoszę żeby znowu za chwile tonąć. Gdybym tylko wiedział w co się pakuje…
  • 872 / 146 / 0
@trippy2137 , ile lat to trwa? no kurwa czytam lekko wcięty po drinku ze łzami w oczach. Ten twój post mnie tak ruszył że skłonił do refleksji jakie te narkotyki są chujowe. Proszę, udaj się do jakiegoś specjalisty, może ośrodek zamknięty. Masz świadomosć że jeteś w gównie i to już duży plus dla ciebie. Nie marnuj sobie kurwa zycia na ćpanie..
Przez to cholerne forum boję się wypić piwo, walnąć kreskę i zwalić konia xD
  • 116 / 47 / 0
Zauważyłem, że najgorszym co można zrobić to przestać sie hamować i nie umieć odmówić towarzystwu. U mnie minimalizacja strat wygląda tak, że najwięcej futruje w domu, a w towarzystwie maksymalnie 2 krechy i spierdalam, bo wiem, że zostając dłużej skończy się opędzlowaniem całego worka. W domu za to jakoś już moge sie opanować i kontrolować zażywaną ilość bez namawiania nad uchem. Wtedy własna wola jest silniejsza. Gorzej jak już ktoś w ogóle nie jest asertywny to wtedy kreski nie odmówi tym bardziej i niestety leci w tango.

-Nigdy nie bierz amfetaminy, bo to straszne gówno. Shit na maxa.
-Czemu takie gówno?
-Bo jest kurwa zajebiste
  • 347 / 72 / 0
Wiadomo, każdy narkotyk jest niebezpieczny dlatego że człowieku się podoba. @punelektryk ja właśnie gdy wale sam to wtedy nie bardzo umiem się hamować, ciągle mało. Najważniejszym aspektem w odpoczęciu od szmaty jest usunięcie wokół siebie wszystkiego co się z nią kojarzy. Przez pierwsze dni będzie dawać o sobie znać i zmusi do tęsknoty w myślach ale wtedy nie mozna się w nich zatracić, szybko skupić się na czymś innym, zająć się czymś po prostu nie można o niej myśleć, bo jak ktoś jest bardzo podatny to wystarczy minuta i następuje telefon do dilera. Takie zamknięte koło może toczyć się latami.
  • 872 / 146 / 0
@JimmySlide według mnie jak już się zażywa narkotyk samemu to jest już powazny problem nawet jeśli to się zdarza okazyjnie to już powinna włączyć się kontrolka. Tyczy to się też alkoholu. Jak ktoś już wali sam aby się najebać to już leci w dół. Także panowie i panie jak już was kusi na samotne walenie i zaczynacie wolić walić samemu niż jak wcześniej latać ze znajomymi na fazie to już jest nie dobrze.
Przez to cholerne forum boję się wypić piwo, walnąć kreskę i zwalić konia xD
  • 38 / 3 / 0
Ja niestety wszystkie używki od samego początku brałam sama i tak jest do dziś... Więc nie musze się odcinać od "złego towarzystwa" bo takiego nie mam - to ja sama nim jestem. To co mi się z fetą kojarzy, zwłaszcza w pierwszych dniach/tygodniach po odstawce to sam fakt, że trzeba wstać z łóżka. Jakaś praca na nogach? Na pewno nie wtrzymam, muszę się czymś wspomóc - takie myśli mnie nachodzą. Jak studiowałam (bo od tego się zaczął pierwszy ciąg) to również każda sesja, napisanie kilku stron eseju, albo po prostu wytrzymanie w skupieniu wielu godzin - no bez feciury, szmaciury nie dam rady... A jak schudłam po jakimś czasie, to już kompletnie mi siadło na dekiel, bo po ostatniej dłuższej odstawce zaczęło się kompulsywne podjadanie i strach przed efektem jojo - zaczęłam się martwić czy nie zaczyna się u mnie jakaś "narkotyczna" anoreksja... Ale nie, póki nie brałam fety to jadłam normalnie, tylko przychodziły mi do głowy durne pomysły jak powrót do jej zażywania żeby zahamować te napady apetytu (i to często na słodycze).
Więc jak nazwać to, że praktycznie od samego początku zażywania fety, (wcześniej nic nie brałam, alkohol kilka razu w roku, zero fajek, nic) potem mj, z czasem też benzo - wszystko zażywając głównie sama ze sobą, siedząc przed komputerem? Zaczęłam przygodę od razu będąc na szczycie równi pochyłej?
Jestem jedyną przyczyną, jedyną osobą którą powinnam obwiniać za to, w co się wpakowałam. Może powinnam się sama od siebie odciąć w takim razie, sobie juz nie pomogę ale może najbliższym którzy na to patrzą.
Aż żałuje, że jak już wdepnęłam w te narkotyki, to nie w inny sposób (jak większość - na jakiejś imprezie ze znajomymi np), że od samego początku ich brania stały się codziennością (szczur zamiast kawy z rana brawo ja) a nie tylko weekendowym imprezowaniem. Nie jestem w stanie (nawet po dłuższej przerwie) mając pod ręką jakąś ilość fety (a tyczy się to też mj) nie brać tego dzień w dzień aż do wyczerpania zapasów, bo tak robiłam od początku. Co za żałosna historia. A wspominam o mj też dlatego, że jedno uzależnienie pogłębia drugie. Przesadzę z fetą w ciągu dnia a nie chce brać benzo/w ogóle go nie mam - no mj musi być na wieczór. fety nie ma - palę mniej, rzadziej, wręcz nawet nie mam ochoty jeszcze bardziej się przymulać. No i chyba to połączenie najbardziej mi podziurawiło mózg. Benzo i pamieć swoja drogą, ale jeszcze zanim benzo zaczęłam żreć, zauważyłam pierwsze "objawy" popalonych styków tj problemy z wysławianiem się, plączący się język, ciężko złożyć sensowne zdanie chociaż w głowie ono siedzi, trudność w przypomnieniu sobie danego słowa w trakcie rozmowy, a to się tylko pogarsza z czasem. I te sine stopy, jakby miały mi zaraz odpaść...
ODPOWIEDZ
Posty: 2041 • Strona 192 z 205
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.