Benzedryna, psychedryna, α-metylofenyloetyloamina
Więcej informacji: Amfetamina w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 2041 • Strona 191 z 205
  • 1089 / 150 / 0
@chemdog
Ja mam staż około 15 lat z fetą (pół życia :D ) . Bywało różnie ale często w ciągach do zajazdu, miałem podobnie że musiałem walić kreski żeby w ogóle się ruszyć i iść do pracy lub coś pozałatwiać, nieciekawy okres, z czasem wylądowałem w ośrodku gdzie byłem ponad rok, później nawet utrzymałem abstynencje ponad 2 lata i 4 miesiące, od około 2 lat zdarzają mi się ciągi ale są one krótkie, w okresie ostatnich 5-6tyg. tylko dwa razy waliłem fukę, ale mam sporo spraw do ogarniania i wolę się nie rozkręcać bo znów skończę z ręką w nocniku. Ciężko z takim stażem jest skończyć jak Ty, poza tym jak czytam co piszesz to mniej więcej wiem co przechodzisz, dla mnie jedynym wyjściem było pójść się leczyć bo inaczej śmierć lub więzienie.
"Nieśmiertelny jak Ciro Di Marzio"

chad / hyperwrb@tutanota.com
  • 3385 / 522 / 0
Ja jem sporadycznie raz na kwartał.
"Ty mi powiesz nie rób nic: ja Ci powiem i tak już wiele zrobiłeś."
  • 5 / 5 / 0
Podziwiam Waszą walkę z futerkiem.
Dlaczego?? - Bo nie mam nawet chyba siły walczyć. Niektórzy z Was trzymają się choćby kilka dni z własnej woli a dla mnie to niedostępny absurd. Teraz UWAGA !!
Chyba jestem jednym z najstarszych użytkowników. Mam 45 lat. Żona, 3 dzieci. Napierdalam od prawie 30 lat z przerwami. Ostatnie 10 praktycznie codziennie. W miarę normalnie śpię, staram się jeść. Próbowałem chyba wszystkiego poza typowymi dokanałowymi specyfikami - nie było okazji a ja jej nie szukałem. Kilka ( ok 7-8) terapii, odwyków zamkniętych, szpitali, przedawkowań, utrat przytomności. Jedyny "sukces" to rzucenie alkoholu, i ograniczenie się do jednej substancji - wiadomo jakiej. Takiej białej lub żółtawej...
Stan który tutaj opisujecie jako próba zerwania z nałogiem potrafi trwać latami i nigdy się nie kończyć. Jeśli potrafiłeś - gratuluję i zazdroszczę. Mi nie jest to dane do dzisiaj, chociaż już jakiś 3547 raz mam ten moment zadumy nad sobą i chcę przestać. Miało to miejsce tyle razy, że chyba już nie wierzę w pełny spokój.
Nie wiem w zasadzie co mam napisać. Pocieszać bez sensu, przestrogą dla Was nie będę bo mimo wszystko żyję, pracuję, zdrowie o dziwo bez zastrzeżeń. Psycha ściorana ale jak na takie doświadczenie nieskromnie nadal uważam się na gościa powyżej "średniej". Problemów sobie jakoś specjalnie nie narobiłem. Może to szczęście, może to, że po latach jest się już tak dobrym fachowcem ściemy i aktorem, że wyglądam po prostu tak jak zawsze i nieraz ewentualnie ktoś zwróci mi uwagę że mam czerwony ryj.
Kiedyś w psychiatryku lekarka mi powiedziała, ze w tym wieku już nie wypada ćpać. Zastanawiałem się nad jej profesjonalizmem i jakie to ma być przesłanie dla kogoś ćpającego praktycznie całe życie poza młodym dzieciństwem. Każdy ma jakiś swój krzyż. Jeżeli ktoś ma 30-40 lat i uważa, że nie ma problemów to zwyczajnie ściemnia. Patrząc dookoła, w moim wieku mnóstwo ludzi ma problemy z psychiką, rodziną, pracą etc. Ja mam inny kawałek tortu i chyba mnóstwo szczęścia jak i profesjonalnej gry aktorskiej. Męcząca ostrożność, żeby coś, gdzieś nie wypadło czy kontrola białego wąsa. Nie wiem czy cały ten ciężar, wyrzuty sumienia i niepewność zmieszana z lękiem jest tego warta. Każdy odpowie że nie, ale jednak robimy to latami. Toczymy bój z nierównym przeciwnikiem. Ja z nim nie mam szans, a Wam życzę powodzenia. Obyście nie obudzili się w moim wieku, po opróżnieniu kolejnego worka z naiwnym postanowieniem poprawy.....
Pozdro!
  • 146 / 8 / 0
Najgorsza jest ta bezsenność pierwszej nocy. Powiedzmy że robię sobie 48 godzin przerwy, i zaczynam wyspany, pierwsza noc to jest katorga. Gdyby nie to to bym sobie chyba darował nawet próbowanie. Udało mi się rok wytrzymać, ale w zastępstwie dzień w dzień leciały arylcykloheksaminy. Doszedłem do momentu kiedy gram 3-MeO-PCP schodził w niecały tydzień. Powiem szczerze że po takiej kuracji, ćpanie fety wydawało mi się totalną głupotą i dziwiłem się jak mogłem to w ogóle brać. Niestety życie na sucho szybko daje się we znaki i 1,5 miesiąca później znów feta w ciągu leciała. Próbowałem metylfenidatu od psychiatry i tutaj też skończyło się tylko na kompulsywnym dorzucaniu, na dodatek ta noradrenalina schizogenna się okazała.
  • 1089 / 150 / 0
No jest ciężko z fetuszką skończyć, niestety. Mi się udawało na okresy które opisywałem już. Nawet jak miałem spoko pracę, dziewczynę, wsparcie rodziny to prędzej czy później wracałem do niej.. Przerzucałem się na inne substancje gdy myślałem że feta mnie ryje, to zryłem się innymi 10x gorzej, jak się wpierdalam to lecą potężne ciągi i słynne "jutro kończę" ;D na razie udaje mi się ogarniać życie, zmieniam właśnie pracę, w sumie w miarę się układa, ale już w tyle głowy mam żeby załatwić sobie lepszy kontakt na włada, bo ten coś słaby jest, pewnie jak taki dostanę to będzie ciąg, kurrr ile to już razy człowiek to przechodził %-D wybiła mi 30, powoli się zastanawiam jak to będzie za 15-20 lat, czy dożyje, a jak dożyje to jak mój organizm będzie przeorany i jak będzie funkcjonował
"Nieśmiertelny jak Ciro Di Marzio"

chad / hyperwrb@tutanota.com
  • 146 / 8 / 0
07 listopada 2021StarySpidziarz pisze:
Podziwiam Waszą walkę z futerkiem.
Dlaczego?? - Bo nie mam nawet chyba siły walczyć. Niektórzy z Was trzymają się choćby kilka dni z własnej woli a dla mnie to niedostępny absurd. Teraz UWAGA !!
Chyba jestem jednym z najstarszych użytkowników. Mam 45 lat. Żona, 3 dzieci. Napierdalam od prawie 30 lat z przerwami. Ostatnie 10 praktycznie codziennie. W miarę normalnie śpię, staram się jeść. Próbowałem chyba wszystkiego poza typowymi dokanałowymi specyfikami - nie było okazji a ja jej nie szukałem. Kilka ( ok 7-8) terapii, odwyków zamkniętych, szpitali, przedawkowań, utrat przytomności. Jedyny "sukces" to rzucenie alkoholu, i ograniczenie się do jednej substancji - wiadomo jakiej. Takiej białej lub żółtawej...
Stan który tutaj opisujecie jako próba zerwania z nałogiem potrafi trwać latami i nigdy się nie kończyć. Jeśli potrafiłeś - gratuluję i zazdroszczę. Mi nie jest to dane do dzisiaj, chociaż już jakiś 3547 raz mam ten moment zadumy nad sobą i chcę przestać. Miało to miejsce tyle razy, że chyba już nie wierzę w pełny spokój.
Nie wiem w zasadzie co mam napisać. Pocieszać bez sensu, przestrogą dla Was nie będę bo mimo wszystko żyję, pracuję, zdrowie o dziwo bez zastrzeżeń. Psycha ściorana ale jak na takie doświadczenie nieskromnie nadal uważam się na gościa powyżej "średniej". Problemów sobie jakoś specjalnie nie narobiłem. Może to szczęście, może to, że po latach jest się już tak dobrym fachowcem ściemy i aktorem, że wyglądam po prostu tak jak zawsze i nieraz ewentualnie ktoś zwróci mi uwagę że mam czerwony ryj.
Kiedyś w psychiatryku lekarka mi powiedziała, ze w tym wieku już nie wypada ćpać. Zastanawiałem się nad jej profesjonalizmem i jakie to ma być przesłanie dla kogoś ćpającego praktycznie całe życie poza młodym dzieciństwem. Każdy ma jakiś swój krzyż. Jeżeli ktoś ma 30-40 lat i uważa, że nie ma problemów to zwyczajnie ściemnia. Patrząc dookoła, w moim wieku mnóstwo ludzi ma problemy z psychiką, rodziną, pracą etc. Ja mam inny kawałek tortu i chyba mnóstwo szczęścia jak i profesjonalnej gry aktorskiej. Męcząca ostrożność, żeby coś, gdzieś nie wypadło czy kontrola białego wąsa. Nie wiem czy cały ten ciężar, wyrzuty sumienia i niepewność zmieszana z lękiem jest tego warta. Każdy odpowie że nie, ale jednak robimy to latami. Toczymy bój z nierównym przeciwnikiem. Ja z nim nie mam szans, a Wam życzę powodzenia. Obyście nie obudzili się w moim wieku, po opróżnieniu kolejnego worka z naiwnym postanowieniem poprawy.....
Pozdro!
W przypadku długoletniego uzależnienia od stymulantów, nie istnieje chyba żadna terapia która ma chociażby procentową skuteczność.
Co w zastępstwie można zaproponować mózgowi z całkowicie wypaczonymi ścieżkami? Tylko jakieś kosmiczne dawki dysocjantów mogą tutaj chyba coś zdziałać. Dzięki Bogu w moich rejonach meth nie jest popularna, mógłbym się ślicznym uśmiechem pochwalić przy takim bezmózgim używaniu. Może iboga będzie jakimś rozwiązaniem?
  • 3194 / 495 / 1
01 listopada 2021Lolek1666 pisze:
Mój staż z białą damą to już kilka dobrych lat. Przez ten czas bardzo rzadko jechałem na ciągach, jeżeli już to max dwie doby. Staram się raczej
Spoiler:
e poprowadziłoby mnie do niczego dobrego, dlatego biorę ją zazwyczaj max raz w tygodniu, a na codzień niosę ten krzyż życia z dużym oporem oraz niedoborem dopiaminy ;) Może znacie jakieś inne sposoby, żeby zwiększyć poziom tego neuroprzekaźnika? Lekarz przepisał mi amisan, ale efekt czułem przez pierwsze parę dni, a później powrót do normy..
dopaminy? mianseryna
albo ketony i meta %-D
"Które dragi brać, żeby nie musieć brać żadnych dragów?"

"Rutyna to rzecz zgubna "
  • 146 / 8 / 0
Chyba największym problemem jest dostępność tego syfu. Gdybym miał tak od ręki ketamine do ogarnięcia, zdecydowanie jakość życia skoczyła by do góry. Nawet przez myśl by mi nie przeszło żeby to ścierwo w ciągach brać.
  • 347 / 73 / 0
Po jakim czasie uświadomiliście sobie, że macie z tym problem? Podjęliście jakieś kroki w kierunku dobrej zmiany? Jeśli tak to ile trwał okres walczenia z nałogiem?
I pytanie do drugiej grupy. Czy moment uświadomienia sobie w jak chujowej sytuacji się znajdujecie już dawno minął a wy dalej w tym tkwicie, zdając sobie sprawę, że nie dacie rady i nie podejmujecie nawet żadnych prób wyjścia z nałogu, walicie dalej i po każdym furaniu dręczy was moralniak?
Chyba wiecie do której grupy należę..
  • 1089 / 150 / 0
@JimmySlide
Co do tego drugiego to ja dopiero po około 10-11 latach walenia fety i innych specyfików zdałem sobie sprawę że mam zajebiście duży problem, co waliłem to wpadałem w ciągi i czułem się na maxa chujowo, był moralniak po maratonach z fetą i porno, chore to było ale większość z was wie o co kaman. Miałem też jedyną jak do tej pory próbę samobójczą, no zero pozytywnych myśli na dalszą egzystencję.. Musiałem podjąć radykalne kroki i po raz pierwszy (do tej pory ostatni) poszedłem do ośrodka, okresy trzeźwości opisywałem na poprzedniej stronie. Wróciłem dwa miesiące temu do Polski i jak na razie miałem tylko dwa razy kontakt z fetą i ogólnie trzeźwawo mocno jest, idzie nadzwyczajnie dobrze, ale wiem że to tykająca bomba, obecnie też jestem w trakcie zmiany pracy i załatwianiu pewnych spraw więc nie chcę nawet zaczynać, bo u mnie często kończy się to ciągami do zajazdu psychicznego i fizycznego. Mam 30 lat pół życia walczę z nałogiem, nie jest lekko, ale też obecnie nie będę narzekał bo idzie mi dobrze, Tobie też tego życzę @JimmySlide ;)
"Nieśmiertelny jak Ciro Di Marzio"

chad / hyperwrb@tutanota.com
ODPOWIEDZ
Posty: 2041 • Strona 191 z 205
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.