Więcej informacji: Amfetamina w Narkopedii [H]yperreala
Odnośnie 4 czterech przedostatnich akapitów odpowiedź brzmi tak.
Osoby uzależnione odcinają się od bliskich.
Oczywiści, że narkotyki potrafią obudzić w człowieku uśpione lęki czy np schizofrenię.
Można stosować małe dawki przez bardzo długi okres czasu. Nie tylko podglebia to problem, ale bliscy mogą się w ogóle nie zorientować co jest grane.
Osoby "w ciągu" czy uzależnione potrzebują kopa. Mogą próbować wypełniać ich brak innymi bodźcami.
Edit. Przepraszam że tak wyrywkowo. Na resztę pytań odpowie ktoś bardziej kompetentny.
Wygląda to tak, że facet od dłuższego czasu ćpał. Ewentualnie do tego mogło dojść uzależnienie od innych substancji lub alkoholu. Może być też tak, że za granicą ostro popłynął ze stymulantami. Czy pracując za granicą przepieprzal pieniądze i wrócil z niczym? Czy odkładał?
Dziękuję bardzo za odpowiedź. Widzę, że potwierdzają się moje obawy :( mam wrażenie, że mąż po narkotykach wykrzyczał wszelkie obawy, które w jakimś stopniu pewnie chował w sobie, jednak uległy one przejaskrawieniu... czuł się wykorzystany przez naszych znajomych, z którymi prowadzimy działalność, przeze mnie... bo został z niczym, a wszystkie pieniądze ładował w "mój" DOM, przecież pracowałam jedynie dorywczo, zajmując się domem i małymi dziećmi... Jego żale były wyolbrzymione i na pewno nie znajdowały realnego uzasadnienia w rzeczywistości.
Szukałam rady już chyba wszędzie gdzie się da... mąż w momencie przyznania się do tego, że bierze, powiedział, że kiedyś wziął amfetaminę raz, dawno temu. Teraz lepiej mu się po tym pracowało i uczyło... Terapeuta uzależnień stwierdził, że ma wysoką tolerancję skoro przed rozpoczęciem odtruwania domowego wciągał co 2 h. Poza tym mieszkał u mojej kuzynki, więc brał w znanym i bezpiecznym środowisku... to też może dowodzić, że nie były to pierwsze próby. Znajomi z branży (w tym jeden po leczeniu odwykowym od alko) stwierdzili, że pewnie brał wcześniej...podczas pracy zauważyli, że jest podatny, poza tym miał w otoczeniu osoby będące czynnymi narkomanami... Nie wiedziałam o tym... Raz byłam świadkiem zapalenia energetyzującego skręta, ale nie myślałam, że to coś poważnego... okazyjne palenie marihuany też się zdarzyło. Mąż przeszedł detoks w domu rodziców, nie chciał położyć się na oddział. O żadnej terapii nie chce nawet słuchać, bo jeszcze przed wyprowadzką stwierdził, że odstawił, panuje i nie potrzebuje... Jest strasznie uparty...Wyprowadzając się wytrącił mi z ręki argument...nie mogę już stawiać Mu wyboru: rodzina albo używki :( Wspomniany znajomy z branży, ten po odwyku, powiedział, że Jego zdaniem mąż sobie poradzi z odstawieniem, ale dopóki nie poukłada sobie w głowie, jest narażony na powrót choroby :(
Jeśli idzie o zarobki za granicą, na początku przesyłał nam pieniądze, potem zaczęły wybuchać sprzeczki o byle co i nie chciałam zaogniać, więc nie wyliczałam go... zresztą dawał do zrozumienia, że jest niewiele godzin, że jest na kwarantannie i nic nie zarobi... potem zepsuł się samochód i trzeba było wydać sporo na naprawę... poza tym dokładać się do rachunków itp. pod koniec pobytu chciał wystawić na sprzedaż kolekcjonerskie przedmioty potrzebne do pracy w naszej branży, ale nie wszystko dał radę... pewnie dokończy teraz, po wyprowadzce. Oczywiście nie mówił, że nie ma pieniędzy, ale, że te rzeczy się już nie przydadzą, bo jest kryzys, wirus i wszystkie zlecenia zostaną odwołane...a ja tego nie widziałam, zarzucał mi więc nieracjonalne myślenie...
Bardzo się o Niego martwię... teściowie (którzy mieszkają teraz w sąsiadującym bloku) nie dzwonią do mnie...uważają, że chcę zrobić z męża chorego psychicznie, bo zasugerowałam (za namową mojego terapeuty), że powinien odbyć przynajmniej konsultację z powodu niepokojących, depresyjnych obaw, które przemycał mi w rozmowach...
Jak długo może trwać ten proces regeneracji mózgu? Czy jest choć cień nadziei na to, że mąż będzie taki jak dawniej...rodzinny, ciepły, towarzyski...był człowiekiem z sercem na dłoni...teraz jest jakby taki zimny na siłę...niedostępny
Dziękuję za Twoją wiadomość! Problem w tym, że nie wiem i pewnie nie dowiem się czy maz jest uzależniony od tego badziewia. Terapeuta uzależnień mówi,że skoro mial tak wysoką tolerancję,to pewnie trudno będzie wyjść z tego samemu. Do brania przyznał się, ponieważ został przyparty do muru przeze mnie i swoja rodzine. Kiedy rozmawialiśmy tej nocy, powiedział,że nie może obiecać mi,że więcej po to nie sięgnie (myślałam, że chodzi o stopniowe odstawieniu, bo tak chciał to przeprowadzić...), ale teraz już sama nie wiem :(
Po domowym odtruwaniu wrócił do nas i twierdził, że nic nie bierze, że panuje nad tym...mam nadzieję,że tak jest.
Jednocześnie mam przekonanie, że przyczyny odejścia, które podał były tylko pretekstami. Na pewno nie są to argumenty, dla których trzeba kończyć małżeństwo, zostawić małe dzieci i wygodne życie.
Obawiam się o to znalezienie się na dnie, nie wiem gdzie ono jest, skoro przez branie wszystko już teraz zaczęło się sypać...rodzina, 2 działalności zarobkowe... a On nie widzi tego, jak na razie...albo sobie tłumaczy, że tak jest lepiej, przecież żyje teraz bez zobowiązań i nareszcie będzie mógł dojść do czegoś "swojego" (powiedział mi,że nie ma niczego i jest nikim, zostaje w wynajętym mieszkaniu dlatego, że inwestował pieniądze w mój DOM :(
Powód: usunięto zbędny cytat
Tak jak pisała @ema112 musi sam zrozumieć. Nie liczyłbym na to, że ktoś mu przetłumaczy nawrócenie.
Hej, dzięki za odpowiedź, także prywatną, na pewno dopiszę jak tylko znajdę dłuższą chwilę...
Co do jakości amfy coś pewnie jest na rzeczy. Mąż wspominał partnerowi kuzynki, który popala marihuane, że ma w pracy kolegę,który sprzedaje tanio dobry towar:(
Mieszać mógł z piwem, bo czasem popijał, no i ogólnie zaczął od kokainy( rzucił mi 20 opakowań po niej...:(, potem,kiedy nie było go stać, przeszedł na amfetamine.
Mam nadzieję,że zachowuje trzeźwość tak samo jak na to, że wróci do nas taki jak był kiedyś... rodzinny, dobry, życzliwy... kiedy był jeszcze w domu szukał zastępników, jeśli tak to można nazwać... czasem alkohol, mocna kawa, energetyki, tabaka, czasem wysiłek fizyczny, no i znacznie więcej papierosów niż dawniej (szczególnie podczas nocnej pracy)
Nie cytujemy postów znajdujących się bezpośrednio nad naszym postem. - {owerfull}
Dziękuję za odpowiedź. Myślę, że Twoje doświadczenia niestety potwierdzają skłonności mojego męża do szukania "substytutów". Nie jestem w stanie stwierdzić czy u Niego to także zwiastuje nawrót... chciałabym myśleć, że tak nie jest, gdyż brał łącznie może z 3 miesiące (początkowo kokaina, potem amfetanima), choć uważam, że incydentalne próby zdarzały się wcześniej... pocieszam się tym, że to nie aż tak długo staż...choć zapewne też z drugiej strony wystarczający,by się zaangażować :(
Odbyliśmy tamtej nocy poważną rozmowę. Zapytałam o konto na portalu. .odpowiedział,że miał, ale już nie ma i noc tam nie robił :(
Kolejnego dnia bombardował mnke telefonami, zablokowałam połączenia, wreszcie napisał pytając,kiedy chcę się rozwodzić (choć od początku ujawnienia problemu wie,że tego nie chce), a gdy milczałam po 4 h napisal" co mi pozostało? Moje życie niedługo się skończy... będziesz zadowolona...":( Zadzwoniłam do Niego niezwłocznie. Jego głos był dziwny, moje pierwsze skojarzenie...jakby zmęczony długim płaczem... spowolniony, przygnębiony... przeszło mi przez myśl, że mógł coś wziąć, choć się wspierał i tłumaczył zmęczeniem po nocnej pracy :(
scalono - IGotHigh909
Podobno epizody depresyjne, z myślami samobójczymi włącznie, są wpisane w cykl przyjmowania narkotyków... Często występują po odstawieniu...Jak długo mogą się utrzymywać? Czy jeśli ktoś przeplata branie okresami abstynencji, to występują one każdorazowo po zerwaniu z używką? A może depresyjne nastroje i niepokojące myśli zdarzają się też podczas czynnego zażywania? Wiecie coś na ten temat? Będę bardzo wdzięczna za odpowiedzi!
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.