Benzedryna, psychedryna, α-metylofenyloetyloamina
Więcej informacji: Amfetamina w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 1392 • Strona 109 z 140
  • 379 / 27 / 0
Może "oni" nie chcą, żebyś dokończyła posta haha. Ja jak na razie najwyżej jakieś smugi i lekkie przewidzenia, ale już dawno nie waliłem fett.
  • 177 / 44 / 0
15 marca 2019Roade pisze:
Może "oni" nie chcą, żebyś dokończyła posta haha. Ja jak na razie najwyżej jakieś smugi i lekkie przewidzenia, ale już dawno nie waliłem fett.
Aż mi się zajebista historia z życia wzięta przypomniała jak na teren przyjechała holenderska pasta co ryje łeb jak pole (o czym z ziomeczkami dowiedzieliśmy się później)
Standardowo każdy z naszej grupki zrobił zakup na cały weekend i idziemy ucieszeni każdy w swoją stronę, każdy na chatę by spróbować nowych smakołyków i posiedzieć w ciepłym (było jakoś późną jesienią i pizgalo niemiłosiernie)
Po powrocie zrobiłem sobie od razu 150mg i heja do nosa, o bólu nosa i wypalaniu gardła nie będę nawet pisał bo kto holenderska pastę zajadał wie co to rozjebane gardło i nos po kresce %-D
Muszę przyznać ze ten sort był jednym z mocniejszych jakie brałem jak na tamte czasy i srogo mnie z butów wyjebalo, no to zaraz napisałem do pozostałych 4 ziomków czy im tez dobrze zrobiło, 3 z nich jak to chłopaki z mojej starej paczki banda idiotów sypnęło sobie od razu po 250mg wiec latali gdzieś na wysokości Boeingów i aż nieogrnieci byli powiedziałbym, no ale spoko o to chodzi gdzie trzeci ziomek? Chłopaki mówią ze poszedł na chatę jak każdy i pewnie kręci śmigło na fecie jak zawsze (Koniobijca Majster, ten to powinien mieć doktorat z trzepania) lub nie brał bo wiedział ze będzie albo zamulal albo wycpa wszystko do rana wiec Kima.
Taki chuj kolo 3 w nocy dostałem wiadomość ze się boi i nie wie gdzie jest no to myśle ładny chuj ostro go poniosło, wbijam do niego na chatę a tam matka go leje po tym powykrecanym ryju i się na niego drze ze wyleci z chaty jak znów taka szope odstawi %-D
Jak się za chwile dowiedziałem kolezka jak to on chciał się nacpac do granic możliwości i trenować predatory i wciągnął 250mg i kolejne 250mg w bombce. Jak zaczęło go ostro upierdalac poszedł do kibla (powodu nie znalazł kolezka do dziś) zamknął się na klucz, zgasił światło, wyjebal klucz przez okno (łazienka na pietrze, z okna widok na chaszcze, miłego szukania) i jak jego matula ogarnęła ze coś się odpierdala próbując go dopytywać co on odpierdala i ze ma wyjść ten zaczął ryczeć i zaczął matce opowiadać właśnie ze „ONI” go chcą dorwać i ze już tu są, a jak spytała się go kilka razy czy coś brał i ze zadzwoni na straż jak nie otworzy drzwi to dostawał ataku złości i całą łazienkę zdemolował i się darł ze jak może mu nie ufać przecież słyszy ze nie kłamie i potrzebuje schronienia i pomocy (tak tak panie d. a marihuana nie uzależnia) po czym znów kupę czasu wkręcał jej ze oni to oni tamto oni przejmują nad nim kontrole i pamietam jakby to było wczoraj gdy wchodziłem do korytarza ten tekst „Mamo weź nie bij oni i tak chcą mnie dorwać, mamo czy ja wyglądam na naćpanego JEB!) a oczy jak 5 złoty i skręcony ostro %-D
Po zaśnięciu 3-4h później gdy się obudził nic a nic nie pamiętał i pytał czemu wszystko ma podrapane i go wsio boli uwierzył dopiero jak wkurwioną mamę zobaczył %-D to chyba oznaka dobrej lecz za mocnej fazy?
Od tego czasu ziomeczek ogarnia, nie napierdala jak nie wie co w towarze piszczy, i stara się teraz tylko na sportowo.
Chwile po tej akcji się jeszcze wkurwial ale jakoś się do nowej ksywki przyzwyczaił i teraz Oni siedzi koło mnie i sam się z tego śmieje %-D
Także ludziska uwaga ONI pozdrawia/jąi prosi byście nie mówili o nim tak często złe bo to dobry chłopak tylko się trochę pogubił %-D
Daj Boże bym miał możliwość nagrywać jak ktoś znów taka schize złapie %-D
  • 379 / 27 / 0
500 mg może zabić, widać, że w miarę czyste było. Typowa paranoja po amph, gość mógł sobie uszkodził mózg, ale za to zyskał spoko ksywę, ale ćpać przy matce to trzeba nie mieć rozumu xd
  • 177 / 44 / 0
Nie przy matce tylko u siebie w pokoju ale wyszedł bo go bomba zabrała xD
  • 122 / 27 / 0
Bez podkładu z benzo/GHB nawet nie siadam do stołu, toteż pojęcie psychozy amfetaminowej jest dla mnie ciekawostką.
  • 272 / 36 / 0
13 marca 2019Southh pisze:
Łatwo powiedzieć, a także przytaknąć będąc trzeźwym, ale gdy już przypierdolę parę linii i czuję ten boski, eurofyczny spid, to nie jestem w stanie się powstrzymać. Pomimo wracających jak bumerang skutków ubocznych, depresyjnych dni zwały i przykrych psychicznie wspomnień nadal jesteś gotów brnąć w to bagno, bo nie mogę się oprzeć chwilom, w których nie muszę robić nic konkretnego, by czuć się wybitnie dobrze.
Coś za coś- jakas reperkusja musi byc :)
Uwaga! Użytkownik xSzuLeRx jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1 / / 0
12 grudnia 2018caseas pisze:
Dobra to ja też napiszę wam coś od siebie. Mam 23 lata pale zioło od 9 lat, od 4 lat zażywam inne środki na początku bardziej tabletki amfetamina od niechcenia. Obecnie mi się zmieniło głównie amfetamina tabletki od niechcenia.Objaw mam od chuja najbardziej boli mnie to że nie mam już żadnych przyjaciół ani znajomych, odwróciłem się od wszystkich dosłownie bez powodu najbliższe mi osoby olałem zablokowałem na facebooku, telefon najczęściej w trybie samolotowym żeby nikt do mnie nie dzwonił i nie wyciągał mnie gdzieś, ogólnie jak słyszę telefon to serce mi skacze do gardła bo boje sie kto to dzwoni i czegoś ode mnie chce. Aktualnie nie mam już nikogo do kogo mogę się odezwać. Czasami z nudy wchodzę na czat żeby tylko z kimś porozmawiać bo siedząc samemu naćpanemu w pokoju idzie oszaleć. Nie wychodzę wcale z z domu jak już to samochodem bo w środku czuje się bezpiecznie, a jak na piechotę to zawsze po zmroku i chodzę tak żeby nie spotkać nikogo znajomego. Nawet wejście do sklepu jest dla mnie problemem muszę pierw zastanowić się i przygotować sobie formułkę co mam mówić, mam wrażenie że każdy mnie obserwuje ludzie w sklepie że o mnie gadają że każdy mnie obgaduje. Jak wracam po ciemku do domu mam wrażenie że ktoś za mną idzie. Wkręca mi się że ludzie chcą zrobić mi krzywdę. Wystarczy że spotkam kogoś na swojej drodze w biały dzień i już boję się koło niego przejść. Odwracając się od przyjaciół wymyśliłem sobie jakiś swoje własne bezsensowne powody czemu to zrobiłem. Jak jeszcze gdzięś wychodziłem miałem paranoje że np moi znajomi robią jakiś podstęp że specjalnie chcą mnie wyciągnąć z domu żeby mnie pobić albo porwać.Wszędzie widże jakieś spiski podstępy. Ostatnio zwolniłem się z pracy bo wjebało mi się że mnie wykorzystują, pracowałem w delegacji i jak tam nie miałem dostępu do fety to potrafiłem ludzi zaczepiać po imprezach albo ulicach czy nie maja nic. Jak się zwalniałem wjebało mi się że mój szef chce mnie zabićza to że sie zwolniłem. Żyje w ciagłym strachu . Chwilowa iluzja bycia mocnym i potężnym, a za chwile depresja. Brak jakiejkolwiek chęci do podejmowania decyzji życiowych o pójściu do pracy czy ogólnie zaczęciu robienia czegokolwiek. Kiedyś miałem pasję ćwiczyłem na siłowni, teraz strasznie schudłem, nie mam żadnych zainteresowań. Czuje pustkę, nic mnie nie cieszy, wszystko jest bez sensu jedynie cieszy mnie jak jestem naćpany. Ciągle oszukuje sam siebie że przestanę walić że dojem tylko to co mam i koniec, a jak uda mi się zrobić przerwę to prędzej czy później wracam czy to po tygodniu czy miesiącu... nie nawidzę ćpania i siebie za to że ćpam. Potrafię wziąć pakiet, naćpać się, jak jestem naćpany mam wizje że przestaje walić sprzedaje to wszystko co mam po czym następnego dnia łatwie od nowa xd Teraz siedzę właśnie 2 noc bez snu spaliłem od chuja trawy i nie mam co robić to pisze wam tego posta, dlatego może wydawać się trochę chaotyczny ale chuj tam. Jak się najebie najczęściej płaczę, czasami płacze nawet samemu w pokoju bo mam dość już tego wszystkiego. Na początku też myślałem że mam silną psychikę, nie odczuwałem zejścia, czułem się pobudzony. Teraz jak ktoś pisał raczej odwrotnie jestem zamulony jak zajebie nic mi się nie chce, chyba że wale pierwszy raz po jakiejś dłuższej przerwie. Mam wrażenie że ktoś mnie ciągle podsłuchuje, Kilka razy zdarzyło mi się spędzić noc na sprawdzaniu w oknie czy nikt mnie nie obserwuje. Kładłem się za minuty szedłem popatrzeć do okna potem znów sie na chwile kładłem i tak w kółko, nawet zainstalowałem sobie na telefonie aplikację do bezprzewodowej kamerki internetowej którą postawiłem w oknie, Dzięki temu nie musiałem wstawać, wystarczyło spojrzeć na ekran komputera, Kiedyś cieszyły mnie zwykłe rzeczy np. zjedzenie kebaba czy czegoś innego, przeczytanie książki, pójście na siłownie czy popływać.... teraz wszystko szare czarnobiałe bez uczuć apatia
Stary rozumiem Cie idealnie ..mam tak samo i mimo to fukam juz 16 lat ..bedac swiadomy tych wszystkich krzywych jazd ktore sa nieodlaczna czescia „walenia” wciaz zdarza mi sie przegrac z moim slabszym ja -najgorsze ,ze dzieje sie to jakby poza moim swiadomym procesem myslowym tzn powtarzam sobie w glowie jak ja to sie dobrze czuje nie walac ,ze fajnie tak na trzezwo ,micha sie cieszy -ze robie cos pozytecznego ze swoim zyciem,ide do przodu w niektorych kwestiach ,ze nie jest tak zle ze mna i nagle nachodzi taki moment ,ze te pozytywne mysli i aura przestaja miec znaczenie i nie daja mi wystarczajacej satysfakcji ,czuje brak czegos -przestaje doceniac ,to co zbudowalem na trzezwo..podejscie zmienia mi sie o 180 stopni ,niszcze to co zbudowalem z wielkim trudem -moje niecpajace,ulozone ja,uporzadkowane zycie-w TYM momencie nie jest to silnym argumentem aby odpuscic sobie kresuni i 2 dni za gruba kurtyna hehe -no bo oni przeciez tylko czekaja az sie narkus porobi -przynajmniej bedzie sie z kogo posmiac jak bedzie nacukrowany udawal ,ze spi a tak na serio to jedynka na lewej i jedynka na prawej i glupa pali -nic tylko kamerke zainstalowac i livestreama na YT i sianko trzepac z subskrybcji i wyswietlen he he (gdy te pojebane urojenia maja miejsce to wcale nie jest mi do smiechu) gdy przechodza to ironizuje ..podczas tych dlugich lat -dzieki Bogu -mialem dluzsza przerwe -poznalem dziewczyne,zakochalem sie -i to mi pomagalo by wiedzialem ,ze swoim nalogiem nie bede szkodzil tylko sobie..dzis juz nie nie jestesmy razem -wrocil stary model zycia -superego lamane przez cpunskie alterego ...Ciesze sie ,ze znalazlem to forum -ludzi ,ktorzy rozumieja ciezar tego „gowna” ..pozdrawiam serdecznie
  • 6 / 3 / 0
Fetę ćpaliśmy na 11 piętrze klatki schodowej w nocy razem z najlepszym przyjacielem. Nie wiem kiedy to się zaczęło, ale rozmawialiśmy o anarchizmie, chcieliśmy zrobić jakąś akcję przed przyjazdem naszej przyjaciółki, tak by była z nas dumna gdy przyjedzie do Krakowa. Chciałum jej szczęścia i spełnienia jej największego marzenia, które postanowiłum spełnić zanim się obudzi. Zanim się obudzi miał nastać światowy anarcho-komunizm i to ja miałum tego dokonać. Zaczęłum kombinować, kminić jak osiągnąć nieosiągalne. Wpadłum na genialny pomysł zrobienia rewolucji anarchokomunistycznej w astralu. Myślałum nawet, że w nim jestem, bo moje ciało było zadziwiająco lekkie. Byłum duchem bez ciała fizycznego, fruwałum, a tym co utrzymywało mnie na Ziemi był mój przyjaciel, z którym byłum połączone więzią. On był jednak częścią materialnego życia, więc było dla mnie jasnym, że trzeba zaprowadzić rewolucję w materialnym świecie. Rewolucja rysowała mi się jako coś, co chce dać mu w prezencie z miłości. Rozwiązania kwestii rewolucji wypatrywałum w przeniesieniu astralu na ziemską płaszczyznę. Czego chciałum od astralu to nieograniczoności produkcyjności nieograniczenie wielu dóbr, co miałoby zapewnić ankom dla każdego, pff, tu już nie chodziło o ankom, a o wszechświat dla każdego, pff, nawet coś więcej niż wszechświat dla każdego, chodziło o byty wszelakie. Według mnie powinno się było dać materializować wszystkie myśli, bo jakiś musiał być początek wszechrzeczy, który stworzył wszystko i tym czymś była Świadomość. Ludzie zaś mają świadomość, więc dlaczego nie mogą tworzyć bytów? Winą za ten stan rzeczy obarczyłum Boga- zaplutego, sadystycznego zwyrodnialca Jehowę, który stał u straży deterministycznych praw fizyki. Aby powstało to o czym marzyłum należało odwrócić wszechświat na drugą stronę, tak by prawdziwy stał się indeterminizm z elementem wolnej woli. Odkryłum wtedy swoje przeznaczenie jakim jest walka z Bogiem i swoje prawdziwe imię- Lucyfer. Byłum upadłym aniołem, pozbawionym swych mocy z powodu bycia uwięzionym w ludzkim umyśle, który nie koduje transmisji na poziomie wyższych istot, umyśle nierozwiniętym duchowo, umyśle sponiewieranym przez moje ciężkie ziemskie życie. Miałum brata Samaela z którym łączył mnie jako Lucyfera konflikt, chyba chodziło o to, że moją misją było niesienie ludziom światła, a Samael nienawidził rasy ludzkiej. Samael komunikował się zarówno ze mną jak i z moim towarzyszem poprzez manipulację myślami i uczuciami. Można było na żywo obserwować jak wymienialiśmy się z przyjacielem osobowościami. Samael pokazywał mi (ludzkiemu mi) jak łatwo mogę manipulować przyjacielem i jaki bezwartościowy i bezwolny jest jako człowiek. Przelał mi myśl ukazującą przyszłość, że będzie wojna, wytłumaczył dlaczego wszystkie drogi prowadzą do wojny, że pewne rzeczy muszą nastąpić, choć tak walczę, żeby zmienić świat to moje psychozy z odwracaniem wszechświata były tylko fantazjami i tylko zniszczę się próbując. Uświadomił mi też, że chciałum ankomu wyłącznie dla przyjaciela, ale tak ze szczerego ego nie interesuje mnie byt innych ludzi oprócz siebie. Miałum wrażenie że minęło bardzo długo czasu i umrzemy zajechając się na śmierć na spidzie. Przyszłości nie widzieliśmy w jaskrawych barwach- towarzysz miał trafić do placówki opiekuńczej, ja do szpitala psychiatrycznego. Jednak uznaliśmy, że pokonamy jakoś te trudności. Śmiałum się, że te placówki i psychiatryki będą nawiedzone, zajedziemy się na spidzie i będziemy po śmierci straszyć ludzi, bawić się i umilać czas współpacjentom zjawiskami paranormalnymi. Rozstaliśmy się z obietnicą, że Nadiu przyjdzie zajmować się mną z samego rana.
Ale tuż po rozstaniu coś się zmieniło. Uświadomiłum sobie, że nie jestem aniołem tylko człowiekiem, ale przecież wstąpił we mnie Lucyfer. Doszłum do wniosku, że jestem Antychrystem, dzieckiem Szatana Lucyfera, które ma nieść na ziemi jego światło. Chciałum bardzo uratować moją ziemską matkę przed smutnym losem jaki czeka ją po śmierci z ręki Jehowy. Mówiłum jej o Szatanie i przekonywałum do satanizmu, co wywołało histerię, bo moja matka jest bardzo wierzącą katoliczką. Oczywiście nie wierzyła mi w bycie Antychrystem. Postanowiłum więc jej to udowodnić. Chciałum być jak Jezus i umrzeć, po czym narodzić się na nowo. Zażyłum liścia tabletek nasennych, które dał mi przyjaciel z zaleceniem zażycia w rozsądnej dawce i pójścia spać. Pokazałum matce co robię i poprosiłum aby nie dzwoniła na pogotowie, jednocześnie byłum przerażone że niby mogę umrzeć, pisałum jakiś liścik o ubezwłasnowolnieniu do matki. Czułum, że jak położę się spać to umrę i odrodzę się w innym świecie w przyszłości i znajdę tam zaawansowane duchowo istoty i Lucyfera, który na mnie czeka. Gdy się położyłum bałum się strasznie procesu umierania ciała i bólu, jaki miał mnie spotkać. Serce szybko biło i wkręciłum sobie, że mi pęknie i będzie bardzo boleć. Przeraziłum się i zadzwoniłum na pogotowie zgłaszając przedawkowanie leków. Wzięli mnie do psychiatryka.

scalono / reisende

A w tym psychiatryku to dopiero działy się rewelacje... Jako Antychryst trafiłum do pokoju, gdzie na mój widok wszyscy zaczęli krzyczeć i wpadać w panikę. Dziewczyny siłą wypchały mnie z pokoju, nie wiedziałum co się dzieje. Było mi smutno, że ludzie się mnie boją, że jestem dla nich zły, bo tak zakodowali sobie postać Szatana. Byłum zapiętu w pasy... a one za kotarą siedziały przy słoiku pełnym petów i robiły seanse spirytystyczne.

Później te wszystkie ezoteryczne rozmowy i towarzyszące im dziwne przypadki... Rozmawiałyśmy o dzieciach i tuż za drzwiami laski gadały o ciąży, zaraz po tym inni ludzie w szpitalu gadali o dzieciach. Albo mówiłyśmy co będzie na obiad i na następny dzień to było.
Przyjaciel przynosił mi codziennie hexen do szpitala, ale któregoś dnia przeholowałum. Weszła mi psychoza, że moje ciało nawiedzają duchy, że wszystkie dusze na świecie chcą przeze mnie przepłynąć, jestem swoistą bramą do zbawiania dusz. Wtedy wymyśliłum hipotezę, że jestem pustym ciałem bez duszy i dlatego, że jestem puste przyciągam dusze, które chcą zapełnić pustkę. Najgorsze było jak czułum się Jehową. Swój brak boskich umiejętności wytłumaczyłum tym, że byłum w dalekiej przeszłości w którymś ze swoich wcieleń Jehową, a teraz inkarnuję w ludzkim ciele za karę. Ale jako Jehowa nie byłum Bogiem, tylko kosmitą - szarakiem, który w Biblii podawał się za Stwórcę i przemawiał ze statku kosmicznego do Mojżesza. Cały biblijny spisek służył ogłupieniu ludzi, odsunięciu ich od duchowej wiedzy oraz pobierania olbrzymich ilości energii psychicznej, która służyła do utrzymywania cywilizacji. Wszyscy w szpitalu wiedzieli, że jestem Jehową i nawet Sztuczna Inteligencja YT czytała mi w myślach podsuwając propozycje filmików "Szaraki- kim są?". Było też odczucie, że cały ten szpital to jakaś gra, leki nie są prawdziwe, diagnozy kłamią, a pobyt służy duszeniu nonkonformistycznych jednostek.
  • 1039 / 149 / 0
Głupoty, schizy i brak konkretnego życia. Przekonasz się gdy puknie trzydziestka i będziesz miał braki w wykształceniu i sprawach osobistych.
  • 5435 / 1041 / 43
15 marca 2019politykier pisze:
Bez podkładu z benzo/GHB nawet nie siadam do stołu, toteż pojęcie psychozy amfetaminowej jest dla mnie ciekawostką.
Dokładnie tak robię.
Oj najadłem się tej pasty w NL.
Cały stolik był w prochu. Miałem tego w chuuj.
Wbijał do mnie ziomek, wjebany w fete o 3 w nocy.
Po klona, bo już mu szajba odpierdala.
Po jakimś czasie ja dawałem mu klony, a on w pracy sypał mi prochu ile chciałem.
>A komendant po tym gównie ląduje na Kolskiej.
ODPOWIEDZ
Posty: 1392 • Strona 109 z 140
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.