Najgorszy mix ever. (alkohol to syf). 2-3 piwka można wypić w knajpie dla niepoznaki, jak się jest sfukanym, żeby się ewentualnie ktoś nie sczaił. Osobiście ja mam na to wbite, ale wszyscy wiemy jak to jest. Natomiast podnoszenie fetą na nogi kogoś pijanego jak krokodyl to też średni pomysł. Jak już, to nie za dużo się sypie, na tyle tylko, żeby klient doszedł do domu i normalnie zasnął. O przepiciu fety alkoholem etc. rozpisywać się nie będę, wszystko zostało wyżej powiedziane (ubiegli mnie, skubańcy). Ze swojego doświadczenia mogę tylko rzec, że jak feta słaba, to kilkoma browarkami da się zbić, a potem ciężko się pobudzić takim ścierwem i zostaje tylko alko-bania... Kaca nie miałam nigdy, zjazdy też średnie więc ciężko mi się wypowiedzieć o samopoczuciu na drugi dzień (zwykle bywało niezłe, prysznic
+herbatka+kanapeczka i jak nowo narodzona).

Natomiast picie do bardzo dobrej fety to marnotrawstwo i spłycanie potencjału czystej substancji. Po prostu.

A już największą głupotą ever jest walenie amfy do alkoholu "żeby więcej wypić". :rolleyes:

Swego czasu to standardem do fety bylo dla mnie chlanie wodki do oporu, aktualnie doceniam dobrego speeda i jak najbardziej pasuje mi on solo, max do fuki to wlasnie wspominane juz czesto wyzej 2-3 piwka zeby bylo przy czym siedziec. Aktualnie w ogole nie toleruje ostrego chlania bo kac mnie wykancza, gdzie jeszcze 2-3 lata temu moglem ostro popic nawet pare dni pod rzad bez konsekwencji.

Hehe, to samo. Wniosek? Wątroba już nie ta. :-p

Fuka ristorante + 2 piwa i maogę wyruszać na wojnę z Republiką Radziecką :). Bez podtekstu NW, szanuje Putina bo jest wielkim przywódcą :)

ulubiony mix ale dawno, dawno nie podejmowany. w lo mialam mega zajawe na niszczenie sie i w pewnym momencie impreza bez szurania to była impreza slaba. alko na melo wiadomka sprawa, po 2-3 kielonach dluga kreska na dwa, alc delikatnie obija sie po ciele, bodzce wolniej zostaja odbierane, rozkojarzony wzrok, ale z drugiej strony wchodzi ta moc, ta wyrazistosc i zarazem dodatkowa podjebka w glowie.
no i potem pite i pite, zazwyczaj na wyjebce max, bo tak bylam porobiona, ale jak czulam ze bardziej czuje sie pijana fizycznie niz zenergetyzowana to jeszcze jedno dociagniecie szlo.

alkohol + fetka mix zajebisty ale najpierw trzeba ofc ogarnac jak sie zareaguje i nie napierdalac w hui. nigdy przy tym polaczeniu sie nie zajebalam tak zeby zgon, ale konsekwencje potem to... konkret ogarniecie u mnie 2 dni, nie tylko wkurw ale takze rozpacz, powolne kotlowanie sie w lozku i mysli ze nigdy wiecej xd czyli typowo umieranko.

slabo walic tak w publicznych miejscach typu kluby, gdzie niewiadomo kto ma jakie podejscie do takich rzeczy, bo wyglada sie serio przycpanie (nawet jak skrupulatnie stara sie zachowywac wzglednie normalnie xd). po bajazolu blyszcza mi sie oczy a jak dojdzie do tego alkohol to wyglada to jakbym zamiast galki miala wode. i ogolnie rozpierdol na twarzy jest oczywiscie.

kuuuurde mimo wszystko spoko w opór to bylo, osobno alko i osobno amf to moje ulubione rzeczy a razem to skumulowanie zajebistych stanow.

Nie kalecz naszego pięknego języka - shift, i alt nie bolą. | Marlboro

Według mnie ten miks i w ogóle jakikolwiek miks alkoholu ze stymulantami ma sens tylko wtedy, kiedy :
1. Najpierw pijesz tylko alkohol
2. Kiedy czujesz, że alkohol wali za mocno - zaczynasz bawić się w młodego chemika :))))
Ale moim zdaniem nie warto, następnego dnia prawdopodobnie będziesz odczuwał skutki i wódy i dragów, co jest mega nieprzyjemne.

zajebisty mix jesli na drugi dzien mozna strzelic sobie browarka, albo kilka i zlapać buszka, żeby troche zbic ta zamotę. Ja to lubie najpierw posypać sobie speeda, potem dojebać kilka browarków, znowu speed i jak juz zaczyna schodzic to alko dopóki nie moge usnać. polecam

Zgadzam się z tym, że miks alko, szczególnie powyżej 4o% z połączeniu z fetą daje najgorsze zjazdy przy których miałem nieprzyjemne próby przeżycia i zastanawiania dlaczego tak cierpię, w między czasie pytając Boga, Ojca Chrystusa jedynego i męża Maryi ZAWSZE dziewicy dlaczego mnie to spotyka i za jakie grzechy.
Ameryki nie odkryję, ale biorąc pod uwagę, że samo picie wódy potrafi na drugi dzień zrobić bajzel z fizycznym samopoczuciem, w z połączeniu z fetą na pewno lepiej nie będzie. Pomimo wrzucania w siebie fety(w której nikt nie wie tak naprawdę co jest tam substancją czynną, nawet jeśli amfetamina, to jako wypełniacz do wypełniaczy 8-( ), pijemy więcej niż normalnie bo jednak feta na to pozwala, jeśli czujemy, że lekki nieogar przez wódę, to doprawiamy fete i lecimy wódę dalej. Ciekawi mnie czy ten ciężki zwał po tym mixie wynika z toksyczności jednej i drugiej substancji, czy może wypicie takiej ilości alkoholu dało by sie podobnie we znaki. Niestety trudno to sprawdzić, bo wypicie takiej ilości wódy bez fety wydaję się być niemożliwe.
W swoim poście miałem na myśli oczywiście 1-2 dniowy maraton gdzie kreski sypią się cześciej niż ludzie spiją kolejkę. Spicie paru browarów do fetki wieczorem to jednak nie ta liga hehe)

tez sobie pozwole wypowiedziec.Tam na poczatku ktos napisal ze na niego niedziala alkohol po fecie.wedlug mnie to jest nieprawdą.alkohol dziala po fecie tylko nie tak jak alkohol pity solo,to chyba jest normalne.alkohol po fecie wypity w wiekszych ilosciach dziala,wiadomo ze lagodniej i na swoj sposob ale na pewno dziala.Na zejscie dziala jeszcze lepiej.ja zawsze lubilem na zejscie(wtedy o klonach nawet nieslyszalem ;) )wypic chocby te minimum 4 piwa(choc zazwyczaj bylo duzo wiecej :D ) i zawsze robilo sie tak cieplej na sercu i duzo lagodniej feta schodzila.Mozna bylo sie uspokoic i troche odpoczac.wedlug mnie alkohol bardzo pasuje do amfetaminy.Dodaje takiego rozluznienia i wiekszej naturalnosci.

Najlepszy mix ever do kreski zawsze u mnie seta leci potem przez cały nafuray dzień kolejne alko nie czuje ale podkręca faza przyjemnie oczywiście z alko nie przeginam bo przepicie fazy zawsze źle się dla mnie kończyło