Wczoraj po raz pierwszy skusiłem się na konsumpcje naszych Polskich czerwonych przyjaciół.
Otóż, bez wątpienia działają ;).
Przy okazji poszukiwań zibenów (zakończonych nagrodą pocieszenia - 7 sztuk tylko ) na łące znalazłem trzy jeszcze nieduże muchomorki czerwone, jeszcze z nieotwartym kapeluszem. Łysiczki zniknęły, ale pojawiły się muchomory, faktycznie natura nie zna próżni. Po zebraniu ich i powrocie do domu od razu odciąłem nóżki, przekroiłem kapelusze 4x4 cm na pół i wrzuciłem do piekarnika. Piekarnik nastawiłem najpierw na 75 stopni, ale po chwili stwierdziłem że przygrzeje je na 100. I tak w piekarniku muchomory spędziły około 20 minut. W tym czasie, nieco ich czerwony kolor ściemniał do brązowo-czerwonego i grzyby zaczęły się pocić, trochę z nich wyciekło wody (cieczy). Po otwarciu piekarnika w całym domu zajebało grzybami, dość średni zapach, więc musiałem otworzyć okna.
Zaraz po tym, rozgrzałem sporą ilość oleju na patelni i wrzuciłem je żeby się trochę przysmażyły, smażyłem je z minutę.
Przekrojone na pół 3 kapelusze, upieczone i usmażone podałem na talerzu i zacząłem jeść. Gdy żołądek się zorientował co zamierzam w niego wrzucić zacząłem mieć odruchy wymiotne, i było dość ciężko, ale powoli po kolej zjadłem je wszystkie. Były one niewielkie, nie wyobrażam sobie zjedzenia np. 5 takich wielkich ogromnych kapeluszy, bo bym się po prostu porzygał wbrew swojej woli.
Pierwsze zauważalne efekty pojawiły się po 30 minutach, mój wzrok zrobił się rozbiegany, jakoś zacząłem się rozglądać dookoła i patrzeć w wiele miejsc.
Nic ciekawego się nie działo w międzyczasie, jednak po 1,5-2 h wjechały z całą swoją (niewielką wprawdzie ale jednak) mocą.
Najprościej działanie muchomorów mogę podzielić na dwie części: Część percepcyjną (zmiany w postrzeganiu świata, faktycznie bardziej podobne do działania dysocjantów niż psychodelików) oraz część psychiczną (zmiany w zachowaniu, poczuciu samego siebie i podejścia do rzeczywistości).
1) Zmienił się sposób w jaki widziałem pokój dookoła mnie, wzrok miałem bardziej skupiony (jak po np. 200 mg dxm lub po buchu) i inaczej kolejne obrazy do mnie dochodziły (wolniej, trochę poklatkowo). Sam fakt takiego innego widzenia świata dookoła jest właśnie tym wyraźnym zauważalnym efektem brania narkotyków i elementem tripów. Nie był to jednak świat wzbogacony o kolorki, zmiany wielkości kształtów przedmiotów itd. tylko bardziej ten sam świat postrzegany przez pewnego rodzaju filtr (lub może bardziej brak filtra? :D) . Halucynacji przy zamkniętych oczach nie było zbytnio, nie licząc pojawienia się pewnego rodzaju energii/światła przy zamkniętych oczach które zawsze się pojawia np. po dxm. Nie układała się ta energia zbytnio w jakieś kształty, choć usiłowałem za pomocą wyobraźni ją poukładać w wizerunek wielkiego kapelusza muchomora. Niestety nie za bardzo to co widziałem chciało się układać w jakiekolwiek kształty.
2) Zacząłem czuć się inaczej, wyraźnie zauważyłem że coś się zmieniło i coś się dzieje, poczułem się naprawdę delikatnie pod wpływem substancji psychoaktywnej. Bodźce wizualne ze świata zewnętrznego docierały do mnie z pewnym osłabieniem. Dziwnie poprawił mi się humor (nie wiem czy to jednak bardziej z faktu działania muscymolu czy z tego że w końcu się czymś naćpałem ), i byłem bardzo rozbawiony całą sytuacją zjedzenia tych muchomorów, świat wydał mi się bardziej fajny i zabawny. Śmiałem się sam do siebie z wielu różnych myśli i rozkmin.
Zauważalnym efektem był też nieustanny pisk w uszach który się pojawił jak już wjechał muscymol, nie był to jednak dźwięk tylko takie dziwne odczucie słuchowe, związane na pewno z działaniem substancji psychoaktywnej. Przez chwilę też zabolała mnie głowa, ale to był dosłownie moment. Zrobiłem się też mega głodny i wrzuciłem w siebie pół lodówki.
Z całą pewnością jedzenie ciężkostrawnych grzybów zawierających też z pewnością truciznę która pod wpływem ciepła nie zmieniła się w muscymol (kwas iboteinowy) a później zjedzenie 3 zupek chińskich i pół bochenka chleba nie wpływa zbyt dobrze na układ trawienny. Po przebudzeniu dzisiaj było mi mega niedobrze, czułem że żołądek jest wyraźnie czymś obciążony i byłem o krok od porzygania się. Przeszło po około 30 minutach.
Natknąłem się tu na forum na wiadomości o psychodelicznym śnie wywoływanym właśnie muscymolem. Niestety nic takiego nie doświadczyłem, gorzej, sny które ostatnio miałem w następstwie zjedzenia kartonu były bardzo fajne, realistyczne i czułem się w nich dobrze za to dzisiejsze sny po muchomorze były dziwne, pozbawione tego czegoś, chociaż też miały swoją fabułę, całkiem dziwną, ale coś było. Niestety nie był to żaden psychodeliczny sen. Nie zrobiłem się też senny po zjedzeniu tych grzybów, zaśnięcie zajęło mi około 3 godzin czyli tak jak zazwyczaj.
Ogółem, dość ciekawe doświadczenie, myślę że przy 5 krotnie większej dawce muchomorów mogłoby być naprawdę ciekawie biorąc pod uwagę dysocjacje i zmiany odczuwania i percepcyjne, za to po 3 niewielkich kapeluszach 4x4 cm był efekt wyraźny, wyczuwalny, ale oprócz naprawdę dobrego humoru i pewnej dysocjacji nie było to nic specjalnego. A chciałem żeby mnie wypierdoliło w kosmos i zabrało mnie na jakiś ciekawy trip. Cóż, być może jest to możliwe przy np. 5 wielkich kapeluszach, ale już teraz wiem że nawet po usmażeniu ich raczej niemożliwością dla mnie byłoby zjedzenie takiej ilości skoro po małych kawałkach żołądek odmawiał posłuszeństwa. No chyba żeby je najpierw obtoczyć w jajku i mące i usmażyć jak schabowe.
Swoją drogą, po potraktowaniu patelnią i olejem były nawet całkiem dobre :)
Dziękuję
Zjadłem 3 młode kapelusze, jeden duży, drugi średni, trzeci malutki, na pusty żołądek, pokrojone na kostki i wsypane do dużego jogurtu. Były praktycznie surowe, ale zimny jogurt prosto z lodówy jakoś zatłumił ten mdły smak i wjebałem wszystko bez problemów. Niestety, po 35-40 minutach musiałem puścić pawia, nie było rady. Próbowałem się powstrzymać, ale czułem się, jakbym miał kamienie w żołądku.
Od razu przeszła ociężałość, poczułem się lekko i przyjemnie i tak czuję się po. Troszkę zdążyło się wchłonąć, ale bez fajerwerek, czuję się po prostu dobrze, mam humorek. Nie wiem czy będzie kolejny raz, może dam im jeszcze szansę, ale teraz dobrze je wysuszę, i zjem mniej.
Pozdro
"Rutyna to rzecz zgubna "
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.