Czy ten czeski Xanax firmy Pfizer czymś się różni? Tabletki są o wiele mniejsze w formie 2mg. Próbował ktoś to?

NIE! Ile razy można wałkować ten temat, alprazolam to alprazolam i nieważne czy czeski, polski czy kurwa afgański. Działanie zawsze będzie takie samo, chyba, że się kupi jakieś podróbki.

Bo łyknąłem 2mg tego czeskiego i nie widzę żadnej różnicy. Lęki nadal te same

Ja sam biorę długo różne benzo , Xanax jest moim ulubionym , mieszkam w NL i dostaje takie leki na luzie.
Różnica między krajem czy firma nie Maka znaczenia .
Jak chvesz fazę weź 4mg i zapał zaśniesz raczej.
Sam xana nie jem więcej niż 4 tabsy 0,5

Nie cytuj posta znajdującego się bezpośrednio nad Twoim. MrRabbit.

Jest ktoś w stanie mi wytłumaczyć z czego wynikają te zawroty głowy przy odstawieniu? Okrutnie mnie to drażni, bezsenność i lekka depresja mi tak nie przeszkadzają.

Jak chcesz faze na benzo to wez lorazepam z alko (nie polecam) albo klony czy tam inne cpuny napisza co. Ja sie lubuje w xanaxach. Alprazolam dziala delikatnie ; pozwala normalnie funkcjonowac bez lękow i pomaga przy depresji (wieksza ochota do dzialania)

Dlaczego te czeskie Xanaxy w postaci 2mg są takie małe? Nawet nie mają napisu Xanax na tabletce

Efekt rekreacyjny wynika z zapomnienia o stresach dnia codziennego poprostu. Owszem cpuny biora benzo zeby sie uwalic, ale wtedy lacza je z innymi depresantami typu opio / alko.

Mam za sobą 5-6 lat dość regularnego brania benzo, choć lekarz zaczął od klonazepamu [sic] w moim przypadku po wizycie u neurologa, dalej to już rodzinni. Nie przepadam za relanium, klorazepatem etc, wolę alprazolam i klonazepam. Jestem też po szatańskim klonazolamie, tym RCku, który zmasakrował próg drgawkowy wielu użytkowników oraz ich tolerkę. Chyba 250mg minimum tego przerobiłam, bo butlę 500mg na pół z pewnym użytkownikiem zamówiłam na pół raz na pewno, a potem być może domawiałam trochę. Jak łatwo stwierdzić, z okresu klonazolamu (nie aptecznego -zepamu) nie pamiętam zbyt wiele, ale wtedy z dnia na dzień nie było problemów z pamięcią i to po jego skończeniu znowu weszłam na dwucyfrówkę dzienną aptecznego.

Odstawiałam i redukowałam niezliczoną ilość razy; tak samo pierdolnęłam znienacka na chodnik nieoddychając też niezliczoną...
Objaw warzywizmu, poza tym, nie widzę. Pewnie gdybym brała dalej dwucyfrówki, to tak by było. Benzo waliłam też iv, ofc nie alprę, z różnymi miksami. Zawszę, gdy biorę morfinę (z opio "znam się dłużej", a więc aktualnie te swoje ~300-350mg 3-4x dziennie, ostatnio staram się do 3x dziennie zjechać, czasem zdarzy się coś "ekstra", wiadomo jak jest z sinusoidą dawek) to też jestem na 2mg klona minimum.
Udało mi się zejść po tylu latach do 2-4mg/dzień i jestem z tego może nie dumna, ale okej, pasuje mi to i ładnie wchodzi w budżet, by nadmiar poszedł sobie ode mnie. To taki konsensus mojego organizmu w przypadku akurat tej benzodiazepiny, by nie odczuwać jej działania (ani antylękowe, może lekko działające na mięśnie widoczne przy ostatnim upadku-podcięciu, ani usypiające - wręcz paradoksalne, pobudzające jeszcze czasem mi się załączy, jak na początku to nazywałam; feta za 3,20...), ale nie odczuwać też niedoboru.

Możesz sobie jechać na dawkach jak dla konia i je "redukować" na d-toxach. Poznałem sporo osób, które też waliły dawki tego typu - w końcu benzodiazepiny przestały na nich działać, po prostu. Pozostawiając wyjałowione neuroprzekaźniki na pastwę losu. Tak więc "warzywizm" pojawia się w relatywnie młodym wieku, ale raczej byli to ludzie po 30tce a nawet 40tce. Ale byli to zawodnicy walący kiedyś zaporowe dawki, choć i tak mniejsze od Twoich.