Chcesz wspomóc narkopedię swoją wiedzą? Pisz na — martwamysz/at/tuta.io
Hajpowe podcasty - kliknij „subskrybuj” i bądź na bieżąco! — https://www.youtube.com/@hyperrealofficialpl
Konkurs na logo Narkopedii - https://hyperreal.info/talk/post3740502.html#p3740502
Po alko dużo jeść się chce, na ciągach łatwo na wadze przybrać. Wczoraj zmiksowałem dwa piwa z ashwagandą, wbiło mnie w fotel strasznie :D Ale uczucie baardzo przyjemne.
Chcesz wspomóc narkopedię swoją wiedzą? Pisz na — martwamysz/at/tuta.io
Hajpowe podcasty - kliknij „subskrybuj” i bądź na bieżąco! — https://www.youtube.com/@hyperrealofficialpl
Konkurs na logo Narkopedii - https://hyperreal.info/talk/post3740502.html#p3740502
Ciąg niby krótki, ale wykorzystany maksymalnie dobrze! Zaprawiony wtedy byłem na maksa w boju. Kustosz wchodził jak woda. hahaha.
Chcesz wspomóc narkopedię swoją wiedzą? Pisz na — martwamysz/at/tuta.io
Hajpowe podcasty - kliknij „subskrybuj” i bądź na bieżąco! — https://www.youtube.com/@hyperrealofficialpl
Konkurs na logo Narkopedii - https://hyperreal.info/talk/post3740502.html#p3740502
Ciekawe że zawsze stojąc w kolejce napotykam na ludzi na poziomie co biorą różne mocne alkohole i to takie połówkowo objętościowe, i to babki po 60tce na poziomie. Tak samo kiedyś spotykałem się z alkoholizmem w szkołach wśród nauczycieli, a były przypadki picia w pracy. A to że nauczycielki te starsze zwłaszcza piją se tam do lustra, nikogo nie dziwiło. A moja matka z kolei jak ją kiedyś poprosiłem o setkę lub zero dwa, czegoś dobrego, to mnie opierdzieliła że ja stara będę małpeczkę kupować, ale dostałem gotówkę i sam sobie musiałem kupić.
Jutro w lodówce chłodzi mi się whisky. Po treningu w nagrodę pierwsza szklaneczka. Potem dwa piwka dla poprawy humoru pewnie jeszcze przyjmę. W niedziele też coś przytulę why not :)
Chcesz wspomóc narkopedię swoją wiedzą? Pisz na — martwamysz/at/tuta.io
Hajpowe podcasty - kliknij „subskrybuj” i bądź na bieżąco! — https://www.youtube.com/@hyperrealofficialpl
Konkurs na logo Narkopedii - https://hyperreal.info/talk/post3740502.html#p3740502
Ja do zajebania alko ciąg mam tylko dzień po jakiejś fajnej zabawie z 3/4 piwkami czy coś, jak minie 2-3 dzień to już o tym nie myślę, człowiek wchodzi w tryb autopilota w robo/życiu i mu z bani wypada, że chciał sobie zajebać alko.
Chcesz wspomóc narkopedię swoją wiedzą? Pisz na — martwamysz/at/tuta.io
Hajpowe podcasty - kliknij „subskrybuj” i bądź na bieżąco! — https://www.youtube.com/@hyperrealofficialpl
Konkurs na logo Narkopedii - https://hyperreal.info/talk/post3740502.html#p3740502
Ale wracając do tego dnia, jest piątek godzina 20. Kupiłem skrzynkę Budweisera była zajebista promocja w Lidlu a to przecież moje ulubione piwo z pijackich młodzieńczych lat, przy którym siedziałem po dwa trzy dni słuchając rapu i beztrosko wpierdalając się w szpony alko. Skrzynka z piwem została w garażu, a do domu przyniosłem tylko 4 sztuki, po dwie dla mnie i może Moja jakieś z sokiem do towarzystwa że mną wypije. Nie chciała, chyba podswiadomie czuła co się kręci. W mojej chorej bani już zapaliła się lampka NIE TO SPOKO JA OPIERDOLE CZTERY i zamiast iść na stacje będę miał wwzysttpod ręką w garażu. Takiego chuja. Po wypiciu czterech piw i otrzymania pytania od ukochanej CO TAK PIJESZ TO PIWSKO napisałem do starego kumpla, który jak zawsze o tej porze w piątek zaczyna pijacki weekend. W sumie to stary alkus i nie ma większego znaczenia czy to jest weekend czy środek tygodnia. W robocie ma tak temat ustawiony że są przygotowani na to że zdarza mu się zachlac. Z pewnym niedowierzaniem ale z uśmiechem odpisał, że jest chętny na nocne pijackie wojarze. Długo nie myślałem, szybko ogarning, , gotówka i na stację po browary, że stacji desant taksówką na osiedle, osiedle jest nie do wyjebania Kilka wieżowcow I osoby gdzie tylko mrugniesz okiem i kompan do wódy od razu się znajduje. Spotykamy się co tam co tam KURWA Z PÓŁ ROKU CIEBIE NIE BYŁO, no nie było kurwa bo pół roku minął od ostaniego ciągu. Lecimy na chatę do innego kumpla też Alkusa oczywiście. Po drodze konkretną glebę zalicza drugi z moich kompanów. Nie zdążyłem go złapać ale jak widać po alkoholu ciało zwiotczale i można śmiało walić o glebę i poręcze. Kilka piw na chacie i walimy w miasto, po drodze jeszcze szybkie przebranie krótkich spodenek na jeansy bo nie wpuścili by mojego ziomka. Taksa i jesteśmy. Wbita do klubu i bailando. Każdy w swoją stronę. Ja wodopoj okupuje non stop, kumpla gdzieś wjebało. Spotkałem go przy wejściu jak bramka mówi że dla niego dzisiaj to już koniec imprezy. Wyszliśmy z kluby i tu zaczyna się pierwszy blackout, pamięć wraca w taksówce jak jade za miasto po wódę, a kumpel znajduje się pod moja klatka schodową z innym który go śpiącego znalazł. Wracam, jestem, walimy, ogień. Blackout. Budzę się w piwnicy gdzie de facto mam siłownię. Idę do domu, chwilę śpię. Wstaje jest coś koło 11. Kumpel już dzwoni jak żyje, on już napierdala z innym ziomkiem browary. Ja kąpiel, czyste ciuchy i wypierdalam z chaty.Spotykamy się u kumpla i dalej bailando, na początek browary, robi się coraz więcej osób, po małej kresce no i wjeżdża królowa polskiego alkoholizmu WÓDKA.
OGIEŃ, BLACKOUT. Przebłysk, napierdalam się z ziomkiem u niego w przedpokoju po czym wypierdalam z chaty. Przebłysk, czekam na takse spotykam kumpla. Blackout, budzę się na schodach na klatce schodowej, właściwie budzi mnie jeden z kumpli który wrócił po klucze. Wraca ze mną na chatę i że swoim psem red nosem. Siedzimy u mnie, jest coś koło 23 , moja próbuje wyrzucić mojego kumpla i psa (swoją droga zajebista psina). Oczywiście nic z tego, mamy browary. W końcu kumpel wychodzi ja zostaje sam i idę spać. Budzę się jest poniedziałek rano szukam czegoś do chlania, stoją dwa wina wytrawne które zostały jeszcze z urodzin mojego syna. Oczywiście otwieram i wypierdalam jedno w 5 minut. Siły wracają, idę do sklepu po 1 l.
Mam wszystko cug oficialnie uważam za rozpoczęty. Rozpoczyna się Eldorado, ja chata, moja się wynosi bo już wie co się odjebało. Ja przez 6 dni na zmianę wóda zamawiana taksówką z ta sklepowa, później już tylko taksa bo mam tak beret przetrzepany, że mam problem z dojściem do sklepu. W miedzyczasie przyjeżdża 20 piw Lech. Beda na hamowanie. Tylko kiedy??? Po 6 dniach chlania, olania roboty, nie odbierania służbowego telefonu, zgubieniu prywatnego. Kontaktuje sie że mną moja siostra czy potrzebuje pomocy. Ja przejebany przez litry wódy i piwska nie mogłem odpowiedzieć inaczej, że tak. Próbuje ogarnąć mi kroplówkę ale nie jest już tak prosto jak kiedyś. Ceny cholernie poszły w górę, a najszybciej dopiero na następny dzień rano. Po dwóch godzinach przyjeżdżają moi rodzice. Na początku opieram sie, że nigdzie z nimi nie jadę ale po dłuższej rozmowie przebieram oszczane ciuchy i jade do miejsca gdzie jest czysto i nie ma alko. Już wiem co mnie czeka AZA przy którym kac to jak spacer latem na boso po zielonej trawce w letnim kapusniaczku. Pierwszy dzień na odstawieniu był spokojny, pewnie dlatego ze wypiłem przed wyjazdem z chaty 4 zimne zielone Lechy.
Dodatkowo dostałem od matki jakiegoś czerwonego tabsa, jakieś benzo ale nie pamiętam dokładnie nazwy. Na noc wjeżdżała zazwyczaj hydroksyzyna ale słabo na mnie działała. W nocy pospałem kilka godzin, te pojebane realne sny, że z kimś walczę na noże itd zawsze pojebane i mega realistyczne.
Kolejny dzień lęki, podwyższone tętno i ciśnienie, dręczące myśli i tak w kółko. Zjadłem trochę zupy. Noc, oczywiście bezsenność ale połączenie hydro z czerwonym tabsem pozwoliły na przesłanie kilku godzin. Pojechałem też z matka do swojej chaty na dwie godziny posprzątać syf który po sobie zostawiłem. 6 dni chlania, 6 wyniesionych butelek po wódce wszystkie litrowe, 2 po winie, ponad 30 butelek po piwie, to tylko co wypiłem w domu. Dobrego trzeba dorzuczyć to co wypiłem na mieście i u kumpli. Najgorsza była noc z niedzieli na poniedziałek czyli noc czwarta. Nie zmrużyłem oka nawet na minutę, a miałem w planach pojawić już się w biurze. Oczywiście wziąłem kolejny dzień wolny właściwie home office, tłumacząc się grypa, bezsennością itd. W ta noc wywaliłem chyba paczke szlug, połowę normalnych i połowę głow. O szóstej rano dostałem czegoś ala palpitacji serca, myślałem że odjadę. Właściwie mój przetrzepany beret kazał mi tak myśleć. Byłem totalnie przerażony bez szans na sen. Kurwa chyba najgorsza noc w moim życiu. W dzien byłem totalnie wyjebany, zawiozłem syna do szkoły i wróciłem do chaty coś zjeść i ustawić pranie kanap na wcześniejszą godzinę. Dzień zleciał ale bardzo zjebanie się czułem. Brak snu, do tego te akcje z sercem. Późnym popołudniem pojechałem do rodziców z nadzieją że w końcu kilka godzin pośpię. Załatwiłem sobie estozolan i suma sumarum pospałem z 7 godzin. Z samego rana ruszyłem do biura oddalonego o 50 km. Za kółkiem paranoje że zemdleje, mokre dłonie. Dojechałem wyjebany do biura jakbym przebiegł maraton. W pracy tłumaczenia co się że mną działo, dlaczego telefon wyłączony itd. Ja rozjebany myślałem że zemdleje. Powinienem leżeć w wyrze leczyć odstawienie a nie tłumaczyć się. No nic się chlalo to trzeba Wziąć na klatę. Kilka dni w pracy z dupy, chujowy nastrój, biegunka, schizy i lęki. Podstawowa zasada ile dni chlejesz tyle dni się leczysz, tydzień chlania tydzień dochodzenia względnego do siebie.
Dodam że zajmuję stanowisko menedżerskie i aby poukładać i po odkręcać pewne sprawy wymaga niezłego główkowania.
W ciągu wpadam od 24 roku życia czyli od 10 lat. Dwa razy zaczyna dupa Esperalem - nie polecam nic nie daje. Prawie ukończona terapia. Wiem, że nie mogę pić ale niestety wpadki są wliczone w ta grę.
Zamartwiajaca się rodzina, podpalone więzi z kobietą, dzieciak który widzi ojca w stanie w jakim widzieć go nie powinien, problemy w pracy, rozjebany mózg, samopoczucie fizycznej psychiczne to niektóre z nagród które dostaje się za powiedzenie sobie sprawdzam.
Kilka razy już to przerabiałam i wiecie co... Za każdym razem jest tak samo. Tylko ta szmata zawsze podejdzie nas w taki sposób, że spróbujemy napić się jak normalni ludzie.
Nie ma powrotu do picia kontrolowanego.
Z kiszonego ogórka świeżego już nie będzie.
Pisze to po to żeby pamiętać kim jestem jak następnym razem szmata w cwany sposób podejdzie mnie i każe zwątpić w chorobę, którą zostałem obdarowany.
Trzymajcie sie, wiele zajebistych melanzy za mną i co miałem wypić wypiłem. Wspomnienia pozostaną i czas na ciekawsze wyzwania. Ale w tym sporcie czas zawiesić rękawice na kolku i popatrzeć na małolatów którzy otwierają swoje pierwsze butelki, zaliczając pierwsze ciągi nie wiedzą jaka "piękna kartę" Swojego życia przyjdzie im zapisać.
Trzymajcie sie Mordy
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.