Pochodne kwasu lizergowego, jak na przykład LSD, czy LSA.
Więcej informacji: Lizergamidy w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 639 • Strona 27 z 64
  • 744 / 35 / 0
O kurrr to jeszcze narasta :o!
Jest swietnie juz mogę powiedzieć o lekkiej euforii :D
janblotnik@tutanota.com
  • 3650 / 986 / 2
Bierz po 25-30mg. Wtedy można mieć kontakt z ludzmi, uczyć się, lepiej działa niż wszystkie nootropy razem wzięte. Spróbuj mikrodawkować 1/4 blottera po 100ug. Może się troche machać.

Apropo żelek, to na tripa idealnie nadają się:
IMG_0855.JPG
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Gdy możesz być kim chcesz. Bądź sobą. No chyba, że możesz być Son Goku, wtedy zawsze bądź Son Goku.
Posiąść wszelką wiedzę leży w zasięgu możliwości człowieka ~ Leonardo da Vinci
Szukaj mnie na: https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/
  • 481 / 126 / 0
Ja zazwyczaj nie jem nic podczas fazy. Nie dlatego, że nie mogę tylko mało co wtedy mi smakuje: co najwyżej owoce albo coś mało przetworzonego. Nie podchodzą żadne czipsy, żelki czy batony, a nawet Coca Cola, którą na trzeźwo po prostu uwielbiam i mogę pić litrami xD
'The sound of the ocean is dead,
It's just the echo of the blood in your head'
  • 744 / 35 / 0
Zeszlo zaraz potem jak napisalem o tej euforii i juz koniec :p mialem lekkie cevy. Jak dla mnie w sam raz szkoda ze tak krotka.
Mysle, ze raz na jakis czas warto sie doladowac. Nie zamierz brac wiecek bo nie o to mi chodzi.
janblotnik@tutanota.com
  • 3650 / 986 / 2
nasienie, chcesz by mikrodawkowanie działało praktycznie tak samo co 2-3 dni? to wpierdzielaj ampakiny np. sunifiram.

ogolnie polecam ten od zdrowego
Gdy możesz być kim chcesz. Bądź sobą. No chyba, że możesz być Son Goku, wtedy zawsze bądź Son Goku.
Posiąść wszelką wiedzę leży w zasięgu możliwości człowieka ~ Leonardo da Vinci
Szukaj mnie na: https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/
  • 334 / 42 / 0
Co do czasu wejścia to ostatnio pewna sytuacja mnie zszokowała. Zjadłem z kumplem po kartonie, mnie w ciągu 40 minut od zażycia już dobrze urządziło, pełna gama efektów nastąpiła po około godzinie. Za to mój kumpel nic. Po około 2 godz. 30 min. Stwierdził, że on to pierdoli i dzwoni po jakieś ketony. Ja ledwo się z nim porozumiewałem. W jednej z galerii po odebraniu klefa odwiedziliśmy kibel w którym ziomek zrobił sobie "niezłego węgorza" z 300 mg. na oko - wkurwiony był. Wychodzi z kibla i pyta się mnie co jest kurwa grane? O co chodzi? Karton wszedł mu po 3 godzinach. Klef go u niego jakby aktywował. Dziwne... To był jego 1 psychodelik. Wyjaśni to ktoś? :D
Uwaga! Użytkownik turbopascal666 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 481 / 126 / 0
Niektórzy przy pierwszym kontakcie z psychodelikami usilnie twierdzą, że nie są porobieni spodziewając się "haloonów jak chooy" i rozmawiania ze smokami. Ja to widzę tak, że po wciągnięciu szczura jego mózg zaczął pompować więcej serotoniny, nastąpiła synergia i już nie mógł ignorować tego, że jest naćpany kwasem.
'The sound of the ocean is dead,
It's just the echo of the blood in your head'
  • 744 / 35 / 0
Wrzucilem dziś 25mikrogramów (WOW XD). Kuurde teraz się czuje normalnie jak napełnoprawnym tripie z kwasa, serio! Muzyka dostała tego kosmicznego klimatu, jest rozciągnięta. Jednak to co mi się w kwasie bardzo nie podobało- taka euforia która leży na ciele ale jakby nie mogę jej rozładować i siedzi taka uwięziona i nie podoba się to dla mnie. Przy microdose ona sobie swobodnie płyneła a teraz jakby nie mogła się wydostać :/

Taa... i przypomniało mi się dlaczego ja i kwas się nie lubimy, nie podoba mi się to i to po 1/4 kartonu a co dopiero jakbym wrzucił cały.
janblotnik@tutanota.com
  • 240 / 40 / 0
Wrzuciłem jeden karton 125 ug. Ładowanie o 17, dwadzieścia minut później dorzuciłem jeszcze 1/4, czyli łączna dawka to ok. 150 ug. Ostatni raz jakieś psychedeliki jadłem prawie trzy lata temu, a z lizergamidami w ogóle nie miałem styczności poza jakimś jednym razem dziesięc lat temu i właściwie można uznać, że to mój debiut.

Nie wiem trochę co o tym myśleć. Wyszedłem z domu do lasu, żeby pooglądać zachód słońca na polach, które są za lasem. Po mniej więcej 40 minutach zaczął się load; pobudzenie, lekki niepokój i sławetny "ciasny sweterek!" (tak!). Potem zaczęło wchodzić. Po godzinie uznałem, że jest zajebiście i nie musi być mocniej, już mi się ten stan podoba.
Trochę się przeliczyłem, bo nie przewidziałem falowania. Fala przychodziła i odpływała co jakieś 15 - 20 minut, za każdym razem coraz mocniej i jak mnie walnęło na polu, to myślałem że nie wrócę do domu. No ale zacząłem wracać. Nie było zbyt mocno wizualnie, natomiast z każdą chwilą narastało totalne poplątanie.
Siadło mi strasznie na pamięć krótkotrwała. Z jednej strony, odczuwanie świata było powiększone, zmysły podkręcone (ale bez wizuali prawie, albo bardzo słabe), do tego łagodne poczucie zadowolenia (euforią tego nie nazwę, to nie ten stan), a do tego ciągła emisja myśli. Różnych - raz mądrzejszych, raz głupszych, ale emitowanych cały czas, tylko na niczym nie mogłem się dobrze skupić. Ciągle powracały te same tematy i wątki, a potem, zanim się w nie dobrze wgryzłem, odlatywały, co powodowało straszne pomieszanie.

Peak zaczął się na dobre około 19 i trwał do północy. Od tej sraczki intelekualnej w głowie, połączonej z faktem, że po lesie kręciło się jednak trochę ludzi, zacząłem trochę panikować i powrót do domu okazał się strasznie trudny, ale jakoś dało radę. W domu zupełnie mnie pojebało - na zmianę albo czułem się dobrze, mogłem siąść i pomyśleć i wtedy myśli dały się jakoś prowadzić i było spoko, albo przychodziła fala, narastały wizuale (ale wciąż słabe, niewiele się działo poza podkręconymi kolorami, powidokami i poświatami i wyginającymi się wzorami na dywanie) i kompletnie nie wiedziałem, co chcę zrobić. Bo chciałem bardzo coś robić, tylko nie wiedziałem co. Czy leżeć, czy słuchać muzyki, oglądać film, czy jeść, pić, myśleć o swoim życiu, cieszyć się, pisać, skakać czy kurwa nie wiem co jeszcze innego. Kompletny mindfuck. Momentami zapominałem zupełnie po cholerę coś właśnie robię, dlatego udało mi się (nie wiem jakim cudem) wziąć prysznic, zrobić herbatę, puścić muzykę i zapalić kadzidło jednocześnie, biegając zamydlony po mieszkaniu z kubkiem wrzącej herbaty w jednej ręce, gąbką z mydłem w drugiej i w słuchawkach niepodpiętych do niczego. Przychodziła mi do głowy myśl, że coś zrobię, zaczynałem coś robić, potem zapominałem po co to robię, przypominałem sobie coś innego i tak w kółko. Całkowite zapętlenie i chaos.
Miałem na takie okoliczności benzo, a jakże, ale w momentach największego nieogaru kompletnie nie wiedziałem do czego służy, mógłym sobie je wsadzić w dupę i tyle by mi to pomogło. Gdy pikowało i dostawałem takiego chaosu w bani, to były momenty paniki - ale o dziwo dawało się je ogarnąć. Myśli dawałem radę dość łatwo kierować w inną stronę, ale nie było mowy o tym, żeby je skupić na dłużej na czymś jednym. I były strasznie dziwne, niby w stronę typowej "zen like psychedelia- be here now!" jak napisał ktoś na bluelighcie, ale nie do końca. Momentami miałem wrażenie, jakby nie były wcale moje, tylko jakbym je łapał jak rozstrojone radio z kurde nie wiem skąd, z kosmosu gdzie siedzą jakieś wielkie insekty i dla jaj wysyłają randomowe przekazy do ludzkich mózgów.

Próbowałem zrobić jakieś notatki z tego wszystkiego, ale nie dałem rady, więc wpadłem na genialny pomysł że będę się nagrywał %-D ogarnięcie dyktafonu zajęło mi sporo czasu, ale w końcu poszło i jak patrzę, to mam ponad godzinę nagrań i boję się do tego zaglądać %-D ale pewnie to zrobię, bo jestem ciekaw jak to brzmi na trzeźwo, może nawet zrobię transkrypcję i wrzucę tu jakieś kawałki. Na początku czułem się jak pojeb, który gada do siebie i sąsiedzi na pewno myślą, że jest naćpany, ale potem mi przeszło; pokierowałem to w inną stronę.

W końcu po dwudziestej trzeciej zaczęło puszczać, ale bardzo wolno. Koło drugiej było jeszcze mocno mentalnie, ale mogłem już spokojnie wszystko ogarniać, a same myśli nie były już takie dziwne i powykręcane. Dało się myśleć, ale ciągle nawracające fale (coraz słabsze) coraz tych samych wątków i myśli zaczęły mnie męczyć, uznałem że niewiele już z tego wycisnę i chyba czas spać. O wpół do czwartej wrzuciłem 2mg etizolamu i zasnąłem sam nie wiem kiedy. Pobudka przed dziewiątą, wypiłem kawę, no i teraz czuję takie jeszcze mentalne pobudzenie, ale to już afterglow. Dość miły.

Odbiór muzyki taki o, przyjemny, ale nie ma startu do tego jak wchodzi po grzybach czy trawie.
Fizycznie cały lot miałem dość przyjemne, elektryzujące skurcze w mięśniach, momentami silne, ale nie bolesne, tylko raczej fajne.

Wizualnie to IMO nic ciekawego w tej dawce, natomiast mentalnie wjazd jest srogi i strasznie mnie to wymęczyło; ciągłe wahania między chaosem a względnym porządkiem strasznie utrudnia cokolwiek, chyba wolę substancje o stabilniejszym, "gładszym" działaniu - tzn wchodzi, narasta, szczytuje, powoli schodzi, a nie tak jak tutaj.

Niemniej jednak potencjał IMO jest, tylko następnym razem wrzucę zdecydowanie mniej, albo tyle samo, ale gdzieś bardzo głęboko w lesie i w dzień, żeby móc sobie biegać do woli w razie czego i nie mieć później problemów ze spaniem; lot w dzień powinien też bardziej kierować na zewnątrz, tzn na odbieranie bodźców a nie na tłuczenie się wewnątrz własnej głowy.
Uwaga! Użytkownik Makrela nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 4633 / 766 / 0
Mnie 250ug przygniotlo dosyc mocno ale do bad tripa daleko, bylem caly czas spokojny obserwowalem wszystko bez zadnej wiekszej paniki, czulem cos ala homet ze ald kieruje tym tripem i oprowadzi mnie po swojej krainie a pozniej bezpiecznie zaprowadzi do domu. Mindfuck kurewny na wejsciu i w trakcie peaku pojawial sie falowo. Wszystko z twojego opisu tylko duzo intensywniej, czasami zapominalem ze jestem czlowiekiem i czy w ogole jestem czlowiekiem , czy kim kurwa w ogole ja jestem, i czy w ogole czyms jestem. Do tego wizualnie bardzo mocno wszystko doskonale widziane w 3d przy takiej dawce. Tylko przedawkowanie 25c nbome i 35mg homipta dalo mi mocniejsze wizuale.
Uwaga! Użytkownik serotoninowy nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 639 • Strona 27 z 64
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.