Produkcja opium i handel heroiną w aspekcie sytuacji polityczno-gospodarczej w Afganistanie

Produkcja heroiny w Afganistanie jest stosunkowo nowym przedsięwzięciem, rozwiniętym na skalę światową przez Amerykanów. Pamiętajmy, iż wszystkie podane do opinii publicznej raporty potwierdzają wzrost sprzedaży heroiny (od czasów okupacji amerykańskiej) o 60%, nie wspominając już o wzroście wartości sprzedawanego narkotyku.

Tagi

Źródło

Kamila Vestergaard
Filip Cichocki

Komentarz [H]yperreala

Tekst jest fragmentem większego artykułu dot. sytuacji gospodarczo-politycznej w regionie.

Odsłony

8433

Z mojego punktu widzenia wojna w Afganistanie jest skazana na klęskę. Ta wojna to tylko niekończąca się rzeź niewinnej ludności i zbrodnie przekraczające najbardziej niehumanitarne wyobrażenia. Mieszkańcy Afganistanu są przekonani, że w porównaniu do polityki NATO i okupantów, talibowie są tylko mniejszym złem.

My, Europejczycy. z kolei jesteśmy przekonani, że w końcu talibowie porzucą lojalność, braterstwo (w jakimkolwiek tego słowa znaczeniu), religię i zasady „pielęgnowane” setkami lat dla paru dolarów. I nie będą się przy tym obawiać o swoją rodzinę, honor ani własną głowę. Niestety, to ten sam typ naiwności, jaki reprezentują Europa i Stany Zjednoczone w konfrontacji z afgańskim zanikiem wartości.

W związku z tym warto zadać sobie następujące pytania. Dlaczego właściwie talibowie podejmują się działalności terrorystycznej? Dlaczego nie chcą pójść na ugodę lub przyłączyć się do ISAFu? Dlaczego nie wspierają prezydenta Afganistanu Hamida Karzaja? Dlaczego Karzaj raz opowiada się za NATO, innym razem grozi, że przyłączy się do talibów? Czyją jest marionetką? Dlaczego ludność Afganistanu urządza krwawe demonstracje? I w końcu: jakie pieniądze wchodzą w grę, jeśli chodzi o okupację kraju wiecznej wojny?

HISTORIA TALIBÓW


Aby zrozumieć pobudki islamskich ekstremistów, musimy cofnąć się do lat siedemdziesiątych XX w. W tym czasie w przygranicznym rejonie Pakistanu osiedliło się ponad trzy miliony uchodźców z ogarniętego chaosem i wojną Afganistanu. Podzieleni na warstwy stawali się ofiarami radykalnych grup głoszących skrajne ideologie, a młodsze pokolenia były kształcone w szkołach przez ruch Deobandii. Ruch ten z dnia na dzień coraz aktywniej angażował się w politykę głosząc własną ideologię islamu, lecz z drugiej strony gwarantował schronienie dla ubogich studentów. W zamian za to oczekiwano bezwzględnego posłuszeństwa wobec Koranu i kodeksu honorowego Pasztunwali. Jedyną słuszną drogą w tamtejszych czasach było wstąpienie do bojówki i fanatyczna eksterminacja jednostek myślących inaczej niż nakazywał Koran i Deobandii.

Przywódcą talibów w latach 1994-1996 został mułła Mohammad Omar, który na tle innych wyróżniał się niezwykłym fanatyzmem.12 października 1994r. mułła zajął miasteczko przy granicy afgańsko-pakistańskiej i przejął konwój broni. To z kolei pozwoliło mu stanąć na czele świetnie wyposażonej armii uczniów, której pierwszym prawdziwym sukcesem było zajęcie Kandaharu. 27 września 1996r. wspomagani politycznie przez Pakistan, a finansowani przez Arabię Saudyjską zajęli również Kabul. Od tej pory talibowie mogli bez przeszkód kreować własną utopijną rzeczywistość w myśl tego, co wpajano im od dziecka w - prowadzonych przez niewykształconych fanatyków - szkołach.

 

Zlikwidowano urzędy i ministerstwa przekształcając je w ograny ustalające i nadzorujące moralność społeczeństwa, bo tylko taki model państwa pozwalał na całkowite podporządkowanie się religii, a także dalsze prowadzenie wojny z niewiernymi. Zajmując kolejne tereny nie byli traktowani przez miejscową ludność jak uzurpatorzy, ale jak ostatnia szansa nadziei w pogrążonym w chaosie kraju, jako opiekunowie mający zaprowadzić porządek, pokój i prawo. Bezwzględne podporządkowanie w zamian za bezpieczeństwo? Dla ludności niewykształconej i poniewieranej od setek lat wojnami to niska cena. Tak było w południowej i wschodniej części Afganistanu. Na północy i zachodzie natomiast, talibowie byli zmuszeni do zakończenia ostatecznej kwestii niewiernych, którzy nie chcieli się dostosować.

Nieprawdą jest, że działalność talibów była finansowana przez sprzedaż heroiny na zagraniczne rynki – Koran nakazywał zabijanie osób zażywających narkotyki, a wtedy faktycznie tego przestrzegano. Plantacje maków praktycznie nie istniały, a już na pewno nie były zakładane przez islamskich ekstremistów.

Nie sposób uwierzyć, że ekstremiści chodzili pod wpływem narkotyków po kabulskich ulicach, kiedy byli rygorystycznie rozliczani z przestrzegania przykazań Koranu, tj. modlitwa odmawiana pięć raz dziennie, nakaz noszenia turbanu i brody odpowiedniej długości na wzór Proroka (jej długość była dokładnie mierzona, w razie długości innej niż wymagana wierny podlegał karze), szczegółowo określona odzież o odpowiedniej długości, zakaz posiadania i oglądania telewizji, słuchania radia. Wszystko to pod czujnym okiem milicji i donosicieli.

Jak podają Stany Zjednoczone, NATO, ONZ i inne „poważne i niezależne” instytucje – cały naród chodził odurzony, co nie jest możliwe, ponieważ wygląd człowieka po zażyciu opium lub heroiny jest jednoznaczny i z pewnością nie uszłoby to uwadze tamtejszych szpicli.


 TAJEMNICE KRAJU WIECZNEJ WOJNY

Produkcja heroiny w Afganistanie jest stosunkowo nowym przedsięwzięciem, rozwiniętym na skalę światową przez Amerykanów. Pamiętajmy, iż wszystkie podane do opinii publicznej raporty potwierdzają wzrost sprzedaży heroiny (od czasów okupacji amerykańskiej) o 60%, nie wspominając już o wzroście wartości sprzedawanego narkotyku. Wzrost ten nastąpił przy zupełnej aprobacie NATO. Podobnie z haszyszem – wg UNODC – przed rokiem 2001 uprawy konopi zajmowały 10.000 hektarów, w roku bieżącym – 24.000 hektarów.

Wolę nie wiedzieć, na jak ogromną skalę produkuje się tam heroinę, jeśli uprawa maku jest trzy razy droższa niż konopi, a z kolei eksport heroiny stanowi ponad 60% PKB Afganistanu i 92% światowej produkcji (dane za 2009 rok). Przychody netto? Z jednego hektara konopi można uzyskać 2.490 euro, w porównaniu do jednego hektara maków - 1.495 euro. W roku 2007 uprawy maku stanowiły 193.000 hektarów.

Od jesieni 2001 r., gdy w Afganistanie wylądowały amerykańskie wojska, by obalić rządy talibów, produkcja narkotyków w tym kraju wzrosła sześciokrotnie. Każdego roku zapowiada się, że zbiory mają być rekordowe, co potwierdzają dane statystyczne – od 2001 r. produkcja i eksport heroiny nieustannie rośnie. Od tamtego czasu nie notowano żadnych spadków. Tak przynajmniej twierdzą specjaliści z Tadżykistanu. Piękne statystyki prezentuje też UNCOD – w roku 2009 z Afganistanu przemycono 900 ton opium, czyli 375 ton heroiny. Rynek opiatów afgańskich w ubiegłym roku był wyceniany na 62 miliardy dolarów i spowodował na świecie 15 mln uzależnień, 100.000 zgonów (ponad 30.000 w samej Rosji) oraz dalszy rozwój epidemii HIV/AIDS.

W Tadżykistanie ostatnimi czasy rządowe agencje pod presją ONZ zaczęły mocno angażować się w walkę z heroiną, co poskutkowało zmniejszeniem upraw, likwidacją rekordowej ilości laboratoriów i masowymi przejęciami półproduktów i produktu końcowego. A i tak przyjmuje się, że rocznie przejmuje się najwyżej 10% narkotyków przeznaczonych do sprzedaży.

W związku z powyższym dręczy mnie pytanie, czy dożyjemy takich czasów, kiedy chłopcy w uniformach tak skutecznie przetną szlaki dystrybucyjne, że skończy się eksport narkotyków. Afganistan, jak widać ze statystyk, z roku na rok zwiększa powierzchnie upraw maku, w ślad za tym rośnie ilość laboratoriów w samym Afganistanie i państwach sąsiadujących - Turkmenistanie, Uzbekistanie i Pakistanie.

Jak wynika z zeznań lokalnych afgańskich watażków, miejscowej policji, opinii służb specjalnych z krajów ościennych - handel heroiną na ogromną skalę przykrywany jest przez USA i miejscowych oficjeli. I nie ma powodu by temu nie wierzyć. Odkąd sowieci wyszli z Afganistanu i weszły Stany, problem z roku na rok przyjmuje na sile, wszystkie działania anty- są pozorne i nic nie dają.

Wystarczyłoby przecież ukrócić dostawy do Afganistanu najważniejszego składnika do produkcji heroiny, który musi być transportowany w specjalnych cysternach. I bynajmniej, nie jest to jedna cysterna przejeżdżająca raz na kwartał. To są setki tysięcy ton rocznie. W Afganistanie nie ma zakładów chemicznych, które wytwarzają dany odczynnik.

Co więcej, aby mogła przejechać cysterna, musi być odpowiedniej jakości droga. A takich w Afganistanie – jak na lekarstwo. Czy problemem było by przecięcie szlaków dostaw? Widocznie komuś bardzo zależy, żeby obecna sytuacja trwała nadal. Mówi się przecież, że Amerykanie weszli do Iraku po ropę, a do Afganistanu – po heroinę.

Biorąc to pod uwagę, jakoś nie bardzo wierzę w likwidację tego złotego interesu i pozostawienie go talibom. Zbyt wiele potężnych organizacji i wpływowych ludzi jest w to zaangażowanych. Dla przykładu: w ubiegłym roku na dożywocie skazano szefa agencji ds. walki z narkotykami w Tadżykistanie. Za co? Za nielegalny obrót narkotykami na wielką skalę. Komentarz jest zbędny.

Kiedy to Afgańczycy zajmowali się produkcją, opium było zwykłą używką, stosowaną przez niewielką liczbę wiernych i trochę większą liczbę niewiernych. Od czasów wejścia tam wojsk Stanów Zjednoczonych, heroina jest używana w ilościach, które zdziesiątkowały całe społeczeństwo. Narkotyki na miejscu kosztują gorsze.

Na kabulskiej ulicy za gram heroiny średniej jakości (czystość wynosząca 40-50%) trzeba zapłacić od 1 do 5$. Dla porównania: heroina importowana do Europy ma najczęściej czystość 4-15%. Gram w Niemczech kosztuje średnio 300 Euro. W Polsce o cenie 300 zł za gram prosto od importera, mówi się „przystępna”.

Natomiast u większego afgańskiego hurtownika albo u producenta kilogram heroiny najwyższej jakości (80-85% czystości) to wydatek rzędu $2800 - $3000. W rezultacie otrzymujemy ok. 3$ za gram. Jednak w Tadżykistanie, zaraz po przekroczeniu granicy za rzeką Piandż, ten sam kg jest warty już 15.000$. Można robić interes? Można. Eksport heroiny to czysty zysk. Dla Amerykanów rzecz jasna.

Abstrahując od powyższego pragnę przypomnieć, iż sytuacja zdziesiątkowania olbrzymiej populacji miała już miejsce w historii, i to wcale nie odległej. Podobną do amerykańskiej taktykę zastosowali Brytyjczycy w latach 1839-42 w stosunku do ludności Chin. Ówczesna polityka narkotykowa (import znacznie przewyższający potrzeby, bardzo dobra jakość i niska cena) doprowadziła do destabilizacji politycznej, zamieszek i całkowitego wyniszczenia społeczeństwa, co było naturalną koleją rzeczy w przypadku silnego uzależnienia od heroiny.

(...)

ZALĄŻEK DEMOKRACJI

Hamid Karzaj sprawuje swój urząd od roku 2004. Wcześniej uczestniczył w wojnie afgańskiej, był wicepremierem i zwolennikiem talibów. W połowie lat 90 uciekł do Pakistanu, by – po inwazji Amerykanów – walczyć przeciwko ekstremistom i znów włączyć się w politykę.

Jego zaprzysiężenie wywołało kontrowersje na całym świecie, ponieważ zewsząd pojawiły się plotki, że Karzaj po prostu sfałszował wybory. Komisja ds. skarg wyborczych (Electoral Complaints Commision) ogłosiła, że znalazła wyraźne i przekonujące dowody fałszerstw w czasie wyborów prezydenckich i nakazała częściowe przeliczenie głosów. Powtórne liczenie odbyło się w tych komisjach, gdzie oddano więcej głosów, niż oczekiwano, i tam, gdzie kandydata poparło ponad 95 proc. głosujących.

Po przeliczeniu głosów z 92 procent punktów wyborczych, okazało się, że prezydent Hamid Karzaj przekroczył 54 procent poparcia.

Jego urząd miał być zalążkiem demokracji. Cały Zachód zapomniał jednak, iż w kraju sponiewieranym długoletnią wojną demokracja nie odbuduje się ot tak, w jeden dzień. Karzaja bardzo szybko okrzyknięto „marionetką z łaski USA”. Polityczna śmietanka z UE i USA raz po raz wyrażała (i do tej pory wyraża) ubolewanie nad brakiem bezpieczeństwa w Afganistanie, wciąż zwiększającej się korupcji, liczby ofiar cywilnych i wzmożoną produkcją narkotyków.

Znana jest również afera związana z bratem Karzaja, który współpracował z CIA i aktywnie wspierał handel opium i fałszerstwa wyborcze. Zarówno bracia, jak i CIA zaprzeczyły doniesieniom. Pewne jest jednak, że brat Karzaja – Ahmed Wali – jest jedną z najbardziej wpływowych osób w Afganistanie. Trzeci z braci – Kajjum – zainicjował rozmowy z komendantami talibskiej opozycji zbrojnej. Ich efektem było zaproszenie talibów do rozmów z afgańskim rządem w listopadzie ubiegłego roku. Talibowie odrzucili jednak ofertę i zagrozili, że pojawią się na rozmowach tylko wtedy, gdy z Afganistanu zostaną wycofane wszystkie obce wojska.

Karzaj jeszcze w styczniu tego roku ogłosił, że jego zdaniem, siły międzynarodowe powinny zostać w kraju jeszcze wiele lat. Marionetki mają jednak to w zwyczaju, że zmieniają swoje działania w zależności od tego, kto silniej pociągnie za sznurki. I już na początku kwietnia mogliśmy przeczytać, że zniecierpliwiony naciskami Zachodu Karzaj zadeklarował, że jeśli presja nie ustanie, przyłączy się do Talibów. Ten ruch pokazał prawdziwą degrengoladę demokratycznego afgańskiego prezydencika. W jednej chwili okazało się, że nieprzewidywalne wypowiedzi Karzaja są poprzedzane jeszcze bardziej nieprzewidywalnymi działaniami.

Dzień wcześniej talibowie podjęli próbę ataku na konsulat Stanów Zjednoczonych w Peszawarze. Rzecznik talibów, Azam Tariq, ogłosił, że „Amerykanie są naszymi wrogami. Przeprowadziliśmy atak na amerykański konsulat w Peszawarze. Planujemy więcej takich ataków”. Parę godzin przed atakiem w okręgu Dolny Dir samobójca zabił ponad 40 niewinnych ludzi.

Reakcja talibów na słowa Karzaja była natychmiastowa: z ulic Kandaharu zniknęły ostatnie głosy afgańskiego wsparcia dla natowskiej ofensywy. NATO się broni, a skutkiem są niezliczone ilości zwłok cywilów i gruzy zbombardowanych domów. Konflikt zaostrza się jeszcze bardziej; Amerykanie ostrzeliwują afgański autobus pełen cywilów, w tym kobiet i dzieci. Z relacji świadków wynika, że ogień otworzono beż żadnego ostrzeżenia, a autobus znajdował się ok. 90 metrów za konwojem. Tamtejsza ludność podejmuje próbę buntu – na ulicach pali się gumowe opony i wykrzykuje się hasła „śmierć Ameryce”, „śmierć Karzajowi i jego rządowi.” Karzaj określa akcję wojsk amerykańskich jako „niewybaczalną”. Sytuację panującą w Afganistanie dokładnie opisują statystyki zależnych – mniej lub bardziej – organizacji. Wg ISAF w ciągu kilku ostatnich miesięcy zginęło ponad 30 niewinnych cywilów, 80 zostało rannych. Wg UNO natomiast w całym ubiegłym roku życie straciło ponad 24.00 cywilów.

Wnioski są proste: nie podejmuje się żadnych działań mających na celu załagodzenie sytuacji, a z dnia na dzień ginie coraz więcej ludności cywilnej. Nie oszczędzają ich ani wojska okupantów, ani oddziały talibów. Oto karzajowsko-amerykańska demokracja w imię... no właśnie, w imię czego?

Oceń treść:

Average: 8.7 (3 votes)

Komentarze

Anonim (niezweryfikowany)

Warto odnotować, że ostatnimi czasy usa odkryło złoża o wartości bilionów dolarów w Afganistanie, więc to nie tylko opium. [choć wcześniej po inwazji także mówiono bezpośrednio o ropie] źródło: http://hutnictwo.wnp.pl/afganistan-dochodowym-osrodkiem-przemyslu-wydoby...

 

Na przyszłość pamietajcie, że jeżeli jesteście autorami artykułu podawajcie źródła jak na wikipedii. Ułatwi to przekonywanie niedowiarków o co ta wojna się toczy, bo dla naszego społeczeństwa liczy się tylko tvp, tvn24, interia, onet, GW itp.

 

JSM

Anonim (niezweryfikowany)
wstawiajcie czesciej te artykuly !
Anonim (niezweryfikowany)

Bardzo dobrze, że ludzie to czytają! Jak ja nie cierpię usa...

Anonim (niezweryfikowany)

Sprawa jest mi znana od dawna (interesuję się stosunkami międzynarodowymi i polityką w skali globalnej), ale pierwszy raz widzę, żeby ktoś o tym napisał po polsku.... GRATULACJE DLA ZAŁOGI HYPERREALA I AUTORÓW TEGO TEKSTU. 

Niedowiarkom polecam intensywny kurs historii najnowszej oraz pozycje typu "Politics of Heroin". Przyjrzyjcie się też "kokainowemu" wątkowi afery Iran-Contras... To tajemnica poliszynela, że wywiady ostro współpracują bądź konkurują z grupami przestępczymi w nielegalnym handlu bronią oraz w obrocie narkotykami. 

 

Anonim (niezweryfikowany)

Jak to fajnie jest być najsilniejszym i pokazywać swoje muskuły na kimś słabszym i wpieprzać się w niswoje interesy. Cóż by ci Amerykańcy zrobili gdyb byli tacy jak kraj III świata ?

A swoją drogą to cieszę się, że jest szczelniej niż kiedyś i narkotyki dzięki temu nie dostają się na rynek czyniąc go trudniej dostępnym, zawsze to konkurencja zostanie złapana i rozproszona.

 

Anonim (niezweryfikowany)

Na jakiej podstawie ktoś podaje takie wyniki badań? Czytając raporty UNODC z 2009 roku wyciągam inne wnioski niż te przedstawione w artykule.. Abstrahując od stwierdzenia "wygląd człowieka po zażyciu opium lub heroiny jest jednoznaczny" - nie wiem czy autor widział kiedyś kogokolwiek pod wpływem heroiny, ale przynajmniej jak na mój gust, nie jest "jednoznaczny". Ludzie potrafią miesiącami, a nawet latami normalnie żyć, chodzić do pracy, i nikt nie orientuje się, że są pod wpływem heroiny. 

Ponadto Talibowie zabraniali spożywania opium, nie zabraniali go jednak sprzedawać, bo o sprzedawaniu go niewiernym na Zachód nie wspominano w Koranie. Przy dokładnym czytaniu rapotów UNODC widać, że tylko przez rok Talibom udało się opanować handel narkotykiem, był to ostatni rok ich panowania.

Źródło podające nazwiska wygląda co najmniej zagadkowo. Artykuł niestety prawdopodobnie nie opiera się na faktycznych dokumentach czy publikacjach, a na podejrzeniach, artykułach prasowych i niezweryfikowanej "wiedzy własnej". Dlatego też nie do końca warto mu ufać.

Zajawki z NeuroGroove
  • 2C-B
  • Tripraport

Psycha good, siedzę jedynie z ziomkiem u niego, podnieceni nowymi tabsami. Oczekujemy od nich dość mocnych visuali i generalnie działania - jak to ludzie ujmują - coś pomiędzy MDMA a LSD.

T+0

Ziomek walnął dwie ultra linie z tabsa (szara Zelda Moonface 24mg) i mówi, że nak*rwia. Pobiegł do zlewu. No to chyba pora na mnie. Walę pierwszą - od razu spływ. Też biegnę do zlewu. Przez 2-3 minuty walczę ze spływem - ile bedę się męczyć, idę zrobić drugą krechę. Gotowe. Szybciej do zlewu nie biegłem chyba nigdy. Odruchy wymiotne x1000 + plucie szarą pixą. Ziomek mówi że już coś czuje, ja tylko lekką stymulację.

T+15

  • Kodeina
  • Pozytywne przeżycie

Sierpniowy spokojny wieczór w mieszkaniu. Nie odczuwam zbytnio zmęczenia fizycznego po całym dniu, psychiczne czuje się znakomicie. Jak zwykle jestem podekscytowany i ciekawy doświadczenia.

Witam cię w moim trip raporcie. 

 

Godzina 12:10

Wstałem. Załatwiłem wszystko, co miałem do załatwienia i postanowiłem, że ten dzień będzie doskonały na to, aby przebyć wieczorną podróż na kodeinie. 

 

15:10

Od tej godziny nie jadłem już kompletnie nic, zacząłem przygotowywać żołądek na wieczór. 

 

18:40

Wróciłem z kilku aptek. Kupiłem, co trzeba. Zrobiłem ekstrakcje poprzez przesączenie przez bibułkę filtracyjną i jak zawsze czekałem aż się przesączy powolutku całość. 

  • MDMA (Ecstasy)


data: 13.10.2001r.


zażyta trucizna: 1 tabletka Ecstasy z wyrzeźbioną kotwiczką. Cena: 30zł/szt.




  • Szałwia Wieszcza

Hello ,



Zmeczony wrocilem do domu i wpadl mi do glowy szalony pomysl.Salvia, zaraz po szkole!

Tym razem mialem zamiar przesadzic, bo zauwazylem ze mniejszeilosci przyjmowane w rownych, dluzszych odstepach czasu daja lepszyefekt. No wiec na poczatku wypalilem 2. lufy. Polozylem sie,zaczalem glebiej oddychac i wsluchalem sie w rytm. Tak, w wewnetrznyrytm, ktory zawsze pojawia sie po szalwi. Takie rytmiczne dudnieniebebnow, polaczone z typem szamanskiego zawodzenia. Bardzo mistycznie:)

randomness