Mateusz.pl: pytania o wiarę

Pytanie: Chciałbym pojechać do Holandii, gdzie „narkotyki” są legalne. Czy branie marihuany może nie być grzechem ciężkim? Uważam, że jest to możliwe, a staram się żyć w zgodzie z własnym sumieniem.

louis

Kategorie

Źródło

Mateusz.pl

Odsłony

3758

Pytanie: Chciałbym pojechać do Holandii, gdzie „narkotyki” są legalne. Czy branie marihuany może nie być grzechem ciężkim? Uważam, że jest to możliwe, a staram się żyć w zgodzie z własnym sumieniem.

Punkt 2291 Katechizmu Kościoła Katolickiego mówi: „Używanie narkotyków wyrządza bardzo poważne szkody zdrowiu i życiu ludzkiemu. Jest ciężkim wykroczeniem, chyba że wynika ze wskazań ściśle lekarskich. Nielegalna produkcja i przemyt narkotyków są działaniami gorszącymi; stanowią one bezpośredni współudział w działaniach głęboko sprzecznych z prawem moralnym, ponieważ skłaniają do nich.” Raport Światowej Organizacji Zdrowia zaprzecza temu jedynie w stosunku do marihuany. (Dwa niebezpieczeństwa to: środki dodawane do grassu – w Holandii kontrolują to odpowiednie władze; substancje smoliste takie jak w papierosach – zapobiegają temu fajki wodne, tzw. bonga). Również WHO (ŚOZ) twierdzi, iż jest to jedyny „narkotyk”, którego NIE DA SIĘ przedawkować śmiertelnie. Wreszcie drugi zarzut Kościoła – „nielegalna produkcja i przemyt narkotyków są działaniami gorszącymi” – w wypadku tego kraju jest bezzasadny. Czy wobec tego może to nie być grzechem ciężkim? Oczywiście, z umiarem i założeniem, że nie będę próbował niczego więcej (to naprawdę jest możliwe). (PS. Według socjologów 1/3 licealistów próbowała narkotyków, a jakoś społeczeństwo nie jest zdegenerowane a szpitale przepełnione...).

Odpowiedź: Szanowny Panie, Jest rzeczą niezwykle ciekawą, że w ogóle stawia Pan pytanie, na które – jak sam Pan zaznacza – ma Pan odpowiedź. Jeśli rzeczywiście szuka Pan odpowiedzi – a należy zakładać, że tak – jest to znak, że nie do końca jest Pan przekonany o Pana własnych poglądach, że jakiś niepokój jednak jest. Jeśliby było inaczej, po co byłoby pytać, prawda? Nie jest to niepokój nieuzasadniony, wbrew propagowanym przez zwolenników „miękkich” narkotyków poglądom i opiniom. Odpowiadając krótko: Marihuana jest niebezpieczna! Inaczej niż heroina, kokaina, amfetamina, ale jest równie groźna. Tak zwane „twarde” narkotyki uzależniając fizjologicznie prowadzą do wyniszczenia organizmu. Marihuana w opinii znacznej części badaczy fizjologicznie nie uzależnia (bywają opinie odrębne), powoduje jednak uzależnienie psychiczne, ukierunkowane na stopniowo pogłębiającą się alienację osoby z jej środowiska. Nie można także zaprzeczyć, iż stwarza stany potencjalnie groźne, poprzez spowolnienie reakcji (podobnie jak alkohol) – w pewnych sytuacjach może to być brzemienne w skutki. Jest jeszcze jeden aspekt problemu. Otóż doświadczenie pokazuje, że użytkownicy marihuany stosunkowo łatwo i szybko zaczynają szukać mocniejszych bodźców niż te, których dostarcza marihuana. W ten sposób „trawka” staje się swoistym przedsionkiem do narkotyków „twardych”. Wszystko to sprawia, że nie można uznać używania marihuany za nieszkodliwe – konsekwencje sa zawsze, czasem bardzo poważne. Na koniec jeszcze jedna uwaga. Niektóre działania legalizacyjne w Holandii mają charakter wybitnie niemoralny. Zalegalizowano tam eutanazję, związki homoseksualistów...; uznanie dla stosowania marihuany „pieknie” się w ten proces wpisuje.

Z należnym szacunkiem Dr Piotr H. Kieniewicz MIC

Oceń treść:

Average: 7 (4 votes)

Komentarze

a.
z bogiem. -- a.
endrju (niezweryfikowany)
Przecież księża piją alkohol a to jest narkotyk.
Anonim (niezweryfikowany)
Hmmm raczej użwyka;)
Jo bo jo (niezweryfikowany)
Eutanazja jest świadoma i nikomu kto nie chce żyć nie powinno się przeszkadzać. Choć mogłaby to być zła decyzja to jednak nie nasze życie i jedyne co, moim zdaniem, można zrobić to porozmawiać, ale nie narzucać. Jeśli chodzi o trawe myśle tak samo - moje życie mój wybór.
ka3 (niezweryfikowany)
nie tobie decydowac kto ma zyc a kto nie, ty nie dales nikomu zycia, nie dales go sobie, wiec nie tobie decydowac o czyms co nie jest Twoje.
psyke (niezweryfikowany)
wlasnie, ze twoje zycie nalezy TYlko do ciebie, tylko ty mozesz o nim decydowac. jezeli bardzo mocno cierpisz, to normalnym pomyslem jest jego swiadome zakonczenie.
Anonim (niezweryfikowany)
twoje życie należy do Ciebie i masz w pełni racje , ale pojawia się tu problem kto ma Ciebie jego pozbawić .
emel-t (niezweryfikowany)
albo niech zalegalizują marihaunę, albo niech zabronią picia alkoholu. Dlaczego ktoś ma za mnie decydować, co mogę spożywać, a co nie.
Życzliwy (niezweryfikowany)
to zadzwonilbym na 112 i powiedzial kto to i gdzie mieszka.
Anonim (niezweryfikowany)
zadzwon ze masz monopolowy na rogu - ciekawe czy przyjadą?
czoper-gnioter (niezweryfikowany)
oczywiscie ze przyjada ;] a moze bedzie jakas przecena wódeczki ;]
Anonim (niezweryfikowany)
Życzliwy.. żal mi Ciebie.. (Ciebie z dużej litery nie przez szacunek, ale bardziej przez litość). Popularnie takich jak Ty nazywa się frajerami albo sprzedawczykami, ewentualnie społeczniakami. Zjadłbyś trochę grzybów, albo innego entheogenu, to może wiedziałbyś o co chodzi.. Ale szkoda gadać, dwa różne światy.. a w zasadzie ich nieskończoność.
anonimek (niezweryfikowany)
Dr Piotr H. Kieniewicz (autor ODPOWIEDZI)- respekt dla Pana. Zgadzam się z panem (ja mam 18 lat, uczeszczam do liceum, nie chodze regularnie na msze, nie jestem prymusem w klasie - dlatego moja wypowiedz może nie trafić w to miejsce co trzeba, ale może ktoś chetnie przeczyta moje wnioski bo doszlem do nich na podstawie prawie 5 letnich obserwacji) Do autora PYTANIA: Nie można żyć w zgodzie z własnym sumieniem spożywając marihuane - dlaczego? człowiek palacy cannabis - zażywa stopniowo trucizne - zachowuje sie inaczej, jest w wiekszosci przypadkow zamkniety w sobie. Wie w głebi serca, że powieksza stopień oddziaływania narkotyku na jego osobowość, powodując diametralne zmiany w stylu i sposobie życia, a jednak probuje nie mysleć o negatywnych stronach palenia marihuany. Od momentu, w ktorym zaczałeś spożywać - zaczynasz się zmieniać... Rozkmin to! Mam nadzieje, że autor pytania zorientuje się, że ja nie mam żadnego zysku z tego co tu pisze. Jedynie nie mam kaca moralnego... i wiem, że nic wiecej dla autora Pytania zrobić nie mogłem. Pozdrawiam
SonOfKyuss (niezweryfikowany)
[quote=anonimek]Dr Piotr H. Kieniewicz (autor ODPOWIEDZI)- respekt dla Pana. Zgadzam się z panem (ja mam 18 lat, uczeszczam do liceum, nie chodze regularnie na msze, nie jestem prymusem w klasie - dlatego moja wypowiedz może nie trafić w to miejsce co trzeba, ale może ktoś chetnie przeczyta moje wnioski bo doszlem do nich na podstawie prawie 5 letnich obserwacji)[/quote] 1. "DoszEDłem", a nie "doszłem". 2. Kogo obchodzą Twoje obserwacje? Gdybym ja miał bazować tylko i wyłącznie na moim doświadczeniu związanym np z alkiem (obserwacje+praktyka), to pewnie uznałbym ognistą wodę za najbardziej przejebaną używkę ze wszystkich, jakie dane mi było w życiu spróbować. Zdaję sobie jednak sprawę, że rzeczywistość nie kończy się na mojej osobie i moim otoczeniu. Więc nie generalizuj mi tutaj. [quote]człowiek palacy cannabis - zażywa stopniowo trucizne - zachowuje sie inaczej, jest w wiekszosci przypadkow zamkniety w sobie.[/quote] Nie masz chłopcze pojęcia, ile szkodliwej chemii zażywasz wpierdalając żarcie z supermarketów czy idąc ulicą (spaliny, fabryczne zanieczyszczenia itp). Nie masz pojęcia, ile trucizny sączy się z radia, telewizji, kościelnych ambon i mównicy sejmowej, przemieniającej ludzi w stado bezmyślnych owiec - dających się strzyc do ostatniego kłębka wełny. Przekonanych po tym mózgopraniu, że władcy ich życia i śmierci robią to "w imię wspólnego dobra". Nie masz wreszcie pojęcia, jak życie wśród takiego stada bywa frustrujące i beznadziejne. To potrafi wpędzić w samotność, introwertyzm i poczucie wyobcowania bardziej, niż uzależnienie od jakiegokolwiek narkotyku. [quote]Wie w głebi serca, że powieksza stopień oddziaływania narkotyku na jego osobowość, powodując diametralne zmiany w stylu i sposobie życia, a jednak probuje nie mysleć o negatywnych stronach palenia marihuany.[/quote] WSZYSTKO co robisz wpływa mniej lub bardziej na Twój styl i sposób życia. Ponadto każde działanie wiąże się z jakimiś kosztami/konsekwencjami. Często nie sposób przewidzieć momentu, kiedy takowe się pojawią i jaki będą miały wpływ na Twoje życie. Dlatego dekretowanie ludziom, co jest dla nich dobre, a co nie, tylko w oparciu o czyjeś widzimisię jest przejawem pychy i debilizmu. Errare humanum est - taka jest kondycja człowieka. Tylko że na błędach można się uczyć - więc niech każdy będzie sędzią WŁASNYCH spraw, bez wpierdalania się z kamaszami w życie innych. I niech każdy SAM ponosi konsekwencje swoich wyborów. [quote]Od momentu, w ktorym zaczałeś spożywać - zaczynasz się zmieniać... Rozkmin to![/quote] Człowiek zmienia się całe życie. Ba, dążenie do zmiany to motor jakiegokolwiek rozwoju. Negowanie tego faktu i/lub uznanie za wzorową postawę bezmyślnej wegetacji to wyparcie się człowieczeństwa. I zniżenie się do poziomu kamienia czy ameby. Rozkmiń to! [quote]Mam nadzieje, że autor pytania zorientuje się, że ja nie mam żadnego zysku z tego co tu pisze.[/quote] Tja. Człowiek wszystko robi DLA ZYSKU, choć ten może być subiektywnie pojmowany. Twoim (oczekiwanym) zyskiem jest nawrócenie zbłąkanej owieczki na najtwojszą prawdę i psychiczna satysfakcja z wyłożenia nam, błądzącym tej "prawdy".
Anonim (niezweryfikowany)
Mniam :) Dzięki takim wypowiedziom czuję się duchowo pokrzepiony. Nie tylko ja dostaję pierdolca gdy widzę co się dzieje :P Ale tak sobie myślę. Luz luzik. Bo to co czuję prowadzi mnie do szukania kolejnych "wspaniałych" rozwiązań dla ludzkości. Goebels też myślał że wyzwala Niemców z duchowej niewoli ;) Z flustracji flustracja z gniewu gniew z nienawiści nienawiść. I się większość tak kręci w tą i spowrotem i hoduje system ażeby ich wyzwolił.. a właściwa droga to wolność od systemów właśnie ;) a nie ich brak (tak w poza tym - świat to system ;))
Armageddon (niezweryfikowany)
Mniam :) Dzięki takim wypowiedziom czuję się duchowo pokrzepiony. Nie tylko ja dostaję pierdolca gdy widzę co się dzieje :P Ale tak sobie myślę. Luz luzik. Bo to co czuję prowadzi mnie do szukania kolejnych "wspaniałych" rozwiązań dla ludzkości. Goebels też myślał że wyzwala Niemców z duchowej niewoli ;) Z flustracji flustracja z gniewu gniew z nienawiści nienawiść. I się większość tak kręci w tą i spowrotem i hoduje system ażeby ich wyzwolił.. a właściwa droga to wolność od systemów właśnie ;) a nie ich brak (tak w poza tym - świat to system ;))
Anonim (niezweryfikowany)
czy to jest grzech? grzech to pojecie wzgledne, obecnie w psychoterapii porzuca sie koncepcje dualistyczne czyli istnienie 2 pierwiastkow np. dobro i zło. Coś co dla jednego moze byc zlem dla drugiego dobrem. Dlatego rob co uwazasz za sluszne. Pamietaj tez ze nasza wiara katolicka jest oparta na falszywych zalozeniach.
Pstryk (niezweryfikowany)
Nie mozna mowic o czyms co jest moralne a co nie, co jest cacy a co be! rozpracowujac temat z dystansu... Jakies mądre doktorki tworza nowe stereotypy o marihuanie ze to jest złe itp., zadaja pytania skierowane do samych siebie o moralnosci a nic nie wiedza na ten temat!!! zapalcie a : 1. poszerzycie swoje choryzonty o nowe doswiadczenia w swoim szarym konserwatywnym zyciu, 2. spojrzycie trzezwo na zycie i ujrzycie bezsens tego calego zycia, ciagłe sprzeczki o chuj wie co!, ciągłe konflikty o poglady i przekonania o wyzsze racje... Ludzie! zrozumcie ze ciągle zyjemy w umysłowym średniowieczu! Powinnismy sie wreszcie nauczyc tolerancji i wyzbyc agresji wobec siebie abyśmy wreszcie mogli być wolni. Jedni zabraniają, drudzy nakazuja, inni nakazuja zabraniac ale czemu chca abysmy zyli ich zwichrowana moralnoscia!? i czemu my sie na to godzimy zyjac w tym wypaczonym systemie!! to jest absurd! mam swoje zycie i moge z nim zrobic cokolwiek tylko bede chcial, moge osiagnac wszystko ale niech to szlag jakbym przez niefortunny los zasiadł w paraliżu!! ....nie wiem czy w takiej sytuacji te "moralne doktorki" chcialyby spedzic reszte swojego zycia, patrzac sie slepo w ściane gdy ich umysl bylby sprawny a ciało nieposłuszne... moze tak, moze nie lecz ja błagalbym o śmierc! bo czy humanitarne jest utrzymywanie czlowieka przy zyciu jak rośline wbrew jego woli? to gorsze niz więzienie bo niczym nie zawiniles a spotyka cie kara gorsza od śmierci, umierasz baaardzo powoli zyjac bardzo dlugo, kazda sekunda bylaby dla mnie wiecznoscia... a czy niehumanitarne jest dobicie przyjaciela na polu bitwy gdy ten umiera z urwanymi rękoma, ociekający krwią, i ostatnim tchem błaga o śmierć zeby skrocic jego męki?... zacznijmy od tego ze sama wojna jest niemoralna!!! ludzie giną niewinni za konflikty swoich władców.. giną za ich chore stereotypy...
jedker (niezweryfikowany)
a ja chcialem tylko zaznaczyć że w Biblii niejednokrotnie pojawiają się konopie i myślę że pierwsi chrześcijanie uśmiali by się gdyby ktoś zadał pytanie czy można palic zioło i wierzyć w Boga zarazem.
Zajawki z NeuroGroove
  • 4-ACO-DMT
  • Odrzucone TR
  • Pozytywne przeżycie

Letni Słoneczny Dzień roku pańskiego 2011 :) Wycieczka po dwóch średnich miasteczkach. Dobry humor, u kolegi lekka niepewność.

Pewnego słonecznego dnia poszedłem do kolegi (K.). Po rozmowie doszedł do wniosku, że chce spróbować 4-AcO-DMT ze mną następnego dnia. Nazajutrz dwóch osobników uzbrojonych we fraktalne naboje zaaplikowało sobie po 30 mg substancji. Zaczęła wchodzić ok. 40 minut po zażyciu. Moment ten przypadł akurat, gdy byliśmy w parku. Czuliśmy się coraz dziwniej. Humor mi dopisywał, K. był zdezorientowany. Nie wiedział, co go jeszcze czeka :)

  • Benzydamina
  • Pierwszy raz

Ekscytacja przed nowym doświadczeniem. Dobry nastrój. Trip w domu kolegi.

Całe zajście miało miejsce ponad dwa lata temu. Opisuję je teraz bo tak miło powspominać :D

  • Szałwia Wieszcza


0:00


Nabijam faję. Trudno podjąć decyzję -- czy zapalić? Kilka razy

uruchamiam zapalniczkę, gaszę, uruchamiam... W końcu szybka decyzja:

niech się dzieje co chce! Pierwszy mach trzymam około 30 sekund. Nic

nie czuję, ale nie czas na zastanawianie się -- biorę drugi, zaczynam

liczyć. I nagle uczucie, jakby dym uciekał z płuc do głowy! Zrobiłem

już wydech? Jeszcze nie? Trzymać jeszcze ten cholerny dym, czy w

  • Katastrofa
  • Marihuana

Przyjemny, słoneczny dzień, wśród znajomych w parku.

W moim krótkim życiu dałem trzy szansę marihuanie. O jedną za dużo.Pierwszy raz wszystko było w porządku, ale za drugim razem miałem bad tripa w takim stopniu że trafiłem na kardiologię.

 

Przez następne sześć miesięcy brzydziłem się marihuaną.

Pewnego dnia mój kolega T zadzwonił do mnie czy nie mam załatwić czegoś zielonego. Oczywiście będąc dobrym kolegom szybko uruchomiłem znajomości i po 30 minutach miałem materiał w kieszeni. Oczywiście mój dostawca się zmienił od mojej drugiej przygody z marihuaną, pomyślałem że to była jakaś maczanka.

randomness