W słupskich sklepach można kupić napój z zawartością THC - substancji psychoaktywnej obecnej m.in. w marihuanie. I jak się okazuje, jest to legalne. Eksperci mówią jednak, że sprawą powinna zająć się prokuratura. "
Swiss Cannabis Ice Tea” - napój orzeźwiający z dodatkiem ekstraktu konopi indyjskich (marihuany) rozprowadza wrocławska firma DMS Polska. Na etykiecie czytamy, że nie mogą go pić kobiety w ciąży oraz że dorośli mogą spożyć maksymalnie dwie puszki dziennie. - Jest to zwykły produkt spożywczy, który w momencie wprowadzenia na rynek polski nie wymagał specjalnego zezwolenia - przekonuje Zbigniew Węgrzyn, prezes Zarządu DMS Polska we Wrocławiu. Według niego, jeżeli produkt został dopuszczony do sprzedaży w Unii Europejskiej, to może być też sprzedawany w Polsce. Warunek? Nie może przekraczać określonej dawki THC, czyli pięciu mikrogramów na kilogram.
- W dokumentach od producenta jest napisane, że produkt spełnia unijne normy. Zresztą dodatek z kwiatów konopi ma dla tego napoju tylko wartości smakowe - dodaje Węgrzyn. - Jeżeli jakiś składnik jest dopuszczalny w Unii, to my nie mamy nic do gadania. Natomiast jeżeli nie jest dopuszczony, a dystrybutor wprowadza go na rynek, to wówczas popełnia przestępstwo i tyle - stwierdza Anna Malinowska, rzecznik prasowy Głównego Inspektora Sanitarnego.
Krajowe Biuro ds. Zapobiegania Narkomanii bezradnie rozkłada ręce. - Rozpatrywaliśmy tego rodzaju problem w przypadku piwa z dodatkiem konopi. Wszczęliśmy procedurę, by to wyjaśniać z Urzędem Integracji i Komisji Europejskiej. Okazało się, że jeżeli dodatki ekstraktów są zgodne z międzynarodowymi normami, to są traktowane jako dodatek lub środek spożywczy - mówi Bogusława Bukowska, zastępca dyrektora Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii. Jej zdaniem jednak zastrzeżenia może budzić sama nazwa napoju, ponieważ znajduje się w niej słowo cannabis (czyli marihuana). Ponadto na puszce znajduje się symbol tego narkotyku, za którego posiadanie w Polsce grozi od roku do pięciu lat więzienia.
- W moim odczuciu to propaguje narkotyki i to powinna rozstrzygnąć prokuratura. Używanie takiego symbolu nie jest przypadkowe - mówi Bukowska. KBPN zawiadamiał prokuraturę w podobnych przypadkach. Chodziło m.in. o reklamę filmu, gdzie pojawiał się liść marihuany. Jednak prokuratura umorzyła sprawę, uznając, że wszystko jest w zgodzie z polskim prawem.
Komentarze