Licealista miał narkotyki? To do widzenia ze szkoły!

Nastolatek z Poznania został zatrzymany przez policję za posiadanie marihuany, rodzice poinformowali o tym szkołę. Dyrekcja kazała im przenieść syna do innej placówki.

redakcja

Kategorie

Źródło

Gazeta Wyborcza
Katarzyna Osiadło

Odsłony

2823
Nastolatek z Poznania został zatrzymany przez policję za posiadanie marihuany, rodzice poinformowali o tym szkołę. Dyrekcja kazała im przenieść syna do innej placówki. - Licea coraz bardziej wycofują się z pracy wychowawczej - alarmuje pedagog Lucyna Bojarska

Bartek, uczeń IV LO w Poznaniu, na jednej z przerw wyszedł z kolegami poza teren szkoły. Do grupy młodych ludzi podszedł patrol policji. Na widok mundurowych chłopak wyrzucił z kieszeni torebkę z 0,5 g marihuany. Jeden z policjantów to zauważył i Bartek został zatrzymany.

- Strasznie się tym zmartwiliśmy. Postanowiliśmy porozmawiać z wychowawcą o Bartku. Na początku nie chcieliśmy mówić o narkotykach, ale kiedy usłyszeliśmy, że z naszym synem nie ma żadnych problemów i dobrze się uczy... No to powiedzieliśmy o zatrzymaniu. Teraz widzę, że to był błąd - mówi ojciec Bartka. Podkreśla, że nigdy wcześniej nie znaleźli u syna żadnych narkotyków, nie mówiąc już o ich zażywaniu.

Dyrektorka: Naruszył statut szkoły

Według rodziców chłopca wychowawca zasugerował, by udali się do dyrektorki, zwłaszcza, że on sam również ma obowiązek poinformować ją o tym, co się stało.

- Poszedłem, bo oczekiwałem pomocy i współpracy. Chciałem zasygnalizować, że może w szkole jest jakiś problem z narkotykami. Myślałem też, że Bartek będzie mógł porozmawiać ze szkolnym psychologiem - opowiada ojciec ucznia. Ale od dyrektorki miał usłyszeć, że narkotyki nie będą w szkole tolerowane i że "ma zabrać dokumenty" Bartka.

Dyrektorka liceum Agata Gutorska przedstawia inną wersję wydarzeń: - Rodzice nie przyszli do szkoły po pomoc, tylko dlatego, że ich poprosiłam o spotkanie. Zostali poinformowani o tym, że ich syn naruszył statut szkoły, czego konsekwencją jest skreślenie go z listy uczniów decyzją rady pedagogicznej. Tata ucznia poprosił mnie wtedy, żebyśmy nie nadawali sprawie biegu formalnego, ale by mógł dobrowolnie zabrać dokumenty Bartka ze szkoły. Rodzice powinni być wdzięczni, że szkoła poszła na taki układ.

- To bzdura. O nic takiego nie prosiłem. Dyrektorka po prostu kazała mi syna przenieść - odpowiada ojciec ucznia.

Skąd Gutorska wiedziała o sprawie z narkotykami? Twierdzi, że od wychowawcy, a na dodatek zadzwonili do niej policjanci. - Po tym telefonie zwróciłam się do policji z pisemnym pytaniem, bo potem nikt by mi nie uwierzył, że o sprawie dowiedziałam się od funkcjonariuszy - podkreśla Gutorska.

Policja: nie my informowaliśmy, to nas zapytano o Bartka

Ale policjanci mówią coś dokładnie odwrotnego. "Policja nie informowała telefonicznie szkoły o zatrzymaniu. To dyrektor IV LO telefonicznie zwróciła się z pytaniem o swojego ucznia do komisariatu Jeżyce. Policja nie ma obowiązku informować o zatrzymaniu ucznia bez wyraźnego zapytania ze strony szkoły" - taki e-mail otrzymaliśmy z zespołu prasowego wielkopolskiej policji.

Rodzice Bartka postanowili, że nie ulegną presji ze strony dyrekcji, i następnego dnia napisali pismo do szkoły z prośbą o przywrócenie ich syna na listę uczniów. Otrzymali odpowiedź odmowną. Dyrekcja powołała się na paragraf 43 pkt 3 statutu szkoły. Mówi on o możliwości skreślenia z listy uczniów bez zastosowania gradacji kar, ale tylko za: spowodowanie zagrożenia zdrowia lub życia innych osób, dokonanie rozboju, gwałtu, wymuszenia, rozprowadzanie narkotyków oraz inne poważne wykroczenia. Nie ma słowa o posiadaniu narkotyków.

Pytamy dyrektorkę szkoły, czy Bartkowi udowodniono ich rozprowadzanie. - Uważam, że jeśli ktoś ma narkotyki przy sobie, to zagraża zdrowiu swojemu i innych osób. A skoro je ma, to znaczy, że gdzieś je kupił, czyli jest częścią siatki, która narkotyki rozprowadza - odpowiada Gutorska.

Pedagog Lucyna Bojarska, była rzeczniczka praw ucznia w warszawskim kuratorium oświaty: - Na początku lat 90. mieliśmy mnóstwo takich przypadków - dzieciaki wylatywały ze szkół za samo podejrzenie posiadania narkotyków. Posługiwano się wtedy takim wytrychem: mówiono rodzicom, że ich dziecko jest podejrzane o bycie dilerem, a ci w panice zabierali dokumenty. Szkoły manipulowały rodzicami, by szybko pozbyć się problemu. Ostatecznie udało się doprowadzić do tego, aby wszystkie dyrekcje szkół zostały przeszkolone z zakresu profilaktyki narkotykowej. Fala paniki i kretynizmu opadła. Jak widać, nie do końca.

Zdaniem Bojarskiej przypadki takie jak Bartka pokazują, że dziś licea coraz bardziej wycofują się z pracy wychowawczej, skupiając się wyłącznie na kształceniu i przygotowywaniu do matury.

"Potrzebna pomoc, nie kara"

Krytycznie o decyzji dyrekcji wypowiada się także Jolanta Łazuga-Koczurowska, przewodnicząca stowarzyszenia MONAR, psycholog z 30-letnim doświadczeniem w pracy z uzależnioną młodzieżą. - Posiadanie przez dziecko narkotyków to poważna sprawa. Ale taki młody człowiek potrzebuje przede wszystkim pomocy dorosłych: rodziców i nauczycieli. Najgorsze, co możemy zrobić w takiej sytuacji, to karać lub eliminować ze szkoły, bo takie działania niczego nie rozwiązują - tłumaczy Łazuga-Koczurowska.

Co szkoła powinna zrobić w przypadku Bartka? - Przede wszystkim z nim porozmawiać. Potem skierować do poradni, współpracować z rodzicami. Nie róbmy z tych młodych ludzi przestępców, bo ich stracimy - mówi Łazuga-Koczurowska.

I dodaje: - Do ośrodka, który prowadzę, trafiają właśnie takie dzieci, które zamiast otrzymać pomoc, zostały zaszufladkowane jako narkomani i przestępcy. Nikt się nimi nie zajął, dlatego poszły na ulicę i rzeczywiście zostały ćpunami.

Imię ucznia zostało zmienione

Oceń treść:

Brak głosów

Komentarze

Anonim (niezweryfikowany)
<p>Podpierdolić własne dziecko do dyrekcji... :D</p>
spiewaq (niezweryfikowany)
<p>0,5g marihuany... nie chce mi sie tego dokladnie komentowac, powiem: chora, debilna dyrekcja, ktora ma gdzies ludzi, dba o swoja wygode, i ma zalosna wiedze o narkotykach</p>
PT (niezweryfikowany)
Aż mi się przypomniał artykuł o tym, jak matka zmartwiona obecnością marihuaniny w pokoju syna, poszła z tym na komendę.
Zajawki z NeuroGroove
  • Inne
  • Tripraport

Pierwsza dawka przyjęta w szkole, dwie pozostałe w domu. Oczekiwałem czegoś zadowalająco przyjemnego. Przed zażyciem byłem mocno niewyspany i w słabym humorze.

Pierwszą styczność z HEX-ENem miałem miesiąc temu. Była to mała ilość zażyta na testa, ale nie o tym teraz. Chciałbym opisać moje wczorajsze doświadczenie związane z tą substancją.
Wpadłem w posiadanie 2g tego specyfiku. Sort przypominal crystaline powder (biały pył, puder, krystaliczny, lepki, odbijający światło).

  • 25B-NBOMe
  • Pozytywne przeżycie

Substancja przyjęta w pogodny dzień ok. godziny 13. Do doświadczenia psychodelicznego starałem się przygotować jak najlepiej.

WSTĘP: 

Do tego eksperymentu psychodelicznego starałem się solidnie przygotować. Czas gdy moja percepcja będzie zmieniona chciałem wykorzystać jak najlepiej.

Cele, które zamierzałem zrealizować to:

  • Gałka muszkatołowa

Witam,w tym TR zburzę mity dotyczące psychodelicznej gałki muszkatołowej (mój pierwszy TR, YEAH :D

* Set & Setting: dom, nastrój przeciętny, z lekką dozą zaciekawienia i niechęć rozczarowania, o czym dalej. Popołudnie i wieczór. Epizodycznie towarzyszyli mi niczego nie świadomi rodzice.

* Wiek: 20lat

* Doświadczenie: etanol,nikotyna,kofeina i LSA(nieudane)

* Dawkowanie:4 świeżo starte gałki na 60kg masy ciała

  • Etanol (alkohol)
  • Mieszanki "ziołowe"

Doświadczenie - mieszanki ziołowe, pixy na piperazynach i ketonach, dekstrometorfan, salvia divinorum, azotyn amylu, dimenhydrynat, amanita muscaria, zioła etnobotaniczne, marihuana, bromo-DragonFLY, mefedron, haszysz, 2C-C, 2C-E, LSA, pFPP, metedron, kodeina, 4-HO-MET, bufedron

Info o mnie - 21 lat, 74 kg, 176 cm

S&S – ogród znajomego przed domem, ławeczka, grill i te sprawy, następnie szalona podróż samochodem po mieście by zakończyć cały trip nad stawem. Czas akcji 31 Lipiec/1 Sierpień

randomness