Zielone, o charakterystycznych liściach kojarzą się w Polsce tylko z produkcją marihuany. Tymczasem naukowcy Poznania intensywnie pracują nad zmianą ich wizerunku. I przeznaczenia. O konopiach głośno zrobiło się pod koniec czerwca, gdy policja wpadła na trop 100-hektarowej plantacji w Gołębiewie Średnim pod Gdańskiem. Przez 10 dni policjanci pilnowali pola, a w tym czasie specjaliści sprawdzali, czy rośliny zawierają haszysz. Ostatecznie alarm okazał się fałszywy - okazało się, że w Gołębiewie rosną konopie włókniste o niewielkiej zawartości substancji psychoaktywnej THC, nienadające się do produkcji haszyszu.
- Rzeczywiście ktoś, kto nie jest specjalistą, nie może "na oko" odróżnić konopi indyjskich od włóknistych - przyznaje prof. Henryk Burczyk, zastępca dyrektora Instytutu Włókien Naturalnych w Poznaniu. I uchyla rąbka tajemnicy: - Rośliny z dużą zawartością haszyszu w granicach 1-3 proc. są znacznie niższe i zwykle nie przekraczają metra, a odmiany włókniste są wysokie.
- W Polsce na skalę przemysłową konopie uprawia się głównie po to, by je wykorzystać do produkcji mat izolacyjnych potrzebnych w budownictwie. Zajmuje się tym fabryka w Czarnkowie - opowiada prof. Burczyk. - Nasz instytut uprawia konopie na nasiona, głównie na eksport. Sprzedajemy je do Szwecji, Finlandii, Anglii i Niemiec. Ze słomy konopnej pozyskujemy włókno i robimy z niego sznurki używane przez włoskie i niemieckie masarnie do oplatania szlachetnych szynek. Słoma konopna to jednak nie samo włókno: 60-80 proc. plonu stanowią tzw. paździerze, czyli znakomicie nadające się na opał odpady zawierające ligniny oraz celulozy. Jeden z zakładów doświadczalnych należących do Instytutu Włókien Naturalnych w podpoznańskim Stęszewie przetwarza paździerze na brykiety opałowe.
- Dają one tyle ciepła, co średniej jakości węgiel, ale są od niego tańsze - zachwala dyrektor instytutu prof. Ryszard Kozłowski. - Kaloryczność roślin ocenia w skali od C1 do C4. Im wyższa cyfra, tym lepiej. Konopie mają wskaźnik C3/C4. Dlatego chcemy, by te rośliny były wykorzystywane dla celów energetycznych, bo świetnie się do tego nadają.
Poznańscy naukowcy podkreślają, że biomasa z konopi włóknistych spala się, wydzielając mniej tlenku i dwutlenku węgla niż węgiel, czy gaz ziemny. To również sprawia, że z konopi da się produkować ekologiczne paliwo. Instytut Włókien Naturalnych pokłada w konopiach ogromne nadzieje i pracuje nad ich wykorzystaniem przede wszystkim na biomasę. Na poparcie swojej idei naukowcy mają sporo argumentów.
- Wyhodowaliśmy nowe odmiany konopi, które bardzo szybko rosną, tak, że w ciągu czterech miesięcy osiągają wysokość 3-3,5 m. Dzięki temu już dziś z jednego hektara uprawy można otrzymać nawet 15 ton biomasy. A to bardzo dobra wydajność - podkreśla prof. Burczyk.
Dodaje, że w Polsce są bardzo dobre warunki dla uprawy konopi, bo w naszej strefie klimatycznej jest stosunkowo długi dzień i to przyspiesza ich wzrost. Biopaliwa - gorący temat W tej chwili w Polsce z biopaliw pochodzi jedynie 0,5 proc. zużywanej energii, a - zgodnie z dyrektywą unijną - do 2010 r. ten odsetek powinien wzrosnąć przynajmniej do 5,75 proc. W 2010 r. jesteśmy zobowiązani zastąpić energią odnawialną 10 proc. zapotrzebowania. Chodzi nie tylko o opał, ale również o paliwa płynne.
- Spalanie to najprostszy sposób wykorzystania biomasy. Bardziej wyrafinowany polega na przetworzeniu jej w bioetanol, czyli alkohol etylowy - tłumaczy dr Czesław Ogurkowski, który w Instytucie Włókien Naturalnych zajmuje się właśnie technologią tego procesu. - Taki alkohol rozkłada się do węgla i wody, nie wydziela żadnych szkodliwych gazów w procesie spalania. Jest więc doskonałym dodatkiem do paliw. Jedyna trudność, a zarazem tajemnica tego procesu, tkwi w enzymach powodujących fermentację, czyli rozkład celulozy do cukrów złożonych i cukrów prostych. Sęk w tym, że celuloza trudno się rozkłada. Poznaniacy pracują więc również nad przemysłowymi metodami otrzymywania enzymów, które ułatwiają ten rozkład. - Muszą być one tanie, żeby pozyskiwana w ten sposób energia była konkurencyjna cenowo dla firm handlujących ropą - podkreśla Ogurkowski. - By z upraw pozyskać jak najwięcej energii, pracujemy nad wykorzystaniem całych roślin, łącznie z łodygami.
Mimo tych niewątpliwych zalet konopie w Polsce wciąż nie są powszechnie uprawiane. Powód?
- Konopi nie ma na liście roślin energetycznych, a tylko uprawa roślin z tej listy daje prawo do ubiegania się o dopłaty w wysokości 45 euro za każdy hektar - tłumaczy prof. Burczyk. - Tymczasem na liście są rośliny tak mało wydajne energetycznie jak róż bezkolcowa, czyli popularny głóg. Jak zapewnia prof. Burczyk, dzięki staraniom Instytutu Włókien Naturalnych wpisanie konopi na tę listę jest już wstępnie uzgodnione z ministerstwem rolnictwa, ale opinie na ten temat musi jeszcze wydać minister zdrowia, aby można było wprowadzić zmianę w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii.
Poznański instytut pracuje też nad obniżeniem zawartości haszyszu w konopiach. Wynikami może się już chwalić. Te rośliny, które przeznaczone są na nasiona, mogą mieć maksymalnie 0,2 proc. THC. Odmiany wyhodowane przez poznaniaków zawierają dziesięć razy mniej haszyszu.
- Oczywiście w kwiatostanach, bo w liściach konopi THC nie ma wcale. Nie wszyscy o tym wiedzą i dlatego młodzież często próbuje się odurzać suszem z liści. Całkiem nieskutecznie - zaznacza prof. Burczyk.
A wszystko dlatego, że liście mają intensywny zapach. W tym roku zakład należący do Instytutu uruchomił produkcję olejków eterycznych właśnie m.in. z kwiatostanów konopi.
- Takie olejki służą m.in. do odstraszania dzików - wyjaśnia prof. Burczyk. Naukowcy z Poznania chcą też poprawić wydajności nasion przeznaczonych do produkcji oleju konopnego, bogatego w wielonienasycone kwasy tłuszczowe. Pracują też nad wykorzystaniem konopi do produkcji tekstyliów. - Odmiany dziś produkowane dają zbyt szorstkie włókno. Pracujemy nad odmianami, z których da się zrobić miłe w dotyku tkaniny - wyjaśnia Burczyk.
Poznaniacy postanowili wykorzystać także fakt, że włókno konopi składa się w 50 proc. z celulozy nadającej się do produkcji wysokiej jakości papieru. Można z nich robić banknoty, bibułki papierosowe, czy filtry. Razem z Instytutem Celulozowym w Łodzi opracowali już nawet sposób produkcji papieru na bazie konopi. Roczny przyrost celulozy produkowanej przez te rośliny jest 2,5-krotnie wyższy w porównaniu do przyrostu uzyskanego z drzew. To pozwoliłoby chronić lasy. Zdaniem dyr. Kozłowskiego w dobie nadprodukcji żywności na świecie konopie są ogromną, choć wciąż niewykorzystaną szansą dla polskiego rolnictwa.
- W Europie uprawianych jest dziś ok. 60 tys. ha konopi, przede wszystkim właśnie na biomasę i materiały izolacyjne - dodaje prof. Burczyk. - We Francji są też dwie fabryki kompozytów syntetyczno-konopnych wykorzystywanych do produkcji części karoserii samochodowych.
Komentarze