'Legalise It, Don't Criticise It' – Czy konopie indyjskie powinny zostać zalegalizowane?

Artykuł z Huffington Post, przetłumaczony specjalnie dla serwisu hyperreal.info przez jednego z naszych czytelników. Autor sprawnie obala mity związane z rzekomym zagrożeniem legalizacją trawki.

Tagi

Źródło

The Huffington Post

Tłumaczenie

Clickster

Komentarz [H]yperreala

Serdecznie dziękujemy tłumaczowi, świetna robota!

Odsłony

5317

Powyższe słowa zostały wzięte z piosenki Boba Marleya, której przeróbkę nagrał zespół UB40, zatytułowanej Legalise It; przekonującej do legalizacji konopi indyjskich. Kwestia zażywania narkotyków była omawiana ostatnio za sprawą krytyków, którzy utrzymują, że wydarzenia takie jak Glastonbury promują kulturę nielegalnego zażywania narkotyków. Mogę sobie wyobrazić, że wielu z was, którzy są prawdopodobnie trochę naiwni, jeśli chodzi o używanie narkotyków, czyta to z obrzydzeniem, ale zastanówmy się przez chwilę nad realiami, zanim przejdziemy do konkluzji, że jeśli konopie zostaną zalegalizowane, Wielka Brytania stanie się wielkim narkotykowym getto z dziesiątkami milionów ludzi cierpiących z powodu chorób psychicznych takich jak schizofrenia.

Jeden argument przeciwko legalizacji konopi „dowodzi”, że używanie marihuany jest związane z rozwojem schizofrenii. Proszę zauważyć, że użyłem zwrotu „jest związany”, zamiast „powoduje” – jest to bardzo ważne i pragnę to dalej wytłumaczyć. Nawet najbardziej nieugięci, prawicowi, tak zwani eksperci zdrowia psychicznego przyznają, że tylko niewielka część przypadków schizofrenii została spowodowana wykorzystaniem marihuany. Tak, niestety większość przypadków schizofrenii czerpie swe źródło w czynnikach genetycznych, rozwoju mózgu i chronicznym stresie.

Dlaczego więc, pewne grupy są przekonane, „dowodem”, że konopie powodują schizofrenie? Najpierw musimy zrozumieć podłoże neurologiczne schizofrenii (bez obaw, nie będę tego opisywał zbyt technicznie): Schizofrenia jest spowodowana nierównowagą neuroprzekaźnika o nazwie dopamina, szczególnie w płacie czołowym i układzie limbicznym mózgu. Jeśli dasz osobie cierpiącej na schizofrenie narkotyki, które zwiększają dopływ dopaminy do mózgu, ich objawy się pogarszają. Osoby ze schizofrenią, szczególnie wykazują zmniejszony poziom dopaminy w korze czołowej i zwiększony poziom dopaminy w obszarze limbicznym, który odpowiada za wiele funkcji takich jak uzależnienie (Rogers, 2001). 

Palenie tytoniu wyzwala nikotynę, która stymuluje wydzielanie się dopaminy w korze czołowej mózgu, zatem nie jest zaskoczeniem, że występuje bardzo silna korelacja między paleniem, a schizofrenią. Oto nadchodzi część mniej skomplikowana: dilerzy narkotyków na ogół celują w młodzież, która pali. Ci dilerzy zaczynają od sprzedawania konopi, by potem przejść do sprzedaży bardziej niebezpiecznych narkotyków klientowi. Narkotyki te, zwykle zaczynają się od ecstasy, czy LSD, a kończą na kokainie i (jeśli ktoś naprawdę ma pecha) heroinie.

Już widzę, jak ci wszyscy uczestnicy kampanii antynarkotykowych krzyczą “Widzisz, konopie prowadzą do zażywania cięższych narkotyków przez ludzi!” Nie, tak jest wyłącznie dlatego, że konopie są nielegalne. Uwierzcie, lub nie, ale człowiek po zapaleniu jointa lub zjedzeniu czekoladowego murzynka nie myśli „Ok, jutro wezmę crack”. Większość ludzi, którzy lubią konopie nie chce innych narkotyków takich jak ecstasy, speed czy kokaina, ponieważ są to środki stymulujące (narkotyki, które pobudzają i dają ci więcej energii; i zdecydowanie nie pomagają ci się zrelaksować). Konopie natomiast są podobne do alkoholu pod tym względem, że ludzie, którzy je przyjmują, czynią to głównie by się zrelaksować.

A co, z jakością konopi, które są dostępne u lokalnego dilera? Niestety, jeśli palisz żywicę może okazać się, że spora część tego małego czarnego bloku została zrobiona z asfaltu, torebek plastikowych, czy nawet psich odchodów (uroczo!). Jeśli palisz skuna, istnieje spore prawdopodobieństwo, że zawiera on wiele składników o ładnym zielonym lub żółtym kolorze, które będą się z nim palić. Na przykład wykładziny nylonowe, pewną ilość ziół i cokolwiek innego, co diler miał pod ręką, by rozrzedzić ilość zioła, które kupujesz. Tak, niestety konopie, które są dostępne na ulicy, zawierają prawdopodobnie 40-50 % konopi w sobie, jeśli tylko.

Zastanówmy się przez chwilę nad związkiem między konopiami i schizofrenią; czy to w ogóle możliwe, by śmieci, którymi dilerzy „wzbogacają” swój towar powodowały uszkodzenie mózgu? Nie sądzę, by inhalacja plastikowych toreb, psich odchodów, czy wykładzin nylonowych uczyniła dla kogoś cokolwiek dobrego. Jest jeszcze taka możliwość, że dilerzy będą gonić inne narkotyki swoim klientom, a jest powszechnie wiadome, że kokaina i tym podobne mają ogromny wpływ na dopaminę w mózgu. Zapominamy również o związku między paleniem, a schizofrenią; nawet, kiedy schizofrenia nie jest jeszcze widoczna, ci ludzie zwykle palą częściej i są łatwym łupem dla dilerów, a wielu z nich to osoby, których nie zabrałbyś do domu by poznali twoją matkę. Wielu dilerów jest związanych z przestępczością zorganizowaną i pożyczaniem pieniędzy, więc jeśli osoba, która ma genetyczną skłonność do schizofrenii zostanie w to zamieszana, jedynym następstwem jest wzrost stresu, który powoduje schizofrenie.

Dobra, zostawmy na chwilę naszych ukochanych dilerów i spójrzmy na to z innej perspektywy. Jeśli konopie zostaną zalegalizowane, wtedy rząd będzie mógł kontrolować moc narkotyku i użytkownicy będą wiedzieć, co biorą. Tak sytuacja wygląda w Holandii, gdzie konopie są legalne; możesz je jeść, wypić w herbacie, czy spalić w skręcie; ale wiesz, jaki rodzaj przyjmujesz i jak silny jest on pod względem THC (aktywny składnik konopi stymulujący przepływ dopaminy i receptory GABAA w płacie skroniowym przyśrodkowym i pniu mózgu).

No więc, jeśli konopie powodują schizofrenię, można by się spodziewać wyższego wskaźnika schizofrenii w Holandii w porównaniu do Wielkiej Brytanii, gdzie konopie są nielegalne. Ups, tak sprawy nie wyglądają według raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO); w 2004 WHO wyliczyła lata życia skorygowane niesprawnością dla wszystkich krajów i ogłosiła liczbę diagnoz chorób fizycznych i psychicznych na osobę w populacji. Dla schizofrenii widzimy, od najniższej dla Australii, która wyniosła 164,225 ma 100 000, do najwyższej w Indonezji, która wynosi 321,870. Porównajmy więc palącą konopie Holandię, do sztywnej Wielkiej Brytanii; Holandia miała 168,282, podczas gdy liczba diagnoz schizofrenii w UK wyniosła 185,182 na 100 000. Nie musisz być geniuszem matematycznym, by zauważyć, że tam, gdzie konopie są legalne i uregulowane liczba chorych jest niższa, niż tam, gdzie są nieuregulowane i nielegalne.

Wreszcie, weźmy pod uwagę liczbę śmierci spowodowanych przez legalne środki odurzające i porównajmy ją dla konopi. Według statystyki narodowej, w 2011 tuż poniżej 8 750 śmierci było bezpośrednio spowodowanych alkoholem. Jeśli ktoś ma ochotę poczytać, 100 000 osób umierało z powodu palenia każdego roku. Jak wiele śmierci bezpośrednio od przedawkowania trawy? Odpowiedź brzmi wielkie tłuste 0! Przedawkowanie trawy jest fizycznie niemożliwe. Co więcej, jest fizycznie niemożliwe by uzależnić się od substancji aktywnych zawartych w konopiach, ponieważ THC posiada tak długi okres połowicznego rozpadu, że nie stajesz się fizycznie zależny od niego, w przeciwieństwie do alkoholu i nikotyny. Tak, zgadza się, możesz psychologicznie uzależnić się od konopi, ale możesz również psychologicznie uzależnić się od wszystkiego od alkoholu po czekoladę (bez względu na to, czy jest legalne, czy nielegalne). Alkohol i palenie również ma swój koszt dla Narodowej Służby Zdrowia (National Health Service – NHS); według the Daily Mail nadużywanie alkoholu kosztuje NHS 6 miliardów £ rocznie, a wg BBC News palenie kosztuje NHS 5 miliardów £ rocznie. Prawdą jest, że schizofrenia kosztuje NHS 6,7 miliarda rocznie, wg NICE (ale bez wątpienia tylko niewielka część tego była bezpośrednim skutkiem konopi, jeśli jakakolwiek).

Profesor David Nutt stracił pracę za sugerowanie legalizacji konopi; ale jeśli były członek Advisory Council on the Misuse of Drugs nie wie, o co chodzi, coś tu jest nie tak. Pewnie, wielu z was będzie marudzić, że jeśli konopie zostaną zalegalizowane, będzie to oznaczało poparcie dla palenia; tak nie musi być, np. można by zalegalizować konsumpcję konopi w jedzeniu i piciu w kawiarniach dla osób, które mają 18 lat i więcej. Przychód z podatku, który zgromadzilibyśmy dzięki konopiom mógłby zostać wykorzystany do leczenia schizofrenii, kształcenia dzieci na temat nadużywania narkotyków i pomóc zmniejszyć deficyt budżetowy. Spójrzmy prawdzie w oczy, Stany Zjednoczone musiały zakończyć prohibicję, ponieważ, sprzedaż nielegalnego alkoholu była ogromna i opłacała działalność przestępczą, jak również zabijała setki ludzi silnie trującymi trunkami takimi jak bimber; więc kiedy wreszcie weźmiemy się w garść, zalegalizujemy konopie… i zrelaksujemy się?

 

Autor: Dr Nicholas M. Almond, neuropsycholog poznawczy i twórca, cierpiący przy tym na ciężkie porażenie mózgu

Oceń treść:

Average: 8 (1 vote)

Komentarze

Anonim (niezweryfikowany)

Nic nowego.

Rwące strumienie entuzjazmu

Anonim (niezweryfikowany)

Zapraszam na fora onetu i wyborczej w kannabisowe tematy. Tam można ujrzeć rozległe rozlewiska nienawiści i ksenofobii jako formę odmiany.

Anonim (niezweryfikowany)

Co tu powiedzieć bez zbędnego pierdolenia filozoficznego.

 

My jako społeczeństwo , nie mówie tu o pojedyńczym przypadku ale jako ogółu nie dorośliśmy do legalizacji narkotyków.Nawet do użytkowania alkoholu.

Z prostej przyczyny jesteśmy po prostu dziećmi , którzy nie dorośli do samodzielnego myślenia i musi robić to za nas rząd.

 

Pokaże wam to naprzykładzie alkoholu. Czy to impreza rodzinna czy też może ze znajomymi , przeważnie jest jebany alkohol , ludzie kurwa nie rozumieją że nie chcem bo prostu tego nie lubię namawiają używając argumentów wziętych z dupy (tak jak przypadku jest trawki że nie szkodzi np.) Takich ludzi tylko pierdolnąć w łeb. I to nie są ludzie patoligiczni, są to normalni ludzie szanowani ale po prostu nie umią myśleć samodzielnie w tej kwesti.

 

Dla normalnych ludzi myślących legalizacja narkotyków nie będzie problemem ale znajdą się idioci , którzy przez swoją postawę będą chcieli udowodnić że narkotyki są złe.

 

To jest kurwa problem , powinni uczyć samodzielnego myślenia.

A to że coś coś szkodzi to powinno każdego huj obchodzić , mam wolną wole , mam rozum i huj komu do tego co biore jeśli nie robie nikomu krzywdy.

 

Anonim (niezweryfikowany)

Do przeciwników żadne argumenty legalizacji nie dotrą. Można co najwyżej edukować ludzi którzy na dźwięk słowa marihuana nie reagują sklasyfikowaniem cię do marginesu społecznego.

 

Czy jest gdzieś takich więcej tekstów łączących marihuanę (i ogólnie narkotyki) ze stopniowym rozwojem schizofrenii? Jeśli tak to podajcie w komentarzach, z góry dzięki :).

 

Anonim (niezweryfikowany)

dobry artykuł, w pełni się zgadzam i jestem za :) ale piosenka "Legalize it" to akurat jest Petera Tosha a nie Marleya.

Anonim (niezweryfikowany)

tytuł pochodzi z piosenki Petera Tosha, nie Boba Marleya, proste wpisanie tytułu do google i koniec researchu panowie...

Anonim (niezweryfikowany)

Jakichkolwiek argumentów by się nie użyło, nic nie zmieni faktu, że żyjemy w jebanym Ciemnogrodzie, gdzie marihuana traktowana jest na równi z heroiną. Jeśli palisz, dla większości społeczeństwa jesteś ćpunem i kryminalistą. Niestety trzeba spojrzeć prawdzie w oczy - jeszcze sporo czasu minie nim ktoś z tych na górze w Polsce sam dojdzie do tego że konopie to nie zło wcielone i poważnie podejdzie do kwestii legalizacji..

Anonim (niezweryfikowany)

Zacofanie tego kraju oraz zamieszkujących go ludzi, pod względem ignorancji faktów jest wprost nieprawdopodobne. Żyjemy stereotypami, powszechnymi plotkami i zabobonami bez pokrycia powstałymi w czasach w których poziom medycyny był żenujący. Zamiast ostrzegać młodzież przed prawdziwymi zagrożeniami, wmawia się jej, że "trawka" to najgorsze co może ich w życiu spotkać a w żeczywistości gorsza jest otyłość spowodowana zwykłym McD... Ale cóż, zawsze znajdzie się ktoś najmądrzejszy, najwspanialszy i nabardziej doświadczony, kto powie na rekreacyjne użycie THC - "Zdegenerowany narkoman" - nie rozumięcjąc tego co mówi. Dziwnym zbiegeim okoliczność, często gęsto ci "zdegenerowani narkomani THC" osiągją więcej niż ci pseudo normalni ludzie. Mają firmy, zajmują wysokie stanowiska i mają się dobrze. Niestety, jeśli ktoś jest tak zadufany w sobie, że sądzi, iź 30 czy 40 lat życia pozwala mu wystawiać sądy o sprawach, o któych słyszy tylko w dzienniku to powodzenia. Każdy widzi to co chce widzieć. Osobiście nie słyszłem o śmieci z powodu THC ale przez raka od papierosów czy a zapicia się i owszem...

Anonim (niezweryfikowany)

 

Szkoda że hyperreal w kwestii legalizacji trawki jest na maksa stronniczy , 0% obiektywizmu. Życie przecież nie jest czarno - białe. Przez lata wałkowane są  same większości nieprawdziwe argumenty, w które młodociani fascynacji substancji wszelakich buńczucznie powtarzają sobie wzajemnie:

- trawka jest  szkodliwa dla zdrowia.

Statystyki z życia wzięte*: Znam przynajmniej 3 osoby które dorobiły się schizofrenii (zdiagnozowanej  ) paląc codziennie trawkę przez ok 3-4 lat.  Kolesie przed nałogowym paleniem można było normalnie się z komunikować, dowcipni prowadzący ustabilizowany tryb życia(praca , szkoła). Teraz kolesie na maksa odklejeni jeden ciągle mówi o jachwie, drugi o kosmosie .Jeden szfęda się po skłotach w Holandii i juma żarcie drugi siędzi na chacie non toper na chacie i gra w pleja.

Z sali słyszę szmer niezadowolenia i jakieś stękanie o kolesiach koniecznie  firmami i po studiach

Dla przeciwwagi. Znam gościa który jest informatykiem programistą ,wprawdzie nie założył własnej firmy:) ale   pracuje w zawodzie , kosi grubą kasę a od roku bierze na przemian mietka z herą o czym to świadczy? Że powinni zalegalizować Herę? Pewnie że koleś prędzej czy później jeśli nie przystopuje to wyleci z roboty.

ok. Znam osoby które ciągle palące (jedna 11 drugi przeszło 20 lat ) jakoś radzą sobie w życiu.

Najważniejsze chyba jest chyba kwestia że żadna osoba uzależniona od jakiekolwiek substancji nie jest szczęśliwa( mówię tu  o kresie paru lat , na początku pewnie jest wszytko ok.) .Nie ma szczęśliwych alkoholików ,spotkani ludzie na detoksie również nie tryskali humorem. Dobra koniec dygresji

Faktem jest że ciągłe palenie jednym szkodzi mniej są bardziej odporni psychicznie.

Ogólnie z moich obserwacji wynika że skutkiem nadużywania thc jest brak energii do życia, apatia , często zapominanie o najdrobniejszych sprawach , Niagar.  Czy tak działa substancja która nie wpływa na zdrowie?

-Alkohol i tytoń  bardziej szkodliwy od trawy .

Zgodzę się że alkohol  jest bardziej szkodliwy dla zdrowia ale tylko zdrowia  fizycznego. Alko jest depresantem  , trawa psychodelikem , i ze swej natury alko  dość łagodnie obchodzi się ze psychiką bo tylko  wypala  mózg:) ale ten proces trwa latami, zioło jako psychodelik miesza w głowie i jak każdy psychodelik może zrobić sieczkę w psychice zwłaszcza u małolata czyli w psychice jeszcze się rozwijającej .

Marihuana może być bardziej niebezpieczna od alkoholu ze względu na szybsze nie bezpieczeństwo  nadużywania . Dlaczego? . Po pierwsze kwestia może dość błaha to metoda zażywania , obalenie flaszki wymaga walki z kubkami smakowymi tudzież ze swoim żołądkiem , ściągniecie chmury z wiadra to 10 sekund.

Druga sprawa może bardziej istna to kac i zatrucie organizmu po alko które jest swoistą karą za przebalowaną sobotę, zjazd po gandzi to co najwyżej  zamuła . Można całe dnie bakać i organizm specjalnie nie odczuje tego ( pod względem czysto fizycznym) . .Żeby  nie było że promuje alko, to dodam  alkohol to też drag i to  drag hujowy ale argument że skoro jeden drag jest już legalny to czemu nie zalegalizujemy drugi ( może mniej hujowy) jakoś do mnie nie przemawia.

 

-Mit tego że trawa nie jest furtką do mocniejszych drągów.

Wydaję się że niestety że nie jest to mit a oczywista oczywistość.

Heh. Pewnie zdarzają się wyjątki ( statystyka z mojego życia : jedna osoba która paląc nigdy nie spróbowała  niczego innego   )  .Trawka w naszym społeczeństwie w przeciwieństwie do alko taktowana jest jak narkotyk. A więc paląc jointa na jakiejś imprezie możemy   próbowaliśmy narkotyków .Jesteśmy zaszufladkowani. Granicy została przekroczona. Ok. równie dobrze można powiedzieć że wszyscy narkomani zaczynali od piwa/ taniego wina . I jest to też prawda bo pijąc alkohol pierwszy raz alkohol również przekraczamy granice ryzykujemy , cześć z nas pijąc pierwsze zostanie alkoholikami . Wniosek zresztą w sumie logiczny nie chcesz  chcesz zostać alkoholikiem nie próbuj alko. Wtedy masz 100% pewności że nie zostaniesz pijakiem. Tak samo z ziołem i innymi dragami.

 

Niestety dragi mają to do siebie że nadużywane , po jakimś czasie nadużywane , gorzej działają, słabiej działają. Magia pierwszego palenia nigdy już nie wróci.

Tutaj niestety pozwolę sobie na  kolejną małą dygresje i zwierzenia bardziej osobiste.

Może w dzisiejszych czasach w których  scena RC nachalna i bardzo dynamiczna a wiedza jak zrobić kota z akataru dzięki hipkowi jest na wyciągnięcie ręki .Być może młodzież zaczyna  przygodę z dragami od np. jakiegoś beta-kenou i właściwie też dzięki hyperrealowi na niczym nie kończy tylko powiedzmy ciągle zdobywa nową "wiedze". Na tym padole łez w którym dane mi było żyć moje podwórkowe otoczenie zaczynało od trawy , część poczuła w  sobie dziwnym zbiegiem okoliczności  pokusę zostania osiedlowym szamanem więc ulegali (okresowej ze swej natury)  fascynacji darami jesiennej łąki , co odważniejsi  w których koniec jesieni wywołał poczucie pustki a  mroczniejsza stronę szamanizmu  zaczęła domagać się ofiary, podjęli  pierwsze nieśmiałe jeszcze próby sprawdzenie na sobie skutków ubocznych popularnego leku na kaszel .Co śmielsi z nich i którym mroczna szamanizmu wydawała się za mało mroczna  a ofiara za mało krwawa  zaczęli z koleji  popularny lek na kaszel łączyć również popularnym  zwłaszcza u szewców gatunkiem kleju. Niestety , owe wydawało się doskonałe połączenie  postulowało natłokiem informacji a wręcz dezinformacją  od wszelkiej maści szatanów i tak z osiedlowych szamanów zdegradowani zostali do dość w sumie mało atrakcyjnej roli osiedlowych głupków a jedyną którą  hostią którą  w imię swej starej wiary zaczęli spożywać stał się haloperydol . Część ekipy z  podwórka mająca  szeroko pojętym okultyzm po prostu w dupie za to spędzająca sobotnie wieczory w klubach z j muzyką taneczną nawet nie wiedział jak  w paskudnym położeniu znaleźli się ci niedawni szamani gdyż bardziej interesowało ich podziwianie efektów zażycia  tabesów oznaczonych marką popularnego samochodu produkcji japońskiej. I tak dalej i tak dalej...bo granice ludzkiej głupoty są nieskończone. Lecz początek był jeden a była nim nabita lufka.

Koniec dygresji i osobistych zwierzeń 

 

-Na hyperrealu forsuje się mit że gdyby gandzia była legalna , młodzież nie obracał się wśród złych dilerów którzy tylko czekają jak biedny user będzie miał chwile słabości i wcisną mu działkę hery czy inne dragi . Czyżby?  Młodzież i tak i tak naćpa się jak będzie chała i nie potrzebuje do tego dilera  ( patrz wyżej czyli RC i apteka ).   Po co wciskać ludziom groszki  skoro na paleniu tyle samo zarabiają? Czy naprawdę sądzicie że ci  źli dilerzy często sami wjebani  , którzy znają jakiegoś łysego pana i kupują 100 gietów po dwie dyszki albo kupują 10 i was obcinają , myślą bezsennymi nocami jak by tu was uzależnić? Już dużą pędzaj o waszym uzależnianiu marzy i uśmiecha się chytrze cała branża RC. Ale  ton osobny temat

 

- Kolejny mit za legalizacją palenie to legenda że źli dilerzy dodają do zioła jakiś starszych substancji. Jakby państwo było dilerem to materiał byłby prima sort .

Akurat jest to dobry argument aby zalegalizować fuke lub here:)  gdzie czytość sięga max.10-20% .W przypadku zioła  nie ma co dodawać aby klienci nie połapali  się że są robieni w huja. a dodawanie czegoś innego klepiącego  jest  nieopłacalne bo zioło jest relatywne tanie . Wszystkie maczanki i tajemnicze kryształki to Urban legend.

 

ok. Faza schodzi a za nią wenę , Zapraszam do polemiki

 

* Statystyki zostały przeprowadzone na obserwacji  ok 50 osób nadużywających lub używających substancji psychotropowych w wieku  18-35 lat na przestrzeni ok. 10 lat

Zajawki z NeuroGroove
  • Szałwia Wieszcza

Autor: Pan Piotr

Substancja: dxm 300mg + Salvia ekstrakt x20

Doświadczenie: MJ i dopalaczowe podróbki, LSD, dxm, klej i parę innych

To mój pierwszy Trip Raport, proszę o wyrozumiałość.

  • Etanol (alkohol)
  • Grzyby halucynogenne
  • Klonazepam
  • Marihuana

Substancje oraz dawkowanie: (ja) około czterdziestu dorodnych czarnogórskich grzybów o działaniu wyginającym wzory na kafelkach, zapijane jakimiś piwami pszennymi, na rozładowanie emocji niechcąca dwójka klona, kielich wódki i kilka gibbonów w obiegu. I ta jebana nikotyna. B: około 30 grzybów, wódka, 2 browary, klon dwójka i jakaś baka, ale nie dużo bo się mu nieco przysnęło. J: na naszych oczach koło dwudziestu grzybów, potajemnie – co się zemściło – jeszcze z pięćdziesiąt. Reszta ludzi, co kto jak, w opisie.

  • 5-MeO-MiPT
  • Bad trip

SET: stan psychiczny rozchwiany, nastrój pozytywny, chęć przeżycia nowych doznań seksualnych. SETTINGS: mieszkanie w bardzo jaskrawym kolorze z wielkim pejzażem na ścianie, podniecająca partnerka.

A wiec jak amator nastawienie pozytywne, kompletnie odwrotne do hołdującego motta: ,, znaj umiar, zachowaj przytomność, odrób lekcje, kupuj najczyściej lub wcale", brak przygotowania, spontan.

  • Dekstrometorfan
  • Tripraport

- bardzo pozytywne nastawienie, ukrywałem uśmiech podczas kupowania - miejscówka to mój pokój, jedyne źródło światła to ekran laptopa

Piątkowe wyjście ze znajomymi dobiega końca. Dosyć pijany idę w kierunku domu, jest nieznośnie zimno i w dodatku leje deszcz. Nagle do głowy wpada mi genialny pomysł - zahaczę o całodobową aptekę i sobie polatam - pomyślałem. Tak też zrobiłem, w nocnym kupiłem jeszcze 2 litrowy sok grejpfrutowy i całkiem przemoczony wróciłem do domu. Na klatce schodowej przytulam grzejnik aby odzyskać czucie w palcach, połykam pięć tabletek i zapijam kilkoma dużymi łykami soku. Po wejściu do domu wycieram włosy i wypijam jeszcze dwie szklanki soku. Troszkę przetrzeźwiałem na tym zimnie.

randomness