Meandry Polskiej Narkomanii

Pacyfiści, Pseudohippisi i Gity ćpają, Chwosty częściowo, wielu też Panków w świecie ułudy. Faszyści - nie ćpają! Nius sprzed 20 lat.

Meandry Polskiej Narkomanii

rozdział książki pt "Po tej stronie granicy" (do spisu treści)
okladka okładka

"Słowo Powszechne" 10 VI 1981

Narkomania w Polsce nie wzięła się sama z siebie. Wybuchła w połowie lat siedemdziesiątych i ogarnęła dziesiątki tysięcy młodych ludzi; musiały więc zaistnieć jakieś konkretne powody dla których zaczęli oni uciekać w krainę ułudy. Tłumaczenie wszystkiego łatwością dostępu do środków halucynogennych produkowanych domowym sposobem nie załatwia sprawy.

To było ułatwienie, lecz plaga ta spadła na szczególnie podatny grunt.
Waga problemu, a także fakt, że zjawisko powstało przed paru laty, a nie obecnie, skłania nas do zainteresowania czytelników genezą narkomanii w Polsce.

Chemiczny aspekt tego problemu wygląda następująco: od połowy lat sześćdziesiątych przez całe następne dziesięciolecie zażywano u nas środki farmakologiczne, zdobywane nielegalnie z aptek, wąchano różne związki, na przykład tri, próbowano też hodować odpowiednie zioła, klasyczne narkotyki trafiały się bardzo rzadko i pochodziły z importu, oczywiście nielegalnego.

Mniej więcej od sześciu lat znane są recepty na domowy wyrób morfiny i heroiny z makowin, ostatnio zaś produkuje się prywatnie psychedrynę i LSD.

Kto zażywa? Przede wszystkim młodzież w wieku 15-19 lat, a także spora grupa nieco starszych, mocniej wciągniętych w nałóg narkomanów.

Jak to się więc dzieje, że kilkaset tysięcy dzieciaków zetknęło się już w naszym kraju z nałogiem?
Początki narkomanii lokować należy w drugiej połowie lat sześćdziesiątych. Wtedy to wraz z rozwojem tak zwanej subkultury młodzieżowej przeniknęła do nas ideologia hippisowska, która w swej zwulgaryzowanej formie szybko znalazła chętnych nosicieli. Abstrahując od zjawiska mody, które w tak dużej populacji jest zrozumiałe, warto zwrócić uwagę na mechanizm przeciwstawiania się oficjalnym czynnikom. Reakcja na hippisów była jednoznaczna: wyśmiewanie, a potem potępianie przez środki masowego przekazu.

Bodajże "Walka Młodych" w roku 1969 opublikowała napastliwy tekst na warszawskich hippisów, w którym obok licznych inwektyw zarzutem wobec ich przywódcy, noszącego, o ile pamięć nie myli, pseudonim "Prorok", był fakt jego ułomności. Tylko idiota mógł sądzić, że napisanie o kimś, że jest kulawy, zdyskredytuje tę postać w oczach innych ludzi. Tego rodzaju argumentacja połączona z brakiem autentycznych dyskusji sprawiła, że hippisi egzystowali nadal często na zasadzie przekory, cieszyli się też pewnym poparciem liberałów.

Tymczasem był to sygnał ostrzegawczy o powoli postępującej dekompozycji środowiska młodzieżowego. Z jednej sterony odchodziła ze szkół grupa przedwojennych pedagogów którzy nie tylko uczyli, ale i wychowywali. Ci ludzie wiedzieli, w jaki sposób przedstawiać młodzieży pewne społeczne sprzeczności, w jaki sposób prezentować im autentyczne wartości. Niestety, aparat szkolnictwa - jako całość - takimi drobiazgami w ogóle się nie zajmował. Na lekcjach wychowania obywatelskiego wpajano często propagandowy bełkot stojący w jawnej sprzeczności do rzeczywistości spoza szkolnych okien. Weryfikacja tez głoszonych przez nie zawsze przygotowanych do tego pedagogów powodowała ich odrzucenie. I to zjawisko nasilało się aż do apogeum w połowie roku ubiegłego.

Z drugiej strony szkoły rezygnowały z kultywowania niektórych tradycyjnych wartości moralnych i narodowych. Wiele z tych pierwszych, jako związanych z religią, było pomijane, natomiast te drugie, z uwagi na manipulacje określonych grup, schodziły na plan dalszy. W ten to sposób zniknęło z naszej historii wiele nie tylko postaci, które stanowiły modele do naśladowania, ale także prądów, koncepcji, a nawet epok, świadczących o nieprzemijających wartościach narodowych 4.

W tym samym czasie z wielu powodów osłabła wychowawcza rola rodziny, zaś organizacje młodzieżowe zajmowały się wszystkim, tylko nie wychowywaniem młodzieży. Wpajano tam slogany, próbowano wymuszać akceptację wątpliwych wzorów, a ogólnie rzecz biorąc nie dysponowano (dotyczy to zresztą i całej szkoły) przemyślanym, a zarazem atrakcyjnym i łatwym do zaakceptowania modelem wychowawczym. Efektem tego była niewiara w prawdy głoszone oficjalnie i powstawanie u wielu młodych ludzi barier psychologicznych.

Postępujący kryzys ekonomiczny, kolejne kryzysy polityczne i powolne załamywanie się struktur sprzyjały demoralizacji. Szerzące się cwaniactwo, kodeksy moralne odrębne dla niektórych grup społecznych, oficjalna tolerancja głupoty i szkodnictwa. czyniły podatny grunt dla dekompozycji środowiska młodzieżowego, któremu brakło wartości duchowych i wzorów osobowych godnych, ich zdaniem, naśladowania. Wielu nastolatków zaczęło tworzyć własne systemy wartości i własne pseudoorganizacje. Kolejnym sygnałem alarmowym była sprawa gitów, hermetycznej, rządzącej się brutalnymi prawami grupy kryminalnej z marginesu społecznego. Cały system obyczajów, znaków i ceremonii był bardziej atrakcyjny niż oficjalna, szkolna drętwa mowa.

Zjawisko gitów wykazało, iż szkoły nie są przygotowane do przeciwstawiania się wydarzeniom nietypowym, nie objętym żadnymi dyrektywami. Wielu nauczycieli udawało, że gitów nie ma!

Skutek był taki, iż zmieniając nieco obyczaje i znaki grupa ta powiększała się stale.
W połowie lat siedemdziesiątych w Polskę poszły recepty na domowy wyrób narkotyków, kryzysy targały coraz częściej krajem, a młodzi uciekali masowo w świat ułudy, który był dla nich lepszy i ciekawszy od rzeczywistego. A poza tym ci, co brali narkotyki, byli lepiej notowani przez środowisko.
Dziś mamy praktycznie siedem grup, które wykazują cechy odrębne i często ze społecznego punktu widzenia patologiczne. Większość z nich ćpa. I tak mamy w Polsce:
  • Hippisów wyznających reszteki ideologii "dzieci kwiatów" a więc pokoju i miłości bliźniego. Wielu ćpa.
  • Pseudohippisów - termin poniekąd teoretyczny niewielka różnica w odniesieniu do poprzednich. Mniej konsekwentni w wyznawaniu ideologii, nieco zmieszczanieli, wygodni. Ćpają.
  • Gity - organizacja o charakterze mafijnym, powiązania kryminalne, własny kodeks. Niektórzy ćpają.
  • Pacyfiści - łagodne obyczaje. Ćpają.
  • Punki - polska odmiana zachodniego ruchu prymitywnie kontestują cego. Wielu ćpa.
  • Faszyści - nazywani t.ak przez innych. Żadnych związków z ideologią faszystowską. Twarde obyczaje, kult siły, specyficzny sposób chodzenia. Nie ćpają!
  • Chwosty - grupa agresywna, pośrednia między punkami a faszystami. Częściowo ćpają.

W tym miejscu można się za głowę złapać, jak to się stało, że w kraju, który przeżył tyle teragedii wojennych, powstaje grupa "faszystów" nazywana tak przez wielu. Ano w ten właśnie sposób zaowocowało wpajanie na siłę młodzieży ideałów i wzorców z lat okupacji. Jest to żenującym paradoksem, ale w rozmowach z nimi wychodzi na jaw, iż dokonali oni prawidłowej analizy filmów książek i opowieści o czasach wojny.

Wywnioskowali mianowicie, że wszyscy cierpieli i byli bici, a grupą twardą, skuteczną (?) okazali się, no właśnie... w ten sposób zrodził się specyficzny kult twardego człowieka. Zdajemy sobie sprawę, iż ta grupa może stać się dla wielu nieetycznych publicystów materiałem do wykazywania postępującej degrengolady społeczeństwa posierpniowego.

Dobitnie więc zaznaczamy, iż powstała ona już przed paroma laty i jest efektem systemu wychowawczego opracowanego przez poprzednią ekipę. Zresz tą wszystkie wspomniane grupy to pośredni produkt czasów minionych, my zaś musimy się głowić, co z tym pasztetem zrobić.

Tegoroczne lato będzie bardzo trudne - z politycznego, społecznego i gospodarczego punktu widzenia. "Spadek młodzieżowy" po zakończonej już na szczęście epoce będzie się rozwijał, gdyż czynniki sprzyjające temu istnieją w dalszym ciągu, a niektóre nawet narastają. Już dziś, zdaniem milicji, w miejscach tradycyjnych spotkań widać więcej grup młodzieżowych niż przed rokiem, więcej jest też zgonów narkotycznych. Musimy bić na alarm! Nie chodzi bowiem o fakt istnienia tych nieformalnych organizacji, ale o narkomanię, która znajduje znakomity grunt. Przepędzenie, tępienie czy nawet więzienie gitów, chwostów lub pacyfistów to zabieg o skutkach pozornych, bowiem przyczyny, dla których oni egzystują, w dalszym ciągu istnieją. I te właśnie przyczyny sprawiają, że narkomania trafia coraz głębiej. Zdaniem lekarzy milicjantów, psychologów - ze środkami halucynogennymi zetknęło się już ponad 600 000 młodych, z czego ponad sto tysięcy zażywa morfinę albo heroinę.
I ci ludzie są praktycznie straceni!

Po raz kolejny na łamach "Słowa" przypominamy, że uzależnienia morfinowe są tej natury, iż niewielu wychodzi z nich, a pozostają wraki ludzkie, częste są przypadki śmierci. Zdaniem jednego z psychologów, nawet gdybyśmy dziś rozbudowali stokrotnie bazę lecznictwa i odwyku, to i tak około stu tysięcy dzieciaków można już wykreślić ze społeczeństwa. Nigdy nie wrócą do normy. Problem polega na tym, aby liczba ta nie była już wyższa. Pragniemy zwrócić uwagę, że walka z narkomanią poprzez tępienie objawów jest równa gaszeniu ognia benzyną. Jeśli chcemy uchronić młode pokolenia przed destrukcją, to musimy zacząć od wpajania im właściwego systemu wartości - i to w sposób taki, by go od razu nie odrzucali. w Polsce potrzeba wychowawców, a nie nauczycieli. Potrzeba ludzi, którzy zrozumieją problemy młodzieży i będą w stanie tłumaczyć im sprzeczności dnia codziennego. Potrzeba nam prawdziwych humanistów, którzy potrafią ratować młodzież.

Rafał Jabłoński
"Po tej stronie granicy" (do spisu treści)

Kategorie

Komentarze

produkowane prywatnie LSD? heh, może redakcja hyperreala poda przepis........

kim sa chwosty i gity ;D? [tzn wg autora tekstu ;]]
troche sie domyslam ale.. ;D

"ze środkami halucynogennymi zetknęło się już ponad 600 000 młodych, z czego ponad sto tysięcy zażywa morfinę albo heroinę "
Morfina i heroina to nie halucynogeny !

z tym ze faszysci nie cpaja to jest dobre ;) a moze mi ktos wogule wyjasnic jakie narkotyki panowaly w tamtej epoce... bo cos nie moge sobie tego wyobrazic zeby za tamtych czasow ktos sobie bakal albo wicior dmuchal :]

koles ktory napisal ten artykul zachowuje sie jak gowno bez wlasciciela ;-D

koles ktory napisal ten artykul zachowuje sie jak gowno bez wlasciciela ;-D

koles ktory napisal ten artykul zachowuje sie jak gowno bez wlasciciela ;-D

"Przepędzenie, tępienie czy nawet więzienie gitów, chwostów lub pacyfistów to zabieg o skutkach pozornych "

a teraz w ten sposob polska policja zaltwia sprawe z mlodzieza ktora pali mj
lol
------------------------------

a poza tym nie czaje tych chwostow - jak ktos moze byc na pol punkiem i na pol faszysta heh
kolejny lol

kim sa chwosty i gity ;D? [tzn wg autora tekstu ;]]
troche sie domyslam ale.. ;D

kim sa chwosty i gity ;D? [tzn wg autora tekstu ;]]
troche sie domyslam ale.. ;D

Zajawki z NeuroGroove
  • Kodeina

humor jak zwykle, poranne lenistwo i nudy; dom, przed kompem

Wstałem, wrześniowy dzień. Słonecznie i ciepło. Budzę się, choć pospał bym jeszcze parę ładnych godzin, wstaję jednak, włączam TV. Oglądam powtórkę Pogromców Mitów jednocześnie jedząc przygotowany przez mamę śniadaniowy twaróg. Najedzony udaje się pod poranny prysznic. Wycieram się, ubieram i zastanawiam się co ze sobą zrobić.

  • Heroina
  • Pierwszy raz

Kac po ostrej imprezie dnia poprzedniego. Chec zabicia moralniaka przez zaspanie na wyklady.

Swansea. Mala uniwersytecka miejscowosc w Anglii. Jak to na mala miejscowosc bywa, uliczni dilerzy sprzedaja drogi, mocno parchany towar. Zafascynowany niedawnym odkryciem sieci ToR postanowilem skorzystac z mozliwosci jaka daje anonimowosc i czarne markety. Wlasnie kiedy opierdalalem siebie w myslach za moja nieodpowiedzialnosc i zaspanie na wyklady, paczuszka zostala wsunieta pod drzwi mojego pokoju w akademiku. Podekscytowany szybko wyciagnalem zawartosc i 5min pozniej juz przygotowywalem dawke. Byl to moj pierwszy raz z heroina.

  • 4-HO-MIPT
  • Tripraport

Słoneczko, świetna pogoda, lasy, łąki, rowerek. Godzina wpadająca w wieczór. Chęć pooglądania widoczków ładnych.

Witam serdecznie.
Pragnę jedynie zaznaczyć z początku(gdyż jest to ważne dla S&S uważam),że  nie jest to moja pierwsza przygoda z tą substancją. Wcześniej zajadałem 12 mg po przeczytaniu jednego raportu z tejże witryny.  Również był rowerek, było cudownie i widoczki były piękne; ciepłe kolorki, pół fazy spędziłem na oglądaniu pól jęczmiennych bodajże. Tym razem spodziewałem się podobnego, no jednak nie.

randomness