Zapach Suzanne Vega

Suzanne Vega przybiegła do niej na palcach, spocona, zgodnie z umową, boso i bez majteczek. Zaraz, wróć. To nie "Zapach Tamaryszku". Naprawdę.

agquarx

Odsłony

2874
Suzanne Vega przybiegła do niej na palcach, spocona, zgodnie z umową, boso i bez majteczek. Zaraz, wróć. To nie "Zapach Tamaryszku". Naprawdę. Ta relacja będzie stosunkowo krótka. Obiecuję. Lepiej spiszę to póki jeszcze działa mieszanka mojej ukochanej muzyki i tanich, dobrych, punkowych środków psychoaktywnych, która pulsuje w moim dziewczęcym krwioobiegu. Dzisiaj byłam na koncercie mojej bogini (wcielenia Astarte) i aktorki moich opowiadań porno, Suzanne Vega. Oczywiście, nie na sucho. Zaczęłam od dużego kubka parzonego przez 20 minut Czaju. PUNK NOT DEAD! Tak wzmocniona sprawdziłam jeszcze raz czy mam Bilet (kosztował mnie prawie całe oszczędności...i był najdroższą rzeczą w tej imprezie :-)), komórkę (moją Nokię, która nawet nie ma aparatu :-P), czarne, gotyckie, majteczki (w razie gdyby była okazja rzucenia ich na scenę) i pieniądze na ewentualną koszulkę lub kubeczek do ewentualnego podpisu. Już po 15 minutach poczułam się raźniej, zawiązałam więc moje gotyckie buciory (prawie do kolan! PUNK!) i powiedziałam do widzenia Rodzince. Kochana rodzinka... Skierowałam swoje kroki do sklepu spożywczego, gdzie zakupiłam luksus - 0,5 litra CocaColi. Zwykle łykam tabletki na sucho, ale dzisiaj było święto. PUNK NOT DEAD! ANARCHY! W pierwszej aptece zakupiłam dwa opakowania Acodinu 15mg (30 tabletek czyli razem 900mg, dla wagi ciała 79kg przy 175 centrymetrach wzrostu, by ktoś nie mówił, że jestem gruba :-P). W drugiej (dla niepoznaki, w końcu oba leki są na kaszel :-)) aptece zakupiłam trzy opakowania Tussipect (20 tabletek po 15mg efedryny hcl razem 900mg, dla mnie dawka lekkopółśrednia). Rozejrzałam się w poszukiwaniu ustronnego miejsca. Znalazłam mały lasek z ławeczką niedaleko Metra. Idealne zacisze narkomana. PUNK NOT DEAD! HACK THE PLANET! Obok mnie na ławeczce siedziało dwóch zniszczonych przez życie meneli. Starszy i młodszy. Obok meneli leżało po jednej pustej butelce wina marki wino, marki Łzy Dziewicy. Usiadłam nieskromnie i wyciągnęłam z plecaczka mosiężny tygielek i młotek. Kiedy pracowicie rozkruszałam tabletki Acodinu na proszek, młodszy menel obrzucił moje widoczne spod krótkiej, lekkiej, czarnej jak oczy Astarte, gotyckiej jak Marilyn Manson, welwetowej sukienki (zawinęła się w czasie siadania...) udo ubrane w czarną gotycką pończoszkę z pomponem -- obleśnym wzrokiem zboczeńca. Pozwoliłam mu patrzeć do woli, w końcu miałam misję, a poza tym PUNK NOT DEAD! INFORMACJA MUSI BYĆ WOLNA! :-) Kiedy rozkruszyłam tabletki z DXM na proszek, odstawiłam tygielek na Matkę Ziemię i zabrałam się za Tussipect. Szybkimi, sprawnymi ruchami wytłaczałam po kilka-kilkanaście czerwonych tabletek na lewą, bladą, gotycką, delikatną rączkę intelektualistki (PUNK NOT DEAD!) i z prawej brałam łyka Coli pozwalając efedrynce spłynąć luksusowo wprost do żołądka. Starszy menel zainteresował się wyraźnie i zapytał co ja właściwie robię. Powiedziałam (dostosowując się do jego odmiany języka polskiego, powszechnej także pośród wielu komentujących moje artykuły), że te leki, jak wziąść za dużo, dają niezły odlot, że ja pierdolę. Wiele kosztują, spytał? Pięć dwadzieścia ten (Acodin) i siedem dwadzieścia pięć ten (Tussipect), odpowiedziałam uprzejmie moimi pomalowanymi na czarno (GOTYK!) ustami. Wybieram się na koncert muzyki psychodelicznej, dodałam z zabójczym uśmiechem. To tyle co niezłe wino, stwierdził menel markotnie i wrócił do swojego nektaru. PUNK! Kiedy przełknełam ostatnie tabletki Tussipect, ostrożnie przesypałam sproszkowany Acodin do CocaColi i zakręciłam ją całą mocą rączek. Wstrząsnęłam kilka razy, nie mieszając. Byłam gotowa. GOTYK! Skierowałam się do Metra i pozwoliłam się jej zawieść do Centrum. Kiedy dojechałam zaczęłam czuć pierwsze drgnięcia wchodzącej efedrynki. Koncert zaczynał się około 20, za jakieś 15 minut. Skierowałam swoje kroki, sprężyste i regularne jak bicie mojego pobudzonego serca, które mam po lewej stronie (SKRAJNIE!), do Sali Kongresowej. Po drodze chwyciłam kilka lubieżnych spojrzeń od nastoletnich mężczyzn. ANARCHY IN THE U.K.! Butelkę z Colą umieściłam w lewej rączce, bilet w prawej i podeszłam do strażników. Gdzie jest wejście IV, spytałam niewinnie, ignorując tabliczkę wielkości plakatu wyborczego zakazującą stanowczo wnoszenia na salę jedzenia i picia. Wskazano mi uprzejmie. Uśmiechnęłam się mrrrrocznie i gotycko powiewając sowicie spowitymi czarną maskarą rzęsami (GOTYK! GOTYK!) i...oto byłam w środku! Dobrze, że nie chcieli spróbować mojej Coli, mogła by im nie smakować :-P. Pociągnęłam łyk, bo trochę zaschnęło mi w gardle. Strażnicy mnie zawsze denerwują :-). Jeśli ktoś ciekawy, niech obliczy, ile DXM było w tym łyku. PUNK! Wkrótce rozpoczął się koncert. Suzanne już po trzech pierwszych piosenkach (zaczęła od Marlene On the Wall) zdjęła czarną kurteczkę i kapelusik i pokazała jasno czerwoną cieńką, zwiewną koszulkę, którą miała pod spodem. Przeprosiła po angielsku, że w kraju katolickim z którego pochodzi papież się tak obnaża i zapewniła, że nie zamierza, jak Madonna, w wieku lat 50 paradować po scenie w bieliźnie, po prostu SPOCIŁA SIĘ, bo jest jej cholernie gorąco. Ponieważ byłam już po kilku łykach Coli i 20 minutach ukochanej muzyki i Tussipectu, podnieciło mnie to, że nie macie pojęcia. Szkoda, że nie była boso :-). Jak w moich i Adama marzeniach sennych. Wkrótce zaczęła się psychodelia. Zarówno muzyczna (Suzanne i jej zespół słuchali chyba ostatnio dużo Pink Floyd przygotowując aranżacje starych przebojów) jak i w mojej popieprzonej punkowo-gotyckiej głowie. Chwilami zamykałam oczy i płynęłam bez granic ego z muzyką, mamrocząc znane na pamięć teksty pod nosem jak mantry, podczas, gdy pod moimi powiekami przemykały jakieś niewyraźne obrazy, kolorowe miraże zbudowane z figur geometrycznych i powidoku Suzanne Vega. Zastanawiałam się, czy jest bez majteczek, bo że była gotowa, co do tego byłam pewna. PUNK! Czas mijał mi błyskawicznie i nagle były już bisy. Suzanne zagrała Rosemary, piosenkę którą swego czasu próbowałam tłumoczyć (zrezygnowałam po chwili ze spisywania dokładnej kolejności utworów, nie mogłam utrzymać długopisu w rączce, zresztą wszystko mi powypadało na podłogę, oprócz trzymanej kurczowo CocaColi). A może to było przed bisami? Klaskałam jak szalona wydając ochrypłe erotyczne okrzyki i w czasie niektórych utworów po metalowemu machałam swoimi kruczo czarnymi włosami. Nie wiem co na to ludzie, którzy siedzieli obok, jakoś mi umknęli z horyzontu zdarzeń. Cały świat zawęził się do mojego walącego wraz z rytmem melodii i języczka Suzanne serduszka i jej uśmiechu. Miałam kompletnie mokro w majteczkach. Muzyka wibrowała i tylko ogromna siła woli powstrzymywała mnie przed umieszczeniem lewej rączki na guziczku ekstazy. INFORMACJA MUSI BYĆ WOLNA! Wypiłam jakieś 3/5 butelki. Kto to potrafi, niech obliczy ile to DXM, w dawkach podzielonych (nie jestem w stanie powiedzieć, co ile czasu brałam łyk). Tussipect (pobudza) wraz z Acodinem (spowalnia) okazał się być świetną mieszanką na koncerty. Około 22 koncert się definitywnie zakończył. Tussipect przestał już prawie działać. Zostało go tyle (czysto subiektywnie, oczywiście), że wiedziałam (z doświadczenia, biorę efedrynę już od ponad 8 lat), że zdołam napisać ten tekst i go wysłać. Na wszelki wypadek po powrocie do domu wzmocniłam się kubkiem czaju i siadłam za komputerem. PUNK NOT DEAD! Proszę o liczne komentarze, Kochane Czytelniczki i Kochani Czytelnicy. Wasza, {agquarx}

Komentarze

rad (niezweryfikowany)
ee?
Anonim (niezweryfikowany)
Jakakolwiek muzyka live po DXM rządzi! troche mnie zdziwiło, że nie rozwaliła Cię (w negatywnym tych słów znaczeniu) mieszanka deksa i efedryny - tak czy inaczej ciesze się, że jednak nie;)
agquarx
[quote=Anonim]Jakakolwiek muzyka live po DXM rządzi! troche mnie zdziwiło, że nie rozwaliła Cię (w negatywnym tych słów znaczeniu) mieszanka deksa i efedryny - tak czy inaczej ciesze się, że jednak nie;) [/quote] Prawdziwy punk najpierw wdycha czy wypija, a potem myśli. A DXM brałam małymi dawkami. Teraz widzę podwójnie i strasznie wali mi serce, ale poza tym jestem OK. Ciekawe jak będzie jutro rano...
Anonim (niezweryfikowany)
jeśli teraz jesteś w jednym kawałku, to rano najwyżej "wczorajsza" z lekka będziesz;) zjesz coś, zapalisz sobie (papierosa, nie wiem czy zielone pomoże) i powinno pomóc :)
agquarx
[quote=Anonim]jeśli teraz jesteś w jednym kawałku, to rano najwyżej "wczorajsza" z lekka będziesz;) zjesz coś, zapalisz sobie (papierosa, nie wiem czy zielone pomoże) i powinno pomóc :)[/quote] ...nie palę tytoniu (błe...za kogo ty mnie masz). Dzięki za troskę :-). Jak podobały Ci się opisy mojego gotyckiego stroju?
kokon (niezweryfikowany)
na H ladna patologia sie zrobila, co to w ogole jest ?
BioMechanic (niezweryfikowany)
a ja tam lubie sobie te relacje czasami przeczytać. .. żeby tylko nie zwiększać dawki... w końcu to troche nie na temat (choć troche i na temat)... a co do gotyckiego stroju itp... + .. mi się to widzi : ) pozdraviam
Anonim (niezweryfikowany)
[quote=kokon]na H ladna patologia sie zrobila, co to w ogole jest ? [/quote] spierdalaj n00bie! jak nie rozumiesz o czym czytasz, to się nie odzywaj!
HWDP (niezweryfikowany)
[quote=kokon]na H ladna patologia sie zrobila, co to w ogole jest ? [/quote] TFOJA STARA!!!
agquarx
[quote=kokon]na H ladna patologia sie zrobila, co to w ogole jest ? [/quote] ...to jest rapport z moich doznań punkowych w czasie koncertu Suzanne Vega w Sali Kongresowej! GOTYK!
kokon (niezweryfikowany)
[quote=agquarx][quote=kokon]na H ladna patologia sie zrobila, co to w ogole jest ? [/quote] ...to jest rapport z moich doznań punkowych w czasie koncertu Suzanne Vega w Sali Kongresowej! GOTYK![/quote] gotyk ; o ja jestem skinhedem wiec mi miło! a pozostalym nie odpowiadam, n/c kretyni :x
sofaraway (niezweryfikowany)
[quote=Anonim]Jakakolwiek muzyka live po DXM rządzi! troche mnie zdziwiło, że nie rozwaliła Cię (w negatywnym tych słów znaczeniu) mieszanka deksa i efedryny - tak czy inaczej ciesze się, że jednak nie;) [/quote] zaiste, dxm rządzi!
till_ni_svimmar (niezweryfikowany)
dupa
Szukamy (niezweryfikowany)
...troche. po dwoch linijkach mi sie juz oechcialo czytac.
Anonim (niezweryfikowany)
Gotyk! Punk! Anarchia! Muesli z otrębami!
randal (niezweryfikowany)
gruba jestes ;d
rotfl (niezweryfikowany)
Z relacjami swojego tripu na kaszlodynie i efedrynie w obojetnie jakim s&s zapraszam na neurogroove... co sie dzieje z tym hyperrealkiem;/
Anonim (niezweryfikowany)
Chciała się pochwalić swoją punkowo-gotycką osobowością i elokwentną rozmową z menelem. U niej to nie podejdzie jako Trip Raport, ale jako news o którym w gazetach powinni pisać.
Anonim (niezweryfikowany)
Anonim (niezweryfikowany)
Anonim (niezweryfikowany)
Czy ty po prostu nie możesz sobie działu jakiegoś zrobić, tylko napierdalasz tymi bajkami? Może już pora na własnego bloga, szkoda miejsca na stronie głównej na twoje mierne wypociny.
Anonim (niezweryfikowany)
Dokładnie! Nawet nie wiadomo czy to prawda bo napierdolone ma już w swoim aquałbie. Wypierdalać z tymi fikcjami tylko artykuły i publikacje naukowe.
król rybak (niezweryfikowany)
przejebane masz z tą efką, wkoło jest tyle innych ciekawych rzeczy...
Anonim (niezweryfikowany)
nie wiem jak jest u was ale w mojej aptece pani z okienka powiedziala ze mi tussipectu w tabltkach nie sprzeda bo jest na recepte!!!
agquarx
[quote=Anonim]nie wiem jak jest u was ale w mojej aptece pani z okienka powiedziala ze mi tussipectu w tabltkach nie sprzeda bo jest na recepte!!![/quote] ...trzeba być punk jak my i napadać na apteki ;-)
BioMechanic (niezweryfikowany)
prawdziwy punk nadal żyje. .. .ale ciężko go dostrzec. ..jest jak ninja. ..
prosiak44 (niezweryfikowany)
Zjadłem kiedyś całego liścia,tam było chyba 20 sztuk.Rzygałem po tym pół godziny,ale dopiero w kilka godzin po zjedzeniu.No i ogólnie miałem zjeba niesamowitego,ale to może dlatego,że dociągałem fetą.Ale muszę przyznać,że kilka tableteczek nadaje ciału niesamowitej lekkości,i tak łatwo złapać oddech...
Anonim (niezweryfikowany)
Ja pierdole ;/ po kiego grzyba takie artykuły, nikt ich nie chce czytac
Anonim (niezweryfikowany)
mi sie podoba ;] tekst w koncu napisany porzadnie, bez bledow stylistycznych i belkotu. przynajmniej od czasu do czasu wydarzy sie cos poza ctrl+c, ctrl+v na mainie
Borys (niezweryfikowany)
Super opowiadanie tak samo jak poprzednie. Fajnie by było jak by pojawiały się następne.
BabyShambles (niezweryfikowany)
Fajnie było do tego momentach z żulami na ławce, myślałem że cię adaś (ty cwelu - mała litera do nie błąd w twoim ciężkim przypadku) wyruchają w dupę i ockniesz się na oddziale OIOM-u, a tu taki zonk. Na koniec życzę Ci żeby cię jebnął TIR.
mario (niezweryfikowany)
Fajnie napisane i z humorem. Coraz lepsze te opowiadania.
Anonim (niezweryfikowany)
"Starszy menel zainteresował się wyraźnie i zapytał co ja właściwie robię. Powiedziałam (dostosowując się do jego odmiany języka polskiego, powszechnej także pośród wielu komentujących moje artykuły), że te leki, jak wziąść za dużo, dają niezły odlot, że ja pierdolę." hehe
Zajawki z NeuroGroove
  • Dekstrometorfan

  • Grzyby halucynogenne
  • Odrzucone TR
  • Pierwszy raz

Wówczas 16 lat, pierwsze razy.

Podróż do Konstancina była żmudna, ale cel był szczytny- 150 suszonych grzybków . Ja i Pingwin zostaliśmy wydelegowani po tenże zakup i jadąc niecierpliwie czekaliśmy na nasz przystanek.

Bez zbędnych opisów. Jest nas piątka- Ja, Pingwin, Ślimak, Rybka i Kaktus. Jedziemy na działkę Kaktusa, oddaloną od Warszawy godzinę drogi. Po dotarciu dzielimy nasz zakup- każdy łyka 30 grzybków (pogryzamy kromkami chleba).

Czekamy.

  • Szałwia Wieszcza

Nie było to moje pierwsze spotkanie z Salvią, paliłem wcześniej zarówno ekstrakt jak i liście, nie uzyskałem jednak satysfakcjonujących efektów. Tym razem się przyłożyłem, skonstruowałem wymyślny cybuch do równie wymyślnej fajki wodnej, sprawdziłem po jakim czasie palnik się wypala. Minuta, czyli w sam raz. Do dyspozycji(Thanks for dr. Zielarz) miałem 3 duże, 2 małe liście i łodygę, która podobno również zawiera Salvinorin. Pocięłem łodygę na kwałeczki, pokruszyłem liście i podzieliłem wszystko na dwie części po około 0,7g.

  • Dekstrometorfan
  • Retrospekcja

Nastawienie psychiczne bardzo dobre, przystanek, wieczór. Nastrój wyrównany, podekscytowanie. Oczekiwania raczej niskie.

Jesień 2010

randomness