Wyższe podatki, mniejsza dostępność, zakaz reklam. To przyszłość alkoholu w Polsce?

Piwo to jedyny alkohol, który reklamuje się w telewizji. Wystarczy jednak wejść na Instagram, żeby zobaczyć zdjęcia i filmy celebrytów popijających wódkę, whiskey i likiery. Czy zakaz reklamy alkoholu nie dotyczy internetu? Odpowiada Anna Puchacz-Kozioł, kierownik Działu Prawnego Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom.

Tagi

Źródło

Krytyka Polityczna/Narkopolityka | Dawid Krawczyk

Komentarz [H]yperreala

Tekst stanowi przedruk z podanego źródła. Pozdrawiamy!

Odsłony

609

Piwo to jedyny alkohol, który reklamuje się w telewizji. Wystarczy jednak wejść na Instagram, żeby zobaczyć zdjęcia i filmy celebrytów popijających wódkę, whiskey i likiery. Czy zakaz reklamy alkoholu nie dotyczy internetu? Odpowiada Anna Puchacz-Kozioł, kierownik Działu Prawnego Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom.

Dawid Krawczyk: Czy Polacy mają problem z alkoholem?

Anna Puchacz-Kozioł: Spożycie alkoholu w Polsce wzrasta – wiemy to ze statystyk. W 1993 roku przeciętny Polak przyjmował średnio około 6,5 litra czystego alkoholu, w 2020 roku było to już 9,62 litra. To co prawda trochę mniej niż rok wcześniej, bo w 2019 osiągnęliśmy poziom 9,78 litra alkoholu, ale ogólna tendencja wskazuje wyraźnie, że Polacy piją więcej na przestrzeni lat.

Może jest tak, że ilość czystego alkoholu spożywanego rocznie rośnie, ale Polacy piją jednak rozsądniej?

Mamy badania porównawcze różnych stylów picia w Europie i niestety nasz nie jest bezpieczny. W Polsce pijemy dużo i wybieramy mocne alkohole. Włosi i Francuzi mają zupełnie inny styl picia – co prawda piją częściej, ale w mniejszych ilościach i nie piją alkoholi aż tak wysokoprocentowych.

Polskie prawo mocno ogranicza reklamę alkoholu – w telewizji spotów z mocnym alkoholem nie ma zupełnie. Ale wystarczy wejść na Instagram, a tam wódka leje się strumieniami. Ostatnio zwrócił na to uwagę Jan Śpiewak i złożył do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Janusza Palikota i Kubę Wojewódzkiego – obydwaj reklamują alkohole swojej produkcji. Jak to możliwe, że w telewizji nie można, a w sieci już tak?

Szczerze mówiąc, nie potrafię odpowiedzieć, jak to jest możliwe, bo w ocenie Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom reklama alkoholu w internecie jest tak samo zakazana jak w telewizji. Jeśli ktoś reklamuje alkohol inny niż piwo, to takie działanie wyczerpuje znamiona czynu zabronionego.

Inny niż piwo? Rozróżnienie dotyczy zawartości alkoholu?

Ustawa o wychowaniu w trzeźwości wprowadza zakaz reklam alkoholu na terenie kraju z wyjątkiem piwa. Ustawodawca określa gatunek, a nie zawartość procentową. W 2015 roku w przestrzeni publicznej pojawiły się samochody z reklamą cydru, w telewizji też była nadawana reklama tej marki. Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA) złożyła zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie. Prokuratorzy, rozmawiając z osobami, które reklamowały cydr, uzyskali informację, że one po prostu nie wiedziały, że nie można reklamować. Może w mediach społecznościowych jest podobnie – reklamy alkoholu są tam publikowane, bo osoby, które go reklamują, nie wiedzą, że nie mogą tego robić.

Trudno mi w to uwierzyć.

W sprawie reklamy wódki Misiewiczówka w mediach społecznościowych niedawno zapadł wyrok, na razie nieprawomocny. Sądy wydają wyroki, z których wynika, że reklama w internecie jest zabroniona. Przypomnę, że za naruszenie tego zakazu ustawa przewiduje odpowiedzialność karną i grzywnę w wysokości od 10 do 500 tysięcy złotych.

Celebryci nie próbują jednak reklamować alkoholu w telewizji, tylko właśnie w internecie. Dlaczego tam szukają takich możliwości?

Spotkaliśmy się z taką interpretacją przepisów, zgodnie z którą w internecie nie mamy do czynienia z publicznym rozpowszechnianiem znaków towarowych. W mediach społecznościowych nie można byłoby mówić o publiczności, bo treści są kierowane do określonej grupy osób.

Nie ma to wiele wspólnego z rzeczywistością.

To jest linia interpretacyjna, z którą Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom zupełnie się nie zgadza. Śledzimy wyroki sądowe i wydaje się, że orzecznictwo idzie w stronę naszej perspektywy. Jeszcze jako PARPA złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury w sprawie reklamy wódki na facebookowej stronie jednej z klubokawiarni. Na grafice widniała określona marka alkoholu. Sąd zdecydował się wymierzyć karę grzywny w wysokości 10 tysięcy złotych.

Ale nie zawsze jest tak, że prokuratura reaguje na zgłoszenia dotyczące nielegalnej reklamy alkoholu.

To prawda, zdarza się, że prokurator odmawia wszczęcia dochodzenia. Zdarza się również, że postępowania są umarzane ze względu na znikomą społeczną szkodliwość czynu albo brak znamion czynu zabronionego. I niestety nie jest to rzadkość – prokuratura częściej odmawia śledztwa, niż decyduje się postawić akt oskarżenia.

W przypadku mediów społecznościowych rozwija się linia interpretacyjna umożliwiająca obchodzenie zakazu reklamy, dlatego PARPA zwracała się do Ministerstwa Zdrowia z prośbą o podjęcie interwencji legislacyjnej wprowadzającej całkowity zakaz reklamy (tak jak działa to w Litwie od 2018 roku) lub pozwalającej na doregulowanie kwestii reklam w mediach społecznościowych (takie przepisy obowiązują w Finlandii).

A może wcale te reklamy nie są takim wielkim problemem i poświęcamy im zbyt dużo uwagi? W końcu ludzie nadużywają alkoholu z różnych powodów – nie tylko dlatego, że na Instagramie mignie im celebryta z butelką wódki.

Światowa Organizacja Zdrowia we wszystkich swoich rekomendacjach wskazuje, że aby skutecznie ograniczyć szkody wywołane piciem alkoholu, należy skupić się na trzech obszarach: podnieść podatki na alkohol, ograniczyć fizyczną dostępność alkoholu i właśnie ograniczyć reklamę napojów alkoholowych, gdyż zachodzi silny związek między reklamą a wzrostem konsumpcji.

W Polsce do 2001 roku obowiązywał całkowity zakaz reklamowania napojów alkoholowych. Dopiero od 2001 można pod określonymi warunkami reklamować piwo – w statystykach widać od tego momentu wyraźny wzrost spożycia tego rodzaju alkoholu.

To spójrzmy na inne zalecenia WHO. Pierwsze dotyczy podatków nakładanych na alkohol. Czy w Polsce cena alkoholu jest odpowiednia?

Ustawodawca podjął w tym roku wiele działań związanych z podniesieniem podatku akcyzowego, który poszedł w górę o 10 proc. Do tego przewidziane jest podwyższanie go co roku. To na pewno krok w dobrym kierunku, chociaż wciąż w Polsce alkohol jest zbyt tani. Przez lata było tak, że za średnie wynagrodzenie można było z roku na rok kupić coraz mniej bochenków chleba, ale więcej butelek alkoholu, który relatywnie taniał. W mojej ocenie alkohol powinien być droższy, niż jest, ale na pewno doceniamy to, że ustawodawca podjął pewne kroki w tym kierunku i widzi, jak ważną rolę odgrywa cena.

Nie powinniśmy się obawiać, że jak ceny alkoholu będą wysokie, to rozwinie się czarny rynek – produkcja samogonu na melinach?

Branża alkoholowa zawsze podnosi ten argument. Nie mamy jednak żadnych danych, które wskazywałyby, że tak mogłoby się stać.

WHO zwraca również uwagę na dostępność alkoholu. W Polsce sklepy monopolowe działają przez 24 godziny na dobę i rozsiane są po kraju dość gęsto.

W 2018 roku doszło do dużej nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Gminy uzyskały wtedy możliwość wprowadzenia ograniczeń nocnej sprzedaży napojów alkoholowych. Każda gmina mogła wybrać godziny (między 22:00 a 6:00), w których sprzedaż alkoholu w sklepach jest zakazana. Ustawodawca, wprowadzając ten przepis, wskazywał, że do największej liczby zakłóceń porządku publicznego w związku z alkoholem dochodzi właśnie w godzinach nocnych. Wtedy osoby już pijane dopijają się jeszcze bardziej.

W Polsce jest 2477 gmin. Ile z nich zdecydowało się wprowadzić takie ograniczenia?

Około 10 proc. Wysłaliśmy zapytanie do gmin, które wprowadziły zakazy, i do tych, które po wprowadzaniu z zakazu się wycofały. Z odpowiedzi dowiedzieliśmy się, że gminy wolałyby odgórny zakaz sprzedaży alkoholu w określonych godzinach niż możliwość decydowania o tym we własnym zakresie.

Pewnie widzą pozytywne skutki takiego zakazu, ale nie chcą brać za niego politycznej odpowiedzialności. Wystarczy spojrzeć, jakie emocje na Twitterze wzbudzają wypowiedzi posłów, którzy zauważają potrzebę większej regulacji alkoholu. Paulina Matysiak z Lewicy musiała niedawno mierzyć się z falą krytyki po tym, jak przed majówką podniosła temat niskiej ceny piwa.

Rzeczywiście, dostaliśmy z gmin informacje, że tam, gdzie został wprowadzony zakaz nocnej sprzedaży, zmalała liczba rozbojów czy innych przypadków zakłócenia porządku publicznego. Natomiast ci, którzy się wycofali, zwracają uwagę na coś innego. Pytają, jaki jest sens wprowadzania ograniczeń nocnej sprzedaży w jednej gminie, skoro w sąsiedniej zakaz nie obowiązuje i ludzie wybierają się tam na nocne zakupy.

To w ogóle brzmi jak przepis na katastrofę – na te nocne zakupy dojechać trzeba pewnie samochodem, a skoro ktoś potrzebuje alkoholu w środku nocy, to raczej nie jest to pierwszy drink. Takie zakupy odbywają się w dużej mierze na stacjach benzynowych – to odpowiednie miejsca na sprzedaż alkoholu?

W naszej ocenie to zupełnie nie jest miejsce na alkohol. Mieliśmy w Polsce taki przypadek, że władze Torunia wprowadziły zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach paliw. Jednak uchwała została uchylona przez Sąd Administracyjny, który wskazał, że tego rodzaju przepisy leżą w zakresie ustawodawstwa centralnego. Jako PARPA składaliśmy propozycje i pisma, żeby wprowadzić zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach. Zakazujemy jazdy samochodem pod wpływem, a jednocześnie pozwalamy na sprzedaż alkoholu na stacjach benzynowych, które kojarzą się nam przecież z jazdą samochodem. Łatwo można byłoby taką zmianę wprowadzić, bo w ustawie są wymienione miejsca, gdzie alkohol nie może być sprzedawany, np. w szkołach. Wystarczy dodać tam stacje paliw.

**

Anna Puchacz-Kozioł – radca prawny, kierownik Działu Prawnego Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom.

Łażenie po domach. Wystawiają się na widok publiczny w stopniu w kraju nad Wisłą bezprecedensowym. Ostatnia grupa religijna, która się u nas na na takowy wystawiała - choć wcale po domach dobrym katolikom nie chodzili - skończyła przy naszego narodu wydatnej pomocy raczej marnie. ŚJ każdy kojarzy, a prawie każdy zna jakąś rodzinę czy ma w sąsiedztwie kogoś, kto się “wyłamał”, co postrzegane jest jako utrata tej osoby - nie do końca bezpodstawnie zresztą, bo o ile ŚJ imponują często tym, jak potrafią sobie nawzajem pomagać, to do ostracyzmu niepokornych i sztuki izolowania “swoich” od mogących mieć na nie zły wpływ rodzin podchodzą z równą determinacją. Nie lubią ich więc katolicy, nie lubią także niewierzący, bo są stereotypowym wręcz przykładem upierdliwca, który literalnie próbuje się władować ze swoją religijną literaturą prosto do Twojego domu, często przy tym stosując różnego rodzaju konwersacyjne podstępy, żeby nawiązać kontakt przed ujawnieniem swojej przynależności i tego, że w ogóle chodzi o agitację religijną. To jest bardzo schematyczne, co ludzie porównujący swoje doświadczenia ze ŚJ łatwo odkrywają, a że nikt nie lubi tego, kto p©próbował na nim manipulacji… Nie lubią ich wreszcie członkowie innych, nie praktykujących tego rodzaju prozelityzmu mniejszości religijnych, ponieważ często są błędnie identyfikowani jako ŚJ i na to konto nieraz brzydko im się obrywa :) I jeszcze choinkę zepsuli. Serio, u mojego kolegi w bloku była taka śmieszna akcja, że była choinka taka wielgachna na jego fasadzie, ze światełek rozciągniętych pomiędzy oknami i balkonami. Fajnie wyglądała, tylko po jednej stronie była taka klapnięta, niesymetryczna. Piętro wyżej mieszkali ŚJ, czyli rodzina tego właśnie kolegi, która nie wzięła udziału w wysiłku kolektywu i nie pozwoliła zamocować u siebie węzła choinki. Takich rzeczy w Polsce się nie wybacza. A jeszcze w święta?

Oceń treść:

Average: 10 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • Efedryna

Tussipect


palę od czasu do czasu mj od 2 lat, bywają miesiące dzień w dzień; nie ruszam amfy; grzyby raz; kwasa pół raz-nieudany; ecstacy raz-nieudany; sd raz; virola raz; virola theidora-raz nieudany; Calea zacatechichi kilka razy;


Akt 1.

mój PIERWSZY RAZ Z NIĄ(efedryną)



a była to jesień...

  • Benzydamina

Poziom doświadczenia: marihuana (oj dużo;)), haszysz (kilkanaście razy), gałka (x2), relanium (x2)

Nazwa substancji: benzydamina

Dawka: jedna saszetka Tantum Rosa czyli 0,5g benzydaminy

Metoda zażycia: proszek Tantum Rosa + soczek pomarańczowy




  • Grzyby Psylocybinowe
  • Pierwszy raz
  • Psylocybina

Las łąka i chatka nad stawem.

Luty 2020 , poniedziałek tuż po sobotniej studniówce, zerkam na telefon wiatr i brak optymistycznych prognoz.

Lecz to nie prognoza pogody trzyma mnie w napięciu, to myśl o tym dniu na, który czekałem.

Pierwsze doświadczenie psychodeliczne, a role główne grają PsilocybeCubensisMexican wyhodowane z growboxa.

Ta myśl, doświadczenie tego co inni opisywali, a jednocześnie obawa, mimo to pierwsze skrzypce grała ekscytacja na nowe doświadczenie .

  • Pierwszy raz
  • Tytoń

Ciekawość, obawa przed nikotynowym nokautem

Słowem wstępu dodam, iż to mój pierwszy "report", mam nadzieję, że komuś trochę przybliży czym właściwie jest to nowe coś w okrągłych opakowaniach stojące obok fajek w sklepie.

randomness