Najbardziej niebezpieczny narkotyk? „Nie wiem, co zażyłem”

Kiedy słyszałem od kolejnego pacjenta, że „walnął kryształ”, to z żalu nad tym, jak prowadzona jest nasza krajowa narkopolityka, po prostu miałem ochotę się rozpłakać – psychiatra Gniewko Więckiewicz opowiada, dlaczego lekarzom przydałaby się większa wiedza o substancjach psychoaktywnych.

Tagi

Źródło

Krytyka Polityczna/Narkopolityka

Komentarz [H]yperreala

Tekst stanowi przedruk z podanego źródła - pozdrawiamy serdecznie! Wszystkich czytelników materiałów udostępnianych na naszym portalu serdecznie i każdorazowo zachęcamy do wyciągnięcia w ich kwestii własnych wniosków i samodzielnej oceny wiarygodności przytaczanych faktów oraz sensowności zawartych

Odsłony

4933

Kiedy słyszałem od kolejnego pacjenta, że „walnął kryształ”, to z żalu nad tym, jak prowadzona jest nasza krajowa narkopolityka, po prostu miałem ochotę się rozpłakać – psychiatra Gniewko Więckiewicz opowiada, dlaczego lekarzom przydałaby się większa wiedza o substancjach psychoaktywnych.

Dawid Krawczyk: „Czy idąc do lekarza psychiatry, mówiłbyś prawdę o stosowanych substancjach psychoaktywnych?”. Zapytałeś o to w badaniu PolDrugs 2022. Tylko co trzeci ankietowany zaznaczył odpowiedź: „Tak, zawsze”. Sam jesteś lekarzem psychiatrą. Martwi cię ten brak zaufania?

Gniewko Więckiewicz: Rzeczywiście, kiedy mam poczucie, że nie wiem czegoś istotnego o pacjencie, to wtedy pojawia się taka możliwość, że leczenie może być źle dobrane. Nie winię jednak pacjentów za to, że się boją. Łatwo w naszym społeczeństwie uzyskać łatkę „ćpuna”.

Zdarzyło ci się, że siedziałeś w gabinecie i wiedziałeś, że pacjent coś ukrywa?

Tak, zdarza się to niestety całkiem często. Pierwsi do głowy przychodzą mi pacjenci, którzy próbują wyłudzić zwolnienie lekarskie. To jest plaga. Ale nie tylko oni mają problem ze szczerością. Kiedyś przez ponad pół roku leczyłem mężczyznę z powodu depresji. Cały czas miałem poczucie, że czegoś istotnego o nim nie wiem. I dopiero po pół roku powiedział mi, że kiedyś był kobietą. Zakładam, że obawiał się tego, jak druga osoba może na to zareagować.

Nie dziwi mnie to jakoś szczególnie. Pewnie wcześniej nieraz spotkał się z transfobią. Osoby, które używają narkotyków, też mają motywację, żeby się z tym ukrywać. W końcu to nielegalne. Starasz się jakoś wytłumaczyć pacjentom, że w twoim gabinecie mogą mówić szczerze?

Zawsze pytam pacjentów, czy przyjmują jakieś używki: alkohol, papierosy bądź inne substancje psychoaktywne. Nie demonizuję tematu „narkotyków” – nawet nie nazywam ich narkotykami. Jeżeli ktoś ma problem z substancjami, musi mi o tym powiedzieć, bo inaczej się tak łatwo nie domyślę.

Jak u kogoś ten problem przybrał już spore rozmiary, to chyba jednak można się domyślić.

Zdarzył mi się kiedyś pacjent, który ewidentnie przeginał ze wszystkim. Pojawiały się u niego zaburzenia psychotyczne – czasem widać to już po minucie rozmowy. Pytam go o używki. Odpowiedział, że spożywa alkohol. Zacząłem drążyć. Coś jeszcze? Jeszcze marihuanę. To wszystko? Zdarzyło mi się parę razy wziąć kwasa. Parę razy? No, biorę co tydzień. Taka to była rozmowa. I to nie są odosobnione przypadki.

Z wyników ostatniej ankiety PolDrugs wynika, że trzy najpopularniejsze substancje w Polsce to alkohol, marihuana i MDMA. Zdziwiło mnie, że na podium nie znalazła się amfetamina.

Amfetamina była i wciąż jest popularna. Ale nie pasuje każdemu. Sporo ludzi nie będzie czuło się dobrze pod jej wpływem. Z kolei MDMA ludzie na ogół sobie chwalą. Kiedyś jego dostępność była niewielka, a teraz jest bardzo wysoka. Praktycznie każdy młody człowiek zna kogoś, kto potrafi je załatwić.

Odpowiedzi w ankiecie PolDrugs udzielają osoby chętne. Zakładam, że to też wpływa na wyniki.

Tak jest. Bardzo często dane dotyczące substancji psychoaktywnych, którymi posługujemy się w Polsce, pochodzą z ośrodków terapii uzależnień, a więc są uzyskane od osób, które, mówiąc kolokwialnie, „sięgnęły dna”. PolDrugs stanowi przeciwwagę dla tych danych, bo zbiera je od użytkowników rekreacyjnych. Gdybyśmy mieli dostęp do naprawdę reprezentatywnych wyników dla całej populacji, to nie byłbym pewien, czy MDMA dalej byłoby za marihuaną.

Rozumiem, że wyniki mają służyć m.in. lekarzom psychiatrom – żeby wiedzieli, kim rzeczywiście są użytkownicy substancji psychoaktywnych.

Przeciętny lekarz styka się głównie z substancjami psychoaktywnymi w kontekście zatruć, uzależnień, powikłań – np. depresji czy zaburzeń psychotycznych. Rzadko kiedy ma do czynienia z użytkownikami rekreacyjnymi. Myślę, że to bardzo ważne, żeby pokazać lekarzom, że istnieje niemała grupa, która zażywa i nigdy nie trafi do poradni leczenia uzależnień, bo panuje nad swoim używaniem tak, jak inni panują nad spożywaniem alkoholu. Duża część lekarzy i pracowników ochrony zdrowia nie zdaje sobie sprawy, że spora część użytkowników substancji psychoaktywnych nigdy nie będzie ich pacjentami i nigdy do nich nie trafi.

Kiedyś trafił do mnie pacjent, któremu zdarzało się raz na jakiś czas zapalić marihuanę. Od innego lekarza otrzymał diagnozę: uzależnienie od konopi indyjskich. Zbadałem go i okazało się, że tam nie ma żadnych znamion szkodliwego używania. To oczywiście nie jest pojedyncza sytuacja. Warto uświadomić pacjentów i lekarzy, że są różne substancje, które mają różną szkodliwość. To, że pacjent coś zażyje, niekoniecznie musi być problemem.

Czy masz wrażenie, że stosunek lekarzy psychiatrów do substancji psychoaktywnych jest uzależniony od wieku? Starsi są bardziej konserwatywni, młodsi mniej?

Myślę, że tak. Pokolenie, które dorastało w warunkach PRL-u, było wystawione na komunikaty mocno demonizujące substancje psychoaktywne, włącznie z kampanią „Bimber przyczyną ślepoty”. Młodsi lekarze wychowywali się już głównie na amerykańskich filmach, w których marihuana była obecna w różnych kontekstach. Bardzo ważne są też ich własne doświadczenia z substancjami psychoaktywnymi – jeśli mieli osobistą styczność z marihuaną, to wiedzą, że nie jest tak szkodliwa, jak im wmawiano.

Oczywiście, żeby była jasność: marihuana też potrafi być szkodliwa. Wiemy, że zażyta przed 15. rokiem życia zwiększa ryzyko zachorowania na schizofrenię w wieku dorosłym. To naprawdę ma swoje medyczne uzasadnienie, że substancje psychoaktywne – w tym alkohol – są dostępne od 18. roku życia.

Wiem, że doktoryzowałeś się z wiedzy na temat użytkowników MDMA. W ramach przygotowań do naszej rozmowy zadzwoniłem do znajomego, który lubi spędzić sobie wieczór, wrzucając piguły. Rozmawialiśmy akurat, kiedy zabierał się do konsumpcji MDMA w kształcie minionka. Nie wiedział, ile w jego minionku jest substancji psychoaktywnej, nie zbadał go żadnym testem, czyli połknął coś, o czym miał znikome pojęcie.

Tacy użytkownicy to większość i to jest faktycznie problem. Społeczna Inicjatywa Narkopolityki od dawna walczy o to, żeby przebić się z przekazem, że warto testować swoje piguły. Jeśli kogoś stać, żeby kupić MDMA czy kokainę, to opłaca się wydać trochę pieniędzy na testy, żeby chociaż minimalnie zabezpieczyć się przed jakimiś szkodliwymi dodatkami, które wcale nie są rzadkie.

Czyli jakimi?

W Europie zdarzały się partie kokainy z domieszką fentanylu. I zdarzały się też piguły, które nie miały w sobie MDMA, ale substancje, które potrafiły doprowadzić nawet do zgonu. Trzeba też pamiętać, że piguły nigdy nie zawierały tak wysokich ilości MDMA jak teraz. Są po prostu silniejsze.

To dlaczego ludzie nie korzystają masowo z zestawów do testowania MDMA? Mogą o nich nie wiedzieć. A może chodzi też o oszczędność.

Zakupienie testu i zestawu odczynników do przebadania MDMA to jest koszt ok. 100 złotych. Myślę, że problemem dla niektórych może być też lęk przed zamówieniem i otrzymaniem takiej przesyłki – mimo że testy są całkowicie legalne.

Załóżmy, że wieczór mojego znajomego przyjmie nieciekawy obrót i wyląduje z zatruciem na SOR-ze. Na jaką pomoc mógłby liczyć?

Dużo by pomogło, gdyby wcześniej zrobił test, bo lekarze wiedzieliby, czym się zatruł. Oczywiście teoretycznie możemy na podstawie badania krwi określić, co pacjent przyjął.

A w praktyce?

W mojej praktyce, czyli w województwie śląskim, wygląda to tak: kiedy mamy osobę zatrutą substancjami psychoaktywnymi i robimy badania krwi, to próbka musi jechać aż do Sosnowca. Chyba nie muszę podkreślać, jak ważny jest czas, kiedy mamy do czynienia z zatruciem.

Czy lekarze często słyszą w takich sytuacjach „nie wiem, co zażyłem”?

Cały czas jest to duży problem. Ale kiedy legalne były nowe substancje psychoaktywne, czyli tzw. dopalacze, to wtedy takie sytuacje to była prawdziwa plaga. Jazda bez trzymanki. Jak słyszałem od kolejnego pacjenta, że „walnął kryształ”, to z żalu nad tym, jak prowadzona jest nasza krajowa narkopolityka, po prostu miałem ochotę się rozpłakać.

Dlaczego?

Większość substancji psychoaktywnych może zostać skrystalizowana, więc taka odpowiedź nie daje wiele informacji. Co może znaczyć „kryształ”? Czy mamy do czynienia z mefedronem, czy jednym z wielu jego toksycznych analogów? Szczęśliwie ustawa została zmodyfikowana w taki sposób, że wróciły do łask klasyczne narkotyki i obecnie najczęstsze zatrucia to alkohol i amfetamina, albo alkohol i MDMA. Jakkolwiek by to brzmiało, to takie rzeczy leczy się przyjemnie, bo wiemy, jak to robić – jakie leki podać, żeby w sposób najbardziej bezpieczny dla pacjentek i pacjentów zapobiegać halucynacjom czy nadmiernemu pobudzeniu.

Czekasz właśnie na wyniki tegorocznej ankiety PolDrugs. Coś szczególnie cię interesuje?

Zastanawiam się, czy coraz większa obecność edukatorów i popularyzatorów tematu substancji psychoaktywnych, takich jak Mestosław czy Maciej Lorenc, wpływa na to, że więcej użytkowników testuje swoje substancje. To ważne, bo pozwoliłoby to wyeliminować dużo różnych zatruć. Ciekawi mnie, czy uda się zaobserwować jakieś zmiany wynikające z faktu, że pożegnaliśmy pandemię – może jakieś inne substancje są teraz na topie.

**

Po raz drugi naukowcy ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach organizują ogólnopolskie badanie użytkowników substancji psychoaktywnych PolDrugs 2023, które ma na celu zwiększenie świadomości lekarzy psychiatrów na temat sytuacji z substancjami psychoaktywnymi w Polsce. Badanie to jest całkowicie anonimowe, autorzy nie pytają o dane mogące doprowadzić do deanonimizacji respondentów, dodatkowo wykorzystano platformę Google Forms niepozwalającą autorom badania na zbieranie danych takich jak np. IP komputera. Bez waszej pomocy badanie nie powstanie, dlatego zachęcamy do uzupełnienia i przekazania ankiety znajomym. Możesz wypełnić ją tutaj.

**

Gniewko Więckiewicz – doktor nauk medycznych i nauk o zdrowiu, lekarz specjalizujący się w psychiatrii, psychotraumatolog, naukowiec pracujący na co dzień w Katedrze Psychiatrii Wydziału Nauk Medycznych w Zabrzu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Członek Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego i Amsterdam Psychedelic Research Association. Naukowo zajmuje się głównie epidemiologią stosowania substancji psychoaktywnych oraz poszukiwaniem zależności między używkami a stanem zdrowia psychicznego. Prywatnie zapalony podróżnik i zwolennik narkopolityki opartej na faktach, a nie uprzedzeniach.

Oceń treść:

Average: 9.3 (6 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Katastrofa
  • Kodeina

Przypadkiem, w piątek, po pracy.

Witam,

Piątek. Z pracy mam do domu około 1800 metrów. Muszę to przejść bo nie mam czym dojechać. Wlokę noga za nogą zmęczony głupotą ludzi, palę papierosa i zastanawiam się co dziś mam ze sobą zrobić. Wpada mi do głowy DXM. DXM? Eeee, nie za bardzo. Ostatnio nie było dobrze. może koda? Fajnie sie po niej śpi następnego dnia. Ponieważ miałem ostatnio problemy ze snem, wybrałem kodę. W aptece kupiłem Thiocodin. Ku mojemu zdziwieniu sprzedają to tylko po 10 tabletek (po 15 mg + jakieś gówno co rozwala żołądek). Mało. Ale ok, może mi wystarczy.

  • Dimenhydrynat


Nazwa substancji: Aviomarin, MJ

Wcześniejsze doświadczenia: alko bardzo dużo, THC bardzo dużo, feta kilka razy, extasy kilka razy, gałka muszkatołowa - raz bez żadnych efektów.

Dawka i sposób użycia: 15 tabletek na jeden raz

Set & Settings: W domu z kolegą i bratem. Starsi wracają później.

Oczekiwania: Hallony




  • Mieszanki "ziołowe"
  • Tripraport

A różne bywały...

Wdech.... Wydech.... Wdech.... No dobra. Jestem już gotowy. Stoimy z Kleofasem jak zwykle oparci o drzewa. Pogoda jest w sam raz. Miejscówka wolna od niemalże wszelkich człowieczych dzieł (prócz telefonów, lufki... no i całej reszty...). Więc można nabijać. Mix bliżej nieznanych składników (choć producent przekonuje, że są to ekstrakty roślinne, wyłącznie naturalny bajer) twardo osiada we wnętrzu przyjemnie chłodnego szkiełka... Zakrywam wylot dłonią przed wiatrem, trochę się męczę z odpaleniem... Pierwszy buch.... O jaaaaa. Dochodzę do ciekawych wniosków.... Jakich?

  • Inne
  • Marihuana

Już nie pamiętam kiedy się zaczęło, jedyne co udaje mi się przypomnieć to wiatr, który zrywał czapki z głów. Halny. Niedziela była ciepła ale mglista. Zjadłem mango żeby coś się działo i dzieje się. Otwieram oczy i czuję jakbym obudził się z długiego snu. Odkładam fajkę. Pień drzewa, pod którym usiadłem oraz mój kręgosłup zlewają się w jedno. Podłączyłem się do systemu nerwowego ziemi. Czuję mądrość ale nie w wymiarze ludzkim - zrozumienie raczej.