Blue_Berry pisze:Można szanować życie i nie chcieć żyć jednocześnie. Znać dobre strony życia i mieć szacunek do otaczającego nas świata i wartości, jednak pewne sytuacje, czy zachowania impulsywne mogą prowadzić do zerwania z nim.
hipollek pisze:Dla mnie moje życie ma taką wartość, jaką mogę przekazać innym. A to pięknie przekazał ten Pan:
https://www.youtube.com/watch?v=FWZNF4F1r7Y
Stanisław Soyka - Tolerancja
Życie nie tylko po to jest by brać
Życie nie po to by bezczynnie trwać
I aby żyć siebie samego trzeba dać
brać od życia czy/i brać-ćpać?
siebie samego dawać spełniając się w pomocy innym, czy/oraz w przekazywaniu genomu?
trwa w bezczynności ten, kto unikając wyborów/interakcji wycofuje się niemalże do stanu społecznego nieistnienia, będącego z perspektywy człowieczej alfą i omegą ewentualnej (auto)wyceny żywota można by dokonać na podstawie subiektywnej oceny doświadczeń związanych z podjętymi decyzjami na odcinku aktywnego życia wykreślonym z prostej niebytu, taka (auto)wycena zależna byłaby od tego, co w czasie jej dokonania uznawane będzie za wartościowe i pożądane
czyżby nie było więc jednak nieprawdą, że "robić nic" nie jest nietożsame z "nic nie robić"?
▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
1. fragment interesującego wykładu
2. o samobóju bez nadętej bufonady
Blue_Berry pisze:Pierdolisz od rzeczy, jak typ, co dopiero wyszedł z Monaru i chce zachęcać innych do walki o swoje. Śmierdzi mi tu znowu stereotypem. Osoba która ćpa może być inteligentna i się realizować, nawet jeśli ma 20-30letni staż. Nic nie jest powiedziane na 100%, wszystko zależy od prowadzenia się. Można żyć bez narkotyków i można żyć z nimi. Można się zatracić, a można trzymać łeb na karku i brnąć do przodu ze wsparciem lub bez niego. Nic również nie jest przesądzone, ani warunkowane tym jaką bierze się substancję, mimo że są bardziej i mniej wyniszczające. Wszystko zależy od częstotliwości i dawki. Są tu tacy, którzy się wpierdolili i są tacy, którzy nigdy się nie wpierdolą. Wpierdolić się to też trzeba umieć. Wyjść z uzależnienia trzeba umieć i żyć na trzeźwo też trzeba umieć.Wizz pisze:Cpacie. Cpamy.
Dobra, ale ilu z Was ceni zycie ?
Ilu z Was mysli o majblizszych których macie ?
Ilu z Was ma dzieci, żony ?
Ilu z Was było inteligentnymi ludzmi którzy mieli pomysł na życie a dziś zyje od kreski do kreski ?
Życie nie ma żadnej ceny, ani nie da się jej wyznaczyć. Nie decydujesz o tym, ani ty, ani Twoi bliscy.
To, że masz dziecko nie musi sprawiać, że Twoje życie jest lepsze, czy tam ważniejsze. Wszystko jest kwestią Twojego nastawienia i indywidualnej interpretacji sytuacji, w której się znajdujesz. To jak z samobójcami - "zabił się, więc nie szanował życia". Chuj, gówno i nie prawda. Można szanować życie i nie chcieć żyć jednocześnie. Znać dobre strony życia i mieć szacunek do otaczającego nas świata i wartości, jednak pewne sytuacje, czy zachowania impulsywne mogą prowadzić do zerwania z nim.
dr...k pisze:wszystko zależne jest nie tyle od tego na ile wyceniasz swoją egzystencję, ale raczej od odpowiedzi na pytanie co w życiu cenisz najbardziej
szacunek do życia innych, przy jednoczesnej niechęci do własnego wychodzi de facto na olewanie życia w ogóle, bowiem szacunek do całości zakłada ochronę tejże całości (a więc także pojedynczej części składowej) przed zniszczeniem
Wizz pisze: Odpowiesz na zadane tu pytania ?
Blue_Berry pisze:To dwa różne pojęcia. Cena egzystowania sama w sobie, a wartość rzeczy, które Cię otaczają i to ile dla Ciebie znaczą. Gdyby temat brzmiał "Co cenisz sobie w życiu najbardziej?" to i moja odpowiedź byłaby zupełnie inna.dr...k pisze:wszystko zależne jest nie tyle od tego na ile wyceniasz swoją egzystencję, ale raczej od odpowiedzi na pytanie co w życiu cenisz najbardziej
Blue_Berry pisze:Życie nie ma żadnej ceny
Blue_Berry pisze:Nie mówiłam nic o szanowaniu życia innych, tylko o szanowaniu świata i jego wartości. Wartość nie tkwi tylko w ludziach. Jeżeli zrezygnowanie z życia jest czymś złym, to czym jest zrezygnowanie z niego poświęcając się np. dla innej osoby? Czy to jest dobry uczynek, czy również niszczenie części całości?dr...k pisze:szacunek do życia innych, przy jednoczesnej niechęci do własnego wychodzi de facto na olewanie życia w ogóle, bowiem szacunek do całości zakłada ochronę tejże całości (a więc także pojedynczej części składowej) przed zniszczeniem
jestem wielkim fanem ogrodzeń wszelakich, ale sąsiadowi sztachetę z płotu zapierdoliłem, czy nie czyni mnie to hipokrytą?
▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
1. fragment interesującego wykładu
2. o samobóju bez nadętej bufonady
Kolejna sprawa - naucz się czytać i jeszcze raz przeanalizuj, co napisałeś. Moje zdanie "życie nie ma żadnej ceny" to według Ciebie odpowiedź na pytanie "co cenisz w życiu najbardziej?". Śmieszne. Mówiłam już, że to dwa różne zagadnienia, a ty sobie bierzesz zdanie wycięte z kontekstu i wpierdalasz nie tam, gdzie trzeba.
A czy jesteś hipokrytą? Oczywiście, że jesteś. Każdy nim jest w jakimś stopniu, bo taka nasza natura.
ble ble ble
ble ble ble
Jagódko wyciąłem to, co w Twojej wypowiedzi najbliższe było odpowiedzi na temat zadany w tytule wątku
ble ble ble - to było pytanie retoryczne
spasuj z bólem dupy, przecież jesteś opiowrakiem :cheesy:
▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
1. fragment interesującego wykładu
2. o samobóju bez nadętej bufonady
Cenię życie, choć mam świadomość że wielokrotnie lece po bandzie. Cieszę się życiem i jak tylko mogę biorę z niego garściami. Robię to nas swój sposób, nie koniecznie dobry, ale mi odpowiadający.. Realizuje swoje pasje, podróżuję, osiągam wyznaczone cele zawodowe i prywatne, rozwijam biznes, bawię się i używam. Puki co z sukcesem. Na wszystko co mam musiałęm ciężko zapracować i poświęcić wiele czasu oraz zaangażowania. Ale wiem, że było warto i że się opłacało. Nadal walcze i staram się rozwijać zawodowo, biznesowo i osobiście. Kto się nie rozwija, ten stoi w miejscu. Nie chce stać i się przyglądać jak inni "żyją" w pełni tego słowa znaczeniu, sam chcę w tym uczestniczyć.
Wiem, że w życiu popełniłem wiele błędów i niektórych nie da się już naprawić. Grunt to wiciągać wnioski z porażek i potknięć. Każda taka sytuacja sprawia, że jesteśmy silniejsi i bardziej odporni.
Na prawdę zaczyna się doceniać życie, kiedy można je stracić. Uczestinczyłem w kilku poważnych wypadkach komunikacyjnch w których zgineli ludzie. Fatalne uczucie i rysa na psychice na całe życie. Mnie za każdym razem udało się wyjść z tego cało. Ciężko dojść do siebie po takim incydencie.
Niezliczone awantury i burdy w jakich brałem udział też są swego rodzaju zagrożeniem, ale puki walka jest wręcz, jest stosunkowo bezpieczna. Kilkukrotnie zaatakowano mnie nożem. Raz byłem ranny. Grożono mi brionią i raz strzelano w moim kierunku. Nigdy nie byłem tak posrany jak wtedy. I jeszcze kilka sytuacji które widziałem a niekoniecznie powinienem o nich pisać na forum, które dają na prawdę do myślenia i powodują, że człowiek bardziej docenia życie. Uświadamiamy sobie, że na prawdę nie wiele trzeba żeby je stracić i żę czasem przypadek decyduje o tym czy jesteśmy jeszcze na tym świecie czy nie.
Ilu z Was mysli o majblizszych których macie ?
Cokolwiek robie i gdziekolwiek jestem, zawsze mam z tyłu głowy gdzieś swoich najbliższych. Są dla mnie najważniejsi. Opiekuje się nimi, wspieram w trudnych chwilach i pomagam w szerokim tego słowa znaczeniu.
Choć tych samych ludzi w przeszłości wielokrotnie zraniłem i zawiodłem. Teraz staram się to im wynagrodzić i być dla nich jak najlepszy.
Poza nimi są jeszcze moi liczni znajomi i przyjaciele, którzy są dla mnie jak rodzina. Zrobie dla nich wszystko, podobnie jak oni dla mnie. Są to ludzie wielokrotnie sprawdzeni. Byli przy mnie w największej lipie i zawsze mogłęm i mogę na nich liczyć. To prawdziwy skarb mieć takich ludzi u swojego boku, widząc dookoła skurwiałych, fałszywych sukinsynów, sprzedawczyków, zaganiary, kurwy bez zasad i wartości. Z przyjaciółmi łatwiej iść przez życie.
Ilu z Was ma dzieci, żony ?
Nie mam żony. Jest kandydatka na żonę z którą żyję. Nie ma ze mną lekko. Jestem typem faceta, który nie jest ani grzeczny ani spokojny itd.
Dzieci oficjalnie nie mam. Może gdzieś tam w Polsce i po świecie biegają, ale nic mi o nich nie wiadomo.
Ilu z Was było inteligentnymi ludzmi którzy mieli pomysł na życie a dziś zyje od kreski do kreski ?
Uważam się za człowieka inteligentnego. Nie stroniłem i nie stonię od narkotyków. Uważam że potrafią pokolorować rzeczywistość, pewnym chwilom nadać smaku i w stosownym momęcie podkręcić atmosferę. Lubię to, ale zdrowy rozsądek nie pozwala mi stracić nad tym kontroli. Puki co od wielu lat mi się to udaje.
Wszystko jest dla ludzi, wszystkiego trzeba w zyciu spróbować, ale trtzeba zachować umiar. Moim zdanie to właśnie jest klucz do sukcesu. Zdolość, która nie pozwala popaść w nałóg. Wydaje mi się że ujarzmiłem tą umiejętność...
Podsumowując, jestem zadowolony ze swojego życia i cenię je.
W tym temacie można by jeszcze bardzo wiele powiedzieć. Ograniczyłem się do odpowiedzi na pytania zadane przez autora wątku.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.