Dyskusja na temat grzybów halucynogennych, m.in. łysiczki lancetowatej i muchomora czerwonego.
Więcej informacji: Grzyby w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 19 • Strona 1 z 2
  • 15 / / 0
To będzie dosyć przydługawy post, mam nadzieję że nie wpłynie to negatywnie na jego odbiór.

W niedalekiej przyszłości mam zaplanowany wyjazd w plener połączony z konsumpcją trufli (czyli jak mniemam P. tampanensis). W podróży towarzyszyć mi będą dwie osoby, nazwijmy je roboczo Bolek i Lolek. Bolek jest mi znaną osobą i mam do niego zaufanie, Lolka nigdy nie spotkałem, ale z uwagi na to że Bolek darzy go zaufaniem to myślę że będzie dobrze. Z całej trójki jestem prawdopodobnie najbardziej doświadczony w wewnętrznych voyage'ach. Niemniej będzie to dla mnie pierwszy trip w życiu w 3 osobowym gronie, prawie zawsze tripowałem sam, raz czy dwa zdarzyło mi się mieć jednego kompana. Będzie to dla mnie również pierwszy od 6 lat trip w środku dnia, jak i również pierwsza jakakolwiek intoksykacja od 2 lat (z pominięciem ceremonii ayahuascowej 1.5 miesiąca temu). Dawka prawdopodobnie 20g na głowę, a przynajmniej takie mamy zasoby. Dodam tylko jeszcze że tryptaminy zawsze działały na mnie słabo - przez co dosyć irytująco - oraz bardziej introspektywnie niż fenetylaminy które wręcz przeciwnie na mnie działały mocniej nawet w niskich dawkach, często dawały potężne mistyczne doświadczenia i zawsze mnie masakrowały w najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa.

Z uwagi na sprzyjające ku temu warunki od jakiegoś czasu regularnie (2 - 3 razy w tygodniu) praktykuję we własnym zakresie techniki oddechowe które jeśli chodzi o efekty nie różnią się od oddychania holotropowego. Dla tych którym wydaje się że też chcą spróbować powiem tylko że niedawno miałem okres około 10 tygodni, podczas których za każdym razem rzygałem i to czasem nawet po 2 - 2.5 godziny. I to był jeden z przyjemniejszych efektów moich eksperymentów. Pomijając opis tego przez co przechodziłem, chciałbym się skupić na tym gdzie jestem teraz. W tej chwili jestem znowu 8 latkiem który podczas wesołej zabawy i pomocy innym został zmuszony do robienia loda. Sytuację pamiętam dosyć dobrze, przynajmniej do momentu w którym zacząłem uciekać i zostałem złapany. Od tej chwili mam dziurę w pamięci. Pamiętam tylko że później opowiedziałem o tym komuś z rodziny i zostałem zupełnie olany. Moja umiejętność zaufania drugiej osobie została wystawiona na ciężką próbę i zresztą bądźmy szczerzy, nigdy tak na prawdę od tamtego czasu nikomu nie zaufałem. Teraz, po 18 latach chcę odzyskać to co wtedy straciłem.

Od 3 dni jestem cały spięty i zestresowany. Pocę się nadmiernie, jest mi zimno i mam okresy w których cały się trzęsę. Oczywiście do tego depresja, nawet płaczliwość. Mój układ trawienny funkcjonuje znacznie gorzej niż normalnie. Do tego uciążliwy ból z tyłu głowy. Wyzwaniem jest dla mnie wyjście z łóżka i nic mnie teraz tak nie wkurwia jak ludzie którzy wydają mi się być szczęśliwi. Oczywiście to tylko znacznie wyolbrzymione objawy które towarzyszą mi od dawien dawna.

Pytanie dla osób które mogą się wypowiedzieć na temat psycho-delicznych właściwości psychodelików. Jak się przygotować do grzybienia z takim nastawieniem? Otoczenie będzie ok, o ile nikt postronny nas nie zauważy i nieopatrznie zechce "pomóc" to powinno być si (a będziemy dosłownie in the middle of nowhere, na łonie natury). Co robić, czego absolutnie nie robić? Czy powinienem zostać z grupą i liczyć na ich wsparcie, czy może powinienem poszukać swojej "jaskini" i tam walczyć z demonami? Oczywiście grupa zostanie (jeszcze nie została) powiadomiona o tym co się dzieje. Czy powinienem zabrać ze sobą jakieś itemy, słuchawki? jeśli tak to jaka muzyka? myślałem o czymś w stylu Spiritchaser by DCD, albo Ethnic by Shiva in Exile. Co powinienem powiedzieć towarzyszom, jak ich przygotować, co powinni robić a czego absolutnie nie mogą robić?

Do czasu wyjazdu będę jeszcze oddychał parę razy, więc mój stan na pewno ulegnie zmianie, nie mogę jednak być pewny że na lepsze.

Jeszcze jedno, żeby było jasne. Ja się was nie pytam CZY powinienem jeść grzyby w takim stanie.

Pozdrawiam
  • 684 / 150 / 1
Nie powinieneś. Psychodeliki powinny jeść osoby zdrowe i cieszące się życiem - jakie by ono nie było. Osoby z niemiłymi wspomnieniami, depresjami, chorobami psychicznymi - po chuj, no pytam się. Można mieć opiekuna, ale doświadczenie samo w sobie może przerosnąć, chyba że o to ci chodzi, ale to zły sposób na radzenie sobie z problemami.
  • 15 / / 0
Pisałem przecież że nie pytam się czy powinienem.

Doświadczenie nie ma mnie przerosnąć, zresztą po 6 latach praktyki takich czy innych technik zmieniania świadomości trochę się uodporniłem na możliwość bycia przerośniętym przez doświadczenie. Co oczywiście nie znaczy że tak się nie może stać.

Jak na mój gust to mylisz uciekanie od problemów od stawiania im czoła. Skoro psychodeliki są dla ludzi zdrowych (cokolwiek to znaczy) i cieszących się zdrowiem to wytłumacz mi całą tą historyjkę z wykorzystaniem LSD w psychoterapii i MDMA w leczeniu ptsd. Gdzieś tutaj nawet jest osobny wątek dotyczący ceremonii ayahuascowych na których zazwyczaj pojawiają się osoby z - jak to ująłeś - niemiłymi wspomnieniami, depresjami i chorobami psychicznymi.

Tak więc raz jeszcze ponawiam pytania z pierwszego posta do osób które używały, bądź używają psychodelików do celów bardziej konstruktywnych niż oglądanie kolorków. Jeśli chodzi o symptomy psychosomatyczne które wyżej opisałem to wczoraj pracowałem z nieświadomością na swój wypracowany sposób przez ponad 3 godziny i póki co wszystkie są znacznie osłabione.
  • 3732 / 44 / 0
Osmiele sie niezgodzic z powyzszym, choc nie do konca. Mowisz, ze masz doswiadczenie z tryptaminami, to dobrze. Z wlasnego doswiadczenia zaryzykuje i doradze Ci sprobowac. Jednak nie w ten sposob, o ktorym piszesz. Przede wszystkim musisz zjesc grzyby z osoba, ktorej ufasz. Piszesz, ze nikomu nie ufasz do konca. Wiec jedz je sam, w dawce moze i nawet wiekszej, ale majac kolo ratunkowe w postaci ´telefonu do przyjaciela´ (czy kogokolwiek, komu ufasz w wyzszym stopniu i bedzie gotowy na Twoje wezwanie - odpowiednio przygotowany). Piszesz o yage, napisz wiecej. Jakies efekty, skupiales sie na tym zajsciu, miales intencje i czy do tej podrozy podchodzisz z intencja wyzbycia sie/odzyskania/pogodzenia sie z wyzej wymienionymi wspomnieniami? Potrafisz okreslic, czy mialo to wielki wplyw na Twoje zycie?

Czy objawy, ktore opisujesz wystepowaly wczesniej, czy sa wynikiem swego rodzaju presji, stresu zwiazanego z planowanym tripem?

Ja pierwszy raz zjadlam grzyby z moim partnerem i jego przyjacielem. To byl blad. Pierwszy raz powinien odbyc sie bez obecnosci osob trzecich, teraz to wiem, i czulam to wyraznie podczas dzialania grzybow. Ogromnie wyraznie. Wiec zastanow sie - nawet nie znasz tego czlowieka. Skonfrontowac sie z wlasnymi demonami mozesz jedynie sam, lub przy pomocy przyjaciela (pewnego, nie dmuchanego) lub sam. Poznawanie sie pod wplywem tak poteznej IMO substancji moze byc nietrafionym pomyslem, zwlaszcza, ze wszyscy trzej jestescie plci meskiej i zapewne nie umknie to Twojej uwadze, jesli piszesz o tym tutaj...
osobisty kawalek internetu
Bożyszcze niedojebów, biblia degeneratów.
CosmoDo pisze:
Przed zadaniem pytania skonsultuj się ze sobą"
  • 15 / / 0
zanim zacznę, czy na prawdę muszę odczekać tą godzinę-dwie zanim ktoś "wyżej postawiony" zaakceptuje mojego posta? (to pytanie retoryczne, link do regulaminu to sobie sam mogę znaleźć)

@Wawoj
czyli biorąc pod uwagę to co ja napisałem sugerujesz że lepiej byłoby się odłączyć od grupy i zostać sam? generalnie chodzi mi to po głowie, z drugiej strony wiem że Fadiman dużo pisał o tym że pod wpływem psychodelików niektóre osoby chcą bardzo zostać same i wtedy właśnie nie wolno ich samych zostawiać. Będę musiał się chyba zdać na własną intuicję i szczerość z samym sobą. Zobaczymy.

Jeśli chodzi o yage, jak i generalnie moje ostatnie parę miesięcy to ja się nie skupiam na niczym za wyjątkiem tego co aktualnie się dzieje. Innymi słowy, trochę wyżej wspomniałem okres 10 tygodni w trakcie których za każdym razem gdy pracowałem z nieświadomością to albo rzygałem, albo się dusiłem, albo przeżywałem jakieś zatrucie całego organizmu, albo jeszcze parę innych rzeczy. Czasem były to na prawdę ekstremalne doświadczenia, ale zawsze wiedziałem że muszę zaufać temu co się dzieje i nigdy dużych problemów z tym co się działo nie miałem. I na tych właśnie rzeczach które się działy skupiałem swoją uwagę. I dopóki z samego doświadczenia nie wynikało wprost z czym się mierzę to raczej się nie zastanawiałem z czym to może być powiązane. Trzeba było przejść i tyle. I na ten właśnie okres przypadało moje spotkanie z ayahuascą. Moją główną intencją wtedy było po prostu aby mnie wspomogła w tym z czym się wtedy mierzyłem. Oczywiście jak się możecie domyśleć rzygałem jak kot :) niewiele się poza tym działo. Chociaż była jedna zabawna sytuacja gdy jedna z opiekunek dała mi do ręki fioletowy kryształ, który nad ranem po paru godzinach snu okazał się być zielony :) do dzisiaj się zastanawiam co to może znaczyć.

Jeśli chodzi o to pytanie o intencję to pytasz się o grzyby? generalnie to zależy jak się będę czuł gdy przyjdzie co do czego. Jeśli będę się czuł źle, czy wręcz okropnie i będę wiedział że jest to powiązane dokładnie z tym doświadczeniem to pewnie na tym się będę wyłącznie skupiał. Jeśli okaże się że do czasu grzybienia sam ogarnę temat w taki sposób że na przykład aby kontynuować pracę z tym tematem muszę przejść przez coś innego - to będę się skupiał na tym czymś innym. Nie wykluczone zresztą że do tego czasu będę się czuć całkiem dobrze i trip skończy się na radosnym bieganiu po lesie.

To o czym się rozpisałem w pierwszym poście niewątpliwie siedzi we mnie - tak jak pisałem od około 18 lat. Ale dopiero parę dni temu tak dosyć brutalnie mnie zaatakowało. Uważam też że mierzyłem się z tym około 1.5 roku temu, ale wtedy po prostu mnie to przerosło i - jeśli to ma w ogóle sens - znowu odeszło w zapomnienie. Czy miało wielki wpływ? sugerując się ostatnimi 3 dniami - no nie da się ukryć. Na pewno miało, niemniej dla mnie to tylko jeden puzzel układanki, tak więc ciężko do końca mi określić co było spowodowane tym a co tamtym.

Nie odczuwam absolutnie żadnej presji ani stresu związanego z planowanym szamaniem grzybów. Jeśli takowe się pojawią i będę czuł że nie dam rady to nie omieszkam o tym powiedzieć towarzyszom i skończy się na tym że spędzę po prostu cały dzień na łonie natury. Objawy opisane wyżej występowały wcześniej, ale jako objawy neurosomatyczne, czyli występowały w taki sposób jaki wszyscy określamy mianem "naturalnego", czyli "zawsze tak mam", albo "to u mnie normalne".

Sugerujesz projekcję tamtego doświadczenia na towarzyszy? a widzisz, o tym nie pomyślałem. Tutaj masz droga Wawoj(ko) słuszność. Na pewno będę musiał rozważyć taką możliwość przy podjęciu decyzji.
  • 12 / / 0
czy ja dobrze przeczytałam, że miałeś 8 lat jak ktoś cię zgwałcił a na dodatek gdy o tym komuś powiedziałeś, nie otrzymałeś pomocy?
  • 19 / / 0
Mówicie, że psychodeliki są złe dla osób z depresjami, lękami, problemami. Ale piszą też w internecie, że taka psylocybina to także lek na depresje. Więc jak to? Przy lekkiej depresji i dobrym nastawieniu może psylocybina pomóc, ale nie należy tego traktować jako cudowny lek na wszystko jeśli ktoś ma cały wachlarz problemów?
  • 5299 / 103 / 0
Krótko rzecz ujmując: grzyby mogą ale nie muszą pomóc. To nie jest tak, że dziś się zje grzyby a jutro hurra po kłopocie z głowy już na zawsze. Można sobie coś tam poanalizować ale jeśli się tego nie utwierdzi kiedyś tam później to się wróci do punktu wejścia. Inny fakt autentyczny taki, że na tripie można się zagalopować w złe myśli i się problem tylko wyolbrzymi. Nie powinno się liczyć na cudy, że się zje zibona i nagle wszystko będzie już ok. Wyjebanie złej myśli z głowy powinno nastąpić weskutek związku myślowego opartego na logicznym rozłożeniu danego problemu i zrozumieniu jego mechanizmu, na elewentualnych zibonach jedynie należy ten mechanizm se powtózyć i postawić grubą kreskę we stosunku do przeszłości i powiedzieć "to się stało, nie odstanie i ciul z tym, życie toczy się okrągło niczym tabsa akodynu połkniętego na lekcji chemii toczącego się do wątroby gdzie się zmetabolizi do dekstrorfanu" - coś w ten deseń. * - można zamiast akodynu podstawić kapelusz zibona
Spokój jest najwyższym szczęściem :*) Czanga tak bardzo
  • 684 / 150 / 1
Wy chcecie duszę człowieka naprawiać substancją chemiczną. Posrało was. Śpiący Niedźwiedziu, do końca życia będziesz z tym żył i nigdy się to nie zmieni.
  • 2362 / 24 / 0
Jakby narkotyki miały ci pomóc to miałbyś problem załatwiony już po ayahuasce.

Grzyby nie pomogą ci w niczym, może przez kilka dni po tripie będziesz czuł się lepiej ale całe to gówno, o którym chcesz zapomnieć wróci do ciebie jak bumerang.

Naucz się z tym żyć koleś, jeśli chcesz ćpać grzyby to ćpaj, ale rób to rekreacyjnie i nie baw się w domorosłego psychoterapeutę bo to nikomu na zdrowie nie wyszło i nie pomogło (chociaż można różne rzeczy przeczytać, nawet tu, ale nie wierz w to).

Naćpaj się sam lub z kolegami, miej ogromny dystans do tego co się wydarzy a jak chcesz terapii to znajdź dobrego psychologa
BS
ODPOWIEDZ
Posty: 19 • Strona 1 z 2
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.