KONOPIE W WIERZENIACH I ZWYCZAJACH LUDOWYCH
WSTĘP.
Na wszystkich szczeblach kultury od najnizszych do najwyższych, człowiek
ucieka się do używania środków podniecających i narkotyków, ażeby przynajmniej
chwilowo oderwać się od zbyt jednostajnych lub ciężkich warunków bytu,
zwłaszcza o ile nie potrafi czynnie ich przekształcić. Stąd płynie potrzeba
znajomości roli narkotyków zarówno w życiu ludów cywilizowanych jak i niecywilizowanych.
Interesowano się dotąd głównie rolą narkotyków w życiu ludów cywilizowanych
i to zwykle od strony lekarskiej, znacznie mniej natomiast przeprowadzono
badań nad rolą narkotyków w kulturze ludów niecywilizowanych, choć u nich
właśnie rola środków podniecających jest bez porównania większa i ważniejsza,
narkotyki bowiem nie tylko zaspakają tam potrzeby upodlania czy zboczenia
jednostek, ale, co ważniejsza, odgrywają niekiedy poważną rolę w życiu
zbiorowem a przez to wpływają na kulturę duchową i społeczną tych ludów.
Biorąc powyższe pod uwagę, zamierzam w pracy niniejszej rozpatrzeć jaką
rolę w wierzeniach i zwyczajach ludowych odgrywają konopie, dostarczające,
jak wiadomo, jednego z najsilniejszych narkotyków, a mianowicie haszyszu.
Praca ta nie będzie może zbyteczną, jeżeli wziąć pod uwagę, że dotychczasowa
literatura monograficzna, dotycząca konopi, nie wyczerpuje całkowicie strony
etnograficznej zagadnienia, lecz traktuje ją tylko fragmentarycznie w pracach
botanicznych, farmakologicznych i lekarskich.
Z pośród najważniejszych nowszych prac, traktujących bądź wyłącznie
o konopiach, bądź o konopiach wraz z innemi roślinami, dostarczajacemi
narkotyków- wymienić należy- z prac botanicznych: Wawiłow: Centry proischożdienija
kulturnych rastienij (Leningrad 1926), w której autor miedzy innemi omawia
genezę i rozmieszczenie konopi uprawnych; z prac farmakologicznych i lekarskich
zasługują na uwagę książki: Tschirch`a, Handbuch der Pharmakologie (Leipzig
1912); Hartwicha`a, Die menschlichten Genussmittel, ihre Herkunft, Verbreitung,
Geschichte, Annwendung, Bestandteile und Wirkung (Leipzig 1911) i Lewin`a,
Phantastica. Die betaubenden und erregenden Genusmittel (Berlin 1927).
Nie roszczę pretensyj do wyczerpującego zestawienia wszystkich danych
etnograficznych, dotyczących omawianego zagadnienia, ze względu na ogromną
ilość wzmianek, rozrzuconych po najrozmaitszych i niezwykle licznych publikacjach
o zwyczajach i wierzeniach różnych ludów. Ograniczę się w niniejszej pracy
raczej do wskazania najważniejszych zagadnień, dotyczących roli konopi
w zwyczajach i wierzeniach ludowych. Zagadnienia te ilustruję faktami etnograficznemi
o tyle tylko. O ile rzucają one światło na warunki kulturowe, w jakich
zrodziło się wykorzystanie konopi jako narkotyku, oraz na drogi rozchodzenja
się tego narkotyku. Wreszcie dla głębszego wniknięcia w rozpatrywane zagadnienia,
poprzedzam niniejszą pracę charakterystyką botaniczną konopi, następnie
krótkiem omówieniem ich jako rośliny technicznej, a potem omówieniem działania
fizjologicznego konopi na organizm człowieka.
|
AUTORKA: Sara Benetowa
ROK WYDANIA: 1936.
REDAKTOR: STANISŁAW PONIATOWSKI
okrągła pieczęć: BIBLIOTEKA UNIWERSYTECKA WROCŁAW
sygnatura: 143368/III
(ręcznie: 1955K 466)
Druk. Techniczna, Spół. Akc. Warszawa, Czackiego 3/5. Tel 614-67 i
277-98
Uwaga! Ukazało się także współczesne, papierowe i ilustrowane wydanie niniejszej pracy, opracowane równolegle a niezależnie od kolektywu (H):
Wydanie drugie by TRIP ART Jarosław Jędrysik (mgr Etnologii i Antropologii Kulturowej)
Warszawa 2000
ISBN 83-914838-0-0
|
I. CHARAKTERYSTYKA BOTANICZNA KONOPI I ICH ROZMIESZCZENIE GEOGRAFICZNE
Konopie należą do rodziny konopiowatych (Cannabineae), do roślin dwupiennych,
t. j. posiadających kwiaty męskie i żeńskie na oddzielnych indywiduach,
z których pierwsze nazywa nasz lud płoskunami, a drugie maciorkami (głowaczami).
Osobniki męskie różnią się od osobników żeńskich krótszym okresem wegetacji
i gatunkiem otrzymywanego z nich włókna. Głowacze zostawia się dłużej na
polu, aż do dojrzenia owocu. którym jest mały orzeszek, t. zw. siemię konopne,
soczewkowate i nieco spłaszczone, barwy srebrno-popielatej, zawierające
wewnątrz oleiste, bezbiałkowe ziarno. Cała roślina ma silnie odurzający
zapach, szczególnie w okresie kwitnięcia.
Konopiom służy klimat ciepły, nawet gorący. Zadowalają się one raczej
glebą lżejszą. choćby piaszczystą niż wybitnie gliniastą. Za najodpowiedniejsze
dla nich uważa się gleby przepuszczalne, bogate w próchnicę, np; czarnoziemy,
osuszone torfowiska. Brak nawozów lub innych środków użyźniających wpływa
ujemnie na wzrost rośliny i osłabia jej zielony kolor. To samo daje się
zauważyć w stosunku do dzikich konopi. Rosyjscy botanicy zauwazyli, że
najczęściej dzikie konopie są spotykane w okolicach wołgi i Ałtaju tam,
gdzie zazwyczaj znajdują się postoje nomadów, których stada podczas zimy
użyźniają ziemię nawozem.
Konopie kwitną i zbiór konopi przypada na dwa terminy, które przedziela
okres 4-6 tygodni. Najpierw dojrzewają płoskuny i są gotowe do zbioru zaraz
po okwitnięciu, co łatwo poznać po tem, że przy poruszeniu nie sypie się
z nich pyłek kwiatowy. Maciorki zbiera się, zależnie od celu uprawy, a1bo
równocześnie z płoskunami, o ile chodzi o dobre włókno, albo też znacznie
później, gdy już ziarno dojrzeje, o ile chodzi o uzyskanie włókna i siemienia.
Wobec różnorodności samych roślin, rozmaitego celu ich uprawy i czasu
dojrzewania, różny bywa i sposób zbioru. Płoskuny zbiera się, wyrywając
pojedyńcze rośliny, maciorki zaś żnie się specjalnym sierpem, podobnym
do kosy 1). Wszystkie konopie uprawne należą do jednego i tego samego gatunku,
w którym wyróżnić jednak można dwie odmiany, mianowicie: cannabis sativa
i cannabis indica. Śród cannabis sativa spotykamy wielką różnorodność form,
Poza szeregiem różnic morfologicznych. anatomicznych i fizjologicznych,
odmiany i rasy uprawne konopi różnią się przede wszystkiem długością okresu
wegetacji i właściwościami użytkowemi.
Konopie wczesne północne. Okres wegetacyjny tych konopi jest bardzo
krótki (80-90 dni). Uprawiane są na północy Europy. Wzrost ich sięga zaledwie
50 cm., posiadają drobne owoce i słabe rozgałęzienie.
Konopie zwykłe środkowo-europejskie, zwane również rosyjskiemi. Konopie
te rozpowszechnione są w całej Europie z wyjątkiem południowej jej części.
Na terenie Europy istnieje duża ilość gatunków miejscowych o mniejszej
lub większej wartości. Ingerencja człowieka ograniczała się przeważnie
do wyboru najważniejszych, najokazalszych osobników w celu ich rozmnażania.
Próby selekcji były robione w Niemczech i ostatnio w Sowietach. Im bardziej
na południe, tem konopie te posiadają dłuższy okres wegetacji i silniejsze
rozgałęzienie.
Ostatnio w czasopiśmie "Siemienowonstwo" 1932 r. A. Kuriłow, opublikował
pracę o konopiach zwykłych. Porównawcze badania, które zostały przez niego
przeprowadzone na podstawie materjałów, zebranych z dużych obszarów Rosji,
wykazały, że konopie pochodzące z półn.-zach. regjonów, odznaczają się
większą techniczną długością niż konopie z północno-wschodnich okręgów,
które mają kwiatostan bardziej rozwidlony i odznaczają się większą plennością
nasienną.
Ciekawe wyniki otrzymano przy porównaniu zwykłych rosyjskich konopi
z konopiami kaukaskiemi. W pierwszym okresie rozwoju kaukaskie konopie
rozrastają się znacznie słabiej niż inne. Ich intensywny rozwój rozpoczyna
się wówczas, gdy zwykłe konopie zaczynają juź kwitnąć. Naogół jednak kaukaskie
są znacznie wyższe niż te zwykłe.
Porównanie konopi kaukaskich z włoskiemi wykazalo bardzo bliskie ich
pokrewieństwo.
Wysokość zwykłych konopi rosyjskich waha się od 150 do 200 cm., w poszczególnych
wypadkach mogą one jednak przekraczać tę granicę (silne lub słabe nawożenie).
Konopie południowe, tzw. włoskie, bolońskie lub piemonckie, odznaczają
się długim okresem wegetacji (od 140 do 160 dni) i dużą wysokością (w muzeum
w Terrarze znajduje się okaz 8-metrowej długości). Przeciętna ich wysokość
wynosi około 3-4 metrów. Konopie włoskie zbiera się w okresie kwitnięcia
męskich osobników. Wszystkie ich łodygi moczy się razem, a później przerabia
na włókna. Włókno, otrzymane z zielonych niedojrzałych łodyg, jest jednolite,
elastycme i mocne. Dolina rzeki Po, okolice Neapolu i Bolonji, są znanemi
na całym świecie ośrodkami produkcji włókna. Konopie południowe od lat
poddawane selekcji we Włoszech, Francji, Jugosławji, Węgrzech, były i są
przedmiotem licznych badań.
Konopie chińskie, zwan też japońskiemi, posiadają 150-dniowy okres wegetacji.
Uprawiane są w okolicach podzwrotnikowych. Konopie chińskie nazywają się,
ze względu na wysokść, "olbrzymiemi" (3 m. wys.). Dają one włókno bardzo
delikatne i mocne.
Znane są dwa rodzaje tych konopi: jara "ta-ma" i ozima "chao-ma".
Konopie amerykańskie, pod tą nazwą rozpowszechnione w Stanach Zjednoczonych.
Konopie te są zbliżone do konopi chińskich i zostały wyhodowane z chińskich
przez Deweya, który je przywiózł do Ameryki w 1875 r. Prace selekcyjne
są prowadzone od 1902 r.
Cannabis indica uprawiane w Azji Przedniej i Indjach, Odznaczają się
znaczną wysokością (dochodzą nieraz do 3-ch metrów) oraz grubą, drzewiastą
łodygą, silnie rozgałęzioną. Włókno ich jest bardzo długie oraz grubsze
niż włókno konopi zwykłych. Nadzwyczaj mocne, mniej nadaje się do wyrobu
nici i tkanin, natomiast dla powroźników jest materjałem niezrównanym.
Na łodydze i liściach tych konopi występuje pewien rodzaj żywicy, która
posiada bardzo silne właściwości narkotyczne. Ta materja żywiczna znajduje
się w soku rośliny.
W konopiach, pochodzących z półncy, trudno ją wyśledzić nawet chemicznie,
natomiast w konopiach z południowych krajów znajduje się w takiej obfitości,
że aż wypływa nazewnątrz i tężeje.
Wpływ klimatu na powstawanie pewnych związków chemicznych w roślinie
tak jest niekiedy doniosły, że się niczem nie daje zastąpić. Żywica. zebrana
z indyjskich konopi, stanowi właśnie ów odurzający środek, zwany haszyszem.
Niektórzy przyrodnicy uważali dawniej konopie indyjSkie za osobny gatunek
i dopiero badania Engelberta Kaernpfer`a, lekarza z Westfalji i znakomitego
podróżnika 17 w., wyjaśniły, że różnice między europejskiemi i indyjskiemi
konopiami są tylko wytworem odmiennego klimatu i uprawy 2). Przy hodowli
pierwszych kładziono przedewszystkiem nacisk na delikatność włókien, przy
drugich zaś na uzyskanie jak największej ilości substancji narkotycznej.
Substancja ta jest tak mocna, że i u nas zdarzają się objawy zamroczenia
u ludzi, pracujących przy zbieraniu konopi. Jednak z naszych konopi nie
można produkować haszyszu, gdyż nie są one w stanie dać substancji równie
siłnie działającej.
Uprawą konopi zajmują się przeważnie w Europie oraz częściowo w Azji
(Syberja, Mandżurja, Chiny, Indje). Pozostałe części świata posiadające
w dziedzinie produkcji roślin włóknistych większe możliwści, zajęły się
uprawą takich roślin włóknistych, jak: sisal, manilla, juta, zastępujących
w mniejszym lub większym stopniu włókno konopne.
Dzikie konopie do ostatnich czasów stanowiły dla botaników, zagadkę
bardzo trudną do rozwiązania. Wiadomości o nich były niezwykle skąpe a
przytem bardzo często nieścisłe lub wprost fantastyczne. Dopiero w 1920
r. znakomity botanik rosyjski Wawiłow przeprowadził szczegółowe badania
nad dzikiemi konopiami. Badania te wykazały, że dzikie konopie różnią się
zasadniczo od uprawnych.
W stanie dzikim roślina ta posiada zdolności samozapylania, a owoce
jej są półtora raza mniejsze od owoców konopi uprawnych. Ponadto I można
z pewnością stwierdzić, że konopie w stanie dzikim rosną nietylko, jak
twierdził de Candolle 3), w okolicach nadkaspijskich i nadaralskich, lecz
obejmują olbrzymią przestrzeń od Chin do Bałkanu. Bretschneider znalazł
dzikie konopie w całych północnych Chinach. Ledebour wskazuje na konopie
w stanie quasi spontanea w całej prawie południowo-wschodniej, środkowej,
i zachodniej Rosji Europejskiej, w Zakaukaziu, na Krymie i na Uralu 4).
Bogdan dodaje i obwód Turgajski 5). Na półwyspie Bałkańskim "zdziczałe"
konopie znane są w Bułgarji 6), Serbji 7) i na Węgrzech 8). Według wiadomości
podanych przez Chrebtow`a dzikie konopie spotyka się w zach. Syberji nad
brzegami rzek i w dolinach, gdzie ich zarośla mają zupełnie pierwotny charakter
9). Oganowskij, mówiąc o wykorzystywaniu naturalnych bogactw płdn. Ałtaju,
twierdzi, że włókno i siemię dzikich konopi mogą stanowić poważną pozycję
dochodową 10). Wzmianki o dzikich konopiach podają: dla Mongolji- Pisarew,
dla Mandżurji - Komarow 11), dla Uralu - Bogdan 12). Regel zwraca uwagę
na "zdziczałe" konopie, rosnące w Ussuryjskim kraju. Znajduje się je tam,
gdzie dawniej stały jurty, koło chat, nad brzegami rzek itp 13). Boissier
widział konopie w stanie "subspontanea" w okolicach Himalajów 14). Znane
Są konopie zdziczałe również i w Ameryce 15).
Wawiłow twierdzi, że wyżej wspomniani uczeni, natknąwszy się na wielkie
ilości konopi poza właściwym terenem hodowlanym tylko przez ostrożność
posługiwali się takiemi zwrotami, jak quasi spontanea (Ledebour), subspontanea
(Boissier) i.t.p.; faktycznie jednak w przytoczonych wypadkach mowa jest
jedynie i wyłącznie o konopiach w stanie dzikim [7, 110]. Badania, które
sam Wawiłow skrupulatnie i szczegółowo przeprowadził w Mazanderanie, Kafiristanie
i Afganistanie, a więc tam, gdzie zupełnie nie znają uprawy konopi, oraz
prace laboratoryjne Antropowej, potwierdziły ponad wszelką wątpliwość słuszność
jego stanowiska 16).
Wawiłow zajął się samym procesem przeistaczania dzikich konopi w uprawne
i doszedł do przekonania, że konopie należą do tych wyjątkowych roślin
hodowanych, dla których można całkiem .dokładnie ustalić ewolucję od stanu
dzikiego do kulturowego. W tym wypadku klasycznym przykładem jest Ałtaj,
gdzie można zauważyć wszystkie przejściowe etapy od form dzikich do uprawnych.
Sinskaja stwierdziła, że ludność Ałtaju zbiera do zasiewu konopi zarówno
nasiona z pól dzikich, jak i ze swych ogrodów, .przyczem mażną zaobserwować
następujące etapy przechodzenia tej rośliny ze stanu dzikiego do uprawnego.
a) występowanie konopi wśród dzikiej natury,
b) pojawianie się dzikich konopi dookoła ludzkich siedzib,
c) wykorzystywanie ich przez ludzi,
d) hodowla 17).
Trudnem zagadnieniem pochodzenia konopi interesowało się wielu uczonych,
poczynając od De Candolla i Darwina. Konopie należą do roślin samozasiewających
i samoopylających się. Janiszewski, badając konopie w stanie dzikim, stwierdził,
że roślina ta przyciąga do swojej silnie rozwiniętej tkanki tłuszczowej
pluskwiaka Pyrrhocoris apterus L., przyczepiającego się do podstawy owoców
konopi, czyli tam, gdzie jest otwarta tkanka tłuszczowa.
Pyrrhocoris roznosi owoce rośliny i w ten sposób współdziała w jej
rozsiewaniu 8). Ptaki, znajdujące w nasionach konopnych ponętną potrawę,
przenoszą je rÓwnież z miejsca na miejsce. Okoliczności powyższe utrudniają
odnalezienie ojczyzny konopi.
De Candolle rozwiązuje poruszone: zagadnienie przy pomocy swoistej
metody botanicznej, polegające na tem, że ojczyzny rośliny uprawnej szuka
się tam, gdzie ona występuje w stanie dzikim, przyczem należy odróżnić
formy dzikie od zdziczałych. Opierając się na tej metodzie, De Candolle
uznał okolice nadkaspijskie i nadaralskie, czyli te, gdzie przypadkowo
znalazł dzikie konopie, za ojczyznę konopi. Jak już poprzednio wyjaśniłam,
dzikie konopie zajmują kolosalne obszary Azji i Europy, a więc w danym
wypadku metoda De Candolla okazała się błędną.
Wawiłow zwraca uwagę na to, że formy wyjściowe większości uprawnych
roślin nie są znane, a jeżeli nawet jest inaczej, to zazwyczaj przodkowie
odnoszą się tylko do jednej odmiany danej rośliny.
Odmiana ta nie tłumaczy wielkiej ilości innych odmian i form, spotykanych
wśród roślin uprawnych. Według Wawiłowa zlokalizować pochodzenie uprawnych
roślin można tylko przez ustalenie cech rasowych danej formy oraz przez
geograficzne zgrupowanie wszystkich jej odmian i form dzledzicznych. Dane
archeologiczne, historyczne lingwistyczne mogą także znacznie pogłębić
naszą wiedzę o przeszłości uprawnych roślin. Zdaniem Wawiłowa, uprawę konopi
rozpoczęto niezależnie od siebie, jednocześnie w kilku miejscach. Swiadczy
o tem różnorodność uprawnych typów tej rośliny oraz przechodzenie od stanu
dzikiego do uprawnego, które można zaobserwować na Ałtaju i półn. Kaukazie,
a przede wszystkiem jej ekologiczne właściwości, dzięki którym konopie
mogły towarzyszyć wielu ludom w ich ekspansji [7, 121] .
|
Przypisy:
^ kieruje z powrotem do tekstu
^1) Prw. Christian V., Volkskundlich aus dem Motafon. Mitt der Anthr. Ges Wien 52, 165-172.
^2) Kaempfer E. Amoenitates exoticae. Lemgowiae, 1712
^3) De Candolle, Origines des plantes cultivees, 1883, 118.
^4) Ledebour, Flora Rossica, III, 633-634
^5) Bogdan W., Rastitielnost Turgajsko-Uralskago Pereselenczeskago Rajona, 1908, 78
^6) Welenowsky, Flora Bulgarica, 374.
^7) Wawiłow N., Centry Proischożdiennia kulturnych rastienij. Trudy po prikładnoj botanikie i selekcji, Leningrad 1926, Trudy po Prikł. Botan.
i Cel. XVI, 109
^8) Janiszewskij D., Frma konopli na sornych miestach w Jugo-wost Rosji. Uczienyje zapiski Saratowskogo Uniwersiteta. II, 1924
^9) Hrebtow A., O dikoj konoplie. Ekonomika Nr 2-3, 1926.
^10) Oganowskij N., Jużnyj Ałtaj. Moskwa, 1922.
^11) Komarow W., Flora Manczżurij 1903, 93-94.
^12) Bogdan W., Rastitielnost Turgajsko-Uralskago Pereselenczeskago Rajona, 1908, 78
^13) Perel E., Opyt Flory Ussurijskoj strany, 1882, 144.
^14) Boissier, Flora Orientalis VI, 1879, 1152; Hooker, Flora of British India V, 1890, 487.
^15) Britton, Catalogue of plants found in New-Jersey, 1889, 217.
^16) Wawiłow i Bukinicz, Zemledelczeskij Afganistan, Leningrad, 1929.
^17) Sinskaja E., O polewych kulturach Ałtaja. Trudy Po Prikł. Bot. 1925, 367-370, Odnośniki 4-17 podane wg Wawiłowa.
|
II. KONOPIE JAKO ROŚLINA TECHNICZNA I JADALNA
Użytkowanie gospodarcze konopi idzie przeważnie w dwu kierunkach : wytłacza
się z nich olej i uzyskuje włókno do tkanin i Sznurów.
Konopie po ich wyrwaniu i oddzieleniu główek z nasieniem, są moczone
lub roszone, albo i roszone i moczone. Następnie suszy sie je nad ogniem
lub na słońcu, ustawiając związane pęki pionowo w stożek, szczelnie łącząc
ze sobą wierzchołki. Tarcie polega na kruszeniu i darciu zewnętrznych twardych
części łodygi, które w ten sposób zostają oddzielone od włókna. Tarcie
czyli międlenie odbywa się różnorako. W wielu okolicach spotykamy jeszcze
kij lub rodzaj grubej i ciężkiej wałkowatej kijanki, tu i owdzie tłucze
się włókno konopne w stępach, używanych pospolicie do obłuskiwania lub
miażdżenia ziarna. Najważniejszem narzędziem, służącem do tarcia, jest
międlica, spotykana u wszystkich Słowian i wszędzie bardzo pospolita 18)
.
WłÓkno konopi nie jest tak cienkie i delikatne jak włókno lnu. Mocne
i twarde, bywa używane do wyrobu: płócien żaglowych, lin okrętowych i sieci
rybackich; w gospodarstWie rolnem - do sporządzania worków i płacht; w
ogólności zaś jest podstawą przemysłu powróźniczego. Tkaniny konopne były
w czasach przedhistorycznych niezwykle szeroko rozpowszechnione. Tak np.
wszystkie większe tkaniny z budowli palowych, znajdujące się w Zuryskiem
Muzeum Narodowem, są uznane za tkaniny konopne 19).
Najdawniejszem świadectwem uprawy konopi w Europie jest następująca
wzmianka Herodota IV, 74, o Scytach: "W ich ziemi rosną konopie, bardzo
podobne do lnu, pomijając wzrost i grubość, bo pod tym względem przewyższają
len. Rosną i w stanie dzikim i są zasiewane. Trakowie robią z nich odzienia...".
Grecy do V Wieku przed Chr. nie znali więc konopi, jak na to wskazuje relacja
Herodota, Opisującego tę roślinę, jako zupełnie nową i nieznaną. Uprawa
tej pożytecznej rośliny, używanej na powrozy i liny 20), bardzo szybko
rozpowszechniła się na południu Europy. Z rzymskich pisarzy pierwszy wspomina
o cannabts sativa satyryk Lucilius (I wiek przed Chr.) 21)
Z biegiem czasu roślina ta wędrowała coraz dalej na zachód, a kiedy
w III w. Hiero II, król Syrakuz, budował z najwytworniejszych materjałów
swój wspaniały okręt, smołę i konopie sprowadzał z Galji z nad rzeki Rodanu,
gdzie wowczas rosły najlepsze konopie 22). świadectwo o uprawie konopi
w Galji za czasów Karolingów daje Capitula redevillis cp. 62, gdzie konopie
występują jako canava 23)
W późnem średniowieczu uprawa konopi w Europie doszła do szczytu i
tkaniny konopne szły na odzież dla biednych i prostych ludzi. 21 fresków,
znalezionych w roku 1865 na fasadzie domu wiejskiego w Niemczech, wyobraża
uprawę i tkactwo konopi i świadczy o wybitnem znaczeniu tej rośliny 24).
świadectwem uprawy konopi w średniowieczu na Rusi jest następujący
ustęp, znajdujący się w prawie cerkiewnem z lat 1051-1054:
"Aszcze muż imiet krasti konoplie, ili len i wsjakoje żito episkopu
w bin so knjazjem na poły, takoże i żenk, iże imiet to krasti" 25).
Według relacyj historyków i kronikarzy tkactwo u starożytnych Rusów
było szeroko rozpowszechnione i miało ważne znaczenie gospodarcze 26).
Arabski podróżnik, Ibn-Foclan spotkał w 921 r. na Wołdze Rusów, którzy
nosili odzież zwaną "wotołą", utkaną z konopi.
Konopie były uprawiane nietylko dla własnych potrzeb, ale stanowiły
również przedmiot handlu. Pod koniec wieku XVI-go Anglicy wywozili z Rosji
zagranicę duże ilości włókna konopnego [25a, 215].
Pomiędzy drugiem a pierwszem tysiącleciem przed Chr., konopie dotarły
do Indyj. w Atharvavedzie znane są konopie jako środek czarodziejski i
leczniczy pod nazwą cana, a Sutras (600 lat przed naszą erą), mówią o kręceniu
z cana sznurów 27).
Czy znajomość i uprawa konopi dotarła do Indji z Chin, czy też bezpośrednio
z Azji środkowej - nie jest to rzeczą pewną. Faktem jednak niezaprzeczonym
jest, że już w bardzo starych pismach chińskich znajdujemy wzmianki o tej
roślinie. Nasiona i łodyga, trzymająca kwiaty konopne, nazywały się po
chińsku ma-yao. Wspomina o nich starożytny zielnik chiński, którego część
powstała około V wieku przed Chr., podczas gdy reszta jest jeszcze wcześniejszej
daty. w innem dziele, traktującem o kulturze rolnej, którego tytuł brzmi:"Ts`i
min Jao shu" (Poważne zasady dla pragnących uzyskać spokój) wspomniane
są również, według Bretschneidera, konopie 27a). Uprawę ich znają też inne
dzieła rolnicze chińskie a słownik chiński Rhay.a rozróżnia i męskie i
żeńskie okazy.
Obecnie konopie nie są uprawiane w tak wielkich ilościach, jak w czasach
średniowiecznych i starożytnych. Tłumaczy się to tem, że przedmioty, które
robiono z lin, szpagatów, sznurów i t.p. robi się teraz często z żelaza
lub stali. Nasiona konopne, jako strawa, mają ogromny zasięg, szczególnie
sa używane w okresach postów lub świąt.
W Polsce w niektórych okolicach "siemieniatka", czyli zupa z siemienia
konopnego, jest potrawą obrzędową, podawaną w wigilję Bożego Narodzenia
28). Przyrządzają ją w następujący sposób: ugotowane siemię uciera się
z pewną ilością wody i po przecedzeniu dodaje się doń kaszy jęczmiennej
lub jaglanej, według upodobania. Potrawa ta jest znana nietylko w całej
Polsce, ale na Litwie i Lotwie [19, 117], w Rosji 21), a nawet w Palestynie
29). Z dawnych polskich źródeł wiadomo, że z nasion lnianych lub konopnych
przyrządzano zuPę zwaną "siemieńcem". Taką polewkę zna Syrenius. U innego
współczesnego mu autora czytamy. "Bru, siemieniec, nie chcę cię, boś kita
konopi, i wiejską cię oliwą nazywają chłopi" 30). Łotysze jadają zupę z
konopi, u Rusinów zaś znana jest potrawa z makuchów konopnych podawana
w wigilję Trzech Króli 31).
W zamkach Zakonu Krzyżackiego, według notatki Treichel`a, spożywano
ogromne ilości nasion konopnych. Z rachunków wynika, że w roku 1500 w jednej
kuchni klasztornej zużyto aż "2 Tonne und 29 Scheffel", a rozporządzenie
z roku 1507 w razie wojny nakazuje posiadanie dla zamków "1/2 Last Hanfsamen"
na zupę dla każdej kuchni [31, 44]. w starożytnych klasztorach ruskich,
jak to widać z "Żitie Feodosija", z siemienia konopnego bito masło [25a,215],
znane również jako ulubiona potrawa Rumunów 32). Z nasienia konopnego wyciskają
szybko schnący a nie krzepnący na mrozie olej i w przemyśle służy on do
palenia, do fabrykacji mydła i t.p., a nawet stosują go przeciwko pasorzytom
u zwierząt. Po wyciśnięciu oleju z nasion pozostaje makuch, który jest
posilną paszą dla inwentarza. Konopne paździerze, które pozostają po oddzieleniu
włókna, służą do wyrobu papieru lub na opał.
|
^18) Moszyński K. Kultura ludowa Słowian. Kraków 1929, 297.
^19) Ebert M., Rellexikon der Vorggeschichte V, 116. Berlin 1926.
^20) Neuburger A., Die Technik des Altertums. Leipzig, 1921, 186.
^21) Hehn W., Kulturpflanzen und Haustiere in ihrem Ubergang aus Asien. Berlin, 1911, 191.
^22) Hirt H., Die Indodermanen I, 281, Strassburg, 1905.
^23) Hoops J., Reallexikon der Germanischen Altertumskunde, II, 445, Strassburg, 1913-1915.
^24) Zeitschrift f. d.. Geschichte d. Oberrheins, 17, 284.
^25) Polnoje Sobranije Russkich Ltopicej, SPB, 1853, VI, 85-86.
^25a) Staromiłow N., Len i penka i ich izdlija w dwiernej Rusi i Moskowskom
Gosudarstw. Celskoje haziajstwo i Lsowodstwo, 1874, 215-227.
^26) Karamzin, Istopia Ros. Gos. I, 39, 153
^27) Tschirch A., Handbuch der Pharmakologie. Leipzig, 1911, II, 561.
^27a) Bretschneider, Botanicon Sinicum. Journ. of North. China Branch of the Roy, As. Soc. XVI, 1881. .
^28) Ciszewski S., Lud rolniczo-górniczy z okolic Sławkowa, ZW AK, X, 197.
^29) Low I., Die Flora der Juden, I. Wien und Leipzig 1926, 260.
^30) Rostafińki J., Postny obiad albo zabaweczka, Kraków 1911, 8.
^31) Maurizio A., Potywienie roślinne i rolnictwo w rozwoju dziejowym. Warszawa, 1926, 45.
^32) Fischer E., Die Kuche des rumanischen Bauern. Archiv f. Anlhrop. 1909, 247.
|
III. FIZJOLOGICZNE DZIAŁANIE KONOPI NA ORGANIZM
W przeciwieństwie do opjum, którego wpływ uspakaja, konopie działają
ogromnie podniecająco. Przebieg i skutki działania żywicy konopnej, czyli
tzw. haszyszu, są bardzo różnorodne i zależą zarówno od jakości i ilości
preparatu, jak też i od predyspozycji jednostki, jej charakteru, sprawności
władz umysłowych, wrażliwości i wreszcie tego, ile już razy zażywała haszyszu.
Jakość haszyszu zależy od zawartego w nim składnika czynnego kannabinolu
33), a ponieważ ilość kannabinolu zależy nietylko od gatunku rośliny,
ale pory roku i innych trudno uchwytnych czynników, przeto siła preparatów
haszyszowych z roślin tego samego gatunku jest bardzo rozmaita. Preparaty
spozywane działają znacznie silniej niż palone, co tłómaczy się rozkładaniem
się wielkiej ilości kannabinolu przy wysokiej temperaturze, a także tem,
że preparaty, przeznaczone do jedzenia zawierają więcej żywicy, niż liście
używane do palenia.
Objawy zmian psychicznych, które towarzyszą haszyszowaniu, są tak różnorodne,
że dość trudno ująć je w jednolity obraz. Możemy jednak zaobserwować pewne
wspólne momenty, występujące tu stale. Halucynacje i obrazy. które się
zjawiają po użyciu haszyszu, nie są samoistne, to znaczy, że za podstawę
mają zawsze jakieś przedmioty, barwy lub tony, pochodzące ze świata rzeczywistego,
z otoczenia.
Pod wpływem narkotyku rzeczywistość zmienia kształty, urasta do wielkich
rozmiarów lub też, o ile wrażenia realne są niemiłe, maleje a nawet niknie.
U ludzi Wschodu głównym tematem marzeń haszyszowych są w bardzo silnym
stopniu wyobrażenia erotyczne, które jednak po dłuższem zażywaniu tego
narkotyku słabną. U europejczyków natomiast oszołomienie haszyszowe jest
zazwyczaj wolne od wspomnianych wizyj. Wedle Hartwich`a konopie nie wywierają
szczególnego działania na sferę erotyczną, a tylko zwiększają pobudliwość
seksualną.
Lekarz francuski Moreau, po dokonaniu jednorazowej próby palenia haszyszu,
podał symptomy w następującym porządku:
1) uczucie szczęścia,
2) roztargnienie i niemożliwość skoncentrowania myśli,
3) błędy co do przestrzeni i czasu,
4) nadczułość słuchu,
5) idee nadwartościowe, delirjum,
6) nieprzeparte impulsy wewnętrzne.
7) iluzje i halucynacje.
Wszyscy lekarze angielscy, praktykujący w Indjach, zgadzają się na to,
że niewielka dawka żywicy konopnej, ostrożnie zażyta, podnosi apetyt i
powoduje radość duchową. Często także poeci szukają - i to z wielkiem powodzeniem
- podniety w haszyszu, ożywiając w ten sposób słabnącą fantazję.
Działanie haszyszu nie występuje odrazu, lecz po godzinie lub dwu. Zrazu
opanowuje palacza tylko pewna wesołość zabawna i nieprzezwyciężona. Te
ataki nieumotywowanej wesołości powtarzają się często, przerywając stan
oszołomienia, w czasie którego człowiek napróżno stara się zebrać myśli.
Najzwyklejsze wyrazy, najpospolitsze ideje, przybierają postać dziwaczną
i nową. Podobieństwa i powinowactwa nieoczekiwane, nieskończona gra słów,
komiczne zestawienia zjawiają się w mózgu bez ustanku. Człowiekowi wydaje
się, że fruwa w powietrzu. Zacierają się granice możliwości. Wrażenia smakowe
ulegają zmianie, która objawia się w tem, że wszelkie potrawy, podawane
takiemu człowiekowi, mają dlań wyborny smak. Po godzinie dołączają się
do tego specyficzne złudzenia zmysłowe. Przedmioty zewnętrzne powoli, kolejno,
nabierają szczególnych pozorów, tracą zupełnie swe właściwe kształty, które
ulegają najrozmaitszym przemianom. Tak np. kamień wydaje się blokiem skalnym,
strumyk wielką rzeką, własny nos jest nienormalnie wielki a ramię bajecznie
długie.
Ucho pośród największej wrzawy odróżnia nieuchwytne nawet dźwięki.
Wymiary czasu i przestrzeni plączą się chaotycznie, dzięki mnogości i napięciu
wrażeń i idej. Człowiekowi np. wydaje się, że przeżywa w ciągu godziny
kilka żywotów ludzkich. Stopniowo stan oszołomienia potęguje się i dany
osobnik popada w chaos dzikich, nieuporządkowanych myśli i wyobrażeń. W
dalszym ciągu działania haszyszu występuje uczucie zimna, przejmującego
głodu i pragnienia, lecz zaspokojenie ich wymaga niezmiernego wysiłku,
gdyż człowiek czuje się tak dalece wyższy ponad te sprawy natury materjalnej,
albo raczej jest tak opanowany przez upojenie, że mógłby się poruszyć jedynie
z niesłychanym wysiłkiem, na który trudno mu się zdobyć. Po kilku godzinach
następuje stadjum depresji i obniżenia funkcyj zmysłowych.
Niektórzy budzą się z oszołomienia z silnym bólem, głowy. Niezwykle
pięknie i barwnie opisuje skutki działania konopi Galen. Po zażyciu haszyszu
czlowiek popada w stan nieopisanej rozkoszy, która towarzyszy każdej czynności
ducha. Wydaje się że słońce oświeca każdą myśl, która przechodzi przez
mózg, a każde poruszenie ciała jest źródłem rozkoszy. Spożywający haszysz
jest szczęśliwy jak ktoś, kto otrzymał radosne wieści, jak skąpiec, który
liczy swoje skarby, jak gracz, któremu szczęście sprzyja. Zmysły stają
się czulsze i ostrzejsze. Ucho upaja się harmonią dźwięków, a dojrzany
promień staje się słońcem, które oświeca raj najwyszukańszych rozkoszy
zmysłowych. Rodzi się uczucie bezcielesności, które wyklucza czas i przestrzeń.
Bywają i inne odmiany haszyszowych doznań. Tak np. niektórzy afrykańscy
palacze już po kilku pociągnięciach popadają w stan niepoczytalności. O
ich przeżyciach niestety nic dowiedzieć się nie możemy. U niektórych palaczy
występuje znów często zupełne odrętwienie. Ciekawy wypadek tego rodzaju
wydarzył się w Kalkucie pewnemu Hindusowi. Hindus ten, mocno cierpiący
na reumatyzm, otrzymał pewnego razu gram żywicy. Spożył go o drugiej po
południu, a o czwartej stał się nadzwyczaj wielomówny, dopominał się o
jedzenie, zaś na zadane pytanie odpowiedział, że czuje się dobrze. O godzinie
ósmej począł tracić przytomność, oddychał jednak zupełnie spokojnie. Ale
jakież było zdziwienie wszystkich, gdy przypadkowo podniesiona w górę ręka
chorego pozostała w tej samej pozycji. Okazało się, że ciało chorego popadło
w nader rzadko spotykany szczególny stan nerwowego odrętwienia.
Stałe zażywanie haszyszu, czyli chroniczny kannabinizm, wpływa bardzo
ujemnie na organizm człowieka. Zazwyczaj u takich osobników pojawiają się
zaburzenia w trawieniu, występują przygnębienie i melancholja, utrata silnej
woli i zupełne ogłupienle. Nałogowcy tracą orjentację w przestrzeni i czasie,
tracą ocenę możliwości. Stany, zjawiające się przejściowo w upojeniu haszyszowem,
utrwalają się w psychice. Dość często pojawia się wówczas manja wielkości,
tak np. poganiacz mułów z "Tysiąca i jednej nocy" uważa się za wezyra,
otoczonego w łaźni tłumem niewolników i pięknych dziewcząt.
W Persji obawiają się zawierać interesy z "bengi", jak tam zwą nałogowych
konsumentów haszyszu, ponieważ uważają ich za ludzi nieodpowiedzialnych,
niestałych i kłamliwych.
Livingstone opowiada o palaczach z nad Zambezi, że całe wsie są tam
zrujnowane fizycznie i moralnie, z powodu nałogowego palenia dacha. To
samo spotykamy u Wanjamwezi. Co się tyczy Hotentotów, to przyczynę ich
wymierania Brincker 34) widzi w nadmiernem używaniu dacha.
Lewin 35) dzieli zarówno chorych umysłowo wskutek nadmiernego używania
konopi, jak i przypadkowych palaczy, na 3 grupy. Pierwszą grupę cechuje
niepokój, połączony z optycznemi halucynacjami, który niekiedy dochodzi
do delirjum mniej agresywnego i łagodniejszego niż przy alkoholu. Powrót
do zdrowia może nastąpić w ciągu jednego dnia. W stanie podniecenia jednostki
te są zupełnie niepoczytalne. Druga grupa obejmuje manjaków. Zmiany, zachodzące
w zmysłach, powodują u nich często ideje prześladowcze. Chorzy są niespokojni,
wielomówni, pogrążeni w chorobliwych wyobrażeniach i cierpią na bezsenność.
Takie stany trwają kilka miesięcy i niezawsze kończą się wyzdrowieniem.
Trzecia grupa obejmuje ludzi umysłowo chorych, którzy po każdem haszyszowaniu
popadają w stan manjactwa. Są przytem strasznie leniwi i na wszystko obojętni.
Stan ten jest przeważnie chroniczny.
W Egipcie palacze haszyszu stanowili niegdyś więcej niż czwartą część
mieszkańców państwowych zakładów dla obłąkanych. Także w statystyce przestępców
Wschodu tego rodzaju narkomani są silnie reprezentowani 36).
Działanie żywicy konopnej zaobserwowano również i na zwierzętach. Frankel
tak opisuje zwierzęta, znajdujące się pod wpływem kannabinolu: Zwierzęta
stają się bardzo spokojne, przestają biegać w kółko po klatce i popadają
w stadjum wizyjne. Pies zatruty kannabinolem nigdy nie szczeka. Przy miernych
dawkach zwierzęta stoją w klatkach i walczą ze snem. Niekiedy unoszą przednią
łapę, chcąc schwytać zjawę w powietrzu. w tem stadjum głowa zwierzęcia
jest zwrócona ku tyłowi, a otwarte oczy szukają przedmiotów, unoszących
się pozornie w powietrzu. Zwolna oszołomienie wzrasta i przy zwiększonych
dawkach zwierzęta przybierają najdziwaczniejsze pozy. Później następuje
ciężki sen, przyczem oddech staje się wolniejeszy i głębszy. Obserwowano
również u zwierząt wzmożone wydzielanie się śliny. Przy dawkach bardzo
wielkich stadjum podniecenia poprzedzone jest katalepsją. Naogół jednak
zwierzęta szybko przyzwyczajają się do kannabinolu, ale nie wszystkie jednakowo
nań reagują. Tak np. króliki są zupełnie niewrażliwe na haszysz. Frankel
dawał królikom 5 gr. kannabinolu i nie osiągnął żadnych widocznych rezultatów.
Psy i koty reagują nawet na małe dawki.
|
^33) Frankel wyosobnił ciało czynne konopi w sposób następujący: eterem
wyciągnął z 10 kg. haszyszu 2,2 kg. żywicy, żywicę poddał frakcjonowanej
destylacji pod ciśnieniem 0,5 mm. Frakcje pomiędzy 210° i 240° okazały
się bardzo skuteczne. Przez następną destylację w próżni otrzymał ciało,
wrzące przy 215°, które nazwał kannabinolem. Kannabinol ma przy temperaturze
15° - konsystencję gęstą, topnieje już przy słabem ogrzewaniu, jest przejrzysty.
Na powietrzu łatwo się utlenia i zabarwia na żółto. Wzór chemiczny C21H30O2:
jest to fenol jednohydroksylowy. Rozpuszcza się w alkoholu, eterze, chloroformie,
kwasie octowym lodowatym (Archiv fur Experiment. Pharmakologie, 1903).
^34) Globus XLIX, 1886, 231.
^35) Lewin L., Phantastica. Die betaubenden und erregenden Genussmittel Berlin 1927, 163.
^36) Lewin L., Die Gifte in der Weltgeschichte. Berlin, 1920, 211-214.
|
IV. SPOSOBY NARKOTYZOWANIA SIĘ KONOPIAMI I ICH ROZMIESZCZENIE
Haszysz jest środkiem upajającym pożądanym niemal przez 1/4 całej ludzkości
na kuli ziemskiej. Narkotyzowanie się haszyszem jest ogromnie rozpowszechnione
zwłaszcza w krajach azjatyckich i afrykańskich. Ale sposoby zażywania tego
narkotyku są rozmaite, w zależności od upodobań ludów różnych ras.
Wykrycie narkotycznych składników w konopiach nie wymagało od człowieka
pierwotnego wielkiego twórczego wysiłku. Wdychając aromat spalanych w ognisku
suchych liści i łodyg konopnych, człowiek z łatwością mógł zauważyć ich
odurzające działanie i odpowiednio je wykorzystać. I tu spotykamy się z
najpierwotniejszym sposobem narkotyzowania: wąchaniem. Niestety, dane historyczne,
dotyczące tego najprostszego sposobu oszałamiania się, praktykowanego przez
ludy stojące na bardzo niskim stopniu cywilizacji, są nader skąpe i datują
się dopiero od V w. przed Chr. Dokładny opis praktyk haszyszowych, uprawianych
przez Scytów, znajdujemy u Herodota IV, 73-75. Pisze on, że Scytowie oczyszczają
się po pogrzebie, robiąc z trzech pochylonych ku sobie drągów, obciągniętych
wojłokiem, namiot, wewnątrz którego rzucają nasienie konopne na rozpalone
kamienie. Powstaje wówczas taka łaźnia parowa, że Scytowie "wyją z przyjemności".
Nie tylko Scytowie odurzali się dymem konopnym. Herodot słyszał również,
że na rzece Araksie są wyspy, których mieszkańcy rzucają w ogień owoce
pewnych roślin i odurzają się ich zapachem.
Herodot twierdzi [I, 202], że zapach ten doprowadza ich do szalanej
wesołości i bardziej na nich działa, aniżeli wino na Greków. Pomimo, że
Herodot nie wymienia nazwy tej rośliny, jednak dla mnie nie ulega żadnej
wątpliwości, że jest tu mowa o konopiach, któremi odurzały się ludy irańskie,
znające konopie od bardzo dawna, dawniej niż wino 37).
Jednem ze świadectw używania konopi, jako śroka narkotycznego w czasach
przedhistorycznych, może być także wykopalisko z miejscowości Wilmersdorf
(Brandenburgja). W roku 1896 znalazł tam Busse w urnie halsztackiej resztki
jakiejś rośliny. Znalezione nasiona zanalizował Wittmack i stwierdził,
że są to resztki owoców i liści konopi. Na ten temat wywiązała się dyskusja.
Wirchow był zdania, że roślinę tę mogło tu ukryć (w czasach o wiele późniejszych)
jakieś zwierzę, które w urnie gromadziło sobie pożywienie na zimę. Przypuszczenie
Wirchowa nie nadaje się do przyjęcia wobec kategorycznego sprzeciwu Busse`a,
który stwierdził, że jedno naczynie tkwiło wewnątrz drugiego i oba tak
szczelnie przylegały do siebie, że nietylko zwierzę, ale nawet piasek nie
móglby tam przeniknąć 38). Zresztą zwierzę zbierałoby tylko owoce konopi,
nie zaś liście, a znalezione resztki składały się zarówno z owoców jak
i liści, t.j. tych części, które po dzień dzisiejszy służą do wytwarzania
używki baszyszowej. Busse, opierając się na tem wykopalisku, twierdzi,
że konopie były uprawiane w okresie halsztackim, a olej konopny i nasiona
służyły wówczas za pokarm. W każdym bądź razie wykopalisko z Wilmersdorf
pochodzi z V wieku przed Chr. i jest mniej więcej równoczesne z relacją
Herodota. Wzajemnie się więc popierają.
Obok wąchania drugim, najbardziej rozpowszechnionym sposobem użycia
haszyszu jest palenie, które, jak sądzę, stanowi wyższy stopień stosowania
używki i jest przejściem od stanu biernego wąchania do stanu czynnego palenia.
Plemiona murzyńskie, zamieszkujące Afrykę Centralną, nie znają zupełnie
innego sposobu użycia konopi, przyczem palą w sposób niezwykle prymitywny.
Tak np. Zulu przykrywają na ziemi garść konopi tlejącym nawozem, a ten
ziemią, w której robią dwa otwory i, kładąc się przy jednym z nich, pociągają
dym.
Stan upojenia, wywołany narkotykiem, uważają za najwyższą rozkosz i
marzeniem każdego Zulusa jest możliwość spędzania jak największej ilości
czasu w podobnym stanie [35, 154].
Hotentoci i Buszmeni do palenia wysuszonych konopi używają krótkich
fajeczek, wyrobionych z rogów zwierzęcych. Fritsch przypuszcza, że nadmierne
używanie konopi przez Buszmenów powoduje ich wymieranie. Równie nałogowo
palą ludy: Auin, Kafrowie w Oas, Beczuani w Chansefeld i wreszcie biali
farmerzy, którzy tam osiedli. Uprawa i rozprzestrzenienie tego narkotyku
obejmuje również płd. część Afryki Centralnej, jak np. Mambunda, Rodezja,
Mokololo w dorzeczu Zambezi [35, 155]. U Batoko palenie oraz sama roślina
nazywają się muto kwane, w Mozambiku i w Quelimane ssruma albo dumo 39).
Afryka wschodnia, z wyjątkiem Ruandy i wogóle międzyjezierza, jest terenem
uprawy i zażywania konopi 40). Na wschód od Tanganiki, Wanjamwezi powszechnie
uprawiają konopie, które rosną przed ich chatkami 41). Znamienne jest,
że konopie i szaleństwo maja tu wspólną nazwę njemu. Również ludy osiadłe
dokoła jeziora Wiktorji znają użycie haszyszu, np. Usukuma, Uganda, Kawirondo,
Karagwe, Ukerewe, Wassinyangwa, Waszaszi i ludy Nera. Na brzegach Tanga
narkotyk, ten jest rzadziej spotykany, natomiast szeroko stosowany u Njam-Njam
w Kordofanie.
Na Madagaskarze Sakalawa wbrew zakazowi palą konupie, które zwą vongony
[35, 156].
W Afryce zachodniej haszysz jest szeroko rozpowszechniony.
Murzyni z Liberji, nad dolnym Ogowe i z wybrzeża Loango palą go w fajkach
wodnych, przyczem liście do handlu związują w rolki jak kiełbaski. Fajka
składa się z butelkowatego przyrządu, którego jeden koniec jest munsztukiem,
a w drugim wyborowany otwór [35, 154], Podróżujący przez Afrykę, szczególnie
przez Kongo, mają możność zaobserwować, jak tragarze, palący "czyste" konopie
(t.j. nie zmieszane z tytoniem), podlegają silnym atakom konwulsyj naskutek
porażenia dróg oddechowych. Dalej na południu, u plemion Bergdamara, Nama,
Ovambo, Tiokwef palenie konopi jest zwyczajem narodowym.
W Afryce płn. rozprzestrzenienie kannabizmu jest olbrzymie. Cały Egipt,
płn. brzegi Afryki od Trypolisu do Marokka, Tunis, cały Algier, są pełne
palaczy haszyszu, których Francuzi niezmordowanie zwalczają. Szczególnie
namiętnie oddają się paleniu mieszkańcy Atlasu, poczynając od Atlantyku
do Sahary [36, 152].
W Azji do palenia używa się wierzchołków i liści roślin żeńskich, pokrojonych
i zmieszanych z tureckim tytoniem. Można je palić w zwykłej fajce, lecz
zazwyczaj pali się w fajce wodnej, zwanej galjan lub narghilą czy nardżylą
42), posiadającej naczynie na wodę i dwie rurki.
Palenie galjanu nazywają Arabowie kif, co oznacza zarazem miły stan
upojenia, wywołany narkotykiem. Pomiędzy przyjemnościami używanemi na Wschodzie,
palenie narghili odgrywa pierwszorzędną rolę, poniewaz jest ono tam nałogową
koniecznością.
Według zwyczajów wschodnich ludów do fajki należy odnosić się z szacunkiem.
w palarniach nowoprzybyłemu gościowi każdy z obecnych proponuje swoją fajkę
a odmowa jest uważana za ciężką zniewagę jak i obtarcie śliny munsztuka.
Narghila posiada też podobne znaczenie w pałacach moznych, gdzie specjalna
obsługa fajki składa się często z kilku ludzi, jak i w ubogiej chatce biedaka,
który za ostatni pieniądz kupuje sobie haszyszu 43).
Palenie haszyszu w Azji mniejszej opisuje lekarz francuski, Millant,
który twierdzi, że mimo surowych zakazów i rewizyj, przeprowadzanych przez
urzędników celnych, konopie sprowadza się z Grecji do Stambułu i Smyrny,
gdzie wraz z tureckim tytoniem pali się je w fajce wodnej 44). W Turcji
uźycie haszyszu ustępuje przed opium. W rzeczywistości zaś jedno i drugie
ustępuje tu alkoholowi, który opanował cały kraj. Jak widać z relacyj historyka
tureckiego, Ewlji Efendi, w Konstantynopolu było w XVII w. 60 sprzedawców
haszyszu. Chociaż Koran nie zabrania kategorycznie tych środków oszałamiającyh,
to jednak ortodoksyjny kierunek zakazuje ich ze względu na to, że działają
one podobnie do wina. Na ten temat opowiada arabski pisarz Abdallah ibn
Lama i ciekawą historję: pewien duchowny arabski piorunował przeciwko używaniu
bengu, ale z kieszeni ubrania wypadł mu przytem papierek z beng`em akurat
w sam środek słuchaczy. Duchowny połapał się szybko i zawołał: "Oto jest
demon, który wyleciał ode mnie wskutek mych słów. I uważajcie, aby żadnego
z was nie napadł" [50, 244]. Użycie esrar`u (tajemnica, upojenie haszyszowe)
w Konstantynopolu zostalo omówione przez Rigler`a 45).
Hartwich zwrócił uwagę na to, że fajki wodne, t.zw. narghile, rozpowszechnione
obecnie na całym Wschodzie, były początkowo używane wyłącznie do palenia
konopi, a dopiero później zastosowano je do nowej używki- do tytoniu. Jako
dowód przytacza między innemi fakt: w Afryce dotychczas używa się fajki
wodnej do haszyszu, a zwykłej do tytoniu. Porównania lingwistyczne wskazują,
że wiele nazw na oznaczenie tytoniu u murzynów Bantu posiada bliskie pokrewieństwo
z nazwami na oznaczenie konopi, z wyraźnem nawiązaniem do sanskryckiego
pierwiastka goni. Naprzykład kaya i kanya, (tytoń) jest podobne do ganja:
kunga (tytoń) podobne do gunja (konopie). Istnieje także grupa złożona
z 8 nazw takich, jak hona i sona, które bardzo przypominają sanskryckie
cana 46).
W średniowieczu tytoń nie był znahny na wschodzie. Vambery nie znalazł
wzmianki o tytoniu ani w perskiej, ani w arabskiej, ani teź w tatarskiej
literaturze. w Turcji zaczęto go używać dopiero na skutek rozporządzenia
sułtana Achmeda IV [45, 82] .
Tytońf podobnie jak i konopie. Tak np Indjanie kalifornijscy i Afganowie
leczą zęby przy pomocy wdychania dymu tytoniowego, podczas gdy Słowianie
stosują ten sam zabieg przy pomocy dymu konopnego 47). Ból uszu leczą Indjanie tytoniem 48), w Europie zaś robi się to konopiami. W ogóle tytoń u ludów amerykańskich odgrywa. wielką rolę leczniczą 49), podobnie jak konopie w Starym Świecie.
Na podstawie powyższych uwag i zestawień dochodzę do wniosku, że tytoń
stał się środkiem zastępczym zwłaszcza na tych terenach, gdzie konopi nie
znajdowano (Ameryka). Z czasem tytoń zajął także miejsce i rolę konopi
w zwyczajach ludowych. Tak np. u Baszy-lange i Baluba (Afryka środkowa),
palenie konopi jest symbolem pokoju i przyjaźni [35, 155], podczas gdy
u wielu plemion amerykańskich w "fajce pokoju" palą tytoń.
Trzecim najbardziej skomplikowanym sposobem stosowania konopi jako środka
oszałamiającego jest spożywanie, które wymaga wielkiej umiejętności przy
wyciąganiu żywicy konopnej i znane jest niemal w całej Azji i w płn. Afryce.
Pierwsze wiadomości o używaniu preparatu konopnego w Egipcie mamy od Prospero
Alpini, który w latach 1579-1584 był lekarzem w Kairze 50). Używkę sporządzano tam w następujący sposób: sproszkowywano liście konopne, czarny i długi
pieprz, słoneczniki, dodawano szafran, miód oraz wino i zażywano w dozach,
odpowiadających mniej więcej 2-4gr. W Persji owoce konopi gotowano dawniej
razem z jedzeniem, lub też rozcierano je z cukrem lub solą. Arabowie przyrządzają
tłusty wyciąg haszyszu przez gotowanie w maśle z odrobiną wody wierzchołkow
świeżo ściętej rośliny. Spożywają to w postaci niewielkich gałek wagi od
dwóch do czterech gramów, lecz z powodu przykrego zapachu tej potrawy,
wzmagającego się z czasem, Arabowie podają ów tłusty wyciąg w formie konfitury.
W Kalkucie i Algierze najbardziej używaną z tych konfitur zwą madium,
w Kairze mapuchari; jest ona mieszaniną owego tłustego wyciągu konopi,
przyprawianego cukrem i różnemi ciałami aromatycznemi jak wanilją, cynamonem,
migdałkami i piżem. W tej nowej postaci haszysz nie ma w sobie nic nieprzyjemnego
i można go przyjmować w dozach piętnasto-dwudziesto-trzydziesto-gramowych,
czyto w opłatku, czy też w filiżance kawy. Samą żywicę konopną, ulepioną
w małe kulki, używają przeważnie jako domieszki do tytoniu i nazywają w
Indjach "czers" (ang.: churrus i charas). Obecnie ze świetych konopi tworzą
preparaty w następujący sposób: na grubym wełnianym dywanie rozciera się
przez kilka godzin liście i kwitnące wierzchołki łodyg konopnych, skutkiem
czego na dywanie osiada żywica, którą następnie zdejmuje się nożem i formuje
z niej ciastka i sztabki. Po zdrapaniu żywicy polewa się dywan wodą, celem
zmycia jej resztek. Płyn, w ten sposób otrzymany, rozlewa się na płaskich
talerzykach i wystawia na słońce, aby po wyparowaniu wody otrzymać haszysz,
ale już mniej wartościowy. Preparaty, które sprzedają na jarmarkach środkowej
Azji i półn. Afryki, posiadają kształt tafelek iub sztabek o długości 12-36
cm., szerokości 12-24 cm. i grubości 2-6 cm. Kolor zewnętrzny jest bronzowy,
wewnętrzny-zielonkawy. Masa jest twarda. Niektóre sztuki mają wagę 10-40
gr. i znać po nich, że się je gniotło w rękach. Czysty i prawdziwy haszysz
przedstawia się w handlu jako brudno-bronzowa masa o mocno aromatycznym
zapachu i gorzkawym smaku.
Mojum jest to słodkie pieczywo, przyrządzane z haszyszu, posiada formę
okrągłych tafelek o średnicy 10 cm. i 3 mm. grubości, na wierzchniej stronie
ma krzyżujące się romby, które w miarę spożywania obłamuje się pojedyńczo.
W Sint, Beludżystanie, Afganistanie i w krajach sąsiadujących z nim
aż do Syberji południowej uprawa konopi jest przeważnie w rękach derwiszów.
W miejscowościach tych z 1/16 hektara ziemi zbierają 30 kg. konopi, które
sprzedają w postaci tartego szaro-zielonego proszku.
Zużycie haszyszowych preparatów w Indjach jest dość znaczne. We wschodnich
Indjach, specjalnie w Nepalu, Heracie, Bengalji, hodują żeńskie rośliny
wyłącznie w celu otrzymywania haszyszu 51). Palą go w fajkach lub narghilach, przyczem nieraz mieszają go z tytniem, jedzą powidełka zrobione z ekstraktu,
albo samą żywicę w kształccie pigułek itp. Mieszkańcy Butanu w Himalajach
stsują używkę konopną. Na Pairze wśród śniegów i lodów spotkał Bonvalot
Afganów, którzy z Kaszgaru jechali do Kabulu aby stamtąd sprowadzić haszysz
i tkaniny bawełniane.
Na rynku w Katmandu (Nepal) czers (powidełko haszyszowe) jest waznym
produktem handlu. Mieszkańcy Turkiestanu do wzmacniania preparatów konopianych
używają muchomorów, rosnących w lasach i stepach syberyjskich 52).
Używkę konopną znają także w Birmie i Siamie, nie wszędzie jednak w
jednakowym stopniu [35. 158].
|
^37) Hartwich C., Die menschlichen Genussmittel, Leipzig 1911, 221.
^38) Busse H., Pflanzenreste in vorgeschichtlichen Gefassen. Verhandl.
d. Berl. Gesell. f. Anthr., Ethn. u. Urg. 1897, 224.
^39) Stuhlmann, Beitrage zur Kulturgeschichte von Ostafrika, 1909, 340.
^40) Czekanowski J., Forschungen im Nil-Kongo-Zwichengebiet, I, 1917, 151.
^41) Schweinfurth G., Zeit d Ges f. Erdkunnde, Berlin 1910, 29.
^42) Słowo "Narghila" pchodzi wg Vambery`a, od perskiego słowa "nardschil"
(kokosowy orzech), ponieważ początkowo naczynie na wodę przy narghilach
było robione ze skorupy kokosowego orzecha a dopiero później z gliny, pdczas
gdy forma zachowała się wciąż ta sama.
^43) Vambery H., Oczerki i kaptiny stoocznych nrawow. Peterburg 1877, 98-101
^44) Millant, L`opium et le haschich. La Geographie XXXVI, 1912, 132-144.
^45) Rigler R., Die Turkei und deren Bewohner. Wien 1852, I.
^46) Crabtree W., Tobacco. Man XXVII, 1927, 209.
^47) Rokossowska Z., Przyczynek do etnografji ludu ruskiego na Wołyniu. Z.W.A.K. XIIII, 173.
^48) Harrington J.P., Tobacco among the Karuk Indians of California, Washington 1932, 226.
^49) Zawadski J., Tytoń, gatunek i historia tytoniu. Mińsk Litewski 1920, 3.
^50) Meyerhof M., Der Hanf als Genussmittel der Orientalen. Osterr. Monateschr. f. d. Orient 1916, 246.
^51) Hegi, Illustrierte Flora von Mittel-Europa, II, 134.
^52) Rouhier A., Le Peyotl, Paris, 1927.
|
V. KONOPIE A KULTURA DUCHOWA
1. Zastosowanie konopi w medycynie ludowej.
Konopie, ze względu na swoje naturalne wlaściwości narkotyczne, a także
dzięki mistycznemu znaczeniu i mocy czarodziejskiej przypisywanej im przez
lud, są rośliną bardzo popularną i chętnie stosowaną w lecznictwie ludowem
niemal całej Europy i Azji. Już w czasach starożytnych zwrócono uwagę na
łagodzące działanie konopi.
W Atharwawedzie znane są konopie jako środek leczniczy i czarodziejski.
W Zend-aweście mowa jest o lekarzu nazwisklem Thrita, któremu bogowie ofiarowali
10.000 roślin leczniczych. w spisie tych roślin konopie są wymienione na
pierwszem miejscu. Według Dioskuridesa sok, wyciśnięty ze świeżych konopi,
służy przeciwko bólom uszu 53). W wykazie starogermańskich leków roślinnych znajdujemy konopie jako środek usypiający 54). Wzmiankę o wykorzystywaniu
owoców konopi dla celów leczniczych znajdujemy w edykcie Dioklecjana [27,
I, 569]. Średniowieczni lekarze arabscy wymieniają w swoich pismach konopie
jako święty środek kojący ból (pod nazwą schahdanach, schadabach, kannab
55).
W Polsce, na Rusi i Litwie lud leczy chore zęby przy pomocy wdychania
ciepłej pary, wydzielającej się z nasion konopnych, rzuconych na rozpalone
kamienie. Stosowanie tego środka jest wynikiem wiary w to, że robaczki,
istniejące jakoby w chorych zębach moźna "dymem umorzyć".
Szymon z Łowicza (XVI w.) podaje następujący przepis: "Kiedy komu rybacy
w zębiech, tedy waźmij siemienia konopnege, warz je w nowym garczku i kamienie
w nie włóż rozpalone, tedy się nad parą ową nachylisz, tedy robacy wypadną-
rzecz jawna jest" 56). Lud ruski w Jurkowszczyźnie na Wołyniu zaleca: "nad parą ugotowanej kaszki konopnej lub nasienia trzymać otwarte usta aby odurzałe
robaki z zębów powypadały" [467, 172]. Często zalecają nakryć się przytem
płachtą, aby para ujścia nie miała 57). Alb też "cegłę trozpaloną włożyć do siemienia- w naczyniu jakiem albo garnku będącego- i piwem pokrapiając
nad tem, także okrywszy się, kurzyć" 58).
Lud wierzy, że konopie są także skutecznym środkiem przeciwko febrze.
w Czechach i na Morawie pali się przy chorym trzy kulki konopne a dym wypuszcza
przez okno 59). Na śląsku leczy się gorączkę podczas febry przy pomocy
nitki konopnej: mierzy się ją na psie, od jego głowy do ogona, zawiązuje
następnie na szyi, a po siedmiu dniach zdejmuje i obwiązuje nią drzewo.
wówczas choroba znika 60).
Różę leczy się zawsze przy pomocy konopi, najczęściej w następujący
sposób: znachor kladzie na zbolałem miejscu kawałek czerwonej wstążki,
na niej szmatę lnianą a na wierzchu rozpłaszczony pęczek konopi. Konopie
zapala się, a kiedy płomień unosi się w górę, należy na ranę dmuchnąć i
przeżegnać ją. Zabieg ten powtarza się trzy razy. Jeżeli oddech znachora
jest dobry, rana goi się szybko [56, 130].
Na Wołyniu miejsca, dotknięte różą, okłada się święconą kredą, roztartą
na konopiach.
Na Polesiu kwiat konopny jest lekarstwem od wszelkich chorób skórnych
61).
W Niemczech przeciwko konwulsjom i bólom porodowym skręca się wstążki
z konopi i owija dokola brzucha, nóg, rąk i głowy. Bandaży nie wolno rozwijać,
tylko należy je gubić 62). w Szwajcarji przeciwko kurczowi okręcają łydkę
konopiami z poświęcanej palmy wielkanocnej 63). Z kwiatu konopnego, pomieszanego
z woskiem i oliwą przyrządza się w Lubelskiem maść na rany 64). Do celów
leczniczych używa się tylko męskich "płoskoni", których włókno jest miękkie,
ale mniej mocne od żeńskich "glowaczy".
Na Polesiu ten kto ma brodawki na rękach, podczas nowiu księżyca wiąże
na nitce konopnej tyle węzełków, ile ma brodawek i o północy chowa ją pod
kamień, leżący najbliżej domu. Nitka leźy tam tak długo aż znikną brodawki.
Bywa i tak, że chory zawiązuje brodawkę nitką konopną i codzień mocniej
zaciska węzełek aż brodawka da się zerwać bez większego bólu 61).
Syrenius poleca konopie jako niezrównany środek na opalenia i poparzenia
65).
Na Białorusi obwiązują głowę płoskunami, aby pozbyć się kołtuna 66).
Nasiona konopi stanowią także lekarstwo przeciw wielu chorobom. Słowacy
leczą wodziankę przy pomocy przegotowanych i zmielonych nasion konopnych,
które chory przyjmuje codzień po łyżce od kawy 67). W Rosji, w okolicach
Kozłowa, żółtaczkę leczą sokiem z utłuczonych ziaren konopnych 68). W Lubelskiem
od "złego wiatru" leczą w następujący sposób: rozcierają siemię konopne,
"reczkę" (hreczkę) i trochę gorczycy, rozrabiają to wodą i takiem mlekiem
obkładają chore dzieci 61). Słowacy pijaków odzwyczajają od wódki przy
pomocy nawaru z konopi, które zasiane były jesienią, przetrwały zimę i
wyrosły wiosną 67). Na Białorusi ostrzegają ciężarną kobietę przed noszeniem
w fartuchu nasienia konopnego, gdyż w przyszłości dziecię byłoby skłonne
do krost i wysypek [66, I, 297].
Niektórzy Białorusini a zwłaszcza Poleszczucy, wierzą, że noszenie przy
sobie parzystej liczby kilkunastu ziaren konopnych dodatnio wpływa na przytomność
umysłu ("czałowiek stanowicsa rozumniejszym"). To też niejeden mając sprawę
w sądzie lub tranzakcję na targu, zaopatruje się w takie ziarna 69). Czasami
matka zaszywa ziarnka konopne w szmatę i chowa w kołysce, co ma nie tylko
rozwijać rozum ale chronić dziecko od siły nieczystej.
Według Syreniusza, korzenie konopne ugotowane w wodzie, mają rozprostowywać
zgięte członki reumatyków, jednocześnie Syreniusz ostrzega kobiety, karmiące
niemowlęta, przed zapachem świeżych konopi, który jest bardzo silny i działa
odurzająco. Na Białorusi dziecko, pokąsane przez pszczoły trzymają pewien
czas wśród konopi 61).
W Serbji gałązki konopne są uważane za aphrodisiacum [27, II, 562].
Również i dla bydła konopie są skutecznym środkiem leczniczym.
Na Białorusi zwierzę domowe, ukąszone przez żmiję, uwiązuje się wśród
dojrzewających konopi w ten sposób, żeby ich ostrym zapachem wiatr owiewał
pacjenta. Kot otruty muchomorami, przeznaczonemi dla much, bywa trzymany
wśród konopi dopóki nie odzyska przytomności.
Aby owce nie chorowały na motylicę wiesza się siemię konopne z czosnkiem
i po roztarciu i rozcieńczeniu wodą daje do picia [66, I, 413]. Wypędzanie
robaków z bydła odbywa się także przy pomocy świeżych konopi
lub odwaru konopnego. Na końskie puchliny dobrym środkiem jest siemię
konopne, ugotowane z piwem 69).
W Polsce i całych Niemczech wierzą, że kury, karmione konopiami w wigilję
Bożego Narodzenia, niosą jaja przez rok cały [66, II, 561].
Rabailais, znakomity powieściopisarz francuski XVI w., opisuje cudowne
działanie konopi, którym nadal żartobIiwą nazwę Pantagruelion. Roślina
ta urasta pod piórem Rabailais`go do pięknego symbolu płodnej działalności
człowieka i wogóle społecznego porządku.
O wlaściwościach leczniczych konopi, pisze Rabailais następująco:
"Nie będę wam rozpowiadał, jak sok Pantagruelionu, wyciśnięty i wpuszczony
do ucha, zabija wszelkie robactwo, które mogłoby się tam zrodzić przez
gnicie, i wszelki inny gad, któryby się tam dostał. Jeśli tego soku rozpuścicie
nieco w wiadrze wody, natychmiast ujrzycie, iż woda zetnje się jak gdyby
zsiadłe mleko, tak wielka jest siła tego soku. I woda tak kięta jest znamienitem
lekarstwem dla koni cierpiących na kolkę i rozdęcie. Korzeń jego, ugotowany
w wodzie, rozmiękcza nerwy, skurczone stawy, gościec i guzy podagryczne.
Jeżeli chcecie rychło uleczyć oparzenie z wody czy ognia, przyłóżcie jeno
surowy Pantagruelion, to znaczy taki jak rodzi się z ziemi, bez innego
dodatku ani zaprawy. I baczcie, aby go zmienić, skoro tyLko ujrzycie, że
wysycha na bolesnem miejscu" 70).
|
^53) Dioskurides, Arznemittellehre, ubersetzt von J. Berendes, Stuttgart 1902, III, 156.
^54) Hofler, Altgermanische Heilkunde. Neuberger-Pogel`s Handbuch I, 466.
^55) Dragendorf. Die Heipflanzen der verschiedenen Vlker und Zeiten, 1898, Stutgart 178.
^56) Biegeleisen H., Lecznictwo Ludu Polskiego. Kraków 1929, 159.
^57) Stołyhwo K., Lecznictwo ludowe (ze wsi Bołotnicy na Wołyniu), Wisła XVII, 89.
^58) Rps. Biblioteki Ossolińskich. Cytowane przez Biegeleisena [56, 158].
^59) Grohmann J., Aberglauben und Gebrauche aus Bohmen und Mahren. Leipzig 1864, 165.
^60) Drechsler P., Sitte, Brauch und volksglaube in Schlesien, Berlinf Leipzig, 1903, II, 74.
^61) Zakomunikowane przez p. Czecława Piętkiewicza.
^62) Birlinger A, Aus Schwaben. Wiesbaden i874, II, 238.
^63) Manz W., Volksbrauch und Volksglaube des Sarganserlandes, Basel u. Strassburg 1916, 80.
^64) Kolberg,Lubbelskie XVII, 164.
^65) Syrenius Sz., Zielnik, Kraków 1613, 1540.
^66) Federowski M., Lud Białoruski. Kraków 1897, I 429.
^67) Hovorka O., Vergleichende Volksmedizin, Stuttgart I, 1908, 196.
^68) Bogajewskij P., Zamtka o narodnoj medicin. Etnoogr. Obozr. 1889, I, 104.
^69) Odp Czesława Pietkiewicza
^70) Rabailais, Gargantua i Pantagruel. Tłum Boya, Warszawa, 1923, 1, 177.
|
2. ZASTOSOWANIE KONOPI W MAGJI
Niepoślednia jest zatem, jak to poprzednio omówiliśmy, rola konopi w
lecznictwie ludowem. Znaczenie ich jednak nie ogranicza się do działań
naturalnych, lecz sięga w sferę magji. Konopie są jednym z najbardziej
potężnych środków w rękach nie tylko czarownic, ale przede wszystkiem w
rękach ludu, który szuka w nich obrony przeciwko złym mocom. Moc czarodziejską
i znaczenie, przypisywane konopiom, łączą się bezpośrednio z ich właściwościami
narkotycznemi.
Na Wołyniu kwiat konopi, zebrany w święto Kupały, uważa się za szkodliwy
dla wiedźm i zabezpiecza przed niemi bydło 71).
Na Polesiu rzeczyckiem przed ŚW. Jerzym lud udaje się do znachora, który
przez całą noc splata "we troje"- "u tri stalki" powrózki konopne, zaklinając:
"zaklinaju i zaplataju żeleznym tynam d lutoho pohańca wilka". Nazajutrz
o świcie wszyscy rozpalają na swoich podwórkach niewielkie ogniska i rozciągnąwszy
w bramie na ziemi ów czarodziejski powrózek konopny, wierzbą święconą wypędzają
na ulicę wszystkie zwierzęta. Następnie ów powrózek konopny wiąźe się na
szyi zwierzęcia, które go pierwsze przestąpiło 72).
W niektórych miejscowościach o magicznej i tajemniczej mocy, jaką lud
przypisuje konopiom, świadczy osobliwy sposób ich zbierania.
W powiecie lubelskim kwiat konopiany, podobnie jak i baśniowy kwiat
paproci, zrywa się w następujący sposób: w nocy, dookoła kępy, gdzie rosną
konopie, kreśli się święconą kredą trzy koła, skrapia je święconą wodą
i czeka północy. O godzinie 12-ej, jeśli kwiat sam wpadnie do buta, trzeba
uciekać, nie oglądając się za siebie.
Konopie mają także służyć do wzmacniania sił fizycznych człowieka. W
Sieradzkiem panuje przesąd, że nikt nie potrafi zwyciężyć tego kto w wigilję
św. Wojciecha zabije węża, w ziemię go zakopie, a potem, gdy w tem miejscu
wyrosną konopie, uwije z nich sznur i nim się opasze 75). Na Ukrainie jest
rozpowszechniona bajka o Smoku kijowskim, który gnębił mieszkańców i zmuszał
ich do składania sobie danin. Aż pewnego razu znalazł się bohater, który
postanowił uwolnić Kijów od ciemiężcy. w tym celu kazał sprowadzić 20 wozów
konopi i smoły, zrobił sobie z konopi koszulę, wysmarował smołą i przy
pomocy tej koszuli zwyciężył smoka 73).
Słowacy wierzą, że jeżeli włókna męskich roślin dostają się do tkaniny,
mogą zaszkodzić temu, kto nosi zrobioną z niej bieliznę i człowiek ów albo
utopi się, albo zwarjuje 67).
Same konopie bywają często siedliskiem djabła, wiedźm, południc i świadczy
o tem, między innemi, przysłowie: śmieje się, jak djabeł w konopiach 74).
w Sieradzkiem nie wyrzuca się paździerzy konopnych, lecz pali je, gdyż
djabeł, siedzący w konopiach, zły, że mu się nie oddaje należnego szacunku
przez rzucanie go "w dobroczynne ognisko, zemścił by się i ukarał" 75).
Jak już wyżej zaznaczyłam, i wiedźmy w swoich praktykach posługują się
konopiami. Na Wołyniu, gdy wiedźma chce zaszkodzić trzodzie wiejskiej,
świeżo uprzędzoną nitką, konopną dotyka bydła, które potem choruje 47).
W Lubelskiem lud wierzy, że aby sprowadzić suszę, należy wrota w nocy
zanieść do drugiej wsi, rzucić je w konopie i wrócić, nie oglądając się.
Jakie zastosowanie mają konopie we wróżbach, zwłaszcza miłosnych, wskazują
nam czary odprawiane w noc św. Andrzeja. Celem ich przyspieszyć zamążpójście
lub odgadnąć jego termin. We wróżbach tych specjalną rolę odgrywa sianie
konopi. Na Ukrainie, w okolicach Białej Cerkwi, dziewczęta noszą nasiona
uwiązane w pasku, a chłopi w pracy którzy także biorą nieraz udział w sianiu
konopi, noszą je w prawym rękawie koszuli. Dziewczęta pokryjomu wskakują
na śmietnisko lub drewutnię i, wyrzucając siemię z paska, wołają:
Andriju, Andriju,
Na tebe konopli siju;
Daj Boże znaty,
z kim ja budu spaty.
Po zasiewie dziewczęta zdejmują koszulę i biegną nago do studni, nabierają
w usta wody dla polania siejby i nadal nago trzykrotnie obiegają chalę,
ażeby wróble nie zjadły świeżo posianych konopi. Często zdarza się, że
chłopcy wykradają dziewczynie koszulę. Musi wtedy biegać nago tak długo,
aż psotnicy się zlitują i oddadzą jej koszulę 76).
Podobny zwyczaj jest znany na Podlasiu, gdzie w wigilję św. Andrzeja
dziewczyny, chcąc się dowiedzieć, który z młodzieńców będzie ich mężem,
odmawiają 9 pacierzy stojąc, 9-klęcząc, 9-siedząc, następnie, siejąc siemię
(lniane zamiast konopnego) w glinianej doniczce, mówią :
Swiaty Andreju,
I Ja na tebe toj lon sieju,
Dajże myne znati
z kim ja budu toj lon rwati.
Po tych przygotowaniach dziewczyna jest pewna, że we śnie ujrzy postać
przyszłego męża 77). To samo powtarza się w Krakowskiem i na Białorusi
61). Na Huculszczyźnie dziewczyna wychodzi w noc św. Andrzeja na dwór,
zrzuca z siebie koszulę i wlecze ją trzy razy dokoła chaty, potem idzie
do zagrody i sieje siemię, mówiąc: "Mam zostać tak długo dziewką, aż z
tego siemienia wyrosną konopie ja te konopie mani zbierać już nie sama,
ale z mą drużyną" 78).
W Horodnicy pod Horodenką każda z dziewcząt bierze w kułak siemię konopne
i przemawia w ten sposób:
Andriju - kołopni siju,
Hobortkou wołoczu -
Bo widaty si choczu
79)
W okolicach Komarowicz, w powiecie Mozyrskim, każda z dziewczyn sieje
w ogrodzie trochę lnu i konopi, chociażby już śnieg leżał i, jeśli na wiosnę
one wzejdą wcześnie i pięknie, poczytuje to za dobrą wróżbę: w przyszłem
pożyciu małżeńskiem będzie szczęśliwa 80).
z niewielkiemi zmianami powtarza się to samo w Czortkowie pod Obertynem.
Tam dziewczyna bierze do ust trochę siemienia i przędąc, rzuca nasiona
za siebie. Następnie zbiera z ziemi ziarna, a ile ziaren zbierze, tyle
w przyszłości będzie miała konkurentów 81). Pod Kołomyją wierszyk jest
nieco zmieniony.
Swytyj batku Andriju!.
Kołopni na ki siju,
Taj sztanamy wołoczu,
Bo na nych spaty choczu,
Abys że my skazav u sni,
Cy si wdadut, jaki budut
I z kym jich budu braty na wesni
[81, I, 78].
W powiecie Wysoko-Mazowieckim wróżenie odbywa się w następujący sposób:
dziewczyna związuje dwie młode łodyżki konopne, czekac aż wyrosną. Jeżeli
wtedy okazuje się, że należą do różnej płci i wie, że napewno czeka ją
małżeństwo 82).
Konopie we wróżbach miłosnych występują również i u innych ludów słowiańskich
np. u Słowaków 83).
Natomiast w Niemczech praktyki te są mało znane 84), a w Szkocji i
Irlandji odbywają się w sposób następujący: młode dziewczęta rozsiewają
siemię konopne w 9 brózd zaoranej ziemi, mówiąc: "Sieję konopie i ten,
który ma być moim małżonkiem, niech je przyjdzie zbierać", spoglądając
przez lewe ramię, dziewczęta wypatrują w ciemnościach przyszłego małżonka.
W północno-wschodniej Szkocji konopne siemię zastępuje się lnianem 85).
Nietylko siemię, ale i nitka konopna odgrywa pewną rolę we wróżbach
o zamążpójściu. Na Polesiu rzeczyckiem w wigilję Bożego Narodzenia dziewczyna
na nitce poprzednio wymoczonej w słonej wodzie i dobrze wysuszonej, zawiesza
pierścionek, najczęściej kościany albo rogowy. Nitka ta, zapalona, tli
powoli, aż zostaje całkowicie zwęglona. Ale często nie pęka mimo, ze jest
obciążona przez pierścień. Jeżeli się nie zerwie, to dziewczyna prędko
wyjdzie zamąż, jeśli zaś nitka pęknie i pierścionek spadnie- znów przez
cały rok zostanie w domu rodziców 61),
|
^71) Kopernicki J. Przyczynek do etngrafii ludu ruskiego na Wołyniu, Z.W.A.K. XI, (195)
^72) Powyższe dane zaczerpnięte z rękopisu p. Czesława Pietkiewicza pod tytułem "Zwierzęta w życiu białorusinów" odczytanego w r. 1933 w Instytucie
Nauk Antropologicznych T.N.W.
^73) Rulikowski E., Zapiski Etnograficzne z Ukrainy, Z.W.A.K., [67].
^74) Adalberg S., Księga Przysłów, Warszawa, 1894, 418.
^75) Piątkowska L., Z życia Ludu, Wisła III, 490, oraz tejże Obyczaje ludu ziemi sieradzkiej, Lud 4, 419.
^76) Moszyńska J.. Kupajło tudzież zabawy doroczne i inne z dodatkiem niektórych, obrzędów i pieśni weselnych ludu ukraińskiego z okolic Białej
Cerkwi, Z.W.A.K., V, 65).
^77) Wójcicki K. Wł., Zarysy domowe, I, Warszawa; 1842, 353.
^78) Szuchiewicz, Huculszczyzna, t. III, 294.
^79) Kolberg O., Pokucie 1, 80.
^80) Jeleńska E., Wieś Komarowicze, Wisła V, 519.
^81) Kolberg, pokucie 1, 79.
^82) Wiadomość tę zakomunikował mi p. S. Dworakowski.
^83) Holuby J., Uber einige auf Pflanzen bezugliche aberglaubische Gebrauche bei dem Slovakischen Volke des Trentschiner Comitates, Pressburg 1881, 6.
^84) Marzell, Hanf. Handworterbuch d. Deutsch. Aberglaubens, III 1436.
^85) Frazer J., The Golden Bough, London, 1914. Part. Vol. I, 235, 241.
|
3. KONOPIE A RELIGJA
Prawie wszystkie narody starożytne poświęcały bogom albo ubóstwiały
rozmaite rośliny trujące o właściwościach narkotycznych lub leczniczych.
Rośliny te zaspakajały głód i pragnienie, uśmierzały ból, albo wprawiały
w pewien stan upojenia, podczas którego człowieka nawiedzały wizje i pozwalały
mu uciekac od świata rzeczywistego.
Kapłani, wróżbici i czarodzieje znali dokładnie właściwości tych roślin
i wykorzystywali je dla swoich celów. Tłumaczyli sny i wizje, zjawiające
się po zażyciu narkotyków, stając się przez to pośrednikami pomiędzy gminem
a temi bóstwami, którym dane rośliny były poświęcone.
Przykładem tego jest wawrzyn poświęcony Apollinowi, którego liście żuła
Pytja przed wydawaniem wyroków. Peyotl poświęcono u Indjan amerykańskich
bogowi ognia Tato`ts; coca peruwjańska poświęcona bogowi słońca i tyle
innych roślin, którym przypisywano cudowne właściwości.
U wielu plemion murzyńskich konopie są przedmiotem kultu religijnego,
dokoła którego skupiają się organizacje i sekty. Pogge i Wissman, podczas
swoich badań w roku 1881, dotarli do plemion Baszylange, zamieszkałych
na półn. granicy kraju Lunda, między Kassai i Sankurru, oraz do wojowniczego
szczepu Baluba, osiedlonego na wschód od Baszylange aż do Tanganiki.
Stwierdzili oni, że duże połacie ziemi dokoła wsi tych plemion zasiewane
były konopiami, które ledwo starczyć mogły na ich potrzeby. Przy obróbce
występował tu pewnego rodzaju komunizm. Religja tychplemion polegała, między
innemi, na kulcie konopi, a powstanie jej przypada na czas, kiedy konopie
dotarły do środkowego Konga. Początkowo powstawały tu małe kluby palaczy
konopi, których zwolennicy tworzyli związki ściśle przyjacielskie i z zapałem
werbowali nowych członków, aż w końcu uzyskali większość plemienia i wprowadzili
nową religję. Religja ta łagodziła dzikie obyczaje tych ludów, aczkolwiek
nieraz uchylanie się od palenia karane było krwawo. Baszylange nazywali
siebie "Bena-Riamba" (synowie konopi), swe państwo Lubuku (przyjażń), a
pozdrawiali sie wyrazem "moio", oznaczającym jednocześnie konopie i życie.
Każdy poddany musiał upraWilać kult Riamba i wykazuewać swój zapał religijny
przez możliwie najczęstsze [alenie haszyszu.
Konopie, jako uniwersalny środek czarodziejski, służyły przeciwko wszelkiemu
złu, brano je na wojnę a także w podróż. Kalamba-Mu. siłą kenge, naczelnik
szczepu a jednocześnie kapłan kultu, starał się pozyskać zwolenników dla
Riamba. Inicjacje dobrowolnie przyłączających się do kultu (co zwykle zdarzało
się przed wojną lub wielką podróżą), były skomplikowane i odbywały się
w atmosferze podniosłej i pełnej niesamowitości. Ostateczne przyjęcie do
grona wiernych następowało wtedy, kiedy do oka kandydata wpuszczano pieprzną
esencję. Fajka konopna u Baszylange wzrosła do znaczenia symbolu, bez niej
nie obchodzono żadnych świąt, nie zawierano interesów, a wodzowie szczepów
palili ją na znak pokoju i zgody 86).
Mieszkańcy oaz środkowej Sachary, należący do sekty Senusi, hodują konopie
na ogromnej przestrzeni, odurzają się niemi podczas wszelkiej pokuty, krając
je na cienkie plasterki i paląc je w małej fajeczce, zwanej "sibsi", osadzonej
na długiej i cienkiej rurce. Po trzech- czterech pociągnięciach sibsi jest
opróżnione, poczem napełnia się znowu i podaje wszystkim po kolei [35,
153]
I u innych ludów haszysz często powoduje ekstazę religijną oraz oczyszcza
przy odbywaniu pokuty i kary. Według jednogłośnego świadectwa wszystkich
znawców Wschodu, derwisze i fakirzy są wszędzie najgorliwszymi spożywcami
konopi. Ich egzaltację i bolesne samoudręczania, które znoszą bez okazywania
bólu, oraz letarg, trwający nieraz przez kilka dni, łatwo wytłumaczyć,
gdy się zna właściwości tak potężnego narkotyku, jakim jest haszysz.
W starożytnej Assyrji i Babilonji nasiona konopne były używane do kadzenia,
gdyż "wydawały woń miłą bogom" 87). Tak samo u Hebrajczyków konopie stanowiły
części składowe ofiary kadzielnej 88).
W obecnych czasach rozpowszechnione niemal w całej Europie kadzenie
konopiamiprzy chorych, jako zabieg leczniczy, możemy uważać za szczątki
dawnych obrzędów ofiarnych. Że również i u Scytów konopie odgryały rolę
nietylko narkotyku, ale i obrzędową, możemy wnioskować z następującego
zgania Hesychusa (V w. przed chr.): "konopie, scytyjskie kadzidło, które
może pozbawić każdego siły młodości".
Wiemy od Herodota, że w kraju Scytów konopie nietylko rosły w ogromnych
ilościach w stanie dzikim, ale
były tam także i uprawiane. Wobec tego, że Scytowie nie używali konopi
na włkna, a jednak dzikie im nie wystarczały, skoro musieli je jeszcze
hodować, należy przypuszczać, że roślina ta miała bardzo duże zastosowanie
zarówno w praktykach religijno-obrzędowych jak i leczniczych.
Charakter zaduszkowy konopi, jako rośliny ofiarnej, łączy się wyraźnie
z męskiemi klubami tajnemi, wytworzonymi na podłożu kultu zmarłych. Za
dowód tego mogą służyć liczne przeżytki, związane z kultem przodków. Tak
naprzykład w wigilję Bożego Narodzenia, kiedy, wedle wierzeń ludu, dusze
zmarłych odwiedzają swoich bliskich i ucztują z nimi, podawana jest obrzędowa
potrawa z nasion konopnych, zwana w Polsce "siemieńcem". Takim samym przeżytkiem
ofiary zadusznej jest w Polsce rzucanie w ogień garści nasion konopnych
"na ofiarę" podczas obróbki konopi [56, 145] .
Zupełnie wyraźny związek pomiędzy ofiarami ku czci zmarłych a zbiorowem
haszyszowaniem daje się zauważyć w opisie ceremonji pogrzebowych u Scytów.
Scytowie przez czterdzieści dni obwożą ciała swoich umarłych po przyjaciołach,
następnie dopiero je grzebią. Po pogrzebie oczyszczają się w następujący
sposób: myją i namaszczają głowę, a później ustawiają trzy drągi i naciągają
na nie wojłok; następnie wrzucają do naczynia, w którem znajdują się rozpalone
kamienie, nasiona konopi. Powstaje para, zastępująca im kąpiel, gdyż nigdy
nie myją wodą swego ciała (Herodot IV, 73, 75).
Meringer wiąże z łaźnią Scytów łaźnię parową rosyjską przez wiązanie
st.-słow. kapatgi z tracko-scyt. cannabis, a Schrader wskazuje na używanie
w łaźniach rosyjskich ziół mocno pachnących 89).
W Azji łaźnia jest często instytucją o wyranie religijnym charakterze.
Jeszcze i obecnie na całym Wschodzie "pójść do łaźni" znaczy nietylko
wypełnić akt oczyszczenia i zaznać najwyższej rozkoszy, ale również spełnić
nakaz boży. Irańczycy wierzą, że najmniejsze dotknięcie niewiernego plami
człowieka i tylko łaźnia może zmyć tę plamę [43, 93].
Do dziś dnia u Żydów ortodoksyjnych łaźnia rytualna (mykwa) Jest podstawą
rytuału żydowskiego. Dokoła niej, obok bóżnicy i cmentarza, ogniskuje się
całe życie religijne wierzących Żydów. Jak w Polsce daje się "na piwo"
w Rosji "na wódkę", w Chinach "na herbatę", tak na Wschodzie daje się "na
łaźnię". Łaźnia jest czemś w rodzaju klubu w którym członkowie grają w
szachy, piją kawę i palą haszysz lub tytoń.
Dla kobiet tureckich łaźnia jest miejscem spotkań gdzie spędzają długie
godziny i nałogowo oddają się paleniu tytoniu.
Powracając do obrzędów pogrzebowych, warto jest dodać, że u starożytnych
Żydów, według znanego komentatora Biblji Rasie`go, koszule śmiertelne tkane
były wyłącznie z nici konopnych 90). Podobnie w Japonji strój kapłanów, otaczających trumnę, składa się z materjału konopnego.
|
^86) Pogge P., Im Reiche des Muata Yamwo, Lei[pzig 1880 oraz Wissmann H., Wolf L., v. Francois C. und Muller H., Im Innern Afrikas, Leipzig 1888.
^87) B. Meissner, Babylonien und Assyrien, Heideleberg, 1925, II, 84.
^88) Pieśń nad pieśniami 4, 14. Prw. niżej.
^89) Schrader O., Reallexikon der Indogerrmanischen Altertumskunde. 1917, I, 74.
^90) Klein S., Tod und Begrabnis in Palestina., Leipzig, 1908, 28.
|
4. KONOPIE A ŻYCIE SPOŁECZNE
Wobec ostrego niebezpieczeństwa jakie grozi społeczeństwu z powodu używania
haszyszu, staje się zupełnie zrozumiałe negatywne ustosunkowanie się władz
do narkotyzowania się konopiami i zwalczanie tego nałogu u ludów cywilizowanych.
Jednak ani liczne zakazy, ani surowe kary, nakładane na narkomanów nie
zdołały całkowicie t zwyciężyć haszyszu 91).
W przeciwieństwie do negatywnego ustosunkowania się względem haszyszu
ogółu świata cywilizowanego znajdujemy u ludów stojących na niższym stopniu
kultury, pozytywny stosunek do róślin narkotycznych, a w szczególności
do konopi.
Podobnie rzecz się miala w VII w. po Chr. kiedy wszystkie kraje
bliskiego Wschodu zostały zajęte przez mahometan. Trunki, jak piwo i wino,
zostały zabronione a ich miejsce zajęły haszysz i opjum.
Haszyszu używają wszyscy mahometanie. od Turkiestanu począwszy az po środkową Afrykę.
Hartwig i Lewin zwracają uwagę na to, że konopie są związane z obrzędami
religijnemi Islamu.
Haszysz odegrał poważną rolę w czasie wojen krzyżowych.
W 765 roku powstała wśród mahometan potężna korporacja polityczna Izmaelitów,
która w 2 wieki później utworzyła kalifat Fatimidów. Wodzem jej był w XI
wieku legendarny w Egipcie szeik Hasan ben Sabah z Rabei Teheranu, który
w roku 1081 zgromadził dookoła siebie bezwzględnie mu posłusznych i oddanych
młodzieńców. Zwolennicy jego nazywali się Hassheshm albo `el Fidawi (ofiarujący
się), gdyż pod wpływem haszyszu zdolni byli do krańcowych posunięć. W 1090
roku zdobył Hasan ben Sabah na południu morza Kaspijskiego twierdzę Alamut, która stała się centrum nowej sekty 92).
Zwolennicy jego byli mu bezwzględnie oddani, gdyż obiecywał im po
śmierci rozkosze raju i umiał za życia pokazać im próbkę tych rozkoszy.
Nowych zwolenników zapraszał do siebie na ucztę, podczas której oszałamiał
ich pewną dozą haszyszu. Gdy tracili zupełnie świadomość, zamykano ich
w ogrodzie, w którym widzieli stoły zastawione najwyszukańszemi potrawami,
piękne kobiety i kwiaty o odurzającej woni 93). Po pewnym znów czasie,
odurzeni budzili się na uczcie szeika, który tłumaczył im, że ciało ich
było przez cały czas przy stole a dusza blądziła po raju. Od używania haszyszu
korporacja ta otrzymała właśnie nazwę Hasshashinów. Zasłynęła ona szczególnie
podczas wojen krzyżowych.
Wówczas również przeszła ich nazwa w postaci asasini do Europy. Zabytkiem
po niej jest w językach romańskich wyraz assasin, oznaczający mordercę.
Wiadomości szczegółowe o tej sekcie znajdujemy także w opisach podróży
Marko Polo 94)
Dopiero w XIII w. upadła w Persji potęga Assanidów.
Hulagu, wódz mongolski, zadał ostatni cios kalifatowi bagdackiemu, a
ostatnią twierdzę, którą posiadali Assasini w Syrji, zdobył sułtan Bibar
z Egiptu.
Potęga Assanidów trwała 170 lat i przez ten czas konopie byly
w ich rękach skutecznym środkiem do zjednywania stronników lub wzbudzania
odwagi 95).
|
^91) Ciekawe jest rozporządzenie Napoleona z roku 1800, które ten wydał przed opuszczeniem Egiptu:
1/ Używanie trunków sporządzonych z konopi, zarówno jak i palenie
konopnych nasion jest na obszarze całego Egiptu wzbronione, gdyż nałogowi
palacze haszyszu dopuszczają się wszelkiego rodzaju ekscesów;
2/ Handel napojami haszyszowemi zostaje w Egipcje wzbroniony.
Kawiarnie i gospody, u których wykryte będą zakazane trunki, zostaną zamurowane
a mieszkańcy skazani na 3 miesiące więzienia; paczki haszyszu, wykryte
na granicy celnej, zostaną skonfiskowane i publicznie spalone". Zakaz uprawy
konnopi w Egipcie nie wykorzenił jednnak używki haszyszowej w tym kraju.
Straż celnna w Aleksandrji psiada ciekawe muzeum niezliczonej ilości genjalnych
pomysłów szmuglu. I pomimo skomplikowanej aparatury celnej, można dostać
haszysz w całym Egipcie w postaci proszku, papierosów i.t.p. W Persji na
początku zeszłego stulecia Machmed Szach karał śmiercią tych, którzy używali
napojów konopnych.
^92) Albu J., Der Ursitz des Altern vom Berge. Globus 1894, t. 65, 210 oraz Margoliouthth D. S., Assassins, Enc. of Rel. and Ethics II, 138-141.
^93) Hammer J., przetłumaczył w roku 1813 arabski rękopis, w którym powiedziane bylo, że "stary" prowadził swoich młodzieńców odurzonych bendschem do raju
i tem mocniej ich do siebie przywiązywał [50, 245].
^94) Lemke H., Die Reiesen des Venetianers Marko Polo im 13 Jarhundert. Hamburg 1907, 109.
^95) Hammer J., Die Geschichte der Assasinen aus morgenlandischen Quellen. Stuttgart u. Tubingen, 1818; Withof L., Das Muselmanische Reich der Assasinen.
Cleve, 1765, oraz literatura podana przez Margolintha 92).
|
5. ZABIEGI MAGICZNE, POWODUJĄCE POMYŚLNY ROZWÓJ KONOPI
Dookoła każdego zwierzęcia domowego i każdej rośliny uprawnej skupia
się z czasem szereg wierzeń i praktyk, mających na celu oddziaływanie na
jego rozwój. Dlatego i z uprawą konopi łączą się niezwykle liczne i urozmaicone
zabiegi magiczne, które niewątpliwie są przeżytkami pierwotnych kultur
rolniczych.
Już z samym zasiewem konopi łączą się liczne przesądy. W Niemczech
sieje się je powszechnie w dzień św. Zofji lub św. Urbana, na Mazowszu
w dniu św. Marka, w niektórych miejscowościach Badenji - w sto dni po nocy
sylwestrowej, lub od 11-13 maja, t.j. w dniu Bonifacego, Pankracego i Serwacego
96). Ostatni zwyczaj jest związany z rzekomo wysokim wzrostem tych świętych.
Siemię konopne, przeznaczone na nasienie, powinno być chronione od złych
wpływów i uroków. Na Polesiu Rzeczyckiem traci ono zdolność kiełkowania,
jeżeli znajduje się w chacie w chwili śmierci kogoś z rodziny. To też,
przewidując czyjś zgon, wynosi się je do sąsiadów..
Ale siemię i wówczas traci własności rozrodcze, gdy na krótko przed
siejbą położy się je na stole obok chleba 61). Lud posiada rozmaite środki,
aby zapewnić roślinie pomyślny rozwój. W Niemczech podczas siejby stawia
się długie kroki; ziarno rzuca się wysoko, a po opróżnieniu długiego worka,
w którym się ono znajduje, worek ten także podrzuca się wysoko w powietrze
[96, 422].
W Wogezach siewca podciąga spodnie do góry 97). W niektórych miejscowościach
Badenji sieje się w "wysokich godzinach, t.z.n. pomiędzy 11-12 godz. Powszechnie
obok zasiewów wtyka się w ziemię lub przywiązuje do pługa kije i gałęzie,
które mają wskazywać pożądaną wysokość roślin. U Serbokroatów zawieszają
w tym celu trzewik na pułapie 98). Dobroczynny wpływ na kiełkowanie i wzrost
konopi mogą wywierać skorupy od jaj, rozrzucone po polu. Na Białorusi siewca
wypowiada przy tej czynności życzenie: "oby konopie miały ziarna tak wielkie
jak jaja 61). W powiecie Wysoko-Mazowieckim gospodyni gotowane jajka wkłada
po kryjomu do worka z nasionami 82). W Badenji dotychczas utrzymał się
zwyczaj przynoszenia dla siewcy jadła z jajami. W całych Niemczech pieką
ciastka z jajek, zwane "Hanfeier", które siewca zjada przed udaniem się
w pole [96, 422] . Jajko występujące w zwyczajach, związanych z siejbą
konopi, ma bod aj zapewnić pomyślny rozwój rośliny.
Ptactwo chciwie wydziobuje rzucone w ziemię ziarna konopi. To też po
zaśiewach przez kilka dni trzeba strzec pola przed szkodnikami-ziamojadami.
W Czechosłowacji przy zasiewach konopi zachowuje się milczenie, aby
ptaki nie znaly miejsca zasiewu i nie wydziobały nasion. U Białorusinów
siewca ma ręce wysmarowane słoniną wielkanocną, "aby wróble ziarna nie
wypijały z kłosów". [66, 1, 365]. Na Polesiu nie wolno zasiewać, gdy księżyc
świeci, bo roślina wówczas kiełkowałaby tylko, nie wydając nasion (mówią
przytem: "kanopli ćwiatuć pustymi ćwietami" 61). Na Białorusi i Wołyniu
w dniu zasiewu przesąd zabrania wbijać koły w ziemię, wyrywać chwasty,
ścinać drzewa i wykonywać temu podobne czynności 61). Tego dnia dziewczęta
chodzą z rozpuszczonemi włosami, żeby włókno łatwo się rozdrabniało i było
miękkie. Na Białorusi po zabronowaniu konopi przywleka się bronę na podwórko
i - w przeciwieństwie do ustalonego porządku- nie odwraca jej zębami do
góry "kab ni pierawiernulisie zieljam" [613, 1, 372].
O Żmudzinach mówi Łasicki: "W 3-im dniu po zasianiu dziewczęta modlą
się do boga Waizganthosa, aby za jego łaską mieć pod dostatkiem lnu i konopi".
Najwyższa z dziewcząt staje jedną nogą na krześle, trzymaja dzban napełnony
piwem i mówi. Waizgantosie! wyhoduj nam takie wysokie konopie i len, jak
ja teraz jestem wysoka i nie pozwól, abyśmy chodziły nagie 99).
Szeroko rozpowszechniony zwyczaj tańczenia lub skakania "na urodzaj",
stosowany na terytorjum całej niemal Europy, ma na celu magiczne oddziaływanie
na urodzaj, przyczem wysokość podskoku ma stanowić miarę wysokości lnu
czy konopi. W Wogezach na dwunasty dzień po zasianiu odbywają się tańce
na dachach domów 100). Słowacy wierzą, że kto w Zapusty nie tańczy, będzie miał niskie konopie 101).
Konopie rosną dobrze, jeżeli wysokie osoby podskalkują wysoko podczas
tańca w Popielec 102). W okolicy Pilicy w Popielec, mężatki tańczą taniec, zwany "konopnym", albo "na konopie", tworzą koło, biorą się za ręce, obracają
się kilkakrotnie wśród śpiewu i skaczą przez ławy, "ażeby konopie w latosim
roku na wysokość podskoku urosły" 103). W okolicach Koziegłów kobiety na konopny taniec warzą w karczmie groch i kapustę i po tańcach zasiadają
do uczty. U Kurpiów w środę Popielcową ustają wszelikie zabawy. Chłopcy
biegają po wsi, sypiąc na dziewczęta popiół, łysych zaś biją po głowie;
gospodynie, przeważnie w starszym wieku, tańcząc, trzymają się za ręce
i śpiewają:
Dalej w kółko kobiety,
Nie przeszkadzać nam chłopcy,
Oj do góry, do góry
będą rosnąć konopie
104).
w Tarnobrzeskiem kobiety tańczą na śmieciach z chłopcami, przebranymi
za niedźwiedzi, śpiewając przytem:
Na konopie, na konopie, zeby sie rodzieły-
Zeby nase dzieci ji my nago nie chodzieły
105)
Ciekawy zwyczaj zachował się we wsiach pod Warszawą, gdzie kobiety,
bezpośrednio po zasianiu konopi, skaczą po polu 106). Zwyczaj ten może zawiera w sobie dawniejszą i pierwotniejszą formę magji rolniczej, redukcją
której jest skakanie w karczmie.
W Kieleckiem, aby konopie i len ładnie rosły, kobiety, tańcząc śpiewają:
Hola, hola do góry!
Aby konopie tyle były
107)
Tu i w okolicach Nidy dwaj starsi mężczyźni przebierają się za dziada
i babę i chodząc po domach zabierają do niewoli chłopców i dziewczęta i
żądają od nich okupu. W obawie przed chłostą chłopcy i dziewczęta zgadzają
się na to. Później udają się wszyscy do karczmy, gdzie "dziad" i "baba"
przygrywają na konewce, posiadającej struny z konopi. Smyczek tego osobliwego
instrumentu również jest sporządzony z konopi. Lud utrzymuje, że po takiej
muzyce konopie ładnie rosną 108).
Taniec konopny bywa także tańczony i przy innych okazjach. Na Mazowszu,
w okolicach Ciechanowca, podczas wesela rajko wyprowadza oczepioną już
pannę młodą z za stołu i tańczy z nią poloneza, zwanego "na konopie 109).
Jest rzeczą znamienną, że we wszystkich obrzędach i zabiegach, mających
na celu oddziaływanie na siły wegetacyjne, kobiecie przypada zawsze rola
czynna. W związku z powyższem znajduje się zwyczaj wkupywania się młodych
mężatek do grona starszych kobiet. Rzecz dzieje się przeważnie w Zapusty
i nazywa się "wkupnem do bab", albo "wkupnem na konopie". W Stradomiu pod
Częstochową we wstępną środę od samego rana starsze mężatki, poprzebierane
w męskie ubrania (kapelusze i sukmany), zwożą do karczmy na sankach lub
taczkach wszystkie "mołoduchy" (kobiety, które w ubiegłym karnawale wyszły
zamąż). Tak samo robią mężczyźni. W karczmie młode mężatki muszą się wykupywać,
co jest zarazem wkupieniem się do społeczności kobiet zamężnych 110).
Podobnież w Poznańskiem, w Ostatki starsze kobiety wyjeżdżaią po świeżo
upieczone mężatki. W tym celu przystrajają małe saneczki albo taczki i
zajeżdżają przed dom mężatki, którą gwałtem wyciągają z mieszkania i wiozą
wśród radosnych okrzyków do karczmy, skąd dopiero musi się wykupić 111)
.
W Pinczowskiem baba słomianym powrozem związywała młodą mężatkę, żądając
od jej męża wykupu [107, 22]. Tam też wykupywanie młodych żon zowie się
"wkupnem do bab". W Lubelskiem młode kobiety, które w ostatnim karnawale
wyszły w Ostatki zamąż, poraz pierwszy zasiadają w karczmie pomiędzy mężatkami,
a w Ostatni Wtorek muszą się wykupywać chłopcom 112). Podobne zwyczaje są znane również i w Rosji.
Na porost i urodzaj konopi wpływa także ogień świętojański.
W Baden skacze się parami przez ognie świętojańskie, wykrzykując przytem:
"rośnijcie konopie na trzy łokcie wysoko" [85, VII, 168] . Jeszcze do dziś
istnieje w Wogezach zwyczaj zapalania ognisk w pierwszą niedzielę Wielkiego
Postu. Dokoła ognisk lud tańczy i śpiewa, młodzież rozrzuca konopie i życzy
sobie dobrego roku. Przytem upijanie się jest koniecznym warunkiem urodzaju
konopi [85, VII, 109] .
Z rozmaitemi zabiegami gospodarczemi, związanemi z uprawą konopi, łączą
się liczne przepowiednie i wróżby. W Niemczech lud wierzy, że konopie udają
się, jeżeli kogut w Zapusty grzęźnie w błocie, t. zn. jeżeli jest wtedy
zła pogoda 115) i jeżeli zaś bociany przylatują w złą pogodę, to konopie
będą niskie 96). We Francji konopie będą wysokie, jeżeli ostatnia osoba
z idących w środę Popielcową do ofiary w kościele, jest wysokiego wzrostu
114). W Lotaryngji w przededniu święta Trzech Królów odbywa się pochód z "królem" i "królową z wysokości "króla" wnioskuje się o wzroście męskiej
rośliny" ze wzrostu zaś "królowej"- żeńskie 115). W Polsce, w powiecie Ropczyckim, zwraca się uwagę na sople lodu u dachu i przepowiada, że im
są większe, tem większy będzie urodzaj na len i konopie. Osobie, której
przyśnią się te dwie rośliny, uprawa ich przyniesie należytą korzyść 116).
W Kieleckiem przez dwa dni zaraz po Wstępnej środzie, jak również po
Bożem Narodzeniu, nie przędzie się kądzieli, aby konopie obrodziły dobrze
117). W tych okolicach przesąd zabrania od początku Adwentu, aż do wigilji Bożego Narodzenia ruszać nasiona konopne, złożone w komorze, aby ich w
ciągu roku nie zabrakło.
W obrzędach weselnych konopie są symbolem dobrobytu lub talizmanem szczęścia.
U Słowian południowych, po przyjeździe drużbów z kościoła, zdejmują narzeczoną
z wozu, prowadzą do ogniska i podają kołowrotek, konopie i wrzeciono, któremi
ona dotyka czterech ścian izby 118). W Wosbo panna młoda przed ślubem w
towarzystwie starszej kobiety obchodzi domy sąsiadów, prosząc o podarunki
na przyszłe gospodarstwo. Najczęściej obsypuje się ją konopiami lub lnem.
Popularna nazwa "żebrząca o konopie", którą nosi narzeczona u Estów,
wyraźnie wskazuje, że chodzi tu głównie o konopie 119).
Warto zaznaczyć, że wszystkie zabiegi gospodarcze lub zwyczaje, związane
z uprawą lub obróbką konopi, odbywają się zazwyczaj kolektywnie. Zbieranie
konopi już od czasów starożytnych jest wielkiem świętem, szczególnie dla
chłopców i dziewcząt 120). Skubanie konopi w wielu krajach jest pewnego
rodzaju zebraniem towarzyskiem, zwanem np. w Szwajcarji "Stelg". Jestto
upragnione święto radości dla dorosłej młodzieży. Dziewczęta schodzą się
do dużego pokoju, w którym ma się odbyć "Stelg". Każda kładzie pierwsze
"mona", czyli łodygi wpoprzek połowy krzesła i w ten sposób "konopna dziewica"
(Hanfjungfer) siedzi w połowie na krześle, a w połowie na wiązkach konopnych
łodyg. Następnie wydobywa pączek z 5-6 łodyg i układa je końcami korzeni
do góry. Kciukiem i palcem wskazującym prawej dłoni ujmuje pojedyńczą łodygę
na 30 cm. Od końca korzeni i przełamuje ją. W miejscu przełamania występują
natychmiast surowe włókna. Dziewczyna palec wskazujący zgina w bok i w
ten sposób łapie włókna. Zdrewniałe części łodyg padają na podłogę. Jeżeli
zręczna skubaczka spastrzeże, że już przy pierwszem pociągnięciu łyko daje
się oddzielić na długości całej łodygi, wydobywa wszystkle włókna z łodygi,
wyciągając przytem ramię jaknajdalej. Wyskubane włókna wiąże się natychmiast
w mały tłomoczek "poppa" - czyli węzeł konopny. Podczas tej pracy schodzą
się parobcy w maskach lub bez i obdarowują skubaczki rozmaitemi podarunkami
121).
W Czechach do Skubania służy t. zw. "konopice" albo "pazderna". Jest
to suszarnia, która służy do suszenia lnu i konopi. Dawniej bawiono się
przytem ale obecnie zabawy te już zanikają. Zachował się jeszcze zwyczaj,
że pracujący w "pazderni" grożą nieprzepuszczeniem przechodniom, którzy
muszą wykupywać się im jakimiś datkami 122).
|
^96) Meyer E., Badisches Volksleben. Strassburg 1900, 421.
^97) Sauve L., L Folk-lre des Hautes-Vosges. Paris 1889, 142.
^98) Schneeweis Ee., Die Weienachtsbrauche der Serbokroaten, Wien. Z.f.V., Ergzgbd. XV, 1925, 78.
^99) Kolberg, Poznańskie I, 128.
^100) Rolland E., Flore populaire ou histoire naturelle des plantes dans leurs rapports avec. la linguistique et le folklore. Pańs 1896, X, 43.
^101) Sbornik Muzealnej Sloveńskej Spolecnosti, IV, 139.
^102) Jahrbuch fur Geschichte, Sprache und Literatur Elsass-Lethringens. Strassburg 1884. 8, 159
^103) Federowski M., Lud okolic Żarek, Siewierza i Pilicy. Warszawa, 1888, 155.
^104) Chętnik A., Kurpie, kultura duchowa i społeczna. (Rękopis).
^105) Matyas K., Zapust - Popielec - Wielka Noc. Kilka zwyczajów ludu w Tarnobrzeskiem,
^106) Zanotowała M. Stankiewiczówna.
^107) Siarkowski W., Materyjały do etnografii ludu polskiego z okolic Pinczowa, Z.W.A.K., IX, 23.
^108) Siarkowski W., Gazeta Kielecka 1874, Nr. 33.
^109) Kolberg O. Mazowsze V, 206.
^110) Zawistowicz K., Obrzędy zapustne. Wiedza i życie, Nr. 2, Warszawa. 1933.
^111) Kolberg, Lud IX, 127-128.
^112) Kolberg, XVI, Lublskie, 114.
^113) Fischer H., Schwabisches Worterbuch, Tubingen, III, 1143.
^114) Sebillot P., Folk-Lore de France, Paris III, 456.
^115) Huhn, Deutsch-Lothringen, 1875, 94.,
^116) Rostafiński, Zielnik czarodziejski, Kraków 1893, 34.
^117) Kolberg, Lud XIX, 211.
^118) Żmigrodzki M., Lud Polski i Rusi. Kraków 1907, 195.
^119) Schrader, Die Hochzeitsbrauche der Esten., 47.
^120) Ebert, Reallexicon der Vorgeschichte, V, 117.
^121) Hager K., Flachs und Hanf und ihre Verarbeitung im Bundner Oberland, Jahrbuch des Schweizer Alpenclub, 1919, 147.
^122) Broz J., Konopice ci pazderna. Narodop. Vestnik Ceskoslov. XVII, 1924, 76.
|
6. GENEZA HASZYSZOWANIA SIĘ
Pominąwszy przypadkowe haszyszowanie się dzikiemi konopiami, najważniejszem
zagadnieniem jest w jakiem środowisku kulturowem zaczęto świadomie używać
konopi jako narkotyku a dalej jakie ludy i kiedy wprowadziły uprawę konopi
i gdzie znajduje się ojczyzna tej rośliny.
Wiadomości historyczne o konopiach sięgają zamierzchłych czasów. Roślina
ta była znana człowiekowi już od zarania dziejów i, dzięki swoim właściwościom
biologicznym (masowe wyrastanie dzikich konopi na dobrze nawożonych miejscach,
śmietniskach, pastwiskach i t. p.), stale towarzyszyła ludzkim osiedlom.
Poznanie przez człowieka własności konopi mogło mieć miejsce jeszcze w
okresie zbierackim, gdy w poszukiwaniu pożywienia człowiek sięgał po nasiona
i owoce roślin.
Pierwszem archeologicznem znaleziskiem, pochodzącem z neolitycznych
warstw palafitów szwajcarskich, jest sznur konopny 123).
Egipt, o którym możnaby mniemać, iż konopie były tam rośliną nader rozpowszechnioną,
zawodzi w danym przypadku zupełnie. Analiza chemiczna tkanin egipskich
nie wykazała żadnych śladów konopi. Pomimo to Unger wysuwa hipotezę istnienia
konopi w starożytnym Egipcie, posługując się następującemi argumentami:
1) lek czarodziejski sprowadzony dla Heleny z Egiptu (Odyssea IV, 220-230),
uważany jest przez wielu uczonych za ekstrakt z cannabis indica
2) djadem, ozdabiający głowe bogini Anek, składał się według Ungera
z łodyg konopnych 124).
Passalasqua wykrył jakoby nitki konopne w niektórych znaleziskach egipskich.
Rzecz ta wyda się zupełnie możliwą, jeśli się przyjmie pod uwagę, że
Diodorus Sycylijski, żyjący za czasów Augusta, wspomina o kobietach z Teb,
posiadających tajemnicę odpędzania smutku przy pomocy napoju z konopi,
który Homer [35, 150] określił jako uciszający troski.
Czy znał konopie Stary Testament?
Schrader, Hehn, Buschan, za nimi inni, twierdzą uporczywie, że rozpowszechnianie
konopi zatrzymało się u granic Palestyny i dla potwierdzenia swego wniosku
przytaczają fakt braku jakiejkolwiek wzmianki o konopiach w księgach Starego
Testamentu. B. Meissner przytacza, że od VII w. przed Chr. konopie (qunubu
i qunnabu) znano w Assyrji i Bamilonji jako pachnidło i tam nasiona ich
byly używane do kadzenia 125).
Znając wpływy kultury babilońskiej na życie Żydów w czasach biblijnych,
można nawet a priori przyjąć występowanie konopi w ich obrzędowości. Wydaje
się mało prawdopodobne aby starożytna Palestyna, otoczona ze wszystkich
stron krajami, w których konopie nietylko były znane, ale także grały wybitną
rolę w obrzędach i obyczajach, mogła pozostać małą odciętą wysepką w wielkim
morzu kultury znającej konopie. Powoływanie się uczonych na brak wzmianek
o konopiach w Starym Testamencie polega na nieporozumieniu. Błąd ich tkwi
w tem, iż hipotezy swoje opierali na wielojęzycznych przekładach Starego
Testamentu, a nie hebrajskim oryginale.
Istotnie w żadnem z tłumaczeń niema wzmianki o konopiach, ale badanie
oryginalnych tekstów biblijnych naprowadza mnie jednak na mnótwo śladów
istnienia konopi w obrzędowości Palestyny za czasów biblijnych. Wyliczę
z nich kilka:
1) Pan Bóg polecil Mojżeszowi sporządzić kadzidło święte, mające się
składać z ziół odurzających, a mianowicie: z myrry (pięćset szekli), cynamonu
i trzciny wonnej (po dwieście pięćdziesiąt szekli) 126).
2) Król Salomon do Sulamity, porównując ją do swego parku królewskiego,
wymienia trzcinę wonną 127).
3) Prorok narzeka : "Nie kupiłeś mi trzciny wonnej i nie nasyciłeś
mnie tłuszczem twoich ofiar" 128).
4) Prorok karci lud izraelski: "W jakim celu ofiarujecie mi kadzidło
z Saby i trzcinę wonną z dalekiego kraju" 129).
W przytoczonych cytatach "trzcina wonna" występuje jako część składowa
kadzidła, Co iednak oznacza "ta trzcina wonna" powtarzająca się wielokrotnie
w wielu ustępach Starego Testamentu? Jaka roślina kryje się pod tem nieścisłem
określeniem? Idąc śladami Buschana, Schradera, Tschircha należy szukać
istotnego znaczenia tego wyrazu w wielojecznych przekładach ksiąg biblijnych.
Przytoczę tu dla przykładu najróżnorodniejsze tłomaczenia tego wyrazu,
a więc: calamus aromaticus, arundo culmus frugumi calamus odoratus, kasja,
tatarskie ziele, ziele wdriacznej woni i t. d. Które z przytoczonych tłumaczeń
jest najwłaściwsze? Według mnie - żadne. Nie będę zastanawiała się nad
ogólnemi określeniami, jak np. "trzcina wonna", które niczego bliżej nie
oznaczają. Błędne jest także określenie: cynamon lub kasja. Cynamon po
hebrajsku- kinamon, a kasja - kida, te rośliny występujące niejednokrotnie
zupełnie samodzielnie i to obok interesującej nas "trzciny wonnej" (porównaj
chociażby przytoczone bliżej cytaty). Niemniej błądzili klasyczni tłomacze
Starego Testamentu. Septuaginta pierwsza wprowadziła wyraz calamus a za
tym przykładem szli wszyscy inni aż do Lutra włącznie. Słusznie Delitsch
zaznacza, iż calamus wcale nie jest trzciną i wobec tego wyraz ten nie
może być w tym przypadku wzięty pod uwagę.
Jakie jest brzmienie oryginalne? W tekście hebrajskim omawiany według
mnie wyraz brzmi kane, kane-bosem. Co one oznaczają - konopie. Słowo kane
występuje dość często w Starym Testarnencie, przyczem znamy dość liczne
odmiany tego wyrazu, związanc z jego rozwojem językowym. Najprawdopodobniej
pierwotnie kane oznaczało trzcinę, a w dalszych okresach rozwoju przybrało
nazwę: rurka, laska, listewka, łodyga 130)
Pień kan - o podwójnem znaczeniu, jako konopie i jako trzcina, ma wiele
języków starożytnych, włączając język hebrajski: w sanskrypcie - tana,
assyryjskim qunubu i qunnabu, w perskim kanab, w chaldejskim kanbun, w
hebrajskim - kane. Istotnie w wielu miejscach kane oznacza trzcinę, a w
wielu innych - konopie. Przytoczone przez mnie cytaty z ksiąg Starego Testamentu
potwierdzają wszelką wątpliwość; w nich mowa jest nie o trzcinach lecz
o drugiem znaczeniu wyrazu kane o konopiach. Ponadto kane - konopie wymienione
są w przepisie do sporządzenia kadzidła. Mamy tu jaskrawy przykład naśladownictwa
kultury syryjsko-babilońskiej pod której wszechpotężnym wpływem pozostawała
starożytna Palestyna 131).
Że konopie były istotnie znane w Palestynie za czasów biblijnych świadczą
chociażby apokryfy, dotyczące testamentu Salomona. Jest w nich mowa o tem,
że z nakazu Salomona przy budowie świątyni i tronu używano sznurów konopnych
132).
Na podstawie samych danych historycznych trudno jest wywnioskować jakie
ludy i kiedy wprowadziły uprawę konopi. Mogą natomiast rzucić na tę sprawę
niejakie światło dociekania lingwistyczne i dlatego podaję zestawienie
nazw konopi w językach indoeuropejskich, ugrofińskich, tiurskich i semickich.
I. Indoeuropejskie nazwy konopi.
1. Greckie: XavvaBlC
2. Albańskie: kanep.
3. Romańskie: łac. cannabis, cannapis ; włos. canapa, canape; hiszp. canamo; port. canhamo, canamo, canemo; fanc. chanvre.
rmnun. cinepa.
4. Celtyckie: irl. canaib; cnaib; armoryk. kanab; breton. kanas; canab.
5. Germańskie: staronord. hanpr. starosil. hampr., szwed. hampaj duń.
hamp; anglosas. haenep; ang. hemp. holend. kennep, hennip; str. górn. niem. hanaf. niem. hanf.
6. Bałtyckie: łot. kanepes, kanape, . lit. kanapes; st. prus. knapios.
7. Słowiańskie: ros. konopljaj białorus. kołopnia. bułg. konop; serb.
konoplja; pol. konopie; st. czes. Kanopia; górnołuż. knopje, konopej, konop.
8. Ormiańskie. kanap, kanep.
9. Indo-irańskie: oset. giin, giiniij kurd. kżnif. pers. kanab, kenew,.karzu ; sanskr. kana.
II. Ugro-fińskie nazwy konopi.
1. Estońskie: kanep, kannep, kanepid.
2. Czeremiskie: keńe, kińe.
3. Mordwińkie: kantf, kanf.
4. Wotjackie: kaniva.
5. Madziarskie: kender.
III. Tiurskie nazwy konopi.
1. Tatarskie i tureckie : kinder, kendir, kendiros, kenever, kenevżr.
2. Czuwaskie; kandyr.
3. Kirgiskie: kenep.
IV. Semickie nazwy konopi.
1. Arabskie: kannab, kunnab.
2. Hebrajskie: kanebosm.
3. Assyryjskie i babilońskie: qunubu, qunabu.
4. Chaldejskie: kanbun.
5. Aramejskie: kanebusma.
Pomijając nazwy, będące póniejszemi zapożyczeniami, jak np, romańskie
i celtyckie, zacznijmy od germańskich. Zdaniem naszych autorów np. Kluge`go
123) przypuszczenie o zapożyczeniu hanf i pokrewnych z greckiego lub łacińskiego cannabis nie da się utrzymać, ponieważ Germanie znaleźli się pod wpływem
południowej kultury dopiero w pierwszęm stuleciu naszej ery, przytem niema
ani jednego słowa zapożyczonego z greckiego, któreby wykazywało starogermańskie
przesunięcie dźwiękowe (Lautverschiebung) . Można więc z pewnością stwierdzić,
że oznaczone słowo mialo u Germanów prawo obywatelstwa już na kilka wieków
przed pierwszą zmianą dźwiękową.
Keppen w swojej bardzo ciekawej pracy o pochodzeniu nazw konopi wskazuje
na możliwość zapożyczenia germańskich i słowiańsko-bałtyckich nazw z języka
fińskiego a mianowicie moksza-mordwińskiego.
Istotnie moksza-mordwińskie kantf jest fonetycznie niezwykle podobne
do germańskiego Hanf.
Opierając się na tem, Keppen uważa moksza-mordwińską nazwę kantł za
punkt wyjścia nietylko dla nazw germańskich i słowiano-bałtyckich, lecz
i dla scytyjskiego słowa cannabis. Keppen przypuszcza, że Herodot, będąc
w południowej Rosji, mógł usłyszeć tę nazwę od Finnów i przerobić ją na
formę grecką. Dalej, zupełnie bezpodstawnie Keppen sądzi, że zarówno Germanie
mieszkali niegdyś w sąsiedztwie Mordwy jak i stąd mogli przejąć to słowo.
Moksza-mordwińskie kantf jest zaś, według niego wyrazem oryginalnym a nie
zapożyczonym z
jakiegoś indoeuropejskiego języka. Twierdzenie powyższe opiera Keppen
na następujących przesłankach: gdyby Mordwini zapoznali się z tem słowem
stosunkowo niedawno to; musieliby go przyjąć od Rosjan, tymczasem
rosyjskie konoplja znacznie różni się od kanif, do którego natomiast jest
zbliżone germańskie Hanf w dalszym
ciągu udowadnia Keppen, że kantf pochodzi od czysto fińskiego pierwiastka:
kanlkon, kun, kin - włóknisty, od tegoż pierwiastka pochodzi fińska nazwa
włókna.
Twierdzenie Keppen`a uważam za zbyt smiałe i pozbawione wszelkich podstaw
historycznych; choć istotnie nazwy germańskie wykazują wielkie podobieństwo
z nazwami mordwińskiemi, to jednak biorąc pod uwagę, że Germanowie nigdy
z Mordwą nie sąsiadowali, możemy przypuścić, że zarówno Germanowie jak
i Mordwa w czasach wczesno-historycznych zapożyczyli to słowo ze wspólnego
źródła.
Nazwa słowiańska konopi, według wszelkiego prawdopodobieństwa, została
zapożyczona od Scytów, jak na to wskazuje niewątpliwy związek pomiędzy
scytyjskiemi kąpielami a rosyjskiemi łaźniami: (Schrader). Gdzież więc
znajdowała się prawdziwa ojczyzna nazwy; cannabis i skąd wywodzi się
roślina, która stale towarzyszyła ludzkim osiedlom?
Schrader 135) widzi źródło tego słowa w fińskiem słowie złożonem, Składaiącem się z czeremiskiego kene, kine (konopie) z zytjańskiem i wotjackiem piś,
puś (pokrzywa), co równa się: "konopie-pokrzywa". Z. Gombocz twierdzi,
ze pus oznacza konopie a nie pokrzywę i wtedy cannabis znaczyłoby "konopie-konopie"
136).
Zdanie Benfeyfa różni się zasadniczo od poprzednich. Słowo cannabis
rozkłada się na dwie części: canna i bis . Canna identyfikuje z trzciną,
końcówkę bis uważa za przyrostek: bo lub bi, odpowiadający sanskr. bha
i oznaczający - "podobny do", Według tej teorji cannabis oznaczałoby roślina
rodzaju trzcinowate 137).
Mnie się wydaje, że cannabis nie jest ani fińskiego, ani sanskrckiego
pochodzenia. Zgadzam się tylko z pierwszą częścią teorji Benfeyfara mianowicie
z tem, że canna oznacza trzcinę-konopie, Co zresztą jest łatwo dowieść.
Co natomiast oznacza końcówka bis? Odpowiedź łatwo się nasunie, jeżeli
zwrócimy uwagę na ciekawy szczegół występujący w wielu tekstach semickich
starożytnego Wschodu. Weźmy da przykładu oryginalny tekst Starego Testamentu
i jego aramejki przekład, tzw. Tardum Onkulos.
Występuje tu niekiedy samo kane lub kene, niekiedy zaś do wyrazów tych
dodany jest przymiotntk bosem (w hebrajskim) i busma (w aramejskim), co
znaczy: wonny, pachnący, aromatyczny. Poprzednio wyjaśniłam już, że biblijne
kene-bosm i aramejskie kene-busma oznaczaja konopie. Rozwój językowy wymienionych
zwrotów doprowadził do powstania jednolitego wyrazu kanabus, względnie
kanbas, znanego nam z Miszny, zbioru prawa tradycyjnego, pisanego w języku
hebrajskim i zawierającego mnóstwo pierwiastków aramejskich.
W okresie tworzenia Miszny Żydzi posługiwali się przeważnie językiem
aramejskim. Zdumiewające pokrewieństwo semickiego kanbos, i scytyjskiego
cannabis, każe mi więc przypuszczać, że nazwa scytyjska konopi jest pochodzenia
semickiego. Te powiązania etymologiczne idą w parze z argumentarni natury
historycznej i etyrnologicznej. Scytowie, jako Irańczycy byli zapewne spokrewnieni
z Mitanami, którzy sąsiadując z Semitami, mogli łatwo przejąć od tych ostatnich
nazwę konopi. Niezależnie od tego, Semici mogli rozpowszechniać tę nazwę
podczas swoich wędrówek po Azji Przedniej, a nawet wgłąb Azji.
Biorąc pod uwagę matrjarchalny składnik kulturowy u ludów semickich
można wnosić, że Azja Przednia, która było też miejscem gdzie gdzie powstały
zwyczaje zbiorowego haszyszowania się. Ponieważ powyższe dane, zdają się
potwierdzać nasze poprzednie przypuszczenia, należy zastanowić się teraz
jakie czynniki mogły zrodzić zwyczaj zbiorowego narkotyzowania się w kulturze
wolno macierzystej?
Otóż pierwszym czynnikiem, bardzo ważnym są warunki technicznej obróbki
konopi, podczas której mocny zapach tych roślin do dzisiejszego dnia, odurzał
zebranych. Jak to pozostało w zwyczaju wszystkie zabiegi gospodarcze lub
zwyczaje, związane z uprawą lub obróbką konopi, odbywaią się zazwyczaj
zbiorowo. Zbieranie konopi już od czasów starożytnych jest wielkiem świętem,
szczególnie da młodzieży. Skubanie konopi w wielu krajach jest pewnego
rodzaju zebraniem towarzyskiem, na które schodzą się parobcy w maskach
lub bez i obdarowują skubaczki rozmaitemi podarunkami.
Widzimy tu wyraźne nawiązanie do tajnych klubów męskich kultury wolno-macierzystej,
w ktorej właśnie odbywało się przeważnie zbiorowe haszyszowanie.
Drugim czynnikiem jest rzucanie w ogień ofiar dla przodków, praktykowane
w tajnych klubach męskich przyczem zupelnie wyraźny -związek pomiędzy ofiarami
ku czci zmarłych a zbiorowem haszyszawanie daje się zauważyć w opisie ceremonij
pogrzebowych u Scytów, Herodot 74).
Ostatnim wreszcie argumentem przemawiającym za związaniem konopi jako
narkotyku z wolno-macierzystą kulturą jest to, że kultura ta nie znajdując konopi
w Ameryce przechodzi tam na peyotl i tytoń. Sprowadzony zaś z Ameryki do
Starego świata tytoń rozprzestrzenił się dlatego tak, szybko, że grunt
był tu oddawna przygotowany dla niego przez konopie.
Zdaję sobie sprawę z tego, że materjał etnograficzny i językowy, którym
posługiwałam się w tej pracy był niekompletny. Z konieczności więc pewne
wyjaśnienia są hypotetyczne. To też pragnę tylko, aby praca ta była pomocna
przy dalszych bardziej wyczerpujących badaniach, które może lepiej wyjaśnią
poruszone tu zagadnienie.
Kończąc tę pracę, składam wyrazy głębokiej wdzięczności Panu Prof. Dr.
Stanisławowi Poniatowskiemu, pod którego kierunkiem została ona wykonana
w Instytucie Nauk Antropologicznych i Etnologicznych Tow. Nauk. Warsz.,
jak również Prof. Adamowi Maurizio, który z całą gotowością ułatwił mi
korzystanie z mniej dostępnej a ko- [koniec dokumentu]
W opracowaniu na potrzeby serwisu hyperreal.pl z powodu ograniczeń strony
kodowej poczyniłem drobne modyfikacje: fragmenty drukowane cyrylicą, np tytuły
i nazwiska są zapisane fonetycznie alfabetem łacińskim; zaniedbałem niepolskie
znaki diakrytyczne, dla ujednolicenia gdzieniegdzie Wawiłow zamiast oryginalnego
Vaviłov. [b].
Pracę opublikowano w sieci na drodze ciężkiej (i dłuuugiej) pracy kolektywu:
heja/breslau- koncepcja, wygrzebanie z NajdalszychZakamarkówWielkichBibliotek, korekta skanu
bujnos/wszawa- ocr, korekta skanu, koordynacja, html, opóźnianie prac ;)
rapatang/3miasto- korekta skanu, motywowanie
|
^123) Jahresb, f.d. Schweizer Urgeschichte, 1918, 35.
^124) Unger, Streifzuge IV, 11. Hehn odrzuca jednak występowanie konopi
w czasach Homerowych u Greków, a dla Fenicjan uznaje wartość odnośnych
świadectw dopiero z czasów rzymskich [21, 601].
^125) Meissner B., (Hanf), Ebert`s Reallex. d. Vorg. V, 117
^126) Exodus 30, 23.
^127) Salomon 4, 14.
^128) Izajasz 43, 24.
^129) Jeremjasz 6, 20.
^130) Konig E., Hebraisches und aramaisches Worterbuch zum Alten Testament.
Leipzig
^131) Znalezione w okolicach Niniwy (Kujundżyk) listy z czasów Sargonidów
(822-620) dane przez R. F. Harpera, (Assyr. a. Babil Letters, IV, 1896,
368, 13) zawierają niezmiernie ciekawe wiadomości nietylko dla poznania
dziejów i religji, ale także obyczajów i obrzędów. W jednym z listów, w
którym jest mowa o ofiarach, najdujemy ustęp następujący: "Odnośnie do
tego, co pisała do mnie matka króla, mego pana: co będzie użyte przy ofierze?
- delikatna oliwa, miód, wonne zioła, mirra, konopie - to wszystko razem
są części składowe ofiary kadzielnej". Te Thron, Berlin, 13.
^132) Salzberger G., Salomos Tempelbau und Thron, Berlin 1912, 13.
^133) Kluge F., Etymologisches Worterbuch der deutschen Sprache. Berlin u. Leipzig 1921, 190.
^134) Keppen F., Dogadka o proischożdienij bolszynstwa indoewropejskich nazwanij konopli, Żurnal Min. Nar. Prosw. CCXLV, 1886, 73-86.
^135) Schrader Reallexikon der Indogermanischen Altertumskunde, 1 1917, 440.
^136) Gombocz Z., Die bulgarisch-turkischen Lehnworter in der ung. Sprache Mem. de la Soc. Finno-ugriennne XXX, 1912, 92.
^137) Benfey, Griechisches Wurzellexikon.
Praca ukazała się także w wersji anglojęzycznej:
Sula Benet (as Sara Benetowa), Early Diffusions and Folk Uses of Hemp. (Reprinted in
Cannabis and Culture, Vera Rubin, Ed. The Hague: Moutan, 1975.)
|
Komentarze
Bravo, praca na medal ! jesli potrzebujecie zapalonego od kilku lat fana legalizacji i tlumacza to mail me !
Może w dwóch słowach...
Jak na razie, przeczytałem tylko treść i mam nadzieję, że za pomocą notatek zawartych na marginesie dokopię się do interesujących mnie informacji na temat hodowli, zbioru i narzędzi do obróbki konopii... ale i tak jest to najobszerniejszy, najbardziej fachowy i treściwy materiał do jakiego udalo mi się dotrzeć... na razie!
Szkoda tylko, że uprawy konopii w Polsce zostały tak po macoszemu zaniedbane, że trzeba sięgać po materiały sprzed II wojny...
Może uda się to zmienić!?
Bardzo interesująca z punktu etnograficznego praca.Wielki dzieki za wyszukanie i opublikowanie.
Wreszcie praca przedstawiająca zrównoważone podejście do tematu (mimo iż tak stara). Moim zdaniem jeżeli chce się cokolwiek uzyskać w sprawie szeroko pojętej legalizacji lub przynajmniej złagodzeniu tak drakońskiego prawa
"antynarkotykowego" (made in poland) trzeba posuwać linią argumentów bardziej wypośrodkowanych - a pani Sara Benetowa przedstawia konopne używki w takim właśnie świetle - czyli bez nawiedzonego bełkotu powtarzanego przez małolatów, antyglobalistów
i im podobnych, że marihuana jest panaceum - złotym środkiem na całe zło tego świata i dla wszystkich ludzi. Tak się akurat składa wbrew modnym ostatnio poglądom, że decydenci i znaczna część społeczeństwa nie potrzebuje kolejnych kłopotów i zagróżeń związanych z powszechnym dostępem do kolejnego środka odurzającego. A jak wiadomo: głową muru nie przebijesz. Polecam traktat pani Benetowej wszystkim krzykaczom i oszołomom - tylko działania roztropne i zaplanowane mogą doprowadziź do tego, że nie będziemy się bać palić indyjskich ziół w parkach czy pubach. Musimy pamiętać że jesteśmy mniejszością a marihuana jest znacznie mniej zdrowa niż woda mineralna. Pani Saro składam pokłony.
Pozdrawiam wszystkich.
Sorry !
Wprowdziłem błędny adres. POwinno być:
tmoohomor@netscape.net
Jeszcze raz pozdrówka.
ale od dehy do dehy przeczytam pewnie PO pracy:)
Jestem ciekaw jednej rzeczy. Ile haszyku musiał wypalić ten francuski doktorek Moreau żeby mieć np. chalucynacje???? (pewnie sporo) A tak wogóle to bardzo dobry artykuł. Naprawde fachowa robota. Gratuluję.
Jest to pierwsza tak fachowa i rzetelna publikacja do jakiej doterłem. Mimo drobnych błędów jakie znalazłem chciałbym złożyć autorce wyrazy uznania. Jeżeli ktoś jest naprawdę w temacie doceni tę pracę ze względu na ogromny zakres materiału jaki obejmuje (kultura, historia, efekty po paleniu, hodowla,...), po prostu, PEREŁKA
a teraz idę cosik przypalić...
Gratulacje!Good job.Żeby co dziesiąty debil z LPR-u zamiast drzeć mordę zrobił coś równie mądrego to nikt by cię nie wsadzał za lufę ziela w kieszeni.Pozdro!
akurat mam zamiar napisac powiesc i te opracowanie bardzo mi sie przydalo dzielkie więki
informacje sa nieprawidlowe, niespojne i wyssane z palca.. heh liscie ktore sie pali....