W najbliższy piątek, mimo protestów mieszkańców Kostrzyna nad Odrą,
ma się rozpocząć kolejna odsłona demoralizującego Przystanku Woodstock
Przystanek Demoralizacja
Pomimo protestów mieszkańców Kostrzyna nad Odrą 30 lipca rozpocznie się tam Przystanek Woodstock. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że do większości rodziców dotrze fakt, że to nie jest miejsce odpowiednie dla ich dzieci. Nie od dziś wiadomo, że impreza organizowana w myśl ulubionego hasła Jerzego Owsiaka "Róbta, co chceta" demoralizuje młodzież, a nawet dzieci.
W wywiadach prasowych Jerzy Owsiak nie ukrywa, że Przystanek Woodstock nawiązuje do amerykańskiego Woodstocku (1969 rok), kiedy to propagowane były: "wolne związki", "wolna miłość", "wspólne partnerki i partnerzy". Efekt? Rozbite rodziny i dzieci bez rodziców. Owsiak próbuje reanimować anarchię, nieodpowiedzialność i chce zburzyć obowiązujący ład moralny. Wskutek lewackich utopii Owsiaka co roku setki - często niepełnoletnich - młodych ludzi, będących pod wpływem alkoholu lub narkotyków, wyzwala w sobie "hipisowskie klimaty", tarzając się w błocie. Narkotyki na Przystanku Woodstock na pewno nie znikną, skoro Owsiak, mówiąc o tym problemie, wspomina, jak były prezydent USA Bill Clinton palił trawkę. Według niego, takie zachowanie to nie narkomania, a jedynie "hipisowskie korzenie". Nic więc dziwnego, że dochodzi tam do rozpijania młodzieży i że często po raz pierwszy sięga ona tam po narkotyki. Według niektórych, właśnie ta impreza jest głównym punktem werbunkowym sekty Hare Kryszna, ruchu uznanego za niebezpieczny przez Parlament Europejski. Krysznowcy jako jedyni mogą wystawiać tam swoje namioty. Nie wolno zapominać, że Przystanek Woodstock jest organizowany między innymi ze środków Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, które miały być przeznaczane na cele szlachetne: ratowanie ciężko chorych małych dzieci. W sprawozdaniu finansowym Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy za 2002 r. widnieje, że na Przystanek Woodstock przeznaczono ponad 1 mln 666 tys. zł.
Organizatorzy spodziewają się przyjazdu około 100 tys. osób (na ostatnim w Żarach było, według niektórych źródeł, nawet 270 tys. osób) i zapewniają, że zostały podjęte wszystkie możliwe środki bezpieczeństwa. Porządku strzec ma ponad 1100-osobowy "Pokojowy Patrol". Pomimo protestów mieszkańców pozytywną opinię wystawiła Komenda Wojewódzka Policji w Gorzowie Wielkopolskim. Według kostrzynian zrzeszonych w organizacji Kostrzyńska Grupa Obywatelska, festiwal w poprzednich latach był słabo zabezpieczany, m.in. z powodu braku sektorów organizatorzy nie radzili sobie z egzekwowaniem porządku. Ponadto impreza może się stać łatwym celem ataku terrorystycznego. Nie można przecież pominąć ostatnich gróźb bojowników Al-Kaidy, którzy zażądali wycofania polskich żołnierzy z Iraku.
Pierwszym argumentem, na jaki zwracała uwagę Kostrzyńska Grupa Obywatelska (KGO), jest to, że Jerzy Owsiak nie przestrzega Ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych i rozporządzenia Rady Ministrów dotyczących wymogów, jakie powinny spełniać służby porządkowe organizatora imprezy masowej w zakresie wyszkolenia i wyposażenia oraz szczegółowych warunków i sposobów działania. Służby porządkowe Przystanku powinny być przeszkolone przez szkołę lub ośrodki kursowe przygotowujące do wykonywania zadań pracownika ochrony osób i mienia. Szkolenie takie kończy się egzaminem wewnętrznym. Tymczasem "Pokojowy Patrol" jest szkolony przez Fundację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Dodatkowo przedstawiciele KGO powołali się na doświadczenia ludzi z Żar, gdzie zaobserwowano wzrost alkoholizmu i narkomanii po Woodstocku. Przywołali również sondaż przeprowadzony przez lokalny tygodnik, w którym ponad 80 proc. mieszkańców Kostrzyna nad Odrą opowiedziało się przeciw organizacji koncertu. Apele mieszkańców nie docierają jednak do władz. Burmistrz nie wziął tego pod uwagę.
Burmistrz Kostrzyna Andrzej Kunt w wywiadach prasowych stwierdził, że jeśli ktoś chciał zapobiec organizacji festiwalu, powinien to zrobić kilka miesięcy wcześniej, a nie wówczas, gdy stawiana jest scena i wszystkie służby są już przygotowane do jego rozpoczęcia. Według niego, tekst protestu przeciwko organizacji festiwalu, pod którym mieszkańcy zbierali podpisy, został sformułowany "tendencyjnie", a zawarte w nim informacje są "nierzetelne". I to jest stanowisko burmistrza. Kto więc zapewni bezpieczeństwo i weźmie na siebie odpowiedzialność za ewentualne tragedie?
Owsiak robi wszystko, aby zbudować mit Przystanku jako "oazy spokoju i dobrej zabawy młodzieży". Prawdy unika jak ognia i wszystkie nieprzychylne informacje stara się wyeliminować. Dlatego też zwrócił się niedawno do telewizji TRWAM o zaprzestanie emisji filmu o Przystanku.
Prawda w oczy kole
Według Owsiaka, film emitowany przez telewizję TRWAM jest "zmanipulowany i fałszywy". Prawda jest jednak taka, że obraz jest autentyczny, przedstawia "Owsiakowe klimaty", a przez to jest niewygodny dla jego Fundacji. Oglądając film "Woodstock - przemilczana prawda", możemy zobaczyć wstrząsające sceny: nastolatki z alkoholem w ręku, zażywanie narkotyków czy ludzie pod wpływem alkoholu lub narkotyki leżące na gołej ziemi. Realizatorzy dokumentu pokazali, że kupno narkotyków nie sprawia żadnego problemu - niektóre namioty są oznaczone flagą z marihuaną, gdzie według reporterów można kupić narkotyki. Dużo mówiący jest również transparent "Polska młodzież za legalizacją" i znów krzaczek marihuany. Wśród uczestników można również zauważyć satanistów. Odwrócone krzyże, satanistyczny znak - tzw. krzyż Nerona, czyli popularna w tym środowisku "pacyfa". Ten obraz świetnie uzupełnia wypowiedź jednej z uczestniczek: "Nienawidzę katolików za swoją durną wiarę. Nienawidzę ludzi normalnych".
Materiał pokazuje również, jak dochodzi do profanacji narodowego hymnu. Jednak to nie może dziwić. Jak zauważyli autorzy reportażu, Jerzy Owsiak na otwarciu Przystanku Woodstock w 2003 roku powiedział: "(...) zanim otworzę Przystanek Woodstock, powiem dwa słowa do was, którzy jesteście Polakami i żyjecie w tym p... kraju, który nazywa się Polska". W taki sposób Jerzy Owsiak dziękuje młodzieży zbierającej datki na WOŚP.
Grunt to cenzura
Po kilkukrotnych emisjach niewygodnego materiału w TV TRWAM Owsiak podjął kilka kroków, które mają temu zapobiec w przyszłości. Czytając regulamin Przystanku Woodstock, ma się nieodparte wrażenie, że człowiek mówiący wszem i wobec o wolności jest prywatnie za jej ograniczeniem. I tak organizatorzy przypominają przedstawicielom mediów, że "nie wnosimy na teren koncertu profesjonalnego sprzętu audiowizualnego bez pisemnej zgody organizatora". Nie ukrywają, że ma to związek z materiałami publikowanymi w telewizji. "Niestety, spotykamy się z materiałami filmowymi wykorzystującymi wizerunek uczestników 'Przystanku' bez ich zgody oraz wykorzystującymi muzykę bez zgody jej autorów. Fundacja przestrzega wszystkich przepisów prawnych wynikających z ochrony praw autorskich" - napisali na swoich internetowych stronach. Mało tego, Fundacja WOŚP zwróciła się z "uprzejmą prośbą" do dziennikarzy obsługujących festiwal o... bieżące udostępnianie publikacji na temat Przystanku Woodstock. Oficjalnie udostępnianie na miejscu ma na celu archiwizację i ewentualną publikację w serwisie internetowym (ciekawe, czy zapłaci honorarium autorskie). Wiadomo jednak, że jeśli tekst okaże się nieprzychylny, to dziennikarz pożegna się Przystankiem.
Robert Popielewicz
Otrzymaliśmy
Łomianki, 25 lipca 2004 r.
Wielce Szanowna
Dyrekcja Telewizji TRWAM!
Niniejszym składamy wyrazy najwyższego uznania za odwagę przedstawienia antynarodowej roli imprezy - Przystanek Woodstock - organizowanej przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.
Szerzenie alkoholizmu, narkomanii i seksu wiodących do uszkodzeń fizycznych, psychicznych i śmiertelnej choroby, jaką jest AIDS, powoduje oprócz degradacji także przyszłych pokoleń już w tej chwili nieobliczalne straty finansowe z puli ochrony zdrowia, straty na pewno wielokrotnie przekraczające wartość darów przekazywanych szpitalom przez WOŚP.
Wobec tego, że WOŚP zbiera ofiary pod symbolem serduszek i dla ratowania ciężko chorych dzieci, mało kto waży się odnieść krytycznie do działalności WOŚP w postaci Przystanku Woodstock, tym bardziej że obecność sławnych lekarzy reprezentujących obdarowane szpitale nadaje najwyższy splendor urządzanemu widowisku przez WOŚP.
Szczęść Boże!
Zbigniew Szlenk, prezes
Związek Lekarzy Polskich
Komentarze