Filmy o narkotykach - spis recenzji

Dla wszystkich chcących pogłębić wiedzę o temacie.

Tagi

Źródło

[h]

Odsłony

206442
Tytuł Filmy narkotyczne i o narkotykach. Spis jest na pewno niepełny, człowiekowi zdarza się czasem coś zapomnieć. Pominąłem tylko z premedytacją hollywoodzkie schematy w stylu "samotny agent FBI przeciw wszystkim, powraca by się zemścić, na dodatek zostawiła go żona:) itd." Anyway, miłej lektury a potem oglądania!

"Alabama", Polska 1984, reż. Ryszard Rydzewski, wyk.: Maria Probosz, Grzegorz Matysik, Zbigniew Buczkowski.

Piotr i Bożena studiują medycynę, kochają się i chcą być razem. Dziewczyna po dramatycznych przejściach zrywa z rodzicami i wyprowadza się. Pieniądze jakie zarabia chłopak, nie wystarczają na wspólną egzystencję. Bożena nie widzi, że ich dalsze wspólne życie nie ma żadnych szans. Ona jest łagodna i wyrozumiała, a on jest bezwzględnym egoistą. Na skutek zbiegu okoliczności Bożena zastaje Piotra i Annę w jednoznacznej sytuacji. Ucieka. W nocy, napastowaną przez pijaka wybawia z opresji Joe, znajomy Anny. Zabiera ją do siebie, a gdy orientuje się, że dziewczyna jest na krawędzi wytrzymałości psychicznej, podsuwa narkotyk - lekarstwo, jak to określa, na zbyt dobrą pamięć. (Filmweb.pl)

"Basquiat - taniec ze śmiercią", USA 1996, reż. Julian Schnabel, wyk.: Jeffrey Wright, Claire Forlani, David Bowie.

Jean-Michel Basquiat był bezdomnym, narkomanem i graficiarzem. Spał w śmietnikach i malował na murach Nowego Jorku. Na początku lat 80. wypatrzyli go czujni krytycy i marszandzi. Basquiat miał talent i stał się błyskawicznie gwiazdą rynku sztuki. Zamiast na murach, zaczął malować na płótnie. Jego obrazy sprzedawały się drogo i szybko - kolekcjonerzy brali je, zanim jeszcze wyschły. Jean-Michel został najbliższym przyjacielem Andy Warhola (jeżeli Warhol w ogóle potrafił być dla kogokolwiek przyjacielem) i ozdobą nowojorskiej bohemy. Opromieniony sukcesem, młody artysta brał więcej dragów niż dawniej - miał teraz na nie więcej pieniędzy. Maszerował dziarsko po równi pochyłej - nie dożył trzydziestki. Po latach film o Basquiacie zrobił Julian Schanbel, również wzięty malarz z początku lat 80., uczestnik tamtych wydarzeń i kumpel artysty. Scenariusz napisał nasz rodak Lech Majewski, który Basquiata osobiście nie znał, ale jest zafascynowany postaciami dążącymi uparcie do autodestrukcji, czemu dał wkrótce potem wyraz w Wojaczku. Największym atutem filmu jest jednak nie Basquiat, lecz David Bowie w roli Warhola. Pomijając oryginał, to najlepszy Warhol, jakiego można było oglądać w kinie. Przy okazji Schanbel i Majewski stawiają ważne, choć nierozstrzygnięte pytanie: czy Basquiat był artystą, który tworzył, choć niszczył się narkotykami, czy też artystą, który tworzył dzięki narkotykom. Pytanie to dotyczy zresztą nie tylko Basquiata. (e-zone.pl)

"Bird", USA 1988, reż. Clint Eastwood, wyk.: Forrest Whitaker, Diane Venora, Michael Zelniker.

Jest to jedno z najlepszych dokonań artystycznych C.Eastwooda. Film opisujący życie i twórczość Charliego "Birda" Parkera - trębacza jazzowego którego nowatorskie podejście do muzyki i do gry na trąbce zrewolucjonizowało i odmieniło tą dziedzinę sztuki. Parker miał też istotny wpływ na stosunki społeczne poprzez swoje mieszane rasowo małżeństwo z Chan (biała). Dramatycznie kończy się życie Parkera - który mając 34 lata umiera ponieważ przesadził z narkotykami. Sława, pieniądze i nieustanne trasy koncertowe powodują że "Bird" traci kontrolę nad przyjmowanymi narkotykami, alkoholem i jedzeniem. Film został starannie zilustrowany muzyką Lennie Niehausa uzupełnioną oryginalnymi kompozycjami solowymi Parkera. Niesamowite, pełne magii i tajemniczych zadymionych sal i niewyraźnych postaci, zdjęcia wzorowane były na starych fortosach jazzmanów z lat 30-tych. Film jest dramatem, ale nie męczy -raczej fascynuje i wciąga. Został bardzo ciepło przyjęty zarówno przez publiczność jak i przez krytyków. F.Whitaker został nagrodzony za tą rolę w 1988 w Cannes jako najlepszy aktor a rok później Eastwood dostał Złoty Glob za reżyserię. Bardzo dobry film. Polecam szczególnie z ciemnym piwem, i z dźwiękiem przez wieżę. Nocą. (Filmweb.pl)

"Blow", USA 2000, reż. Ted Demme, wyk.: Johnny Depp, Ray Liotta, Penelope Cruz.

Oparta na autentycznych wydarzeniach historia Georga Jung'a. Pod koniec lat 70-tych Jung trafił do więzienia za posiadanie marihuany. Po krótkim pobycie za kratkami w wczesnych latach 80-tych podjął się "wprowadzenia na rynek" nowego narkotyku - kokainy. Obecnie jest jedynym Amerykaninem, który na przemycie narkotyków, współpracy z kartelem z Medellin zarobił miliony dolarów, płacąc jednak za to wysoka cenę. (Filmweb.pl)

"Christiane F. - My, dzieci z dworca Zoo", RFN 1981, reż. Ulrich Edel, wyk.: Thomas Haustein, Natja Brunckhorst, Jens Kuphal.

Wszystko zaczęło się od reportażu o sprawie sądowej mężczyzny oskarżonego o uwiedzenie nieletniej. Wśród świadków znalazła się 14-letnia dziewczynka, która złożyła pełne drastycznych szczegółów zeznanie. Przysłuchujący się rozprawie dziennikarz poszedł jej śladem, nakłonił do zwierzeń. Wstrząsająca relacja Christine F. ukazała się najpierw na łamach magazynu "Stern", potem w wydaniu książkowym. Była szokiem - najpierw dla Niemców, potem dla reszty świata: opisywała losy dziecka, które zamieniło w miarę szczęśliwe dzieciństwo na koszmar uzależnienia od narkotyków, prostytucji, życia na granicy życia i śmierci. Nie było wcześniej relacji i filmu, które w sposób równie otwarty opisywałyby kolejne etapy schodzenia na samo dno. Zaczęło się od buntu pokoleń, kłótni z matką, potem obrażona na świat dorosłych dwunastolatka sięga po alkohol i miękkie narkotyki, by pewnego dnia - z ciekawości - zażyć heroinę. A potem już idzie lawinowo: trzeba kraść, by zdobyć pieniądze na kolejną działkę, a jeśli nie kraść, to sprzedawać swoje ciało...
Pod koniec lat 70. wydawało się, że problem narkotyków, jaki w Europie pojawił się wraz z ruchem hipisowskim, został już opanowany. Książka i film ujawniły, że ci, którzy tak myślą, są w błędzie. Przykład Berlina Zachodniego, skąd pochodzi bohaterka tego wstrząsającego, zrealizowanego metodą paradokumentalną filmu, dowiódł, że narkomania zeszła do podziemia, stała się swoistą subkulturą młodzieżową, a problem zaczął dotyczyć nawet dzieci. Ten film to reportaż z piekła - napisał ówczesny krytyk: realistyczny, miejscami drastyczny, przejmujący. Powinny obejrzeć go wszystkie dzieciaki od 12. roku życia wzwyż - dodaje współczesny użytkownik Internetu. (Gazeta.pl)

"Dealer" (Pusher), Dania 1996, reż. Nicolas Winding Refn, wyk.: Kim Bodnia, Zlatko Buric, Lisbeth Rasmussen.

Film opowiada o siedmiu dniach z życia Franka, dealera narkotyków. Specjalizuje sie w rozprowadzaniu heroiny. Jest najlepszy w tym fach, cieszy się szacunkiem i zaufaniem w środowisku kopenhaskiego światka narkotykowego. Frank spotyka się z kurierką Ritą, którą wprowadza w tajniki przemytu towaru z Amsterdamu. Nazajutrz zjawia się u niego klient ze Szwecji, który chce szybko kupić herionę i płaci wysoką cenę. Aby natychmiast ubić interes, dealer pożycza towar od Milo, emigratna z Serbii i bossa miejscowego gangu narkotykowego. Frank wraz ze swoim przyjacielem i partnerem Tonym, udaje sie na umówione spotkanie ze Szwedem. Niespodziewanie zjawia sie policja. Zaskoczony Frank w desperacji pozbywa się towaru wrzucając go do rzeki. (Filmweb.pl)

"Drugstore Cowboy", USA 1989, reż. Gus Van Sant, wyk.: Matt Dillon, Heather Graham, James LeGros.

Amatorzy narkotyków organizują sobie tripy nie ruszając się z miejsca. Nic dziwnego, że filmy o narkotykach rzadko są zarazem filmami drogi. Drugstore jest wyjątkiem, narkotykowym road movie z gościnnym udziałem samego Williama S. Burroughsa - papieża beatników, halucynogenów i podziemnego życia.. Kręcąc film, Gus van Sant miał za sobą karierę twórcy klipów dla MTV i niezależną produkcję Mala Noche, którą zmajstrował za 20 tys. dolarów. Drugstore stał się trampoliną sławy reżysera. Łotrzykowska opowieść o czwórce narkomanów plądrujących prowincjonalne apteki w poszukiwaniu najróżniejszych prochów ma w sobie undergroundowy odjazd, vansantowską romantykę i oprawę zakręconego wideoklipu. Van Sant unika w niej taniego dydaktyzmu znanego z rozwieszanego w naszych aptekach plakatu "narkoman nie ma szans w sporcie". Moralizatorski ton jest zmorą filmów narkotykowych. Tymczasem u Van Santa sprawy są postawione jasno: ludzie biorą narkotyki, bo są fajne, a życie na krawędzi, w drodze i na haju oferuje mnóstwo atrakcji. Równie uczciwie powiedziane jest też, że za kozacką jazdę trzeba zapłacić i to słono. Ale cóż, bez bólu nie ma zabawy. (e-zone.pl)

"Easy Rider", USA 1969, reż. Dennis Hopper, wyk.: Peter Fonda, Dennis Hopper, Jack Nicholson.

Absolutny klasyk kina drogi, kina hipisowskiego oraz kina pachnącego boskim zielem i rzeczami trochę twardszymi. Samotni bohaterowie rzucają wyzwanie nietolerancyjnemu społeczeństwu, podróżują przez całe Stany i odmienne stany świadomości. Dwóch kalifornijskich hipisów, Wyatt (Peter Fonda) i Billy (reżyser filmu Dennis Hopper), wybiera się do Nowego Jorku. Przed wyjazdem wpadają do Meksyku po większą partię nielegalnych substancji, spieniężają je (oczywiście nie wszystkie - sporo przyda się na drogę) i ruszają na Wschód dwoma ogromnymi, błyszczącymi harleyami. Przemierzają Kalifornię, Nowy Meksyk, Teksas... Easy Rider był filmem pokoleniowym, manifestem generacji Dzieci-Kwiatów. Większość scen narkotykowych naprawdę kręcona była na dragach - ze słynnym seansem LSD na nowoorleańskim cmentarzu na czele. Sekwencja ta stała się (niedościgłym) wzorem dla filmowych obrazów narkotykowego tripu. Cóż, swobodni jeźdźcy niczego sobie nie żałowali. (e-zone.pl)

"Egoiści", Polska 1999, reż. Mariusz Treliński, wyk.: Olaf Lubaszenko, Maja Ostaszewska, Jan Frycz.

Pokolenie EGOISTÓW to pokolenie ludzi żyjących w niezwykłym tempie, wspomagających się psychotropami i narkotykami, płacących za sukces atrofią uczuciową i skrajnym cynizmem. Do ich karier tęskni młodzież, o nich marzą dziewczyny z prowincji. To wreszcie ich finansowy sukces budzi odrazę, gdyż w tym kraju pieniądze są oznaką moralnej i duchowej klęski. Główny bohater, Smutny nie znajduje w swoim świecie wartości, z którą chciałby się związać. Nie jest jednak nihilistą, pod maską cynizmu ukrywa wrażliwość, która w jego świecie poczytywana jest za słabość... (Filmweb.pl)

"El Padrino", USA 2003, reż. Damian Chapa, wyk.: Damian Chapa, Jennifer Tilly, Stacy Keach.

Na zachodnich ulicach Los Angeles kwitnie przestępstwo przy udziale sprzedaży narkotyków. Główny bohater, Kilo, chłopak z bidenej dzielnicy, postanawia pójść do college'u. Najpierw jest pożadnym uczcniem. Z biegiem czasu ciągnie go do szybkiej kasy. Postanawia został małym dealerem narkotyków. Zaczyna od sprzedawania marihuany. Gdy orientuje się, że jest z tego szybki i duży zarobek, postanawia się nie ograniczać i zaczyna sprzedawać ogromne ilości marihuany, amfetaminy, haszyszu czy innych środków oburzających. Z powodu braku innych dealerów w szkole, Kilo staje się największym dealerem w collegu. Kilo już sam nie rozprowadza narkotyków, robią to jego koledzy, którzy zostają złapani przez szkolną policję i z tego powudu idą do więzienia. Nie przestrasza to Kilo, który aby nadrobić straty sprzedaje jeszcze większe ilości. Poznaje Crips i Blooda, z którymi robi nie bagatelne interesy. Staje się jednym z najważniejszych i najbogatszych ludzi w sąsiedztwie. Mieszka w pałacyku, jeździ najnowszymi mercedesami. Coś niestety przerywa dobrą pasę Kila... Ze swej zachłannośći przestaje być lubiany. Wszystkie narkotyki traci w porachunkach i zostaje zupełnie sam jak palec, nie mając nawet za co zapłacić za nowe samochody. Z braku funduszy policja zabiera mu wszystko i znowu mieszka w jakiejś obskurnej dzielnicy... (Filmweb.pl)

"Go", USA 1999, reż. Doug Liman, wyk.: Katie Holmes, Sarah Polley, Desmond Askew.

Uznawana przez krytyków za "młodzieżowe "Pulp Fiction" tragikomiczna opowieść o dwóch żadnych sławy dziewczynach, angielskim handlarzu narkotyków i dwóch wybijających się aktorach, których zbieg okoliczności styka ze sobą w Los Angeles i stolicy amerykańskiego hazardu, Las Vegas. Dziewczyna próbuje zdobyć 400 dolarów, by zapłacić zaległe komorne. Podejmuje się dorywczej pracy dla handlarza narkotyków. Dostarcza towar dwu klientom, ci jednak okazują się współpracownikami policji. (Filmweb.pl)

"Human Traffic", Wielka Brytania 1999, reż. Justin Kerrigan, wyk.: John Simm, Lorraine Pilkington, Shaun Parkes.

Pełnometrażowy debiut reżysera Justina Kerrigana opowiada o czterdziestu ośmiu weekendowych godzinach z życia piątki przyjaciół z walijskiego Cardiff. Narrator filmu i jego główny bohater, Jip (John Simm) pracuje w sklepie z odzieżą i notorycznie zadręcza się perspektywą impotencji. Lulu (Lorraine Pilkington) na każdym kroku podkreśla swoją niezależność; choć zmienia facetów jak rękawiczki, najlepiej czuje się bez stałego partnera. Koop (Shaun Parkes) pracuje w sklepie płytowym, marzy o karierze dj-a i gdyby nie to, że wciąż oskarża swoją dziewczynę Ninę (Nicola Reynolds) o niewierność, tworzy z nią całkiem udany związek. Jest jeszcze Moff (Danny Dyer) - ich imprezowy kompan, wyraźnie nieprzystosowany do życia. Młodzi przyjaciele żyją tylko dla weekendu. Ciężko pracują przez cały tydzień, lecz gdy przychodzi wymarzony piątek, odsuwają na bok wszystkie swoje problemy i oddają się szalonej zabawie. Justin Kerrigan portretuje brytyjską młodzież, choć tak naprawdę ich weekendowe perypetie niewiele odbiegają od przygód innych dwudziesto- i więcej letnich Europejczyków. Rozmowy przy piwie w pubie, muzyka, beztroska na klubowym parkiecie, dalekie od moralizatorstwa ukazanie przywiązania młodych do używek. A wszystko to przeplatane mniejszymi lub większymi rozterkami, z jakimi borykają się młodzi ludzie na całym świecie. (Filmweb.pl)

"Imperium" (Empire), USA 2002, reż. Franc Reyes, wyk.: John Leguizamo, Isabella Rossellini, Peter Sarsgaard.

Victor Rosa (John Leguizamo) jest dealerem narkotyków. Wymyślił swój oryginalny koktajl na bazie heroiny, zwany "Empire", który sprzedając dorobił się sporej fortuny. Ma o sobie dobre zdanie, uważa się za kogoś więcej niż tylko głupiego sprzedawcę narkotyków. Uważa się za przedsiębiorcę i biznesmena który tylko chwilowo i z musu pracuje w narkobiznesie. Vic chce to zmienić i postanawia przenieść swe interesy na Wall Street i legalnie pomnażać swój kapitał. Pomaga mu w tym Jack Wimmer, bankier i sprytny inwestor giełdowy z sporymi koneksjami. Vic powierza mu swoje pieniądze i z entuzjazmem obserwuje szybki i łatwy zysk jaki mu one przyniosły. Aby wejść w interes większej skali pożycza kasę od La Columbiany - znajomej narko-dealerki o dużych wpływach. niestety szybko przekonuje się że być u niej na debecie to duży błąd. Okazuje się że cena jaką musi zapłacić za swój nowy styl życia jest wyższa niż przypuszczał. Film to debiut znanego choreografa i muzyka Franc`a Reyes`a i atrakcją otwarcia New York Latino Film Festiwal. Ubarwiony muzyką legendy muzyki latynoskiej -Rubéna Blades, pokazuje drugą twarz Johna Leguizamo, grającego zupełnie inną, ostrą i dramatyczną rolę. Dobre kino... (Filmweb.pl)

"Klincz" (Gridlock'd), USA 1997, reż. Vondie Curtis-Hall, wyk.: Tim Roth, Tupac Shakur, Thandie Newton.

Spoon, Strech i Cooky grają razem w kapeli. W sylwestrową noc Cooky przedawkowuje i trafia na pogotowie, nie wiadomo czy przeżyje. Dla Spoona i Strecha jest to szok, sprawia, że zaczynają zastanawiąc się nad swoim problemem narkotykowym i decydują sie z nim zerwać. Jak jednak trafić na odwyk? Na kartę medyczną czeka się kilka dni, a oni chcą odwyk jak najszybciej, tym bardziej, że wplątali się w niezłe problemy z mafią narkotykową... (Filmweb.pl)

"Koksiarze", Polska 2002, reż. Bożena Klimus i Jan Zub (dokumentalny).

Zdaniem prezesa Polskiego Związku Kulturystyki i Trójboju Siłowego Pawła Filleborna, źródłem zła jest moda, kult ciała. I media, które kreują zachowania młodych ludzi. Piękne ciało zaczyna się postrzegać jako warunek odniesienia sukcesu.Siłownie w całym kraju są pełne młodych ludzi, którzy patrzą na plakaty ze Schwarzeneggerem i chcą wyglądać jak on. Nie po latach ćwiczeń, lecz w kilka miesięcy. Zwłaszcza kiedy spostrzegają, że same ćwiczenia dają mizerne rezultaty. Zaczynają więc szukać rady u kulturystycznych bossów. Dowiadują się, że same ćwiczenia i odżywki nie wystarczą, potrzebne są sterydy - "koks". Zazwyczaj nie zastanawiają się. Wprawdzie słyszą, że to się może skończyć źle, lecz podejmują ryzyko. Chcą mieć wspaniałe ciała, odnosić sukcesy na pokazach, podobać się dziewczynom. Na rynku są dobre sterydy. Taki "Metanadol" nawet w mikrodawkach daje dobre i szybkie efekty, ale dużo kosztuje. Chłopcy marzący w siłowniach o wspaniałych mięśniach najczęściej nie mają pieniędzy, przeważają wśród nich bowiem nastolatkowie i bezrobotni. Dla takich, jak oni, pojawiają się na rynku podejrzane preparaty. Wkrótce rynek sterydów będzie przypominał rynek narkotyków, gdzie obok najczystszych narkotyków coraz więcej jest przeróżnych, często zabójczych "wynalazków". Już teraz przybywa młodych ludzi z organizmami zrujnowanymi przez sterydy różnego autoramentu. Kilku czeka na przeszczep serca. Inni oglądają wyniki badań wskazujące jednoznacznie na uszkodzenie wątroby. Sterydy zmieniają też ich psychikę. Stają się agresywni, wpadają w amok. Któryś w takim amoku zamordował matkę. Dokument odsłania kulturystyczne kulisy. Chłopcy z siłowni - koksiarze - opowiadają o swoich marzeniach, motywacjach i drodze do sterydów. Mówią o konsekwencjach ich używania. Prezes Filleborn twierdzi, że nie da się zatrzymać dopingu w sporcie, ale nie wolno go zaakceptować. MKOl jednak jest skłonny to zrobić. (www.tvp.com.pl)

"Las Vegas Parano" (Fear and Loathing in Las Vegas), USA 1998, reż. Terry Gilliam, wyk.: Johnny Depp, Benicio Del Toro, Cameron Diaz.

Wymyślny polski tytuł "Las Vegas Parano" kamufluje to, co w oryginale wybite jest na pierwszy plan: "fear and loathing" - "strach i obrzydzenie". Bo też, w gruncie rzeczy, niczego więcej w tym filmie nie ma. Obrzydliwi są bohaterowie - dziennikarz Duke (Johnny Depp) i adwokat Dr Gonzo (Benicio del Toro) - których można określić, posługując się słowami jednego z nich, jako pojebów w świecie pojebów. Obrzydliwe są narkotyczne wizje. Nie mniej obrzydliwe jest Las Vegas, piekło kiczu, spełnienie nie tyle "amerykańskiego snu", co raczej "amerykańskiego koszmaru". Tandeta Vegas czyni halucynacje naćpanych facetów jeszcze potworniejszymi, a te z kolei wzmagają monstrualność miasta, z którego nie można albo, co gorsza, nie chce się uciekać.
A strach? Ten najprostszy to strach bohaterów przed zdemaskowaniem przez policję ich narkotycznego procederu, przed konsekwencjami niezapłaconych rachunków hotelowych i uwiedzenia nieletniej. Ale głębiej mamy strach przed... obrzydzeniem - do świata i do samych siebie. Kumuluje się on w żałosnej próbie samobójstwa Dr. Gonzo. Strach ten jest pewnie jednym z powodów, dla których panowie nieustannie są na haju. Byle tylko nie myśleć i nie roztrząsać.
Jak pogrzebać jeszcze trochę, to można odkryć kolejny strach - przed ideową pustką i ogólnym brakiem sensu. Akcja filmu toczy się w roku 1971. Trwa wojna w Wietnamie, kolejni idole zbuntowanej młodzieży umierają od przedawkowania środków odurzających, słowem - czasy "flower power" zmierzają do smutnego końca. W krótkiej przerwie między ekscesami Duke z tęsknotą wspomina lata 60., kiedy to życie miało i sens, i cel. Bohater był wtedy pewnie działaczem ruchów pacyfistycznych, pisywał zaangażowane artykuły, a towarzysz jego podróży bronił w sprawach politycznych. Teraz Duke jest pismakiem do wynajęcia, a Dr Gonzo to cwaniak, tchórz i cham. Obu interesuje wyłącznie, w jakich zestawach przyjmować używki, by osiągnąć największy odjazd. [...] Być może to nagromadzenie "strachu i obrzydzenia", ekspansja obrazów zdeformowanych przez szerokokątne obiektywy i komputerowe sztuczki, a wzmocnionych bełkotem, który płynie z ust bohaterów, ma wywołać u widza specyficzne katharsis, czyli oczyszczenie. Czyli, mówiąc wprost, odruch wymiotny (torsje Dr. Gonzo oglądamy zresztą w bliskim planie). Może film jest próbą pozbycia się toksyn, które zatruły organizm Ameryki? Czy to jednak odległość geograficzna i kulturowa, czy też owa jednostajność podobnych do siebie scen powodują, że zamiast reakcji żołądka odczuwam zwykłą nudę. A w głowie rodzi mi się krzywdzące podejrzenie, że kontrkulturę tworzyli wcale nie ludzie piękni, młodzi i dobrzy, ale patologiczne jednostki, którym narkotyki do reszty pomieszały we łbach.
W "Las Vegas Parano" najbardziej interesuje mnie Johnny Depp. Podziwiam nonkonformizm tego aktora. Jest w końcu jednym z najpiękniejszych mężczyzn w świecie filmowego biznesu. Mógłby więc ku uciesze tłumów grywać role kochanków i gangsterów w hollywoodzkich hitach. Tymczasem woli iść pod prąd, nie boi się ryzyka, angażuje się w niskobudżetowe i często ryzykowne produkcje. U Gilliama dał się nawet oszpecić. Ogolono mu pół głowy, założono okropne żółte okulary, ubrano w okropne ciuchy. Wygląda jak podstarzała mucha. Dostosowując się do konwencji filmu, Depp niemal na każdym kroku wygina i deformuje swoje ciało, a jak zażyje dragów, to jeszcze jego twarz wykrzywiają wstrętne grymasy. Jest bez wątpienia obrzydliwy! Chapeau bas! Szkoda tylko, że poświęcenie aktora służy tu wyłącznie do podkręcenia klimatu paranoi, wobec której Gilliam nie potrafi się tym razem - jak w "Brazil" czy "Dwunastu małpach" - mądrze i ironicznie zdystansować. To, że żyjemy w pojebanym świecie, wiadomo dzisiaj jeszcze lepiej niż w roku 1971. I właśnie dlatego chciałoby się filmów, które są więcej niż ten świat warte. (Film, 12/1999).

"Midnight Express", USA 1978, reż. Alan Parker, wyk.: Brad Davis, Randy Quaid, John Hurt.

Amerykański student Billy Hayes został aresztowany w Turcji w 1970 roku pod zarzutem wywozu z kraju dwóch kilogramów haszyszu i skazany na pięć lat więzienia. Na dwa miesiące przed upływem kary Hayes stanął przed sądem jeszcze raz - tym razem skazano go na 30 lat. Nie wytrzymał życia w przedpieklu, jakim są tureckie więzienia. Po roku uciekł, udało mu się przedostać do Grecji. Po powrocie do Stanów opublikował wstrząsającą książkę. Zainteresował się nią Oliver Stone - weteran z Wietnamu, który marzył o zawodzie filmowca - przerobił na scenariusz i nakłonił do jego realizacji Alana Parkera, świętującego sukces swego debiutanckiego filmu "Bugsy Malone". Parker zaniósł scenariusz Davidowi Puttnamowi. Machina poszła w ruch.
W starej brytyjskiej fortecy na Malcie Parker wybudował makietę tureckiego więzienia i osadził w nim samą śmietankę międzynarodowych zbrodniarzy - zasługujących na karę, lecz z pewnością nie tak okrutną. Życie w tureckich kazamatach to jedno pasmo udręk: z jednej strony brutalni strażnicy lubujący się w biciu więźniów, z drugiej - zwyrodnialcy upokarzający wykorzystywanych seksualnie współwięźniów, uzależnieni od narkotyków, prowadzący rozliczne czarnorynkowe interesy. Od czasu paradokumentalnych filmów więziennych z końca lat 40. nikt nie odważył się na tak drastyczny obraz życia za kratami. W roli nieszczęsnego Billy'ego Hayesa zadebiutował Brad Davis, który wkrótce potem zdobył rozgłos jako czołowy aktor i aktywista środowisk gejowskich (zmarł na AIDS w 1991 roku). Sugestywny, adresowany do widzów o szczególnie mocnych nerwach film wzbudził wiele kontrowersji. (Gazeta.pl)

"Między złem a wielkim błękitnym oceanem" (Between the Devil and the Deep Blue Sea), Francja/Belgia 1995, reż. Marion Hensel, wyk.: Stephen Rea, Ling Chu, Adrian Brine.

Narkomania na egzystencjalnie, w scenerii Dalekiego Wschodu. A jeżeli bierze się na Dalekim Wschodzie, to oczywiście opium. Wyprodukowany w Belgii film francuskiej reżyserski jest piękną balladą o bezczynnym czekaniu, niezwykłej przyjaźni i chorobie duszy. Doświadczony przez życie marynarz Nikos (Stephen Rea) spędza jałowe tygodnie w porcie w Hongkongu. Czeka, aż jego statek zostanie naprawiony, a kapitan załatwi nowy rejs. Nie ma nic do roboty; Nikos leży godzinami w koi, błąka się po mieście. Przeżywa kryzys wieku średniego i ciężką depresję. I codziennie zatraca się w paleniu opium. Z letargu wyrywa go dopiero Li - 10-letnia dziewczynka, która w wielkim mieście walczy o przetrwanie dla siebie i swojego małego braciszka. Nikos zaprzyjaźnia się z dzieckiem. Energia i bezgraniczne poświęcenie Li przywracają go do życia i budzą z opiumowego snu. Ta prosta historia ma w sobie magnetyczną siłę. Pada tu niewiele słów. Zastępują je zmysłowe, porywające zdjęcia (część z nich wykonał operator Wong Kar-waia, Christopher Doyle), słynna muzyka Wima Mertensa (m.in. Brzuch architekta), atmosfera przejmującej melancholii i znakomite aktorstwo Stephena Rea. To jeden z tych filmów, do których ciągle się wraca. (e-zone.pl)

"Mniej niż zero" (Less than Zero), USA 1987, reż. Marek Kanievska, wyk.: Robert Downey Jr., Andrew McCarthy, Jami Gertz.

Akcja filmu rozgrywa się w środowisku niezależnej, zamożnej młodzieży z Los Angeles. Świeżo upieczony student Clay wraca na czas ferii do rodzinnego Beverly Hills. Tu spotyka swoich dawnych przyjaciół, którzy właśnie "wydorośleli" i wiodą beztroskie, przepełnione alkoholem i narkotykami życie... Filmowa adaptacja głośnej powieści Breta Eastona Ellisa przedstawia zbiorowy portret mieszkańców ekskluzywnych dzielnic Los Angeles, przechodzących od beztroskiej młodości w gorzki wiek dojrzały, utkany z przeplatających się dramatycznych wątków. (Filmweb.pl)

"Nagi lunch" (Naked Lunch), Kanada-Wielka Brytania 1991, reż. David Cronenberg, wyk.: Peter Weller, Judy Davis, Ian Holm.

Tytuł filmu wskazuje na powieść "Nagi lunch", w rzeczywistości Cronenberg korzystał z czterech powieści, kreśląc portret człowieka o wielkiej wrażliwości, pisarza uwikłanego w konflikt z samym sobą, nie potrafiącego uwolnić się o narkotyków. Znawcy literatury bitników - powieści Jacka Kerouaca, Paula i Jane Bowlesów, poezji Alana Ginsberga - a zwłaszcza biografii czołowych osobistości nurtu bez trudu odnajdą w tym filmie ich sylwetki. Sam Burroughs ukryty został pod postacią Billa Lee, bohatera "Ćpuna" - debiutanckiej książki pisarza. (...) Należy uprzedzić, że ten film odbiera się brzuchem (jeden z krytyków wręcz zatytułował swoją recenzję "XY wymiotuje >Nagi lunch<"): niezwykle emocjonalnie i to niezależnie, czy się bitników podziwia czy też nie. Jest tu w zasadzie wszystko: bebechy wielkiego miasta, majaczenia mózgu zatrutego heroiną, niepotrzebna śmierć, przygnębiająca beznadzieja, wypełniające ekran gadające karaluchy. Ale jest też znakomita główna rola Petera Wellera jako znarkotyzowanego pisarza, który przypadkiem zastrzelił swoją żonę. Jest też równie dobra Judy Davis w podwójnej roli zastrzelonej żony i jej sobowtóra (też zastrzelonego). No i jest sam zamysł Cronenberga, by przeniknąć do wnętrza pisarza i spojrzeć jego oczami na otaczający świat. Koszmar? Zapewne, ale gdzieś na dnie, wśród całego tego turpizmu i ludzkiego upodlenia można dostrzec ziarno prawdy. Ziarno prawdy o nas. (Gazeta.pl)

"Narkomani" albo "Panika w Parku Sztywnych" (The Panic in Needle Park), USA 1971, reż. Jerry Schatzberg, wyk.: Al Pacino, Kitty Winn, Alan Vint.

Klasyka gatunku. Posthipisowskie piekło uzależnionych sierot po rewolcie lat 60. W swoich czasach "Panika w parku sztywnych" była filmem szokującym i pozostała taka do dziś. Film Schatzberga (m.in. "Strach na wróble") jest boleśnie naturalistycznym, beznamiętnym portretem pary nowojorskich narkomanów. Bobby (rewelacyjny młody Al Pacino) to uliczny cwaniaczek, nie pozbawiony charyzmy i uroku żwawy heroinista, który zna całe miasto i żyje od działki do działki. Helen (Kitty Winn) zostaje jego dziewczyną. Początkowo nie bierze; niespożyta energia Bobby'ego wyrywa ją z apatii, świat narkomanów, choć zepsuty, pociąga ją swoją cyganeryjną swobodą. Do czasu, bo oczywiście wkrótce sama zaczyna się szprycować. Od tego momentu obserwujemy degenerację, samozagładę i duchowe spustoszenie pary bohaterów. Schatzberg nie oszczędza nam niczego: detalicznych scen zastrzyków, głodów, przedawkowań, zrostów, blizn, wymiotów i konwulsji. Najstraszniejszy jest jednak opis bezwzględnego egoizmu narkomanów - zaniku uczuć, godności, człowieczeństwa. Po obejrzeniu Paniki odechciewa się eksperymentów nawet z kofeiną. (e-zone.pl)

"Następny dzień w raju" (Another Day in Paradise), Rosja/USA 1998, reż. Larry Clark, wyk.: Melanie Griffith, James Woods, Vincent Kartheiser.

Mel i Sid para narkotykowych dealerów wciąga złodziejaszka Bobbiego i jego dziewczynę Rosie w kradzież narkotyków. Początkowo wszystko zapowiada się obiecująco. Są pieniądze i cała czwórka żyje jak rodzina. Sytuacja jednak komplikuje się, kiedy próbują sprzedać skradziony towar. Dochodzi do morderstwa, a życie bohaterów staje się piekłem. (Filmweb.pl)

"Odmienne stany świadomości" (Altered States), USA 1980, reż. Ken Russell, wyk.: William Hurt, Drew Barrymore, Blair Brown.

Klasyk tematu. Poszukiwania przez uniwersyteckiego naukowca Eddiego Jessupa "odmiennych stanów świadomości". Ciekawa i bardzo plastyczna - jak na lata 80. - próba przedstawienia tego, co dzieje się w naszej podświadomości. Antropolog wierzy, że odmienne stany świadomości są równie realne, co rzeczywistość, w której żyjemy. Eksperymentując z niezwykle silnymi, halucynogennymi narkotykami, wywołuje u siebie te stany i zdobywa doświadczenia, przy których szaleństwo wydać się może błogosławieństwem. Prawdziwy halucynacyjny horror przeżywa jednak dopiero wtedy, gdy dociera do pewnej szamańskiej wioski, której mieszkańcy sporządzają wywar z magicznych grzybów... (luxx)

"Pantarej", Polska 1987, reż. Krzysztof Sowiński, wyk.: Paweł Królikowski, Ewa Szykulska, Tomasz Kępiński.

Pantarej i Zito są narkomanami. Narkotyki zdobywają dzięki fałszowaniu recept. Gdy kończą im się czyste blankiety Pantarej włamuje się do szpitala i kradnie dużą ilość narkotyków. Gdy umiera Zito policja zaczyna się domyślać, że miał coś wspólnego z kradzieżą. Tymczasem Pantarej ukrywa się w ośrodku dla narkomanów. Jednak wkrótce musi go opuścić. Policja jest coraz bliższa rozwiązania zagadki kradzieży narkotyków... (Filmweb.pl)

"Pulp Fiction", USA 1994, reż. Quentin Tarantino, wyk.: John Travolta, Samuel L. Jackson, Uma Thurman.

W filmach narkotykach żelaznym motywem jest śmierć z przedawkowania. I dobrze, bo sceny te przypominają o konsekwencjach każdemu, kto myśli o sięganiu po zakazane substancje. Quentin Tarantino wymiguje się jednak od pełnienia dydaktycznej misji. W środkowej części Pulp Fiction Uma Thurman mocno przesadza z narkotykami i praktycznie w ten niegodny sposób schodzi. Na szczęcie znajomi znają się na rzeczy. Aplikują jej zastrzyk z adrenaliny - prosto w serce. Uma staje na równe nogi - wprawdzie zupełnie sina i ze strzykawką wystającą z piersi, ale gotowa do nowych zabaw. Trudno o bardziej niewychowawczą scenę drwiącą z najgorszych skutków zażywania sobie opiatów - zwłaszcza w nadmiarze. (e-zone.pl)

"Requiem dla snu" (Requiem for a Dream), USA 2000, reż. Darren Aronofsky, wyk.: Jared Leto, Ellen Burstyn, Jennifer Connelly.

Błyskotliwie zrealizowana opowieść o miłości, narkomanii i jeszcze innym uzależnieniu. Bohaterem filmu jest młody nowojorski ćpun (Leto), który wraz ze swoim czarnoskórym kumplem (Wayans) i urodziwą, ale też ćpającą narzeczoną (Connelly) usiłują wejść w narkotykowy biznes. Nie dla zysku, bardziej dla zaspokojenia własnych potrzeb - ale i tak fatalnie im to idzie.
Matka bohatera, owdowiała, samotna kobieta (fantastyczna Burstyn), też ma swój narkotyk - telewizję. Pewnego wieczoru dowiaduje się, że może zostać bohaterką swojego ukochanego programu. Szykując się do występu, poddaje się drakońskiej kuracji odchudzającej (bazującej, zdaje się, na pigułkach psychedryny) i popada we wtórne, tym razem farmakologiczne, uzależnienie. Dwa nałogi (matki i syna) spotykają się, ale efektem nie jest bynajmniej kino familijne...
Główna teza filmu (telewizja to równie groźny narkotyk jak heroina) wydaje mi się, gdyby traktować ją dosłownie, przesadna. Zaś gdyby traktować ją metaforycznie - dość już wyświechtana. Siłą "Requiem..." nie jest jednak odkrywczość przesłania, a oryginalność środków wyrazu - niesamowite cięcia montażowe (przeciętny film ma ich 600, tu jest 2000), gwałtowne przybliżenia, surrealistyczne zbitki obrazów. I nie jest to czyste efekciarstwo a la MTV, a funkcjonalny język, opowiadający o ludziach, którym życie kompletnie wymknęło się spod kontroli. Obraz jest to w sumie dołujący, depresyjny, chwilami odrażający - przeznaczony dla widzów o otwartych umysłach, ale i mocnych żołądkach. W przeciwieństwie do "Trainspotting" czy "Drugstore Cowboy" nie ma tu żadnych wzmianek o urokach "brania" i żadnych pocieszających złudzeń. Marek Kotański powinien go pokazywać w ośrodkach Monaru. (Gazeta.pl)

"Senator" (Dimenticare Palermo), Francja/USA/Włochy 1990, reż. Francesco Rosi, wyk.: James Belushi, Mimi Rogers, Vittorio Gassman.

Carmine Bonavia wygrywa wybory na burmistrza Nowego Jorku dzięki obietnicy zalegalizowania narkotyków. Po wyborach żeni się z Carrie i wyjeżdża do domu na Sycylię na miesiąc miodowy. W hotelu spotyka Il Principe, sycylijskiego księcia, na którego drodze stanęła mafia. Carmine odkrywa, że legalizacja narkotyków zagraża interesom ludzi u władzy. (Filmweb.pl)

"Sid&Nancy" USA/Wielka Brytania 1986 reż. Alex Cox, wyk.: Gary Oldman, Chloe Webb, David Hayman.

Trip punkowy: chwała i upadek legendarnego buntownika Sida Viciousa i jego dziewczyny Nancy. Ktokolwiek zabłądzi do Nowego Jorku, a był kiedyś młody i nastawiał ucha na punkowy zew, przystaje przed Chelsea Hotel, aby spojrzeć na miejsce, w którym naćpany Sid zabił Nancy. Współtwórca Sex Pistols (i całego punk rocka) był punkiem stuprocentowym. Nie potrafił jak Johnny Rotten i inni koledzy z kapeli skonsumować owoców sławy, podsuwanych przez demonicznego menadżera Pistolsów McLarrena. Pluł na publiczność ze sceny i pluł na siebie. Wraz z Nancy postanowił żyć szybko, umrzeć bardzo, bardzo młodo i przyjmować osobiście więcej heroiny niż cztery kwartety rockowe razem wzięte. Cel został osiągnięty. Sid w narkotykowym delirium zamordował Nancy, heroina zamordowała Sida - ich legenda przetrwa wieki. W zaskakująco dobrym filmie Coksa (reżysera znanego z ekstrawaganckich, filmowo-punkowych przedsięwzięć takich jak Repo Man), jest punkowy gniew i dzikość. Wielka w tym zasługa młodego Gary'ego Oldmana w roli Viciousa. Krytycy powiadali, że Oldman nie gra Sida - po prostu nim jest. (e-zone.pl)

"Sokół i koka" (The Falcon and the Snowman), USA 1985, reż. John Schlesinger, wyk.: Timothy Hutton, Sean Penn, Pat Hingle.

Chris Boyce, syn byłego pracownika FBI, postanawia rzucić studia. Ojciec załatwia mu posadę w firmie współpracującej z CIA. Chłopak szybko zdobywa stanowisko w Departamencie Obrony, gdzie przez jego ręce przechodzą poufne dokumenty. Opowieść o dwóch młodych Kalifornijczykach, którzy zdecydowali się szpiegować na rzecz ZSRR. Jeden jest naiwnym idealistą i rozczarował się do polityki swego kraju, drugi potrzebował pieniędzy na narkotyki i podejrzane interesy. Szpiedzy amatorzy zostali zdemaskowani - pierwszego skazano na 40 lat więzienia, drugiego na dożywocie.
Autentyczne zdarzenia z lat 1974-1977 opisał w książce dziennikarz Robert Lindsey. Film według jego relacji, mimo pewnych zalet, rozczarował: "Prawdziwą historię przedstawiono tu tak płasko, że wydaje się nie tylko nieprawdziwa, ale i mało interesująca". (Gazeta Telewizyjna)

"Stan zagrożenia" (Clear and Present Danger), USA 1994, reż. Phillip Noyce, wyk.: Harrison Ford, Willem Dafoe, Anne Archer.

Jack Ryan, który właśnie awansował z analityka na stanowisko wicedyrektora CIA, uwikłany zostaje w jeden z największych amerykańskich konfliktów - wojnę przeciwko narkotykom. Odkrycie przez niego związku pomiędzy kolumbijskim kartelem narkotyków a zamożnym przyjacielem, popieranym przez prezydenta Stanów Zjednoczonych, prowadzi Ryana przez korytarze Waszyngtonu, dżungle Kolumbii i ulice Bogoty. Wokół niego krążą złudni sojusznicy, poznaje przedstawicieli amerykańskich władz politycznych i złożoną strukturę kartelu. Wrogowie kryją się wszędzie... (Filmweb.pl)

"Sugar Hill", USA 1993, reż. Leon Ichaso, wyk.: Wesley Snipes, Khandi Alexander, Michael Wright.

Bracia Skuggs, Roemello i Raynathan, mieszkają w Nowojorskim Sugar Hill w północnym Harlemie. Od lat trudnią się handlem narkotykami. Chociaż interesy idą dobrze i przynoszą spore dochody, Roemello pragnie się wycofać. Nie chce skończyć jak jego rodzice. Nie może zapomnieć matki, która wstrzyknęła sobie zbyt dużą dawkę narkotyków i umarła wijąc się w konwulsjach. Nie może też wymazać z pamięci widoku ojca, nad którym znęcają się mafijni gangsterzy za to, że nie zwrócił w porę pieniędzy. Raynathanowi nie zależy na pielęgnowaniu rodzinnych uczyć. Uważa, że stary ojciec powinien już dawno przenieść się na tamten świat. Brat nie zważa na ostrzeżenia i prośby Roemella. Brnie w ciemne interesy. Wierzy że to jedyna szansa aby stać się niezależnym i bogatym. Do dalszej współpracy nakłania ich włoski mafiozo Gus Molino. (Filmweb.pl)

"Szkatułka z Hongkongu", Polska 1983, reż. Paweł Pitera, wyk.: Stefan Friedman, Piotr Fronczewski, Piotr Garlicki.

"Szkatułką z Hongkongu" Paweł Pitera zrealizował swoje marzenie o nakręceniu filmu sensacyjnego na wzór amerykański. Na miejsce akcji wybrał Gdańsk. Akcja filmu rozgrywa się w 1929. Pracownik policji państwowej Bielecki zostaje uwikłany w śledztwo w sprawie szkatułek z narkotykami, które od niedawna zalewają kraj. W tym samym czasie przyjeżdża na Wybrzeże prywatny detektyw Piekarski z zamiarem odszukania Marty Domaradzkiej, córki zamożnego przemysłowca. Wiele wskazuje na to, że zniknięcie dziewczyny ma związek z aferą "szkatułkową". Na trop przemytu narkotyków wpada też niemiecki dziennikarz Joachim Renz, poszukujący właśnie materiału na kolejny artykuł. Od drobnego kryminalisty Czesia dowiaduje się, że narkotyki znajdują się w "Move". Nie wie jednak, czy jest to nazwa kawiarni, restauracji, domu opieki lub może jeszcze czegoś innego. Tymczasem Piekarski popada w tarapaty. Oskarżony o zabójstwo prostytutki Loli zostaje uwięziony. Komisarz Ratschak, prowadzący śledztwo w tej sprawie nie wierzy w jego winę. Piekarski wychodzi na wolność. Wkrótce losy trójki bohaterów splatają się. Wspólnie dochodzą do wniosku, że od tej pory będą działać razem. (www.filmpolski.pl)

"Ślepy zaułek" (Clockers), USA 1995, reż. Spike Lee, wyk.: Harvey Keitel, Spike Lee, John Turturro.

W Brooklynie kwitnie handel narkotykami. Film opowiada historię dwóch braci. Jeden wybrał uczciwe życie, ma rodzinę i pracę. Drugi jest handlarzem narkotyków, najniższego szczebla, jest... "clockerem". (Filmweb.pl)

"Śmierć na wiele sposobów" (8 Million Ways to Die), USA 1986, reż. Hal Ashby, wyk.: Jeff Bridges, Andy Garcia, Rosanna Arquette.

Mat Scudder jest byłym policjantem, który stracił pracę po tym jak zastrzelił podejrzanego w trakcie akcji antynarkotykowej. Nie mogąc się z tym pogodzić wpadł w alkoholizm i rozstał się z żoną. Zaczął chodzić na spotkania AA, i został prywatnym detektywem. Podczas oczekiwania na jedno z następnych spotkań AA, zostaje zaproszony na pewne przyjęcie. Na tej imprezie poznaje piękną Sunny, ale zauważa też swego dawnego wroga, dealera narkotykowego Chance`a. Okazuje się że zajmuje się też stręczycielstwem, a piękna Sunny to jedna z jego prostytutek, która prosi go o pomoc w uwolnieniu się od Chance`a. Gdy jakiś czas potem Mat dowiaduje się że Sunny została zamordowana, poprzysięga sobie zemstę i że dopadnie mordercę. Poznaje też inną prostytutkę Sarę, w której się zakochuje. Wiele krwi i ostrych scen minie zanim uda mu się tego dokonać, choć zaskoczeniem dla widza będzie to że zabójcą był zupełnie ktoś inny niż mogłoby się wydawać. Film z ciekawą obsadą, acz nie porywa fabułą, to da się oglądać . To też udany debiut przyszłej gwiazdy Andy`ego Garcia. (Filmweb.pl)

"The Doors", USA 1991, reż. Oliver Stone, wyk.: Val Kilmer, Meg Ryan, Kyle MacLachlan.

Narkotyki jako wrota percepcji; znamy to przynajmniej od czasów Baudelaire'a. Lider The Doors, Jim Morrison, podzielał poglądy autora Sztucznych rajów. Oliver Stone, w monumentalnej filmowej monografii The Doors, pokazuje, że Jim starał się otwierać wrota percepcji nieustannie i przy użyciu wszystkich możliwych środków (odurzających). Wiadomo jak się to skończyło. Gdyby Jim był bardziej wstrzemięźliwy, Doorsi mogliby być dziś grać w charakterze rockowych zombies, tak jak to uparcie czynią Stonesi. A jednak, oglądając wykreowaną przez Olivera Stone'a surrealistyczną, efektowną scenę brania pejotlu na pustyni, odnosi się wrażenie, że Morrison, choć umarł młodo, przeżył dzięki "otwieraniu drzwi" kilka naprawdę niesamowitych momentów. (e-zone.pl)

"Traffic", Niemcy/USA 2000, reż. Steven Soderbergh, wyk.: Michael Douglas, Benicio Del Toro, Catherine Zeta-Jones.

Opowieść rozgrywająca się w czasie eskalacji porachunków narkotykowych w USA. Sędzia Sądu Najwyższego Ohio, Robert Wakefield zostaje wyznaczony do walki ze zorganizowanym przemysłem narkotykowym w skali całego kraju. Sytuacja Wakefielda staje się jeszcze bardziej niepokojąca, kiedy odkrywa, że jego nastoletnia córka, Caroline, jest uzależniona od narkotyków. Agenci DEA, Montel Gordon i Ray Castro, śledzą Helenę Alayę, żonę więzionego bossa narkotykowej mafii, Carlosa Alaya, starając się sprawdzić, czy nie przejęła kontroli nad skrzętnie ukrywanymi dotąd przed nią interesami. Wysoki urzędnik, Javier Rodriguez, toczy ze sobą wewnętrzną walkę, zmagając się z wyznawanym dotąd systemem wartości. (Filmweb.pl)

"Trainspotting", Wielka Brytania 1996, reż. Danny Boyle, wyk.: Ewan McGregor, Ewan Bremner, Johnny Lee Miller.

Jak to się robi w Szkocji? Jak to się robi dziś? Danny Boyle odpowiada na te pytania we współczesnym filmie młodzieżowym. Cóż, dzisiejszy film młodzieżowy jest niegrzeczny, szybki i solidnie przyprawiony heroiną. To już nie przygody Tolka Banana; Trainspotting to przygody młodych Szkotów, którzy nie chcą się uczyć ani pracować. Wolą brać narkotyki, imać się drobnych przestępstw, kradzieży i oczywiście bawić na maksa. Zabawy Marka Rentona (Ewan McGregor, którego wielka kariera zaczęła się właśnie od Trainspotting) i jego kumpli tak naprawdę nie są takie zabawne; prowadzą potencjalnie do więzienia lub śmierci z przedawkowania. Twórcy filmu nie ukrywają też, że mamy do czynienia z kompanią socjopatów. Przedstawiają ich jednak w skocznych rytmach techno i z taką dozą czarnego humoru, że degrengolada bohaterów ma raczej rozrywkowy niż depresyjny smak. Sceny narkotykowych tripów, a zwłaszcza (nie)sławna sekwencja z demoniczną toaletą przeszły do historii kina "kultowego". Reżyser Danny Boyle jest zresztą specjalistą od filmów tego gatunku. Przed Trainspotting zrobił między innymi Płytki grób, później Niebiańską plażę. Trainspotting do jego szczytowe osiągnięcie w dziedzinie filmu "kultowego". Boyle udowodnił, że z wyrzutków społeczeństwa, którzy zabijają się powoli narkotykami, można zrobić superchodliwy towar, jeżeli opakować go formę nihilistycznego teledysku dla młodej "zbuntowanej" widowni. (e-zone.pl)

"White Tiger" (Biały tygrys), USA 1996, reż. Richard Martin, wyk.: Ben Daniels, George Cheung, John Cassini.

Victor Chow, absolwet biochemii i filozofii Uniwersytetu Stanforda, potomek chińskich gangsterów, buntuje się przeciwko skostniałym strukturom rodzinnym. Wynaleziony przez niego niezwykle silny narkotyk ma powodować jak najszybsze uzależnienie. Masowo wprowadzany na rynek zmiecie konkurencję. Chow usuwa swego wuja Tanga, kontrolującego rynek narkotyków w Stanach i rozpoczyna działalność na własną ręke. (Filmweb.pl)

"Że życie ma sens", Polska 2000, reż. Grzegorz Lipiec, wyk.: Grzegorz Lipiec, Krzysztof Czarkowski, Piotr Materna.

Akcja filmu rozgrywa się na jednym z osiedli w zachodniej Polsce. Grupa przyjaciół z podwórka znajduje sposób na prowincjonalną stagnację w amatorskiej twórczości filmowej. Niespodziewanie pojawia się chłopak z sąsiedztwa z nowymi pomysłami... Oprócz imprez techno i rozrywkowych wieczorów w osiedlowej knajpie oferuje również eksperymenty z narkotykami. (Filmweb.pl)

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

Bartek (niezweryfikowany)

Też go szukałem na wielu stronkach ale nikt go nie zna. Poddałem się zatem

Zajawki z NeuroGroove
  • LSD-25

Jako ze opisywane wydarzenia działy sie ponad rok temu a moja pamięć nie należy do doskonałych to chronologia może nie być idealna, jednak postaram się oddać wrażenia jak najbardziej subiektywnie i autentycznie.

 

  • DMT
  • Marihuana
  • Pozytywne przeżycie

Jako, że nie mogę brać niektórych substancji ze względu na SSRI, mój chłopak siedział 3 godziny szukając substancji, które na mnie zadziałają i nie zaszkodzą mi. Dlatego byłam bardzo pozytywnie nastawiona, że mnie to poruszy.

Miałam nie opisywać mojej podróży z DMT. Stwierdziłam, że mi się nie chce. Ale czuję, że muszę się gdzieś podzielić energią, podróżą, wirowaniem poza światem.

  • Dimenhydrynat

Nazwa substancji: Aviomarin

Poziom doświadczenia użytkownika: %, MJ, #, xanax,

Dawka, metoda zażycia: 3 opakowania doustnie

Set & setting: samopoczucie jak najbardziej ok., chęć przeżycia czegoś nowego, poznanie samego siebie itp.

  • 3-MMC
  • Mefedron
  • Tripraport

Późny niedzielny wieczór, sam w domu. Czuję spokój ducha, ale też zmęczenie, po powrocie od dziewczyny. Wziąłem u niej 150mg Pregabaliny, także mnie zmuliło (albo doszło do mnie zmęczenie po niezbyt dobrze przespanej nocy) i prawie u niej zasnąłem, ale już mi trochę lepiej po tym jak się przewietrzyłem wracając. Wczoraj i przedwczoraj również wziąłem kolegę mateusza, poniżej napiszę ile dokładnie co i jak, bo może kogoś ciekawić, a drugich już niezbyt. Kontynuując - dobry dzień, myślałem że będę miał zjazd lub że się nie obudzę zbyt wcześnie i jak zawsze kolega mnie zdziwił, bo było wszystko dobrze, spokój i radość ducha (już na trzeźwo oczywiście). Jedyne co mnie irytuje w cholerę to dekoncentracja, za nic w świecie nie mogę się skupić, jutro pewnie będę miał to ponownie, ale chce to ograniczyć najbardziej jak się da, dlatego biorę pare suplementów, ale to opisze kiedy co i jak już w tripraporcie poniżej. Dzisiaj biorę to tylko, aby napisać swój pierwszy raport, bo bardzo mnie to "kręci", wiem kiedy dać upust i jak już czuję, że coś jest nie tak, to przestaje. Przy zjazdach następnego dnia nie kusi mnie aby zapodać znowu, ale właśnie przeciwnie - wiem, że to koniec i muszę przestać na dłuższy czas. Więc na najbliższy czas nie będę spotykał się z tym kolegą. Piątek - zapodałem wtedy doustnie jakieś 300mg-350mg, nie pamiętam dokładnie, ale wydaje mi się że było to 350mg. Trochę wtedy mi się problemów nazbierało i pomyślałem "czemu nie i tak nie mam co zrobić w aktualnej sytuacji, a dawno nic nie brałem". Następnie zrobiłem parę ważniejszych rzeczy, które wydaje mi się że trochę pomogły mi na dłuższą metę z tymi wspomnianymi problemami, których wole nie zdradzać. Sobota - ok. godziny 23 zapodałem donosowo 60mg, było wszystko czuć dobrze, nie było to tak mocne i inwazyjne jak za każdym razem (chodzi mi tu o euforie i uczucia miłości, empatii itp. ; nie lubię tego odczuwać w taki sposób, na ogół jestem osobą miłą i bardzo współczującą, co nie oznacza, że jak ktoś mi zrobi krzywdę to ja mu nadstawię drugi policzek, co to to nie ;)) wracając, czułem dobry speed, czyli to co tak uwielbiam i dość dobre, ale nie inwazyjne uczucia empatii itp. jak to jest w wyższych dawkach. Z tego co zauważyłem to przy mefedronie i jego izomerach przy niższych dawkach głównie wzrasta "uczucie szybkości", a już przy wyższych głównie euforia i empatia. Następnie 2-3h po tym jak mi zaczęło schodzić, zapodałem doustnie 240mg, poczułem wydłużenie efektu zejścia i może lekko większe pobudzenie, i tyle. Zasmuciło mnie to, ale cóż czasami tak bywa. WAGA - 80kg (wzrostu nie podaje, bo jeszcze ktos mnie namierzy, ale mega niski ani ulany nie jestem)

*Od razu chciałbym powiedzieć, że jestem na cyklu testosteronowym enanthate, 300mg/E7D, więc może to dawać lekkie różnice. Nie, nie jestem trans, przygotowywuje się do zawodów sportowych i zgadzam się, próbowanie mefedronu raz czy dwa w porównaniu do cyklu w tym wieku to całkowita głupota, i nikomu nie polecam tego robić, ale oczywiście robicie wszystko na własną kartę. No i przecież ten mój wiek to może być fikcja haha. Miłego czytania.*

22:40 - T-50m -  wziąłem ok. 1g Witaminy C.

 

*ODTĄD PISAŁEM JUŻ PO WZIĘCIU!*

randomness