Albert Hofmann - LSD, Moje Trudne Dziecko

4/19/43 16:20: 0.5 cm3 Z 1/2-promilowego, wodnego roztworu winianu dwuetyloamidu, doustnie = 0.25 mg winianu. Zażyte po rozcieńczeniu w 10 cm3 wody. Bez smaku.

Anonim

Odsłony

52667
4/19/43 16:20: 0.5 cm3 Z 1/2-promilowego, wodnego roztworu winianu dwuetyloamidu, doustnie = 0.25 mg winianu. Zażyte po rozcieńczeniu w 10 cm3 wody. Bez smaku. 17:00: Początek zawrotów głowy (...)

LSD... moje trudne dziecko


Wydawca dziękuje Bebemu za inspirację i pomoc

Tytuł oryginału:
LSD - mein Sorgenkind.
Die Entdeckung einer "Wunderdroge"

Klett-Cotta @ 1979 J.G. Cotta'sche Buchhandlung Nachfolger GmbH Stuttgart
Copyright for the Polish translation @ 2001 Wydawnictwo Latawiec

Redakcja: Elżbieta Wilczyńska Projekt i opracowanie graficzne: Edyta Majewska W projekcie okładki wykorzystano zdjęcie obrazu Andrzeja Urbanowicza "Panienka L. emanuje Sri Yantrą"

Wydanie pierwsze ISBN 83-902659-3-1
Printed in Poland: Opolgraf S.A.

Książka w wersji papierowej do nabycia w księgarni wysyłkowej www.merlin.com.pl

Zamieszczono bez wiedzy i zgody autorów, tłumaczy, wydawców!


Redakcja hyperreal.info dziękuje bujnosowi (OCR) i tupaxi (korekta, html) oraz agquarx (korekta html ;-)).


Każda roślina zawiera tajemnicę swego wnętrza, pochodzenia i przeznaczenia. Każda niesie też, zapisany chemicznie, przekaz. Podobny przekaz zdaje się być zakodowany także w człowieku, o czym przekonują najnowsze badania naukowe, a co od niepamiętnych czasów próbują nam przybliżyć prace artystów z całego świata.




Dr Albert Hofmann, światowej sławy chemik, członek Komitetu Noblowskiego, były dyrektor Oddziału Badań fabryki leków Sandoz A.G. w Szwajcarii. Odkrywca nowych substancji o niezwykłych właściwościach, jak LSD czy psylocybina, których działanie nie zostało jeszcze wyjaśnione do końca, a które znalazły szerokie zastosowanie w medycynie i badaniach naukowych. Wiadomo już dziś, że substancje te biorą udział w skomplikowanych procesach biochemicznych człowieka, zwierząt i roślin. Bogate struktury chemiczne roślin różnych gatunków, pełniących sakralną rolę wśród starodawnych kultur, są w niezwykły sposób podobne do neuroprzekaźników u ludzi. Albert Hofmann jest nie tylko wybitnym uczonym, ale też świetnym obserwatorem i sprawozdawcą, którego kontrkultura hippisów mimowolnie wplotła w swój barwny deseń.
Z niezwykłą starannością relacjonuje historię odkrycia LSD, a następnie psylocybiny oraz innych magicznych związków. opowiadając także swoją własną historię uczonego i filozofa, który źródła rozdarcia dzisiejszego świata upatruje w przerwaniu tradycji antycznych inicjacji eleuzyjskich.

Co wspólnego mają z sobą system nerwowy człowieka i pozbawione nerwów tkanki muchomora czy powoju? Książka jest próbą odpowiedzi także i na to pytanie.

LATA
WIEC

info (na) swietoradosci.pl


Spis treści:

Przedmowa
Przedmowa do wydania kieszonkowego z 1993 roku, w 50 lat po odkryciu LSD

  1. Jak powstało LSD
  2. LSD w doświadczeniach ze zwierzętami i badania biologiczne
  3. Chemiczna modyfikacja LSD
  4. Zastosowanie LSD w psychiatrii
  5. Od leczenia do odurzenia
  6. Niebezpieczeństwa związane z pozamedycznymi eksperymentami z LSD
  7. Przypadek z dr. Leary
  8. Podróże w świecie duszy
  9. Meksykańscy krewni LSD
  10. Na tropie magicznej rośliny Ska Maria Pastora
  11. Promieniowanie Ernsta Jungera
  12. Spotkanie z Aldousem Huxleyem
  13. Korespondencja z poetą-lekarzem Walterem Vogtem
  14. Goście z całego świata
  15. Doświadczenia z LSD a rzeczywistość
  16. Dodatek

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

em. cin. (niezweryfikowany)
Chopaki, kocham Was :-)))
Jinks (niezweryfikowany)
naprawde swietna sprawa z ta ksiazka
H. Tomasz Grzybowski (niezweryfikowany)
<P>Czy ktoś ma nr telefonu, email albo adres Wydawnictwa Latawiec?</P> <P>H. Tomasz Grzybowski</P> <P>email: <A href="mailto:htg@interia.pl">htg@interia.pl</A></P> <P>tel. 512-933-540</P> <P>&nbsp;</P>
falcon_aural (niezweryfikowany)
dzieeeki wielgachne.. mialem zamowic ksiazke, a tak jest 30zl do przodu.. na nowy papierek bede mial :D <br>
rencista (niezweryfikowany)
STOKROTNE DZIEKI !!! : )
mi (niezweryfikowany)
... czytac, ale juz czuje, ze to bedzie przezycie. Przeczytalem Huxleya, i choc nie probowalem niczego poza trawa, dzieki niemu czuje, ze wiem o co chodzi. Sama lektura byla odjazdem :-) <br>
prof. (niezweryfikowany)
świetnie sie to czyta.thx
pablito (niezweryfikowany)
Świetnie, żę ten tekst się pojawił. Gratulacje, może więcej ludzi zrozumie, że narkotyki to nie jest tylko rozrywka.
detlef (niezweryfikowany)
To co Benek jedziemy? <br>
eeeej (niezweryfikowany)
ale okładka tej książki to taka szmira kiczor jakiś kompletny
yupiter (niezweryfikowany)
Chwala i gloria Hoffmanowi za to czego dokonal. Malo ktore odkrycie upiekszylo zycie w dzisiejszym bagnie jak to. Psylocibes - zjedz grzybka jak nie masz kasy na hoffmana.
Beem (niezweryfikowany)
Ale czy u Was też zniknęły kwasy? <br>Bo u nas, już chyba z 2 lata, totalna pustka na tym rynku... <br>Normalnie czarna rozpacz! :(
Gzybek (niezweryfikowany)
Ale czy u Was też zniknęły kwasy? <br>Bo u nas, już chyba z 2 lata, totalna pustka na tym rynku... <br>Normalnie czarna rozpacz! :(
zewsząd i znikąd (niezweryfikowany)
Czy Hyperreal ma całą armię skrybów, którzy w pocie czoła przepisują do netu wszystko, co się ukaże &quot;w temacie &quot;? Jeżeli tak, to godna podziwu mała liczba literówek... (Acz tłumacz kalosz, w paru miejscach popełnił kiksy stylistyczne... czytałam to dawno temu po angielsku, wydania polskiego kupować nie będę, za to zapoluję na oryginał.) <br>Wiem, że dorzucone już dłuższy czas temu i w tej chwili nikt nie komentuje... niemniej ja skomentuję. :) Pewnie jak zwykle dziwnie. <br> <br>Szczegolnie znaczący wydaje mi się jeden aspekt tego Odkrycia: otóż Hofmann po raz pierwszy szyntetyzował LSD w 1938 r. I właściwie nic z tego nie wynikło. W 1943 r. wrócił do badania tego związku i ciąg dalszy historii znamy. :) Przypadek? Nie wierzę w przeznaczenie, ale też pewien typ &quot;przypadków &quot; wydaje mi się tak naciągany, że widzę w nim raczej znak interwencji Bożej. Dla przykładu - &quot;strefa życia &quot; w Układzie Słonecznym - czyli obszar, w którym musi znajdować się planeta, by mogło na niej przetrwać życie - wynosi wg jednych astronomów od 0,95 do 1,01, wg innych do 1,5 jednostek astronomicznych (j.a. - średnia odległość Ziemi od Słońca). Cudowny zbieg okoliczności? Czy też Ktoś chciał, żebyśmy BYLI? Ja sądzę, że to drugie. <br> &quot;Albo też jest to coś na kształt wielkiego zegaru, <br>Który obiega popędem ciężaru - <br>Tylko nie wiecie, kto zawiesił wagi! &quot; <br>( &quot;Dziady &quot;, cz. IV) <br>Analogicznie jestem skłonna sądzić w tym wypadku. <br>Przy tym wszystkim jestem teoretyczką i sądzę, że nią pozostanę. Już gdy miałam 13 lat, ciągnęło mnie bardzo konkretnie do psychodelików (takie moje życie... od maleńkości siedzę w książkach i sama się wychowuję), jako 16-17-latka byłam ich teoretyczną entuzjastką i snułam plany, że spróbuję, jak skończę 18 lat... To było 6 lat temu. Wiosną czytałam Słowackiego z okresu mistycznego i uznałam, że psychodelia to droga na skróty. W moim konkretnym przypadku może to też taka &quot;błogosławiona interwencja &quot;. <br>Nie uznaję pojęcia normalności, ale wiem, że odbiegam od tego, co nasze społeczeństwo uznaje za normę psychiczną. Nie wiem, czy w sytuacji takiego wystawienia na Wszystko, otwarcia tamy dzielącej człowieka od świata - &quot;cudowny środek &quot; zważa na to, co dana osoba prywatnie sądzi o swojej (nie)normalności, czy każdą obiektywnie istniejącą patologię bezwzględnie wykorzystuje, wciska się w każdą szczelinę otwierającą się w duszy... Więc wolę uważać. Czuję, że bez mojej odrobiny szaleństwa nie byłabym poetką ani radykalną filozofką, a to jeden z najważniejszych elementów mojego życia. Jednocześnie jestem wrogiem psychiatrii; każdy szpital psychiatryczny uważam za enklawę totalitaryzmu w demokratycznym państwie. Więc moja polityka wobec własnego życia wewnętrznego jest następująca: żyć, pisać i filozofować po swojemu, uważać z wypowiadaniem myśli, które moja mama nazywa &quot;egzaltacją &quot;... i uważać ze wszystkim, co mogłoby tę chwiejną równowagę naruszyć. To nie dla mnie pomysły, skoro w stanie najzwyklejszej rozpaczy czuję się &quot;jak planeta pozbawiona atmosfery &quot;. <br>Ale kto może i potrafi konstruktywnie wykorzystywać środki psychodeliczne, używać ich dla własnego rozwoju, powinien mieć do tego pełne prawo. Jestem w stanie zrozumieć przyczyny, źródła dzisiejszej prohibicji, ale mimo tego uważam ją za głęboko niesłuszną. &quot;Żyjemy na własną odpowiedzialność &quot; i powinniśmy mieć prawo wedle własnej świadomości i odpowiedzialności podejmować ryzyko lub cofać się przed nim. Także na to - wierzę - Bóg zesłał Wam wynalazek dr. Hofmanna. A mnie nieustanny niepokój, nieskończony lot przez świat na paliwie Poezji!...
ALinkA (niezweryfikowany)
Czy Hyperreal ma całą armię skrybów, którzy w pocie czoła przepisują do netu wszystko, co się ukaże &quot;w temacie &quot;? Jeżeli tak, to godna podziwu mała liczba literówek... (Acz tłumacz kalosz, w paru miejscach popełnił kiksy stylistyczne... czytałam to dawno temu po angielsku, wydania polskiego kupować nie będę, za to zapoluję na oryginał.) <br>Wiem, że dorzucone już dłuższy czas temu i w tej chwili nikt nie komentuje... niemniej ja skomentuję. :) Pewnie jak zwykle dziwnie. <br> <br>Szczegolnie znaczący wydaje mi się jeden aspekt tego Odkrycia: otóż Hofmann po raz pierwszy szyntetyzował LSD w 1938 r. I właściwie nic z tego nie wynikło. W 1943 r. wrócił do badania tego związku i ciąg dalszy historii znamy. :) Przypadek? Nie wierzę w przeznaczenie, ale też pewien typ &quot;przypadków &quot; wydaje mi się tak naciągany, że widzę w nim raczej znak interwencji Bożej. Dla przykładu - &quot;strefa życia &quot; w Układzie Słonecznym - czyli obszar, w którym musi znajdować się planeta, by mogło na niej przetrwać życie - wynosi wg jednych astronomów od 0,95 do 1,01, wg innych do 1,5 jednostek astronomicznych (j.a. - średnia odległość Ziemi od Słońca). Cudowny zbieg okoliczności? Czy też Ktoś chciał, żebyśmy BYLI? Ja sądzę, że to drugie. <br> &quot;Albo też jest to coś na kształt wielkiego zegaru, <br>Który obiega popędem ciężaru - <br>Tylko nie wiecie, kto zawiesił wagi! &quot; <br>( &quot;Dziady &quot;, cz. IV) <br>Analogicznie jestem skłonna sądzić w tym wypadku. <br>Przy tym wszystkim jestem teoretyczką i sądzę, że nią pozostanę. Już gdy miałam 13 lat, ciągnęło mnie bardzo konkretnie do psychodelików (takie moje życie... od maleńkości siedzę w książkach i sama się wychowuję), jako 16-17-latka byłam ich teoretyczną entuzjastką i snułam plany, że spróbuję, jak skończę 18 lat... To było 6 lat temu. Wiosną czytałam Słowackiego z okresu mistycznego i uznałam, że psychodelia to droga na skróty. W moim konkretnym przypadku może to też taka &quot;błogosławiona interwencja &quot;. <br>Nie uznaję pojęcia normalności, ale wiem, że odbiegam od tego, co nasze społeczeństwo uznaje za normę psychiczną. Nie wiem, czy w sytuacji takiego wystawienia na Wszystko, otwarcia tamy dzielącej człowieka od świata - &quot;cudowny środek &quot; zważa na to, co dana osoba prywatnie sądzi o swojej (nie)normalności, czy każdą obiektywnie istniejącą patologię bezwzględnie wykorzystuje, wciska się w każdą szczelinę otwierającą się w duszy... Więc wolę uważać. Czuję, że bez mojej odrobiny szaleństwa nie byłabym poetką ani radykalną filozofką, a to jeden z najważniejszych elementów mojego życia. Jednocześnie jestem wrogiem psychiatrii; każdy szpital psychiatryczny uważam za enklawę totalitaryzmu w demokratycznym państwie. Więc moja polityka wobec własnego życia wewnętrznego jest następująca: żyć, pisać i filozofować po swojemu, uważać z wypowiadaniem myśli, które moja mama nazywa &quot;egzaltacją &quot;... i uważać ze wszystkim, co mogłoby tę chwiejną równowagę naruszyć. To nie dla mnie pomysły, skoro w stanie najzwyklejszej rozpaczy czuję się &quot;jak planeta pozbawiona atmosfery &quot;. <br>Ale kto może i potrafi konstruktywnie wykorzystywać środki psychodeliczne, używać ich dla własnego rozwoju, powinien mieć do tego pełne prawo. Jestem w stanie zrozumieć przyczyny, źródła dzisiejszej prohibicji, ale mimo tego uważam ją za głęboko niesłuszną. &quot;Żyjemy na własną odpowiedzialność &quot; i powinniśmy mieć prawo wedle własnej świadomości i odpowiedzialności podejmować ryzyko lub cofać się przed nim. Także na to - wierzę - Bóg zesłał Wam wynalazek dr. Hofmanna. A mnie nieustanny niepokój, nieskończony lot przez świat na paliwie Poezji!...
zewsząd i znikąd (niezweryfikowany)
Czy Hyperreal ma całą armię skrybów, którzy w pocie czoła przepisują do netu wszystko, co się ukaże &quot;w temacie &quot;? Jeżeli tak, to godna podziwu mała liczba literówek... (Acz tłumacz kalosz, w paru miejscach popełnił kiksy stylistyczne... czytałam to dawno temu po angielsku, wydania polskiego kupować nie będę, za to zapoluję na oryginał.) <br>Wiem, że dorzucone już dłuższy czas temu i w tej chwili nikt nie komentuje... niemniej ja skomentuję. :) Pewnie jak zwykle dziwnie. <br> <br>Szczegolnie znaczący wydaje mi się jeden aspekt tego Odkrycia: otóż Hofmann po raz pierwszy szyntetyzował LSD w 1938 r. I właściwie nic z tego nie wynikło. W 1943 r. wrócił do badania tego związku i ciąg dalszy historii znamy. :) Przypadek? Nie wierzę w przeznaczenie, ale też pewien typ &quot;przypadków &quot; wydaje mi się tak naciągany, że widzę w nim raczej znak interwencji Bożej. Dla przykładu - &quot;strefa życia &quot; w Układzie Słonecznym - czyli obszar, w którym musi znajdować się planeta, by mogło na niej przetrwać życie - wynosi wg jednych astronomów od 0,95 do 1,01, wg innych do 1,5 jednostek astronomicznych (j.a. - średnia odległość Ziemi od Słońca). Cudowny zbieg okoliczności? Czy też Ktoś chciał, żebyśmy BYLI? Ja sądzę, że to drugie. <br> &quot;Albo też jest to coś na kształt wielkiego zegaru, <br>Który obiega popędem ciężaru - <br>Tylko nie wiecie, kto zawiesił wagi! &quot; <br>( &quot;Dziady &quot;, cz. IV) <br>Analogicznie jestem skłonna sądzić w tym wypadku. <br>Przy tym wszystkim jestem teoretyczką i sądzę, że nią pozostanę. Już gdy miałam 13 lat, ciągnęło mnie bardzo konkretnie do psychodelików (takie moje życie... od maleńkości siedzę w książkach i sama się wychowuję), jako 16-17-latka byłam ich teoretyczną entuzjastką i snułam plany, że spróbuję, jak skończę 18 lat... To było 6 lat temu. Wiosną czytałam Słowackiego z okresu mistycznego i uznałam, że psychodelia to droga na skróty. W moim konkretnym przypadku może to też taka &quot;błogosławiona interwencja &quot;. <br>Nie uznaję pojęcia normalności, ale wiem, że odbiegam od tego, co nasze społeczeństwo uznaje za normę psychiczną. Nie wiem, czy w sytuacji takiego wystawienia na Wszystko, otwarcia tamy dzielącej człowieka od świata - &quot;cudowny środek &quot; zważa na to, co dana osoba prywatnie sądzi o swojej (nie)normalności, czy każdą obiektywnie istniejącą patologię bezwzględnie wykorzystuje, wciska się w każdą szczelinę otwierającą się w duszy... Więc wolę uważać. Czuję, że bez mojej odrobiny szaleństwa nie byłabym poetką ani radykalną filozofką, a to jeden z najważniejszych elementów mojego życia. Jednocześnie jestem wrogiem psychiatrii; każdy szpital psychiatryczny uważam za enklawę totalitaryzmu w demokratycznym państwie. Więc moja polityka wobec własnego życia wewnętrznego jest następująca: żyć, pisać i filozofować po swojemu, uważać z wypowiadaniem myśli, które moja mama nazywa &quot;egzaltacją &quot;... i uważać ze wszystkim, co mogłoby tę chwiejną równowagę naruszyć. To nie dla mnie pomysły, skoro w stanie najzwyklejszej rozpaczy czuję się &quot;jak planeta pozbawiona atmosfery &quot;. <br>Ale kto może i potrafi konstruktywnie wykorzystywać środki psychodeliczne, używać ich dla własnego rozwoju, powinien mieć do tego pełne prawo. Jestem w stanie zrozumieć przyczyny, źródła dzisiejszej prohibicji, ale mimo tego uważam ją za głęboko niesłuszną. &quot;Żyjemy na własną odpowiedzialność &quot; i powinniśmy mieć prawo wedle własnej świadomości i odpowiedzialności podejmować ryzyko lub cofać się przed nim. Także na to - wierzę - Bóg zesłał Wam wynalazek dr. Hofmanna. A mnie nieustanny niepokój, nieskończony lot przez świat na paliwie Poezji!...
a (niezweryfikowany)
Czy Hyperreal ma całą armię skrybów, którzy w pocie czoła przepisują do netu wszystko, co się ukaże &quot;w temacie &quot;? Jeżeli tak, to godna podziwu mała liczba literówek... (Acz tłumacz kalosz, w paru miejscach popełnił kiksy stylistyczne... czytałam to dawno temu po angielsku, wydania polskiego kupować nie będę, za to zapoluję na oryginał.) <br>Wiem, że dorzucone już dłuższy czas temu i w tej chwili nikt nie komentuje... niemniej ja skomentuję. :) Pewnie jak zwykle dziwnie. <br> <br>Szczegolnie znaczący wydaje mi się jeden aspekt tego Odkrycia: otóż Hofmann po raz pierwszy szyntetyzował LSD w 1938 r. I właściwie nic z tego nie wynikło. W 1943 r. wrócił do badania tego związku i ciąg dalszy historii znamy. :) Przypadek? Nie wierzę w przeznaczenie, ale też pewien typ &quot;przypadków &quot; wydaje mi się tak naciągany, że widzę w nim raczej znak interwencji Bożej. Dla przykładu - &quot;strefa życia &quot; w Układzie Słonecznym - czyli obszar, w którym musi znajdować się planeta, by mogło na niej przetrwać życie - wynosi wg jednych astronomów od 0,95 do 1,01, wg innych do 1,5 jednostek astronomicznych (j.a. - średnia odległość Ziemi od Słońca). Cudowny zbieg okoliczności? Czy też Ktoś chciał, żebyśmy BYLI? Ja sądzę, że to drugie. <br> &quot;Albo też jest to coś na kształt wielkiego zegaru, <br>Który obiega popędem ciężaru - <br>Tylko nie wiecie, kto zawiesił wagi! &quot; <br>( &quot;Dziady &quot;, cz. IV) <br>Analogicznie jestem skłonna sądzić w tym wypadku. <br>Przy tym wszystkim jestem teoretyczką i sądzę, że nią pozostanę. Już gdy miałam 13 lat, ciągnęło mnie bardzo konkretnie do psychodelików (takie moje życie... od maleńkości siedzę w książkach i sama się wychowuję), jako 16-17-latka byłam ich teoretyczną entuzjastką i snułam plany, że spróbuję, jak skończę 18 lat... To było 6 lat temu. Wiosną czytałam Słowackiego z okresu mistycznego i uznałam, że psychodelia to droga na skróty. W moim konkretnym przypadku może to też taka &quot;błogosławiona interwencja &quot;. <br>Nie uznaję pojęcia normalności, ale wiem, że odbiegam od tego, co nasze społeczeństwo uznaje za normę psychiczną. Nie wiem, czy w sytuacji takiego wystawienia na Wszystko, otwarcia tamy dzielącej człowieka od świata - &quot;cudowny środek &quot; zważa na to, co dana osoba prywatnie sądzi o swojej (nie)normalności, czy każdą obiektywnie istniejącą patologię bezwzględnie wykorzystuje, wciska się w każdą szczelinę otwierającą się w duszy... Więc wolę uważać. Czuję, że bez mojej odrobiny szaleństwa nie byłabym poetką ani radykalną filozofką, a to jeden z najważniejszych elementów mojego życia. Jednocześnie jestem wrogiem psychiatrii; każdy szpital psychiatryczny uważam za enklawę totalitaryzmu w demokratycznym państwie. Więc moja polityka wobec własnego życia wewnętrznego jest następująca: żyć, pisać i filozofować po swojemu, uważać z wypowiadaniem myśli, które moja mama nazywa &quot;egzaltacją &quot;... i uważać ze wszystkim, co mogłoby tę chwiejną równowagę naruszyć. To nie dla mnie pomysły, skoro w stanie najzwyklejszej rozpaczy czuję się &quot;jak planeta pozbawiona atmosfery &quot;. <br>Ale kto może i potrafi konstruktywnie wykorzystywać środki psychodeliczne, używać ich dla własnego rozwoju, powinien mieć do tego pełne prawo. Jestem w stanie zrozumieć przyczyny, źródła dzisiejszej prohibicji, ale mimo tego uważam ją za głęboko niesłuszną. &quot;Żyjemy na własną odpowiedzialność &quot; i powinniśmy mieć prawo wedle własnej świadomości i odpowiedzialności podejmować ryzyko lub cofać się przed nim. Także na to - wierzę - Bóg zesłał Wam wynalazek dr. Hofmanna. A mnie nieustanny niepokój, nieskończony lot przez świat na paliwie Poezji!...
Zajawki z NeuroGroove
  • Bad trip
  • CBD
  • Marihuana

Nie najlepszy nastrój, wcześniej agresja być może z padaczki (aura). Setting też nie najlepszy, na chwilę nie było domowników ale wrócili.

Będzie to ocena walorów smakowych i opis wrażeń (raczej badtripu) po wypiciu 10ml specyfiku - hempshot Miami Haze firmy Cannabis Boys. 

Set&setting
Zimowy już raczej dzień 19.11.2022. Niby spokojna, wolna sobota, ale jest trochę stresu przed wtorkiem (dyskusja przed forum klasy). Miałam napad chwilowej agresji (co czasem się zdarza - aura padaczkowa). Na chwilę mama z ciocią wybyły i mogłam zająć się hempshotem. Tolerancja niska, ponieważ ostatnio waporyzowałam mj we wrześniu. 

  • MDMA (Ecstasy)

Postanowilem podzielic sie z wami swoimi wrazeniami i opisze co stalo sie 3 tygodnie temu. Let's Begin :)





nazwa substancji: amfetamina, extazy


poziom uzytkownika: raczej doswiadczony: wiele wiele razy amfetamina, duzo grassu, kilka razy extazy.


metoda uzycia: amfetamina standardowo do noska :) pigsy do brzushka :)


czy dane doświadczenie zmieniło Cię w jakiś sposob: raczej nie.

  • MIPLA
  • Tripraport

Podekscytowany, zadowolony i wyspany | Impreza muzyczna w mieście.

Niedawno odkopałem mój raport z MIPLI i ze względu mało opisów tejże substancji, chętnie podzielę się moim doświadczeniem. Przyjęta przeze mnie dawka to 200mcg. 

 

T+0 

Kartonik cały biały, posmak leciutko gorzkawy, szybko jednak przestaję go czuć.

 

T+0.20

Rozpuścił się, biorę łyka Fanty i mykam w stronę małej, lokalnej imprezki-koncertu.

 

T+0.30

  • Dekstrometorfan

noc, przed kompem, cicho, spokojnie, milo... Babcia w domu, dnia poprzedniego poleciałem z 900mg, a jeszcze wcześniejszego z 675mg, a jeszcze wcześniejszego 450mg Nastawienie zajebiste (jak zawsze)

25.03.2008

randomness