Byliśmy w swych domach, każdy z nas w swoim. Pierwsza godzina była jeszcze do zniesienia było zabawnie i odczuwało się jeszcze wkręty. Jednak ta przyjemność nie mogła trwać wiecznie. To by było za dobre a jednak i w tym musi być coś za karę. I nastaje ta chwila na którą już byliśmy przygotowani, niemal jak w zegarku punktualnie ją wyliczyliśmy. Zmuła.
Terence McKenna: Teoria falowego czasu, język i psychodeliki
Wnioski wyciągnięte z 3 tygodniowego psychodelicznego przeżycia (grzyby z rodziny psilocybe + inhibitory MAO). Czym jest czas? Skąd się wziął język?
Tagi
Źródło
Odsłony
12625Według Terence"a McKenna teoria
falowego czasu nie jest produktem ludzkiego wynalazku lecz raczej "rewelacją
pochodzącą od Nadduszy ludzkiego gatunku", przekazem który Terence odebrał
w Kolumbijskiej Dżungli w 1971 roku w miejscu zwanym "La Chorrera"
Terence ze swoim bratem Dennis"em rozpoczeli eksperyment polegający
na konsumpcji grzybów psylocybinowych, wypaleniu roslin zawierających MAOi
(alkaloidy harmala) i pewnym rodzaju dźwiękowego wspomagania. Efektem były
trzy tygodnie dziwnego stanu (prawdopodobnie efekt wywołany nieodwracalnymi
MAOi).
Eksperyment spowodował uwolnienie podswiadomych wizji związanych z
archetypiczymi tematami. Głównym wątkiem była transformacja. Czulismy obecnosć
jakiejs niewidzialnej hiperprzestrzennej istoty, sojusznika, który zdawał
się obserwować i czasami wpływać na sytuację. Spekulowalismy, że rolą tej
istoty było dać ludzkosci klucze do galaktycznego obywatelstwa. Trwający
proces zrozumienia, wywołany eksperymentem, nie ustąpił. Raczej ustabilizował
się i okreslił w każdym 24-godzinnym cyklu, wyprowadzając nas z "szalonej"
poetyckiej ideacji wczesnych dni do zrozumienia, które pomogło nam wysunąć
hipotezć nowego modelu umysłu i czasu. Zawartosć naszego przeżycia ujawniła
się jako logiczna konsekwencja płynąca z "odkrytego" aksjomatu, iż wszystkie
fenomeny są ukorzenione przez rodzaj fali, która jest sumą swoich częsci,
morfogenetycznych wzorów podobnych do tych z DNA. Uważamy, że ta teoria
hiperprzestrzennej natury superprzewodnich więzów oraz nasz eksperyment,
dały nie tylko spektakularne subiektywne wyniki lecz także teorię modularnej
falowej hierarchii natury czasu, którą udało nam się zinterpretować przy
użyciu szczególnego matematycznego potraktowania I Ching, osiągając uniwersalną
teorię systemów, która oddaje naturę czasu i organizmu i dostarcza modelu,
który wyjasnia połączenie fizycznych i psychologicznych fenomenów od poziomów
podcząsteczkowych aż po makrokosmicze.
Patrząc na I Ching z perspektywy fizyki kwantowej, Terence i jego brat
Dennis odkryli wzór falowy w ułożeniu trigramów i heksagramów Tarota, co
sugerowało, że można sporządzić mapę czasu. Skupiając się na badaniu sekwencji
64 heksagramów King Wen, poszukiwania rządzących zasad umożliwiły im przetłumaczenie
mistycznego diagramu na racjonalnie przyswajalny, matematyczny model. Pracując
z Peter"em Meyer"em McKenna stworzył oprogramowanie komputerowe tworzące
mapy czasu według I Ching. Te mapy nowosci demonstrują przepływ i schyłek
połączeń, czy nowosci, w każdym przedziale czasu, od kilku dni aż po tysiąclecia.
Gdy linia schodzi w dół, nowosć się zwiększa. Gdy zauważamy ruch daleko
od linii podstawowej, nowosć zmniejsza się ustępując miejsca zwyczajnym
formom działalnosci. Według tego wykresu, jednym z okresów nasilonej nowosci
jest kulminacja około 2700 p.n.e, dokładnie w czasie szczytu Starego Królestwa,
fazy budowania piramid. Możliwe, że najważniejszym odkryciem McKenna"y
był fakt, że jedynym punktem o wartosci zero na mapie jest 21 grudzien
2021 AD - ta sama data która interpretuje jako koniec czasów Kalendarz
Mayan.
Zerowy model falowego czasu pokazuje, że minione 1,500 lat było bardzo
"nowosciowe", blisko poziomej linii. gdy osiągnięty zostanie punkt zero
fala przechodzi z przeszłosci w przyszłosć. Zbliżamy się do punktu, mówi
McKenna, "gdy racjonalne tendencje wrodzone w czas mogą ponownie odwrocić
się w swojej dominującej pozycji.
McKenna patrzy na historię z głodem spełnienia, jak na anomalie, szczęsliwy
traf, w której wszystkie idee zbawienia, oswiecenia, czy utopii mogą być
uznane za wyrażenia swiadomosci ruchu energii aby uwolnić się z ograniczeń
trójwymiarowej przestrzeni. Podczas gdy historia biegnie w kierunku swego
rozwiazania, ewolucja wybiega ze scisle zaplanowanych granic do mentalnej
sfery gdzie język i inne abstrakcje scalają nas ze sobą w kierunku "złożonego
przyciągacza przed nami w czasie". Ten "zrost" , mówi McKenna jest teraz
tak blisko, że można go poczuć w sensie przyspieszania czasu i złożonosci.
Dalej McKenna omawia następstwa naszego kolektywnego zbliżania się
do punktu zero oraz użycie psychedelików aby przygotować się do wejscia
w ciało wiecznosci i pozbycia się trójwymiarowej przestrzeni.
Pierwsze Trzy Minuty jest to książka, w której autor Stephen Weinberg
prowadzi czytelnika przez całą złożoną fizykę, gdy materia krystalizuje
się z hyperprzestrzeni, a wszechswiat dokonuje swego początkowego rozszerzenia
w przeciągu pierwszych trzech minut stworzenia. Gdy rozważasz ten model
eksplodujących galaktyk, zderzających się kwazarów, mega tego, mega tamtego,
warto zauważyć, że te odległe częsci wszechswiata są jedynie słabymi zapisami
na naszych instrumentach, do momentu gdy zinterpretuje się je poprzez niejasny
dekret wielu nawarstwionych teorii i wzorów. Skąd pochodzą te próbki danych
? Teleskopy radiowe, odpowiedzialne za stwarzanie naszego obecnego obrazu
wszechswiata, wynaleziono dopiero w 1950 roku. Cała energia, która spadła
na te radio teleskopy od czasu wynalezienia radioteleskopii jest mniejsza
od ilosci energii jaka wytworzyłaby spadająca z wysokosci metra popielniczka.
To jest raczej marny materiał w porównaniu do tresci momentu w którym teraz
się znajdujemy.
Wydaje się bardziej prawdopodobne, że cała ta złożonosć jest lepiej
skierowana w stronę końca cyklu, kiedy to, po bilionach lat ewolucji, wszystko
w końcu połączy się. Alfred North Whitehead zaproponował tę samą ideę.
Powiedział, że historia zmierza w kierunku "ogniwa spełnienia". Te ogniwa
spełnienia zmierzają do czegos co on nazwał "zrostem". Zrost wywiera rodzaj
przyciągania o którym można mysleć jak o tymczasowym odpowiedniku grawitacji,
poza tym, że wszystkie obiekty we wszechswiecie są przyciągane poprzez
czas, nie przestrzeń.
Gdy zbliżamy się do krawędzi tej kaskady zrostów, nowosci i spełnienia,
czas wydaje się przyspieszać a granice zaczynają się rozmywać. Im więcej
rozmytych granic, tym jestesmy bliżej zrostu. Gdy w końcu osiągniemy go,
nie będzie już granic, tylko wiecznosć jako że wszyscy staniemy się przestrzenią
i czasem, żywymi i martwymi, tu i tam, przed i po. Ponieważ ta niezwykłosć
może jednoczesnie koegzystować w stanach które są sprzeczne ze sobą, jest
to cos co przekracza racjonalne rozumienie. Lecz nadaje znaczenie wszechswiatu
ponieważ wszystkie procesy ukazują się szukając i poruszając w wysiłku
aby się zbliżyć, połączyć i dołączyć do tego transcendentalnego obiektu
na końcu czasów.
Jednym ze sposobów myslenia o tym jest porównanie tego do szklanej
dyskotekowej kuli, która wysyła tysiące odbić wszystkich i wszystkiego
w pokoju. Ta szklana kula jest transcendentalnym obiektem na końcu czasów,
a te odbijane, migocące, załamane swiatła to religie, naukowe teorie, guru,
dzieła sztuki, poezja, wielkie orgazmy, wielkie podmuchy, wspaniałe obrazy,
etc. Wszystko to co posiada "iskierkę boskosci" jest tak naprawdę odnosnikiem
do oryginalnej siły iskierki całej boskosci ukazującej się na granicach
trójwymiarowej przestrzeni.
Szybkie spojrzenie na zachodnią cywilizację w ciągu ostatnich kilku
stuleci sugeruje, że rzeczywiscie poruszamy się w kierunku zrostu. Dwudziesty
wiek tylko przyspieszył ten proces zwiększania nowosci i rozmywania starych
granic. W naszym własnym czasie, stworzylismy bardziej zawiłe języki i
skomplikowane technologie do przesyłania, składowania i przypominania sobie
języka, tak, że teraz stoimy na krawędzi możliwosci oddania całego dorobku
kulturalnego każdej osobie, kompletnej bazy danych ułożonej dzięki doswiadczeniu
człowieka na tej planecie.
To tak jakby zbiorowosć uczuć ludzkich w końcu stała się intelektualną
spuscizną dla nas wszystkich. To są te autostrady i sieci informacyjne.
To nie tylko zmierzanie w stronę nowosci, lecz także stadium w którym każdy
nastepujący etap pojawia się szybciej niż etap go poprzedzający.
Dużo mowiło się o "podnoszeniu żelaznej Kurtyny" po upadku Związku
Radzieckiego. Ta fraza wywołuje we mnie obrazy nagle znikającej membrany,
tak jakby naprawdę znikła. Gdy coraz więcej takich membran znika wyłania
się poczucie przyspieszenia potoku informacji i zwiększania zagadkowosci
i pojmowania. Dlatego ważne jest, aby zrozumieć ten proces. Jestesmy unikalni
z powodu naszych zdolnosci odczuwania, zdobywania doswiadczenia, łączenia
różnych danych, a później ukazania celu, nadziei - odległej koordynacji
spraw prowadzącej do apetytu na spełnienie. Tym jest ów zrost. To nie jest
jakas obca rzecz wstrzyknięta naszemu ruchowi naprzód jak kamień na dnie
rzeki. Zrost jest zagubioną scieżką naszej zbiorowej duszy. Metafora ukazująca
to przez co przechodzimy - ponieważ jest biologiczna, dramatyczna, ryzykowna,
smieszna i zabawna - jest metaforą narodzin.
Aby ujrzeć ten obraz wyraźnie, musisz wyłamać się z płytkiej kulturowej
iluzji i wzniesć się aby spojrzeć na sytuację. Dlatego psychodeliki są
tak ważne. One wyrywają cię z historycznej formy i dają poczucie uczestniczenia
w transcendentalnej rzeczywistosci. Psychodeliki katalizują wyobraźnię.
Zmuszają cię do myslenia w sposób odmienny od zwyczajnego. Dobrym argumentem
jest założenie, że krytycznym katalizatorem, który wypchnął nas z wolno
ewoluującej mamałygowej linii i przyspieszył rozwój kultury, języka, sztuki
i nauczania, było prawdopodobnie zawarcie roslin psychodelicznych w naszej
diecie podczas epizodycznego momentu, gdy przestalismy być jaroszami, mieszkańcami
szałasów a stalismy się grupą wszystkożernych, polujących stworzeń na łące.
Interesujące jest, że DMT i psylocybina, tak bardzo spokrewnione ze
sobą, mają cos do powiedzenia o języku i że przekazują to w odmienny sposób.
Psylocybina jest pouczającym głosem w twoim języku. LSD tego nie potrafi.
Także nie potrafi tego ayahuasca. Psylocybina z jakiegos powodu potrafi.
To nie jest moja iluzja. To powszechnie zauważony efekt, lecz jesli ty
nie będziesz z tym rozmawiał nie usłyszysz tego. DMT nie przemawia do ciebie
po angielsku, tylko w języku Elfów. Po dużych dawkach DMT widzisz istotę
która do ciebie mówi. Na grzybach prawie nigdy nie spotykasz tej osoby.
Widzisz halucynacje lecz nie autora potoku informacji. Na DMT istoty odskakują
od wyrobów z drewna i pokazują się. DMT nie działa jak psychodelik, w znaczeniu,
że dostajesz się do składników twoich nadziei, wspomnień, lęków i snów.
Bardziej przypomina równoległe kontinuum. Tak jakbys przedostał się do
obcej przestrzeni informacyjnej. Znajdujesz się w niepojętym swiecie gdzie
wszystko zostało zastąpione machinerią Elfów. Tam są toczące się, ozdobione
klejnotami, przypominające piłki do kosza istoty, które używaja muzycznego
języka aby zmaterializować widzialne obiekty z powietrza. Dlaczego to robią
? Przypuszczam, że na jednym poziomie starają się nauczać, lecz to cos
więcej. Na innym, zdają się demonstrować fakt, że rzeczywistosć jest zrobiona
z języka. One mówią: " Jesli nie uwierzysz, że rzeczywistosć powstaje z
języka, oto stworzę jedną dla ciebie".
Więc te opalizujące istoty robią te wszystkie rzeczy i ustawiają je
w tym dziwnym srodowisku, a te rzeczy tworzą język i inne rzeczy. Wszyscy
swiergocą, skrzeczą, piszczą, pełzają jeden po drugim, wrzaskliwie domagają
się twojej uwagi, a ty w dostatecznie sprzyjających warunkach możesz odpowiedzieć
w stylu spontaniczno-językowym. Jest trochę sztuki w tworzeniu tego specyficznego
pseudo-lingwistycznego potoku sylab, a gdy masz cegłowe, jest to niesamowicie
przyjemne doswiadczenie.
Myslę, że te dźwięki mają jakis związek z powstaniem samego języka.
Innymi słowy, prawdopodobnie wynaleźlismy język na długo przed nadaniem
mu znaczenia, praktycznie myslała osoba, która wpadła na pomysł, że słowa
mogą mieć znaczenie. Zanim to nastąpiło, język był jedynie werbalną rozrywką.
W końcu najbardziej dostępnym instrumentem muzycznym jest ludzki głos.
Dźwięk jest niesłychanie silnym przekaźnikiem energii , którego tak naprawde
jeszcze nie rozumiemy. Gdy umiescimy testową tubę, w której przebiega reakcja
chemiczna, w polu generatora kwadratowej fali i zbombardujemy ją dźwiękami
o wysokiej amplitudzie okaże się, że reakcja przebiega szybciej, tak jakby
dźwiek był enzymem. Gdy ludzie są naładowani Ayahuasca"ą robią podobne
rzeczy. Śpiewają godzinami stymulują dźwiękowo te stany, nawigując przez
swiat wokalnych krajobrazów powstających z dźwięku.
Magiczna filozofia, która ma około 50-100 tysięcy lat - w opozycji
do nauki która jedynie powraca do Renesansu - zawsze uważała, że swiat
powstał z języka. Świat jest rzeczą słów, a jesli znasz te słowa, możesz
je rozłożyc i poskładać ponownie w sposób jaki pragniesz. Sanskryt, posiąga
reputację magicznego języka. Istnieją prawdopodobnie pewne hasła (ragas)
- aranżancje dźwięku posiadające szczególny rytm - które mogą spowodować
zapłon stogu siana. Chodzi mi o to, że swiat jest zrobiony z języka. Nasza
cała zachodnia tradycja religijna rozpoczyna się niesamowicie zaszyfrowanym
zdaniem, "Na poczatku było Słowo, i Słowo stało się Ciałem."
Czym jest przekształcanie słowa w ciało ? I czy ostatecznie ciało nie stanie
się słowem ?
Jak wiemy od czasu odkrycia DNA, składamy się z sekwencji zwanych kodonami,
które są nukleotydowymi częsciami w DNA kodującymi proteinę. mRNA bierze
wzór z DNA i biegnie przez rybosom, a rybosom gromadzi kwasy aminowe z
otaczającego srodowiska, łącząc je aby stworzyć proteinę. Oznacza to, że
jestesmy strukturalni. Każdy z nas jest słowem złożonym z około 700,000,000
znaków a słowo to staje się ciałem gdy sperma i jajo formują zygotę i wiadomosć
strukturalna DNA zostaje przekazana materii. Stoimy teraz na krawędzi zdekodowania
ludzkich genów, a rezultatem tego będzie przekształcenie ciała w słowo..
Interesujące jest, że wiele psychodelicznych substancji mających
związek z fenomenem językowym, jak DMT, harmina i harmalina, wystepują
jako częsci ludzkiego metabolizmu. Harmalina, dokładniej 5-metoksy
tetrahydroharmalan występuje w szyszynce. Zawsze uważało się, że szyszynka
jest połączona z duszą. Kartezjusz nazywał ją siedzibą duszy. Chodzi mi
o to, że swiat jest mentalny w pewien sposób, którego jeszcze nie pojmujemy,
lecz jestesmy na dobrej drodze. Uważam historię za rodzaj masowego psychodelicznego
przeżycia. Narkotyk to technologia, a z czasem jak technologia udoskonala
się jako zwierciadło ludzkiego umysłu, kulturowe przeżycia stają się coraz
bardziej halucynacyjne.
Nasza planeta jest na kursie kolizyjnym z czyms, na co przy obecnym
stanie wiedzy nie mamy okreslenia. Czarna dziura jest po prostu grawitacyjnie
masywnym obiektem, tak ciężkim, że swiatło nie może jej opuscić. Ten obiekt
jest czyms podobnym lecz nie tak grawitacyjne jak czasowo masywnym. Wkrótce
będziemy wessani w ciało nieskonczonosci. Mój model wskazuje na 11:18
am, czasu Greenwich, 21 grudnia 2021 AD.
Pojmuje to w prosty sposób. Historia jest zbiorem gniazdowych rezonansów
z każdym kolejnym krótszym od poprzedzającego. Ten horyzont zdarzeń jest
jak seria duchowych horyzontów. Gdy raz wejdziesz w historię, wejdziesz
także w zewnetrzną skorupę czasowego pola przyciągania lub zrostu.. Innymi
słowy, historia jest zakłóceniem natury poprzedzającym zrost. Poprzedza
go jedynie o 50 tysięcy lat - geologiczną mikrosekundę - zanim całe życie
stopi się w obecnosci dziwnych zjawisk. To niezwykłosć w procesie powstawania.
Trwa tylko mikrosekundę, lecz jesli akurat urodziłes się w tym naszych
czasach wewnątrz tej mikrosekundy, masz bardzo ciekawą perspektywę obserwowania
tego fenomenu z wewnątrz.
Wewnątrz serii historycznych gniazdowych cyklów, każdy cykl jest tylko
łączeniem człowieka/maszyny, farmakologicznym projektowaniem ludzkiego
systemu mózgowego/umysłowego, możliwie digitalizowaniem i zapisem do mikrofizycznej
sfery.
Te wszystkie różnorodne fizyczne elementy są niczym jesli nie staną
się czyms więcej niż tylko sumą ich częsci. Tym czyms jest transcendentalny
element który nazywamy miłoscią. To częsć eschatonu, która nigdy nas nie
opusciła, lecz towarzyszyła przez afrykańskie łąki i historie. Miłosć została
okrwawiona i ostrzelana przez doswiadczenia seksizmu, rasizmu itd. Lecz
nigdy nie zagubiona jako ideal, jako wiodące swiatło i przeżycie. Gdy zniesiemy
wszystkie granice, odkryjemy własnie to: bezwarunkową troskę, bezwarunkowe
uczucie, które nadaje znaczenie całemu życiu i materii. Nie musisz czekać
na koniec swiata aby się o tym przekonać. Możesz skrócić kolektywny marsz
w kierunku owej realizacji, przyspieszając swój własny spirytualny mikrokosmos
poprzez użycie halucynogenów. One są wrotami, które umysł Gai ( Ziemi,
przyp. tłum.) zaistalował w historycznym procesie aby umożliwić każdemu
wydostanie się kiedy będzie chciał, pod warunkiem, że jest na tyle odważny
aby nacisnąć zamek i przejsć przez drzwi.
Komentarze
super
gdzie w polsce mozna dostac takie rzeczy
(czy bede musiał pojechać dzieindziej)
no niezle jestem ciekawy ciekawy czy przez te 3 tygodnie
fazy ci goscie spali bo po grzyba raczej sie nie da a 3 tygodnie bez sn
u raczej nie mozliwe
Grzybki to faktycznie coś więcej niż halucynogen.
Ludzie chorujący na insomnie też nie śpią i to nawet przez lata.
rzecz polega na tym, ze nie wiemy czym jest sen. Moze ci szaleńcy byli w półśnie cały czas
Ojojojojojojoj, ciężko zrozumieć coś czego sie nie przeżyło.
Grzybki to faktycznie coś więcej niż halucynogen.
Najnowsze badania wykzaują, że kolnjeość lietr w poszczgelónych wyarazch (z wyjtąkiem piewrszej i ostantiej lietry) nie wpyłwa znacązco na zrouzimenie całśoci tesktu.
dziekuje, Przyjaciele.
tak ,tak kolejna schiza po dragach