Terence McKenna: Teoria falowego czasu, język i psychodeliki

Wnioski wyciągnięte z 3 tygodniowego psychodelicznego przeżycia (grzyby z rodziny psilocybe + inhibitory MAO). Czym jest czas? Skąd się wziął język?

Według Terence"a McKenna teoria falowego czasu nie jest produktem ludzkiego wynalazku lecz raczej "rewelacją pochodzącą od Nadduszy ludzkiego gatunku", przekazem który Terence odebrał w Kolumbijskiej Dżungli w 1971 roku w miejscu zwanym "La Chorrera"
Terence ze swoim bratem Dennis"em rozpoczeli eksperyment polegający na konsumpcji grzybów psylocybinowych, wypaleniu roslin zawierających MAOi (alkaloidy harmala) i pewnym rodzaju dźwiękowego wspomagania. Efektem były trzy tygodnie dziwnego stanu (prawdopodobnie efekt wywołany nieodwracalnymi MAOi).

Eksperyment spowodował uwolnienie podswiadomych wizji związanych z archetypiczymi tematami. Głównym wątkiem była transformacja. Czulismy obecnosć jakiejs niewidzialnej hiperprzestrzennej istoty, sojusznika, który zdawał się obserwować i czasami wpływać na sytuację. Spekulowalismy, że rolą tej istoty było dać ludzkosci klucze do galaktycznego obywatelstwa. Trwający proces zrozumienia, wywołany eksperymentem, nie ustąpił. Raczej ustabilizował się i okreslił w każdym 24-godzinnym cyklu, wyprowadzając nas z "szalonej" poetyckiej ideacji wczesnych dni do zrozumienia, które pomogło nam wysunąć hipotezć nowego modelu umysłu i czasu. Zawartosć naszego przeżycia ujawniła się jako logiczna konsekwencja płynąca z "odkrytego" aksjomatu, iż wszystkie fenomeny są ukorzenione przez rodzaj fali, która jest sumą swoich częsci, morfogenetycznych wzorów podobnych do tych z DNA. Uważamy, że ta teoria hiperprzestrzennej natury superprzewodnich więzów oraz nasz eksperyment, dały nie tylko spektakularne subiektywne wyniki lecz także teorię modularnej falowej hierarchii natury czasu, którą udało nam się zinterpretować przy użyciu szczególnego matematycznego potraktowania I Ching, osiągając uniwersalną teorię systemów, która oddaje naturę czasu i organizmu i dostarcza modelu, który wyjasnia połączenie fizycznych i psychologicznych fenomenów od poziomów podcząsteczkowych aż po makrokosmicze.

Patrząc na I Ching z perspektywy fizyki kwantowej, Terence i jego brat Dennis odkryli wzór falowy w ułożeniu trigramów i heksagramów Tarota, co sugerowało, że można sporządzić mapę czasu. Skupiając się na badaniu sekwencji 64 heksagramów King Wen, poszukiwania rządzących zasad umożliwiły im przetłumaczenie mistycznego diagramu na racjonalnie przyswajalny, matematyczny model. Pracując z Peter"em Meyer"em McKenna stworzył oprogramowanie komputerowe tworzące mapy czasu według I Ching. Te mapy nowosci demonstrują przepływ i schyłek połączeń, czy nowosci, w każdym przedziale czasu, od kilku dni aż po tysiąclecia.
Gdy linia schodzi w dół, nowosć się zwiększa. Gdy zauważamy ruch daleko od linii podstawowej, nowosć zmniejsza się ustępując miejsca zwyczajnym formom działalnosci. Według tego wykresu, jednym z okresów nasilonej nowosci jest kulminacja około 2700 p.n.e, dokładnie w czasie szczytu Starego Królestwa, fazy budowania piramid. Możliwe, że najważniejszym odkryciem McKenna"y był fakt, że jedynym punktem o wartosci zero na mapie jest 21 grudzien 2021 AD - ta sama data która interpretuje jako koniec czasów Kalendarz Mayan.

Zerowy model falowego czasu pokazuje, że minione 1,500 lat było bardzo "nowosciowe", blisko poziomej linii. gdy osiągnięty zostanie punkt zero fala przechodzi z przeszłosci w przyszłosć. Zbliżamy się do punktu, mówi McKenna, "gdy racjonalne tendencje wrodzone w czas mogą ponownie odwrocić się w swojej dominującej pozycji.

McKenna patrzy na historię z głodem spełnienia, jak na anomalie, szczęsliwy traf, w której wszystkie idee zbawienia, oswiecenia, czy utopii mogą być uznane za wyrażenia swiadomosci ruchu energii aby uwolnić się z ograniczeń trójwymiarowej przestrzeni. Podczas gdy historia biegnie w kierunku swego rozwiazania, ewolucja wybiega ze scisle zaplanowanych granic do mentalnej sfery gdzie język i inne abstrakcje scalają nas ze sobą w kierunku "złożonego przyciągacza przed nami w czasie". Ten "zrost" , mówi McKenna jest teraz tak blisko, że można go poczuć w sensie przyspieszania czasu i złożonosci.
Dalej McKenna omawia następstwa naszego kolektywnego zbliżania się do punktu zero oraz użycie psychedelików aby przygotować się do wejscia w ciało wiecznosci i pozbycia się trójwymiarowej przestrzeni.
Pierwsze Trzy Minuty jest to książka, w której autor Stephen Weinberg prowadzi czytelnika przez całą złożoną fizykę, gdy materia krystalizuje się z hyperprzestrzeni, a wszechswiat dokonuje swego początkowego rozszerzenia w przeciągu pierwszych trzech minut stworzenia. Gdy rozważasz ten model eksplodujących galaktyk, zderzających się kwazarów, mega tego, mega tamtego, warto zauważyć, że te odległe częsci wszechswiata są jedynie słabymi zapisami na naszych instrumentach, do momentu gdy zinterpretuje się je poprzez niejasny dekret wielu nawarstwionych teorii i wzorów. Skąd pochodzą te próbki danych ? Teleskopy radiowe, odpowiedzialne za stwarzanie naszego obecnego obrazu wszechswiata, wynaleziono dopiero w 1950 roku. Cała energia, która spadła na te radio teleskopy od czasu wynalezienia radioteleskopii jest mniejsza od ilosci energii jaka wytworzyłaby spadająca z wysokosci metra popielniczka. To jest raczej marny materiał w porównaniu do tresci momentu w którym teraz się znajdujemy.

Wydaje się bardziej prawdopodobne, że cała ta złożonosć jest lepiej skierowana w stronę końca cyklu, kiedy to, po bilionach lat ewolucji, wszystko w końcu połączy się. Alfred North Whitehead zaproponował tę samą ideę. Powiedział, że historia zmierza w kierunku "ogniwa spełnienia". Te ogniwa spełnienia zmierzają do czegos co on nazwał "zrostem". Zrost wywiera rodzaj przyciągania o którym można mysleć jak o tymczasowym odpowiedniku grawitacji, poza tym, że wszystkie obiekty we wszechswiecie są przyciągane poprzez czas, nie przestrzeń.

Gdy zbliżamy się do krawędzi tej kaskady zrostów, nowosci i spełnienia, czas wydaje się przyspieszać a granice zaczynają się rozmywać. Im więcej rozmytych granic, tym jestesmy bliżej zrostu. Gdy w końcu osiągniemy go, nie będzie już granic, tylko wiecznosć jako że wszyscy staniemy się przestrzenią i czasem, żywymi i martwymi, tu i tam, przed i po. Ponieważ ta niezwykłosć może jednoczesnie koegzystować w stanach które są sprzeczne ze sobą, jest to cos co przekracza racjonalne rozumienie. Lecz nadaje znaczenie wszechswiatu ponieważ wszystkie procesy ukazują się szukając i poruszając w wysiłku aby się zbliżyć, połączyć i dołączyć do tego transcendentalnego obiektu na końcu czasów.

Jednym ze sposobów myslenia o tym jest porównanie tego do szklanej dyskotekowej kuli, która wysyła tysiące odbić wszystkich i wszystkiego w pokoju. Ta szklana kula jest transcendentalnym obiektem na końcu czasów, a te odbijane, migocące, załamane swiatła to religie, naukowe teorie, guru, dzieła sztuki, poezja, wielkie orgazmy, wielkie podmuchy, wspaniałe obrazy, etc. Wszystko to co posiada "iskierkę boskosci" jest tak naprawdę odnosnikiem do oryginalnej siły iskierki całej boskosci ukazującej się na granicach trójwymiarowej przestrzeni.

Szybkie spojrzenie na zachodnią cywilizację w ciągu ostatnich kilku stuleci sugeruje, że rzeczywiscie poruszamy się w kierunku zrostu. Dwudziesty wiek tylko przyspieszył ten proces zwiększania nowosci i rozmywania starych granic. W naszym własnym czasie, stworzylismy bardziej zawiłe języki i skomplikowane technologie do przesyłania, składowania i przypominania sobie języka, tak, że teraz stoimy na krawędzi możliwosci oddania całego dorobku kulturalnego każdej osobie, kompletnej bazy danych ułożonej dzięki doswiadczeniu człowieka na tej planecie.

To tak jakby zbiorowosć uczuć ludzkich w końcu stała się intelektualną spuscizną dla nas wszystkich. To są te autostrady i sieci informacyjne. To nie tylko zmierzanie w stronę nowosci, lecz także stadium w którym każdy nastepujący etap pojawia się szybciej niż etap go poprzedzający.
Dużo mowiło się o "podnoszeniu żelaznej Kurtyny" po upadku Związku Radzieckiego. Ta fraza wywołuje we mnie obrazy nagle znikającej membrany, tak jakby naprawdę znikła. Gdy coraz więcej takich membran znika wyłania się poczucie przyspieszenia potoku informacji i zwiększania zagadkowosci i pojmowania. Dlatego ważne jest, aby zrozumieć ten proces. Jestesmy unikalni z powodu naszych zdolnosci odczuwania, zdobywania doswiadczenia, łączenia różnych danych, a później ukazania celu, nadziei - odległej koordynacji spraw prowadzącej do apetytu na spełnienie. Tym jest ów zrost. To nie jest jakas obca rzecz wstrzyknięta naszemu ruchowi naprzód jak kamień na dnie rzeki. Zrost jest zagubioną scieżką naszej zbiorowej duszy. Metafora ukazująca to przez co przechodzimy - ponieważ jest biologiczna, dramatyczna, ryzykowna, smieszna i zabawna - jest metaforą narodzin.

Aby ujrzeć ten obraz wyraźnie, musisz wyłamać się z płytkiej kulturowej iluzji i wzniesć się aby spojrzeć na sytuację. Dlatego psychodeliki są tak ważne. One wyrywają cię z historycznej formy i dają poczucie uczestniczenia w transcendentalnej rzeczywistosci. Psychodeliki katalizują wyobraźnię. Zmuszają cię do myslenia w sposób odmienny od zwyczajnego. Dobrym argumentem jest założenie, że krytycznym katalizatorem, który wypchnął nas z wolno ewoluującej mamałygowej linii i przyspieszył rozwój kultury, języka, sztuki i nauczania, było prawdopodobnie zawarcie roslin psychodelicznych w naszej diecie podczas epizodycznego momentu, gdy przestalismy być jaroszami, mieszkańcami szałasów a stalismy się grupą wszystkożernych, polujących stworzeń na łące.
Interesujące jest, że DMT i psylocybina, tak bardzo spokrewnione ze sobą, mają cos do powiedzenia o języku i że przekazują to w odmienny sposób. Psylocybina jest pouczającym głosem w twoim języku. LSD tego nie potrafi. Także nie potrafi tego ayahuasca. Psylocybina z jakiegos powodu potrafi. To nie jest moja iluzja. To powszechnie zauważony efekt, lecz jesli ty nie będziesz z tym rozmawiał nie usłyszysz tego. DMT nie przemawia do ciebie po angielsku, tylko w języku Elfów. Po dużych dawkach DMT widzisz istotę która do ciebie mówi. Na grzybach prawie nigdy nie spotykasz tej osoby. Widzisz halucynacje lecz nie autora potoku informacji. Na DMT istoty odskakują od wyrobów z drewna i pokazują się. DMT nie działa jak psychodelik, w znaczeniu, że dostajesz się do składników twoich nadziei, wspomnień, lęków i snów. Bardziej przypomina równoległe kontinuum. Tak jakbys przedostał się do obcej przestrzeni informacyjnej. Znajdujesz się w niepojętym swiecie gdzie wszystko zostało zastąpione machinerią Elfów. Tam są toczące się, ozdobione klejnotami, przypominające piłki do kosza istoty, które używaja muzycznego języka aby zmaterializować widzialne obiekty z powietrza. Dlaczego to robią ? Przypuszczam, że na jednym poziomie starają się nauczać, lecz to cos więcej. Na innym, zdają się demonstrować fakt, że rzeczywistosć jest zrobiona z języka. One mówią: " Jesli nie uwierzysz, że rzeczywistosć powstaje z języka, oto stworzę jedną dla ciebie".

Więc te opalizujące istoty robią te wszystkie rzeczy i ustawiają je w tym dziwnym srodowisku, a te rzeczy tworzą język i inne rzeczy. Wszyscy swiergocą, skrzeczą, piszczą, pełzają jeden po drugim, wrzaskliwie domagają się twojej uwagi, a ty w dostatecznie sprzyjających warunkach możesz odpowiedzieć w stylu spontaniczno-językowym. Jest trochę sztuki w tworzeniu tego specyficznego pseudo-lingwistycznego potoku sylab, a gdy masz cegłowe, jest to niesamowicie przyjemne doswiadczenie.

Myslę, że te dźwięki mają jakis związek z powstaniem samego języka. Innymi słowy, prawdopodobnie wynaleźlismy język na długo przed nadaniem mu znaczenia, praktycznie myslała osoba, która wpadła na pomysł, że słowa mogą mieć znaczenie. Zanim to nastąpiło, język był jedynie werbalną rozrywką. W końcu najbardziej dostępnym instrumentem muzycznym jest ludzki głos. Dźwięk jest niesłychanie silnym przekaźnikiem energii , którego tak naprawde jeszcze nie rozumiemy. Gdy umiescimy testową tubę, w której przebiega reakcja chemiczna, w polu generatora kwadratowej fali i zbombardujemy ją dźwiękami o wysokiej amplitudzie okaże się, że reakcja przebiega szybciej, tak jakby dźwiek był enzymem. Gdy ludzie są naładowani Ayahuasca"ą robią podobne rzeczy. Śpiewają godzinami stymulują dźwiękowo te stany, nawigując przez swiat wokalnych krajobrazów powstających z dźwięku.

Magiczna filozofia, która ma około 50-100 tysięcy lat - w opozycji do nauki która jedynie powraca do Renesansu - zawsze uważała, że swiat powstał z języka. Świat jest rzeczą słów, a jesli znasz te słowa, możesz je rozłożyc i poskładać ponownie w sposób jaki pragniesz. Sanskryt, posiąga reputację magicznego języka. Istnieją prawdopodobnie pewne hasła (ragas) - aranżancje dźwięku posiadające szczególny rytm - które mogą spowodować zapłon stogu siana. Chodzi mi o to, że swiat jest zrobiony z języka. Nasza cała zachodnia tradycja religijna rozpoczyna się niesamowicie zaszyfrowanym zdaniem, "Na poczatku było Słowo, i Słowo stało się Ciałem." Czym jest przekształcanie słowa w ciało ? I czy ostatecznie ciało nie stanie się słowem ?

Jak wiemy od czasu odkrycia DNA, składamy się z sekwencji zwanych kodonami, które są nukleotydowymi częsciami w DNA kodującymi proteinę. mRNA bierze wzór z DNA i biegnie przez rybosom, a rybosom gromadzi kwasy aminowe z otaczającego srodowiska, łącząc je aby stworzyć proteinę. Oznacza to, że jestesmy strukturalni. Każdy z nas jest słowem złożonym z około 700,000,000 znaków a słowo to staje się ciałem gdy sperma i jajo formują zygotę i wiadomosć strukturalna DNA zostaje przekazana materii. Stoimy teraz na krawędzi zdekodowania ludzkich genów, a rezultatem tego będzie przekształcenie ciała w słowo..
Interesujące jest, że wiele psychodelicznych substancji mających związek z fenomenem językowym, jak DMT, harmina i harmalina, wystepują jako częsci ludzkiego metabolizmu. Harmalina, dokładniej 5-metoksy tetrahydroharmalan występuje w szyszynce. Zawsze uważało się, że szyszynka jest połączona z duszą. Kartezjusz nazywał ją siedzibą duszy. Chodzi mi o to, że swiat jest mentalny w pewien sposób, którego jeszcze nie pojmujemy, lecz jestesmy na dobrej drodze. Uważam historię za rodzaj masowego psychodelicznego przeżycia. Narkotyk to technologia, a z czasem jak technologia udoskonala się jako zwierciadło ludzkiego umysłu, kulturowe przeżycia stają się coraz bardziej halucynacyjne.

Nasza planeta jest na kursie kolizyjnym z czyms, na co przy obecnym stanie wiedzy nie mamy okreslenia. Czarna dziura jest po prostu grawitacyjnie masywnym obiektem, tak ciężkim, że swiatło nie może jej opuscić. Ten obiekt jest czyms podobnym lecz nie tak grawitacyjne jak czasowo masywnym. Wkrótce będziemy wessani w ciało nieskonczonosci. Mój model wskazuje na 11:18 am, czasu Greenwich, 21 grudnia 2021 AD.
Pojmuje to w prosty sposób. Historia jest zbiorem gniazdowych rezonansów z każdym kolejnym krótszym od poprzedzającego. Ten horyzont zdarzeń jest jak seria duchowych horyzontów. Gdy raz wejdziesz w historię, wejdziesz także w zewnetrzną skorupę czasowego pola przyciągania lub zrostu.. Innymi słowy, historia jest zakłóceniem natury poprzedzającym zrost. Poprzedza go jedynie o 50 tysięcy lat - geologiczną mikrosekundę - zanim całe życie stopi się w obecnosci dziwnych zjawisk. To niezwykłosć w procesie powstawania. Trwa tylko mikrosekundę, lecz jesli akurat urodziłes się w tym naszych czasach wewnątrz tej mikrosekundy, masz bardzo ciekawą perspektywę obserwowania tego fenomenu z wewnątrz.

Wewnątrz serii historycznych gniazdowych cyklów, każdy cykl jest tylko łączeniem człowieka/maszyny, farmakologicznym projektowaniem ludzkiego systemu mózgowego/umysłowego, możliwie digitalizowaniem i zapisem do mikrofizycznej sfery.

Te wszystkie różnorodne fizyczne elementy są niczym jesli nie staną się czyms więcej niż tylko sumą ich częsci. Tym czyms jest transcendentalny element który nazywamy miłoscią. To częsć eschatonu, która nigdy nas nie opusciła, lecz towarzyszyła przez afrykańskie łąki i historie. Miłosć została okrwawiona i ostrzelana przez doswiadczenia seksizmu, rasizmu itd. Lecz nigdy nie zagubiona jako ideal, jako wiodące swiatło i przeżycie. Gdy zniesiemy wszystkie granice, odkryjemy własnie to: bezwarunkową troskę, bezwarunkowe uczucie, które nadaje znaczenie całemu życiu i materii. Nie musisz czekać na koniec swiata aby się o tym przekonać. Możesz skrócić kolektywny marsz w kierunku owej realizacji, przyspieszając swój własny spirytualny mikrokosmos poprzez użycie halucynogenów. One są wrotami, które umysł Gai ( Ziemi, przyp. tłum.) zaistalował w historycznym procesie aby umożliwić każdemu wydostanie się kiedy będzie chciał, pod warunkiem, że jest na tyle odważny aby nacisnąć zamek i przejsć przez drzwi.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

Tomoraminium (niezweryfikowany)

super
gdzie w polsce mozna dostac takie rzeczy
(czy bede musiał pojechać dzieindziej)

ja (niezweryfikowany)

no niezle jestem ciekawy ciekawy czy przez te 3 tygodnie
fazy ci goscie spali bo po grzyba raczej sie nie da a 3 tygodnie bez sn
u raczej nie mozliwe

123 (niezweryfikowany)

Grzybki to faktycznie coś więcej niż halucynogen.

Anonim (niezweryfikowany)

Ludzie chorujący na insomnie też nie śpią i to nawet przez lata.

rzecz polega na tym, ze nie wiemy czym jest sen. Moze ci szaleńcy byli w półśnie cały czas

AmbA (niezweryfikowany)

Ojojojojojojoj, ciężko zrozumieć coś czego sie nie przeżyło.

Ksajtras (niezweryfikowany)

Grzybki to faktycznie coś więcej niż halucynogen.

K (niezweryfikowany)

Najnowsze badania wykzaują, że kolnjeość lietr w poszczgelónych wyarazch (z wyjtąkiem piewrszej i ostantiej lietry) nie wpyłwa znacązco na zrouzimenie całśoci tesktu.

psylo (niezweryfikowany)

dziekuje, Przyjaciele.

stefan (niezweryfikowany)

tak ,tak kolejna schiza po dragach

Ala (niezweryfikowany)
"Nowy swiat" według kalendarza Majow zaczyna sie w 2012, a nie w 2021 jak dwukrotnie pojawia sie w artykule. Powinno sie to poprawic, ktos moze przeoczyc taka wazna date :)
Zajawki z NeuroGroove
  • Marihuana


Byliśmy w swych domach, każdy z nas w swoim. Pierwsza godzina była jeszcze do zniesienia było zabawnie i odczuwało się jeszcze wkręty. Jednak ta przyjemność nie mogła trwać wiecznie. To by było za dobre a jednak i w tym musi być coś za karę. I nastaje ta chwila na którą już byliśmy przygotowani, niemal jak w zegarku punktualnie ją wyliczyliśmy. Zmuła.

  • Grzyby halucynogenne



Wspomnienia z jesieni




Poziom doświadczenia: NIE brałem heroiny, kokainy, lsd, sd



Witam wszystkich zainteresowanych tematyką.

Chciałbym przedstawić w tym artykule, moje przeżycia związane z grzybami a konkretnie z Psilocybe semilanceata - Łysiczka lancetowata oraz przybliżyć czytelnikowi tematykę z nimi związaną.


  • AM-2201
  • Bad trip
  • Odrzucone TR

Jechałam z X , on to pali nałogowo i spytał się czy palę z nim, ja na to że czemu nie i że tak chcę , a on że maks 2 buchy a ja pomyślałam że co to 2 buchy , tak więc ... miejsce: miasto, przystanek, dużo ludzi

Zaczynamy ...

Jako, że X skręcił jointa i rozpalił, byłam już mega podjarana i chciałam zobaczyć jak to będzie ... biorę 1 bucha słabego i zaraz drugiego. Czuję, że coś dzieje się w środku mnie patrzę na X i widzę jak pali a zaraz podaje mi ..  pomyślałam skoro daje czemu nie... wzięłam kolejne 2 i tutaj już poczułam coś nie tak ... próbowałam odwrócić uwagę od mojego stanu i skapiałam uwage na wszystkim dookoła.. X dopalił i ruszyliśmy (wszystko działo się na przystanku). 

  • Lophophora williamsii (meskalina)
  • Marihuana
  • Pozytywne przeżycie
  • Trichocereus Pachanoi (San Pedro)

Byłem podekscytowany na samą myśl o tym, że już niebawem przeniosę się w zupełnie inny świat, a zarazem miałem obawy, jeżeli chodzi o tak głęboką podróż. Nastrój jak najbardziej mi dopisywał, było pozytywnie. Okoliczności to urodziny przyjaciela, wraz ze mną było tam 7 osób, przy czym jedna dosyć szybko poszła do domu. Tylko ja spożyłem meskalinę, reszta piła alkohol. Na początku byliśmy w domu, aby później przenieść się do lasu.

17:00

Zaczynam konsumpcję kaktusowego ekstraktu, popijając całość sokiem z czarnej porzeczki, w tle leci utwór "Deep Purple - Black Night" wprowadzając mnie w wesoły nastrój. Czas spożywania przeze mnie tej magicznej mikstury trwał około 10-15 minut. Dodam, że na 4h przed spożyciem nic nie jadłem.

18:00