O wolnorynkowych poglądach działaczy Ligii Polskich Rodzin, koszulkach naszych siatkarzy, patrzeniu w oczy prezesowi NBP oraz złym PiS-ie, który partii Romana Giertycha podkrada dobre pomysły, opowiada poseł Przemysław Andrejuk, pomysłodawca ustawy zakazującej produkcji gadżetów z listkiem marihuany. [G2:506 class=left]
Pardon: Palił Pan kiedyś marihuanę? Przemysław Andrejuk: Nie, nigdy.
Koledzy na studiach nie namawiali Pana? Koledzy palili, nie namawiali, krytykowałem ich postawę. Znam też bardzo dużo osób, które nigdy nie odważyły się zapalić.
Marihuana jest bardzo szkodliwa? Jest bardzo duże grono naukowców, którzy uważają, że tak. Nawet raport WHO pokazuje negatywne skutki palenia marihuany. Psychiczne uzależnienie odbija się na podatności na schizofrenię, osłabieniach, stanach lękowych, lenistwie.
Od palenia marihuany ludzie nie umierają, od papierosów tak. Jest bardzo dużo rzeczy, od których ludzie umierają.
Powinniśmy zakazać palenia papierosów? Nie. Takie rzeczy jak papierosy czy alkohol są z ludzkością związane od zawsze, są czynnikiem kulturowym. Narkotyki to czynnik hedonistyczny. W cywilizacjach pojawiający się okresowo. Od czasów hipisów jest widoczny nacisk, aby narkotyki zalegalizować. Za kilkadziesiąt lat zapewne już go nie będzie. Wiele osób umiera od nikotyny, ale marihuana jest złem absolutnym. Jest kluczem, który w wielu przypadkach otwiera ścieżkę do ludzkich tragedii.
A koszulki z listkiem marihuany szkodzą? W ostatnich latach została osłabiona wrażliwość młodych ludzi, czyli tych, którzy są głównie podatni na narkotyki. Uczeń idzie do gimnazjum, otwiera piórnik, na którym jest marihuana, wyjmuje długopis, na którym jest marihuana, całuje dziewczynę, która ma naszyjnik z marihuaną. Zaczyna to podświadomie akceptować i w momencie, kiedy zaczyna się go ostrzegać przed narkotykami, z pewnością nie pomyśli o marihuanie. Dlatego nasza inicjatywa wymierzona jest w komercyjny rynek, który produkuje takie gadżety. W oczach przedsiębiorców pojawił się cynizm. Tu nie chodzi o wolność wyboru. Ta niezauważalnie gdzieś się skończyła, a w jej miejscu pojawiła się niestety ludzka głupota. Nasz cel jest jasny - producentów gadżetów związanych z narko-subkulturą chcemy zepchnąć do podziemia. Nie będziemy jednak nikogo ścigać za chodzenie w koszulkach z liściem marihuany.
Będzie można w nich chodzić, ale nie będzie można ich produkować. To dokładnie tak, jak zakazać handlować narkotykami, ale pozwolić ich używać. Nie ukrywam, że docelowo marzę o ustawie, która zakaże nawet chodzenia w takich koszulkach, używania ozdób z listkiem marihuany. Zgodnie z zasadą – jeśli chcecie, żeby rzeka przestała płynąć, musicie zasypać jej źródło, a nie ujście – zamierzamy najpierw wprowadzić zakaz produkcji i sprzedaży.
Przyznam, że mama przywiozła mi z Amsterdamu skarpetki w małe marihuanki. Patrząc na nie ani razu jednak nie pomyślałem, że chciałbym sobie zapalić. Swastyka też nie musi się kojarzyć z Adolfem Hitlerem. Każdy może to po swojemu interpretować. Poza tym, nie wiem, czy Pana mama wiedziała co przywozi.
Wiedziała. Pojedzie do Turcji, kupi fajkę wodną i tak skompletujemy cały sprzęt (śmiech). Holandia stała się narkofolklorem. My działamy w Polsce, wprowadzenie zakazu produkcji dla przedsiębiorców będzie bardzo łatwe.
A może problemem jest nie koszulka a marihuana? Nie to, że w szkole dzieci chodzą w koszulkach z jej symbolem, a fakt, że palą trawę w toaletach? Tak, ale nie na etapie ustawodawstwa, o którym mówimy. Tym problemem zajmie się Ministerstwo Edukacji. Zresztą samo wprowadzenie mundurków wyeliminuje możliwość ubierania się w liście marihuany, chyba że taki będzie wzór mundurka (śmiech).
Rozwiązaniem byłoby wprowadzenie mundurków bez kieszeni? Wtedy nie byłoby gdzie schować narkotyków. To są takie bardziej humorystyczne dywagacje. Ja wiem, jak jest w szkole, nawet za moich czasów ubikacje były sacrum, gdzie nie wchodzili nauczyciele i można było palić. Nie chcę wchodzić w kompetencje Ministerstwa, ale myślę, że się tym zajmie. Wracając do naszego projektu, to będzie on miał więcej punktów niż tylko zakaz produkcji gadżetów z liściem marihuany. Teraz ich nie zdradzę tylko jednemu medium, bo już takie faux pas w polityce się zdarzały.
Przeszkadza Panu Che Guevara na koszulkach? Na początku kadencji poseł Pawłowiec złożył interpelację w tej sprawie. Ja też jestem przeciwnikiem takich koszulek. Dla mnie Che Guevara to taki sam zbrodniarz jak Adolf Hitler. Takich rzeczy nie traktuję jednak priorytetowo, bo ich wpływ nie jest tak zgubny jak działanie narkotyków.
A co z pentagramami? To zależy. Wiemy, że są różne pentagramy, odwrócone, nie odwrócone. Różnie interpretowane. Problem pojawia się wtedy, gdy takie symbole ingerują w świat chrześcijan, na przykład kiedy pojawiają się w pobliżu kościołów. Natomiast zagrożenia społecznego nie widzę. Szczególnie gdy jest to tylko nadruk na koszulkach metalowców.
Wśród spraw, którymi się Pan zajmował znalazłem jeszcze jedną związaną z symbolami. Chodziło o fakt, że czasem kibice nie są wpuszczani na stadiony z flagami narodowymi, machają za to czerwonymi - komunistycznymi. Ja na stadionach widziałem jednak inne symbole – faszystowskie. PZPN, UEFA, sprecyzowały pewne przepisy na temat symboliki faszystowskiej na stadionach. Dochodziły do mnie głosy, że przez różne interpretacje przepisów nie wpuszcza się na stadiony osób z flagami narodowymi i dlatego złożyłem interpelację. Osobiście na wielu meczach widziałem flagi tzw. „lewackie”. Nie jestem jednak tym załamany, bo mentalność kibiców jest głównie prawicowa.
Koalicja trzeszczy, LPR traci w sondażach, a Pan składa kolejną interpelację, w sprawie koszulek reprezentacji Polski w piłce siatkowej. Logo Polski wydaje się Panu zbyt małe w stosunku do logo sponsora. Czy to jest sprawa, którą powinien zajmować się parlamentarzysta? Pewne interpelacje są odbiciem wizyt w moim biurze poselskim. Przyszedł człowiek i poprosił, abym spytał Ministra Sportu jakie są przepisy odnośnie reklam i nazw państw na koszulkach reprezentacji. Takie pytanie zadałem do Ministerstwa, w zeszłym tygodniu dostałem odpowiedź. Złożyłem jednak wiele innych interpelacji, na przykład w sprawie Stefana Michnika, młodych lekarzy, którym zmniejszono liczbę specjalizacji. I do tych kwestii przywiązuję większą wagę. Natomiast nie jestem politykiem, który zajmuje się sprawami centralnymi. Mnie interesuje służba zdrowia, polityka społeczna.
Ale myśli Pan, że Ministrowi Sportu koniecznie trzeba zawracać głowę pytaniami o wielkość napisu „Polska” na koszulkach? Takie rzeczy można sprawdzić w przepisach Międzynarodowej Federacji Siatkówki. Moja interwencja była oparta o kilka różnych wypowiedzi zaniepokojonych osób. To jest śliski grunt. Nie spełnię pewnych oczekiwań elektoratu, który przychodzi do mojego biura, to narażę się na gniew wyborców. Ten człowiek może nie mógł znaleźć odpowiednich przepisów i pomyślał, żeby przyjść do posła, a ja mu pomogłem.
Mówi Pan, że nie zajmuje się sprawami centralnymi, ale mimo to spytam czy zachowywanie się LPR jak partii opozycyjnej, kiedy jest w koalicji jest rozsądne? My nie jesteśmy opozycjonistami w koalicji. Coś takiego nawet nie istnieje. Media stworzyły wizerunek LPR, która neguje wiele rzeczy. Koalicja zobowiązuje do jednego głosu w stosunku do tych ustaw, które są w pakcie koalicyjnym. Jesteśmy inną partią niż PiS i nie musimy mówić identycznym głosem.
Ale Skrzypek najpierw się wam zdecydowanie nie podobał, a potem nagle zaczął. Mówiliśmy „nie”, bo po 40 minutowym patrzeniu w oczy panu Skrzypkowi nie byliśmy w stanie podjąć decyzji. Poza tym w umowie koalicyjnej nie było nic o prezesie NBP. Wymagamy merytorycznego przedstawienia kandydata i dlatego były nam potrzebne dwa dni. Ja nie jestem ekonomistą, ale pan Skrzypek nie przekonał mnie w 100 procentach. Myślę, że i pani Gronkiewicz-Waltz by mnie od razu nie przekonała. Jest dużo różnic między LPR a PiS, ale mimo to jest to partia, z która jest nam najłatwiej się porozumieć.
Ale czy to nie jest coś za coś? Wy im Skrzypka oni wam podwyżki dla nauczycieli. Nie, to też zostało zdeformowane medialnie. Wiązanie dwóch różnych sytuacji, które następują po sobie nie musi być słuszne.
To są zupełne zbiegi okoliczności? Myślę, że tak. Klub w większości przychylił się do kandydatury pana Skrzypka i takie było stanowisko na sali sejmowej. Nie znaczy to, że mamy popierać PiS w każdej kwestii. Nasze poglądy na wiele spraw są różne.
A program Samoobrony jest identyczny z programem PiS? To jest bardzo dziwne pytanie.
Nie pytam o to przypadkowo, Samoobrona po prostu nie spiera się z PiS tak jak LPR. Dlaczego? W koalicji są trzy partie, które mają różne programy. W niektórych miejscach są one zbieżne. Osobiście nie odpowiada mi ani program Prawa i Sprawiedliwości ani Samoobrony. PiS to partia silnie centralizująca, a ja jako typowy endek jestem zwolennikiem decentralizacji. Natomiast Samoobrona ma w swoim programie powiew socjalizmu. Taki zarzut pojawia się też w stosunku do Ligi. Większość posłów LPR ma jednak podejście patriotycznie wolnorynkowe. Na dzień dzisiejszy mówimy o senioralnym, ale za kilkanaście lat, kiedy utrzymamy dobrą koniunkturę będziemy mówić o innych rzeczach.
Dobra koniunkturę utrzymamy dzięki dodatkom dla emerytów i becikowemu? Spójrzcie na tę kwestię nie od strony dogmatu, a tego, że istotą państwa jest solidaryzm narodowy. Wiadomo, że Bóg nie obdarza wszystkich identycznymi talentami gospodarczymi. Becikowe jest potrzebne na pieluchy, a skoro ta matka wcześniej płaciła podatki, to dlaczego części z nich nie mamy jej teraz oddać?
To dlaczego po prostu nie zmniejszyć podatków? Jeśli będzie taka możliwość, to zrobimy to. Ja jestem za jak największym obniżeniem podatków.
A teraz nie ma takiej możliwości? Być może to pytanie musi Pan skierować do koalicjantów i Unii Europejskiej.
Pan jest jednym z tych koalicjantów. Ale wyrażającym odmienny niż reszta pogląd.
Uczestnictwo w koalicji z PiS zaszkodziło LPR-owi? Koalicja jest trudna, bo PiS próbuje mówić naszym głosem. Do tego nasze inicjatywy ustawodawcze leżą miesiącami w szufladzie Marszałka Sejmu, do momentu, kiedy nie pojawią się podobne projekty Prawa i Sprawiedliwości. To jest deprymujące. Ale mimo, że mamy tylko 30 posłów jesteśmy bardzo skuteczni. Wystarczy porównać naszą działalność z PSL-em, kiedy był u rządów. Mamy wpływ na PiS, który na przykład jeszcze niedawno miał inne spojrzenie na politykę prorodzinną. Nawet PO, w niektórych sprawach mówi naszym głosem. Platforma też zgłaszała swój projekt senioralnego. Wcale nie mniej socjalistyczny.
Liga znika jednak w objęciach PiS. To jest znów utarty medialny schemat. Ja widzę w LPR potencjał i on da o sobie znać. To są -wbrew temu co piszą media – młodzi, otwarci na świat ludzie. Nie wiem czy to będzie Liga Polskich Rodzin czy nie, ale ci ludzie będą na pewno zagospodarowani w jakimś endeckim nurcie.
A może zostaną zagospodarowani w ramach PiS-u? To jest niemożliwe. PiS jest wyznawcą myśli sanacyjnej a my endeckiej. Spuścizna Piłsudskiego jest socjalistyczna. My chcemy decentralizacji, a oni centralizacji. My chcemy pełnej lustracji, oni okrojonej. Różnic jest zbyt wiele. Przemysław Andrejuk ma 30 lat. Z wykształcenia jest lekarzem, z powołania politykiem. Działał w Młodzieży Wszechpolskiej oraz Stronnictwie Narodowym w Białej Podlaskiej. Startując w ostatnich wyborach parlamentarnych uzyskał 7 tysięcy głosów i zdobył mandat poselski. Rozmawiał: Max Fuzowski, Pardon.pl
Posłuchaj audycji o zakazanym liściu w Radiostacji Zobacz dlaczego LPR nie moze wprowadzic tego zakazau - zapis Wiadomosci Live w SuperStacji
Komentarze